Skocz do zawartości
kardiolo.pl

jadwigaszpaczynska

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jadwigaszpaczynska

  1. Witaj Lucy. Jesli masz problem z myslami natretnymi, zapraszam Cie na watek *Wszystko, co mi wiadomo o natrectwach myslowych* oraz na watek *Z nerwicy sie wychodzi* ( czytaj go od poczatku). Na tym ostatnim watku starałam sie zebrac wszystko, co moze pomoc w wyjsciu z nerwicy, więc moze znajdziesz tam cos dla siebie.Ja tez miałam dwójke małych dzieci, gdy doswiadczyłam nerwicy lekowej a niewiele później mysli natretnych.Pozdrawiam.
  2. Witaj Iwona. Mam tylko moment , dlatego moge Cie tylko zaprosic na watek *Z nerwicy sie wychodzi*, na którym znajdziesz informacje, kyóre Ci moga pomóc zrozumiec, co sie z Toba dzieje. Pozdrawiam.
  3. Witam Wszystkich, witaj Natalio. To oczucie, o którym piszesz to tzw.derealizacja. Sporo na yen temat pisze męzczyzna, ktory wyszedł z nerwicy :moja-nerwica.republika.pl ) na pasku pod WYZDROWIEC sa dalsze artykuły, w tym ten dotyczacy derealzacji ).Poza tym zapraszam Cie na watek *Z nerwicy sie wuchodzi*, moze znajdziesz na nim wskazówki dla siebie ( ale czytaj od poczatku). Pozdrawiam.
  4. Witam Cie , Madziatko, witam Wszystkich na forum. Na forum commed jest watek *Metoda 1000 krokow*, ktory załozyła Kiriri, stosujaca te metodę i, ktora ostatnio urodziła dziecko. Przytaczam namiary na to forum oraz wpis jednej z osob na tym forum.:KIRIRI gratuluję ślicznej dzidzi! Jesteś dla mnie niezbitym dowodem i nadzieją, ŻE Z NERWICY MOŻNA WYJŚĆ., dziękuję. To sa namiary na te stronę :commed.pl/metoda-1000-krokow-vt39700.html - Jesli chodzi o Twoje pytanie , Madziatko to masz do wyboru: terapie internetowa, te metode 1000 krokow, terapie indywidualna, albo te grupowa na oddziale, której tak sie boisz.Nie wiesz tego, czego ja dzis jestem pewna, ze jezeli odczuwasz taki lek przed ta terapia, przed słowem psychiatra, to byłoby dla Ciebie bardzo dobrze *przełamac sie * i pójśc na te terapie ( przynajmniej spróbowac_, gdyz LĘK JEST DLA NAS ZAPROSZENIEM NA LEKCJE ODWAGI. I miałabys okazje *skoczyc na główke*, na *głeboka wode terapii grupowej*, ale to jest tylko moja sugestia, Ty musisz postapic po swojemu.Pozdrawiam.
  5. Witaj ponownie: wpisz w google temat:moja-nerwica.republika.pl ( i tak jak napisałam później na pasku opowiesci u góry, pod tematem WYZDROWIEĆ jest reszta opowieści ).Pozdrawiam.
  6. Witaj Marzenko. Lekarze dowolnie stawiaja diagnoze. Wiekszoiśc osób ma nerwice lękowe , połaczone z atakami paniki plus agorafobia. Doradzam Ci poczytanie historii męzczyzny, ktory wyszedł z nerwicy lekowej:moja-nerwica.republika.pl ( zwc uwagę na tematy kryjace sie pod WYZDROWIEĆ na pasku u góry opowiesci). W jedo historii znajdziesz sporo informacji na temat agorafobii, leku, paniki itd. Poza tym zapraszam Cie na wątek *Z nerwicy sie wychodzi*.Pozdrawiam.
