
Mania25
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mania25
-
Widzę,że wyjazdowo się zrobiło :) To ja też na weekend wybyłam z rodzicami, co prawda jestem przeziębiona i odpadają ukochane tutejsze lody, i w ogóle pogoda jakoś tak nie rozpieszcza, ale dobrze zmienić otoczenie, szczególnie po tym moim złym humorze. Ale najważniejsze-troszkę mi przeszło. Zdam ten egzamin, choćby tylko na złość egzaminatorom :) A reszta jakoś się ułoży, muszę się zresetować tylko a nie myśleć o tym zbyt namiętnie:) Asiu nie dziwię się, że skorzystaliście z okazji i zostaliście na Mazurach-tam jest tak pięknie:) Julka fajnie,że wyjechaliście, to zawsze odmiana dla dzieciaczków, a ponoć z takim maleństwem jak Ignacy to najłatwiej jechać-jedzenie ma zawsze przy sobie, dużo śpi, nie marudzi na nudę czy deszcz:) Mam nadzieję,że wyjazd się uda. Michalina jak weekend mija, pojechałaś w odwiedziny? Mam nadzieję,że jak tak to świetnie sobie dasz radę. Agata co u Ciebie słychać? Pewnie pogoda dopisuje, bo u nas jakoś się popsuł-oby na chwilę. pozdrawiam
-
Czytałam dziś Agata duży artykuł w Wyborczej o pomysłach nowego prezydenta, który celuje w państwo religijne, i ogólnie bardziej autorytarne niż demokratyczne. Ciekawe tylko co na to ludzie, szczególnie ci młodzi, którzy lubią wolność i swobodę i raczej ze spokojem zmian na gorsze nie będą chcieli przyjąć. Oby nie było znów tych protestów. W urzędach to różnie bywa, w jednym wszyscy chcą pomóc i są życzliwi, a raz trafi się na gbura, który marzy by pokazać swoją wyższość nad petentem. Z doświadczenia wiem,że takie dni najlepiej spędza się z dobrym filmem i spokojnym trybem życia-też mam męczący okres i wybrałam spokój :) Michalina współczuję, z reguły jak coś się psuje to naraz. Ale trzymam kciuki by dziadek szybko doszedł do siebie, a Twoja jazda się udała. Samotna jazda to nie dla mnie również. A co małej, ponoć rodziców dwulatków cierpliwość jest wystawiana na próbę. Najważniejsze to zachować cierpliwość. Mała chce być samodzielna a nie może, i te emocje jakie nią targają muszą znaleźć ujście. Najważniejsze to ona nie robi tego przeciwko Tobie. Cierpliwości życzę i poskromienia złośnicy :) Ja Agata bardzo bym chciała się zapisać na takie zajęcia, wolontariat itp. Ale u mnie w mieście więcej jest propozycji dla seniorów, dla młodych nie ma nic. Zupełnie nic. Musiałabym znaleźć coś w większym miejscu, nie w mojej sypialni, a to generuje koszty-dojazdy i znów błędne koło się toczy. Ja przez to prawo jazdy jestem całkowicie spłukana-niestety. I jestem wściekła, bo koleżanki budują domy, kupują mieszkania itp, a mi 10 zł szkoda na drogę w obie strony na jakieś zajęcia. Ale cóż, znów muszę odłożyć na egzamin i jazdy. Cały czas jakbym miała pod górę. Ale muszę znaleźć sposób by zdać egzamin i przestać się finansowo pogrążać. A dziś piękna pogoda, z racji okresu poszłam tylko kupić kartkę na ślub znajomych i się opalać, a resztę czasu spędziłam na relaksie w domu :) pozdrawiam
-
Puma pamiętaj,że życie nigdy nie będzie bezstresowe, ale to,że mamy gorszy dzień czy chwile pełne nerwów nie znaczy,że mamy nerwicę :) To zupełnie normalne, czasem chcemy tylko siedzieć w domu i nie ruszać nosa spod kołdry:) Sam kurs Puma wspominam świetnie, gorzej z tym egzaminem. Masz Julka rację, pamiętam,że jak moja siostra zdawała to ośrodek działał przez 16 godzin na dobę 6 dni w tyg., teraz 8 ledwie. Więc zdających musi być mniej,a co za tym idzie mniej pieniędzy i cóż, oblewają, często na siłę. Wydaje mi się,że oni widzą moje nerwy i wiedzą,że będzie łatwiej niż np u osoby może z mniejszymi umiejętnościami, ale z pewnością siebie. Asiu ja to wstaję dzień dnia jakbym szła na ryby :) A w życiu nie byłam, chciałabym kiedyś iść :) Udanego wakacjowania :) Michalina cieszę się,że wyjazd udany, a dziewczynki świetnie się dostosowały do wyjazdu. I masz same pozytywne wrażenia:) Julka nasze zoo jest świetne, dawno nie byłam.... A co do chrztu, prościej zrobić w lokalu, taniej w domu- tu musicie decyzję podjąć sami :) Ale dobrze,że ojciec chrzestny kompromisowo wybrany :) Agata co u Ciebie? Ja jakoś doszłam do siebie po tej porażce, trudno, muszę poćwiczyć nie nad jazdą, a nad pewnością siebie najbardziej. W sobotę miałam gości z zagranicy, nieźle nas wymęczyli, wyszli o 2. A w niedzielę nad jezioro z rana- piękna pogoda, a potem bach na jarmark, i o 21 do domu. Wiecie, że szłam Długą, w okół tłum,a ja siadłam w kawiarni, jadłam lody, auto mieliśmy pół godziny spacerem postawione, i ani ten tłum, ani brak auta mi nie przeszkadzał, sam spokój. Aż poczułam się wolna, i taka szczęśliwa :) Dziś robię konfitury z jabłek, deszcz pada, więc planów nie mam. Z pracą dalej nic nie wiadomo niestety. pozdrawiam
-
Nie będę za dużo pisać, bo nawet nastroju nie mam. Nie wiem, jakiś pech. Wczoraj nie zdałam, egzaminator mnie podpuścił-prosta droga do ośrodka, naprawdę wyjeździłam 40 minut, 2 kilometry do celu, na skrzyżowaniu mówi w lewo, to ja jadę w lewo, a był nakaz w prawo..... Głupia znaku nie widziałam, naprawdę przedwczoraj jechałam z instruktorem tą trasą 3 razy, wszystko robiłam idealnie, na pamięć powinnam jechać, a ja głupia skręciłam w lewo. Ale myślę,że to było specjalnie, po prostu by oblać, bo przecież wszystko było dobrze.... Potem jeden chłopak mi mówił,że to jego 11 egzamin a on w ogóle z placu nie wyjechał! Inna dziewczyna, 7 raz zdawała a teorię 12, i też źle. nie wiem jakiś pech.
