Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. MARKOTNY Ty musisz być pod *specjalnym nadzorem* migotanie, ablacje, jak lekarze każą łykać piguły to łykaj a skurcze może z czasem miną u Ciebie jak się wszystko doleczy po ablacji ale mogą i zostać, kto to wie?KARAMBA nie ma problemu mogę ja wziać na klatę słowa krytyki jak inni się oburzają, mi też się czasami należy bo przynudzam ciągle to samo ale może dotrze? Uśmiałam się do łez z tych Twoich leśnych ptaków, patrz jakie wredoty.EWKA733 a już myślałam, że tylko mi nie odpuściły, bo wszyscy byli ostatnio bez, już myślałam, że tylko ja taka beznadziejna więc nawet nie śmiałam się żalić a tu dziś mam koleżankę w niedoli, przybijam piątkę.
  2. Błażej wszystkiego najlepszego i oczywiście, żeby marzenie Twoje się spełniło co do spokojnego serca. BETSI ja nie biorę leków na skurcze, tylko w sytuacji bardzo, bardzo, bardzo kryzysowej, jem za to potas bo ucieka i magnez.
  3. ISKIERKO31 no jak ktoś woli siedzieć i płakać to masz rację nic i nikt nie poradzi. Tylko co to daje? nie wyleczy i skurcze nie miną a tylko bardziej zagłębia się dana dolegliwość, no ale.....Współczuć można, ale jakbyście się tak przeszli po onkologii i zobaczyli co to ból, cierpienie i błaganie tych ludzi do Boga o śmierć to szybko ludzie przestaliby się litować nad sobą nad jednym czy 10 skurczami. Ja wiem, że dla każdego jego problem jest najważniejszy i jego problemy największe, ale czasami warto otworzyć oczy i rozejrzeć się dookoła jak dużo traci się życia użalając się nad sobą a tak na prawdę to w wielu wypadkach są tu sami zdrowi ludzie, którzy bardziej powinni walczyć ze swoja psychiką niż z chorobami, które sobie wmawiają, wymyślają i szukają dziury w całym, ale jak kto woli, każdy ma wybór.
  4. ECH80 spokojnie dziewczyno, wszyscy tutaj męczymy się tak samo. Nie podnoś sobie ciśnienia, jak Ci pomaga wyżalenie na forum to pisz i nie patrz co, kto i jak, tylko staraj się słuchać rad, nie musisz ich stosować ale musisz sobie pomóc a my też staramy się Tobie pomóc. 1,2,3,4.........10 policz, pooddychaj i uspokój się.
  5. A ja przestałam się zastanawiać skąd i dlaczego mam arytmię. Staram się co jakiś czas przebadać czy nic złego się nie dzieje ze mną i we mnie i z moim sercem, jak wyniki mam dobre nie analizuję już tego czy to pogoda, stres, zła noc, czy sąsiad zrobił imprezę i walenie w talerze wywołało zła pracę serca. Nie ma na moje skurcze reguły są to je mam i jestem zła i smutna, nie mam to się cieszę, że moge więcej zrobić a nie chodzić jak pijana a powietrze łapać jak ryba. Skoro kardiolog sam nie wie od czego to ja bez wykształcenia medycznego po cholerę mam się zagłebiać w temat jak i tak mi to nie pomoże. Przyjmuję to co specjaliści mówią, co ludzie na forach piszą. Staram się nie obżerać, żeby nie obciążać żołądka, kawę piję bo lubię, alkohol sporadycznie, nie przepadam, stres nieodłączny element każdej osoby, na diety takie czy sr...kie przechodzić nie będę, bo to mi pomoże a tamto zaszkodzi. Dla jednych będzie coś pomocne a dla innych nie więc chyba każdy sam musi sobie znaleźć swój złoty środek. W mojej rodzinie arytmii nikt nie miał, wśród moich znajomych też nikt tego nie ma więc nawet nie mam się z kim użalać nad swoim losem. Myślę jednak, że w wielu wypadkach, coś spowodowało, że serce w jakimś tam momencie nam źle zaczęło bić, jakiś nastąpił strach z tym związany, może jeszcze do tego zaliczyliśmy szpital i tak został w nas ten lęk, że coś mamy z sercem a jednak to najważniejszy organ, dzięki niemu żyjemy i strach o to serce, może przewrażliwienie powoduje, że bardziej jesteśmy wsłuchani w bicie serca i każdy jego przeskok. Taką sobie wymyśliłam teorię ale czy prawdziwa, licho wie. Ale moi drodzy weźcie pomyślcie o tych osobach co maja w tysiącach skurcze i inne arytmie i te osoby są o wiele dzielniejsze od tych co maja 2, 5,100 przeskoków i to nie dziennie ale raz na jakiś czas. Mi takie osoby dają siłę do przetrwania, bo skoro oni są tacy dzielni w tym swoim *nieszczęściu* i ich kardiolodzy uspokajają to bez paniki nalezy do tego podchodzić. Czasami jeden skurcz nie taki jak trzeba może zabić ale na mamy na niektóre rzeczy wpływu, nawet leżąc w szpitalu, niby pod opieką fachowców może się coś złego stać. Kurcze gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by usiadł, niestety nie wiemy kiedy może się coś wydarzyć i trzeba żyć póki to życie mamy.
