
Mania25
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mania25
-
Witam Was, mroźno, ale słonecznie:) Brakuje tylko śniegu i byłby idealny weekend:) To był męczący tydzień, dużo, oj dużo pracy, za dużo emocji, ale jakoś przeżyłam. Chociaż nie lubię kiedy w pracy każdy ma zły humor, klientów masa, zamówienia się nie kończą, i oczywiście wszystko na wczoraj. Musiałam się wczoraj zrelaksować pieczeniem ciasta, tym razem jabłkowo-krówkowego :) Ja dziewczyny uwielbiam spędzać czas w kuchni, teraz docenił to producent mrożonek i zostałam wybrana na ambasadorkę ich świątecznego konkursu, mam dostać zestaw ich produktów i szczerze się zastanawiam jak dostarczyć komuś mrożonki?:) A poza tym to postanowiłam dziś się lenić i wypoczywać ,ale ostatecznie dzień spędziłam poza domem, pojechałam na Kaszuby, a potem na Starówkę, na spotkanie w sprawie demokracji i konstytucji, zaniepokoiły mnie bardzo te nasze polityczne wydarzenia, i bardzo mi się spodobało spotkanie z innymi niezadowolonymi,ale kulturalnie, znane postaci, dostałam nadzieję,że naród nie zgłupiał do reszty:) Agata jaka pogoda jest u Ciebie? Mam nadzieję,że lepsza niż u nas i możecie spacerować bez mroźnego wiatru:) Asiu myślę,że to dobrze,że mąż pojedzie. Bądź dobrej myśli,zdąży na poród i każdy będzie zadowolony. Jeszcze tylko parę tygodni i uśmiech Antosi wynagrodzi wszelkie trudy ciąży:) I jak tam Diana zdrowie synka? Michalina mam nadzieję,że miałaś bardzo relaksujący weekend i rodzinny. I wywróż sobie wszystko co najlepsze:) Jula jak rodzina sesja? pozdrawiam
-
Witam Was :) Ostatnio dużo pracy, marna pogoda-w zasadzie przez niemal tydzień walczyłam non stop z bólem głowy i osłabieniem. Straszna pogoda, nawet nie sądziłam,że będę taką meteopatką. Ale coś się zmieniło,bo trzy dni już czuję się normalniej, lepiej się śpi, lepiej pracuje i żyje. I ciasta lepiej smakują;) Nawet nie pamiętam jakie ciasto zgłosiłam, ostatnio dużo konkursów mnie ciekawiło, w zeszłym tygodniu wygrałam kolejny raz, ale tym razem wiem,że były to ciasteczka z białą czekoladą:) Weekend spędziłam naprawdę miło, w większości poza domem, udało mi się pójść na kolejną edycję takiego ciekawego festiwalu Narracje, gdzie sztukę współczesną umieszcza się w różnych *codziennych* miejscach, typu podwórka, domy, nawet na murach. Można poznać nieco zapomniane dzielnice i zobaczyć coś nowego :) Co prawda mocno zmarzłam-większość działa się na powietrzu, ale nie żałuję. A niedziela to praca-niestety i zakupy. Za to dziś miałam wolne:) Julka bardzo fajny prezent, i świetna pamiątka. Dużo znajomych robi takie sesje czy to w ciąży czy po porodzie;) Asiu jak się czujesz, mam nadzieję,że nie stresujesz się już tym wyjazdem męża, a jaką decyzję podjęliście? Michalina jak zdrowie Wasze? Urodziny Igi wydają się być cudowne, na pewno na długo zapamięta tak udany dzień :) Cieszę się,że teść wraca do zdrowia,oby bez problemów się obyło. Diana też współczuję takiego stresu. Nie byłam we Francji, ale też bardzo to przeżyłam. Naprawdę wielka tragedia, brutalny koniec życia. Sama nie wiem co się dzieje z ludzkim umysłem,że człowiek jest w stanie tak na zimno zabić drugiego człowieka? Agata niania widać potrzebowała troszkę czasu by się rozruszać :) Chętnie bym też komuś powierzyła domowe obowiązki, a mnie czeka remont i masa sprzątania:)
-
Witam:) U mnie weekend był pracowity, niedziela w pracy, wczoraj w pracy, taki czas, non stop zamówienia,niby dobrze.ale męcząco. Pogoda tragiczna, od dwóch,trzech lat jestem straszną meteopatką, i bardzo się męczę na zmiany pogody. A teraz ciągle a to wieje sztormowo, albo non stop pada. Najchętniej przespałabym listopad. Tak na pocieszenie udało się mojemu sernikowi wygrać konkurs kulinarny i fajne książki o słodkościach trafiły pod mój dach :) Ratuje mnie też joga-dziewczyny ja ćwiczę z nauczycielkami na You tube, w zasadzie zależy to od dnia, dziś miałam czas na 5 minutowe ćwiczenia relaksujące, ale wczoraj miałam 20 minut na zdrowy kręgosłup. W zależności od humoru, czasu i poziomu energii wybieram ćwiczenia. Ważne by wybrać takie filmiki, które tworzą profesjonaliści by sobie krzywdy nie zrobić :) Ale mam też w domu 2 płyty takie bardzo profesjonalne, ale one trwają po godzinie, to ciężko sobie pozwolić na takie ćwiczenia :) I ostatnio odkryłam super rzecz, kolorowanki dla dorosłych, wzory są tak skomplikowane i drobne,że nie da rady, trzeba całkiem się wyłączyć i skupić tylko na kolorowaniu. Relaks gwarantowany:) Michalina widzę,że już lepiej u Ciebie po tej kłótni z mężem, dobrze,że teściowa trafiła do syna i uspokoiła jego emocje. Też pomysł na urodziny bardzo mi się podoba, córka na pewno będzie zachwycona:) Agata sama byłam nianią i wiem,że najważniejsze by rodzice poczuli sympatię i zaufanie do niani. Czasem coś nie gra, ja nie dogadywałam się z jedną rodziną i zrezygnowałam, myśleli,że niania zastąpi rodziców całkowicie i,że kupią sobie spokój święty. Także nam współpraca nie wyszła. Najważniejsze-kieruj się instynktem :) Asiu myślę,że ciężarnej więcej można wybaczyć, także nie martw się humorami i dużo cierpliwości na tę końcówkę ciąży. A zakupy bardzo udane, słodkie są te akcesoria :) Diana pamiętam jak zarejestrowałam się w urzędzie pracy, pani zapytała się czy mam internet, a jak mam to sobie znajdę pracę:) Ale faktycznie, po 2 tygodniach już staż mi załatwili w urzędzie, tylko potem było gorzej. Ale życzę byście szybko znaleźli dobrych pracowników:) Julka dzieci często mają inną wizję spędzania czasu niż rodzice:) Jak rodzicom podoba się restauracja, to dzieciom z reguły już nie:)Ale myślę,że u Ciebie w domu zawsze jest wesoło i fajnie:) pozdrawiam