  7. Witaj *Madziatko*, witam Wszystkich na forum. Zaprasazm Cie na watek *Z nerwicy sie wychodzi * , na ktorym staram sie zamieszczac posty osób, ktore wyszły lub wychodza z nerwicy i informacje , jak sobie poradzic z objawami.* Jesli chodzi o zamiar zajscia w ciążę, ja bym Ci doradzała najpierw sie ustabuilizowac przy pomocy dobrze dobranej terapii, gdy z tak się sklada, ze rozmawiam z piecioma kobietami na gg , ktore mają nerwice lękowa * sa w ciąży lub mają małe dziecko) i wiem, ze niektóre z nich swojej decyzji żałuja. Żałuja, ze nie popracowały nad soba bardziej, zanim zaszły w ciążę. I nie zamierzam Cie straszyc, gdyz sama wychowywałam dwójke małych dzieci , mając nerwicę lekowa , więc wiem o czym piszę. A ciaza i hormony potrafia totalnie rozregulowac psychike niektórych kobiet.Pozdrawiam.
  8. Witaj. Z objawami nerwicy nie ma sensu walczyc , bo to je tylko umacnia.Ale walczyc trzeba ze swoimi słabosciami, stawiac czoła temu, czego sie boimy, dorastac emocjonalnie do lekcji zyciowych, za trudnych dla nas ( naszym zdaniem).Zapraszam Cie na watek, ktory załozyłam po to, zeby zebrac na nim wszystko, co moze pomóc wyjść z nerwicy , na watek *Z nerwicy sie wychodzi* ( czytaj go od poczatku).Pozdrawiam.
  9. Witaj *hanqowa*, witam Wszystkich. Jesli chodzi o pomoc psychologiczną, wiem ze we Wrocławiu hest Instytut Ericksonowski, ktory polecała znahoma terapeutka, ale nie pamietam na jakiej ulicy. Sprawdxźto sama. No i zapraszam Cię na watek *Z nerwicy sie wychodzi*, moze znajdziesz na nim informacje, które Ci sie przydadza.Pozdrawiam.
  10. Witaj Zofio, witam Wszystkich. Pisałm do Marioli wczesniej, ze załozyłam w ubiegłym roku na forum commed watek *Żeby nie pic, trzeba mieć...*, w ktorym zamiesciłam te informacje i opisy moich doświadczeń, ktorymi chciałam sie podzielić z osobami, ktore teraz to przechodza. A na tym forum, mam watek *Lek jest naszym przyjacielem* , Z nerwicy sie wychodzi*,( i jeszcze o nerwicy natrectw myslowych) na ktorych pisze o wszystkim, gdyz przemoc i późniejsza nerwica maja ze soba scisły zwiazek Ale wchodze na inne watki, na których tematycznie mam cos do przekazania..Pozdrawiam.
  11. Witam Wszystkich. Ja od siebie dodam pare moich przemyśleń. Jestem przekonana, ze jesli zmieniłabym jakikolwiek element mojego zycia, byłabym dzis w innym miejscu , niz jestem. A ja dzis jestem osobą BEZWARUNKOWO SZCZĘŚLIWĄ dzięki wszystkiemu, co przezyłam, dzięki nerwicy, chorobie nowotworowej, przemocy w rodzinie i innym trudnym lekcjom.Zadałam sobie pytanie, czy chciałabym jeszcze raz przezyc to wszystko, by osiągnąć ten poziom RADOŚCI ŻYCIA jakiej doswiadczam od paru lat i naprawde nie umiałam sobie dzis jeszcze szczerze odpowiedzieć TAK. NIE MA TEGO ZŁEGO, CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO i WSZYSTKO, CO