
Allicja
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Allicja
-
I jeszcze coś o sobie. Stwierdziłam, że jestem jakaś dziwna, albo to normalne. Nie mam nawyku sprawdzania sobie pulsu a tak na serio to mam kłopot wyszukania go na ręku. Dziś dławi mnie tak cały dzień i dławi więc się wkurzyłam, siedzę w pracy i myślę, skurczy niby nie czuję ale dławienie jest zawsze objawem dodatkowych. Ponieważ siedziałam sobie spokojnie w pracy to bach rękę na szyję i nie czuję żadnego skurczu, może serce jakoś ciężko waliło, jakby mocno ale żadnej nierównej pracy serca nie wyłapałam. Pracuję sobie dalej i dalej mnie dławi co chwila, wkurzona już na maksa wzięłam łapę i szukam swojego pulsu, udało się wyszukać i czuję co rusz wypadanie bicia, dwa pod rząd łupnięcia, przerwa i znowu jakieś dziwne łupnięcie i przy tym przyduszanie w gardle jak przy standardowych moich skurczach jak nic nierówna praca serca jak cholera, znowu ręka na szyję a tam normalne bicie. Przestałam sprawdzać, bo cholery szło dostać a siedzieć z ręką na pulsie nie miałam zamiaru. I teraz sobie myślę, jak może serce nierówno bić w dwóch miejscach czuję zupełnie co innego w jednym arytmię a w drugim miejscu równe bicie, zaczęłam się w końcu z siebie śmiać bo albo mam dwa serca albo nie rozumiem co jest grane i dlaczego takie odczucia??? Lepiej nie sprawdzać bo można sobie nawalić do głowy głupot ale tak na serio czy ktoś z Was miał coś podobnego?sprawdzał w ten sposób, czy ja jakaś dziwaczna jestem? co jest grane?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ZAŁAMANAONA jak masz się stresować do lutego (to długo) to możesz zrobić prywatnie, nie są to takie straszne kwoty a może coś się wyjaśni??? Postaraj się zrobić wtedy kiedy czujesz jakiś gorszy okres u siebie, czasami bywa, że skurcze mordują parę dni pod rząd i są okresy ich wyciszania. FIFEK nie wiem skąd u Ciebie połączenie skurczy z jedzeniem, może na Ciebie to jakoś działa, choć nie bardzo mi to pasuje, ale różne są cuda. Może już tak sobie w głowie to zakodowałeś? a nie ma to nic wspólnego. Jeśli uważasz, że jedzenie ma na Ciebie wpływ, to czemu nie, dozuj sobie aby tylko było jak najmniej atrakcji z sercem. A badania? trzeba co jakiś czas robić (tylko bez przesady) bo jakiś stan zapalny też może wpływać na serce. MEG74 bardzo fajnie, że podzieliłaś się swoją historią. Co do mnie to pisałam ile mam tych atrakcji w sercu, tak ogólnie z badań holterowskich ( aż wstyd pisać w porównaniu do Ciebie) od 1.5 tys. do ponad 2 tys/dobę, różne prawie wszystkie komorowe, nadkomorówek mało, większość przechodzi w bigeminie, czasami trigeminie, salwy, pary ( tych nie za dużo, ale są), tachy i brady, to moje atrakcje sercowe. Przy Tobie to pikuś ale prawie wszystkie u mnie odczuwalne. Dobrze, że piszesz, bo jesteś kolejnym przykładem, że leki niewiele pomagają (może mniej czujemy skurcze) ale jak widać z Twojego holtera po lekach nie było mniej a wręcz więcej. Tutaj przywołam znowu siebie, zwlekam z ablacją, bo dwóch lekarzy też mi powiedziało, że miejsce z którego wyzwalane są moje zaburzenia leży w jakimś paskudnym miejscu, trudno dostępnym, ale mam sie nie martwić, dobry lekarz da sobie radę, podobnie jak u Ciebie. Piszesz, że dalej czujesz skurcze, ale spokojnie, jesteś świeżo po ablacji, serce musi się zregenerować, to może jeszcze trochę potrwać, pewnie lekarze Ci mówili, zobaczysz za trzy miesiące, pół roku jak będzie i oby lepiej, będę czekała, co napiszesz za jakiś czas, czy skurcze się wyciszyły, dla mnie to będą cenne informacje wiec liczę na Twoje relacje. Sama też rozważam ablację a nie chciałabym się zawieść, że sie nie udała albo jeszcze pogorszyła stan mojego serca a i tak bywa. Napisz nam,a zwłaszcza osobom, które tak strasznie panikują mając parę skurczy na dobę, jak sobie radziłaś z taką ilością skurczy, czy miałaś jakieś objawy dodatkowe, jak odczuwałaś, jak radziłaś sobie z psychiką? Napisz jeśli masz taka ochotę podzielenie się z nami swoja wiedzą i doświadczeniem, może to trochę uspokoi innych arytmików.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ZAŁAMANAONA u większości z nas arytmia przyszła nagle, przyszła od tak sobie w pewnym dniu i została na długo. Czy arytmia u Ciebie groźna czy też nie ocenić to musi lekarz, nie zawsze jeden holter wyłapie wszystko, żeby wyłapać arytmię trzeba trochę cierpliwości i co jakiś czas tego holtera sobie fundować, jak każdy będzie podobny to albo jest arytmia w granicach normy i nie ma się co stresować paroma skurczami na krzyż a jak wychodzi tego dużo to można drążyć temat dalej i porozmawiać z lekarzem o badaniu elektrofizjiologicznym, ale do tego też muszą być podstawy bo nie jest to badanie takie sobie z marszu tylko już jakaś ingerencja w serce i nie obojętna dla organizmu.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja dziś szybko i krótko. FIFEK jeśli chodzi o moje tylko dod. skurcze to odczuwam jako przeskoki w sercu albo jako wypadanie jakiegoś bicia, każdemu złemu uderzeniowi w sercu towarzyszy zawsze przyduszenie bądź jak to nazwałeś dławienie w gardle, to u mnie standard. Zastanawiasz się prawie w każdym poście czy jedzenie, zwłaszcza cukry mają wpływ na Twoje skurcze? tym razem wspomniałeś coś o stresie a czy nie pomyślałeś, że może stres wpływa na złą pracę serca, zobacz ile nerwicowców ma skurcze dod. Nie twierdzę, że to u Ciebie powód ale poobserwuj.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