-
Wakacyjnie się zrobiło-Michalina odpoczywa, Joasia się pakuje :) Julka ja tam dzieci nie mam, ale też bym pomyślała,że spacer po lesie, plaży, czy parku jest lepszy niż maszerowanie po ulicy, ale bliżej domu. Moja mama pierwszy miesiąc po porodzie spędziła w domu dziadków, bo ona siedziała w domu ze mną, a dziadkowie wychodzili z siostrą, a to był czerwiec. No, ale był przesąd, że i matka musi tyle odpoczywać i dziecko. I jak decyzja w sprawie chrztu? Agata aż miło się czyta tyle pozytywnych słów :) No, aż chciałoby się ten Twój raj odwiedzić. Nomen omen nie pomyślałabym,że w Turcji może być aż tak przyjemnie i spokojnie :) Najważniejsze, że dzielnica piękna, sąsiedzi mili,a praca męża daje mu satysfakcję i więcej czasu dla Was dwojga :) Tez Asiu robiłam wczoraj konfitury, tyle,że z moreli. Ledwie 3 słoiczki,ale pół dnia roboty. Po takich upałach niestety przychodzą burze, wczoraj u mnie godzinę trwała. A dziś niby za zimno nie jest, ale tak szaro. To miłego pakowania i spokojnej drogi :) Ja wiem,że dziewczyny po ślubie, ciąży itp ciągnie do osób, które mają podobne doświadczenia. To jak z nami-my się rozumiemy i wspieramy jako osoby połączone chorobą. Ale całkowitego odcięcia nie rozumiem, i dzielenia znajomych na lepszych i gorszych. Poszukałabym nowych znajomości, ale jestem nieśmiała. To raz, a dwa, wszystko kosztuje-fitnes, jakiś kurs itp. A ja na razie jestem uwięziona brakiem stałej pracy plus wszystko idzie na prawo jazdy. Od lipca 800 zł poszło na egzaminy dwa i jazdy. Nie pójdę na kurs języka bo nie mam pewności, że w następnym miesiącu wypracuję tyle, że mi starczy na ratę. Dlatego tak chcę mieć pewność tej pracy. Tamta dziewczyna pracy nie dostała, więc tata znów przeciąga rozmowę. chociaż każdy z nich ma swoją część w firmie-swoją branżę, i tamten wspólnik zatrudnił 2 synów i szwagra, to tata ma opory. A ja bez chociaż stałego pół etatu jestem ciągle niepewna-boję się iść to do kina, czy na koncert bo dziś może i mam 400 zł, ale nie mam pewności,że ta kwota nie będzie do podziału na 2 miesiące. Co prawda dom, jedzenie mam za darmo, ale wiadomo telefon, leki na astmę, kosmetyki-a do tego kupuję co dnia chleb dla wszystkich i gazety. Więc czuję się kiepsko, jestem dorosła, a często nastolatki mają większe kieszonkowe. Oj marudzę :) Ale wiecie jutro mam egzamin, wiem,że nie zdam. Jestem kłębkiem nerwów, bo wydałam 3,5 tysiąca na ten kurs, jazdy, egzaminy,a przedwczoraj miałam jazdę i jechałam tragicznie. więc znów nie zdam, i widzę,że moje nerwy nie pozwolą mi tego zdać co mnie dołuje.. pozdrawiam, idę zaraz na kolejną jazdę. Oby było troszkę lepiej niż ostatnio.
