Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. Nie potrafię Ci pomóc. Wszelkie infekcje gardła, przeziębienia są u mnie rzadkością. A robiłaś gastroskopię?, test na bakterie w żołądku?(grosze kosztuje w aptece). Jeśli masz problemy żołądkowe, czujesz *kwas*, cofki to może leki łagodzące typu Ranigast, mleczka. Jak masz teraz takie paskudne gardło, jamę ustną to może pokaż się w takim stanie u laryngologa, może teraz będzie w stanie stwierdzić co się dzieje u Ciebie w gardle?
  2. MONNA8787, tu nie chodzi co my o Tobie myślimy, tylko wbijamy Ci do głowy co powinnaś zrobić, nad czym się skupić, czego nie robić. Ty jak dziecko albo nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć. Piszemy dla Twojego dobra a nie żeby zaszkodzić, tylko nic nie dociera. Przeczytaj wszystkie swoje wpisy na forum, od początku, może wyciągniesz jakieś wniosku i zrozumiesz skąd taka a nie inna nasza reakcja. POZBAWIONARADOŚCI a robiłaś taką pełną morfologię? nie ma jakiejś anemii? Pij może na czczo wodę z miodem wzmacnia serce, na przeziębienia dobra, może Ci brak jakiś witamin?
  3. MONNA8787 mówisz technik farmacji, chemia jest Ci bliska i takie pytania zadajesz? Marnie widzę tą edukację u Ciebie. Chyba powinnaś coś wiedzieć o lekach, składach a nawet jeśli to początek Twojej nauki to też powinnaś mieć jakieś pojęcie co mogą LEKI. Chyba, że tam się znalazłaś przez pomyłkę? Nie wiem co o Tobie myśleć???
  4. Chyba się gubię. MONNA ja nie wiem czy robisz jaja czy piszesz serio, słowo daję, że nie wiem. A wiesz dlaczego nie wiem, bo albo jesteś przepraszam za słowo ale tylko takie mi pasuje tak strasznie głupia albo nie wiem już co. Byłaś u lekarza, lekarz przepisał Ci nowy lek a Ty teraz na forum pytasz co masz brać, ile masz brać, który masz brać? Ty byłaś u lekarza, po co, na co? bo nie rozumiem. Rozmowa z Tobą to jak z głupkiem z nocy. Przepraszam za takie określenia ale ręce mi opadają, szczęka mi opada jak czytam takie posty, od razu ozdrowiałam jak przeczytałam takie głupoty. Jeśli Ty na prawdę potrzebujesz pomocy to zachowuj się jakoś normalnie, bo nic do Ciebie nie dociera, zadajesz pytania jak dziecko z podstawówki, gorzej z przedszkola. Jeśli to zabawa z nami w kotka i myszkę to mało śmieszna, jeśli szukasz tutaj wsparcia, myśl, słuchaj i zrozum co do Ciebie mówią ludzie z forum. EWA a Ty dotarłaś do lekarza czy dalej droga wyboista i pod górkę? Ja niedługo mam kolejną wizytę u lekarza aż się boję co mi wynajdą, pewnie znowu czeka mnie mnóstwo badań, nienawidzę.
  5. Nie bardzo dziś u mnie zdrowie ale jedno muszę napisać MONNA8787, czy Ty zdrowa jesteś na umyśle? SZOK, to co TY robisz, piszesz albo jak pisze ARTUR robisz sobie jaja. Jeśli tak to pamiętaj, że możesz innym zaszkodzić. Sobie jeśli chcesz szkodzić to już Twój własny wybór. SZOK.
