Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. AS12 o takkkkk jestem wielka, wzrost gdzieś ok.170 a waga aż 50 kilo, baba ze mnie, że szok olbrzymiasta:) Jesteś na odludziu mówisz, to masz ciszę, spokój a to wycisza, może kominek w domku i tak sobie usiąść z książką, popatrzeć na ogień, ciepła herbatka, kocyk i czytać coś lekkiego. Dziecko-skarb jest co robić i daje siłę do walki, radość, ciepło na sercu, wspólne zabawy, czy na dworze, czy też w domu.Może jakaś pasja? co lubisz robić? trzeba znaleźć sobie zajęcie i nie mówię tu o praniu, sprzątaniu, gotowaniu bo to standard, poszukaj czegoś co Cię wciągnie i całkowicie odciągnie od myślenia o własnym zdrowiu.
  2. Ewa rozumiem, że jak nie boli, jak nie straszy to nie idziesz ale *kopsnij* się po wyniki dla własnego dobra, lepiej zapobiegać niż później leczyć. Ewuś co u mnie?, na razie ciężko, mało ciekawie, wciąż lekarze, przychodnie, znowu coś wynaleźli a i wątroba nie tęgo nadal. Jestem w każdym razie przygotowana na wszystko. Nie ważne zresztą, co ma być będzie, włosów sobie rwać już nie mam po co, żyję dniem dzisiejszym i tyle. MARY10 oj w tych ludziach jest wiara do końca. Siedzę sobie ostatnio na onkologii i taka chyba smutna, pani na przeciw mnie mówi, trzeba się uśmiechać do końca i cieszyć z każdego dnia to takie ważne i miłe zarazem. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, co zrobić, jakoś mnie zamurowało a raczej potrafię być wygadana a w oczach jakaś łza mi się zakręciła. Koniec użalania, idzie jesień, zaraz zima i będziemy jeździć na sankach *z górki na pazurki*. AS12, dziewczyno sama sobie odpowiadasz, pewnie tak by było, skup się na tym, że boli Cię łeb jeden, drugi, piąty dzień to zaraz wmówisz sobie guza mózgu, a może żołądek Cię boli? to masz raka żołądka, mam wymieniać dalej........ to psychika dużo robi, przemyśl, przeanalizuj. Po cholerę liczyć ciągle puls, po co sprawdzasz i nakręcasz się jak spirala. Każdy człowiek jak rano wstaje ma wyższy puls to normalka, spałaś, leżałaś, nagle wstajesz, działasz....., to i serce wali, nie bierz łapy w rękę i nie mierz pulsu, po co, na co? przecież to zwykła biologia człowieka, robisz coś to i puls wzrasta. Czasami jak leki typu betablokery nie pomagają a jak jeszcze ma się nerwicę, lęki to bardzo pomagają przy takim szybkim waleniu serca czy też potykaniu leki na uspokojeniu, nawet ta sławna HYDRO, może to sobie wypróbuj przy dużej ilości skurczy, czy też pędzącego serca, tylko przedyskutuj to z lekarzem. Ta rada z lekiem uspokajającym czy innym psychotropem ma sens, ponieważ wiele osób z arytmiami łyka takie leki, dają też je na SOR-ach żeby uspokoić serce ja i jeszcze parę osób z forum też ma w zanadrzu taki lek przepisany np. przez kardio czy też rodzinnego. Uprzedzam, to żadne namawianie ale coś mi tu zalatuje u Ciebie na nerwy, nerwicę. No i widzicie, tylko mnie wywołać to od razu *rozględziłam* się.
  3. AS12 a uspokoi Cię to jak potwierdzimy objawy? Jeśli tak, to posiadam od skurczy i bóle w klatce piers. i uczucie przyduszania i uczucie gorąca i jest mi słabo i zemdlało mi się i zatyka mnie jak mam skurcze, wybieraj objawy, do wyboru do koloru. Ty nie masz przypadkiem nerwicy silnej? Na Afobam uważaj, silnie uzależnia, można brać sporadycznie. MARY10 a mi też jakoś znudziło się czytanie o chorobach, bo doszłam do wniosku, że rady pisane z własnych doświadczeń nie do wszystkich trafiają, zresztą jak u Ciebie wolę pożytkować to swoje życie bardziej przyjemnie, może bardziej je obecnie cenię? A po cholerę słodzić? albo ktoś chce konkretne rady albo chce użalać się i *marudzić* latami na forach. Każdy ma swoje gorsze okresy w życiu ale jak z nimi postąpi i co z tym zrobi to głównie zależy od niego. Idę *zalec* do łóżka bo dziś kiepska ma forma a i maratony po szpitalach mnie wymęczają. Przespacerujcie się moi drodzy po szpitalach onkologicznych to wyzdrowiejecie szybko. Dobranoc.