FIFEK tu się z Tobą zgodzę, że nawet jak lekarz przepisze dany lek to przecież nie zna naszego organizmu tak jak my sami i czasami dawka może być za duża bądź za mała i po wnikliwej obserwacji nas samych można w jakimś stopniu sobie dozować dawki, ale też wszystko ostrożnie. Jesteś bardzo skupiony na łączeniu arytmii ze sposobem odżywiania ile i co? ale czy to do końca jest uzasadnione? nie byłabym tego taka pewna. Ja moge być głodna i nie mieć skurczy bardziej mi dokuczają jak się obeżrę. Piszesz * ja echu nie wierzę* to po co to badanie? w końcu rozpoznaje choroby serca i uważam, że jest konieczne. Można zrobić w dwóch różnych gabinetach żeby mieć porównanie, ale nie przesadzajmy bo to już paranoja latać od lekarza do lekarza, bez przerwy robić echo i porównywać wyniki. Wszystko zależy od sprzętu, od lekarza wykonującego badanie. Myślę, że jak nie ma jakiś istotnych zmian to wystarczy zrobić takie badanie raz w roku albo raz na dwa lata i robić u swojego lekarza, który nas prowadzi na tym samym sprzęcie, ewentualnie raz od wielkiego dzwonu pójść gdzieś tam jeszcze i zrobić dla porównania czy dla uspokojenia swojej psychiki, że wszystko z naszym sercem czy tu, czy tam jest dobre, podobne, czy takie same. Nie ma co latać z miejsca w miejsce bo i pieniądze tracimy i nic nowego się nie dowiadujemy. Jeśli coś tam wyjdzie niepokojącego, czy chociażby jakaś mała odchyłka od normy to można ewentualnie iść zasięgnąć gdzie indziej języka, ale różnice też nie powinny być jakieś drastyczne.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ZAŁAMANAONA skurczy niewiele, ale jak czujesz to każda ilość przeraża, są osoby, które mają pięć dziennie i wybija ich to z rytmu życia. Widocznie nie są groźne dla Ciebie to nie ma co się truć lekami w tak młodym wieku. Co do tachykardii, jak dużo jej masz? bo jeśli serce cały czas Ci zapierdziela na wysokich obrotach czy robisz czy leżysz to tak nie powinno być. FIFEK poczytałam trochę for o arytmiach i mało kto pisze, że betablokery wyeliminowały skurcze całkowicie. Piszesz o bradykardii i o swoim pulsie, który nie masz za wysoki. Teraz mój przykład, mam trochę tych arytmii i to różne, z racji tego, że mam bradykardię i puls w ciągu dnia nie za wysoki, zwłaszcza jak siedzę, nic nie robię, mogę też robić ale nie zawsze mój puls podskoczy wysoko choć tachykardie też miewam. I moja kardiolożka mimo takiej arytmii wcale nie jest chętna do dawania mi leków, twierdzi, że skurcze nie zagrażają życiu więc truć się lekami, które nie wyeliminują skurczy do końca jest bez sensu. Mam leki w razie jakbym bardzo *cierpiała* czyli skurcz za skurczem, skurczem pogania i non stop (najczęściej bigeminia) to wtedy mam sobie łyknąć blokera a tak to na ostatniej wizycie osłuchiwała mnie i widocznie wolno moje serce biło, że wzięła zegarek, moją łapę i liczyła mi puls ( po wpadnięciu do niej z zadyszką w jakimś stopniu stres białego fartucha mój puls był coś powyżej 50), pytanie doktórki jakie leki brałam a ja żadne to niech pani nie bierze blokera, nawet jak są skurcze jak ma pani niski puls, bo nie zabiją panią skurcze ale tabletka przy niskim pulsie jak najbardziej albo pani zaśnie w nocy i się nie obudzi. Nie tylko ta moja stała kardiolożka mi to mówi, bo ja na początku zrobiłam rozeznanie swoich dolegliwości u 3 kardio. i każdy mi mówił, że skurcze nie są groźne jak pani nie umie z tym żyć, jak pani się boi, jak pani chce to możemy wypisać betablokery. I jak czytam te wszystkie fora to dziwię się ludziom, że łykają te tabletki jak małpa kit, mając parę, paręnaście skurczy na krzyż, ale co kto woli i co lubi. Ja sobie tak myślę, że ludzie rozpoczynają zażeranie tych leków w tak młodym wieku a co będzie w wieku 50,60,70+ kiedy dojdą prawdziwe choroby i wtedy będzie konieczność łykania leków a organizm już na niektóre będzie uodporniony, o wątrobie, żołądku i innych częściach ciała to nawet nie chce myśleć. Porównam to do antybiotyków, jesteśmy zaganiani więc czasu na chorowanie brak, złapie jakieś silniejsze przeziębienie, jesteśmy rozłożeni, słabi, sił brak a do pracy trzeba a i czasu szkoda na leżenie wiec do lekarza marsz i co panie doktorze da mi pan jakiś antybiotyk bo muszę szybko stanąć na nogi a lekarz w większości nie ma sprawy i buch recepta na antybiotyk, my szczęśliwi, przeszło wszystko prawie po jednej tabletce jak ręką odjął. I tak raz, drugi, piąty, dziesiąty i organizm się uodparnia na antybiotyki a kiedy przyjdzie prawdziwe nieszczęście antybiotyk może nie zadziałać, słuchałam kiedyś wypowiedzi lekarzy na ten temat i skojarzyło mi się z naszymi lekami na serce. Może warto FIFEK porozmawiać ze swoim kardiologiem na temat leków, nic samemu nie odstawiać od razu, bo też nie można, nie namawiam do odstawiania leków ani ich zażywania, to indywidualna sprawa, ale skupiasz się na jedzeniu, cukrach a może jest coś na rzeczy z lekami, może nad tym warto się zastanowić???Jak zwykle długaśne pisanie mi wyszło.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MARY10 wiem, upierdliwa ze mnie baba, to znaczy, że cały czas jest to nierówna praca serca? O losie! ludzie zobaczcie, jednym więcej innym mniej potyka się serce i jest *tragedyja*, to znaczy, że nie ma się co tak zamartwiać na zapas, że serce nie wytrzyma takiej byle jakiej pracy, chyba bardziej boi się nasza psychika o to serce niż samo serce stanowi jakieś dla nas zagrożenie. Ale teorie sobie wymyślam na pocieszenie. Ale czy nie jest to po części prawdziwe? Zresztą co tu rozbierać i analizować, czasami jeden nieprawidłowy skurcz i wąchamy kwiatki od spodu, ale skąd możemy wiedzieć kiedy i który a czasami można żyć latami do późnej starości z klekoczącym sercem. To życzę MARY10 jak najwięcej przyjemności w pracach ogrodowych a ekipa remontowa? mamy widzę podobnie. To ja też idę posłuchać swoich telepek serca fee nie cierpię ich.