-
Witam też szaro,,dwa dni z deszczem ostatnie.Ogólnie jest bardzo pracowicie, w pracy sporo kłopotów, chyba tylko siłą woli wysiedziałam w czwartek,mój tata z nerwów robi się okropnie marudzący, ciężko z nim wytrzymać. Na szczęście weekend spędziłam jak chciałam, praktycznie 3 dni odwiedzin u ukochanych dziadków, niestety na cmentarzach. Ludzi dużo, korki, tłok,ale jakoś tak spokojnie wszystko się odbyło. Pogoda sprzyjała długim spacerom, udało się pospacerować na Starówce, zjeść w restauracjach obiady i pobyć z rodziną tak na spokojnie, bo codziennie to każdy się śpieszy, i mimo,że mieszkamy razem to praca, zmęczenie, kłopoty i ciężko w spokoju porozmawiać. Nie mam planów na weekend, trochę chcę odpocząć po cięższym czasie w pracy. Pomaga mi bardzo joga. Na początku bywało,że irytował mnie taki spokój, nie potrafiłam się wyłączyć podczas tych ćwiczeń, dość monotonnych,ale teraz nie wyobrażam sobie dnia bez choćby 10 minut ćwiczeń. Bardzo polecam, świetnie relaksuje, resetuje mózg, czuję się spokojniejsza, mam więcej energii o dziwo. Michalina cieszę się,że teść wraca do zdrowia, chociaż to jeszcze troszkę potrwa, to musicie być dobrej myśli. Agata moja mama dostawała słoiczki od cioci z Anglii, ale często sama przetwarzała warzywa i owoce z działki od dziadków. Dużo mam też dziś tak robi, a z drugiej strony to dziwne,że w Turcji taki słaby wybór. Moja mama jest na diecie przez te wrzody i bakterie, i często kupuje sobie dania dla dzieci bo są delikatne,bez przypraw,dietetyczne i w zasadzie na cały rok można jeść co innego:) Asiu jak mieszkała z nami taty mamy to naoglądałam się tyle rzeczy jakie teściowa może robić,że chyba nic mnie nie zaskoczy. Z doświadczenia wiem,że to przechodzi, takie pocieszenie:) Julka u nas na cmentarzach naprawdę było dużo ludzi,nie dziwię się,że byliście z dziećmi wcześniej. Fajnie,że rodzinka zdrowa, szkoda,że mały nie śpi. Oby polubił spanie:) Diana dziś ludzie niby narzekają na brak pracy,a potem okazuje się,że wcale nie chcą pracować. Najlepiej nic nie robić, a mieć pensję. Szybkiego znalezienia dobrych pracowników i zdrówka:) Miłego weekendu
-
Witam. Dawno już nie pisałam, ale miałam ciężki tydzień, bardzo męczący i fizycznie i psychicznie. W pracy było okropnie, to znaczy nie było czasu by zaczerpnąć oddechu, bardzo nerwowo. Niestety w takich chwilach zawsze wraca do mnie zespól drażliwego jelita, więc nie było zbyt ciekawie. W weekend nadrabiałam zaległości w sobotę sprzątające, a w niedzielę pojechałam na cmentarz i na obiad za miasto, ale niestety napięcie dalej mnie trzymało i bóle żołądka. Dopiero w poniedziałek jakoś odetchnęłam, i trochę spokoju się pojawiło. Na szczęście siostra wróciła, jutro robię sobie wolne w pracy . Jakieś zaziębienie chce wygrać ze mną, ale się nie daję, bo zależy mi by w niedzielę być na grobach dziadków. Michalina bardzo smutna wiadomość,ale i cieszą pozytywne informacje o zdrowiu teścia. Życzę mu dużo, dużo zdrowia. I spokoju Wam życzę, oby więcej nie było takich stresów! Agata u nas rano jest mróz, nie lubię tego :) Twoja mama z moją by się dogadała, ciężko zgadnąć nastrój, jednego dnia wszystko jej nie pasuje, drugiego jest cudowna. Niektórzy ludzie chyba tak po prostu mają, a my musimy przestać się tak tym przejmować. A wybory, hmm, jestem wciąż rozczarowana. Jedynie przy nadziei trzyma mnie to,że po tych rządach teraz pisowowskich, nastanie ich koniec. Jestem pewna,że się rozlecą bo żadnych obietnic nie spełnią,nie dadzą rady zaspokoić te apetyty jakie rozbudzili. Już znam parę rodzin, które liczą na pieniądze od stycznia, ba jedna para zachwycona sondażami już spodziewa się trzeciego dziecka, bo wiadomo 500 zł piechotą nie chodzi. Julka zdrówka dużo za Ignasia i całej rodzinki. Diana aż mi zapachniało tymi dyniowymi pysznościami. Ja w zeszłym roku robiłam z dyni mnóstwo pyszności, w tym jakoś jeszcze mi się nie chce:)
-
Asiu współczuję przymusu wypoczynku, nawet jak jestem chora to ciężko mi tak wyleżeć cały dzień. Ale dla małej zrobisz wszystko, więc koniecznie wypoczywaj, relaksuj się i kupuj kolejne akcesoria dla Tosi:) Blacha ciasta to świetne pocieszenie, ja piekłam w sobotę na pokonanie chandry czekoladowe ciasto:) Diana mój tata ma własną firmę, pracuję z nim i widzę minusy, i plusy. Na pewno atmosfera jest dużo lepsza, pracuje się dla siebie, więc z pasją i można robić to co naprawdę się lubi, bo raczej firmy nie zakłada się w branży, która nas nie interesuje. Ale jednak pracuje się więcej . Chociaż pracując w urzędzie a tutaj, w małej firmie taty wolę w rodzinnym biznesie:) Julka szkoda Lilki, dobrze,że już zdrowa. Smutna wiadomość o śmierci, dobrze,że miałaś okazję spędzić trochę czasu z rodziną, cenne to chwile i warto je pielęgnować. Michalina i jak po studiach w weekend? Jak dziewczynki zdrowe? Przykro,że dziadek znów ma zdrowotne kłopoty, Wasz przyjazd na pewno poprawi mu nastrój. A u mnie pracowicie, siostra za granicą, niestety. Latem, wiosną, nie ma problemu może jeździć. Ale teraz u mnie w domu wszyscy chodzą z katarem i kaszlem, ja znów dwa dni zdrowia, i znów katar. A do pracy chodzić trzeba, jeszcze okres przyszedł na dokładkę i ta paskudna pogoda. No, ale cóż, trzeba jakoś dać radę. Nie znoszę takiej deszczowej i szarej jesieni. Cały czas chodzę podziębiona i z małą chęcią do życia... Potrzeba mi energii :) zaczęłam zaczynać dzień od porcji jogi, może to mi pomoże? :)