  4. AS12 może wypowiem się odnośnie pulsu mojego doświadczenia. Tu pani doktor dobrze powiedziała, bo jak czujesz skurcze, zwłaszcza bigeminie i trygeminie to ten puls jakby uciekał na pomiarze ciśnieniomierzem. U mnie jak mam *nalot bigemini* to puls jest 30, 40 parę brak wyczucia tego co nam się potyka w sercu. Nie wiem czy nie zagmatwałam, ciężko coś opisać co się czuje, ale może tak być, że przy arytmii puls jest zaniżony bo serce bije jakby na dwa lub na trzy *takty*, czyli gdzieś jedno bicie znika i zaniża puls. Co do leków się nie wypowiem bo sama nie łykam na stałe mimo swojej arytmii.
  5. KUMEN ma Cię teraz co mobilizować do walki o lepsze. GRATULACJE i samych pięknych i szczęśliwych dni. A na wieści po ablacji będę czekała, tylko mają by dobre pamiętaj! Szczęścia zaręczeni ludkowie.
  6. Pozdrawiam obecnych i nieobecnych. Jak się trzymacie *stara kadro*? EWUŚ co tam u lekarza?, byłaś?, jak holter?
  7. Witaj KUMEN Stawiam się przywołana :) Mało mnie, bo serce zeszło na plan dalszy, takie życie i jakoś nie chce mi się czytać ostatnio for. Bardzo się cieszę, że termin Twojej ablacji ustalony, tyle czekania, jeszcze trochę i może uwolnią Cię o tej cholernej arytmii, aaaa tam może, na pewno, trzeba wierzyć i już!. A jak się ogólnie czujesz, trochę tego cholerstwa mniej? chyba nie bardzo, bo czytałam gdzieś, że gorzej się czujesz a może mi się poputało? Dajesz radę w pracy? pewnie tak, bo Twoje podejście mimo wszystko jest optymistyczne i sama się w doły nie wpędzasz, coś bardziej jak ja bardziej złość na to cholerstwo, nie mylę się? Powodzenia życzę i będę śledzić Twoje sukcesy więc nie zapomnij o nich pisać, trzymam mocno kciuki, żeby wszystko poszło pomyślnie.
  8. Pomeldowały się dziewczyny, a reszta pań nas zaniedbuje, a gdzie jęczenie, a gdzie stawianie do pionu? EWA a no pewnie, wyniki nie uciekną a lepiej się cieszyć każdym fajniejszym dniem niż latać po lekarzach i się dołować. UWAŻAJ na grzyby!, zaczął się sezon i już pierwsze zatrucia a szkoda wątroby, wiem to z własnego doświadczenia, to droga przez mękę. ISKIERKA oj racja święta racja, dychaj sobie kobietko byle jak najlżej. DOBRARADA póki nie ma wyników to nie słuchaj straszenia lekarzy a tym bardziej nie czytaj głupot w necie. Ja według lekarzy miałam 6 m-cy życia, takie jakie dostawałam opisy z badań to już spisałam testament, zakończyłam wszystko co miałam nie skończone, wszystko było pozamykane i poszłam ...................., wycieli skurczybyka i to z olbrzymim naddatkiem, to co przeszłam to była tragedia, kto mnie widział był pewny, że to ostatnie moje dni ja zresztą też, czekanie na wynik, chyba bez stresu, bo nie miałam ani siły na to a wpływu tym bardziej. Nie jest dobrze, ale chyba dłużej pożyję niż pół roku bo trochę lekarze się pomylili a ja walczę o siebie o swój komfort życia o swoje radości, żyję i cieszę się każdym dniem, każdym drobiazgiem, już nie biegnę przez życie a idę, już nie szaleję ponad miarę ale i znajduję sobie czas na mały relaks, na *nicnierobienie*, nie chcę w życiu niczego żałować. To tylko mały fragmencik mojego cierpienia i mojego życia, które Ci przedstawiłam, może napisałam Ci to żebyś zrozumiała, że w życiu jest tyle ważnych rzeczy, że nie warto tak się zniechęcać do wszystkiego jak Ty, bo będziesz żałowała. A zresztą chyba moja mamcia tam na górze nade mną czuwa, bo jak nie to ją uduszę. ELUSIAK - GRATULUJĘ. Jaki stres, jaki płacz, jakie nerwy? przecież dziecko to skarb, największy skarb, który kocha się miłością bezwarunkową, to mała istotka dla której znajdziesz siły, zdrowie do walki. Jeszcze raz ogromne gratulacje i myśl o dzidzi jako o największym skarbie z wielką miłością , planuj, działaj to odgonisz złe myśli od siebie, od serca, skurczy i innych *badziew* no i dbaj o siebie bo nosisz w sobie skarb. Rozpisało mi się trochę, chyba znak że wracam do formy i znowu Was męczy gaduła Alucha.
  9. Ja wciąż żyje w niepewności, ale w miarę dobrze się czuję, serce mnie nie oszczędza ostatnio - niestety. Mam dużo tych paskudztw i odczuwam je dość ostro, najgorsze że mam wrażenie że coraz częściej łączą mi się w pary albo trójki albo nawet salwy, bo jest to takie *grzmotnięcie* raz po razie aż mnie przytka, obleje gorącem i czarno mi przed oczami. Albo mi się wszystko nasila albo stres wychodzi ale do lekarza na razie nikt mnie nie wygna i ja siebie tez tam nie zaprowadzę za czorta - dość mam lekarzy, szpitali. Mimo wszystko pracuję, może nie tak intensywnie, spaceruje, nawet sobie wyjeżdżam za parę dni na mały relaks i nie odbiorę wyników mimo, że już będą, nie będę sobie psuła wyjazdu i odpoczynku, coś mi się należy a urlopu w tym roku nie miałam, nigdzie nie byłam, no chyba że szpital uznam za SPA. EWA wyniki odebrane? coś już wiadomo? czy tak jak ja uciekasz od diagnozy? FIFEK witaj po przerwie, odetchnąłeś trochę od skurczy to plus, minus że powróciły. Nie wiem panowie może macie rację, że żywienie ma wpływ, ale tak do końca to ja nie jestem tego pewna. Ja jestem osobą szczupła, nigdy się zbytnio nie przejadałam, głodna też bywałam (jak to kobieta, dbanie o figurę) ale jak jestem głodna nie zauważyłam, żeby skurcze mnie powalały za to jak jestem objedzona (przegnę) to i skurcze mam w nadmiarze. A reszta pań ECH80, MARY, ISKIERKA, BETSI , ELUSIAK, POZBAWIONARADOŚCI i te panie, których nie pamiętam (skleroza wybaczcie) opuściły forum, wyzdrowiały czy się na nas poobrażały? bo cisza nastała, że aż dudni w uszach.
  10. Wszyscy zamilkli, wszystkim serca się naprawiły? to wspaniale. ISKIERKO dziękuję ale bez przesady wiele ludzi cierpi tylko trzeba to dostrzegać, rozejrzeć się wokół siebie, mnóstwo problemów, nieszczęść, trzeba widzieć więcej niż tylko siebie a jak samemu się jest dobrym, pomocnym to kiedyś to dobro wraca. Na mojej drodze też pojawił się *Anioł* obca osoba, zupełnie obca, może dzięki niej żyję a pomogła mi zupełnie bezinteresownie, nigdy nie spłacę tego długu ale mój *Anioł KAMILKA* jest cudownym człowiekiem, który daje i nie patrzy co w zamian, oby więcej takich ludzi. ISKIERKO, tak mam cierpliwość, życie mnie tego nauczyło i nauczyło mnie rozdzielać sprawy ważne od mniej ważnych. Niestety jeszcze nie mogę napisać HURA jestem zdrowa, jeszcze jedno badanie, jeszcze czekam na jeden wynik, jest niepokój ale czekam cierpliwie bo i tak nie mam na to wpływu. LUKA dziękujemy za Twój post, może pomoże innym uwierzyć, że da się *z tym* żyć. EWA grzyby nazbierane? ja od grzybów mam trzymać się z daleka a lubię pod każdą postacią. A moje serduszko różnie, ma dużo emocji to i potrafi mną *potargać* ale przecież ja to już znam i nic na to nie mogę poradzić.
  11. EWA, każdy człowiek przechodzi swoje małe i wielkie tragedie i dlatego warto czasami pomyśleć o innych a nie skupiać się tylko na swoim czubku nosa, może bardziej to rozumieją ludzie którzy coś w życiu przeszli, nie wiem? a może to zależy od danej jednostki osobowej?. Masz we wszystkim rację, co napisałaś ja nie będę się już rozpisywała, powiem tylko potwierdzam a jakie sobie kto już wyciągnie wnioski, jego sprawa. Tylko na koniec dodam, że pamiętajcie drogie ludziki, że wszyscy tutaj zmagamy się z tą samą przypadłością i pisząc o swoich doświadczeniach staramy się pomóc sobie wzajemnie ale pisząc/czytając należy wyciągać wnioski ale czy to tylko moje marzenie?
  12. OSTRZEGAM, no ja też nieźle napłodziłam, ale długaśneeeee, czytanie nieobowiązkowe.
  13. Ale napłodziliście, że ho ho ale się nie dziwię po takich postach. ARTUR46 przed operacją wywiad z anestezjologiem, pokazałam wyniki badań kardiologicznych, na lekarzach arytmia typu skurcze dod. nie robi to zbytniego wrażenia. A jaki ja też z drugiej strony miałam wybór, po moich wszystkich badaniach nowotwór był opisywany jako ten najgorszy, pół roku życia, operacja mogła tylko przedłużyć rokowania też maks. na parę lat i to z wielkim znakiem zapytania. Na szczęście dla mnie (chyba, mam nadzieję) radiolodzy i dwóch lekarzy się pomyliło a nowotwór okazał się tym lepiej rokującym uff pożyje chyba dłużej, jutro dla mnie sądny dzień. Przed operacją ekg, wyszło dobre (w końcu to parę minut), ciśnienie dobre no to jedziemy. Tak z drugiej strony przed ablacją jak pobudzają to nasze malutkie serduszko to czy nie może się stać coś złego? Tyle mojej przykrej historii, nie lubię o tym mówić, chciałabym wymazać z pamięci ale nie da się, bo przy każdym badaniu lekarze mi podkreślają, że przeszłam bardzo poważną operację. Na szczęście czuję się już cudownie, jakby nigdy nic się nie wydarzyło tylko kontrole, ciągłe badania mi przypominają co przeszłam, boję się jutra, ale czy mam na niego wpływ, czy mogę go wyrzucić z kalendarza? nie więc muszę stawić czoło jutrzejszemu dniu. Pociągnąłeś mnie ARTUR za język, aj niedobrze (teraz mnie boli). MONNA jak dziecko, ile Ty masz lat?, czy Ty masz jakąś wiedzę, mądrość życiową, bo jak Cię czytam wymiękam. Nie będę więcej pisała, bo dziewczyny powiedziały wszystko i słusznie, *toć to szok*. A jeszcze ARTUR mi kardiolożka sugerowała przepuklinę (mi się nie chciało sprawdzać), że ma wpływ lub może mieć wpływ na skurcze, bóle w klacie, chyba już o tym pisałam, może coś to ma do rzeczy u Ciebie. A może popuściło coś tam w sercu, albo zrobiła się nowa droga przebić i dlatego masz takie problemy sercowe. HURA ja dziś chodzę na dwóch nogach,ale jeszcze nie zupełnie spionizowana. EWUNIU mam skurcze i to dużo, teraz inne kłopoty i pewnie powinnam sobie już od Was pójść ale tak jakoś zasiedziałam się razem z tymi moimi skurczami na naszym forum.
  14. MARY10 czy życie nie jest piękne? - jest, czy jest łatwe? - nie i jak to się mówi nikt nam nie obiecywał, że będzie łatwo. Na wiele rzeczy mamy wpływ ale na wiele nie mamy niestety i trzeba starać się choć odrobinę, umilać sobie to życie, myśleć pozytywnie, cieszyć się z życia, z tych rzeczy małych a nie tylko wielkich. Co ja Ci będę pisać, swoje przeżyłaś więc wiesz, mówią, że optymizmem można zarażać ale sama widzisz nie każdego, może my staramy się znaleźć nawet w tych ciężkich momentach nutkę optymizmu, bo załamać się można przecież bardzo łatwo, nieprawdaż? Dziewczyny oj dziewczyny to co ja mam mówić, ja to w ogóle jedno wielkie ostatnio nieszczęście, w przyszłym tygodniu znowu czekają mnie badania, szpital znowu mój dom, brrrrr jak ja nienawidzę białych fartuchów, szpitali i wszystkiego co ze służbą zdrowia związane. Jak ja bym chciała pojechać na wakacje, być zdrowa, mieć spokojne serce a tłucze mi znowu od wczoraj strasznie, do tego głowa mnie dziś strasznie boli i jeszcze dźwignęłam coś w niedzielę rano, albo nieumiejętnie i chodzę na czworakach, całe dwa dni prawie leżę. Tak Wam przedstawiłam obraz moich nieszczęść a nie lubię się nad sobą użalać, może pomyślicie, że może być w życiu jeszcze gorzej. Jaki ja mam na to wpływ, do kogo mam mieć pretensję, widocznie jestem wybrakowana ale patrząc na mnie nikt by nie pomyślał, że ja taki wybrakowany towar.Mimo wszystko wierzę, że będzie dobrze a może mam nadzieję, a może ta moja nadzieja jest tylko nadzieją ale póki jestem planuję sobie, żyję, to nic że koniec lata, to nic, że zamiast na urlopie byłam w szpitalu, może przyszły rok będzie lepszy, może to a może tamto...... Dziewczyny, póki lekarze mówią Wam, że nic się z Waszymi sercami nie dzieje, przestańcie o tym myśleć. Pisze to bo ja też trafiłam na forum wystraszona z kołaczącym sercem ale jak wszystko poczytałam, parę osób przemówiło do mnie to stwierdziłam, że im więcej o sercu myślę, o tym jak stuka, puka, jak sprawdzam ciśnienie, puls to jest tylko gorzej, przestałam zupełnie się na tym skupiać i była poprawa albo ja mniej to odczuwałam, teraz jestem cała jedna wielka ruina, mnóstwo stresów to serce daje ponownie znać o sobie, jeszcze zemdlało mi się od złej pracy serca, pewnie też od stresu to oczywiście serce się zbuntowało, ale mam nadzieję, że jakoś to u mnie będzie, jeszcze trochę badań i będę przynajmniej na 3 miesiące wiedziała, że jest dobrze lub bez nadziei, ale o tym pomyślę jutro jak to mówiła Scarlet z *Przeminęło z wiatrem*. MONNA8787 mam nadzieję, że nie łyknęłaś 3 tabletek na raz (jaka dawka) żebyś sobie ciśnienia nie obniżyła, bo to może być niebezpieczne.
  15. Witam wszystkie panie po przerwie. Jeszcze wciąż żyję hehe, nie daję się paskudzie, dalej przede mną kolejne leczenie, nie poddam się za cholerę, tyle prywaty. POZBAWIONARADOŚCI, rozumiem ludzi cierpiących, ale takie posty na forum to trochę nie fer. Nie wiadomo, czy powiadamiać policję bo może delikwent chce popełnić samozagładę czy tylko pisze bo pisze. Pomyśl zanim napiszesz bo każdy z nas może nie dożyć jutra ale aż takich postów nie tworzymy. Nie wierzysz, że u Ciebie to nerwica, ok masz prawo, ja też się przy tej diagnozie nie upieram, badania, badania a później można to zwalić na nerwicę jak wszystko będzie w normie. Tylko, no właśnie tylko, że Ty miałaś w ubiegłym roku TK głowy (chyba, że już pomyliłam) i nic Ci nie wyszło i miałaś takie same lub podobne objawy i co najważniejsze przez rok (bo było to rok temu chyba?) nic Ci się nie stało, czy to nie wskazuje na to, że jesteś zdrowa? pozostałe wyniki (bo trochę lekarzy zaliczyłaś) też są dobre, to co może wskazywać, czy nie objawy nerwicy? To tyle moich wniosków, masz prawo się nie zgadzać a teraz życzę Ci miłego wyjazdu, odpoczywaj, nie myśl o chorobach a po powrocie opowiedz nam jak było. Nie chce mi się znowu wyjaśniać jak żyć ze skurczami dodatkowymi. Napiszę jeszcze raz jest ciężko, nawet chwilami bardzo ciężko, ale wyjścia nie ma więc trzeba znaleźć swoje własne podejście do życia tak, żeby nie marnować swojego życia, swoich chwil w życiu, żeby nie psuć swojej psychiki, nie nakręcać się tylko umieć czerpać z życia każdą chwilę. Nie takie choroby ludzie mają, nie takie dolegliwości, bóle, nieszczęścia i potrafią znaleźć jakiś sens życia i radość tylko trzeba to chcieć, bo każdy człowiek jest kowalem swojego losu a jak się nie chce szukać rozwiązania to zostaje smutne życie, które staje sie wegetacją. BETSI co tam u WAS jak mąż, jak Ty, czy są jakieś pozytywne wieści w Waszej chorobie? Pozdrawiam wszystkie dziewczyny i te umiejące żyć ze skurczami i te nasze *forumowe biedulki*
  16. MARY ja się zawsze staram tłumaczyć logicznie a nie wpadać w panikę. Skoro parę tych holterów miałam i nie wykazało jakiś bloków, jakiś dłuższych pauz, które byłyby niepokojące to może tak tym razem odczułam skurcze. Nie ma co panikować a kiedyś jak przy okazji będę u kardio to podpytam. Z sercem jest tak, że trzeba by było zbadać dany moment jak coś się dzieje a musztarda po obiedzie to już niepotrzebna. Jest dziś trochę lepiej i to najważniejsze. EWA mówisz na Cito od ręki..... a najlepiej to w naszych wypadkach mieć aparaturę ekg w domu, przeszkolenie do odczytania wyniku to może byłoby ok? choć i to nie wiadomo zwłaszcza w niektórych ciężkich przypadkach.Ważne, że diagnostyka u Ciebie zaczęta, reszta w rękach lekarzy. Wybieram się na mały spacerek, odstresować serce, trochę nerwy bo jakieś w formie niepokoju się pojawiają a jutro pożegnam Was dziewczyny i idę sobie poleżeć do szpitala na bardzo nieprzyjemny kolejny zabieg, trzymajcie kciuki mocno, jak je zaciśniecie to skupicie się na bólu rąk, wbijaniu paznokci od trzymania mocno kciuków i pozapominacie jak serce bije, czy równo, czy też nie. No to do zobaczenia, chyba że będę w dobrym stanie fiz.-psych. to jeszcze może do Was zajrzę wieczorem czy Wasze nastroje niedzielne choć odrobinę radośniejsze. A jeszcze bym zapomniała, chyba to POZBAWIONARADOŚCI tak *byle jak* o sobie napisała, jeśli Ty dostrzeżesz w sobie piękno to i każdy dostrzeże, piękno to nie tylko piękny biust, śliczny tyłek, to jeszcze wnętrze człowieka, jego piękny uśmiech, radosne oczy........... no to chyba już wszystko, pa dziewczyny, mam nadzieję że do zobaczenia na forum.
  17. Oj dziewczyny, dziewczyny Wy to tacy teoretycy, wiedza ogromna, jedna drugiej tłumaczy zasady działania skurczy, psychiki a w praktyce brak wykorzystywania, zasada szewc bez butów chodzi. Porobicie badania, odwiedzicie parunastu specjalistów, pomęczycie się parę lat ze skurczami i uwierzycie, że można a może trzeba nauczyć się z tym żyć, nawet jak jest ciężko to zaakceptować, no chyba że latami będziecie siedzieć i płakać na forum, że już się żyć z tym nie da, ale czy to coś da??? Miałam nie prawić morałów ale nie mogę. EWA a jak się czułaś w tym dnu co miałaś holtera? jak oceniasz czy to był ten wredny dzień typu mam holtera nie mam skurczy, czy jednak nie miały nad Tobą litości kiedy miałaś romans z *pudełeczkiem*. A badanie elektrofizjologiczne, będzie po holterze bez względu na wynik czy jest to związane z wynikami holtera? bo pisałaś, że mają Ci to zrobić. A ja dziś od rana jestem zamordowywana skurczami, odkąd otworzyłam oczy skurcze mnie dosłownie duszą, teraz minimalnie lepiej. Dziś mam jakieś dziwne upiory, ale bywały już u mnie takie, że mniej czuję przeskoki w samym sercu za to w strasznym przyduszaniu, tak jakby przerwa wyrównawcza pomiędzy jednym a drugim uderzeniem była zbyt długa i powodowało to jakieś niedotlenienie czy inną cholerę. Przeżyłam pierwszą połowę dnia to myślę, że będę żyć dalej. Dołączyłam się dziś do grona *maruderów* żeby było Wam raźniej i nie tylko Wam było źle ale i mnie również. Jutro będzie lepiej tak sobie należy myśleć, to może się spełni, bo przecież marzenia się spełniają.
  18. Na ekg, ale wtedy miałam masakrę skurczową, co drugie uderzenie nieprawidłowe. Dziś za długo już siedzę, dziewczyny ja wierzę, że pokonam u siebie potwora to uwierzcie, że u Was też może być dobrze, spróbujcie psychoterapii, myślę że przyniesie to w Waszym wypadku pozytywne efekty, dobre wytłumaczenie przez terapeutę co i jak daje pozytywne efekty, tylko trzeba trafić na kompetentną osobę. Dobranoc.
  19. ELUSIAK nie wiem skąd u mnie skurcze, raz podczas badania, jak miałam taką silną całodniową bigeminię i nie mogli mi w szpitalu tego unormować, to kilka razy robili mi ekg i usg to wyszło im, że z jednego miejsca coś nie tak się przebija (pisze niefachowo, bo nie pamiętam), jakby jakas dodatkowa droga i wtedy lekarz zasugerował, że potrzebna bedzie ablacja, kardiolożka moja osobista też mi to proponuje ale ja na razie się bronię, zresztą teraz nie jestem nawet w stanie, zbyt marnie się czuje, dopiero przeszłam piekło i dochodze po jednym do siebie a i tak jeszcze nie do końca wiem jak to ze mną będzie, niedługo badania, pełna diagnostyka to może coś więcej będe wiedziała czy pożyję jeszcze czy nie (trochę dramatyczne ale prawdziwe)
  20. ARTUR to niefajnie, uporałeś się tak fajnie z częstoskurczem a tu masz babo placek. U mnie kardiolożka też podejrzewała, że może żołądek, zwłaszcza przepuklina przełyku, bo ja mam jeszcze do tego takie palenia i bóle w klatce, jakby mi wrzątek ktoś wlewał, ale wyszedł po gastro tylko jakiś stan zapalny, mam tam jakieś nadżerki, niby nic niegroźnego. Może ten żoładek ma wpływ na skurcze? w każdym razie jak jestem głodna jest mi lepiej niż jak przejedzona. Jakiś czas miałam lepiej jak podleczyłam się lekami na żołądek, może u Ciebie też bedzie lepiej po leczeniu. Teraz ponownie mam kłopoty z żołądkiem ale czego ja nie mam więc już przestałam się sugerować od czego mam te skurcze. Powodzenia ARTUR i żeby Ci szybko minęło.
  21. ARTUR46 pozdrawiam, czytałam gdzieś, że skurcze Cię też męczą. Coś pisałeś o żołądku. Ja jak się dużo najem to odczuwam więcej skurczy, tak jakby mi to obciążenie żołądka przeszkadzało w jakiś sposób a też mam ciągle problemy żołądkowe. Artur nie poputałam czegoś, pisałeś o żołądku?
  22. Czytam Was dziewczyny i czytam ale już nie będę Was przekonywała i tłumaczyła ale po Waszych opisach to jestem pewna na 99,9 % że to nerwica i tylko nerwica. Zostawiłam 0,1% bo jak się szuka i szuka to coś tam zawsze się u siebie znajdzie. Do tego, że macie nerwicę i wszystkie objawy takie a nie inne dojdziecie w końcu same po wykonaniu setki badań a i to mam wątpliwość czy jak wszystkie wyniki wyjdą dobre to uwierzycie lekarzom, że jest ok. bo objawy utrzymywać się będą nadal i jak to przy nerwicy bywa będą dochodzić nowe. Mimo wszystko powodzenia dziewczyny, takie wygadanie na forum myślę, że też pomaga bylebyście się nie nakręcały wzajemnie.
  23. DOBRARADA co by Ci nie tłumaczyć, jakby nie radzić, coś proponować to ze wszystkim jesteś na NIE, masakra być tak negatywnie nastawionym do życia, zdrowia, chyba w Twoim przypadku do wszystkiego. Albo to zrozumiesz albo latami będziesz *gnić* w swoim smutnym świecie a pamiętaj, że z wiekiem może być coraz gorzej bo i organizm słabszy i siły mniejsze i choroby różne wieku starszego dochodzą ale to już Twój problem, widocznie lubisz swoje życie skoro nie próbujesz ani go zmienić ani zaakceptować ani sobie pomóc, powodzenia.
  24. Wróciłam przed chwilą do domu, wstawiłam obiad, położyłam się bo jestem słaba i nawet nie chciało mi się uruchamiać kompa, no ale........ pisać też mi się nie chciało, ale skoro obiad się gotuje to mam chwilę czasu i trochę mnie zezłościło czytając posta jednej z koleżanek. Tyle przydługiego wstępu a teraz do rzeczy. POZBAWIONARADOŚCI nigdy nie mów, że chciałabyś mieć coś konkretnego co można wyleczyć, wziąć tabletkę przeciwbólową i po kłopocie. Nie moja pani, chyba nie wiesz co to ból, straszny ból na który tabletka nie pomoże, chyba nie wiesz co to prawdziwa choroba, to jest nieszczęście a skurcze są wynikiem tylko nerwicy, które możesz Ty i inne osoby wyleczyć tylko sama. Będę pisać do skutku jeśli ktoś ma arytmie, skurcze i inne problemy z kołataniem serca to obojętnie ile zrobi holterów to zawsze wychodzi mu arytmia jak nie taka to inna, jak nie skurcze jedne to drugie, jak nie skurcze to migotania i wtedy kardiolodzy coś robią, coś *karzą* a nie mówią, że to nic, że nauczyć się z tym żyć, że jest pan/pani zdrowa. Możecie się ze mną nie zgadzać, macie do tego pełne prawo ale po zapoznaniu się z postami wielu osób z arytmiami, wieloma historiami wyciągnęłam takie wnioski. Każdy kto ma stwierdzoną arytmię jest leczony a u kogo kardiolog nic nie stwierdzi tylko potwierdzi, że skurcze są ale żadnej tragedii nie ma, twierdzi, że leczyć należy nerwy to i skurcze się wyciszą. Wasze objawy sugerują nerwicę i tylko nerwicę ale może z czasem ten fakt zaakceptujecie, tylko dlaczego ludzie na siłę szukają chorób, nie wierząc co nerwy mogą robić z człowiekiem, jego zdrowiem, nie wiem? ELUSIAK weź sobie historie tego chłopaka do serca, nie przemawia ona do Ciebie?, miał 15 tys. skurczy i wziąć udział w maratonie i co wniosek jeden, nie zabiły go, czyli można żyć ze skurczami. A wiesz dlaczego ich nie czuł, bo się w nie nie wsłuchiwał. Ja wiem, że Was nie przekonam, że można żyć ze skurczami, ale może z czasem to zrozumiecie. Dobrze poleca Ewa, jak jest bardzo źle można pomóc sobie hydro, zwłaszcza na noc i się prześpi i wyciszy i skurcze będa mniejsze. Żeby sobie pomóc trzeba coś robić, czy psychoterapia, skoro kardio twierdzi, że z sercem jest ok., albo leki na uspokojenie, albo zrozumieć, że nic nam się nie stanie. A teraz idę mimo skurczy i bardzo złego samopoczucia dalej coś robić, bo siedzieć i myśleć jak mi źle nic mi nie pomaga a wręcz szkodzi, myśli należy odwracać.
  25. POZBAWIONARADOśCI, co pisałam?, że nie chcę straszyć i nawet sugerować jakiś chorób, ale trzeba wykluczyć zawsze to co niepokoi. Sama wiesz czy jest to często, w jakich sytuacjach, czy to z nerw czy przychodzi w jakiś dziwnych okolicznościach? Znasz swój organizm najlepiej, nerwica też daje objawy drętwienia, mrowienia, sztywnienia. Tylko zasugerowałam czy może nie to? ale jak napisałam wyżej sama znasz swoje objawy. Tężyczka zajmuje się chyba neurolog, nie znam tej choroby, coś tam kiedyś o niej czytałam i to chyba wiąże się z jakimś brakiem czegość tam w nas, co powoduje drętwienia, wykręcania ale nie jestem w stanie więcej Ci pomóc, może poczytaj. Mnie jak temat nie interesuje to przelecę i coś tam jedynie w głowie zostaje. ELUSIAK nie padniesz na rowerze a często tak jest, że ruch podczas skurczy powoduje powrót serca na właściwy tor. Podziwiam, że Ty wiesz ile dokładnie miałaś skurczy w danych godzinach, po co Ci to? nigdy nie liczę swoich skurczy, są, były, czas płynie dalej a ja się skupiam co jest teraz, zaraz a nie że miałam już 2, 20, 200 skurczy do godziny osiemnastej. Czyli - czy nie myślisz za dużo o tych skurczach a po co? Był skurcz to był, nie ma go to żyję dalej, a jak był też żyje dalej nie myśląc o nich. Tak jak sama napisałaś jak człowiek sam nie chce sobie pomóc to nikt mu nie pomoże i weź słowa napisane przez siebie a powtórzone przeze mnie do SIEBIE.
×