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH80 to Twoje ciśnienie wcale nie musi się *dźwigać* jak to określasz do jakiś strasznych wartości, może bardziej działa tutaj Twoja podświadomość, że tak jest i odczucia typu uderzenie gorąca, czy zaczerwienienie a samo ciśnienie jest w miarę normalne lub niewiele podwyższone co nie stanowi dla Ciebie jakiegoś zagrożenia bardziej zagrożenie nerwowe. Powinnaś sprawdzić sobie to ciśnienie podczas Twojego silnego napięcia. Weź ciśnieniomierz do pracy i jak jesteś tak strasznie wystraszona, czujesz, że zaraz wybuchniesz niczym wulkan idź wtedy do ubikacji czy innego ustronnego miejsca i zmierz sobie. Może to trochę głupia opcja ale żeby się przekonać, że nic złego z Tobą się nie dzieje (a jesteś niedowiarkiem) warto sobie poeksperymentować. MARY10 zapomniałaś o mnie, ponawiam pytanie, ciekawi mnie Twoje odczucie przy utrwalonym migotaniu. EWA może i pijawki mają jakieś udowodnione właściwości lecznicze, już o nich słyszałam, prawdy trochę w tym jest, nawet w medycynie estetycznej maja zastosowanie ale ja bardzo za to dziękuję. Ja taka konkretna, eksperymentów stosować nie lubię na sobie, piękne to one też nie są, choć nie powiem zioła mogą być, jakieś czosnki, cebule, termofory, okłady i owszem ale bardziej stosuję to jako dodatki niż wierzę w ich cudowne moce. Obiecuję, że jak napiszesz nam, że spróbowałaś i przez dłuższy czas miałaś spokój z arytmiami to poważnie się nad tym zastanowię, póki co nie. FIFEK polecany przez Ciebie artykuł czytaliśmy, na początku forum jedna z koleżanek nam go wrzuciła. Zaciekawił mnie bo bigeminie to moja bardzo męcząca przypadłość. Może i sport pomaga ale u mnie i czasu na to za mało i trochę boję się ryzykować a może to moje serce nie wytrzyma sportów a poza tym po każdym większym wysiłku to u mnie tragedia ze skurczami, salwami i bigeminą, długo po wysiłku serce nie może wrócić na swój tor i dlatego się lękam. Po próbie wysiłkowej siedziałam w gabinecie podłączona kabelkami a serce fikołki odstawiało, że już myślałam, że zaraz lekarz robiący badanie wyśle mnie do szpitala, po czasie zaczęły się arytmie wyciszać. Może i przy systematycznym sporcie by się to wyrównało ale póki co strach jest silniejszy niż próbowanie. Czy Ty tak sam sobie układasz betablokery? jednego dnia taki innego inny? czy to jest bezpieczne? rozmawiałeś o tym z kardiologiem? A co u mnie a no różnie, trochę uspokoiło się serce, ale nie do końca, pojedyncze są ciągle a tak tragicznie to różnie raz pół dnia, raz cały wieczór, ale takie akcje mnie nie dobijają już tak mocno w porównaniu do całych dni męczarni i do tego dzień po dniu, marzy mi się od czasu do czasu choć jeden cały dzień spokojny, chyba nie miałam jeszcze żadnego takiego cudownego dnia. A dziś od popołudnia są nieodzownym moim towarzyszem ale co to jest w porównaniu z osobą z artykułu w tysiącach je miała, to dopiero masakra straszna i jak wtedy żyć? a jakoś ta osoba musiała.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pięknie dziś było na dworze aż do domu mi się nie chciało wracać. ECH80 mój spacer to na razie latanie po marketach budowlanych bo jak wzięłam się za remont jednego pokoju tak pomyślałam, że wezmę się za całość i tak zrobiłam małą rewolucję w mieszkaniu, na szczęście zbliżam się do końca, mam z tego mały pożytek bo na święta będzie wysprzątane jak u perfekcyjnej pani domu. Spacer też był, może w smutniejsze miejsce ale tam odzyskuje spokój jak sobie pogadam :( Żaden sklep nie chciał ode mnie moich arytmii, nawet jak dawałam za darmo:) więc musiałam wrócić z nimi do domu, ale dzięki Bogu i Partii jest ona jakaś lżejsza, może mija ten okres tragiczny. Noooo ECH80 brawo dziewczyno, jakiś nowy duch w Ciebie wstąpił, może nowe życie??? I zobacz i wytłumacz swojej wyobraźni, ja też sobie tak tłumaczę, że byłaś, wysiedziałaś tam ileś godzin, serce Cię mało nie rozsadziło i co? i pstro, Ty byłaś silniejsza niż telepka serca. Ja również jak mi serce sprawia kłopoty, żeby nie bać się tego tłumacze sobie, babo tyle razy ci wariowało i jak do tej pory nic się nie stało to i tym razem musi być ok i tu masz dowód, że Twoje też da sobie radę, podchodź do tego w taki sposób, będzie Ci łatwiej. Co piszesz za głupoty, że nie ma drogi ucieczki z kina czy z innego miejsca, jest, zawsze, wyłazisz i już, nikt nie zamyka sali kinowej na cztery spusty i otwiera jak się seans skończy, nawet w samolocie masz wyjście awaryjne ;) no nie? MARY10, jesteś tam gdzieś na forach??? Powiedz mi czy jak się ma utrwalone migotanie to serce bije równo czy też jest uczucie kołatania? czy utrwalone znaczy, że ono cały czas 24/dobę bije nierówno?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dziś zrobiłam sobie wolne ale ruszam w teren, pogoda optymistycznie zachęca do wyjścia. ECH80 pisz dziewczyno, jak Ci źle, jak dobrze tym bardziej, my też nie zawsze mamy uśmiech od ucha do ucha a, że pokrzyczymy to chcemy do pionu postawić delikwenta. Bierz z leków co Ci pomaga albo choć odrobinę psychikę poprawia, bo te odrobinki co bierzesz to dawka lecznicza raczej nie jest ale na psychikę jakoś wpływa. EWA mam wrażenie, że zupełnie podobnie mamy, bądź podobnie odczuwamy, napisałaś o arytmii to co jest u mnie, dokładnie kropka w kropkę: arytmia codziennie, co jakiś czas w ciągu dnia ciągi mijające a najgorsze to te dni, kiedy ciągi są prawie non stop i między nimi pojawiają się skurcze dod. Mam również od paru dni tragedię i również po takich dniach czuję wymęczone serce i cała jestem wymęczona, tak jakbym miała mięśnie zmęczone, cała zmęczona po jakiejś ciężkiej pracy.No wypisz wymaluj podobnie do Ciebie. Nie brałam nigdy takich leków, hydro to też od wielkiego święta i nie wiem, czy się w to pchać czy też nie. Chciałabym choć trochę odpocząć od tej arytmii, żebym miała pewność, że wyciszą się cholery to poszłabym nawet w tego typu tabletki. Można być silnym, można funkcjonować, można się tego aż tak strasznie nie bać, ale jak morduje człowieka dzień i noc parę dni, tydzień, to już nie wiem, nawet najspokojnieszego człowieka wyprowadzi to z równowagi, cholery idzie dostać. Nie ma u mnie opcji czy to wiosna i wyciszenie skurczy czy zima i tak sobie są i już, mają w dupie porę roku i mnie i moje samopoczucie również. Ponarzekałam, biorę tyłek w troki, serce rozklekotane też, do kompletu bolącą głowę i idę w teren na słońce, może gdzieś je zostawię po drodze w jakimś sklepie. EWA ja nie mam zamiaru się poddawać, nawet jak jest ciężko, zawsze mam w głowie nadzieję, że przyjdą lepsze chwile i czekam na nie. Odpoczywajcie weekendowo.