NAS NIE ZABIJE, UCZYNI NAS SILNIEJSZYMI. Ja próbowałam odejśc od męża, gdy pojawiła się nerwica lękowa, ale byłam w tak złym stanie psychicznym, ze nie nadawałam sie do prowadzenia wojny.Gdybym wtedy uparła sie przy swoim , pewnie dzis by mnie już nie było, gdyz zeby walczyc, trzeba miec na to siły.Jestem pewna, ze NERWICA LĘKOWA ZATRZYMAŁA MNIE PRZY MEŻU po to, zebym musiała DOROSNĄĆ EMOCJONALNIE w poczucie odwagi, zdrowych granic, szacunku do siebie, co mi sie udało, dzięki uczestniczeniu w grupiem wsparcia,czytaniu książek, artykułów na tematy uzaleznien, współuzaleznien itd. I wiem tez , ze nie ma w tym tylko naszej winy, gdyz ja z domu wyszłam jako ofiara przemocy, emocjonalnie czułam sie na pięc lat nie wiecej, więc nic dziwnego, ze łatwo popadłam pod skrzydła potencjalnego *dreczyciela*.JESTEM OFIARĄ, DRĘCZ MNIE , taki komunikat w)g jednej z książek wysyłaja osoby bojace sie wasnego cienia.A dzis jestem osoba, która niewielu rzeczy Życiu sie boi. Dlatego nie jest najwazniejsze jaka szlismy droga, ale czy w końcy jestesmy soba, czy nalezymy do siebie, czy mamy władze nad swoim zyciem, czy jesteśmy szczęsliwi, spełnieni a to czy jestesmy z kims , czy nie jest mniej wazne.WSZYSTKO W MOIM ZYCIU BYŁO POTRZEBNE I WSZYSTKO MUSIAŁO BYĆ TAK, JAK SIE STALO, skoro dzis jestem szczęśliwa.Nie wiem, co by było, gdybym wczesniej trafiła na grupe wsparcia, lub gdyby ktos mi pomógł, uzyczjąc mieszkania dla mnie i dzieci.Moze bym krócej cierpiała, a moze nie osiagnęłabym tego, co mam dziś.Gdyz sa osoby, które ucza sie bez bacika cierpienia i sa takie, ze tego bacika potrzebują.I Ja do tych drugich nalezałam.Pozdrawiam.
  12. Witaj Mariola, witam Wszystkic. Nie wiem czy mieszkasz w miescie, czy na wsi.W chwili obecnej i przy mopsach i gopsach sa takie grupy wsparcia dla osób z rodzin przemocy( sama w jednej z takich grup uczestnicze, ale jako jeden z jego *filarów)Dzieki udziałowi w takiej grupie znam juz z kilkanascie kobiet, ktore otrzymały pomoc prawna, terapeutyczna (nieodpłatnie) , niektóre z nich dzieki wsparciu wystapiły o rozwód i sprawca przemocy został wyeksmitowany ze wspólnego mieszlkania.Najgorzej jest nic niue robic i czekac, ze samo zostanie zrobione.Ja tak bardzo bałam sie przemocy( moj ojciec stosował przemoc wobec nas), ze nie byłam w stanie podjąć zadnego działania, by cos zmienic, ze strachu. Doopiero, gdy obejrzałam w tv reportaz oi parze osób 70-letnich i o interwencji policyjnej u nich w srodku nocy.Gdy zobaczyłam tego siwego pijanego agresywnego faceta i jego zone siwa, przestraszona, pomyślałam, ze jesli cos z tym nie zrobie to bede miała takie zycie do konca .I wtedy zglosiłam sie na grupe wsparcia (było to w 2003 roku) , a teraz udzielam sie w niej *towarzysko*. Dowiedziałam sie wielu cennych informacji jak postepowac wobec