  6. MARY10 bo ja na razie tak delikatnie, spokojnie, pomału, tłumaczę jak chłop krowie na miedzy, do czasu. W pewnym momencie jak nie dotrze jak do człowieka a mi zabraknie cierpliwości (dobrze, że jej trochę mam) to dojdzie do tego, że puszczę wiązankę. Ile można głaskać po głowie? ile tłumaczyć?. Walnę w końcu ręką w stół i się skończy dzień dziecka:) MONNA, no cóż, niewiele słucha co doradzamy, wpada tylko powiedzieć jak Jej źle i z zapytaniem jak zakończyć swój żywot, popyta o tabletki, może jakąś łykanie jak lekarza uprosi a może pójdzie do lekarza a może zaśpi. Cóż zrobić? Jej życie, Jej zdrowie, Jej wybór. No to *skurczybyki i migotki* odpoczywajcie sobie.
  7. AS12 i chyba słuszną decyzję podjęłaś. Trochę ten czas oczekiwania długi ale spróbujemy Cię wesprzeć do wizyty u psychologa i jakoś dotrwasz. Podjęłaś decyzję o leczeniu to znaczy, że zaakceptowałaś u siebie możliwość NERWICY i związane z nią swoje dolegliwości, to duży krok na przód. MARY10 leki, no właśnie lekarze w wielu wypadkach przepisują je zbyt pochopnie, ale myślę że ma na to duży wpływ pacjent, zwłaszcza hipochondryk, który przychodzi po raz setny, jęczy, stęka, panika w nim straszna więc po części te leki wymusza na lekarzu. Mądry lekarz wyciągnie wniosek i powinien zauważyć, że coś nie hallo z takim delikwentem i od razu skierować do psychiatry/psychologa na konsultacje a nie walić leki. Gdyby wszystkie leki były takie cudowne i nie ważne czy dotyczą serca, brzucha, głowy to społeczeństwo byłoby cudownie zdrowe. Rozważania skąd mamy skurcze, dlaczego raz są raz ich nie ma? Ja chyba będę nudna ale powtórzę to po raz enty, że po badaniach serca (usg, holter, próba wysiłkowa, elektrolity, tarczyca) jeśli te wyniki mamy dobre to i serce zdrowe. U osób, które mają problemy z sercem zawsze wyjdzie jak nie w jednym to w drugim badaniu jakaś nieprawidłowość, widać, że coś z elektryką w sercu, to wychodzi na holterze. Wtedy lekarze próbują ablacją to naprawić, nie zawsze skuteczną, ale mając tysiące skurczy, innych arytmii do tego dodatkowe objawy, omdlenia, zasłabnięcia, jakieś bóle, osłabienie to trzeba lub powinno spróbować się pozbyć tej arytmii słynną ablacją. Natomiast z obserwacji ludzi na forum to w większości ludzie znerwicowani, panikarze, którzy mają po kilka setek skurczy, czasem jakiś ciąg ale głównie z paniki i nakręcania i tu niepotrzebne leki na serce ale uspokojenie, wyleczenie nerwicy to najprostsza droga do uspokojenia serca. Pewnie, możecie się ze mną nie zgadzać, to jest moje zdanie, ale zwróćcie uwagę, że najbardziej panikują ze skurczami ludzie, którzy mają tego małe ilości, nerwicę, lęki gdzieś tam w swojej głowie i każda z tych osób tylko sprawdza ile mam skurczy, kiedy mam skurcze, mam skurcze i dzień zaczyna po otwarciu oczu na skupianiu się jak bije mi serce i jak będzie biło w ciągu dnia. A ja wczoraj i dzisiaj miałam dobry dzień bo skurcze mnie męczyły w małych ilościach a więc cudo, inne dolegliwości już mniej cudowne, no ale....
  8. AS12 ja przy bigemini mam co drugie uderzenie nie takie, to policz sobie ile tego jest na minutę *więc mam* i wciąż żyję mimo tego.