-
Też się przyznam,że liczyłam na taką relację Agaty-jakoś tak postrzegam ją jako szalenie pozytywna i otwartą osobę, i wiedziałam, no po prostu wiedziałam,że wszystko świetnie się ułoży. Nowa okolica musi być szalenie przyjemna. Mam nadzieję,że będzie się Wam tam przyjemnie mieszkało i zbierać będziesz same miłe wspomnienia :) Asiu udanych chrzcin. Ja do kosmetyczki chodzę tylko na regulację brwi, raz na 2 miesiące, ona wyznacza linię, a potem sobie sama robię :) A tak to wszystko w domu, bo mi czasu szkoda. A ciastami kusisz. Mam nadzieję,że na urodzinach za dużo różu nie było :) Michalina mam nadzieję,że wyjazd będzie bardzo udany:) Julka ja mam chrzestną-kuzynkę swoją, której od 20 lat niemal nie widziałam, a bliska rodzina i nawet mieszka 30 km dalej. Ale cóż, wydaje mi się,że sam fakt bycia z rodziny nie gwarantuje bycia udanym rodzicem chrzestnym. A jak wyjście bez dzieci się udało? Dobrze,że mała szybko wyzdrowiała, infekcja i noworodek to groźne połączenie. Ja to bym Agata chciała mieć 25 lat, ale już 27 rok mi bije. No cóż, na studiach miałam najpierw naukę, potem moje problemy i odcięłam się od ludzi, a teraz każdy zaczyna samodzielne życie. Zdaję sobie sprawę,że ja mam inne problemy niż mężatki czy młode matki, ale w zasadzie nie poznaję nikogo nowego i mój krąg znajomych niemal nie istnieje. Ostatnio koleżanka powiedziała,że robi grilla i chciałaby bym wpadła, a potem dodała,że będą same pary i na pewno będę się kiepsko czuć w takim otoczeniu, więc mam przyjść dzień po. Także widzicie, moja babcia ma więcej zajęć, spotkań, radości na co dzień. O, dziś jadę z rodzicami na plażę. A ja bym chciała kiedyś na tę plażę swoje dzieci zabrać, a jakoś nie widzę tego mówiąc szczerze. Ale cóż, w piątek musiałam parę spraw w urzędzie pozałatwiać. Przenieśli wydział na 4 piętro, nieźle się nachodziłam. Pogoda dalej piękna. Robię drożdżowe ciasto z jagodami i na plażę. A co do pracy, tata mówi,że będę pracować, ale on musi mieć czas by wszystko przygotować. To już 5 miesiąc tak się szykuje. pozdrawiam
-
Tak Asiu ja dzień dnia chodzę słońce na słoneczko jak mówi moja babcia, tak z godzinę. Biorę książkę, i idę właśnie po witaminę D. Ku mojemu zdziwieniu nawet trochę mnie to słońce musnęło,a normalnie chodzę blada jak ściana-mogę tydzień leżeć plackiem na plaży i nic. A teraz te upały widać słońce ostro pracuje. W zasadzie to się cieszę,że jest tak ciepło, i przyjemnie. Szybko człowiek się ubiera i już gotowy do wyjścia. Tylko szkoda,że to gardło tak boli. muszę jakieś ciasto na jutro wymyślić, bo mama robi zaległe imieniny. Asiu to trzymam kciuki by ta praca Ciebie znalazła. Spokój finansowy jest bardzo ważny. Michalina chciałabym iść na takie przyjęcie :) Mam tyle sukienek niewykorzystanych :) A wakacje na pewno się udadzą i będzie super :) Agata koniecznie daj znać jak minął lot. Julka co u Ciebie? A powiem Wam jeszcze, że tak przykro mi się zrobiło. Bo w sumie nie wiem co to będzie z moją pracą u taty. miałam od 1 sierpnia iść na cały etat, dzień dnia. Ale temat upadł, tata w ogóle unika rozmowy. Siostra mówi,że pracę będę miała jak znajdzie ją synowa taty wspólnika, to wtedy przyjdę od razu. Bo tak to mu głupio, on córki zatrudni, a tamta bez pracy. Tyle,że ona ma dwójkę dzieci, ja mam chociaż licencjat a ona nawet matury nie zrobiła i kto zatrudni matkę dwójki małych dzieci-2 i 5 lat bez wykształcenia? Ona już 4 lata pracy szuka i nic. Czyli znów mam pod górkę. Eh, ani tego prawa jazdy zrobić nie mogę, koleżanki za mąż wychodzą, zaręczają się, żyją na swoim, ja nie mam nikogo, nie stać mnie na własny kąt i jeszcze ciągle się przeziębiam. Tak, okres mi się zbliża to i spadek humoru. Lecę na rynek, a potem na to słońce, może się poprawi mi nastrój ;)
-
Agata udanego lotu, i jestem pewna,że będzie spokojny! Asiu ja rozpaczałam jak miałam ledwie 2 kilogramy wiśni do usmażenia na konfitury :) Ale wiesz chciałabym zajrzeć do Twojej piwnicy w chodny zimowy wieczór, musisz mieć tam skarby :) A jak lasagne wyszła? Michalina garden party? Wieki nie byłam, impreza mam nadzieję udana :) Julka byłam w czwartek u przyjaciółki, ma trzymiesięczną córeczkę, zakochałam się w niej kolejny raz. Takie maluchy są cudowne. Ale co innego posiedzieć godzinę, a co innego mieć takiego maluszka cały czas. A co innego mieć trójkę. Ale radzisz sobie jak zawodowiec :) A ja Wam powiem przeziębiona jestem,. w te upały. Siostra dwa tygodnie chodziła chora, i mnie zaraziła. W końcu dostała antybiotyk, zwykłe przeziębienie a ma zapalenie oskrzeli. Od wczoraj walczę z bólem gardła, głowy i osłabieniem. Ale wczoraj tata pojechał po mamę, więc dom został na mojej głowie-na szczęście dziś wracają . Z nudów upiekłam dwa rodzaje muffinek-z borówkami i owsiane z wiśniami, i wymyślne obiady. Na dwór nie wychodzę, w sumie nie zmarznę, ale sił nie mam. Za to miałam szalenie zajęty piątek, latałam po mieście za spódnicą. A wieczorem zrobiłam pierwszy raz prawdziwe bliny-kulinarny sukces :) Teraz wieczór z książką i tabletkami na gardło. pozdrawiam