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No i jestem zaniepokojona bo zginęła mi nasza ECH80, koleżanko obraziłaś się na nas? tak się źle czujesz? a może tak dobrze i o nas zapomniałaś? Napisz co tam u Ciebie, jak się czujesz?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No tak, myślę sobie zobaczę co tam u Was *skurczaki* słychać, może ktoś jakąś teorię wymyślił a tu nic, cisza, tylko ja taka pisarka. BETSI23 a wiesz, że to co sobie wmawiasz, te wszystkie choroby, objawy to według medycyny hipochondria, pomagają Ci te Twoje leki choć odrobię? jest lepiej?MUMIN choćbym chciała coś optymistycznego napisać to tym razem za czorta nic nie wycisnę z siebie. Może nie będę tak pesymistyczna jak JAK83 ale nie mogę zaprzeczyć , że przerąbane jest z tymi *dodatkami* Dzień w dzień mnie całe akcje męczą, jestem strasznie wymordowana ostatnimi dniami, mam bardzo mało spokoju od arytmii, ciągle czuję nierówną pracę serca, nawet przyznaję, że zaczyna mnie podłamywać. Normalnie funkcjonuję, choć szybciej się męczę, muszę odpoczywać, tłucze mi ciągle nie tak i zaczynam się tym denerwować. Żeby chociaż był jakiś impuls, który je wyzwala, to bym tego unikała a ja potrafię spokojnie sobie siedzieć, oglądać telewizję, pełen spokój, pełen relaks, żaden wysiłek, nic kompletnie nic i raptownie czuje jak zaczynają się przeskoki w sercu. Można dostać cholery, czasami mam odczucia, że moje serce po takich *atakach* jest zmęczone, obolałe, ono wykończone i ja po takim *ataku* wykończona. Podłamuję się już tym, bo rozumiem jak to serce przeskoczy raz na jakiś czas, ok do przyjęcia ale ciągle to idzie orła wywinąć. Nawet nie chce mi się już do kardiologa łazić bo co ona mi mądrego powie. EWA powiedz mi dobra kobieto, czy Ty brałaś jakieś leki na uspokojenie, przez dłuższy czas, u Ciebie też arytmia stała, dlatego pytam (Dolor zniknął z forum a jemu zadawałam takie samo pytanie) czy jeśli brałaś to wyciszyły Ci choć odrobinę arytmie??? już rozważam wszelkie możliwości, żeby sobie choć na jakiś czas pomóc, bo osiwieje i stanę się straszną marudą zrzędząca na skurcze.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
BIUGERSS nie zaprzeczę, że jakieś czynniki wywołują dodatkowe skurcze ale najbardziej jakaś zmiana nagła pozycji ciała, jakieś nagłe podniesienie ręki, skręt nagły, coś co zrobimy szybko może wywołać częstoskurcz, bardziej bym była skłonna do tej teorii. Częstoskurcz wskakuje nagle i nagle potrafi się zatrzymać tak jak w Twoim wypadku wymioty spowolniły puls a jednocześnie mogło być na odwrót. Chyba bardziej przy częstoskurczach trzeba by było zastanawiać się co je wyzwala niż przy dodatkowych.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
BETSI23 masz jak twierdzisz jakieś zaburzenia serca, dlaczego nie zrobisz sobie dokładnych badań u kardiologa??? dlaczego nie zrobisz sobie echa serca, holtera? jak będziesz się wsłuchiwała w serce to zawsze się coś tam zaburzy u każdego, ale Ty wczuwasz się w to serce. Miałabyś wyniki, porozmawiała z kardiologiem, podpytała i sprawa by się wyjaśniła a Ty uspokoiła a tak gdybasz i niepotrzebnie stresujesz. Przy nerwach, zdenerwowaniu też serce potrafi fiksować, walić jak oszalałe ale wcale nie musi to być arytmia tylko sytuacje stresogenne, nerwica, przewrażliwienie na punkcie swojego zdrowia czyli ta hipochondria. Ja tego nie rozumiem, bo mi jak coś dolega, coś mnie boli, coś niepokoi to nie wmawiam sobie choroby tylko jak trwa to dłużej idę do lekarza i wyjaśniam sprawę, albo później to leczę albo czekam aż samo minie jak to pierdoła. Może sobie sama wmawiasz chorobę, której nie ma? czy nie korzystniej dla Twojej psychiki byłoby odwiedzić specjalistę o chorych serc-kardiologa??? Nie wiem co Ci napisać na temat Twojego ciśnienia bo zaraz wmówisz sobie wylew? to może tak, ciśnienie książkowe jak to mówi moja kardiolożka to 130-140/80 więc Twoje dolne jest minimalnie wyższe, ale bez tragedii, bo na 90 też tragedią nie jest według medycyny, myślę że spokojnie możesz siedzieć, leżeć, spać i nic Ci się złego nie stanie.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wybacz FIFEK, może to i poważny temat, zresztą arytmie są jakimś poważnym problemem ale to robienie świecy to mnie rozśmieszyło na maksa. Może i masz dobre intencje sprawdzanie co Twoją arytmię wyzwala a co nie? może i wyciągniesz z tego jakieś wnioski i sobie pomożesz ale ja za czorta nie będę robiła świec, stała na głowie, podskakiwała, jadła albo cały dzień kapustę a drugiego dnia lody, torty żeby trzeciego dnia spróbować np. mięsa i wyciągnąć wnioski co mi powoduje skurcze a co nie, nie jestem tak dociekliwa, nie mam na to czasu a nawet ochoty. Może gdybym miała 5-20 skurczy na dobę i wychodziły mi w jakiś konkretnych sytuacjach to bym je analizowała ale w moim wypadku są ciągle, pisałam już, że mało mam dni, że skurczy mało, mało mam godzin w których skurcze nie występują. To co ja bym miała cały dzień robić, tylko się obserwować. Mam nalot skurczy, siedzę śledzę co się z nimi dzieje, co jadłam, co je spowodowała i analiza danej sytuacji, niestety w moim wypadku nierealne, ale Ty jak masz ochotę próbuj, testuj, ja takiej możliwości nie mam i nie chce mi się. Ja słucham swojego lekarza, z nim analizuję co jest przyczyną, jeśli coś mnie zastanawia,niepokoi, coś konkretnego u siebie zauważę co na prawdę wyzwoli silną arytmię wtedy dopytuje się lekarza czy to może wyzwalać arytmię. Piszesz FIFEK o skurczach o częstoskurczach, teraz o migotaniach, czy Ty to masz udokumentowane w jakiś badaniach czy to są tylko Twoje podejrzenia, że to masz? a skurcze dod. to ile Ty tego masz, że aż tak bardzo zaburzają Twoje życie.