  9. AS12 to jest nas dzisiaj dwie z telepawkami serca, to już raźniej, no nie? Oczywiście, że betablokery mogą powodować duszności, poczytaj ludzi, którzy piszą jak słabo się po nich czują. Powodują spadek ciśnienia, jakieś zawroty w głowie i tu trzeba wybrać co jest lepsze. Logiczne jest, że jak leki są wskazane to trzeba brać ale wiele ludzi robi to niepotrzebnie. To tylko moje zdanie. Przekonaj się sama jak z lekami i jak bez nich. Z tego co pamiętam (ale pewna nie jestem) to Ty bierzesz kilka leków chyba dwa betablokery i na stresy. Wszystkie powodują obniżenie ciśnienia, pulsu, no coś za coś. Mówiąc szczerze nie bardzo się wczytuje w temat skurczy, mimo że mam komorowe, nie chcę się nakręcać, ale rzeczywiście komorowe groźniejsze. Może to się wiąże z tym, że ten rodzaj arytmii może doprowadzić do migotania komór a to już nie fajne i można zejść. Jak się mylę niech mnie mądrzejsi poprawią. Tylko się nie nakręcaj, bo gdyby tak łatwo wpaść w migotanie komór to co druga osoba padałaby jak mucha.
  10. Tylko chciałam się zameldować. Jak dziewczyny serca, rozpieszczają Was? U mnie było parę dni spokojnie, trochę pooddychałam pełną piersią a dziś od rana ja swoje, serce swoje. Co chwilę skacze moje serce przez płotki aż mi we łbie kołacze i ciężko oddychać. Nie padłam od rana to już plus. Chyba muszę chodzić do pracy bo jak tylko wolny dzień to od razu męczy mnie serce ze zdwojoną siłą. Może jutro będzie lepiej?
  11. Nie bardzo śledzę nowe wpisy, bardziej udzielam się w wolnej chwili na forum *jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach*, ale krótko. Mam to od paru lat i nie tylko co jakiś czas ale dni, tygodnie non stop. Jak mam chwilę oddechu to wracam do żywych. Mam różne arytmie i jakoś żyję więc spoko. Co mogło nasilić? jakoś z obserwacji , różnych źródeł mało kto doszedł do wniosku skąd to się bierze i dlaczego jeśli serce jest zdrowe. Może taka *uroda*, może stres, może jakiś stan zapalny, może pogoda, może elektrolity, używki, jedzenie, może, może, kto to wie.
  12. Nie doczytałam ale już dopowiadam. Tak kawa, mocna herbata, stres, nikotyna czy w końcu nieprawidłowy poziom elektrolitów jak najbardziej może powodować kłopoty sercowe. Polecane przy arytmiach, wstrzymać oddech i pozatykać nos, usta i próbować wypuszczać powietrze, wypić zimną wodę, spróbować poruszać się, serce może wrócić na właściwy tor. Czy zagraża to życiu? na to pytanie może odpowiedzieć lekarz po zbadaniu i wykonaniu badań. Zalecany magnez, albo magnez z potasem. Tyle moich rad z moich doświadczeń.
  13. Zrób sobie holtera będzie wszystko jasne. Można wziąć hydro czy Validol, nie zaszkodzi a uspokoi. Przy takich *atakach* skurczy dod. uruchamia się psychika.
