Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. Ja dziś krótko, bo kolejny dzień marny i skurcze i bóle w klatce i to i tamto, gorszy dzień a tak jak Wy chciałabym lepsze dni ale cóż tak jest i czekam aż minie. POZBAWIONARADOŚCI, nie lubię dopisywać chorób, nie lubię sugerować komuś chorób bo wiem, że można się nakręcić jak cholera zwłaszcza jak ktoś ma słabą psychikę albo łatwo przyjmuje objawy do siebie. Pisałaś, że masz jakieś tam drętwienia, jak najbardziej jest to jeden z objawów nerwicy, ale jestem zdania zwłaszcza po moich doświadczeniach zdrowotnych, że pierw nalezy wykluczyć realne choroby a później można zwalać wszystko na nerwicę. Poczytaj o tężyczce, absolutnie nie sugeruję Ci tej choroby i pewnikiem jej nie masz ale może coś u Ciebie jest z jakimiś witaminami, mikroelementami, że dopadają Cię takie dziwności. DOBRARADA nie masz racji, nie korzystałaś z psychoterapii to nie mów, że nie można sobie po takich rozmowach z psychologiem, pracy z nim podnieść poczucia wartości, zmienić swojego postępowania czy patrzeć na sprawy życiowe w inny niż dotychczas sposób.ale to trzeba chcieć i chcieć sobie pomóc żeby się żyło lepiej. EWA pozdrawiam i podaję pomocną dłoń łącząc się w bólu skurczy, ciągnijmy się wzajemnie a będzie raźniej. Głowa do góry miłe panie nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorze albo coś w ten deseń.
  2. ELUSIAK mądra z Ciebie dziewczyna, POZBAWIONARADOŚCI również wiedzę i swoją mądrość ma, wdrażajcie to dziewczyny w życie, bo uwierzcie osobie, mocno pooranej życiem, że pragnie żyć a Wy nie marnujcie go na jakieś wymyślone choroby, choroba jak ma przyjść, przyjdzie a wtedy człowiek siada i rozmyśla i żałuje wielu rzeczy na które czasami jest za późno albo nie da się ich odwrócić. Ja tez dzisiaj *zdycham*, arytmia od rana mnie dobija, do tego inne problemy zdrowotne ale wstałam, umyłam się, ubrałam ładnie, wymalowałam, wypiękniłam i poszłam do pracy, później na zakupy, ugotowałam obiad i właściwie dopiero usiadłam. To nic, że źle się czuję, może jutro będzie lepiej tak sobie powtarzam w kryzysowych dniach. Może następnym razem więcej porozmawiam z Wami, nie mam dziś siły na dłuższe dyskusje. Walczcie dziewczyny.
  3. POPZBAWIONARADOŚCI a kto lubi ludzi smutnych, zrzędzących, wiecznie niezadowolonych, jakiś stękających, chyba mało, z reguły raz, drugi, trzeci można wspólnie się pospotykać ale jak ciągle ta osoba psuje imprezy to jaki sens słuchać i patrzeć na jej wciąż niezadowolenie z życia, samo życie niestety bądź stety. *Odpadzie z taśmy produkcyjnej* (uśmiałam się z tego), nie dziewczyno, nie jesteś tym, pamiętaj jak Ty o sobie myślisz tak myślą o Tobie inni, jak siebie szanujesz, szanuja Cię inni, taka zasada panuje i tak w życiu chyba jest, pomyśl o tym. Nie masz co się winić za swoje anginy, tak było, jest, choroba jak kazda inna, czy się do tego przyczyniłaś też nie wiadomo, może byłaś mniej odporna. Pytałam już, ale nie odpowiedziałaś, a nie masz przypadkiem przerośniętych migdałów, które należałoby usunąć, one mogą być powodem ciągłych infekcji gardła, mogą być duże, rozpulchnione i powodować uczucie duszenia, sprawdzałaś to?
  4. ZYSIA Twoja rada to śmiech na sali, ale jak pomogła Ci to super. Osoby z arytmiami na tony łykają magnez i o dziwo nie pomaga, jesteś szczęściara i chwała Ci za to. BETSI gratulacje z tytułu i wyniku a co do męża, wiem co to czekanie na ten wyrok, bądzcie dobrej myśli.
  5. Dziś piszę na raty, bo nie mam głowy do zapamiętania co napisałyście. Jeszcze raz ELUSIAK, nie masz nerwicy (ja jej Ci nie wmawiam, tylko wyciągam wnioski z Twoich postów) Myślenie jak skurcze najdą o pogotowiu lekarzu, zamęczanie rodziny swoim samopoczuciem, otwieranie oczu i kładzenie się spać z myślą o skurczach, myślenie o chorobie, wybacz ale to wszystko jest strachem o swoje zdrowie do przesady, bo lekarze Cię uświadomili, że nic złego się nie dzieje jesteś zdrowa a Ty nie dopuszczasz tych myśli do siebie, nie wierzysz lekarzom, to co to jest hipochondria może? nie nerwica przypadkiem? Ale ok. ja tylko staram Ci się uświadomić jak to widać z boku, szukaj przyczyny swojej choroby, swoich skurczy a ja zostanę przy swojej wersji, że jak przestaniesz się bać, myśleć o skurczach to one odpuszczą, może nie całkowicie ale staja się łagodniejsze.