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzisiaj zawładnęliśmy forum i ja wyjątkowo miałam parcie na szkło (komputerowe tylko). BETSI23, nie wiem jak działają tego typu leki, ja raz na ruski rok hydro eksperymentowałam. Poczytaj sobie informacje o leku ale nie skutki uboczne tylko kiedy zaczyna działać, kiedy widać jakąś poprawę zdrowia, nastroju. Najważniejsze, że krok naprzód zrobiłaś i myślę, że niebawem będzie z górki. Uważam, że same leki nie rozwiążą problemu musisz i Ty włożyć trochę pracy własnej, innego patrzenia na świat, siebie, podejścia do życia i problemów. Bo sama wiesz, że w życiu tych złych chwil jest bardzo dużo i trzeba umieć sobie z nimi radzić. Nie chcę siać czarnowidztwa bo wiem, że niektórzy mogą się nastraszyć ale coś ten sport to zdrowie to jakoś mi nie idzie w parze. Piję tutaj do osób, które biorą udział w maratonach i nierzadko padają po takim wysiłku na serce, a niby przygotowują się, biegają, są wysportowani, powinien każdy uczestnik takiej gonitwy mieć zaświadczenie, że ma zdrowe serce, bo można mieć wadę i nawet o tym nie wiedzieć latami a później zonk. MARY10 to trochę ten rodzaj arytmii kojarzy mi się z jakimś chaosem w sercu, też muszą to być paskudne odczucia wrrrrr. ARTUR46 pisałeś, że przy częstoskurczu było strasznie a czy kiedyś zasłabłeś? Nie bałeś się jeździć po świecie z częstoskurczem?, nie zaatakował Cię gdzieś na obczyźnie? Jak miałeś częstoskurcz korzystałeś z pomocy medycznej czy były na tyle krótkie, że sam sobie radziłeś? Ale Cię zarzuciłam pytaniami, dociekliwość moja dot. arytmii. A może nie będzie tak źle, raz są tendencje spadkowe, raz zwyżki, może nie spełni się ten najgorszy scenariusz, czego życzę jeśli to jest coś co lubisz robić (mówię o pracy).
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No i to jest to, właśnie takie osoby motywują mnie do działania i życia. Mnie też czytanie postawiło na nogi, panika przy pierwszym ataku arytmii, zresztą pogotowie mnie wywiozło do szpitala to pomyślałam oj ma się na umarcie tak jak u Ciebie MARY10, tylko przy mnie latali z umiarkowaniem. Następne wizyty w szpitalu, to było lekarz, ekg i skierowanie do szpitala bo ekg liche i tak sobie pomyślałam, skoro lekarz bierze odpowiedzialność za to, że wypuszcza mnie z gabinetu, pozwala jechać do szpitala samej to nawet jak to ekg jest niezbyt fajne to nie ma opcji, że wykituję i tak się zdarzyło ze dwa, trzy razy. No do cholery, przecież nikt pacjenta z gabinetu nie wypuści z arytmią jeśli byłoby zagrożenie życia nawet jak dają skierowanie do szpitala. Kiedyś się zapytałam lekarza, skoro mam złe ekg, kieruje mnie pan na szpital to po co? przecież nie jest to jakieś zagrożenie bo pozwala mi pan wyjść to może ja nie pojadę do tego szpitala. Odpowiedział mi, że nie ma zagrożenia życia, że serce mam zdrowe tylko arytmiczne ale jak przychodzi pacjent, ma arytmię, to jego jest taki obowiązek, żeby skierować na obserwację. Przy pierwszym ataku arytmii, zaserwowali mi jakiś uspokajacz, bo nie mogli ustabilizować mi serca, ale jestem pewna, że górę wtedy wziął mój strach o życie, bałam się tego cholernie i jak otumaniły mnie uspokajacze to i serce się wyciszyło i czy nie jest to jawny przykład, że nerwy, panika potrafią wszystko z nami zrobić. Następne wizyty w szpitalu, już nie potrzebowałam uspokajaczy, nawet lekarze pytali mnie co ja taka spokojna, na co odpowiadałam, przecież jestem w dobrych rękach, proszę uspokoić moje serce i wywalić mnie do domu, śmieli się ze mnie i może dzięki temu zawsze byłam uważana za pacjentkę nie panikarę tylko z arytmią i poważnie a zarazem ze zrozumieniem. Mam dość szpitali i teraz musi być już na prawdę masakrycznie, żebym udała się do szpitala. Tyle przeszłam ataków arytmii i przeżyłam to i żyć będę. To takie moje historie arytmiczne. Jakoś bardziej podziwiam osoby z migotaniami i częstoskurczem bo wydaje mi się, że są to arytmie bardziej niebezpieczne niż moje skurcze czy bigeminia, więc dzielne z Was osoby i przykłady na to, że nawet z taką arytmią można nauczyć się żyć. Czyli to serce MARY10 bije nie tak jak przy skurczach że co któreś uderzenie jest nie takie, albo wypada tylko to jest jakby ciąg nierównego bicia??? ależ ja dociekliwa. Jaka Ty odważna i jeszcze jaka okropna, dzieciaka ciągnąć na schody (żart), ale tak na serio to jakbyś zemdlała to dziecko by się wystraszyło. No ja też tak jak TY sprawdzam często swoje serce. Dziś polatałam na oknach mimo silnej arytmii i żyję ludkowie a nawet arytmia troszeczkę przygasła, jest bo jakże, toż to moja przyjaciółka ale teraz już nie co parę minut ale co paręnaście i już latam sobie jak nowo narodzona. Takie właśnie sprawdzania serca jak MARY10 ja też sobie funduje, może w innym wydaniu, ale wysiłkowe i od razu to mnie podbudowuje psychicznie, bo gdyby to serce było chore tak na prawdę to czy nie wysiadłoby przy jakimś większym wysiłku i to do mnie przemawia.ARTUR46 a co się przejmujesz, dawka minimalna a przynajmniej masz komfort psychiczny zapewniony, że skurczy mniej. Ja też bym chętnie pobrała betablokerów, jakby mi to miało pomóc, ale kardiolog się boi mi je wdrożyć, bo zbyt niski u mnie puls a te tabsy jeszcze obniżają. ARTUR46 ale Ty ładniutki a co tam wolno mi, podrywać nie będę obiecuję.