-
Witam :) Agata rzeczywiście u nas pogoda iście tropikalna. Moja mama wyjechała i narzeka, bo na Warmii pada i grzmi,a u nas nad morzem ciągle plus 30 i zero chmur :) Ja myślę,że ta kawiarnia to może być super pomysł. Sama nad czymś takim myślałam, ale to marzenie. Ale my jak się ekscytujemy jak w Polsce otworzą a to włoską piekarnię czy francuską, czemu w Turcji mieliby nie zachwycić się polskimi wypiekami? :) A o locie nie myśl, po co się zadręczać na zapas. Michalina ja tam lubię takie dania dwa w jednym, albo zupa typu gulaszowa, albo piekę na raz mięso, warzywa i ziemniaki i mam mniej i zmywania i roboty :) W sumie chętnie poszłabym do siebie nad rzekę, ale okazało się,że bycie kurą domową zajmuje mi cały dzień :) Asiu dużo słyszałam o tym miasteczku-Grudziądz od nas niedaleko, ale nie sądziłam,że tam jeszcze dinozaury stacjonują i jakieś robale. Widocznie dla każdego coś miłego. Dobrze chociaż,że sama wycieczka udana i wrażenia pozytywne :) Moja mama miałam trójkę dzieci-w tym mnie i siostrę rok po roku, żadna nie chodziła, a mieszkaliśmy na 3 piętrze bez windy, i do tego komunizm. Ja bym oszalała. Wydaje mi się,że większość kobiet jak zostaje matką dostaje jakiś zastrzyk sił, kreatywności i waleczności i robią rzeczy, które nie śniły się nie-matkom. A ja dobrze znoszę tę samotność. Dużo gotuję, robię zakupy, sprzątam, opalam się i dzień mija. Jadę dziś odwiedzić przyjaciółkę i jej córeczkę, piekę dla niej maksymalnie proste ciasto ze śliwkami- pianę z 3 białek ubić, dodać żółtka i 3/4 szklanki cukru,roztopione 3/4 kostki masła i około 300 gram mąki plus proszek do pieczenia. Wylać na blachę na to śliwki-ja marynowałam je w cynamonie i imbirze. Proste, a jaki zapach :) Powiem Wam,że jestem aż z siebie dumna, bo pamiętam jak rok temu mama na 3 dni wyjechała i byłam sama przez większość dnia, to czułam stres, ciągle dzwoniłam do taty czy siostry,a teraz czuję spokój i dumę :) pozdrawiam
-
Upały rzeczywiście są wielkie :) Ale myślę sobie, a za 3 miesiące będziemy narzekać na deszcz i szarość, więc lecę do parku łapać chwile ze słońcem. Mam chwilowy urlop w pracy, mama wyjechała z bratem i powiem Wam myślałam by z nimi jechać, ale już byłam na wakacjach przecież a najważniejsze tata zapłacił za te moje egzaminy i jazdy sporo pieniędzy. A teraz w firmie szykują się na jakąś wystawę we Włoszech, i muszą 50 tysięcy zapłacić za to. I już mama miała zapowiedziane, że to będzie skromny wyjazd, bo pieniądze w lipcu to kruchy temat. I co prawda tata mnie zachęcał,ale doszłam do wniosku,że opalać się mogę koło domu, będzie taniej. Tyle,że od 7 rano do 16 jestem sama, i miałam pewne obawy, ale jakaś silniejsza się stałam i nie zapeszając nawet polubiłam ten stan chwilowej samotności. Szaleję w kuchni, wczoraj zrobiłam pyszny smażony makaron, a dziś będą udka limonkowe i moje imieninowe babeczki z jagodami i cytryną :) Michalina nad wodą marne orzeźwienie, upadł okropny. Jak już dawno pierogów leniwych nie jadłam, a kocham je okropnie. Ale takie z samego twarogu, bez ziemniaków:) Asiu bardzo jestem ciekawa tego miasteczka, ciekawe jak tam było? Ciasta z porzeczkami bardzo lubię, bo są kwaskowate,bardzo letnie:) Agata co tam słychać? Julka jak synek znosi nasze nadmorskie upały? pozdrawiam
-
Nie, nie rzucę tego- zdam i choćbym i męczyła się z tym 100 razy :) Najlepsze-potrafię jeździć, naprawdę sprawia mi to wielką przyjemność, ale na tym egzaminie zupełnie głupieję. No trudno, byłam w piątek się zapisać od razu i za 2,5 tygodnia kolejne podejście-oby ostatnie już. A wczoraj upalnie było, ale ja po tych dwóch intensywnych tygodniach chciałam po prostu leżeć. Myślałam,że jak siostra wróci to mi się to uda, ale siostra wróciła strasznie przeziębiona, więc znów miałam aktywną sobotę w domowe prace. Zabieram się za wiśniowe ciasto z ricottą jako nadzienie. Tak na poprawę nastroju :) Julka pamiętam,że jak mój brat się urodził-młodszy o ponad 6 lat, ja właśnie szłam do szkoły, on się urodził tak,że mama wyszła ze szpitala 2 września i pomyślałam,że nie jestem już taka fajna i dlatego mama wyrzuca mnie do szkoły, a sama ma nowego dzidziusia. Ale potem zakochałam się w bracie. Dzieci muszą się przystosować i trzeba dać im czas na ogarnięcie zmian. I na pewno dużo z nimi rozmawiać. Michalina u mnie w sklepie sprzedają takie omlety z bitą śmietaną, leży to na ladzie, nie w lodówce, i teraz w te upały ludzie też to kupują bo takie pyszne. Ja bym się bała, dla mnie to krok do salmonelli. Mam nadzieję,że czujesz się lepiej:) Udanego grilla. Pozdrawiam
-