  6. ELUSIAK piszesz, że masz wątpliwości czy to nerwy??? Nie mam zamiaru bawić sie na forum w psychologa, ale skoro opisujesz jakąś sytuację z dzieciństwa, młodości, które są jakimś ciężarem dla Ciebie, złymi wspomnieniami to znaczy, że siedzi w Tobie jakaś trauma. trauma to nieprzepracowane emocje, które nie zostały wyrzucone z Twojej podświadomości, ciążą Ci. . Jak coś złego siedzi w nas latami to tworzą się nerwice, depresje. Jeden będzie miał nerwicę w postaci objawów somatycznych inny w postaci jakiegoś podłamania, wyobcowania, zamknięcia się w sobie itp., itd........................Piszesz jestem spokojna, śmieję się, oglądam film, latam oglądam kiecki, jest dobrze a za chwilę szast-prast i skurcze. Chyba doczytałaś, że skurcze atakują w różnych momentach i tych złych i tych dobrych, bez względu na porę i nie patrzą czy jestem w ogromnym stresie i wyję a wtedy skurczy brak a może siedzę sobie z przyjaciółmi oglądam film, śmieję się na pełnym luzie a za chwilę zdycham z nadmiaru skurczy, na to reguły nie ma u mnie też. Może skurcze kiedy mamy stres wiedzą, że nie mają prawa wyskoczyć bo jesteśmy w jakimś spięciu, musimy być w sytuacji stresu skupieni na czymś innym (jakaś sprawa pilna) i nie myślimy o nich a jak minie okres stresu, jest wyluzowanie to organizm odchorowuje dana sytuację z kiedyś tam....... właśnie w postaci skurczy.
  7. A odpowiedź na jakie pytanie? czy holter jest prawidłowy? Za dużo tego wszystkiego masz, wszystkie rodzaje arytmii, według mnie potrzebna jak najszybsza wizyta u kardiologa i to takiego, który zajmuje się zaburzeniami rytmu serca.
  8. Oj dziewczyny, dziewczyny lepiej się tutaj wypłakujcie niż w rękaw Waszych połówek, a dlaczego? bo kto się nie umęczył arytmiami to za cholerę nie zrozumie jak czasami jest ciężko. Po drugie trudno zrozumieć komuś o co kaman jeśli wyniki pokazują idealny stan zdrowia. Ja też mówiłam do lekarza przecież wyniki mam cudowne, tylko pozazdrościć a pan mi tu wyskakuje z rakiem od tak sobie przyczłapał się do mnie, urósł do olbrzymich rozmiarów i w żaden sposób nie dawał objawów ani w wynikach ani w objawach bólowych, ja przecież prawie okaz zdrowia, a jednak..............Mimo wszystko moje panie drogie uważam, że w głównej mierze u Was nerwy powodują skurcze, arytmię ale do tego musicie dojść same. Można podrążyć temat, może nawet ten holterek Eventerek byłby wskazany w niektórych przypadkach, trzepie serce, skacze nierówno, pach przycisk i jest zapis co się działo, o której i czy to groźne dla Was czy zwykły sobie skurcz jakich wiele i jakie się nie leczy i jakie ma miliony ludzi na ziemi tylko na nie nie zwraca uwagi bo nie są groźne. My może jesteśmy bardziej wrażliwymi osobami, może nawet przewrażliwionymi na swoim punkcie, może układ współczulny ma tu jakiś wpływ. Lekarz sprawę wyjaśni, wytłumaczy i może przestaniecie o nich myśleć a co za tym idzie nie będą Wam uprzykrzać życia. Ja się ostatnio zastanawiam czy u mnie nie wkradły się jakieś migotania albo częstoskurcze, choć na pierwsze bardziej stawiam, mam takie dziwne drgania wewnątrz klatki, w sercu, mam to na szczęście bardzo rzadko ale jakieś niefajne to uczucie. To się poskarżyłam, ale nie mam chęci, siły żeby to sprawdzać, mam dość lekarzy, szpitali, badań a już niedługo kolejny raz szpital wrrrrr.
  9. DOBRARADA udzielę Ci dobrej rady, jak pędzisz na rowerze nie myśl co wywija serce tylko pędź do przodu albo Ty padniesz albo skurcze (to taki sobie tylko żarcik) a serio to nie skupiaj się jak Ci to serce wali, skoro dajesz radę jeździć to jego wydolność jest dobra a skurcze nijak się mają do *umarcia* tylko są bardziej straszące. . EWA mówisz, że romansujesz, a co mąż na to?, tylko pochwal się wynikami, ja taka ciekawska, niech wyjdzie co ma wyjść, żeby kochani lekarze Ci pomogli. No i ELUSIA, wybacz jestem *żartowna*, uśmiałam się z Twojego posta (no nie całego), holterka chcesz, holterek prawdę powie, oj doniosę narzeczonemu, że szukasz *przyjaciela. I teraz znowu na poważnie, ten holterek nie zawsze prawdę powie a nóż trafisz na swój dobry dzień i będziesz niepocieszona z wyniku. Może zamiast szukać, czekać na holterek załatw sobie tego holterka na przycisk (jak zwykle nie pamiętam nazwy, ale EWUSIA na pewno podpowie). Zakłada się go na dłużej i przyciska guziczek jak coś czujesz w sercu. Zapisze się, lekarz odczyta i będziesz wiedziała czy to wymysł Twojej wyobraźni czy serce już ledwo dyszy.