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dziś sobie obiecałam, że ni huha nie robię nic, odpoczywam, robię sobie piżama party sama dla siebie i wyłączam telefon, żeby nikt nic nie śmiał.......... Pomarzyłam sobie późną nocą bądź nocą, rano ruszam się z łóżka i są..........jeden za drugim co 3-5 minut i tak trzyma mnie do teraz, już jestem zła, wściekła a nawet sobie pobeczałam. Piżamę zamieniłam na dresy, telefon włączyłam jakby naszła potrzeba wzywać pogotowie i wzięłam się za umycie okna, wiem niedziela, grzeszę. Przeczytałam kiedyś na którymś z for, że jak mamy dodatki to ćwiczyć, polatać, że ruch może ponownie wprowadzić serce na właściwy rytm. I znowu w moim wypadku się nie sprawdziło, domyłam to okno ale serce za cholerę się nie uspokoiło, jeden plus, że z okna nie wypadłam, czyli te całe skurcze aż tak groźne nie mogą być. Pewnie, że jakie kto ma skurcze (bo skurcz, skurczowi nie równy) trzeba zapytać kardiologa czy są to skurcze nie zagrażające życiu czy też jakieś niebezpieczne. No tak mógłby ktoś powiedzieć, wlazłaś babo na okna jak dziś nie należy pracować to i cię pokarało skurczami, nie, nie pokarało zanim tam wlazłam to już te skurcze mnie dobijały i tak moi mili spierdzielony mam dzisiejszy dzień, dają gady popalić że aż duszą w gardle a przez to słabo mi się oddycha. Chyba podczas takich nalotów skurczy wolę przeleżeć, niż wykonywać wysiłek fizyczny? a jak jest w Waszych przypadkach, czy intensywny wysiłek hamuje arytmię czy ją potęguje. Czy po takim długim (parogodzinnym) ataku arytmii też później czujecie przemęczenie serca, nie wiem jak to określić, jakby serce, klatka piersiowa była zmęczona, taka wypompowana, jakaś obolała, ja wiem jak to nazwać?, może jakiś dyskomfort w sercu czy klatce ale już przy prawidłowym biciu serca? No to tyle egoistycznie na początek o sobie. Kto do mnie dołączy dzisiaj ze skurczami, niech ktoś będzie solidarny i pomęczy się ze mną, będzie nam raźniej. BETSI23 ależ skąd, ależ gdzie, nie uraziłaś, nie było czym. Tu nie Wersal, że mamy się mizdrzyć i poklepywać. Według mnie lepiej jak ktoś krzyknie, tupnie nogą i wskaże jaki popełniamy błąd, bo zaślepieni w swoim bólu, rozpaczy możemy sami nie dostrzegać popełnianych błędów. Nie ma co BETSI23 droga zazdrościć ja nie wczuwam się w siebie i swój organizm dziś jest źle ale może za godzinę, dwie, jutro będzie lepiej, ja też odczuwam bóle, ja też mam gorsze dni, jak każdy człowiek ale nie zwracam na to uwagi, boli i przestanie, skacze serce, kiedyś minie a jak nie to pojadę do szpitala i będę krzyczała od progu ratować mnie tu proszę bo umieram na serce. BETSI23 dlaczego nie skorzystasz z pomocy psychologa? może nakierunkuje Cię na inny tok myślenia, podejrzewam że przeżyłaś jakąś traumę (mąż miał raka-dobrze pamiętam) ale jest już dobrze i to najważniejsze, może jeszcze coś przyczyniło się do Twojej nerwicy, musisz a może powinnaś przewałkować to z psychologiem? pomóż sobie, nie szkoda Ci życia?, pewnie też jak masz gorszy dzień to od razu jesteś wystraszona i to powoduje u Ciebie jakiś lęk a może nawet jak masz dobry dzień to gdzieś tam z tyłu głowy masz myślenie czy za chwilę nie będzie gorzej i już uruchamiasz wyobraźnię strachu. Nie mam pojęcia ale coś tak koło tego działa psychika i może warto iść do jakiego mądrego po psychologii, który odczaruje z Tobą bardzo pesymistyczne spojrzenie na świat i na Twoje życie. Sama ostatnio wołałam DOLORA, z pytaniem czy pomagają mu leki uspokajające brane systematycznie na skurcze, bo cholery mnie ostatnio *umordowują* i jeśli byłaby taka zależność to pomogłabym sobie, żeby cholery się wyciszyły. Polazła bym na ablację ale boję się trochę ablacji bo jak czytam to mogą się po niej uaktywnić inne arytmie, póki co nie mam częstoskurczy, migotań też nie wyłapałam choć tu mam wątpliwości czy ich nie posiadam, bo mam dziwne czasami odczucia pracy swojego serca jakby galareta na talerzu, ale nie doczytałam się nigdzie tak po chłopsku jak migotanie wygląda w praktyce, póki nie wyłapałam uważam lub oszukuję się, że tego nie mam i ok. Wracając do ablacji, boję się właśnie tego, że wyleczą mnie z bigemini i może skurczy a wprowadzą inną cholerę, nawet tu na forum przykład MUMINA. ARTUR46 to jest ten plus, że można nie iść do pracy i szef nie zwolni mi się też ten układ u siebie podoba. Co tu się oszukiwać przechlapane jest życie z arytmią i ja tego nie zaprzeczam, jestem na to zła, że mnie to złapało, nienawidzę tego, boję się tego ale wiem, że jak na coś nie mam wpływu to muszę to zaakceptować bo nie ma innej możliwości. A TAK, wielkie TAK bardzo się miło i przyjemnie żyje jak serce równo, spokojnie pracuje, aż żyć się chce na pełnych obrotach i góry przenosić, no ale cóż jeden ma pryszcze na nosie a my arytmie i wierzcie, że ten z pryszczami też płacze, że nieszczęśliwy, brzydki i oszpecony i jeszcze, że go nikt nie pokocha takiego pryszczatego. I to by było na tyle. Czy kogoś dzisiaj dobijają arytmię jak mnie??? No to hejka jak *mówi* ARTUR46.