  6. SALLY nigdy nie brałam żadnych leków uspokajających i jak sporadycznie mi się zdarzy w takich silnych dniach skurczowych łyknąć to wierz mi, że jestem strasznie nie do życia i staram się tego unikać ze względu na sytuację rodzinną. Nie wiem czy hydro uzależnia czy nie ale zamula strasznie. Szpitale i służba zdrowia temat rzeka, szkoda nawet się na ten temat rozpisywać, ja niestety znowu goszczę codziennie w szpitalu, ach tylko sobie mogę westchnąć ciężko. BETSI23, nie życz nikomu skurczy ani nic innego co złe, tak nie można. Nie kazdy musi rozumieć co odczuwasz, tak jak Ty nie wiesz jak to jest zmagać się z ciężką prawdziwą chorobą i nie chciałabyś tego wiedzieć. Każdy ma coś co go w życiu męczy, niepokoi, nawet ten na pozór zdrowy człowiek może mieć jakieś kłopoty, nie wiemy co tak na prawdę siedzi w innym człowieku. A tak na marginesie to dlaczego się nie przebadasz? echo, holter, próba wysiłkowa, tarczyca, odczuwasz skurcze ale nie wiesz czy są, ile ich jest i jakie to rodzaje, może niepotrzebnie się stresujesz chorym sercem a jest ono zdrowe, zrób wszystkie badania, dlaczego jeszcze się nie zdiagnozowałaś?
  7. SALLY współczuję, nienawidzę SOR-ów, jedziemy tam, marnujemy ileś godzin, dają w żyłę i do domu. Co do uspokajaczy to zgodzę się, że pomagają na skurcze, może nie wszystkim ale tak było w moim wypadku ja jak już chodzę po ścianach, widzę, że marne szanse na uspokojenie serca a na szpital nie mam ochoty to łykam bloker i jakieś hydro i serce wraca na swój tor. Robię to sporadycznie, ale tak zaleciła mi moja kardiolożka, że w sytuacji tragicznej mam sobie pomóc dodatkowo tabletką na uspokojenie i u mnie działa. Byle nie za często bo uzależnić się można więc ja z lekami tego typu działam ostrożnie. To zaliczyłaś niefajne zdarzenie.
  8. ECH80 przestań kobiecinko zastanawiać się skąd te skurcze, jak Ci nic nie wynaleźli to od nerwicy i wszystko. Jesteś często na forum, czytasz o skurczach nie wyciągnęłaś wniosków? Każda osoba, która ma coś poważnego, chodzi o arytmie ma propozycję ablacji albo wcześniej czy później ale jest ten temat rozważany, ten kto ma arytmie ma skurcze w tysiącach i trzecia rzecz te osoby mają przeważnie jakieś drobne zmiany w echu serca a to coś z zastawkami a to jakieś inne zmiany większe lub mniejsze i jeszcze jedno te osoby rzadko kiedy słyszą u swojego kardiologa, że to nerwica tylko arytmia. Natomiast większość osób, które pisze o skurczach pisze jednocześnie mam nerwicę a i kardiolodzy do nich gadają, że nerwy powodują skurcze dod. Dlaczego Ty tak uparcie nie łączysz u siebie nerwica-skurcze. Nie wiem co Ci tam wyjdzie na holterze i oby nie wyszło, echo masz dobre więc i serce zdrowe a jak wyjdzie holter to zobaczymy, ale uwierz kobietko, że nerwy to u Ciebie podstawa, Ty cały czas myślisz o tych skurczach, ja też je mam codziennie, ale wierz mi, że nawet jak mi potyka się to serce to ja czuję to ale nawet się nad tym nie zastanawiam a tym bardziej nie skupiam, o skacze sobie a karawana idzie dalej. Pewnie, że mam dni, momenty, że karawany nie pociągnę, bo jest trochę tragicznie ale staram się wtedy nie liczyć, nie skupiać nad sercem tylko sobie myślę, wracaj serce na swój tor, bo ja nie mam czasu, popiję wody, pooddycham, uspokajam się, żeby szybko dojśc do siebie. Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, żeby do Ciebie to dotarło, co Ci daje nakręcanie i płakanie, że nie dajesz rady? dajesz radę, bo żyjesz z tym 14 czy ileś tam lat i nie padłaś. Czego to do Ciebie nie może dotrzeć, lecz nerwy, to u Ciebie podstawa i skurcze się zmniejszą, jak coś wyjdzie w holterze to będę Cię przepraszała hihi. ISKIERKO z wzajemnością. MARKONY dziś nie czują a co będzie za jakiś czas.....? Ja miałam skurcze już kiedyś, kiedyś, ale ich nie czułam, trochę zmęczenia materiału, trochę życie takie a nie inne i skurcze są znowu tylko odczuwalne. A przede wszystkim skupianie się nad nimi też powoduje swoje, czy komuś się to podoba czy też nie, jeden skurcz walnie i już cały dzień myślicie o następnym a po cholerę.