Eh, no nie zdałam. Wiecie jaki wstyd, pomyliłam kierunkowskazy na skrzyżowaniu. Jechałam w lewo z prawym kierunkiem i pan-szalenie miły musiał powiedzieć.,że stworzyłam zagrożenie. Już abstrahuję od tego,że to było osiedlowe skrzyżowanko,zero ruchu, ale cóż, mój stres. W ogóle tak noga mi się trzęsła,że cud,że odjechałam. Ale pan chwalił moją jazdę i mówił,.że mam się nie poddawać bo to tylko stres. Wczoraj myślałam,że to rzucę jednak bo na egzaminie robię głupie błędy, ale wszyscy mówią a zdawaj i 50 razy nie ma limitu. Nie wiem tylko jak się tego stresu pozbyć? Jeździć potrafię, tylko na egzaminie głupieję totalnie. A tak poza tym to jest fajnie, owszem bardzo pracowicie, ale jestem z siebie dumna strasznie, bo codziennie chodzę do pracy na 9 godzin.maszeruję przez całe miasto albo jadę busem. I nawet w trudnym okresie- przed miesiączką i podczas niej dzielnie pracowałam :) Ale już się cieszę,że siostra w nocy przyleciała i po dzisiejszym dniu będę miała moment wolnego-przyda się :)Zrobiłam przedwczoraj ciasto, takie ucierane z porzeczkami i kruszonką- pychota :) Agata chciałabym wpadać do Ciebie na kawę i takie ciacha. A polska cukiernia w Turcji? To byłby świetny pomysł, i połączenie pasji z pracą. Michalina ja mam sporą rodzinę w Warszawie, lubię to miasto,ale na dwa, góra trzy dni potem jestem zmęczona tym tempem, i tłumem. Zdecydowanie wolę swoją miejscowość-do centrum mam 8 minut, a u siebie spokój i zieleń. Jadłam kiedyś w Krakowie pierogi z malinami, płatkami róży i sosem waniliowym-poezja. Dzieci nieźle Ciebie wymęczyły, dzień lenistwa się przyda:) Asiu upały wróciły i każdy trochę ma mniej energii. nie zazdroszczę nocnych imprez, ale to chyba incydent był. Julka pewnie zajęta synkiem:) pozdrawiam
-
No to trafiłam :) I bardzo Ci Julka gratuluję, jednocześnie współczuję tych wszystkich niedogodności. Moja przyjaciółka niedawno rodziła, przez cesarskie cięcie i powiedziała- więcej dzieci po tym mieć nie będę, a chciała 3. Ale najważniejsze,że mały zdrowy, a Ty na pewno szybko dojdziesz do siebie. Ale teraz odpoczywajcie i cieszcie nowym członkiem rodziny :) Agata ciasto brzmi zachęcająco. Moje porzeczki wciąż czekają na jutro, ostatecznie zrobię z nich muffiny, wciąż brak mi czasu. Fajnie,że ten czas spędzasz też na szlifowaniu języka i pobyt miło mija :) Asiu u Ciebie dużo atrakcji weekendowych było :) I ciasto z jagodami -musiało być bardzo smacznie :) A ja ciągle w biegu. Wczoraj pojechałam z rodziną na wydmy, to wyszło 300 km w obie strony, po drodze pyszny obiad, jeszcze mama poszła o 20 na mszę, a ja byłam rano to pochodziłam po parku, i poszłam do kawiarni. A jeszcze wieczorem, ba nocą był mecz. Jak wyszłam o 12, to w domu byłam po 21. Dziś podobnie, od 7 w pracy do 16, a potem miałam jazdę z instruktorem dwugodzinną. Powiem Wam,że nie znałam tego pana i zabrał mnie na takie dziwne trasy, w ogóle pierwszy raz tam byłam, a mieszkam w tym mieście. Z początku czułam się niepewnie, bo pan taki dość specyficzny, byłam zmęczona po dniu w pracy i 4 godzinach snu, a on zamiast skupić się na moich błędach i jeździe mówił o sobie i swoim hobby-działce. Przez to czułam się niepewnie, 4 miesiące nie byłam na mieście jako kierowca, a wiadomo teraz tłum turystów i oni miasta nie znają, to dodatkowy stres, a on w kółko o pietruszce i burakach. Ale dojechałam mimo burzy. A teraz relaks- czas na książkę. pozdrawiam
-
Witam już w weekend :) Szalony tydzień za mną. Dzień dzień do pracy, od 7.30 do 17. Pracy mnóstwo, bywa nerwowo, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Nawet się cieszę,że mam co robić tak na poważnie :) Pamiętam moje początku, to jest albo 30 minut spacerem przez 2 wiadukty, albo autobusem i spacerem 10 minut, tata musiał mnie wozić bo bym nie doszła. A teraz? Tata sam się dziwi, że mówię sama przyjdę, a jak upał był za silny bach w autobus :) Szkoda tylko, że sobota zaczęła się deszczem, akurat jak mam w miarę wolny dzień. Trudno, zajmę się pieczeniem ciasta :) Michalina i Asia zazdroszczę Wam trochę tego, że te piękne dni spędzałyście poza domem. Jednak ja tylko w biurze siedziałam. A chciałoby się być na plaży. I podziwiam- tyle dzieci pod opieką :) Michalina ja normalnie wstaję po 5, nawet w weekendy, ale żałuję,że tak mam. No nie potrafię dobrze się wyspać :) Agata co tam u Ciebie? Julka może już urodziła bo milczy od paru dni? :)
-