  14. Zapomniałam, jeszcze AS12. A nie pomyślałaś, że może to też związane z psychiką. Latasz, coś robisz, jesteś skupiona na jakiś czynnościach więc nie masz możliwości myślenia o tym czy serce bije prawidłowo czy też nie. Kładziesz się, odpoczywasz to wsłuchujesz się w swój organizm, mamy tutaj *:bzika* na punkcie serca więc leżąc wsłuchujesz się w jego bicie. Raz sobie przeskoczy nie tak po całym dniu pracy a Ty już uruchamiasz myślenie i strach ooooo zaczyna się arytmia i jest na zawołanie. To taka moja opcja ale wcale tak nie musi być. Też u mnie bywa na leżąco, w nocy, jak odpoczywam, tak dla uspokojenia Ciebie. Hejka
  15. DOBRA RADA postępy u Ciebie i tak trzymaj. Potwierdzę to co wytłuścił ARTUR46. Z mojego doświadczenia. Jestem kiedyś tam u kardiologa, wizyta kontrolna, ekg - skurcze komorowe, na lekarzu nie robi wrażenia. Lekarz wykonuje mi usg serca i co chwilę czuję jak serce mi przeskakuje, pan doktorek pyta czuje pani coś w sercu? a jakże panie doktorze, każdy skurcz, no to sprawdzamy, proszę liczyć swoje skurcze a ja będę liczyć na ekranie. Po badaniu no to ile mamy? zgadzały się co do jednego, były dosłownie co chwilę, co piąte czy szóste uderzenie (nie pamiętam już dokładnie) i co? wypuścił mnie lekarz z tymi skurczami do domu, powiedział, że mimo skurczy serce kurczy się prawidłowo, nawet leków nie zapisał. Czyli wniosek nasuwa się sam, że jak jesteśmy dokładnie przebadani kardiologicznie i lekarz twierdzi, że skurcze nie są niebezpieczne to trzeba ten fakt zaakceptować i nie panikować jak one są, bo to nie pomaga zwłaszcza na psychikę, uprzykrzają nam tylko strasznie życie. MONNA8787 ile Ty masz lat? bo jak Cię czytam to aż mnie mierzi. Co to za tekst? *A tak na marginesie ile trzeba wziąśc propranololu żeby zakończyc męczarnie życiową przez skurcze?* Oczekujesz od nas pomocy w samobójstwie, wybacz ja Ci nie pomogę i podejrzewam, że osoby z forum również. Nieładny tekst albo ja odczytałam to niepoprawnie i wolałabym tą opcję. Wydaje mi się, że aż takich tragedii skurczowych to Ty nie masz, bo nawet nie jesteś w stanie przedstawić nam wyników holtera, czy innych badań kardio a i wizyty u kardiologa też sobie lekceważyłaś (zaspałaś). Jakby było z Tobą tak źle to już byś dawno leżała pod gabinetem kardiologa. Chyba na pierwszym miejscu potrzebna tu pomoc psychologiczno/psychiatryczna u Ciebie. A u mnie raz lepsze raz gorsze dni ale nie poddaję się i doceniam każdy dzień. Hejka jak to pisze Artur.
  16. AS12 spoko. Jaka d....... życiowa, każdy dźwiga jakiś krzyż, jeden radzi sobie z problemami lepiej iny gorzej to żaden powód do piętnowania. Ważne, że wzięłaś się za siebie. Jeden da radę sam, inny przy pomocy psychologa/przyjaciółki/rodziny inny leków i nie widzę problemu, że wybrałaś leki, lepsze to niż tkwienie w czarnej du.....ie. ARTUR46 każdy z nas ma chwile załamania. Trzeba by było być niezłym głazem, pozbawionym uczuć, twardym draniem, żeby nie podłamać się jak coś złego nachodzi. Każdy z nas boi się o zdrowie, życie, to chyba normalny stan? Jak boli ręka, noga to jeszcze temat do ogarnięcia jak dzieje się coś z sercem to strach się zwiększa. Jesteś zaprawiony w bojach sercowych to pokonasz i te drobne przeciwności a jak będzie ciężko to najwyżej jakiś antydepresant, na jakiś krótki czas, żeby przywołać organizm do pionu. Ja też ostatnio złapałam niezłego doła, na dworze pięknie a w moim sercu smutek jakiś zagościł. Gorsze samopoczucie, osłabienie, serce wydziwia fikołki non stop i poszły konie po betonie. Trzeba się dźwigać, doły precz od wszystkich. MARY10 przywołaj nas do pionu, wlej trochę optymizmu w nasze skołatane serca i depresyjne samopoczucie.
  17. ARTUR46 te nadkomorowe są mniej groźne to już plus, choć ja mam jedne i drugie i za czorta odróżnić ich nie mogę to pewnie i Ty czułeś jakiś dyskomfort jak tak sobie serce podrygiwało? Znam Twoją historię bo czytałam i skoro tyle lat nie wpadłeś w *szał* przez częstoskurcze to takie sobie skurcze dod. nie powalą Cię psychicznie, mam rację? Po co się faszerować chemią a jak już to najwyżej miej coś doraźnego jakby dawały ostro popalić. Może rzeczywiście wyleczysz dolegliwości żołądkowe i przejdzie. Mi niestety podleczenie żołądka nie dało ulgi od skurczy to z takich mniej optymistycznych diagnoz ale powodzenia.
  18. Rozgorzała tutaj dyskusja lekowa ale widzę, że większość zauważa u siebie NERWICĘ. Wniosek powinien się Wam jakiś nasunąć, mam nerwicę i może ona powoduje skurcze, przyśpieszone tętno. Dlaczego ludzie tak na siłę szukają u siebie chorób a nie wierzą, że NERWICA może z organizmem robić cuda wianki? Któraś z dziewczyn napisała ale ja miałam pierw skurcze a później nerwicę. A pewna jesteś, że wcześniej byłaś bez nerwicy? tylko może dawała delikatne objawy, mniej zauważalne a później organizm zaczął *siadać* i poszły konie po betonie, skurcze, duszności, bóle itd.,itp............... AS12 nie polecaj każdemu leku na *R*, Tobie służy innym niekoniecznie. Możemy napisać co bierzemy ale tutaj nie leczymy od tego są lekarze. Można polecić magnez, może potas ale z tym też ostrożnie, może witaminę C ale leki na serce to strach.. Jesteśmy młodzi i jak już będziemy się faszerować lekami to co będzie na starość, czy nam wtedy jakiś lek pomoże? Teraz odnośnie leków psychotropowych/uspokajających to one pomagają w arytmiach jeśli ktoś sobie nie radzi. Wiadomo serce skacze, dochodzą silne nerwy, stres, lęk i z automatu serce jeszcze bardziej pędzi. Powiem ze swojego przykładu. Trafiłam kiedyś na KOR, silna arytmia, dali mi kroplówki, leżałam pod monitorami, dali leki jeden, później jeszcze jeden (miałam wtedy bigeminie, co drugie uderzenie nieprawidłowe) nie mogli mnie ustabilizować., Nie byłam zdenerwowana, nie bałam się bo byłam w szpitalu, było mi tylko strasznie słabo od tego nieszczęsnego serca i Pan doktorek zaserwował mi lek uspokajający (nie hydro), wiem co ale nie napiszę, w każdym razie silny po którym odpływałam i co? dosłownie po 15 minutach moje serce biło równo, spokojnie i nie betabloker je uspokoił tylko lek uspokajający czy coś z tej grupy *wariatowej* (bez obrazy) Jeśli czujecie w sobie nerwicę, lęki, depresję to może warto przez jakiś czas *potruć* się lekami na nerwy niż na serce, które macie zdrowe albo jeszcze lepiej przejść się do psychologa. Nie namawiam w żadnym razie ale trzeba rozważyć co jest lepsze, bo jak nerwica pójdzie dalej to nie tylko będą skurcze ale raki, wylewy, SM, białaczki i inne *wymysły*, które uprzykrza Wam życie na całego. ARTUR46 a co się dzieje?, było tak dobrze, zadowolenie po ablacji a teraz? czyżby skurcze tak dawały Ci popalić? Robiłeś holtera?, coś niepokojącego wychodzi? Znowu się rozpisałam, wybaczcie tak już mam, już nudna jestem w tym swoim gadaniu, wiem, wiem. A tak dla pocieszenia tych co męczą się tydzień, dwa to napiszę, że mnie też skurcze napierdzielają nieustannie od dwóch tygodni a wieczorami to aż ciężko dycham po takiej pracy serca, no i tyle i aż tyle.
  19. POZBAWIONARADOŚCI tak po co żyjemy?, po co się uczymy?, pracujemy? wychodzimy za mąż, żenimy się?, mamy dzieci? po co? jak i tak umrzemy. To po co my się rodzimy?, żeby umrzeć? Po co idziesz do szkoły i myślisz, że może wtedy będzie lepiej? po cholerę?, kup sobie trumnę i czekaj na śmierć. Napisałam Ci Twoje myśli tak w skrócie nie filozoficznie i co ładnie to brzmi?, czy tak mamy wszyscy myśleć jak coś się z nami dzieje złego? Depresja Cię jakaś nawiedza. Rodzimy się i zmierzamy do śmierci każdego dnia ale przez to nasze życie, które zostało nam dane coś w życiu chcemy, powinniśmy osiągnąć, mamy cele, marzenia i przyjemności, życie należy przeżyć godnie i szczęśliwie nie ważne ile będzie trwało. Chyba nie potrafi Ci nikt pomóc, bo sama nie chcesz, widzę tu pracę dla psychologa.
  20. AS12 gdzieś mi się rzuciło jak wchodziłam tutaj, że masz 200 komorowców, oj, oj to prawie jak u zdrowych ludków, taka ilość jest w granicach normy. Wniosek masz chyba wyciągnięty, NERWY i tylko NERWY tak Cię nakręcają. Teraz uspokoi się serce bo wiesz, że nie ma w nim nic*strasznego* i masz nową przypadłość *duszenie się* i zobaczysz, że minie trochę czasu zanim z tym się oswoisz. W razie co papierowa torebka i *duś się w nią* i oczywiście nie próbuj na siłę brać oddechu jak czujesz duszenie tylko wtedy staraj się płytko i wolno oddychać, można też trenować i nauczyć się oddychać przeponą (poczytaj) to w chwilach tego swojego panicznego oddychania-duszenia będzie jak znalazł. Z leków nie jestem mocna ale leki psychotropowe z mojej skromnej wiedzy wymagają czasu od 2-4 tygodni wdrożenia podczas czego może się nawet pogorszyć samopoczucie i nasilić objawy, później będzie z górki. Dlatego tego typu leki lepiej brać od malutkiej dawki, zwiększając np. po tygodniu ale to powinien uświadomić Cię lekarz. Na Afobam uważaj, podobno *pigułka szczęścia* (mam to, raz nawet sobie zaserwowałam, przetrwałam dzięki temu pogrzeb) tylko strasznie uzależnia tak mi powiedziała moja kardiolożka. Teraz się lecz skutecznie.
  21. POZBAWIONARADOŚCI dla jednych problem innych może być błahy dla osoby, która to przechodzi jest najważniejszy. Rozumiem co czujesz ale tak żyć, tak zadręczać się to nie jest dobre rozwiązanie. Jak Cię to uspokoi odwiedź jeszcze raz innego kardiologa, porozmawiaj szczerze, odwiedź psychologa/psychiatrę może ukierunkuje Cię w jakiś sposób, zalicz dietetyka może pomoże w diecie, może jakiś fitness? coś trzeba robić jak Ci źle a nie siedzieć i się zamartwiać. AS12 miałaś holtera wyjdą nieprawidłowości. A jak wyjdzie holter w miarę i lekarz powie, że nie jest źle, uwierzysz że to nerwica i ją trzeba leczyć?podejmiesz się leczenia nerw?