-
Agata ja bym się mocno przestraszyła po takim ataku w moim mieście,ale myślę,że nie ma pewności gdzie takie coś się wydarzy. Mam nadzieję,że więcej nie będzie takich tragedii. Diana sama męczę się chorując, a co dopiero taki maluch. Dużo zdrówka. Asiu niby taki maluszek, a tyle wydatków. Nie pomogę w poleceniu leżaczka, ale dziewczyny na pewno doradzą:) Agata ja ostatnio czytałam książkę, taki zwykły kryminał gdzie policjant miał agorafobię i bał się jeździć gdzieś dalej, bo miał lęki. Ba, nawet uciekł z samolotu, wykorzystując przy tym odznakę policyjną. Oczywiście w książce pokazują,że w dwa dni pokonał chorobę niesioną przez 20 lat w sobie. W życiu tak nie ma, a nasze pozytywne relacje i historie mogą dać nadzieję. Przecież czasy są takie,że ludzie pędzą, żyją w stresie, nie dbają o higienę psychiczną i takich chorób będzie coraz więcej. A przecież same pamiętamy jakie spotykało nas niezrozumienie i brak wsparcia od bliskich. A u mnie ostatni dzień zwolnienia, katar trochę przechodzi. Dzień szary i ponury, weekend był domowy, z domowym ciastem:) Mama się cieszy, ale i wiadomo stresu było dużo,musi całkiem zejść. Najważniejsze,że jest leczenie, że będzie dobrze:) pozdrawiam
-
No i jak obiecali tak dziś przyszły wyniki. To na szczęście nie jest nowotwór. Jest to zmiana do kontroli regularnej, ale na dziś nowotworem nie jest, ale nieleczona prowadzi do raka, więc dobrze,że mama poszła na badanie. Trzeba wyleczyć stan zapalny, już mama dostała 3 antybiotyki na raz, i ma chodzić regularnie na gastroskopię. No i najgorsze, dieta ścisła z początku, czyli sucharki, ryż, gotowany kurczak i tak aż stan zapalny nie zniknie. Ale to małe piwo w porównaniu z możliwościami jakie mogły być. Więc można odetchnąć i pilnować mamy ;) Mi przeziębienie rozwinęło się bardziej, nie poszłam do pracy bo kicham i w ogóle sił brakuje. Nie wiem sama ileż to może trwać? Niby nic wielkiego a bardzo uciążliwego. Marzy mi się spokojny weekend z domowym ciastem, i pożegnaniem z katarem:) Julka ciasto marchewkowe uwielbiam, torcik chałwowy też brzmi pysznie :) Szkoda,że Ignaś tak źle znosi ząbkowanie, ale niebawem będzie chyba koniec? Niezbyt znam się na dzieciach to nie wiem nawet:) Asiu zdrówka dla męża. Fajnie,że znalazłaś wózek idealny w dobrej cenie :) A do czytania mogę Ci polecić Obietnicę Łucji, to taka właśnie książka z tajemnicami. Myślałam,że to będzie coś w stylu Rozlewiska słynnego,ale naprawdę przyjemna i mądra książka. Pozdrawiam Was serdecznie
-
Niestety wyników wciąż nie ma, obiecali,że postarają się je podać do piątku-mamy wielką nadzieję,bo takie oczekiwanie już naprawdę jest nie do zniesienia. Ale mam nadzieję wielką, że stres będzie jedynie podczas czekania a nie jak już odbierzemy wyniki. Ogólnie to zaziębienie nie chce minąć, jakoś szczególnie się nie rozwija, ale nie chce iść. Takie szczególnie upierdliwe :) Stąd weekend w domu, za to udało mi się w piątek spotkać z przyjaciółką i spędziłyśmy uroczy wieczór. A teraz praca, codzienne obowiązki, trochę gorsza pogoda, ale cóż, żyć trzeba. Umilam sobie życie pieczeniem pyszności:) Diana miło,że się odważyłaś napisać, w grupie było raźniej chorować, a teraz cudownie jest pisać z dziewczynami, radzić i cieszyć codziennością. Taki lokal to moje wielkie marzenie. Cieszy,że chorobę masz za sobą i możesz żyć normalnie. Michalina dobrze,że córki zdrowe-na szczęście dwie. Mam nadzieję,że ominie Was jednak to wielkie chorowanie. Zumbę uprawia wiele moich koleżanek, więc to może warto się skusić, szczególnie jesienią ruch poprawia nastrój i dodaje energii:) Agata Ada to już spora dziewczynka, na pewno czas jaki z nią spędzasz jest cudowny :) U nas wszyscy byliśmy na słoiczkach-w latach 80 ciocia z Anglii nam je przysyłała, a przy bracie już normalnie były, i żyjemy,więc myślę,że można je dzieciom śmiało dawać. Chyba,że miałabyś swoje warzywa, pewne. Asiu nie wiedziałam,że tak ciężko kupić dobry wózek, ale mam nadzieję,że już jesteście na końcu poszukiwań. Mam więc nadzieję,że październik szybko zleci i będziesz spokojniejsza o małą Tosię:) Julka i jak, już po zakupach? Ja drugi tydzień swetra szukam, może w końcu znajdę idealnie cieplutki:) I jak tam radzicie sobie z zapracowanym mężem, i jak po tańcach? Pozdrawiam
-
Witam Was i dziękuję za wsparcie. Dalej czekamy na wyniki mamy, już mieli dość telefonów mamy dwa razy dziennie, i powiedzieli,że sami dadzą znać. Ale strasznie długo to trwa, a wiadomo taka niewiedza jest najgorsza. W końcu po coś wysłali te próbki dalej, gdyby było w porządku, to nie powinno tyle trwać chyba? Naprawdę można oszaleć z nerwów. Staram się mamę jakoś pocieszać, ale idzie to ciężko. Kupiłam sobie skakankę, co by na wieczór się wyskakać z problemów. Poszłam do fryzjera, spaceruję w miarę pogody, kupiłam sobie troszkę ciuszków na poprawę humoru. W niedzielę wybyłam z domu na małą wycieczkę, ale nie powiem cały czas mam lęk o rodziców. Zawsze taka byłam,że mocno przejmuję się wszystkim. A teraz jakoś tak po śmierci cioci zaczęłam się mocno bać o rodziców. Może to dlatego,że nie mam swojej rodziny i po prostu żyję z rodzicami i nie mam punktu odniesienia? Ale mam nadzieję,że będzie lepiej. Ranki i wieczory są strasznie chłodne, nie włączyli jeszcze ogrzewania, walczę z katarem, i leczę się herbatką malinowo-imbirową:) Julka ja z tańcem jestem na bakier, nie potrafię nic a nic:) Ale raz w tygodniu włączam sobie muzykę i tańczę bez ładu i składu, tak dla zdrowia. Bo poza spacerami to marny ze mnie sportowiec:) Ale takie rodzinne spędzanie czasu to świetny pomysł. Na pewno wszystko ogarniesz Julka, jesteś tutaj naszą mistrzynią organizacji:) Dużo słońca na spacery i zdrówka dla Ignasia. Michalina dobrze,że mały taki silny się urodził :) Mikołajem miał być mój brat, śliczne imię. Oby się zdrowo chował Twoim szwagrom. Dawno nie byłam w lesie, i teraz narobiłaś mi ochoty tą wycieczką. No i super,że Iga już zadomowiła się w przedszkolu i ma swoje koleżanki. Nie ma to jak maminy obiadek w niedzielę:) Agata co tam u Was, jak się Ada chowa? Asiu jak tam poszukiwania wózka? Jak się czujesz? pozdrawiam