osoby pijacej a jak nie. nauczyłam sie zdrowych granic.dzieki czytaniu odpowiednich książek nauczyłam sie byc soba i dzis jestem osoba szzęśliwa. Co jeszcze mi pomogło? Gdy naprzeklinałam sie mojego męża do syta, a miałam za co, zastosowałam zupełnie inny sposób.Zaczęłam go BLOGOSLAWIĆ( i te cała sytuacje) w mysl wskazówki *Błogosławcie nieprzyjaciół swoich) , a dla mnie mąz był takim nieprzyjacielem ( o tym dlaczego warrto BlOGOSLAWIĆ to, co nas boli mozna przeczytac w książce Rhondy Byrne *Sekret*, której zdobycie polecam, gdyz jest super poradnikiem pozytywnej psychologii.Jest w internecie film *Sekret* :michalpasterski.pl/filmy-video/the-secret-polskie-napisy/. Gdy pobłogosławiłam męża i te całą sytuację PO RAZ PIERWSZy, BEZ ŻADNEJ TERAPII PRZESTAŁ PIC i NIE PIŁ PRZEZ 10 miesiecy, co nigdy wczesniej mu sie nie zdarzało. Ten czas był wystarczajacy, bym stanęła na nogi, umocniła sie w sobie i chociaz potem zdarzało sie mu wypic, ja juz byłam inna, nabrałam pewnosci siebie, nauczyłam sie siebie szanowac i nie pozwalałam mu traktowac sie jak wczesniej.. Gdy przestałam wyczekiwac (tak jak wczesniej) czy wróci pijany, czy trzeźwy ( taka samospełniajaca sie przepowiednia), zauważyłam, ze GDY PRZESTAŁAM SIĘ TEGO OBAWIAĆ, GDY PRZESTALAM SIĘ NA TYM SKUPIAC, mąż zaczął wracac trzeźwy.Wtedy zrozumiałam słowa Hioba : TO, CZEGO SIĘ BAŁEM. PRZYWOŁAŁEM.( podobnie jak przysłowie : Nie wywołuj wilka z lasu swoim lekiem ) Jestesmy z soba nadal, ale na zupełnie innych zasadah i ja traktuje to jako pogłębianie moich lekcji odwagi, asertywnosci, szacunku dla siebie. Ustawiam ciagle takie granice, zeby było równo i sprawiedliwie. Pozdrawiam i zycze Ci powodzenia.
  13. Witam Wszystkich Doradzałabym poszukanie sobie dobrego psychoterapeuty( mozez zakresu terapii behawioralno-poznawczej), gdyz cokolwiek spowodowało taki u Was stan Ducha mozna przepracowac, rozbroic. A wiem coiś na ten temat,m gdyz sama prosto z pracy poszłam na oddział nerwic, a gdy po dwóch miesiacach wróciłam do niej, okazało sie, ze nie jestem zdolna do jej wykonywania.Było to wiele lat temu.Na oddziale nerwic nauczyłam sie technik jogi, praktykowania medytacji i to plus ksiązki dotyczące pozytywnego myslenia, psychologii itd.poostawiły mnie na nogi. Byłam samoukiem, gdyz nie było wtedy takiego dost epu do terapii jak teraz i zajęło mi to wiele lat. Zapraszam na mój watek *Z nerwicy sie wychodzi*, moze tam znajdziecie jakies wskazówki jak sobie pomóc.To, ze dzis jestem osoba szczęsliwa zawdzieczam ciężkiej pracy nad soba, swoim charakterem, zmiana tych cech (słabosci, biernosci, leku) na zaradnośc, asertywnośc, odwage itd. Jest mozliwe, by stac sie kims silniejszym, ale trzeba poszukac odpowiedniej pomocy, wsparcia, ukierunkowania.Dzieki terapii mozna wyjść szybciej na prosta.Pozdrawiam.