  9. I jak KARAMBY nie kochać za Jej pisanie, przynajmniej Ona wywołuje uśmiech na mej twarzy, teksty niesamowite, dar pisania wspaniały, porównania cudowne.
  10. Jak już dziś się dorwałam do kompa to dajcie mi się wygadać. ECH80 Ty moja panikaro, a jak się idzie do kardiologa to od razu zleca robienie badań tarczycy, to co robi to bo mu się szyja nasza nie podoba czy jednak hormony tarczycy mają jakiś wpływ na serce? chyba to drugie. Może u Ciebie niewielkie zmiany ale coś robią do tego jęczałaś, że anemia też coś Tobą miota a przy tym będę jędza i będę twierdzić, że u Ciebie to nerwica i już i ona tak Ci daje w kość ze skurczami. Wiem, że się nie obrazisz na mnie, ale nerwy i jeszcze raz nerwy tak Tobą miotają a Ty i tak mi nie wierzysz, ale holter Twój już niebawem i zobaczymy, oj zobaczymy a wtedy będziemy krzyczeć i wywalać do psychologa albo sama lecz nerwicę.
  11. SALLY ja nie mam tego dużo ponad dwa tysiączki na dobę, są lepsi ode mnie, może teraz jest tego więcej bo stres, tylko oprócz dod. skurczy mam salwy i pary a wszystkie moje skurcze przechodzą w locie ptaka w bigiminie, niby też lekarze twierdzą, że nie groźne ale jednak sugerują ablację to znaczy, że lepiej to kiedyś zrobić. No właśnie masz rację, nie pomyślałam, przecież są osoby które mają jakieś przerwy z dodatkowymi i wtedy holter figę pokarze a u mnie skurcze są codziennie, nie mam dnia przerwy i tak prawie od dwóch lat, kochane skurczaki jak się do mnie wprowadziły tak za skarby świata nie mogę ich eksmitować, uparte gorzej niż ja. A co do mojej dzielności to z tym też różnie bywa, na początku nie byłam wcale, później nauczyłam się nie panikowac a teraz nie mam wyjścia i tyle mojej odwagi ale też czasami się boję jak chyba każdy z Was, może tylko tyle, że nie wpadam w panikę, żeby nie lądować w szpitalu albo nie mieć tego więcej i tak wygląda moja dzielność, jak u każdego.
  12. SALLY wiem, dwóch kardiologów to mi mówi, że powinnam, tylko logistycznie nie bardzo mogę się sobą teraz zająć, choć też nie wiadomo jak to u mnie będzie jak już będę miała na to czas. Dla jednych kardiologów powinnam a dla innych, którzy wykonują ablację, zwanych Asami, jak to napisałaś może być nie konieczne, ale póki nie sprawdzę, nie doprowadzę siebie do końca nie gdybam. Teraz choćbym wyła ze skurczy, bała się ich jak ognia, nie wytrzymywała z nimi to i tak gó...wno mogę poradzić a jak nie mogę to muszę z tym żyć i koniec, tyle mojego, że postękam na forum w wolnej chwili. Tak często czytam, że piszecie, mam holtera nie mam takich atrakcji z sercem, nie wiem czy ja wyjątek czy co innego ale u mnie czy jest holter na klacie czy go nie ma mam takie same cuda wianki z sercem, może ja jakiś cudak, ale Wy moi drodzy jak macie holtera czujecie się jacyś bezpieczni? tylko dlaczego miałabym się czuć bezpiecznie nosząc skrzynkę, bezpiecznie to mogłabym się czuć u lekarza i też niekoniecznie ale z holterem? Czekamy Sally na wyniki, oby było skurczybyków jak najmniej albo niech wyłapie to co Cię męczy, jak wolisz, obyś była i czuła się zdrowo.
  13. Chciałam ostatnio coś naskrobać, ale weszłam sobie na forum, przeczytałam bardzo smutny post jednej z osób z forum i jakoś mnie tak dobiło psychicznie. SALLY dziękuję za słowa, trzymam się bo muszę, nie mam wyjścia, ale jak długo dam radę nie wiem, nie życzę nikomu takich widoków i takiego cierpienia ach............. Chyba podupadam i ja psychicznie z silnej kobiety robię się słaba i bezbronna i co najgorsze to tu mnie pobolewa to tam, to chyba objawy nerwicy albo przemęczenia albo zwykłego niedawania sobie rady psychicznej. Człowiek w niektórych sytuacjach jest bezbronny jak pies. Niestety ale psychika dużo robi na nasze skurcze, czuję je kazdego dnia i co chwilę, nie mam tylko czasu nad nimi się skupiać czy zastanawiać a tym samym bać się, nie mogę usiąść i ich liczyć czy sprawdzać czy jeszcze dycham, marzy mi się wizyta u kardiologa, który mi powie, spokojnie nic się pani nie stanie albo wyablujemy źródło arytmii i będzie pani jak nowszy model, ha na razie to marzenia, ale wolno mi. Dość o mnie bo się rozklejać nad sobą nie mogę, inni mają gorzej. SALLY, to bardziej groźne Ci zlikwidowali czyli częstoskurcze, paskudne i trochę niebezpieczne a skurcze, no cóż zmory jedne, jak jedno naprawili to drugie się popsuło, dużo tego Cię gnębi? może zmienić leki? choć z tego co czytałam to te leki to też gó...no dają, ale może? BETSI23 przecież czytałaś, że wywołują te palpitacje serca u wielu osób lęk, nie bój się tak bardzo, do tej pory nic się nie stało to wierz, że dalej też tak będzie, jak się tak boisz to może masz nerwicę przy okazji i przeskoczy serce od razu uruchamia się lęk? Trzeba sobie jakoś w tych głowach poukładać bo inaczej to zwariujecie i nerwica Was wykończy nie serce. Trzymajcie się ciepło tej zimy. Ach BETSI tak angina też może się przyczynić do większej ilości skurczy, organizm osłabiony, jest to stan zapalny a wszelkie stany zapalne też nie są dobre dla serca, zdrowia życzę.
  14. KARAMBA spokojnie, tylko spokój może nas uratować. Wiem, że żartowałaś ja też. Obyś w szachy wygrała bo jak nie to się zdenerwujesz porażką i noc będzie licha a i skurczybyki mogą się za rogiem czaić a tego nie chcemy. Mogłabym Twoje teksty łychami jeść. Idę sobie nogi wyciągnąć wreszcie ale do poleżenia nie kojarzyć z niczym innym. Śpijcie dobrze, dobrzy ludzie i za mnie też proszę tak po godzince snu dołożyć. 3majcie się.
  15. MARIAKC witaj wśród nas, czy najstarsza czy najmłodsza mało ważne, każdy chce być zdrowy i szczęśliwy a nie stękać, że go łupie to tu to tam, wobec chorób wszyscy my równi i wszyscy szukamy pocieszenia, że minie, że będzie dobrze. Bywaj u nas zapraszamy ale zerkaj też do migotków na forum, tam pewnie większą posiadają wiedzę niż my *skurczybyki*Co do leków niewiele pomogę bo u mnie pod ręką tylko metocard. O dietach też jestem noga bo całe zycie należę do szkieletorków. Pisz ile chcesz w grupie raźniej i weselej, ja ktoś stęka doprowadzamy do pionu jak ktoś za dużo marudzi to dostaje po uszach, że gaduła a jak ktoś pocieszy to w ogóle kochany człek. KARAMBA, Ci amerykańscy naukowcy, oni to muszą być zdolniachy, wszystko odkrywają, na wszystkim się znają, ale ja bym im tak do końca nie ufała. Ok już za język nie ciągnę, dość, że gaduła jestem to jeszcze na ciekawską wyszłam, ale nie, nie , nie chciałam dobrze, już nie pytam. Hi, hi sznurówki, ogrzeją? bo rajstopy czy kalesony i owszem, fakt zimnica, latem za gorąco narzekamy, zimą za zimno też jęczymy, śniegu nie było wszyscy niezadowoleni, śnieg spadł, kazdy ma go dość, oj marudny z nas naród, nie dogodzi, tak źle i tak niedobrze. Skurcze u mnie na porządku dzienny, nocnym też, ale żyję i marzę o wizycie u kardiologa, jeszcze nie byłam z ostatnim holterem a może by mi pomógł? albo powiedział żyjemy dalej, uczymy się z nimi żyć i nie wpadamy w panikę jak serce sobie tańcuje.