Agata wakacyjne klimaty mam cały rok- jeżeli mierzy się je dostępnością do morza, bo mieszkam jak Julka w Trójmieście :) Chociaż przyznam szczerze, rodzina z głębi kraju w sezonie przy każdej rozmowie pyta się- wy to pewnie dzień dnia na plaży siedzicie. A to nieprawda, rok temu byłam z 6 razy ;) zdecydowanie wolę plażę bez tłumu turystów. Bardzo się cieszę,że gorszy nastrój minął i wszystko wróciło do normy- wierzyłam,że tak właśnie będzie i dalszy pobyt upłynie miło i spokojnie. Długo zostajesz z rodzicami? Julka mi bez ciąży ciężko jest wytrwać te upały, więc mogę tylko się domyślać jak ciężko jest Tobie. Oby mały miał więcej litości dla matki :) Michalina małe przedszkole prowadzisz, ale warto korzystać z pogody, w końcu rzadko bywa tak pięknie i słonecznie- chociaż te plus 35 mogą zmęczyć. A wyjazd z mężem na pewno Wam się przyda :) Asiu co u Ciebie słychać? Pewnie też maksymalnie korzystasz z uroków lata? Ja już po wakacjach, teraz urlopuje się siostra aż dwa tygodnie i mam etaty w pracy- robię mnóstwo rzeczy, a ten upał tego nie ułatwia. Ogólnie wszyscy chodzimy jakby wyjęli z nas baterie, , jak na złość zamówień od groma. A niedzielna plaża była super, co prawda niezła burza się potem pojawiła, ale jednak można było odetchnąć. A teraz 9 godzin w pracy, potem domowe obowiązki i dzień mija. Ale podoba mi się to, że chodzę tam dzień dnia, brakowało mi takiej stałej codziennej pracy, mogę się więcej nauczyć niż będąc tam dwa razy w tygodniu. pozdrawiam
-
Agata zgadzam się w pełni z Asią. Masz pełno prawo być rozczarowana czy też zawiedziona. Inaczej wyobrażałaś sobie to wszystko i cóż, pojawiły się emocje. Ale pamiętasz jak parę dni temu pisałyśmy Michalinie,że jak jest zła, zdenerwowana, czy smutna ma to pokazać dziecku- Ty masz zrobić tak samo. Jeżeli chcesz posiedzieć przez weekend w domu w piżamie z lodami i czuć się gorzej-pozwól sobie. Nie myśl o powrocie, po prostu pozwól sobie na każdą emocję jaka do Ciebie przyjdzie. Pamiętaj,że to my je wzmacniamy nadawaniem im rangi- jest mi źle, o Boże co to będzie, nie wrócę, to powróci itp. Nie, mam gorszy dzień, ok zdarza i tyle. Wtedy na będzie lżej. Doskonale Ciebie rozumiem w kwestii stylu życia, szłam na 7 do kościoła, w centrum miasta zaczepił mi pijany facet bym mu dała drobne, mówię,że nie mam, a on a to czemu ma taką dużą torbę? I szedł za mną do samego kościoła i żądał drobnych. Jak wracałam to znów 3 się kłóciło pijaczków. Jak ja tego nie znoszę... Asiu świetnie,że wakacje udane. Wiesz ja myślę,że nie ma znaczenia gdzie ważne,że byłaś z bliskimi i wracasz zadowolona. Przecież radość i wspomnienia nie rosną razem z kilometrami czy ceną wycieczki. Można pojechać na Seszele i być w raju, a być samemu i być samotnym... Julka wyobrażam sobie jakie to emocje muszą być na samej końcówce. Szczęśliwego rozwiązania - oby jak najszybciej. Michalina i jak basen się udał? Fajny jest taki dzień bez dzieci od czasu do czasu :) Moja siostra wyleciała zagranicę, ja zostałam w pracy i mam kocioł. Czasem jestem zmęczona i zestresowana ale cóż, w pracy ludzie się stresują. Wczoraj byłam z mamą na fajnym jarmarku kaszubskim, kupiłyśmy bransoletki z jadeitu, ponoć uspokaja i wprowadza harmonię w życiu :) Ogólnie nic mi się nie chciało, ale było tak gorąco,że szkoda siedzieć w domu. A zaraz zbieram się na plażę. Dziękuję za kciuki-trzymajcie dalej :) pozdrawiam
-
Agata mogę podpisać się pod Twoimi słowami o wakacjach, miałam teraz dokładnie tak samo :) Zresztą zgadzam się też z Julką w kwestii dzieci, co prawda swoich nie mam, ale byłam i nianią i jestem licencjonowanym nauczycielem i wiem,że cierpliwość też ma swoje granice, i są takie sytuacje, kiedy wręcz musimy pokazać swoje emocje. W końcu to od nas dziecko uczy się jak je pokazywać. Ostatnio czytałam artykuł,że tłumienie emocji jest powodem wielu schorzeń i to się zaczyna właśnie w dzieciństwie-rodzice tłumią miłość, bo przy dziecku nie wypada się objąć, a potem dziecko nie ma wzorca relacji z partnerem. Rodzice udają cierpliwość, a potem dziecko dorosłe wini siebie za to,że krzyknęło na dziecko. Twoja reakcja Michalina była całkiem normalna. Agata mam nadzieję,że doleciałaś spokojnie i miło spędzisz czas z bliskimi :) Julka zdrowia i cierpliwości w czekaniu na synka:) Asia pewnie korzysta z wakacji :) A ja zdałam, co prawda ledwo dojechałam przez remonty na drogach, wpadłam w ostatniej sekundzie, ledwo mnie wpuścili,ale teoria zaliczona. Za dwa tygodnie praktyka :) Jestem trochę przeziębiona, ale poszłam na rynek, będą bułeczki z jagodami się piekły:) pozdrawiam
-
W końcu przyszły upały- jak rano wychodzę, tak wracam wieczorem, zmęczona, ale zadowolona, dużo spaceruję, opalam się i korzystam ze spa :) Oczywiście coraz bardziej stresuję się tym poniedziałkowym egzaminem, wracam w niedzielę wieczorem a tu taki powrót do rzeczywistości. Ale jak na razie korzystam i z pogody i z atrakcji. Mrożony jogurt jest pyszny, ale zdradliwy- głos mi zabrał:) Asiu Michalina ma rację, takie pechowe dni po prostu się zdarzają-gdy wszystko jest przeciw nam, ale zaczęły się wakacje, zaraz wyjazd- masz czym się cieszyć:) Michalina fajnie,że jest spora szansa na powrót do zawodu:) Będzie czas by pomyśleć co zrobić z dziećmi, na pewno będzie ok. Agata mam nadzieję,że z przyjaciółką świetnie się bawicie. A Julka już mały na świecie czy wciąż czekacie? pozdrawiam