  14. Witaj Roksi. A jak z psychoterapia? Ludzie maja nie takie problemy z sercem (mogłabys poczytac na niektorych watkach* a mimo to żyja, działaja, pracuja.Ty całą swoja zyciowa energie wycoifałas do tego jednego watku i stworzyłas sobie błędne koło.Albo poszukaj jakiegos lepszego terapeuty, albo sama stań sie dla siebie terapeuta, dzieki czytaniu fajnych materiałów, od których internet az peka. Jest taka super strona *Cud niedziałania, czyli jak mądrze odpoczywac* (pod POLECAM sa takie tematy jak *Energia wewnetrzna* oraz *Rozwój i swiadomość*), jest tez na tej stronie psycholog internetowy. (poczytaj tez watek dot. wypadania płatka mitralnego, zebys wiedziała, że ludzie z tym normalnie funkcjonuja) Musisz zdac sobie sprawy, ze czy sie boimy smierci ( i za zycia umieramy), czy sie jej nie boimy i tak umrzemy, wiec chyba lepiej pozyc, póki mamy czas, niz za zycia ukladać sie do grobu. Ja oswoiłam mój strach przed smiercia czytajac ksiązki na te tematy, pomogło mi zwłaszcza czytanie przeżyc osób, które doswiadczyły smierci klinicznej.Dzieki nim dowiedziałam sie , jak powinnam zyc tutaj, by tego nie załowac, gdy przejde na druga strone ( bo ja wierze, ze istnieje ciag dalszy naszego istnienia). Musisz tez uswiadomic sobie, ze nasze dzieci ucza sie Zycia z ogladu swoich rodziców, ich zachowań. Jak myslisz, czego Twoje dziecko nauczy sie od Ciebie? Załozyłam watek *Z nerwicy sie wychodzi*, na którym moze znajdziesz cos pomocnego dla Ciebie, by sie otrzasnąc z tego wszechobecnego w Twoim zyciu strachu. Ja zaliczyłam raka i zyje nadal, wiec Ty nie musisz sama za Życia okradać sie Życia. A co bedzie jesli mąz , majac dosyc wiecznie chorej zony zechce poszukac sobie zdrowej? Jak sobie wtedy poradzisz? Mozna sie bac, ale trzeba cos zdrowego ze swoim strachem zrobic, dowiedziec sie, jak sie powinno zyc z taka przypadłościa jak Twoja , oswoic swój strach i zacząc zyc.Pozdrawiam.
  15. Witaj *bsw*, witaj *doris*,witam Wszystkich. Doradzam Ci poczytanie historii człowieka , który wyszedł z nerwicy: moja0nerwica,republika,pl, gdyz sporo w niej pisze o agorafobii i sposobie radzenia sobie z nia.Na pasku opowiesci pod *Wyzdrowiec* jest ciag dalszy jego opowiesci. Poza tym zapraszam Cie na watek *Z nerwicy sie wychodzi*, moze znajdziesz tam informacje, które Ci pomoga. Skoro poradziłas sobie Doris z agorafobia, z która tak wiele osób ma problem, moze napisałabys jak kolejno postepowałas, bo to na pewno pomogłoby innym jakos sie ukierunkowac.Pozdrawiam.
  16. Witaj Marzenko. Ja Ci podpowiem zebys zajrzała na strone : moja-nerwica.republika.pl , na strone mężczyzny , który wyszedl z nerwicy lekowej, gdyz sporo w niej napisał o agorafobii i o tym jak sobie z nia poradzic. poza tym zapraszam Cie na watek *Z nerwicy sie wychodzi*, moze znajdziesz tam cos , co Ci sie przyda przy Twoim rodzaju objawów.Pozdrawiam.
  17. Witaj Mariola, witam Wszystkich. Ja z mojej strony moge Ci podpowiedziec, zebys weszła na watek *Żeby nie pic, trzeba mieć ...* na forum commed(wpisz nazwe forum i watku), na ktorym starałam sie podzielic z osobami pozostajacymi w związkach współuzaleznionych moimi doswiadczeniami ze wspólnego życia z mężem naduzywającym alkoholu.Moze informacje tam zawarte na cos Ci sie przydadza.Pozdrawiam.
  18. Witaj Renko, witam Wszystkich. Ciesze sie, ze Twoja ciężka, konsekwentna praca nad soba daje efekty. Nerwica jest jak takie zboczenie z drogi nam przypisanej z obawy, ze sobie nie damy rady.Takie ciagłe uniki przed *za trudnymi* dla nas ( naszym zdaniem* lekcjami ) sprawiaja, ze przestajemy byc soba, przestajemy w siebie wierzyc i coraz bardziej pozwalamy sie spychac na margines Życia, coraz bardziej sie ograniczamy.Trzeba sie WYPROSTOWAĆ, uwierzyc w siebie, wziąc kierownice Życia w swoje rece i wrócic na nasza droge, wybrana dla kazdego z nas przez nasza Dusze ( przynajmniej ja w to wierze). Mam nadzieje, ze nie masz nic przeciwko temu, ze ten Twóju post zamieszcze na moim watku o wychodzeniu z nerwicy, zeby inne osoby zrozumiały, ze warto korzystac z psychoterapii, pracowac nad soba, czytac odpowiednie ksiązki itd. Pozdrawiam.