  10. POZBAWIONARADOŚCI nie ja, u mnie tylko śladowe jakieś zmiany w zastawkach. Już dość mam operacji jeszcze serce o NIE.
  11. *Dziewczyny jak u Was ? Ja migam i migam* - Ewa ale co to u Ciebie migotanie przedsionków czy dodatkowe tak często? Co u nas, u mnie np. tyle zamieszania w życiu od dawna, że chyba nie mam siły skupiać się czy mi serce tłucze czy też nie. Jak nawet tłucze, to zaraz sobie wmówię, że i tak jestem słaba to i serce sobie podskakuje i tyle u mnie. Uff upały dają popalić, niby wiem że to lato i winno być ciepło ale trochę już mnie męczą te tropikalne temperatury, zwłaszcza że łażę ciągle ze stanem podgorączkowym, błagam o parę dni chłodu, kto jeszcze się przyłączy do mnie i wykonamy taniec zaklinający trochę chłodniejszą pogodę?
  12. ELUSIAK Tobie *zatruwa to życie* jak napisałaś a myślisz, że nam nie, TEŻ, tylko jakie widzisz rozwiązanie? Skoro kolejny kardio mówi żyć spokojnie, nic się nie stanie, leki niepotrzebne, tak mówi Twój kolejny kardiolog, tak mówi kardiolog wielu osób. Trzeba to jakoś przyjąć do wiadomości a jak sobie nie można z tym poradzić samemu to trzeba skorzystać z pomocy np. psychologa, może on Cię przekona bo żyć w takim napięciu, żyć w ciągłym wsłuchiwaniu się w serce, niespanie po nocach do niczego dobrego nie doprowadzi, do zmniejszenia skurczy tym bardziej. Jak Cię dopadają to mów do siebie i powtarzaj jak mantrę, miałam to już tyle razy, ma to wiele osób, nic się nie stało to i tym razem nic się nie stanie, spokojnie, zaraz przejdzie. Powinnaś sobie poszukać jakiś sposób na wyciszenie a jak potrzeba to spróbować może, piszę może jakieś tabletki na uspokojenie. Dlaczego piszę o tego rodzaju tabletkach, bo mi w szpitalu też jak nie mogli ustabilizować serca, nie przeszło po betablokerze to dołożyli jakiś uspokajacz i serce się uspokoiło, mimo że ja nie byłam jakaś spanikowana. Mój kardiolog też mi przepisał uspokajacz i zaproponował, że jak będę się już tak ostro męczyła to żebym sobie łyknęła. Ja skurcze ogarniam psychicznie, już ich się nie boję tak jak kiedyś ale jak mnie męczą już parę dni i nocy to tak jestem umordowana, że chlapnę sobie jakąś tabletkę ale u mnie to ostateczność. Jak nie chcesz od psychiatry leków, *receptowych* to jakieś ziołowe na uspokojenie, może popróbuj. Nie jesteś jedyna, która skurcze odczuwa jako jakiś buch gorąca, ja też to czuje dodatkowo czuje straszne przyduszanie od serca aż do gardła, jakby moje serce chciało się wydostać gardłem i tak utknęło na parę sekund, fatalne odczucie. Poczytaj radzę z serca historie osób ze skurczami na innych forach, mi to bardzo dużo pomogło, uwierzyłam, że nie ma co się tak bać.
  13. Oj ELUSIAK a nie mówiłam. 1. Leki w wyjątkowych, zagrażających życiu arytmiach, dużej ilości, bo przy niskim pulsie, ciśnieniu to tylko można się przekręcić łykając tablety na zdrowe tak na prawdę serce. 2. Dodatkowe skurcze nie zabijają. 3. Nauczyć się z nimi żyć. 4. Mogą być od nerwicy. 5. Nie przejmować się nimi. Teraz masz potwierdzenie kolejnego kardio, więc przestań się zamęczać skurczami i żyj, żyj i jeszcze raz żyj z nimi a same się wyciszą. Tak na marginesie to kolega na kolegę tak brzydko mówi, feee, nie ładnie. A krytykując za to, że jeden kardiolog przepisał leki drugi nie to w dużej mierze można winić pacjentów, bo kardiolodzy często mówią, że nic przy tych skurczach się nie stanie a pacjent spanikowany, przerażony, to kardio dla świętego spokoju pacjenta wypisze *coś* a nie powinien w żadnym razie tego robić. Różnych mamy lekarzy, różnych pacjentów. ELUSIAK, już uspokojona, ogarnięta psychicznie, podbudowana? mam nadzieję, że dołączysz do grona osób, które może i nie zaakceptowały swojej przypadłości ale nauczyły się z nią żyć. Optymizm i radość wieje z postu oby to pozostało na długi czas.
  14. Dziewczyny z potasem ostrożnie, niedobór jak i nadmiar powoduje arytmię. Magnez nie zaszkodzi, najwyżej toaletę częściej się odwiedzi. Ewa napiszesz nam, co mądrego lekarze Ci poradzili i podziel się z nami swoimi wynikami. Życzę żeby były jak najlepsze. Ja czuję się w miarę dobrze, wciąż mam tylko stan podgorączkowy w sierpniu czeka mnie znowu szpital i badania to zobaczę co mi mądrego i pozytywnego bądź nie zakomunikują.
  15. ELUSIAK już pisałam, że ja mam arytmie komorowe - skurcze komorowe, skurczy nadkomorowych trochę, bigeminie też komorowe i możesz wierzyć bądź nie ale nie są one przyjemne, bo masz jedno bicie prawidłowe, drugie nieprawidłowe i jak wpadnę w ten rytm to jest tak cały dzień, nie co minutę, nie 2 skurcze czy trzy na minutę ale puk dobre, puk złe, puk dobre, puk złe............. i tak potrafi mnie trzymać pół dnia, cały dzień do tego ból w klatce, słabo mi jak cholera, oddycha mi się strasznie i puls wtedy na ciśnieniomierzu 32, 36, wtedy dla mnie jest jazda bez trzymanki. Trafiałam po takim dniu jak już nie dawałam rady na pogotowie i nawet tam mieli problem unormować mi ten puls, przewozili mnie karetką z KOR-u na oddział kardiologiczny bo rady sobie dać nie mogli, ale zapewniali, że pełen spokój, nic mi się nie stanie, bo serce na usg pokazywało arytmię ale mimo wszystko kurczyło się prawidłowo, czy krew toczyło prawidłowo, nie wiem dokładnie, nie chcę tu się wymądrzać prawidłowym nazewnictwem bo nie pamiętam dokładnie. Na lekarzach uwierz mi nie robiło to żadnego wrażenia, tylko chcieli mi pomóc bo było mi po całym dniu strasznie słabo. I zobacz ja żyję. Musisz sobie to jakoś wytłumaczyć. Mój kardiolog, też mówi mi o ablacji, nawet o rozruszniku bo mam tendencje do bardzo niskiego pulsu. Moje pytanie zawsze do niego, czy skurcze moje są niebezpieczne, odpowiada nie, ale męczy się pani z nimi a powinna pani żyć pełnią życia, kolejne pytanie, czy zagraża mi to nagłym zejściem z tego świata, też odpowiedź nie ale nikt nie wie kiedy można paść, nawet wychodząc ode mnie z gabinetu, bo coś raptownie się przydarzy, nie ma reguły. Są skurcze, zaburzenia rytmu serca, które są groźne dla życia, jeśli lekarz ogląda ekg, holtera, ktoś przecież mądrzejszy od nas to analizuje i twierdzi, że nie są to arytmie groźne to trzeba w to uwierzyć, bo cóż warte jest życie w ciągłym strachu. Nikt nie będzie w stanie Cię przekonać do tego, że trzeba nauczyć się z tym żyć, dopóki sama sobie tego nie wytłumaczysz, przestaniesz się tego bać, myśleć o tym, kiedy to się stanie to i skurcze na pewno w jakimś stopniu się wyciszą, nie mówię całkowicie ale sporo. A nie możesz pojechać do innego miasta na jakąś wizytę do dobrego kardiologa, ze swoimi wszystkimi badaniami, może Ci wytłumaczy Twoją dolegliwość i uspokoisz się?, chyba nie mieszkasz z dala od *świata* DOBRARADA dla mnie nie ma znaczenia kto jest kto, pisz pod jakim nickiem chcesz. Wypowiadający się lekarz (pewnie kardiolog tu goszczący) swoje rady daje ogólnikowo, bo wiadomo, że nie może inaczej. Leki są dla ludzi, jeśli coś utrudnia życie to trzeba sobie pomóc. Nie jestem jakąś fanką leków, sama zresztą też nie łykam ale nie jestem ich przeciwniczką. Czasami są potrzebne, żeby stanąć na nogi i zacząć walkę o siebie. Jeśli sami nie jesteśmy w stanie sobie pomóc, to powinien ktoś/coś pomóc bo szkoda życia. Będziesz kiedyś miała lat, 50, 60, 70 lat (nie pisz, że nie dożyjesz) i powiesz zmarnowałam sobie pół życia albo i całe, już 14 lat masz do tyłu, nie szkoda ich?
  16. ELUSIAK nie wymiękaj, trzymaj siły do walki ze skurczami. Pisałam do Ciebie i do DOBRARADA. *I* łączyło Was obie bo rady były do Was dwóch. DOBRARADA jest dla mnie dawną ECH80, no może się mylę, choć nie sądzę, zresztą to mało ważne przynajmniej dla mnie. MARY10 może i szkoda klawiatury, a może coś pomoże? nadzieja umiera podobno ostatnia. Można latami siedzieć na forum płakać i nic nie robić, można siedzieć żeby dzielić się doświadczeniem, można czerpać wskazówki, wdrażać w życie, do wyboru do koloru. Cholera i ja się już zasiedziałam na forum, to jakieś uzależniającego czy co? Ufffffffffff, fakt gorąco, dobrze że woda w kranie to można się co jakiś czas ochłodzić.
  17. Oj ELUSIAK i DOBRARADA chyba to nasza dawna ECH80, nie mylę się?, nie zmieniaj nicku bo po co? pisz śmiało pod swoim, masz prawo mieć lepsze i gorsze dni i sobie ponarzekać ale też staraj się przyjmować i akceptować nasze rady. Dziewczyny rozumiem, że się boicie, że macie dość ale jakie macie na to rozwiązanie? nie ma. To co pisze EWA, Ona bierze leki i to nie jeden i sama pisze, że leki trochę uśmierzają skurcze ale nie do końca. Ona jest po ablacji, miała migotanie przedsionków, częstoskurcze, ma skomplikowane arytmie więc leki są w Jej wypadku wskazane ale też nie chwali ich skuteczności i też ma gorsze dni, gdzie tabletki mało pomagają, wnioski można zatem sobie wyciągnąć, że tabletki nie uleczą. Będę mimo wszystko stawiała na Wasze nerwy, dzień zaczynacie myśleniem o skurczach, wczuwacie się w bicie serca, jeden przeskok nie taki a może się to zdarzyć u każdego tylko osoba, która się na sercu nie skupia to nawet na to nie zwróci uwagi a Wy wyczulone na tym punkcie od razu strach w oczach i jak napisała ELUSIAK najchętniej kierunek pogotowie. Co to da? ileż razy można jeździć na pogotowie i robić z siebie wariata? Setki ludzi na forach pisze, że każdy kardiolog do nich mówi, nauczyć się z tym żyć, nie przejmować się, nie wsłuchiwać, nic się przez skurcze nie stanie. To czy te setki kardiologów się myli w diagnozach?, skoro każdy z nas słyszy to od nich to znaczy, że mają rację, do mnie to przemawia a do Was? Czy lekarz na tym pogotowiu przejmuje się Waszymi skurczami? pewnie nie, ewentualnie położą na obserwacji, podłączą do kroplówki, zejdzie wszystko i poszedł do domu i to całe przejmowanie lekarzy jakimiś tam skurczami. Wiem, że jesteście przerażone, ale to doprowadza Was tylko do większego lęku, strachu, nerwicy a to znowu prowadzi do zwiększenia skurczy, musicie to zrozumieć, że nerwy potęgują skurcze, sama zaobserwowałam to u siebie. DOBRARADA (ECH80) ja na prawdę z dobroci serca polecam Ci psychiatrę/psychologa i pobranie leków antydepresantów, ale zacznij od dawki bardzo małej i stopniowo zwiększaj nie poczujesz wtedy skutków ubocznych i nie powtórzy się historia jak to było z Twoim pierwszym psychotropem. ELUSIAK Tobie również polecam wizytę u tego rodzaju specjalisty, porozmawiaj z nim, to zobaczysz, że bardzo dużo osób od nerw ma skurcze dodatkowe, może zamiast łykać leki na serce, które masz przecież zdrowe warto byłoby połykać coś uspokajającego co uspokoi to Twoje serce. EWA miałaś holtera? byłaś już przebadania w swojej klinice?
  18. POZBAWIONARADOŚCI u mnie puls od bradykardii po tachykardie. Na co dzień nie skupiam się na pulsie z holtera od 46 do 130. Gastroskopię może i warto w Twoim wypadku zrobić, skoro czujesz cofki, może wtedy dostaniesz jakieś konkretne leki na refluks i pomogą, ja dzięki takim lekom na receptę wyleczyłam sobie jak na razie żołądek a też mam często z nim problem.A może Ty masz migdały do usunięcia i przez nie tak często infekcje gardła? Co do pęcherza, jak nic nie wynaleźli to warto połykać trochę furaginy, oczyści, tylko przy tym radzę też łykać witaminę C, jak piecze, pali nie zaszkodzi przesmarować się maścią Clotrimazolum, bardzo dobra. Polecam leki bez recepty, nie zaszkodzą na pewno a mogą pomóc, innych które są na recepty nie poleciłabym, bo to już lekarz. Proponuję nie porównywać się z nikim, każdy jest jaki jest. Na ulicy widzisz uśmiechnięte, radosne osoby a czy jesteś pewna, że one takie są na co dzień, że nie mają kłopotów?, każdy ma jakiś swój problem. Jakbyś mnie mijała na ulicy, albo ze mną rozmawiała na ławce w parku to powiedziałabyś ile ta kobieta ma w sobie radości a ja straciłam dopiero mamę, miesiąc temu ciocię, sama zmagam się z potwornymi skurczami i śmiertelną chorobą. Piszę to tutaj ale wiesz jak mało ludzi wokół mnie wie co ja przechodzę, niewiele, tylko najbliżsi i to parę osób a po operacji trochę więcej bo nie chciałam nikogo zasmucać swoimi problemami, trochę po mnie widać, że coś jest nie tak bo z osoby szczupłej zrobiłam się bardzo chuda, ale już nabieram kilogramów. To wszystko nic, wystarczy o siebie zadbać, ładnie się ubrać, umalować, uśmiech na twarz i przed siebie. Czy warto zatem porównywać się z kimś, każdy ma jakiegoś swojego mola, pomyśl o tym. A modelki przytoczone przez ciebie, nie dziękuję jakie to ich szczęście jak ciągle muszą być głodne, na dietach a jedzenie to przyjemność, no to tyle moich morałów. ELUSIAK nie czytaj ulotek tak dokładnie, bo w życiu nie weźmiesz żadnej tabletki, każda ma jakieś skutki uboczne, ale jak wolisz. Dziękuję oczywiście, staram się reszta zależy od sił wyższych. ISKIERKA chyba ja siebie nie widzę, bo ja bardzo szybko doszłam do wniosku, że nie dam rady walczyć z wiatrakami (skurcze) czyli trzeba z nimi nauczyć się żyć. Poza tym historie i rozmowy na forum z osobami o większej ilości skurczy niż ja dały mi szybko mobilizację do życia, nie chcę jeszcze nabawić się jakieś nerwicy, depresji, lęków albo siedzenia i liczenia skurczy, za cholerę to nie moja bajka.
  19. MARY10, mówisz że odrośnie, to fakt regeneruje się. Tylko ten mój pasożyt ma to do siebie, że jest takim typem, który ma tendencję odrastania (taki rodzaj) dobrze by było żeby odnawiał się nie za szybko, żeby wątroba mogła *podrosnać* bo tak to już nie będzie co wycinać a jeszcze ten gad nawet taki upierdliwy, że po transplantacji wątroby i tak by nie zakodował, że nowa, inna i tak może zaatakować. No wredny typ do perfekcji, ale może mi się uda, oj takie moje małe/duże marzenie. To tak na marginesie i nie na temat forum. Płaczemy wszyscy na skurcze to i ja sobie czasami popłaczę jak nie na skurcze to na inne cholerstwo. POZBAWIONARADOŚCI i to jest właśnie ta obawa przy betablokerach. Ja również potrafię mieć taki niski puls i wtedy strach wziąć lek, który jeszcze to obniży. Jednego razu jestem na wizycie u kardiologa, pani doktórka mnie osłuchuje i za chwilę łapie za mój puls, zegarek do reki i pyta czy brałam leki - nie, ojej tylko niech pani nic nie bierze, bo ten puls prawie agonalny, polata pani trochę, kawę wypije. Powiedziała, że w takim wypadku taka *cudowna* tabletka mogłaby spowodować, że się nie obudzę a skurcze nic mi nie zrobią. Trochę to duszenie u Ciebie inaczej wygląda, bo ja przyduszanie mam przy dużej ilości skurczy jak ich nie ma to i duszności nie ma. A sprawdzałaś żołądek? czy nie ma przepukliny ? a może alergiczne? a może nerwicowe? bo przy nerwicy też są kłopoty z oddychaniem i to mi najbardziej podchodzi na sprawy nerwicy, ale choroby trzeba wykluczyć i wtedy można mówić - nerwica. EDITTT z tego co czytałam to kobietom w ciąży przeważnie przepisują Isoptin, nie wiem co powiedzieć, jeśli Ci tak to serce napierdziela to porozmawiaj z kardio i gin. czy jest to bezpieczny lek, czy nie zaszkodzi dzidziusiowi, musisz coś zdecydować bo bierzesz leki i się lepiej czujesz nie bierzesz i się denerwujesz a to też szkodzi dziecku, niech lekarze Ci pomogą, jesteś teraz pod specjalnym nadzorem. MONNA nie nie miałam gorączki od serca. BETSI jeśli żyjesz w stresie to nawet leki nie pomogą, przykro mi, musisz sobie jakoś przetłumaczyć sytuację, która Was spotkała.
  20. ELUSIAK, tak w ramach Twojego tekstu, który nam przytoczyłaś to powiem, że jest o kant d....... przepraszam musiałam. Wiesz dlaczego bo moje markery nowotworowe super, badania wątrobowe super i całe badania z krwi super, zdrowa jak ryba, koń, tur czy inne jakieś zwierzę. Tylko przypadek sprawił, że może jeszcze jeszcze................. Śmieszy mnie robienie przez niektórych co 3 miesiące, pół roku badań krwi, ale co kto woli i lubi. Żeby być pewnym potrzebne są bardziej dokładniejsze badania niż latanie z żyłami do laboratorium. Choć nikomu nie bronię i co jakiś czas wskazane. MARY10 póki co się cieszę bo trochę lepiej a właściwie trochę więcej niż trochę - lepiej się czuję to i optymizm jest, oj jest a jak coś, będę się martwiła potem a może lepiej później, bo potem to my wszyscy chyba się przez te upały zalewamy.
  21. MARY10, dobrze że chociaż po badaniu hist.pat. wyeliminowali tego paskudę, który dawał 6 miesięcy przeżycia a od radiologa poprzez kolejnego lekarza takie miałam perspektywy, tylko już mogłam mieć plany zakupu trumny, bo nic więcej bym nie zdążyła. Na szczęście jest to odmiana ciut łagodniejsza więc może trochę dłużej jeszcze pozipię. To tak w ramach nie na temat forum.
  22. Upałów ciąg dalszy, uff jak gorąco. EDITTT jak najbardziej od nerwicy mogą być różne przygody z sercem, to że kiedyś miałaś nerwicę a nie miałaś kłopotów z sercem to nie znaczy, że teraz będzie taka samo. Nerwica teraz uwiła sobie gniazdo w sercu i stąd tego typu objawy. Jesteś kardiologicznie przebadania to tylko się cieszyć, że serce zdrowe a skurcze ignorować. Porozmawiaj z kardiologiem o tym szybkim pulsie, bo to męczące i trochę to serce osłabia, może jakieś tabletki na zbicie pulsu? żeby tak serce nie pędziło nie wiadomo gdzie. POZBAWIONARADOŚCI mam nadzieję, że trochę tej radości jednak się w Tobie tli. Anginy trzeba leczyć bo mogą doprowadzić do wielu chorób, ale to wiesz i leczysz zawsze. Co do tych duszności to czujesz je często czy tylko przy skurczach? Zarówno ja jak i wiele osób jak ma dość dużą ilość skurczy to następuje takie przytykanie w gardle, które sprawia wrażenie przyduszania, może to to?, nieprzyjemne uczucie ale mowy o uduszeniu nie ma.Pytasz czemu akurat Ciebie dopadło? a dlaczego nie? a dlaczego dopadło mnie i wiele, wiele osób na tym i na innych forach, dlaczego umarła moja mama, dlaczego zmagam się z nowotworem, dlaczego, pytam dlaczego? po co te pytania i tak nikt na nie nie odpowie. Stało się, może są wynikiem czegoś, co wyjdzie z czasem, może anginy, może stresu. Przykre, że to Cie spotkało ale nikt nam nie obiecywał, że będziemy całe życie piękni, bogaci, młodzi i zdrowi, idąc przez życie mamy dobre i złe chwile. Może trochę brutalne, ale chyba prawdziwe. POZBAWIONARADOŚCI (smutny nick) witamy Cię wśród nas, stękających, zmagających się latami z tą wątpliwą przyjemnością jaką są skurcze. Masz ochotę na wygadanie, prosimy, nie ma sprawy, jakoś postaramy się wesprzeć, pocieszyć, pokrzyczeć jak trzeba. ELUSIA, coś nie bardzo chcesz uwierzyć w nerwicę, ale hipochondria to u Ciebie chyba występuje? tak sobie wmawiać choroby, po co? one przyjdą jak będą miały przyjść, czy takie poszukiwanie w sobie chorób, badanie się, nie wskazuje na jakąś odmianę nerwicy? Myślę, że się nie obrazisz, ale obserwując z boku można wiele rzeczy dostrzec, czyż nie? ELLUSIA ja bohaterką nie jestem i nigdy nie byłam, ale na niektóre rzeczy nie mam wpływu więc co mam zrobić, siedzieć, płakać i liczyć skurcze, dni , miesiące ile jeszcze mi zostało lat życia a nawet jak niewiele to chcę to godnie przeżyć. Jaki ja mam na to wpływ, żaden, słuchać lekarzy jak mówią nie przejmować się to się nie przejmuję, brać leki to biorę, biegać, skakać, leżeć, dużo odpoczywać to stosuje się do zaleceń lekarskich więcej nie mogę nic zrobić i skoro lekarz nic nie wymyślił na skurcze to je akceptuje, mimo że ich nienawidzę, mimo że uprzykrzają mi życie, mimo że wiele razy z czegoś musiałam zrezygnować, poleżeć zamiast np. polatać po sklepach, no trudno mam je i nie jestem w stanie ani ja ani lekarz ich wyeliminować. ELLUSIA a tak jeszcze na koniec wiedza u Ciebie bardzo obszerna na temat zdrowia, mechanizmy działania też opanowane, to proponuję tylko wdrażać to w życie a zobaczysz, że i Ty nauczysz się z tym żyć. Pewnie, że będą gorsze dni ale nie będzie już takiego lęku, że pomyślisz o pogotowiu o zawale czy innym wylewie. Nie obrażajcie się dziewczyny ale lepiej powiedzieć prawdę niż się oszukiwać i słodzić.
  23. ELUSIAK, szczęka zebrana?, umysł trochę przywołany do porządku? Nie ma to tamto, mamy skurcze i przechlapane ale szkoda włosów rwać z głowy, same wyjdą. Tak jak napisała EWA nie trzeba o nich myśleć bo te cholery w jednej sekundzie potrafią wpaść do nas nie proszone i pozostać na dłużej jak nieproszony gość. Komorowe groźniejsze fakt, ale jakoś mój lekarz nie robi z tego paniki a byłam u dwóch i leków też mi nie zalecają chyba, że psychika mi siada z ich powodu to wtedy bardziej dla psychicznego zabezpieczenia, że łyknęłam sobie lek na serce to nic mi się nie stanie, nie potrzebuje psychicznie i nie łykam, tylko sporadycznie jak mam bigemienie komorową a łykam dlatego, że ciężko mi wtedy oddychać, robi mi się słabo, ciężko mi na klacie więc jakoś się ratuje. A czy te Twoje cudowne beta-blokery pomogły tak do końca, wyciszyły skurcze? może trochę tak, ale cudu one nie zdziałają, chyba że serce jest jakieś chorowite i są skurcze to może i te leki są pomocne, raczej na pewno. Nie możesz spać, bo lęk, bo skurcze. Ułóż sobie głowę tak abyś nie czuła na poduszce swojego bicia serca, bo domyślam się, cisza, spokój w domu, spokojne leżenie i czujesz wszedzie w ciele bicie serca, poszukaj sobie takiej pozycji żebyś uchem nie dotykała poduszki, tak ułóż głowę żeby nie było odbić serca to uśniesz bez skupiania się jak serce bije. Szukaj rozwiązań jak żyć ze skurczami bo te cholery jak szybko się do nas przyczepiły tak szybko nie chcą od nas odejść więc jakieś koła ratunkowe trzeba sobie poszukać.
  24. ELUSIAK, raz, drugi, piąty trafisz na SOR, wyśmieją że to bzdety i pokonasz lęk przed skurczami bo będziesz zmuszona radzić sobie z nimi sama i przekonasz się, że na nie się nie umiera. Moja droga *koleżanko skurczowa* ja parę razy trafiłam na SOR ale u mnie odczuwania skurczy i wydruk EKG to nie 2 skurcze a skurcz za skurczem i skurczem pogania i do tego bigeminia komorowa to co drugie uderzenie nieprawidłowe, idzie orła wywinąć. Mam moja droga w większości komorowe zaburzenia czyli niby te groźniejsze, mam bigeminię, mam trygeminię, mam pary i salwa też się znajdzie, do tego tachykardia i bradykardia, do wyboru do koloru u mnie w wynikach holtera i o matko ja jeszcze żyję. To oczywiście żart, ale fakt, faktem nie zabijają te skurcze ale utrudniają strasznie żywot, nie raz i ja musiałam z czegoś zrezygnować ale jakie jest wyjście? nie ma, skoro lekarz twierdzi serce zdrowe to znaczy, że zdrowe, nie ma na to sposobu, jest ablacja, można zrobić jedną, drugą, trzecią ale nad tym też trzeba się zastanowić i to też ustala lekarz. Ablację można rozważać jak są częstoskurcze, jak arytmie są zagrażające życiu, albo mamy tego na prawdę w tysiącach, od tak bo mamy parę setek skurczy na dobę i się ich boimy nikt tej ablacji nie wykona a jest to też jakaś ingerencja w serce, trzeba rozważyć wszystkie możliwości za i przeciw. ELUSIAK napisałaś: *a skurcze mnie męczą z każdym dniem coraz bardziej, bo nawet wtedy gdy miałam tylko kilka dziennie, przez cały czas podświadomie czekałam na kolejny skurcz, czułam chęć sprawdzenia tętna, a myśli krążyły wokół ablacji, częstoskurczu itp. itd.* i powiedz złotko drogie czy to nie samonakręcanie? są - to o nich myśl, nie ma ich - ciesz się życiem i korzystaj z niego a nie łapa na pulsie, mierzenie tętna czy wsłuchiwanie się w bicie serca, po cholerę? czekasz na coś to masz, skurcze na zawołanie. Podświadomie boisz się tego, myślisz o tym, skupiasz się na tym a nasza głowa to łyka jak bocian żaby, jest lęk przed czymś, wywołuje to niepokój a niepokój lęk, lęk zaś skurcze. Ponieważ bardzo jesteś skupiona na sercu więc Twoja głowa zaatakowała najsłabsze ogniwo czyli serce i skupiała się na tym. To tak trochę obrazowo przedstawiłam, ale myślę, że zrozumiałaś mechanizm. Jakbyś miała jakieś schizy z jedzeniem, to Twoja głowa najprawdopodobniej zaatakowałaby żołądek i jeść byś nie mogła a żołądek ściskałby, bolał i zaraz wmówiłabyś sobie może raka żołądka. Przestań o tym myśleć, są skurcze, rób swoje, nie wysilaj się ale funkcjonuj, pij więcej wody, weź dodatkowy magnez z potasem, wstrzymuj oddech i może serce wróci na swój rytm. Pisałaś, że wczoraj tak się męczyłaś aż wylądowałaś w szpitalu ja wczoraj to miałam katastrofę z sercem, skakało mi od 12 cały czas do dzisiaj tak przed godziną zaczęło się minimalnie wyciszać i to nie było jeden, sto skurczy ale non stop aż mnie podduszało ale żyję, czasami tysiąc nie zabije a jeden niewłaściwy i nas nie ma i nie można tak o tym myśleć. Jak coś wynajdą na skurcze, żeby polepszyć nasz komfort życia to myślę, że szybko się o tym dowiemy a teraz póki co trzeba się od czasu do czasu przebadać, słuchać kardiologa i zaufać mu jak mówi, że z tym się żyje. Dziś wreszcie pierwszy dzień po operacji a to już prawie dwa miesiące jak poczułam się prawie dobrze, chwilo trwaj. ELUSIAK Ty mnie tu nie strasz jakimiś śmierciami bo ja muszę żyć, jeszcze się nie spełniłam do końca, mam tyle planów, przecież nie dam się takiemu skorupiakowi. To nie forum na moją chorobę ale jak pytasz z grzeczności odpowiem, został mi ogryzek wątroby, to już chyba jasne? Widzicie trochę ożyłam to już poemat walnęłam na całą stronę. MARY10 pozdrawiam o to już mamy morze jak na Lazurowym Wybrzeżu, ciepłe nareszcie. No gorąco wszędzie jak widzę ale spoko przyjdzie jesień to będziemy sobie stękać, że zimno, deszczowo i byle jak, jak to większość ludzi, na coś trzeba narzekać, no nie?
  25. Jeszcze jedno zdanie. Jakbyś trafiła na pogotowie i wyszłyby skurcze dod. to też dali by Ci blokera.
×