-
Cześć dziewczyny, wakacje wakacjami, ale śpię jak w domu- krótko :) Agata intensywnie się u Ciebie zapowiadają najbliższe tygodnie. Mam nadzieję,że wszystko ułoży się po Twojej myśli. I też trzymam kciuki za podjęcie najlepszej decyzji względem pracy i przyszłości. A teraz odpoczywaj i korzystaj z pobytu koleżanki-po tych zdrowotnych stresach należy Ci się :) Jula ja uwielbiam dzieci, ale chyba bym jak Agata- w ciąży chyba zwariowała. Różnie kobiety ten stan przechodzą, a z moim szczęściem chyba dopadłyby mnie wszystkie ciążowe problemy :) Cierpliwości w oczekiwaniu na synka. Michalina fajnie,że wyjazd się udał i odpoczęłaś. Rodzinna impreza też na pewno udana? Sama byłam nianią i polecam takie wyjście- bardzo to pomocne dla młodych rodziców. Asiu niedługo wakacje i Wasz wyjazd ;) A jak weekend minął? U mnie pogoda taka wiosenna, jakoś tak jak jest słońce to zimno, jak deszcz pada to ciepło. Chodzę sobie do jaskini solnej, dużo spaceruję i w ogóle jestem zachwycona tym jak się zachowuję- nawet z bolącą głową nie siedzę w pokoju, a kiedyś wakacje spędzałam jedynie w pensjonacie. pozdrawiam Was serdecznie
-
Agata świetnie,że wyniki rozwiały niepokój. Odpoczywaj po tych badaniach- brzmią niezbyt przyjemnie. Ale grunt, że to nie jest tak groźne jak wyglądało. Mój tata w niedzielę tak narzekał na kręgosłup,że w szpitalu wylądował. Jakaś plaga. Co do pracy to musicie to wszystko na spokojnie rozważyć- wszystkie za i przeciw. Jestem pewna,że wybierzecie najlepszą dla Was opcję. Michalina mam nadzieję,że wyjazd był udany. W Sandomierzu nigdy nie byłam, a chciałabym. Asiu rodzinny grill jest super, zakupy udane? Ja dojechałam, chociaż miałam powody do stresu. W środę zapisałam się kolejny raz na egzamin na prawo jazdy, i okazało się,że raz jeszcze muszę zdawać teorię bo ważna jest tylko pół roku. Zdenerwowałam się dodatkowo bo od 1 lipca są zmiany w pytaniach, a ja wracam z wakacji 29 :( Ale ogólnie jest tu bardzo miło,miałam dziś kąpiel w czekoladzie-prezent na urodziny. Cały dzień w spa:) pozdrawiam
-
U mnie na szczęście się unormowało- niby głupi okres a tyle radości mi sprawił. Ale i tak pójdę do ginekologa, bo kolejny raz nie chcę czekać- od razu sprawdzam jakie to choroby może zwiastować i tylko się nakręcam. Dziś tak piękny poranek, że poleciałam z samego rana po truskawki, będę piec drożdżowe na wyjazd jutrzejszy-w sam raz dobre na podróż. Wpadłam do biblioteki, a że byłam przed czasem weszłam do kościoła a tam Msza. I zostałam na całej. A teraz czas pomyśleć co spakować na wakacje. A Wy macie jakieś plany na dłuższy weekend? ;) Julia szkoda,że lekarka popsuła Wam niespodziankę, ale najważniejsze,że synek zdrowy i też Ignacy mi się bardziej podoba niż Jeremi :) Pamiętam,że też byłam zła jak brat mi się urodził zamiast drugiej siostry :) Michalina spontaniczność dobra jest na początku związku, ale z dziećmi to już trudniej powiedzieć- o mam ochotę na kino, idziemy. Ale nawet niespontaniczne niespodzianki i wspólne spędzanie czasu może być fajne:) Asiu miałam tak samo w poniedziałek, burza przyszła jak byłam u fryzjera, a że wywiesiłam jeansy to dopiero wczoraj wyschły :) Ja zrobiłam uwaga słoiczek konfitury, ale za to z zielonym pieprzem :) pozdrawiam dziewczyny.Co prawda biorę komputer, ale pewnie nie będę mogła być tu tak często jak bym chciała.
-
U mnie mała zmiana planów. Uznaliśmy, że jazda na raty jest jednak be sensu, bo to w zasadzie jeden dzień różnicy, a tylko problemów to stworzy więcej, więc jedziemy razem w środę. Mi to nawet bardziej pasuje, bo na poniedziałek mam trochę planów. Staram się umówić do mojej ginekolog, ale jej nie ma aż do 3 lipca, a potem ma już cały tydzień zajęty i muszę czekać. Niby to niej nic nagłego, ale już 3 cykl z rzędu okres mi się spóźnia, najpierw to były 3 dni, potem 7, a teraz już 9 i dalej go nie ma. Trochę, ba mocno mnie to denerwuje i zaczynam lekko panikować, czy coś złego się nie dzieje. A tu jeszcze niemal miesiąc muszę czekać na lekarza...Pogoda rzeczywiście spuściła z tonu, Agata u Ciebie teraz ciepło? Michalina byłam w Lublinie, w największej fazie choroby. Sama nie wiem jak wtedy dojechałam, z mojego miasta to jest 9 godzin jazdy. Ale same miasto przepiękne i wrócę tam, już bardziej świadomie :) Sernik to bardzo kapryśna rzecz-niestety. A to wyjdzie za suchy, a to opadnie. Miałam dać przepis na brioszki, ja robiłam wedle tego przepisu - http://addiopomidory.blogspot.com/2014/05/zakreconych-brioszek-ciag-dalszy.html warto je zrobić jak to pokazane jest na zdjęciu, wychodzą piękne i pyszne. Idealne na letnie wycieczki :) Asiu weekend rodzinnie się zapowiada widzę- i bardzo dobrze :) Właśnie mi przypomniałaś, że ja jeszcze nie mam żadnych truskawkowych konfitur z tego roku.... Pozdrawiam