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ale się uśmiałam MARY10 z tych * małżeńskich obowiązków*, jakieś zbereźne myśli mi naszły a Ty o seansie telewizyjnym i degustacji, a więc miłego wieczoru. W tym tkwi sedno radośniejszego życia, miłych perspektyw, umilania sobie życia i sens życia. Jakaś mała przyjemność dla dwojga, wspólnie spędzone chwile, może być rozmowa, może być milczenie we dwoje i zamiast, siedzieć, skupiać się co mi jest, co mnie boli, jaka/i jestem nieszczęśliwy, obolały, smutny i liczący skurcze pomyśleć o czymś przyjemnym, o czymś co może poprawić nastrój, odciągnąć od złych myśli, polepszyć nastrój a może nawet poprawi zdrowie, bo dobry nastrój to i lepsze samopoczucie. A jaka radość dla męża/żony/partnera, że wreszcie ta druga połowa nie płacze, nie zrzędzi, nie marudzi, nie narzeka tylko coś robi, zaczyna próbować wrócić do świata żywych i stara się zawalczyć o siebie, dla siebie i dla rodziny. To i ja idę obejrzeć jakiś X-Factor.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MARY10 a tak apropos ARTURA 46 wysoki, waga odpowiednia, inteligentny hmmm, no dobra będę solidarna już go zostawiam i nie zaczepiam. ARTUR46 to żarty, nie gniewaj się, trochę humoru też się przyda przy sobocie, może również rozładujemy atmosferę na forum, możesz się odgryźć humorem.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja tu cały elaborat napisałam a w między czasie dostałam po łbie, już się bronię. MARY10 wiem, że długie te posty aż za, ale chcę jak najwięcej napisać, że może dotrze, może to niedobre? bo za długi post nie każdemu chce się czytać i wtedy nie dociera do odbiorcy, za dużo. Smutne??? smutne czasami te posty, bo ja też obecnie trochę smutna, za bardzo nie mam się czym cieszyć, chyba że z wiosny a to już coś. Może też swoją smutną historią próbuję ludzi przekonać, że nawet z najgorszych chwil w życiu można a nawet trzeba się dźwignać bo nie ma innego wyjścia, chyba że wpaść w depresję czy nerwicę ale za ten pakiet to ja dziękuję bardzo.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ależ gdzie tu krytyka, w życiu nie poczuwam się, że kogoś krytykuję, staram się pokazać, że swoim postępowaniem ktoś sobie sam wyrządza krzywdę. MUMIN pozwolę sobie zacytować Twoje własne słowa, tylko fragment ale bardzo ważny i którym każdy chcący żyć powinien się kierować a zatem: * i pozytywnie spojrzeć na świat, na życie, które jest takie krótkie i zarazem piękne. Cieszmy się z każdego dnia, przecież mamy najpiękniejszą porę roku* a jak myślisz czy nie o to nam wszystkim chodzi tym bardziej pozytywnie nastawionym ludziom na forum? a przekonujemy tych co myślą negatywnie, wspominają o samobójstwie, co to za myślenie? *toć to siok* ARTUR 46 niestety nie ma mnie wśród żywych, bo nie ma mnie w świecie wirtualnym, żadnego gg, żadnych komunikatorów, bym musiała chyba w nocy siedzieć i nadawać. Miło mi, że mamy podobne podejście do tematu. Już pisałam, zanim napisałam na forum przeczytałam historie ludzi z arytmiami dwukrotnie i Twoją również, takie osoby między innymi jak Ty dały mi wiarę i nadzieję, że z arytmiami można żyć. Moi Państwo dlatego zachęcałam do przeczytania historii niektórych osób, przykład ARTURA46 żył z częstoskurczem chyba 20 lat, to jest arytmia, jak serce nagle zapierdziela na maksa i chce wyskoczyć z klatki piersiowej i zobaczcie był mężem, ojcem, pracownikiem i dał radę (jak coś zmyślam, poprawiaj) albo MUMIN czy MARY10 migotanie przedsionków, chyba EWA też to miała to są arytmie paskudne i myślę, że o wiele, wiele gorsze niż takie skurcze dod. ja przy nich nie pieklę się mnie dobija bigeminie to mnie wykańcza i powala. Jeden będzie upierdliwy będzie dociekał, czytał i wsłuchiwał się co inni gadają, inni wolą popłakać, wola każdego, informuję ja też czasami beczę i tu beczałam i jak jestem sama też popłaczę w poduszkę ale później otrzepię skrzydełka, powiem sobie babo wstawaj, trzeba żyć i żyję choć trudno bywa. BETSI 23, dziewczyno droga jakie oburzenie??? ja spokojny człowiek, wiesz o co mi chodzi, żebyście i Ty i ECH80 przestały gadać o samobójstwach, żebyś uwierzyła w siebie i przestała mieć te czarne myśli, próbuję Wam wytłumaczyć, że z arytmią można żyć, choć wiem że jest czasami ciężko, ale nie bójcie się tego, macie przykłady osób, a jest nas dużo arytmików, które z tym żyją latami, kurcze, jakby ta arytmia tak zabijała, to jak muchy byśmy padali. Próbujemy wszyscy Was przekonać, że rozumiemy doskonale co czujecie, jak cierpicie ale to wszystko i my przechodzimy, tylko trzeba się zastanowić czy całe życie będę siedzieć i płakać nad swoim losem czy wezmę byka za rogi i wylezę na powierzchnię. Rozumiem, że nie jest łatwo jak wszystko boli cieszyć się z życia, jak ma się nerwicę, depresję śmiać się jak głupi do sera , ale jakie jest wyjście? zamknąć się na świat, ludzi, schować do łóżka, płakać i mieć do wszystkich pretensję, że nikt mnie nie rozumie czy lepiej małymi kroczkami brnąć do przodu, to nic, że raz, drugi, trzeci upadnę, wstanę znowu i pójdę dalej aż wreszcie dojdę w którymś momencie do bram szczęścia, nic nie robiąc, nic nie mamy, wszystko okupione jest ciężką i mozolną pracą a jak nie dajemy sobie rady to na początku pomagamy sobie lekami i nie zastanawiamy się czy pomogą czy nie, czy będę miała po nich ból głowy, ból serca czy sraczkę, biorę i myślę, muszą mi pomóc, jak nie te to inne aż staniemy twardo na nogach i wtedy można już bez wspomagania zacząć pracować nad swoją psychiką aż się wzmocni i wtedy będziesz twardsza, odważniejsza i jak to EWA mówi, co nas nie zabije to nas wzmocni. BETSI23 droga, nie pisz, że padłabyś jakbyś była na moim czy innych miejscu, ja też tak myślałam wiele razy, a jednak każdą tragedię, którą spotkamy na swojej drodze musimy przeżyć, nawet nie wiesz jak człowiek potrafi być silny w ciężkich dla niego chwilach, nie ma czasu na myślenie o sobie o swoim bólu tylko musi żyć dalej. Ja staram się żyć normalnie i żyję normalnie jak po każdej sytuacji które spotkały mnie w moim życiu ale też