  19. Witaj Magdo, witam Wszystkich. Jesli masz jakies pomocne dla wyjscia z nerwicy natrectw informacje, zamieszczaj je na tym watku, moze pomoze to innym poradzic sobie z ta przypadłościa.Jak dotad jest naprawde niewiele informacji w ksiązkach, w internecie, jak sobie skutecznie pomóc, a ja tutaj zamiesciłam to wszystko, coi dotad znalazłam.Pozdrawiam.
  20. Witak Mariola. Oczywiscie nadcisnienie moze byc spowodowane stresem. Zapraszam Cie na watek *Z nerwicy sie wychodzxi* ( czytaj go od poczatku), znajdziesz tam infor,macje, które moga Ci pomoc zrozumiec to, co sie z Toba dzieje. Poniewaz Twoja nerwica byla leczona tylko tabletkami( ni nie piszesz o terapii), dlatego przy kolejnym stresie ( choroba i śmierc teściowej) wróciła. Nerwica żąda od nas radykalnej zmiany Życia, powrotu na własciwa dla nas drogę , z której podczas Zycia niezauważalnie, małymi kroczkami zbaczalismy.Pozdrawiam.
  21. Witaj Marciocha, witam Wszystkich. Ja moge Ci podpowiedziec do wykorzystania podczas podrózy tego mojego sposobu polegajacego na ZGODZENIU SIE Z GORY NA TO, ŻE LĘKI BĘDĄ CI TOWARZYSZYŁY podczas podróży..Taka PEŁNA AKCEPTACJA ICH OBECNOŚCI ( danie im w sobie takiej przestrzeni, zamiast bania sie ich czy walki z nimi) sprawia, ze nie napieraja wtedy na nas.LĘKI chca uwagi z naszej strony, komunikuja nam, zebysmy sie posprzatali z tych smieci , obaw przeszłości nagromadzonych w naszej przeładowanej podswiadomosci.Raz lub dwa razy w roku robi się generalne porzadki swiateczne, a kto robi takie porzadki w zasmieconym składziku podswiadomośći ? Dopiero, gdy ta kupa zebranych śmieci nas hurtem zaleje, toniemy w nich. Lepiej jednak sprzatac sie na bieżąco, na bieżąco stawiac czoła temu, czego sie obawiamy, wtedy leki sie nie zgromadza i nas nie zaleja.Pozdrawiam.
  22. Witaj Agniesiu. Poniewaz nie mam absolutnie czasu, b y napisac cos więcej, a wiem jak sie czujesz, dlatego z marszu podpowiem Ci tylko poczytanie od poczatku watku *Z nerwicy sie wychodzi*.Znajdziesz tam wskazówki jak inne osoby radziły sobie z objawami i inne informacje, które moga Ci pomóc.Osobiscie doradzam Ci udział w psychoterapii (bezposrednio lub w internetowej,albo metode 1000 kroków, o ktorej wiecej przeczytasz na forum commed na watku pod nazwa *Metoda 1000 krokow*.Pozdrawiam.
  23. Witaj Marciocha, witam Wszystkich. Doradzam Ci przeczytanie watku *Wszystko, co mi wiadomo o natrectwach myslowych*, ktory załozyłam po to, zeby zamieśzczać na nim informacje dotyczące tego rodzaju nerwicy.Doradzam Ci tez wizyte u lekarza oraz poszukanie sobie dobrego terapeuty, ktory bedzie miał wiedze odpowiednia do tego rodzaju objawów. Musisz zrozumiec jedno : w naszej podswiadomości od dzieciństwa zbieramy (jak w takiej piwnicy, skladziku) nasze strachy, wstydy, porazki, powypierane emocje, a gdy składzik sie przepełni, wtedy te śmieci emocjonalne * zostaja przez podswiadomośc na nas naraz wylane ( wysypane ) i wtedy musimy sie zająć nimi wszystkimi naraz( dlatego jesli przychodzi jakis problem, doradzam zajmowac sie nim z marszu, by znowu składzik sie nie przepełnił ) Podswiadomośc zna nasze najskrytsze leki, mysli, uczucia , wiec wie czym nas straszyc, a straszy nas tym , CZEGO NAJBARDZIEJ BY SMY NIE CHCIELI ZROBIC. Dlatego w obliczu tego rodzaju mysli czy leków, najlepiej jes *przyzwolic na nie* na obecność tych mysli i leków, (a nie na to, ze jestesmy gotowi to zrobić) .Gdy stwarzamy takim myslom i lekom WOLNĄ PRZESTRZEŃ W SOBIE, gdy im pozwalamy przez siebie jakby *przejść*, nie starając sie ich na siłę zatrzymywac, czy tez iśc za nimi, wtedy one mając dość miejsca * do pohasania*, przestaja tak na nas napierac.Wiem o czym pisze.Pisałam o radzie udzielonej przez Jacka Santorskiego kobiecie, ktora skarzyła sie jemu, że nie lubi swoich leków.Zapytał sie , czy mogłaby w sobie stworzyc taka przestrzeń i dla leków i dla swojej niecheci do leków, gdyz oba te uczucia moga jednoczesnie w tej przestrzeni ze soba przebywac. Takie przyzwalanie na obecność leków, takich mysli, na ich *przechodzenie przez nas*, sprawia, ze sie rozładowuja, nie zbieraja w podswiadomośći.Jest to dosyc trudna lekcja, ale gdybyśmy nie nagromadzili w sobie tyle wypartych emocji i strachów, nie stworzylibyśmy sobie takich doswiadczeń. Mam nadzieje, ze informacje zamieszczone na wskazanym watku pomoga Ci w jakis sposób.Pozdrawiam.
  24. Witaj Bezsilny. Pozwól, ze Ci udziele rady (przed tym czwartkiem ), tylko dobrze ja zrozum. Ja nauczyłam sie zgadzac Z GÓRY NA KAZDA OPCJE, czyli ze może byc super i nie musi, gdyz przy takiem mojej postawie, podswiadomośc nie ma mnie czym straszyc.NIC NIE JEST PORAŻKA, wazne by próbowac * bo krótko nad soba pracujesz i Twoje mechanizmy radzenia sobie z nerwica musza okrzepnąć) Gdy sobie postanowisz, ze choćby było i DOBRZE i ŹLE , Ty podejmujesz to wyzwanie, wówczas Twoje emocje zaczynaja sie równoważyc. Gdyz lek, nerwica maja władze nad nami, gdy sie bronimy przed ta opcja, ktora uwazamy za gorsza.A jesli mówisz, ze KAŻDA OPCJA CI PASUJE,( moze sie udac i moze nie wyjść) wtedy stawiasz sie jakby nad ta sytuacja, której sie obawiasz i masz szanse na taka emocjonalna neutralność.I nie jest to wtedy samospełniajaca sie przepowiednia, tylko racjonalne podejscie do sytuacji, które stwarza Ci taka wewnetrzna przestrzeń.I ciesz sie kazdym *zdobytym przyczółkiem*, gdyz *normalni * ludzie nie wiedza jaką walka neurotyk musi okupic kazdy zdobyty bastion *lęku*. Pozdrawiam.
  25. Witaj Marku. Bez zrobienia podstawowych badań, nikt Ci nie postawi sensownej diagnozy : nadciśnienie czy nerwica. Musiałbys monitorować swoje ciśnienie ( ale w granicach rozsadku), żebyś miał dane i dla siebie i dla lekarza, do którego ( moim zdaniem powinienes sie udac), gdyz to, co Ci sie przydarzyło, to ostrzezenie.Jesli to nerwica, powinienes rozpoczac terapie, gdyz prawidłowo dobrane leki plus terapia, moga przywrócic równowage w Twoim organizmie. Zapraszam Cie na watek * Z nerwicy się wychodzi*, moze znajdziesz tam informacje, które na poczatek pomoga Ci zrozumiec, troche oswoic objawy, jakie masz ( czytaj od poczatku). Pozdrawiam.
×