  16. KARAMBA mam Polprazol i sobie łykam, ostatnio gastrolog mi przepisał, myślałam, że już wszystko zaleczyłam, ale chyba nie do końca. Gdzieś się stresy dnia codziennego odbijają i u mnie chyba najbardziej kochają żołądek i serce. Masz rację, że moje niejedzenie nie wpłynie na stan zdrowia mamy, ale widocznie włączyła mi się blokada *niejedzenia* kiedyś nadrobię żarełko a sen, wiesz jak to jest jak obok śpi ktoś kto może za chwilę będzie Cię potrzebował. Co do uspokajaczy to też nie bardzo, zamulają, usypiają a ja muszę być cały czas dyspozycyjna. Jak już padam psychicznie, ale tak solidnie padam, że serce mi nie daje dychać, ja chodzę i beczę po kątach, nie mam siły wstać a muszę to sobie łyknę hydro, ale to są sporadyczne sytuacje, bo po hydro muli jak cholera, oczy wtedy przyklejam na taśmę klejącą, żeby nie zasnąć (żart) wtedy nie siadam, nie kładę się coś robię. latam, biegam i nie zasypiam. Takie życie, nikt mi nie obiecywał, że życie jest proste. Karamba *widać*, że z Ciebie mądra kobieta, bardzo oczytana i że sobie nie potrafisz przemówić do rozumu, że nerwy tak człowieka potrafią dobić, może wrażliwy z Ciebie człowiek?, może inni psują Ci zdrowie, nastrój? przyczyniają się do Twojego gorszego stanu ducha? Pewnie się nad tym zastanawiałaś skąd u Ciebie nerwica? skąd takie stany czarnej du..py? Chyba mieszkasz w pięknym miejscu las, cisza, czy to nie działa na Ciebie kojąco?
  17. KARAMBA jak ja lubię te Twoje opowieści z lasu, od razu mam uśmiech na twarzy a mało go teraz u mnie a wyglądam jak śmierć na chorągwi, szkielet to mało powiedziane, skóra i kości, sińce pod oczami ooooo to jeden z naszych kolegów się martwił o swoje siniaki, moje by musiał zobaczyć, skurcze na porządku dziennym i chyba nerwy swoje robią bo bóle w klatce również na porzadku dziennym i to takie niezłe aż na drugą stronę wychodzą. Tłumaczę sobie jak chłop krowie na miedzy, babo masz stresa, żyjesz w nerwach, każdy dzień to wyzwanie więc czego chcesz uśmiechu i dobrego samopoczucia, marne szanse. Lekarz i pielęgniarka z hospicjum każą mi jeść i podchodzić do sytuacji na zasadzie godzenia się z tym wszystkim co jest, co będzie, trochę to dla mnie trudne. Mówię Wam nie życzę wrogowi takich sytuacji w życiu, ale przecież tego nie wiemy co będzie i jak będzie. Tak się musiałam trochę pożalić, bo marnawo się ostatnio czuję. Ludzie na prawdę cierpią a niektórzy skupiają się na 5,10 skurczach w ciągu dnia. Ja wiem, że dla kazdego jego problem jest najważniejszy ale trzeba patrzeć co się dziej wokół nas, nie wolno być egoistą chyba, że to taki zdrowy egoizm. Czasami jak czytam ludzi to sobie myślę, że nie wiedzą co to prawdziwa choroba, nieszczęście i czy dopiero jakaś tragedia musi co niektórym osobom otworzyć oczy, żeby przestali skupiać się na pierdołach. Nie umoralniam, takie mnie nachodzą czasami myśli patrząc na siebie, innych, słuchając telewizji. Wiem KARAMBA, że do niektórych osób nie dotrze nigdy to co piszę, jestem tego świadoma i właściwie więcej powinnam czytać niż pisać bo gadam byle gadać, ale czasami nie mogę i chwytam tą moją mysz i włażę żeby znowu napisać jedno i to samo. Dając z siebie przykład chcę pokaz ludzikom, że trzeba sobie w głowie niektóre sprawy poukładać, bo inaczej się nie da i nikt nikomu nie pomoże, nawet moje gadanie po raz setny tego samego bo tylko najlepszym lekarstwem dla nas jest każdy sam dla siebie. Może niektórzy lubią się użalać, liczyć skurcze, ja też przecież użalam się jak mi czasami źle, ale wiem, że nic i nikt mi nie pomoże jak ja sam sobie nie pomogę. Karamba będę solidarna i pocierpię z Tobą na żołądek bo mnie też nie oszczędza.