swoje muszę odchorować, wypłakać. Wiesz moja droga, to że tak piszę to jednocześnie sobie daję kopa do życia, może jestem twarda, samodzielna, ale wyobraź sobie, że odkąd moja mama zaczęła chorować ja nie spałam po nocach, bo musiałam być czujna, teraz mogłabym spać spokojnie a od pogrzebu czyli od początku lutego nawet jednej nocy nie przespałam, nawet jednej, siedzę, coś robię do 12, 1, 2, później się kładę i patrzę w sufit, rozmyślam i czasami udaje mi się zasnąć lub bardziej zdrzemnąć na godzinę -dwie. Mój organizm też odchorowuje kłopoty ale staram się wstawać, nie myśleć, że znowu jestem zmęczona, niewyspana, zła i jeszcze z arytmią, wstaję i zaczynam nowy dzień z uśmiechem, może trochę na wyrost ale przecież nikt mi nie pomoże, nawet najbliżsi jeśli sama sobie nie pomogę i nie mam prawa nawet mieć do nikogo pretensji bo co oni winni, że ja nie śpię, że jestem smutna, że mi źle i jeszcze serce skacze jak wariat. Pomyśl o tym BETSI23 i ECH80, ja nie lubię opisywać swojego życia, bo to nie forum o mojej historii życia i nie temat do omawiania, ale staram się Wam pokazać na moim przykładzie, że jak człowiek chce, musi to zrobi wszystko, żeby sobie pomóc i nie wpaść do wielkiej czarnej dziury. I jak zwykle wyszło opowiadanie, przepraszam czytających, zawsze istnieje możliwość ominięcia mojego postu. Słucham, gotowa jestem na odzew, dziś już zrobiłam sobie wolne od wszystkiego i *pokomputeruje* sobie.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH80 no i wniosłaś trochę uśmiechu, poczucie humoru masz to już mały plusik, oby tak dalej a Putin wolę się nie wypowiadać bo jeszcze posądzona byłabym o jakieś polityczne afery, zostawię sobie opinię o tym panu dla siebie.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
FIFEK nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam, pisałeś że w nocy wybudzasz się do sikania i czujesz skurcze. U mnie jak mam taki typowy parogodzinny nalot arytmii to latam do toalety co 10 -15 minut, nie wiem czy każdy tak ma ale u siebie zaobserwowałam to od samego początku, nie wiem dlaczego? nie analizowałam. Cukier u mnie zawsze w normie, raczej spadków i wzlotów nie mam a słodycze to nie jakiś spadek i ogromna ochota na słodycze tylko raczej rytuał wieczorny, książka i jakaś słodka przegryzka. Życia swojego przynajmniej na razie nie mogę uregulować bo trochę mnie ostatnio przytłoczyło i przeciągnęło ale myślę, że czas uleczy moje rany. Idę leżeć bo padam. Więcej optymizmu wszystkim życzę i podpiszę się pod słowami EWY, co nas nie zabije to nas wzmocni.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mam arytmię, boję się jej ale nigdy nie potęguję objawów jak i nie staram się wyolbrzymiać problemu. Im więcej się będziecie bać tym objawy będą silniejsze, wiem to bo przeszłam taki strach, lęk przy pierwszym swoim ataku i nigdy więcej tego nie chcę przeżywać bo to był koszmar. Pamiętam, że bardzo się denerwowałam a serce jeszcze bardziej telepało, ja byłam zdenerwowana i to potęgowało coraz silniejszą arytmię, dlatego mówię, żeby nie panikować jak serce przeskakuje, ileż razy już to mieliście? bo ja setki razy to już te setki razy powinnam nie żyć a jestem. Teraz ataki przeczekuje ze spokojem choć na pewno i z jakimś strachem ale nie mogę i nie chcę żyć w ciągłym *boję się* a to zależy ode mnie. I popieram wypowiedź EWY czy ISKIERKI. Miałam dziś strasznie pracowity dzień i nawet nie chciało mi się włączyć komputera ale wczoraj tak się rozpisałam to byłam ciekawa odzewu i chyba nie jestem zaskoczona, nawet się tego spodziewałam, nie dziwię się, że śmiejecie się ze mnie, że mam cierpliwość, mam ale dla tych co potrafią i chcą słuchać, darmo nie chce mi się już strzępić języka. Piszę wczoraj do BETSI23, nie czytaj ulotek bo zaraz sobie coś wkręcisz do głowy, dobrze, że się leczysz, daję rady i co? post niżej koleżanka nie wyciąga żadnych wniosków, nie stara się czytać ze zrozumieniem, nie wiem czy w ogóle czyta albo czyta wyrywkowo (masz takie prawo, rozumiem, przynudzam) nie wyłapuje z postów czegoś co mogłoby Ją zmotywować do walki tylko budzi Jej zainteresowanie post w którym jest napisane coś mało optymistycznego czyli: jakie leki Ci zaszkodziły? co się działo po nich? jestem wystraszona!!!, czy to nie nakręcanie się na złe samopoczucie. No ale cóż, co kto woli albo życie albo wegetacja? powodzenia. A nasza ECH80 chciałaby ale się boi, trudno koleżanko jeśli się wszystkiego boisz ale twierdzisz, że jesteś dzielna w życiu to bądź taka dzielna nadal. ECH80 forum jest do wyżalenia ale rozmawiając między sobą dzielimy się radami, wspieramy i przede wszystkim staramy się wyciągać wnioski, żeby iść do przodu a nie cofać się czy stać w miejscu a Ty stoisz. Można tak siedzieć na forum latami i co to da, chyba tylko to, że się uzależnisz i będziesz stale płakać jak Ci źle, jak Cię męczą skurcze czy nerwica a jakie będą postępy? No chyba, że pisanie dla pisania, ale jeśli Ci tak wygodnie? to ok. Chyba cierpliwość mi się skończyła, ileż można, mnie forum nie jest do niczego potrzebne i tak mam mało czasu, doba jest dla mnie za krótka, wchodzę tutaj, bo może ktoś coś odkrywczego wynajdzie, ciekawią mnie historie osób po ablacji lub przed nią, ich droga przez mękę, nie muszę się produkować, nie mam takiej potrzeby. Pisząc chciałam pokazać, że można z tym żyć, staram się pokazać moją drogę walki z arytmią,, może nauczyłam się traktować swoją arytmię jak jakąś *chorobę* z którą mam żyć, ja mam arytmię, ktoś inny nadciśnienie, a ktoś jeszcze inny walczy z nowotworem, też bym chciała być zdrowa od narodzin po sam grób ale tak się chyba nie da na przestrzeni naszego życia.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: