Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. Za dużo do czytania, przyznaję poczytałam *po łebkach*. No i widzicie dziewczyny MARY10, EWA, ISKIERKA jakoś to nasze pisanie nie poszło do końca na marne. Wytarłam to fakt klawiaturę ale kij tam....... postępy widzę a to w postawie ELUSIAK, DOBREJ Rady też mały krok do przodu (inne myślenie) no i POZBAWIONA R............ też jakieś światełko ujrzała, oby tak dalej a perspektywy będą coraz lepsze. Nie pamiętam kto pytał, dlaczego jedni leki biorą, inni nie, jednym lekarze przepisują innym nie. Może odpowiem z mojej obserwacji i podejścia mojej kardiolożki. Wpadamy do gabinetu przerażenie, serce skacze, potyka, odstawia cuda wianki, badania, wywiad, nic złego się nie dzieje, albo skurczy parę/paręnaście albo więcej ale żadne dla życia i zdrowia niegroźne. Jeden się uspokoi inny drąży temat dalej, trzeci się nakręca i skurczy coraz więcej, wraca znowu do lekarza, panika coraz większa, lekarz wysłucha i widzi, że pacjent nie daje sobie rady ze skurczami a zwłaszcza z psychiką i dla uspokojenia, że *coś* tam łykamy to i serce mamy zabezpieczone uspokajamy a czasami nie to nasze serce, myśli bo mamy przecież lek. A ten to tak na prawdę czytając wypowiedzi różnych osób to jednym pomaga, innym wcale i warto się zastanowić, czy mając zdrowe serce nie lepiej uspokoić psychikę zamiast faszerować się lekami na serce, wybór należy do każdego indywidualnie. Mi kilku lekarzy kardio nie zapisało leków, każdy mówił: arytmia jest jak sobie pani radzi z tym psychicznie, jak w miarę to nie będziemy ładować leków i tak sobie trwam. To tyle moich wniosków w temacie. Ktoś tam następny, sorry nie pamiętam nicków, wylicza sobie mam tyle i tyle na godzinę, to ile będzie na dobę? Po co to robisz, na co Ci ta wiedza potrzebna? Czy myślisz, że jak w jednej godzinie masz 5/10/100 to w następnej będzie tyle samo, no nie, bo serce nie bije cały czas tak samo, nie ma takiej opcji. To lekarz wie jakie masz rodzaje skurczy i czy są dla Ciebie niebezpieczne, jeśli mówi ok. to uznać, że nic Ci się nie stanie. Ja mam dni, że nie dziesięć mam na godzinę ale co drugie uderzenie nie takie, to policz sobie ile jest skurczy na godzinę, pół dnia, czy dobę i zobacz, co ciekawe wciąż żyję, więc uwierz i zaufaj lekarzowi. Powodzenia. MONNA wybacz może Ty i masz ciężką sytuację ale myślenie Twoje i podejście do życia i leczenia woła o pomstę do nieba, czy Ty czytasz ze zrozumieniem, co do Ciebie ludzie piszą, bo ja nie bardzo w to wierzę. Pytasz co masz zrobić, iść do lekarza i jego słuchać i postępować jak mówi, tyle lub aż tyle. Chciałabym a boję się, a nie mam pieniędzy, a nie wiem, a palę bo....., to co wiesz i czego chcesz? U mnie kolejny Mikołaj, bo wyniki wątrobowe i z krwi mam wreszcie po długim czasie w normie, idealne, uff ulga, ciesze się bardzo ale gdzieś tam myślami wybiegam w styczeń bo będą badania obrazowe, ale pomyślę o tym w styczniu. EWA, MARY no to rączka, ja też cały czas z sercem potykającym walczę, nie mija od dłuższego czasu, arytmia nie ustępuje, nie słucha mnie franca. No i szlak mnie trafia, tydzień byłam zdrowa, wcześniej jakieś grypopodobne dziadostwo wymęczyło mnie przez trzy tygodnie teraz od trzech dni mam anginę, gardło tragiczne, przełknąć śliny nie idzie, antybiotyk znowu w akcji, w domu robota nie idzie z braku zdrowia a święta za to pędzą na złamanie karku. Pozdrawiam wszystkich weekendowo i przestańcie się tak nakręcać, bo to jeszcze bardziej potęguje skurcze, mniej o nich myśleć a obiecuję, że będzie lepiej. Znowu wyszło dużo, ale do czytania nie zmuszam.
  2. KUMEN ja też ściskam mocno kciuki za powodzenie i czekamy na wieści po......
  3. Czego chcieć więcej dziewczyny, sama się cieszyłam i wzruszyłam a w nagrodę poszłam sobie zjeść puchar lodów z owocami, nie bardzo mi można ale poszłam na kompromis i wybrałam sorbetowe. MARY10 fajnie piszesz o tacie, to jest takie miłe, jak osoba starsza czuje się potrzebna, kochana jest równoprawnym członkiem rodziny i się o niej nie zapomina. W dzisiejszych czasach ludzie starsi są często traktowani jak ktoś kto już zawadza, przykre. Tak IZYDOR82, dobrze zrozumiałaś. Umiem żyć ze swoją arytmią i nie wywołuje ona we mnie jakiegoś strasznego lęku, pewnie zdarzają się gorsze momenty, że polegam i fizycznie i psychicznie jak mnie trzepie cały dzień, co drugie uderzenie serca nie takie, wtedy jest różnie z psychiką, bo jakiś strach się wkrada, nie ma na to odważnych. Myślę, że takie zmiany pulsu w okresie ciąży mogą być czymś normalnym (choć pewności nie mam). Na logikę to jest to stan wyjątkowy, zaburzenia hormonalne, zmienia się wszystko w kobiecie, do tego dziecko uciska w brzuchu różne organy, jest coraz ciężej to i serce musi w jakiś sposób poradzić sobie z tym całym *zaburzonym* organizmem. Pewnie kobiety, które nie są na swoim punkcie przewrażliwione, nie mają nerwicy to nawet nie skupiają się jak im serce bije. Osoby wrażliwsze czują te zmiany a jak jeszcze wsłuchują się w siebie to już leci wszystko po bandzie. Czytając o lekach *sercowych* , rzeczywiście doczytałam, że kobiety w ciąży, mające problemy kardiologiczne biorą Isoptin i jest niby bezpieczny w ciąży. Nikt z nas nie wypowie się, czy powinnaś go łykać czy też nie, nawet nie powiemy czy Ci pomoże a może wcale. To musisz uzgodnić ze swoim kardio i ginekologiem i podjąć decyzję. Moje prywatne zdanie/opinia jest taka, że jeśli leki nie są konieczne, czyli nie mamy jakiś chorób przewlekłych wymagających brania leków na stałe, ja bym nie truła dziecka niepotrzebnie, jestem przeciwna faszerowania się tym co nie potrzeba, ale jak zaznaczyłam to moja prywatna opinia, Ty zrobisz co dla Was (Ciebie i dziecka) jest najbezpieczniejsze. Oj DOBRA RADA przecież praca to przyjemność, kontakt z ludźmi, wyjście do ludzi, spotkania, trzeba zadbać o siebie, nie myśli się o jakiś głupotach bo praca absorbuje i jeszcze ma się pieniądze, same plusy. Oczywiście mówię o pracy, którą lubimy, pracujemy w niej a nie harujemy. Może Ty z góry już zakładasz, że będziesz się w niej źle czuła, że nie dasz rady, że boisz się ludzi? i stąd takie negatywne nastawienie i strach przed pracą? Ja sobie nie wyobrażam, żeby siedzieć w domu, no chyba że ma się jakieś pasje i realizuje się w jakiś innych sposób. Zresztą nie namawiam, bo wiadomo, że każdy sam jest kowalem swojego losu, jeden lubi pracować inny woli siedzieć w domu ( a w nim też jest co robić), każdy wybór szanuję i nie oceniam. I tak na koniec apropos tematu forum, to od kilku dni serce strasznie daje mi w kość, aż chwilami mi ciężko oddychać a serce bije mi tak jakby bulgotało (niezłe porównanie?) ale takie mam uczucie w klatce piersiowej. Może jutro będzie lepiej.