  18. Dziewczyny moje drogie chciałabym Was jakoś uspokoić, ale gadam jak to Karamba mówi i widzę, że na marne. Jesteście przebadane?macie zdrowe serca -usg zrobione?, lekarz nie widzi zagrożenia? to uwierzcie, że nic się Wam nie stanie a jak Wam się potknie serce raz, drugi trzeci to nic innego tylko później uruchamia się Wasza nerwica a jak nerwica to lęki. Macie dzień spieprzony ale dlatego, że rano wstajecie i pewnie myślicie czy serce mnie dziś będzie straszyć czy też nie i zaraz pojawi się jakiś skurcz serca, jeden, drugi, trzeci i tak cały dzień myślicie, czy do wieczora jeszcze bedą skurcze czy już nie, Boże drogi, żebym więcej tych skurczy nie miała bo są straszne i tymi myślami wywołujecie same sobie skurcze. Bardziej obrazowo nie mogłam napisać, ale tak to widzę u Was. Wy wyczekujecie tych skurczy jak słowo daję. Moje miłe panie, ja je mam codziennie i nie 5-10 ale całe masy, albo co drugie uderzenie nie takie, żyję, nie myślę o nich, jak są to nic na nie nie poradzę, mam obłożnie chorą mamę i nie mogę Jej powiedzieć mamo ja mam skurcze i nie mogę Cię umyć, nakarmić, inne szczegóły sobie daruję, żyję w ogromnym stresie, gdyby te skurcze tak szybko zabijały to ja już powinnam dawno martwa leżeć, zresztą jak każdy tu na forum ze skurczami, padalibyśmy wszyscy kolejno. Poza tym dziewczyny, macie to ileś lat to już przykład, że tak szybko się na nie nie umiera. Następna sprawa jakby były takie niebezpieczne to każdy trafiający na pogotowie, SOR nie byłby tak szybko odprawiany do domu po dawce w żyłe, tylko kardiologia byłaby przepełniona takimi ludźmi jak my a tak przecież nie jest. Pewnie co niektórym zdarzało sie skorzystać z pomocy szpitalnej jak miał nalot skurczy i co lekarze się wystraszyli? traktowali Was jak umierających? pewnie nie, to też oznacza, że nie jest to jakaś tragedia. Dziewczyny nic Wam nie da pisanie na forum, użalanie się nad sobą, liczenie skurczy, jak same sobie w głowie nie poukładacie, że nic się Wam nie stanie, nie ogarniecie tego strachu skurczy to choćby miliony osób Was zapewniało, że da się z tym żyć, lekarze i kto tam jeszcze wam potrzebny to i tak w to nie uwierzycie. U Was na pierwszym miejscu trzeba ogarnąc temat nerwicy a jak z tym się uporacie to i skurczy będzie mniej albo wcale a jak nie znikną to na tyle będziecie silne psychicznie, że i ze skurczami sobie poradzicie. I znowu Karamba bedzie na mnie krzyczała, no trudno przełknę ale może kiedyś uwierzycie mi, że trzeba się nauczyć z tym żyć a można.