-
Agata trochę słońca mi już odebrałaś, oj nieładnie. Ale w sumie jeden dzień wytchnienia mile widziany. Też ciężko mi udzielać porad, mam mamę z bardzo chorym kręgosłupem i wiem,że wyniki swoje a samopoczucie swoje. Wiesz, że moja mama w zeszłe lato na wakacjach pierwszego dnia się przewróciła na mokrej podłodze, pobolało,wzięła leki, poleżała jeden dzień i jakoś przechodziła te dwa tygodnie. A po powrocie poszła do ortopedy i on powiedział- Ty masz pęknięte dwa kręgi, powinnaś leżeć te dwa tygodnie. A mama szczerze zdziwiona była tą diagnozą. I dopiero potem zaczęło ją boleć-chyba po tej wiadomości. Na pewno bym to skonsultowała i pilnie stosowała się do zaleceń lekarza. Najważniejsze,że mimo wyników takich sobie czujesz się dużo lepiej niż one wskazują, na pewno uda się doprowadzić kręgosłup do zdrowia- trzymam kciuki. Michalina też ostatnie dni głównie spędzałam na powietrzu, szkoda pięknego lata na siedzenie w domu :) A dziś mąż dostanie sernik prezent :) Udanej rocznicy. A ja zawsze polecam Kaszuby- patriotycznie. Piękne miejsce, dużo atrakcji się znajdzie dla dużych i małych, a do tego spokój i cisza. Asiu super to miejsce na wakacje. Marzę o takim wiejskim wyjeździe, na co dzień same auta i beton to ciągnie do natury. Na pewno fajnie tam wypoczniecie rodzinnie. Bardzo mi się podoba idea takich wakacji z bliskimi :) A u mnie okazało się,że najpewniej w poniedziałek jedziemy na wakacje. Ja z mamą i bratem pociągiem 300 km, a w ten długi weekend od środy tata z siostrą dojadą i pewnie z większością bagaży autem. Trochę mnie to zaskoczyło, bo zawsze jeździliśmy w połowie lipca. Ale w sumie powinnam się cieszyć,że rodzice wciąż chcą ze mną jeździć na wakacje i jeszcze je fundują :) Także mam trochę zamieszania, bo to kupić, to przejrzeć kosmetyki, to iść po leki, to załatwić parę spraw. Na szczęście dziś pochmurnie to można się tym zająć bez żalu. Pozdrawiam
-
Ja Agata czuję się podobnie- jakbym miała z 50 lat. A to astma męczy, a to alergia . Moi rówieśnicy jakoś korzystają z życia, a ja ewentualnie do pracy wychodzę, ale nie narzekam- mogło być gorzej. Mam nadzieję,że wyniki będą ok:) Asiu jak moja rodzina umawia się, że wyjeżdżamy o 10, to wyjeżdżamy po 12-u nas to nic nowego. Najważniejsze,że wyjazd się udał i jesteś zadowolona w wycieczki, no i pogoda dopisała:) Ja też racuchy robiłam z kaszy ugotowanej, zblendowałam ją, dodałam żółtka, trochę mąki kukurydzianej, jogurt grecki, pianę z białek i oczywiście jabłka z przyprawami-imbir,cynamon i kardamon. Bałam się smaku i w ogóle czy da się usmażyć ugotowaną kaszę jako racuchy, ale powiem Wam,że pyszne wyszło i na pewno bardzo zdrowe :) Urodziny bardzo się udały, ale wyszłam wcześniej bo byłam niewyspana, pół miasta wieczorem przeszłam sama. A w niedzielę byłam z rodziną nad jeziorem- upał straszny, ale było szalenie miło. Upiekłam brioszki na drogę- cudowne bułeczki, jak drożdżówki. A wczoraj korzystałam ze słońca, poszłam się opalać, trochę na balkonie, trochę na dworze. Zakupy na dziś zrobione, upał już męczy, ale to lepsze niż deszcz:) Michalina co u Ciebie, jak sernik:)?
-
Michalina mąż bardzo wierzy w Ciebie :) Mam nadzieję,że zrobisz pyszny sernik i zagrasz mu na nosie:) Szkoda małej, że spać nie może i Wam też nie daje się wyspać. Myślę,że Twoja mama może mieć rację. W końcu dziecko zaczyna coraz więcej rozumieć, jakoś musi poradzić sobie z emocjami, może ma gorsze sny i jak się budzi potrzebuje mamy blisko? Julka nie znam się na wózkach, ale ten taki modny, taki fajny,że mogłabym mieć dziecko w takim wózku :) Asiu Twoja historia też mnie rozśmieszyła. Pamiętam,że jak mój tata kupował wózek dla brata to właśnie robił to już po porodzie, bo jakoś wcześniej było tysiąc innych rzeczy i my wybrałyśmy wózek różowo-fioletowy, nawet stelaż był taki fioletowy. Mama była zaskoczona, i trochę zła, bo wózek był bardzo dziewczęcy i wszyscy podchodzili mówiąc- o dziewczynka :) Miłego wyjazdu jutro Asiu :) Agata na rynku u mnie pojawiło się ekologiczne gospodarstwo i tam kupiłam śmietanę, taką wiejską i zrobiłam bitą śmietanę :) U nas sami robimy wędliny, z mleka -takie od krowy kupujemy mama robi twaróg, wiadomo przetwory i chleb to mamy domowe :) Też mocno trzymam kciuki-podwójnie i za zdrowie i za pracę. A o opis szpitala zaskoczył mnie tak jak Michalinę, raczej nie spodziewałam się takich luksusów:) A ja dziś zrobiłam na obiad dziewczyny racuchy z kaszy jaglanej, brat nie znosi tej kaszy, a tych racuchów zjadł z 10. :) Byłam z tatą na giełdzie kwiatowej, mamy teraz kwietny balkon. Tata trochę się uspokoił, ale to falami idzie- pół dnia spokój, pół jest horror. Siostra robi spotkanie urodzinowe, szykuję się do wyjścia, ale powinnam już dostać okres i tak nijako się czuję, więc nie będę zbyt towarzyska dzisiaj. pozdrawiam