  4. MARY10, oj migotanie, na razie nie ale, ale lekarz mnie tym nastraszył. Zapierdzielam na bieżni (wysiłkowe) pan doktorek pyta mnie czy pani ma migotanie przedsionków, ja oczy w słup, prawie spadłam z bieżni i moje pytanie a co widać podczas wysiłku bo ja na razie nic o tym nie wiem. Pan doktorek no nie, tak pytam bo lekarz napisał na skierowaniu, że ma pani arytmie, ulga wielka bo i tak tego świństwa u mnie dostatek to chociaż jedno niech da mi spokój. A co do Mikołaja bo zachęcałaś do wystawienia butów, pochwalę się co dostałam na końcu postu. POZBAWIONA........ ważne, że coś robisz, że sobie pomagasz to już mały krok do przodu. Ja też nie mogę chleba razowego, zresztą ja dużo nie mogę, ograniczenia i kolejne ograniczenia ale i tak łamię czasami zasady, przecież nie da się tak zrezygnować z wszystkiego co się lubiło. Umiar we wszystkim służy dobremu, z głową jedzenie daje efekty. Pozbawiona..... nie porównuj się do nikogo, nie patrz na innych, żyj swoim życiem, żyj tak jak chcesz i jak lubisz, nie patrz na koleżanki, znajomych, każdy żyje po swojemu. DOBRA RADA, no to zdrowia, ja już paskudne przeziębienie zaliczyłam, nawet nie obyło się bez antybiotyku (niestety). EWA i DOBRA Rada ja też *kołaczę* od paru dni, brrrrrr, niemiłe. ARTUR! dziewczyny się za Tobą stęskniły, nawołują do meldowania na forum. A teraz odnośnie prezentu od Mikołaja, dostałam najwspanialszy prezent jaki sobie mogłam wymarzyć, dawno mi nie sprawiono takiej niespodzianki. Dostałam skierowanie od onkologa na rezonans swojej głowy (pewnie czy mam mózg :):) ), coś się doktórce moje objawy nie podobały, była chwila strachu, bo wątroba słabo się coś regeneruje i jest wciąż do obserwacji co 3 miesiące wyniki krwi i obrazowe, płuca też są pod obserwacją bo coś wykluły a głowa zdrowa, czysta bez żadnych zmian. Hura mogę jeszcze logicznie myśleć. Wierzcie mi, że po ostatnich przejściach, chorobach mamy, moich to tak się bałam tego wyniku, że podczas odbierania to nogi miałam miękkie a jak go przeczytałam to popłakałam się jak dziecko. Kochany był w tym roku dla mnie Mikołaj, taka mała moja prywata, ale musiałam to wykrzyczeć.
  5. IZYDOR82 pisałam parę postów wyżej, jaki jest mój ostatni wynik z holtera. Dwa tysiące skurczy komorowych, 640 nadkomorowych, parę par, trochę bigeminii i jakieś częstoskurcze krótkie doszły. Nie bardzo chcę pisać o lekach, bo zawsze mam strach, że ktoś się zasugeruje inną osobą i później idzie do własnego lekarza i wymusza na nim lekarstwo, bo komuś tam na forum pomaga to może i mi pomoże. Napiszę jaki lek doraźne przyjmuję, ale każdy musi z lekarzem o tym decydować co i jak, pamiętaj. Moim lekiem awaryjnym jest Metocard, stary specyfik ale na mnie działa jak zachodzi taka potrzeba i nie obniża mi za bardzo ciśnienia, które u mnie jest dość niskie. Ty jesteś w ciąży, nie eksperymentuj z lekami i na prawdę nie masz tego dużo, bardziej w tej chwili działa u Ciebie strach niż samo serce.
  6. KOBRA postaram się odpowiedzieć w swoim imieniu. Nie siedzę na forach, bo nie mam czasu, piszę czasami tutaj i więcej na radzeniu sobie ze skurczami. Przelatuję tematy jak mam czas tak pobieżnie, ale się nie wypowiadam i nie wchodzę na inne fora tylko czytam tytuły ważniejszych postów. Odniosłam podobne wrażenie jak Dolor, Twój post nie wyrażał *dobrej rady* w stosunku do mnie ale bardziej krytykę i ton raczej niezbyt miły, tak to odebrałam a jakie było Twoje zamierzenie nie wiem, niezbyt miło to odebrałam. Poza tym jeśli komuś chcę na forum coś mądrego, sensownego napisać to staram się przeczytać choć parę wpisów tej osoby, żeby choć minimalnie ją poznać a nie od razu atakować swoimi mądrościami (można kogoś skrzywdzić), tu na forach ludzie oczekują wsparcia a nie dołowania. Jak najbardziej jestem za tym, że każdy ma prawo do swojego zdania, nie zawsze zgodnego z naszym własnym, bo co człowiek to inna historia, choroba może być taka sama, ale i tak do każdego pacjenta podchodzi się indywidualne. Może źle Cię odbieram, ale wiele razy wypowiadałaś się na różnych forach i jak zaczynałam czytać początek Twojej wypowiedzi to zawsze był formą ataku. Może taki jest styl Twojego pisania, może chcesz dobrze i robisz to w taki a nie inny sposób, tylko pamiętaj, że każdy ma prawo się bronić i wtedy powstają niesnaski, awantury i kłótnie na forum. Ta sama rzecz napisana w sposób bardziej delikatny, zostanie inaczej odebrana przez czytelnika. Nie chcę tutaj zaśmiecać wątku naszymi przepychankami, bo osoba, która na prawdę potrzebuje wsparcia, musi się później przebijać przez niepotrzebne teksty, a nie jest to tematem forum. Uważam temat za zamknięty i zakończony z mojej strony, ja staram się w ludziach szukać i dostrzegać tych dobrych stron. Zobacz Tobie się zrobiło przykro, mi wcześniej również po Twojej wypowiedzi, boli to prawda? i jest niepotrzebne?, lepiej zawsze milej do bliźniego i nie ma wtedy sprawy. Pozdrawiam.
  7. O mnie beze mnie, oj nieładnie:):):) Ostatnio na wizycie u mojej kardio nie podobało Jej się moje ekg, ale nie powiedziała w czym rzecz tylko skierowała na badania kardiologiczne. Mam wszystko i zobaczę co powie na obecne wyniki, co tam się złego dopatrzyła, może teraz mi zdradzi. Moi mili, mam NOWOŚĆ w holterze, kilka, krótkich czestoskurczy. To, że mam tachykardię to wiedziałam, że częstoskurcze niekoniecznie. Wytłumaczcie proszę, czy to dwa różne zjawiska, bo do tej pory myślałam, że tachykardia to jedno, częstoskurcz to drugie, czy słusznie? Czy na podstawie moich wydruków holterowskich można to jakoś rozróżnić, będzie to kardio umiała oddzielić. Nie chcę ablacji na razie, bo po jednym nie bardzo doszłam do siebie i na ablację nie mam w tej chwili siły a te częstoskurcze mnie trochę zaskoczyły w wynikach. KUMEN bardzo się cieszę, że to tuż, tuż, wreszcie pozbędziesz się tego dziadostwa i od razu zawita szczęście, trzymam bardzo mocno zaciśnięte kciukasy. DOLOR, oj dziękuję, dziękuję, poczułam się jak jakaś białogłowa, którą broni mój rycerz (przepraszam Twoją żonę, narzeczoną, dziewczynę?). Tyle miłych słów pod moim adresem, aż ciepło się na sercu zrobiło a policzki niczym u białogłowy zarumieniły się. Jakby ludzie wobec siebie mieli więcej empatii, zrozumienia, dobroci, jaki ten świat byłby cudowny, ale czy to tylko moje marzenia? KOBRA, miałam już nie wyrażać swojego zdania, ale skoro zostałam wywołana do tablicy to rzeknę - Choroby leczą lekarze i tylko Oni. Fora to trochę zabawa, połączenie przyjemnego z pożytecznym, wzajemne wspieranie, wygadanie się, pożalenie i podzielenie się swoim własnym doświadczeniem, to aż tyle lub tylko tyle, jak wolisz. Tyle miałam do powiedzenia w swoim temacie. Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam.
  8. Cicho tu, jak makiem zasiał. Jak ja nie piszę to i Wy milczycie, oznaka zdrowotności, czy brak czasu? a może strach żeby nie jęczeć bo skrytykują? IZYDOR82 z jakimiś radami dla Ciebie to ja raczej ostrożnie się wypowiem, jesteś w ciąży i musisz być pod specjalnym nadzorem lekarzy to najważniejsze. Tak za dużo to Ci tych *niedobroci* z holtera nie wyszło, może lekarz ma rację, żeby się nie przejmować, żebyś się nie denerwowała bo nic złego z sercem się nie dzieje. Tak coś mi się wydaje, że kobiety w ciąży często mają podwyższony puls ale pewnie to też nie jest regułą. Ja mam trochę więcej od Ciebie i głównie komorowe i nie biorę leków tylko doraźnie w razie tragedii. Myślę również, że skoro zostałaś przebadana przez elektrofizjologów to najlepsza opcja i do tego trzech to uczyniło to spałabym spokojnie na Twoim miejscu. A tak dla pewności, od czasu do czasu zafunduj sobie romans z holterem i zobaczysz czy za jakiś czas coś ruszy w dobrym czy też gorszym kierunku (ilość, jakość skurczy). To tak ogólnie co mogłam wyrazić a teraz ciesz się maleństwem, które nosisz to wielkie szczęście, powodzenia. Co u mnie to już nawet nie chce mi się pisać bo samej mi brak słów, zacznij się kobieto (czyli ja) leczyć to już po tobie (mówię o mnie). Latam ciągle bo lekarze tylko zlecają mi jakieś badania, jak jedno wyjdzie nie tak to zaraz ciągnę następne, dziś łeb musiałam rezonansować, mózg podobno mam ale w jakim stanie okaże się po otrzymaniu wyniku. Bycie pacjentem onkologicznym to co rusz jakieś przeciąganie. Ale przecież to nie o mnie wątek, to żeby wrócić do sedna sprawy to poskarżę się, że dziś pół dnia serce mnie tak złościło bo sobie i polkę galopkę zrobiło i potykało się jakby latało przez płotki i jeszcze cisnęło w klatce, ale to było od rana do piętnastej a teraz wreszcie dało mi wolne i równo sobie pracuje, albo nie równo, tylko ja nic nie czuję a sprawdzać nie zamierzam. To do następnego rozpisania.
  9. Hej ISKIERKO nie pomogę, bo leków na serce nie łykam a salwy miewałam. AS12 taki puls na dłuższą metę nie za dobry, bo serce pracuje na zbyt wysokich obrotach, tak mi się coś wydaje. POZBAWIONA....... oby tak dalej, nie strachaj się tylko już nos wystawiłaś za próg domu to ciągnij to dalej, byle do przodu. MARY10 wyniki, komplet już mam ale niestety jestem rozłożona strasznie, nawet lekarz zaserwował mi antybiotyk bo kiepsko było. Coś na ostatnich badaniach wyszło mi nie tak na płucach a że ja w gronie ryzyka to jest jakiś strach i lepiej uważać i jeszcze nie podobają mu się inne rzeczy i czeka mnie kolejne specjalistyczne badanie a myślałam, że dopiero w styczniu będę miała tak jak planowano wędrówkę po onkologii a tu pech. Nic to wierzę, że musi być dobrze. Co do serca to EF rzeczywiście spadło ale tak jak mówisz robiłam wyniki w trakcie silnego osłabienia. Na bieżni też nie bardzo mam się czym pochwalić bo za dużo nie pobiegałam i lekarz kazał się wynosić. W trakcie badania nie było skurczy, po badaniu, w trakcie odpoczynku dawało równo, skurcz za skurczem, komorowe, ale lekarz rzekł, że nic złego sercu nie robią, nawet jak tak tłuką. Chyba wiedział co mówił, bo przecież widział, skurcze jak podpięta jeszcze byłam pod aparaturę. Co do holtera bez zmian ilość skurczy - komorówek 2 tys. nadkomorowych 640, 3 pary, parę bigemini i NOWOŚĆ, do tej pory tego nie było kilka parominutowych częstoskurczy. Ten tydzień co przyjdzie mam trochę zajęty i znowu nie pójdę do kardiologa, zresztą nie zrobiłam jeszcze badań z krwi, może jeszcze przed świętami uda mi się dojść do kardio. Tyle, aż tyle u mnie a ja i tak nie mam czasu na chorowanie ale może i dobrze, przynajmniej nie mam czasu na rozczulanie i wsłuchiwanie się co mi gdzie strzyka. Kogoś z forum przypominam z tym ociąganiem do lekarza nie EWA:):) ? MARY zdrowiej bo święta za pasem. Andrzejki dzisiaj? no niestety ja w domu aż jestem zła, że muszę siedzieć ale z temperaturą wolę nie ryzykować. Miłej zabawy, dla tych co imprezują.
  10. Nie ma sprawy. Chciałam się dopytać o jedno stwierdzenia z holtera ale nie ważne już. Kobra, gdzie się leczy u kogo i jak wiem doskonale i nie musisz wyjeżdżać mi z takimi swoimi mądrościami bo to logiczne, że od leczenia są lekarze a nie fora internetowe, to tyle w temacie. HERTA jeśli *coś* lekarz napisał to jak najbardziej uważam, że należy podrążyć temat, bo zostawienie tego na później jeszcze bardziej zrujnuje Ci psychikę, bo będzie gdzieś tam w tyle głowy pytanie *a może coś tam jest* a po co się dobijać. Życzę zdrowia.
  11. HERTA czasami trzeba sobie postęka, podzielić się swoimi bolączkami z ludźmi podobnymi do siebie (zwłaszcza chorobowo), w grupie raźniej:) A ileż to masz latek, że mówisz o wieńcówce, niedokrwieniu serca? czy to już taki wiek? czy dolegliwości ( jakie) przemawiają za tymi chorobami? a może lekarze coś z badań dotychczasowych sugerowali? Jeśli są takie podejrzenia, to jak najbardziej musisz skontrolować bo arytmie przy chorym sercu sa na pewno bardziej niebezpieczne. Jestem dzisiaj strasznie padnięta, ale już mam komplet badań trójcę (echo, wysiłkowe i holter). KUMEN jak wstawię wyniki pomożesz w interpretacji? (ale już nie dziś).
  12. Witaj KUMEN, moja optymistko. Trzy tygodnie i chwila prawdy, oby wreszcie się udało, za dużo wymęczyły Cię te arytmie. Piszesz, że mogą przełożyć bo wiemy jak nasz kochany NFZ działa, ale do cholery Ty byłaś zaplanowana więc i w koszta na ten rok powinnaś być wpisana. No ale, właśnie to ale i nie dziwię się, że jakieś obawy są u Ciebie. Pewnie zdarzyły się jakieś zabiegi poza planem bo to normalne, nagłe przypadki i pieniądze poszłyyyyy. Życzę Ci żebyś w końcu zaliczyła zabieg ale jakby się coś u nich poprzesuwało to ewentualnie w styczniu pewnie się o Ciebie upomną. Powodzenia i czekam na wieści a jak się czujesz z sercem, dalej tak nierówno pracuje? HERTA niewielka ma wiedza, ale jesteś w dobrych rękach. I KUMEN i DOLOR wiedzę mają przeogromną i na pewno pomogą w wielu kwestiach *sercowych*. Zgadzam się z Kumen, jak Ci to serce nie daje spokoju to zakładać holtera jak najczęściej, żeby wyłapać problem. Jak coś Ci nie tak *tłucze* to zasuwać na ekg a nóż złapiesz gada. Lekarze czasami mają podejście takie, że to pacjent musi udowodnić, że nie jego głowa źle pracuje, ma paranoje lub wymyśla problem tylko pokazać czarno na białym *tak tu jest mój wynik, mam arytmię*, która uprzykrza mi życie. Tobie również życzę dużo siły do walki. Pozdrawiam.
  13. EWA i słusznie, każdy i ten zdrowy i ten *mniej zdrowy* ma lepsze i gorsze dni. ISKIERKO kulamy się dalej, kulamy, byle do przodu:) Holtera jeszcze nie odebrałam, pomyślałam sobie, co będę go analizować w prawo i w lewo, umówię się do kardio to odbiorę na chwilę przed wizytą i od razu wytłumaczy mi jakby coś tam nieciekawego wyszło. Jutro idę na bieżnię (próba wysiłkowa), dalej jestem nieciekawa, ale głupio już mi kolejny raz przekładać, ile przebiegnę, tyle przebiegnę, jutro chwila prawdy jak podczas wysiłku pracuje moje serce a często mam bóle w klatce piersiowej i zastanawiało mnie to czy to od serca, od żołądka może jakieś patologie w gnatach w odcinku piersiowym a może jeszcze inne cudo. Trzymajcie się ciepło.
  14. TULKA nie wydaje Ci się, że masz nerwicę, to dobrze jak jej nie masz, ale piszesz coś o lękach, strachu spania, nie przestajesz myśleć o sercu a tym samym nakręcanie. Niby nerwicy nie czujesz ale mały zapalnik i już potrafi ją uruchomić, w tym wypadku Twoje serce. Jeśli nie potrafisz się z tym jakoś oswoić i wywołuje w Tobie niepokój to już może szybko uruchomić lont i nerwica się rozkręci a po co?. A może siedziała w Tobie i nieszczęsne serce ją uruchomiło?, sama się najlepiej znasz i wiesz o sobie najlepiej. Magnez, potas nie zaszkodzi, sercowcy stosują. Z tym, że magnezu nie przedawkujesz jak masz zdrowe nerki, bo wysikasz, potas jak za dużo też niedobry dla serca i to bardzo. Warto oznaczyć go z krwi, grosze kosztuje a wiesz na czym stoisz. Martwią Cię przeskoki? zrób pełną diagnostykę, typu echo serca i holtera i będziesz wiedziała czy jest się czym martwić, czy też nauczyć się z tym żyć. Nie martw się na zapas. A ja niestety dalej ciągnę wirusy, coś marny ze mnie egzemplarz, jest trochę lepiej ale wciąż nie to. Echo zrobione, mam serce ufff, nawet po właściwej stronie, jakieś tam ślady czegoś, ale jak pani doktórka od echa powiedziała, że wszystko ok. to tylko się cieszyć i odłożyć wyniki do teczki. Frakcja wyrzutowa ma jakąś tendencję spadkową bo tylko 60 %, nie za dużo, ale w normie. Może przeziębienie zaniżyło wynik, kto wie? Holtera nie odebrałam, choć wyniki są, nie dałam rady. Myślę, że jakby była tragedia to powiedzieli, że będą dzwonić, nie dzwonili to znaczy, że tragedii nie ma. Badań z krwi też nie robiłam jeszcze, poczekam jak dojdę do siebie. Wysiłkowe musiałam przełożyć bo nie polatałabym po tej bieżni, za słaba jestem, może w przyszłym tygodniu. Nie było co pisać i czym się chwalić, na razie dalej nic nie wiem, jakie to serce porobiło postępy i w którą stronę, może przyszły tydzień trochę mnie postawi na nogi to będę działać. Tyle u mnie a co u reszty, chyba dobrze? Odpoczywajcie sobie weekendowo.
  15. AS12 sorki, widać poputało mi się w głowie. Mówiłam, że z myśleniem u mnie kiepsko przez to przeziębienie/grypę czy inne wirusy. AS12 biorąc leki, taki puls?, trochę duży, może leki niedobrane odpowiednio?
  16. AAAAAAAA to nie AS12? Spokojnie tak bywa, u mnie trzy dni przed zaczyna się coraz większy galop serca z dnia na dzień i trwa kolejne trzy dni. Już kiedyś o tym pisałam. Hormony i te sprawy i może dlatego serce gorzej bije, choć nie wiem czy u każdego, u mnie tak i to bardzo tak. Kolejne dzień dogorywania, na razie dalej mnie trzyma, do pracy nie poszłam, nie lubię tego chorowania i obijania się w łóżku. Hejka
  17. Cześć towarzysze niedoli. Jestem już po holterze, wynik pod koniec następnego tygodnia. Jak było? zobaczymy aż sama jestem ciekawa. Od rana miałam mnóstwo zajęć więc latałam jak kot z pęcherzem, serce chyba zapierdzielało ale równo, nie miałam czasu o nim pomyśleć. Po osiemnastej miałam małe spotkanie i o siedemnastej jak się zaczęło przeskakiwanie to aż miałam zadyszki przy szykowaniu, ale musiałam iść i czułam cały wieczór przeskoki. Jak wróciłam do domu to tak padłam, że przysnęłam z tym kołatającym sercem a przed dwudziestą czwartą obudziłam się nagle i jak zaczęło się telepanie serca i do tego takie łupanie, głośne, szybkie aż sama się przeraziłam. Nie mogłam za cholerę zasnąć. No cóż lekarz jak będzie opisywał to pomyśli, oj baba jakiś maraton nocny uprawiała a ja sobie leżałam i *kołatałam* Zobaczymy co tam wyjdzie *fajnego*. We wtorek mam wysiłkowe ale muszę przełożyć, bo rozłożyło mnie jakieś przeziębienie, kicham, prycham, zasmarkana, głowa, nos zawalone i temperatura. Z tym na bieżnię nie pójdę bo padnę po pierwszych krokach albo *obsmarkam* lekarza. Jak pech to pech bo i z całej morfologii i badań z krwi też na razie zrezygnowałam bo wyniki byłby przekłamane a po co, dojdę do siebie dopiero zrobię. No i w przyszłym tygodniu mam jeszcze echo serca to może na to się powlekę i zrobię, tam można leżeć więc się nie zmęczę. Tyle u mnie z nowości. Jak już wszystkie wyniki zrobię to *pochwalę* się jak to jestem zdrowa/niezdrowa. Miłego niedzielnego wieczoru, idę się kurować dalej, mam trochę przechlapane bo z lekami muszę być ostrożna ze względu na wątróbkę, ach same schody ale ciągnę ten wózek mimo przeszkód. Coś z myśleniem u mnie kiepsko i jakoś nieskładnie mi idzie pisanie, proszę o wyrozumiałość.