  19. BETSI23 pomyśl a jak będą Ci te skurcze towarzyszyły całe życie, nie życzę w żadnym razie ani Tobie ani sobie ani nikomu innemu, ale załóżmy, że tak się może stać, zwłaszcza, że ludzie na forach piszą mam je 10, 15, 20............ lat i z nimi żyję, poczytaj forum Dodatkowe skurcze. I co wtedy zrobisz? całe życie będziesz się nad nimi zastanawiała, straszyła, bała się ich, czy to nie marnowanie życia na wsłuchiwanie, nie to nie życie to wegetacja. Powiesz, że po tylu latach się pewnie przyzwyczaisz, nie prawda, bo Ci sami ludzie piszą, że się nie przyzwyczaili, oczywiście nie wszyscy. Trzeba zaufać lekarzom i jeśli mówią, że nic Ci nie grozi uwierz w to, nie wczuwaj się, nie trzymaj ręki na pulsie, nie myśl o sercu. Przeskoczy i kij im w du....pę były tyle razy i żyję to będe żyć. A prawdę mówiąc jaki masz wpływ czy przez nie padniesz czy nie, arytmię można mieć latami i żyć z tym a czasami jedno nie takie zabicie serca i po człowieku i nawet lekarz nie jest w stanie tego przewidzieć, choćbyś do niego latała codziennie. To jest serce i różnie się może wydarzyć. Trzeba się z tą myślą oswoić, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Może napisałam to trochę drastycznie ale taka jest prawda i nie ma co słodzić.
  20. MARKOTNY nie znam się na migotkach, miesiąc od ablacji to za mało jeszcze czasu, serce musi się wygoić po ablacji jedni mówią 3 miesiące do roku czasu, podobno (czytałam na forach, taka moja wiedza), masz prawo jeszcze coś czuć w sercu i ma prawo się potykać. Odnośnie leków też czytałam, że ludziska biorą przeciwzakrzepowe. Ale nie sugeruj się moją odpowiedzią, moja wiedza tylko z netu i z forum kardio, proponuję iść na forum o migotaniu lub po ablacji tam dostaniesz pełniejszą odpowiedź ale główna wiedza to Twój lekarz prowadzący.
  21. BETSI23 nie czujemy coś przy kołataniach tylko mamy kołatania, bulgotania, drżenia rózne określenia każdy wymyśla. Te określenia mogą świadczyć o nierównej pracy serca, arytmiach w tym skurcze a może tylko od nerwicy takie odczucie a jakby podłaczyć ekg w tym momencie to nic by nie wykazało. Warto więc zrobić badania i potwierdzić co kołatania znaczą. A tak dla uspokojenia Ciebie to u mnie dodatkowe też się wtrącają przy niskim pulsie, wysokim pulsie i normalnym pulsie i jeszcze mam często przy bardzo silnej arytmii idealne ciśnienie. Jak widzisz nie ma reguły, badania, badania i jeszcze raz badania jak wszystko dobrze to uwierzyć jestem zdrowa i kropka.ECH80 wiesz, że ja na Ciebie krzyczę, bo uważam, że u Ciebie nerwica to główny powód i Iskierka to co do Ciebie pisze ma rację i uwierz moja droga, że ja też czasami padam od skurczy, pisałam ostatnio ponad trzy bite dni serce dawało mi tak w kość, że gwiazdy i bramy niebios widziała, przezyłam, dziś jest lepiej ale skurcze są tylko nie co 3-4 minuty tylko co ileś tam. I droga ECH ja też się czasami lękam ich i to bardzo ale staram się nie myśleć o nich, nie panikować, jak mam możliwość to usiądę, położę się, pooddycham, piję wodę, zmieniam pozycję, żeby serce wróciło na swój tor, nie zawsze wraca a teraz mało mam czasu na to, żeby pozwolić sobie na siadanie, leżenie więc zapierdzielam razem z tym swoim zapierdzielającym sercem i niech będe dla Ciebie dowodem, że nawet życie w bardzo silnym stresie bo w takim teraz jestem, w silnym zmęczeniu, niedospaniu i wszystkim co złe serce daje radę, czy to nie dowód, że nie zabijają jak mamy zdrowe serca. Wiem, że kiedyś odbije mi się to wszystko na zdrowiu ale nie myślę co będzie bo i po co?
  22. I nawet jak jedną osobę namówiłam do pozytywnego myślenia i choć jedna osoba gada podobnym językiem jak ja to już dobrze,ISKIERKO brawo. Ja się zaraziłam optymizmem od KUMEN, ona też mi wybiła z głowy strach pisząc o sobie i chłonęłam Jej wpisy jak gąbka, przyznam szczerze, że Ją śledziłam na forum, KUMEN tak, tak prawda. Skoro innym się coś udaje, to trzeba wierzyć, że nam też można.
  23. BETSI23 nie czułam swoich skurczy wcale, czasami serce bulgotało, ale gdzież tam dziewczyna w wieku nastu lat myśli czy ma coś z sercem, później praca, jakieś badania i na każdym ekg pokazywały się dodatki ale na prawdę tego nie czułam. Później już pisałam poszło na całego i tak zostało, teraz i arytmie w zapisie i czuję je, feeeeee. KARAMBA ok. utnę sobie język, żeby tyle nie gadać, no taka ze mnie ględa. Pewnie masz rację, że nie każdy czyta, chyba wzięłam po sobie, że każdy z wątków o arytmii przeczytałam od a-z, żeby oswoić się z tematem i zaakceptować fakt ich posiadania jak i nie straszenia się nimi. Mi to pomogło i myślałam, że jak będę tłukła coś do głowy innym to uwierzą. Obiecuję poprawę. MARY10 utrwalone to znaczy cały czas serce bije źle czy masz momenty luzu? ISKIERKO31 bo to dokładnie tak działa, poczujemy skurcz i już każdy pisze mam dzień do dupy i wsłuchuje się kiedy znowu źle zabije, po cholerę. Ja się zastanawiam skąd ludzie wiedzą i piszą dziś miałem/am 5 skurczy, 10, 15 /na dzień, litości ja tylko z holtera bym Wam powiedziała ile miałam bo tak to nie byłabym w stanie zmierzyć a zresztą szkoda byłoby mi czasu na wsłuchiwanie się i liczenia skurczy ale jak ktoś lubi.................Ja też się ich boję ale nie można wpadać w paranoje. KARAMBA przepraszam musiałam.
  24. Przykro mi bardzo Iskierko ale ja Cię nie pocieszę, miałam swoje skurcze już dawno, dawno temu, bo zawsze coś tam ekg pokazywało, ale nie były odczuwalne od dwóch i pół roku mam codziennie raz więcej, raz mniej ale zawsze są. Przyszły sobie jednego dnia w postaci silnego ataku arytmii, gdzie od razu skierowano mnie na oddział szpitalny i tak sobie zostały ze mną do dziś. Może znajdzie się jakiś szczęśliwiec, który pocieszy i Ciebie i mnie i kazdego z tym borykającego się. Choć u mnie raczej lekarz nie mówi, że przejdzie, coś u mnie się w sercu nieprawidłowego wyzwala, nawet zapisali mi z jakiego miejsca i raczej sugerują ablację. Ale może, może w cuda można wierzyć.
  25. ISKIERKO jakbyśmy tak myśleli co może się stać, to byśmy musieli siedzieć w fotelu lub leżeć w łóżku, żeby mieć wygodną pozycję do padnięcia i w głowę się np. nie uderzyć. Mi lekarz takich rzeczy nie mówił, nie ma co o tym myśleć. Ile jest osób, które nawet nie wiedzą, że mają kłopoty z sercem, jeden przypadek i po nich, albo okresowe badania do pracy i zonk. Pewnie, że trzeba kontrolować jak coś wynajdą i różnie arytmie mogą się przeobrazić a może jak nagle przyszły, tak nagle odejdą, chyba marzenia??? ECH80 ja nie zauważyłam u siebie jakiejś relacji wolno bijące serce i wtedy skurcze, mi jak tłucze to i przy wolnym biciu i jak zapierdzielam na najwyższych obrotach też potrafią wkradać się skurcze a chyba częściej je mam właśnie przy wysiłku. W każdym razie reguły brak. I pisałam Wam dziewczyny, że mnie do pionu postawiły takie osoby jak KUMEN, mam od Was o wiele więcej arytmii ale mniej niż Kumen i właśnie postawa takich osób jak Ona pozwoliło mi uwierzyć, że nie ma co panikować tylko trzeba podejść do tego ze spokojem, nic się nie stanie. Ja też czytałam tu na forum wypowiedzi osób, które miały i 50 tys/dobę skurczy i żyły i nie panikowały, chyba pamiętam opis Pani Zuzanny, niesamowicie dzielna osoba. Macie dziewczyny po parę skurczy na dobę to jest nic, nawet zdrowy zupełnie człowiek może mieć ich trochę więc pełen spokój. MARY10 przy migotaniu tak jak piszesz utrwalonym to Twoje serce bije non stop nie tak? czy to rodzaj jakiegoś drżenia serca? czy jest to jakieś inne odczucie? Absolutnie to nie mój strach czy obawa przed tym albo wkręcanie sobie kolejnej arytmii tylko zwykła ciekawość jak to odczuwasz i czy nie robi Ci się słabo przy takim nierównym biciu,jeśli takie występuje. Bo u mnie jak trzepie tak cały dzień serce to strasznie jest mi słabo tak do zemdlenia, jakbym niedotleniona była czy co?
×