  22. POZBAWIONARADOŚCI mam ale wynik nie ciekawy czekam na dalszą diagnostykę, tylko zacząć się leczyć to wynajdą guzów co niemiara. Dlatego piszę Ci, że jak położy choroba to nie ma zmiłuj leżysz i wiesz już, że jesteś chora, póki chodzisz to żyj, korzystaj z życia i nie wmawiaj sobie tego czego nie ma. A dlaczego nie pójdziesz do clubu, nie przekonasz się co będzie? zamkną Cię tam i nie wypuszczą jak się źle poczujesz? najwyżej wrócisz do domu. Potańcz ile możesz z alkoholu można zrezygnować, ile dasz radę wytrzymasz a nóż będzie świetna zabawa i przestaniesz myśleć o swoich lękach i jednocześnie przełamiesz lęk przed clubem a jak będzie bardzo źle jest drugie wyjście, droga powrotna do bezpiecznego domu. Każdy psycholog by Ci powiedział, że lęki przełamuje się pokonując małymi kroczkami to czego się boimy. Rozumiem Twój strach jak czujesz skurcze, to normalny stan, wycofujesz się, milczysz, jest Ci źle, ale czy do tej pory stało się coś złego jak dopadały Cię skurcze? pewnie NIE, to znaczy że musisz sobie wmówić, że niczym to nie grozi. Kiedy je czujesz to sama jeszcze bardziej się w nie wczuwasz, boisz się, uruchamiają się nerwy, strach a to powoduje, że jeszcze bardziej je odczuwasz, zajmij się czymś, SPRÓBUJ chociaż, albo poczytaj coś, albo polataj po domu, albo załóż słuchawki na uszy, żeby zagłuszyć myśli, bicie serca, trzeba coś robić a nie tylko wczuwać się w rytm serca. Nie umiem Ci doradzić w sprawie gardła, infekcje wszelakie nie są dobre, ale skoro żaden laryngolog nic z tym nie robi to może tragedii nie ma. Może powinnaś zrobić jakiś wymaz z gardła, może masz jakieś bakterie, które powodują infekcje i ciągłe anginy, płukaj gardło wodą utlenioną zmieszaną z wodą, bardzo dobrze zabija infekcje w gardle. To tyle moich rad, które ja stosuje i mi pomagają. AS12 to nie * jak na złość skurcz za skurczem* tylko bardzo dobrze, przynajmniej będziesz dokładnie wiedziała czy są one jakimś zagrożeniem dla Ciebie czy nic złego podczas takiej pracy serca Ci nie grozi. MONNA8787 raczej można, bo ludzie mają np. dwa rodzaje leków, ale to tylko może zlecić lekarz kardiolog, znający pacjenta, jego stan, jego serce, jego ciśnienie a nie samemu, NIGDY.
  23. POZBAWIONARADOŚCI, chyba dziewczyny Ci poprawiły trochę morałów i uważam, że słusznie. Ja tylko Ci napiszę tyle, od tygodnia serce tak mi daje w kość, że szok, rollercoster w sercu. I co? no żyję dalej. Chodzę codziennie do pracy (nie pracuję ciężko, to plus), wczoraj trochę próbowałam odpocząć, ale nie dało to ukojenia dla serca. Dziś dzwonią moi znajomi/przyjaciele, ładna pogoda, jak się czujesz?, no łapą ruszam, nogą ruszam, głowa myśli więc żyję. Jedziemy na dobry obiad i spacer, za godzinę jesteśmy, ok. Szybka kąpiel, malowanko, ładny ciuch, włosy ułożone, serce trzepie, mdłości, zaciska mnie i boli w klatce ale co tam, czy padnę w domu czy na dworze jeden pies. Pojechałam, pojadłam odrobinkę, pospacerowałam, posiedziałam na ławeczce i tak dzień zleciał cudownie. Dlaczego to opisałam, nie po to żeby pochwalić się jak się bawię tylko po to żeby Ci uzmysłowić, że nie warto i nie trzeba z niczego rezygnować, nawet jak się gorzej czujesz. Jesteś wśród ludzi dobrze Ci znanych, jest gadka, śmiechy, miła zabawa i zapomina się o tym co mi jest i jak się czuję a uwierz, że czuję się kiepsko, nawet miałam myśl czy powinnam jechać? Nie można się zamykać na ludzi, na świat bo coś nam jest, jak będziesz na tyle chora, że nie będziesz mogła wyjść z domu, z łóżka wtedy leż bo będziesz na prawdę chora, póki człowiek chodzi i czuje się jako tako musi żyć, funkcjonować. Tak piszesz na forum jakbyś szykowała się na śmierć, na to przyjdzie czas, nie uciekniesz a z Twoim myśleniem, postępowaniem to na serio tylko trumna i czekać kiedy klapniesz. WYJDŹ do ludzi, przekonaj się, zobacz co się będzie działo a nie poddajesz się. U Ciebie nie skurcze są tego powodem ale nerwica/depresja i to powinnaś leczyć jak najszybciej a skurcze, czy jakaś drobnostka w postaci niedomykalności to jest nic, wiele osób to ma, ja też, to się obserwuje może pójść to dalej a może stać w miejscu to na pewno nie jest powód na tą chwilę do zmartwień. Przemyśl co napisałam i weź to do serca, tylko Ty sama możesz sobie pomóc, może przy wsparciu psychologa a może nawet leków.
  24. AS12 uważaj z tymi lekami, obniżają ciśnienie a skurcze może niekoniecznie. Przy niskim ciśnieniu w wielu wypadkach skurcze się nasilają, wiele razy słyszałam, czytałam, że jak łapie *atak skurczy*, bigeminie to nie kłaść się i liczyć ile tego mamy tylko *pobiegać*, coś robić, żeby serce wróciło na swój tor. Poza tym niskie ciśnienie to od razu zawroty w głowie, ogólne osłabienie a co za tym idzie nakręcanie się *co się ze mną dzieje*,*znowu źle się czuję*. Ja też trochę tych arytmii mam i różne a podobnie jak dziewczyny Mary10, Iskierka łykam leki tylko *w sytuacji nagłej*, czyli męczą mnie bigeminie, skurcz za skurczem, nie mogę sobie poradzić już z tym cholerstwem i siadam psychicznie oraz czuję odloty. Oczywiście to musisz ustalić z lekarzem, absolutnie nie wolno tych leków odstawiać samemu a tym bardziej nagle. U mnie o doraźnym braniu zdecydował lekarz z uwagi właśnie na niskie ciśnienie. ARTUR46 postawa, postawą ale nie raz i nie dwa jestem w strachu, ale skoro parę razy byłam na SOR-ze i na lekarzach nie robi to wrażenia, nie umarłam, serce nie stanęło to jakoś ogarnęłam się psychicznie z lękiem. Oczywiście strach drobny jest zawsze, zwłaszcza przy tych ciagach, bigeminie, pary, nawet salwy, nie fajne to jest jak tak łupnie raz po razie aż oddechu brak i widzę gwiazdy, ale skoro lekarze mówią spokojnie, nie jest najgorzej, ludzie mają tego więcej to trwam, nie poddaję się i staram się tłumaczyć, że są gorsze problemy i niestety wiem to teraz ze swojego przykładu. Chcę wykorzystać życie pożytecznie, kiedy padam kładę się i dochodze do siebie, kiedy mam siłę działam, żyję i jestem szczęśliwa. To tyle u mnie wymądrzania. Pozdrawiam i miłego weekendu ze spokojnym sercem każdemu życzę.
  25. A jeszcze jedno tak na koniec wieczoru, skoro masz nerwicę ja tak u Ciebie to odbieram to może pójdź do psychologa. Takie rozmowy mogą Ci dużo dać, poza tym będziesz musiała wyjść z domu, ubrać się, wymalować i pojechać, będzie to łączenie przyjemnego z pożytecznym a jeszcze stan Twojej psychiki poprawi. Teraz już mykam sobie pod kocyk.
×