-
Witam:) Joasiu na wózkach kiepsko się znam, a raczej niemal nie znam. Ale jako,że będziesz najczęściej z niego pewnie korzystać, wnosić, składać itp to powinien być idealny dla Ciebie, czyli lekki, no i oczywiście podobać Ci się wizualnie i mieć zapewne fajną cenę ;) Dużo zdrówka dla Ciebie i Zosi, no i spokoju. Wiem,to się tak łatwo mówi,ale musisz wierzyć,że będzie dobrze :) Michalina moja babcia ze zwykłego kataru potrafi zrobić wielkie zamieszanie, także rozumiem zachowanie Twojej babci, czy raczej to co Wam funduje. Dużo cierpliwości. I dalszego udanego chodzenia Igi do przedszkola ;) Agata mam nadzieję,że między Twoim mężem a mamą dojdzie do porozumienia. I nie przejmuj się tym co widzisz w mediach, że matka musi być super w każdej dziedzinie, latać za dzieckiem na obcasach i w pięknej fryzurze. Ja takich matek nie znam :) A co do uchodźców, ja jestem za tym by im pomagać, nie sądzę by te 10 tysięcy jakoś zmieniły naszą tradycję. Ale jeżeli będziemy z drugiej strony przyjmować każdego kto zechce przybyć to niebawem będzie u nas połowa Bliskiego Wschodu. Sama się dziwię czemu taki Kuwejt czy Arabia Saudyjska nie chcą pomóc. Mam taką nadzieję,że ta wojna się skończy szybko. Z naszą pomocą oczywiście. Julka dziwny to ślub, rzeczywiście :) Dla mnie też to zrobione na pokaz. Dobrze,że choróbsko zahamowane. Dużo dobrej pogody na weekend, i odpoczynku od szkoły:) A u mnie było pracowicie. w pracy męcząco bardzo, do tego okres i powiem Wam,że wczoraj miałam takie skurcze w pracy,że chciałam po prostu iść do domu i się położyć. Ale musiałam zostać. A dziś już spokojniej na szczęście było. Udało mi się spotkać z przyjaciółką-nareszcie, i trochę ponarzekać. Wiecie mama choruje na żołądek-po badaniach ma masę leków, i zakazów dietetycznych. Tata z tym kręgosłupem-ledwo chodzi, ma zastrzyki, ciągle chodzi do lekarzy, brat nie zaliczył anatomii, musi poprawiać ten przedmiot i wiecie ile to kosztuje? 8 tysięcy 700 złotych. Ja się tym wszystkim martwię, i cóż, ciągle chodzę podenerwowana, taka zmizerniała. Od śmierci cioci jakoś tak się sypie u mnie. Mam nadzieję,że październik będzie lepszy. Muszę złapać oddech, może weekend będzie przyjemniejszy? pozdrawiam
-
Witam się z Wami :) Asiu uwielbiam imię Antonina, i Antosia i Tosia-ślicznie :) Szczerze powiem,że znam tylko jedną małą Tosię, a tak to więcej rzeczywiście Antosiów-mam dwóch sąsiadów takich małych ;) Też oglądałam ten serial raz bodajże, i powiem Ci,że choć nie mam dzieci to bardzo się wzruszyłam tymi historiami. Muszę gdzieś obejrzeć pozostałe odcinki z tego tygodnia, bo bardzo mnie poruszyła historia dziewczynki urodzonej ponad 3 miesiące przed terminem, właśnie posiadaczki tych 600 gramów. A co do Ciebie Asiu to musisz myśleć pozytywnie. Nie masz wpływu na wiele spraw, ale musisz mieć nadzieję,że wszystko będzie dobrze. Michalina ja do przedszkola nie chodziłam, chodziła moja siostra i kochała tamtejsze jedzenie . Ale w zasadzie ona niejadkiem nigdy nie była;) Mam nadzieję,że kłopotów mieć nie będziecie już przedszkolnych i mała będzie tam chodziła z radością :) Julka dużo osób teraz zaziębionych, przez tą zmianę pogody sprzed tygodnia. Mam nadzieję,że już zdrowi w całości jesteście i cieszycie się słonecznym weekendem:) Agata widziałam te zdjęcia o których mówiła Asia, i myślę,że te sławne mamy wyglądają dokładnie tak samo, tylko światu pokazują uśmiechnięte twarze, a naprawdę przeżywają to samo co zwykłe matki. Ale żadna nie powie-moje dziecko nie śpi, ja mam rozstępy i nie mam czasu na ploteczki z koleżanką. Tworzą jakiś taki dziwny obraz,że każda matka ma świetna więź z dzieckiem, upieczone ciasto dwa razy w tygodniu, posegregowane ręczniczki kolorami i jeszcze boską figurę po porodzie. Ja tam dzielę przez trzy co mówią gwiazdy, i nie warto się nimi sugerować tylko złapać swoją równowagę:) Co do uchodźców, to Wam powiem,że w moim mieście mieszka 2 Syryjczyków, chrześcijan, którzy przyjechali z tą fundacją. I dwa miesiące temu jak przyjechali do jednej rodziny to mówili na gorąco,że są bezpieczni, dziękują i takie tam same miłe rzeczy. A teraz mówią w wywiadzie w gazecie, że ich ta fundacja oszukała, że myśleli,że u nas będą przejściowo,że zamieszkają w Niemczech, bo tam są wysokie zasiłki. I aż mi się szkoda tej rodziny u której mieszkają zrobiło,że okazali serce i pomoc, a oni w gazecie się skarżą,że Polska jest nijaka, język za trudny, a w Niemczech dostaną zasiłek. Także ja już nie wiem, jakbym uciekała przed wojną to nieważne Polska, Finlandia, Łotwa-tam gdzie jest bezpiecznie byłabym w raju,a oni chcą tylko do Niemiec po pieniądze. Z jednej strony widzę dzieci, biedne, głodne w obozach i myślę-przyjmijmy ile trzeba będzie, a potem czytam,że oni nie chcą u nas być i myślę-a po ich tutaj gościć, skoro oni nie chcą u nas być? Ale to takie tam rozważania, ja dałam datek na obozy dla uchodźców, i myślę,że tym ludziom, którzy zostali i nie mają pieniędzy uciekać do Europy potrzeba pomocy dziś największej-nieważne w co wierzy i jak się nazywa. Jak ktoś będzie chciał zostać w Polsce-jestem za tym by go przyjąć i pomóc, ale jak ktoś nie chce zostać, a miałby być na siłę i czekałby na ucieczkę do Niemiec to bez sensu. A poza tym to tydzień miałam pracowity, zakończyłam go sobotnią wizytą u dentysty, w zeszłym tygodniu odwołali, ale powiem Wam bardzo polubiłam dentystów i nie robi mi już problemu leczenie zębów, na szczęście nie ma za bardzo co leczyć :) Upiekłam ciasto ze śliwkami, delektuję się wciąż letnią pogodą i rozmyślam co robić jutro, by wypocząć przed męczącym tygodniem, bo siostra wyjeżdża na konferencję i zostaję w pracy bez wsparcia. Miłego weekendu:)
-
Witam Was, dziś słonecznie, drugi dzień nie pada. Co prawda upałów nie ma i czuć jesienny chłód, ale lekki płaszczyk wiosenny dogrzewa na spacerach. Pracy mam dużo, dziś siedziałam sama, bo tata miał neurologa, były wyjazdy z towarem i dałam radę. Także po niemal roku pracy mogę powiedzieć,że sobie radzę. Chociaż dalej są momenty,że nie wiem o czym ktoś do mnie mówi;) Tata według neurologa ma problemy z krążeniem, dokładnie miażdżyca żył w nogach. W poniedziałek ma mieć usg żył. Ogólnie lekarka nastraszyła tatę, że ma taki stan,że powinien być na rencie, że ludziom amputuje się nogi przez takie problemy. Takie weekendowe pocieszenie, ale mam nadzieję,że pogoda dopisze w ten weekend i coś ciekawego się poza dentystą zaplanuje :) Dziś mam gości z Litwy, muszę upiec ciasto, czekoladowe z malinami sobie wymyśliłam:) Michalina fajnie,że Iga adaptuje się w przedszkolu i każdego dnia jest coraz lepiej. Na pewno już zobaczyła.,że są zabawki, koleżanki i koledzy, różne zajęcia, a rodzice zawsze przychodzą i zabierają do domu. Oby tak dalej:) I oczywiście jak najszybszego powrotu do zdrowia. Szkoda,że weekend był deszczowy, ale mimo wszystko rodzinnie spędziliście czas. Agata takie 3 miesięczne maluchy są słodkie:) Pamiętam jak odwiedzałam moja przyjaciółkę i z początku mała tylko spała, a potem zaczęła się śmiać, machała rączkami, urocze to było. Aż zazdroszczę takiego szkraba obok :) I pogody, ranki są u nas po prostu zimne, nawet nie chłodne, nieźle zmarzłam czekając na autobus. Asiu akcja maluszek rozpoczęta :) Lubię Ikeę, ma fajne rzeczy. Ale sam sklep mnie denerwuje, nic tam nie mogę znaleźć :) Właśnie wczoraj kupiłam słoik miodu do jesiennej herbaty, i zaczęłam jeść tran dla zdrowia, może mnie wesprze. Tobie życzę dużo sił i zdrówka ;) Julka co u Ciebie?
-
Witam się i ja. Tydzień temu opalałam się na plaży,a od paru dniu mamy jesień,ale nie tę złotą a ponurą i deszczową. Jak w listopadzie. Wczoraj było ledwo 11 stopni... Asiu wybór imienia to dość skomplikowana sprawa, ja szczerze mówiąc nie mogłabym się zdecydować chyba na jakieś konkretne :) Chociaż dla ewentualnego synka mam wybrane imię po dziadku, ale dla dziewczynki byłoby gorzej. Imię musi pasować do nazwiska, to na pewno, i oczywiście Wam się podobać. Na pewno traficie na takie wyjątkowe:) Zrazy też by mnie skusiły, już dawno nie jadłam takich dobrych zrazów. Pamiętam Asiu jak pod koniec 3 klasy się przeprowadziłam i zaczęłam dojeżdżać do szkoły, nie zawsze chciało mi się czekać na moją siostrę, aż skończy lekcje-w szkole były 2 zmiany. I potrafiłam sama dojechać do domu, dwoma autobusami, podróż trwała godzinę. Sama swojego dziecka bym nie wysłała na takie podróże:) Michalina przykre,że dziadek choruje. Mam nadzieję,że dojdzie do siebie szybko, choć wiadomo takie złamania muszą się zrosnąć. Iga nabiera śmiałości, bardzo dobrze. Jestem pewna,że za parę dni zostanie w przedszkolu chętnie i bez płaczu. A jak weekend,pogoda pewnie nijaka, ale mam nadzieję nie przeszkodziło Wam to w odpoczynku od stresów? Julka Asia ma rację Lilka może robić za reklamę szkoły od jak najmłodszych lat :) Fajnie,że Olek dość spokojnie znosi powrót do szkoły, powrót do rutyny jest dla każdego, nawet dorosłego po urlopie trudny, więc parę dni na rozruch na pewno mały będzie potrzebował. Coś czuję,że moja mama podobnie jak Twoja zrobiłaby sporą awanturę, ale moja byłaby taka męcząca,że już pierwszego dnia dostałaby pokój z łazienką dla świętego spokoju:) A u mnie właśnie jesiennie. W pracy tydzień minął spokojnie, owszem bardzo pracowicie, ale jakoś tak spokojnie mimo wszystko. Tata chodzi po lekarzach, na badania. Na szczęście nawet na NFZ można szybko się dostać na wizyty, np do neurologa różnica między prywatną wizytą a państwową to ledwie dwa dni, więc niemal żadna. Jakoś tak przyzwyczaiłam się do weekendowych wyjazdów i spędzania czasu na powietrzu, że w sobotę na przekór deszczu poszłam przetestować nową kawiarnię, wczoraj wykorzystałam przerwę w deszczu na spacer po parku i znów wizytę w kawiarni na Starówce tym razem. A dziś dzień wolny, nie próżnowałam, zrobiłam generalne kuchenne porządki:) pozdrawiam
-
Witam :) Pogrzeb był w piątek, strasznie lało, pogoda naprawdę męcząca na długą jazdę, a mieliśmy 600 km do przejechania w jeden dzień. Bardzo się wzruszyłam, w zasadzie od początku. Poszliśmy do mieszkania cioci na śniadanie, i tak zamiast telewizora postawili wielkie zdjęcie cioci ze szpitala, sprzed miesiąca. Zobaczyłam je i już miałam łzy w oczach. I tak było w zasadzie przez cały dzień. Ale było spokojnie, rodzinnie, chociaż bardzo smutno-w kościele się popłakała. No, ale cóż, tak to już jest z pogrzebami. W sobotę byłam tak zmęczona, że nie zrobiłam nic konstruktywnego. A bardzo słoneczną niedzielę spędziłam na plaży:) A teraz dużo pracy, bo siostra zorganizowała konferencję, więc do pracy nie chodzi. A tata ma spore problemy z kręgosłupem, ciągle chodzi na zastrzyki, i do lekarzy. Wiecie, ma takie coś,że przejdzie 5 metrów i dalej nie może iść. Takie bóle ma w nogach od kręgosłupa właśnie. I jeszcze jakiś zespół zakrzepowy. Stałam dziś 4 godziny w kolejce do chirurga,żeby tatę zapisać. Całą książkę przeczytałam:) Asiu gratuluję córeczki:) Basia i Zosia bardzo do siebie by pasowały, taki sam styl;) Chociaż bardzo lubię też Kingę. A Karolina w ogóle mnie nie urzeka, jak i Ciebie:) Mam nadzieję,że kompletowanie wyprawki dla dziewczynki będzie samą przyjemnością:) Ja nie mogłabym jechać na wakacje z biurem podróży, to znaczy mi się nie podoba to zamknięcie w hotelu, all inclusive-za mało rodzinnie,a tak jakoś hurtowo. Ale oczywiście dla wielu ludzi to wybawienie, nie trzeba szukać transportu, noclegów, restauracji, rozrywki w pakiecie. I cóż, wybrali się ludzie na wczasy a tu takie żarty sobie z nich zrobili. Przecież taka firma nie upada z piątku na sobotę... Nie dziwię się,że szwagier rozczarowany. Michalina jak się ma Iga na początek roku przedszkolaka? Mam nadzieję,że już jest lepiej. Sama niezbyt dobrze znosiłam początek szkoły, najważniejsze to wsparcie w rodzicach. Dziecko musi czuć się bezpiecznie, a to zapewniają rodzice. Z waszym wsparciem szybko sobie poradzi z lękiem przed rozstaniem i nową sytuacją. Julka ja w tym roku ani razu nie byłam w Sopocie, aż wstyd:) Dzieci czasem tak mają,że za nic mają nocne pory, i wtedy zaczynają aktywność. Moja mama zawsze mówi,że ja w ogóle nie pozwalałam rodzicom normalnie spać, ciągle coś mi przeszkadzało w nocy. Bo za dnia już problemów nie było. Jak u Was minął 1 września? Agata jak byłam na urodzinach mojej przyjaciółki,jej córeczka miała 8 miesięcy i sama włączała telewizor! Ja komórkę dostałam mając lat 17,a dziś dzieciaki w przedszkolu mają tablety, komórki, gry... Widzę,że dzieci na plaży zamiast się bawić w piasku grają w gry. Dla mnie to niepojęte. Oby udało Ci się wychować małą bez nadmiaru elektroniki :) Sama bym tak chciała wychować dziecko. Oczywiście bez przesady. Najważniejsza jest równowaga, niektóre gry czy bajki są mądre i pouczające. Dobrze,że tata czuje się już normalnie:) A mama zostaje na dłużej u Was? Już chyba dobrze się dogadujecie?:) pozdrawiam
-
Powiem Wam,że weekend miałam bardzo intensywny, dużo rzeczy się działo, ale jakoś wszystko przygasło przez wiadomość o śmierci mojej cioci. Rak dosłownie ją zjadł, ważyła ledwie 32 kilogramy, doszła gruźlica i zmarła. Będziemy jechać do Giżycka na pogrzeb. Bardzo to smutne, bo ciocia była kochana, taki dobry duch rodziny, zawsze serdeczna, ciepła, kochająca dzieci. nie miała swojej rodziny, żyła sama, ale otoczona masą przyjaciół. Bardzo dobry człowiek, a tak się nacierpiała przed śmiercią. I właśnie to mnie boli bardzo,że aż tak musiała cierpieć przez ostatnie dwa miesiące.... Przepraszam,że tylko o tym piszę, ale jakoś tak mi bardzo smutno...
-
A ja witam po tym weekendzie w Warszawie. Powiem Wam,że miałam chwilę wahania czy jechać-upał mnie wymęczył i bałam się,że jazda nie będzie komfortowa, a jednak na Wybrzeżu jest dużo przyjemniej niż tam w betonowej Stolicy. Ale nie żałuję. Jazda szybka i przyjemna dzięki autostradzie, trochę ponad 3 godziny i na miejscu. Nie powiem jak wyszłam z auta i zobaczyłam zamknięte ulice przez paradę wojskową i tłumy ludzi pomyślałam-trzeba było zostać w domu, po co się pchałam? Poprosiłam byśmy na tę paradę podjechali taksówką, chciałam się oswoić jednak z wielkością miasta. Na samej paradzie tłumy, ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. Potem Łazienki-umówiłam się tam z przyjaciółką i poszłyśmy na 3 godzinny spacer, potem autobusem do centrum, i do hotelu się przebrać. I wieczorny spacer po Starówce, znów autobusem musieliśmy podjechać do auta bo nogi nam odmawiały posłuszeństwa :) A następny dzień to Plac Zbawiciela, spokojne chwile w knajpkach, spacery, wizyta w Muzeum Powstania-dziewczyny by wejść staliśmy 70 minut w kolejce w upale! Robi wrażenie muzeum, ale liczyłam po tej kolejce,że tam będzie coś więcej, a tak to nie mogę powiedzieć,że to jakieś wyjątkowe muzeum. Kiepsko rozplanowane, ale na pewno warto odwiedzić, bo mnóstwo rzeczy autentycznie wzrusza. A potem znów obiad w Centrum i do domu. Weekend był cudowny i chętnie bym wróciła mimo upału i tłumów:) A teraz codzienność, praca, domowe obowiązki i obowiązkowe spacery póki pogoda jest tak piękna,aż szkoda siedzieć w domu:) Michalina mąż pracuje na co dzień, więc na wakacjach chciał być z nimi na 100 procent i może trochę go poniosło, ale jak pamiętam mój tata był taki sam :) Szkoda tylko,że mąż Twój zapomniał o tym ,że masz troszkę inną wizję wakacji i chciałabyś też spędzić czas tylko z nim. Ale za rok nadrobicie:) Julka słyszałam, ba wyszłam z domu zobaczyć czy nie widać dymu, bo widać mieszkamy blisko siebie,ale jednak za daleko, dymu nie widziałam. Trochę się zestresowałam bo moja przyjaciółka mieszka w okolicy. A teraz wiem,że Ty też :) I jak z bratową, mam nadzieję,że już ok? A z pogody warto korzystać:) Joasiu cudownych mazurskich wakacji:) Agata co słychać u Was?
-
I ja Was witam bardzo słonecznie i wciąż upalnie :) Staram się jak najwięcej spacerować i korzystać z lata. Aż mnie ciarki przechodzą na myśl o ponurym listopadzie, więc nabieram słonecznej energii na zapas :) Co poza tym? Pracuję, w biurze bardzo gorąco, ale najważniejsze,że jest miło. Weekend zapowiada się wyjazdowo, odwiedzam Warszawę, mam parę planów i mam nadzieję,że uda mi się je zrealizować. Najważniejsze,że zobaczę przyjaciółkę, zajdę na grób pradziadków i rodziny mamy, no i mam nadzieję zobaczę Muzeum Żydów, chociaż w wolny weekend może być tłoczno. Agata to mam nadzieję,że najbliższy czas będzie spokojniejszy dla Ciebie jak mamy :) Asiu co u Ciebie? Julka ja w ogóle zapachu pizzy niezbyt lubię,a już w upał to szczególnie. U mnie ksiądz jak jest mróz robi krótkie Msze, i latem jak jest gorąco tak samo. Ostatnio spóźniałam się niby 6-7 minut, a tu już połowa kazania była :) Szkoda,że nie pomyślał,że dzieciom ciężko wytrwać w tak upalny dzień w kościele, ale widać lubi mówić, a,że chrzest to miał większy posłuch. A relacje z bratem pewnie wrócą do normalności za parę dni. Pewnie mu jest głupio i nie wie jak zacząć rozmowę. Daj mu czas:) udanego weekendu
-
Witam po weekendzie:) Michalina udanych wakacji, pogodę będziesz mieć wymarzoną, myślę,że wystarczy spakować sam kostium i starczy:) Asiu jak tam po weselu wrażenia? Julka jak rodzinna sytuacja, mam nadzieję,że już lepiej? A ja miałam aktywny weekend i upalny do tego, ale to pewnie odczuli wszyscy:) Było jezioro i totalny relaks w sobotę, wypad do miłej knajpki i odwiedziny chrzestnego. A wczoraj byłam na plaży i na Starówce na jarmarku. Ale miałam kiepski dzień, bolała mnie głowa, i brzuch przed okresem i tak naprawdę chciałam odpocząć w domu, tak marzyłam cały dzień. Ale jak już wyszłam z domu, to musiałam podążać za rodziną. Ale nie żałuję, bo w końcu słońce nad morzem lekko mnie opaliło. Nie lubię się opalać,ale moja bladość była już irytująca ;) A dziś dzień wolny od pracy, raczę się koktajlem owocowym, muszę umyć okna, a potem jakiś spacer sobie zafunduję, w końcu lato trwa krótko;) pozdrawiam
-
A ja witam z domu :) Na ostatnie dni przyszedł wielki upał, i w sumie cieszy mnie moja wakacyjna pogoda, można było spokojnie spacerować, bo przy temperaturze 34 w cieniu ciężko było żyć:) Teraz nad morzem pięknie, fajnie wyjść na spacer, czy nad rzekę, ale to na krótko bo słońce męczy. Ogólnie wakacje uznaję za udane. Jedyny minus inny rytm dnia, jedzenie poza domem spowodowały nawrót drażliwego jelita, ostatnie dni urlopu już były ciężkie, najgorzej w dniu powrotu. Na szczęście Iberogast pomógł, znów muszę przejść nim kurację niestety, bo drogi to lek. Ale cóż, będę mądrzejsza na przyszłość i będę sobie sama gotować za rok;) A i chciałam Wam opowiedzieć właśnie o powrocie, zahaczyliśmy o Toruń, upał, tłum ludzi bo była inscenizacja walk o Toruń z Krzyżakami. Było strzelanie z armat, dzieci płakały i nagle słychać krzyki takiej dziewczyny, że oni nas pozabijają,że się boi, błagała matkę by ją zabrała do domu, cała się trzęsła, płakała, nie wiem z 18-20 lat miała. I ludzie patrzyli ze współczuciem,a jej matka zaczęła na nią krzyczeć,że jest wariatką, idiotką, debilem, ona zaczęła lamentować głośniej, to matka ją pobiła, najpierw szturchała, potem biła po rękach, a na końcu parę razy w twarz by się uspokoiła. Mój tata nie wytrzymał i coś jej powiedział, ludzie byli zniesmaczeni. Ta dziewczyna miała ewidentny atak paniki, a rodzina zamiast ją zabrać z tłumu, wesprzeć, pozwolić się uspokoić po prostu ją pobiła. Moi rodzice nie rozumieli co się ze mną dzieje, często słyszałam,że przesadzam i udaję. Ale w domu to było. Jak miałam atak lęku na ulicy mama,tata, siostra, brali mnie pod rękę, odchodzili na bok, uspokajali dobrym słowem. A tutaj tak mi szkoda było tej dziewczyny, cały czas myślę czy ona ma jakąś pomoc? Takie wspomnienia wróciły tego dnia... Julka ja bym spokojnie porozmawiała i z mamą i bratem i jego żoną. W rodzinie takie sprawy najlepiej załatwić poprzez rozmowę. Wtedy rządziły stronami wielkie emocje-jak to w rodzinie, ale teraz jest czas by spokojnie przedstawić swoją wersję i zapomnieć o całej sprawie. Joasia udanej zabawy na weselu:) Dawno już na żadnym nie byłam...:) Oczywiście wpadnij nad morze:) Maluszek trzyma Was w niepewności jak widać, ale pewnie niebawem zechce przedstawić swoją płeć:) Michalina co tam słychać? Pewnie korzystasz z pięknej pogody z córeczkami? Agatka co u Was ?Rzeczywiście czytałam sporo niepokojących rzeczy o Turcji, ale to nie Twój region na szczęście.
-
Łącz się wakacyjnie,więc krotko i szybko. Pogoda niby nie jest fatalna,ale upałów brak, zdarzają się i deszcze i burze też. Teraz wróciłam z długiego spaceru, nie czuję nóg, za to przyjemnie na dworze. Spa mnie relaksuje, chodzę na późniejsze godziny, od 12, więc można się wyspać:) Gospodynię mamy cudowną, zaprasza na obiadki, podarowała nam przetwory, naprawdę świetna osoba. Tylko jakby więcej ciepła było byłoby super. Wzięłam masę letnich sukienek i spódnic, a w zasadzie chodzę w jednych spodniach i sweterku. Jak wyjadę to planują upały, ale cóż, taki pech :) Dobrze,że na razie deszcz występuje umiarkowanie, tylko jak mam 19 stopni to mało wakacyjnie... Julka jak po wakacjach? Asiu udanego weekendowego wypadu na działkę :) Michalina korzystaj z letnich atrakcji :) Agata co słychać?
-
I.ja Was pozdrawiam wakacyjnie ;-) przez trzy dni męczył upał, teraz mam burzowy poranek, ale zdążyłam kupić bułeczki nw śniadanie :-) mam nadzieję, że burza przejdzie bo mam wykupione małe zabiegi spa. Jestem bowiem w Ciechocinku. Wiem, że klimat dość specyficzny -głównie emeryci,ale cisza i.spokój bardzo mi pasują na wakacjach. pozdrawiam upalnie kimo burzy :-D
-
Witam :) Na szczęście siostra już wróciła i mogę chwilkę odetchnąć ;) Julka pogoda kapryśna, tak jak i u nas. Ale nieważna pogoda, najważniejsze,że masz bliskich obok siebie:) Michalina w Warszawie to jest tyle do zobaczenia,że pewnie i z miesiąc by nie starczył na wszystko co ciekawe. Ale takie weekendy z rodziną mają magiczną siłę ;) A co do mamy, myślę,że musisz postawić na cierpliwość. Nie wiesz co z tej przyjaźni wyniknie, może warto byłoby poznać tego pana? Skoro wybrała go Twoja mama na pewno jest wartościowym człowiekiem i takie spotkanie mogłoby pomóc w zaakceptowaniu tego,że w życiu mamy ktoś się pojawił. Asiu życzę Ci wymarzonego synka, czekam na wieści więc sierpniowe :) Zazdroszczę wakacyjnego klimatu, u mnie było za dużo pracy, a po pracy zupełny brak pogody. Kiepskie mamy to lato a wszyscy głoszą,że ociepla się klimat, na pewno nie nad morzem :) I jak weekend Ci Asiu minął? :) Agata co u Was? Na pewno pogodę macie lepszą :) A ja właśnie mam teraz czas na odpoczynek. Pojutrze wyjeżdżam na wakacje, zasłużone wyjątkowo :) Sobotę -dość pochmurną spędziłam w domu, a wczoraj mimo chmur wybrałam się nad morze i cóż, deszcz zupełnie pokrzyżował nam plany. A raczej nie deszcz a ulewa, zmokłam, wyziębiłam się zupełnie, za to poszliśmy na pyszny obiad :) A poza tym to dziś obchodzę z mamą nasze przyśpieszone imieniny z racji wyjazdu, więc czeka mnie pieczenie ciasta. Myślałam,że ten czas intensywnej pracy bardziej mnie zmęczy,ale tak nie było. W sumie już tęsknię za papierami :) pozdrawiam
-
Witam :) Jakoś przeżyłam ten bardzo ciężki tydzień, a naprawdę było bardzo ciężko. Nie wyrabialiśmy się,ale poświęcenie i chodzenie do pracy na 6 rano się opłaciło. Firma działa bardzo dobrze. :) No i weekend miałam bardzo udany. W sobotę byłam w teatrze, akurat występowała Katarzyna Figura, świetna sztuka, bardzo się zrelaksowałam i pośmiałam. Potem herbata w uroczym lokalu i spacer po Starówce. A niedziela intensywna-dwa cmentarze, odwiedziny u cioci w szpitalu i jazda 100 km do nowo otwartej włoskiej restauracji mojej kuzynki. Jej narzeczony jest Włochem i bosko gotuje. Nie mogłam przestać jeść:) Wczoraj zaś miałam tak pracowity dzień w pracy i nerwowy, że parę razy chciałam rzucić wszystko i wyjść. Do tego niewyspanie, ból głowy, burzowa pogoda. Ale dziś odrobiłam wczorajszy gorszy dzień, poszłam do optyka po nowe okulary, niestety za 650 zł... I na zakupy, i z mamą na mrożoną herbatkę :)Na szczęście za 2 dni wróci moja siostra i będę mogła myśleć o własnym urlopie:) Julka udanej pogody i samych smacznych rybek:) Michalina jak tam weekend w Warszawie, mam nadzieję,że masz dużo ciekawych wspomnień :) Co do przyjaciela Twojej mamy, człowiek chyba zawsze będzie zwierzęciem stadnym i będzie szukać drugiej połowy, jakiegoś wsparcia wokół siebie. Widocznie Twoja mama uznała,że żałobą nie można żyć do końca życia i potrzebuje kogoś obok. Czy to będzie tylko przyjaciel czy ktoś więcej to pewnie ciężko powiedzieć. Ale warto wspierać mamę i okazać akceptację jej wyborom. Chociaż też powiem,że ciężko byłoby mi zaakceptować kogoś zamiast mamy czy taty u boku mamy czy taty. Ale jeżeli dawałoby to rodzicowi szczęście to nie mnie byłoby zabraniać, chociaż pewnie potrzebowałabym czasu... Agata fajnie,że z małą rozumiecie się coraz lepiej i mniej się stresujesz, mała to odczuwa i na pewno będzie Wam lżej ;) Twoja mama ma trochę dyktatorską naturę ma być jak chce, ona wydaje zarządzenia w Wy możecie co najwyżej powiedzieć tak jest i wykonać polecenia. Ciężko coś doradzić. Poza tym,że trzymam kciuki za jakiś impuls by mama się zmieniła i pozwoliła Ci przestać się martwić jej zachowaniem. Joasiu fajnie wyszło z tą pracą:) I masz lepsze samopoczucie:) No i Zosia już zaakceptowała malucha, może lepiej niech to będzie dziewczynka :) A jak zbieranie czereśni? Uwielbiam te owoce:) pozdrawiam
-
Witam się piękną, słoneczną pogodą :) Co prawda korzystam z niej jedynie w drodze do i z pracy, ale inaczej się żyje jak takie piękne lato :) Impreza rodzinna rzeczywiście była udana, i w zasadzie mogłabym znów iść :) Zaś koncert okazał się cudowny. Za to w pracy problem za problem. 3 osoby na urlopie, a jeden dostał zapalenia płuc. Zostałam z tatą sama. Najgorzej,że ten z chorobą siedział dwa dni w biurze i kasłał, kichał, prosto na nas. Teraz ma zwolnienie na 2 tygodnie, a ja z bolącym gardłem muszę chodzić do pracy, ale cóż, tak trzeba. Tata sam być nie może, za dużo pracy. Trochę brat nam pomaga, bo byłoby bardzo ciężko. Michalina weekend zapowiada się cudownie, mam nadzieję,że będzie taki jaki sobie zaplanowaliście. Bardzo lubię Warszawę i chciałabym znów ją odwiedzić:) A z pogody trzeba korzystać póki jest, spacery, jedzenie na zewnątrz-nasze letnie przyjemności:) Wiesz,że moja mama do teraz jak słyszy,że moje koleżanki-27 i 28 lat biorą ślub to mówi-co tak szybko, chyba muszą brać ślub? ;) Asiu moja mama,a właściwie to jej mama ukochała sobie Ciechocinek, i teraz jeździmy tam regularnie. Nie powiem mi taki urlop spokojny, ze stałym rytmem pasuje :) Jest gdzie pospacerować, gdzie odpocząć, dużo kawiarni, parków, zielonych skwerków. Chociaż czasem -szczególnie pod koniec wakacji mam wrażenie,że trochę tam nudnawo :) Ale ogólnie lubię ciszę, spokój, zieleń i życzliwych ludzi.Dzieci to jednak spory wydatek, jak idę do sklepu kupić coś dla córeczki przyjaciółki to zadziwiam się ile to kosztuje. Ale jak Michalina wspomniała to takie rozkoszne zakupy :) Julka co słychać? Już jesteś na wakacjach? Agata co u Was? pozdrawiam