  18. POZBAWIONA......... może warto spróbować iść na terapię, nie gdybać. Czasami nam się wydaje, że wiemy o sobie wszystko lub prawie wszystko a tu otwierając się przed kimś obcym zaczyna nam ten ktoś uświadamiać tyle ważnych rzeczy, że trudno nam zrozumieć, że to chodzi o nas samych. Jak Ci nie będzie pasiło to zrezygnujesz. MONNA8787 wybacz ale jak Cię czytam to jakbym dziecko czytała. Zupełnie Ciebie nie rozumiem albo Ty jestem jakąś zagmatwaną osobą. Jednego dnia pytasz ile na wynik się czeka, więc zrozumiałam, że masz już holtera na sobie, drugiego dnia piszesz o założeniu i pytasz o czas. Ty chyba z domu nie wyszłaś jeszcze a holtera to Ty zakładasz w myślach i rozważasz jak się za to zabrać a to takie proste no ale cóż...........Ciężko z Tobą się dogadać. Pytania Twoje są naiwne a nasz odpowiedzi daremne bo Ty i tak nic nie robisz.
  19. POZBAWIONA....... to sobie rozregulowałaś organizm tym spaniem/niespaniem, w nocy się śpi i odpoczywa. A dlaczegoż to mój post zdołował? samo życie, nic właściwie dziwnego czy nierealnego w nim nie umieściłam. Widzisz i skoro Ciebie takie rzeczy potrafią przerazić czy też wzbudzić niepokój, to pewnie czytanie o chorobach, słuchanie o nich też wywołuje lęk. Człowiek który rozsądnie podchodzi do życia inaczej patrzy na takie informacje, Ty się lękasz bo uruchamia się myślenie może czegoś nie zbadałam, może przeoczyłam, może lekarze nie potrafią mnie zdiagnozować a ja na pewno coś tam mam w sobie bo jestem cały czas chora, nieszczęśliwa i obolała. To też jest jeden z objawów nerwicy. Nie muszę mieć racji ale tak to widzę stojąc z boku. Ostatnie Twoje zdanie z posta jest ok. pierś do przodu i do dzieła. A ja dziś jestem cała uchachana i w skowronkach bo po prawie trzech tygodniach męczarni zdrowotnych czułam się prawie idealnie jupi!!!
  20. MARY10, oj tam, oj tam *trza* się ciągnąć za uszy z tego bagna. MONNA średnio liczy się 10 dni ale z tym jest różnie, prywatnie krócej, można poprosić lekarza, że mamy wizytę u kardio i potrzebny nam wynik, jak się chce wszystko da radę. POZBAWIONA......... co Ty dziewczę robisz po nocach? Śpisz, nie śpisz?, lubisz siedzieć w ciszy i spokoju? a może spać nie możesz? POZBAWIONA przede wszystkim trzeba zawsze wykluczyć choroby to podstawa a później można rozważać nerwicę. Pamiętaj, że jak się zaczniemy skanować to zawsze coś znajdą. I tak w sercu zastawka, w brzuchu jakaś torbiel, tam gdzieś polip, tu trochę za niska hemoglobina itd. i itp. Rzadko kiedy wszystko jest na tip-top. Wylezie coś na badaniach to albo jest tragedia i koniec świata, leczenie niewiele da, albo lekarz zleca jakieś leczenie czy to zabieg czy leki i jesteśmy zdrowi, może też być tak, że jakieś zmiany są do obserwacji. Jeśli wszystko wiemy, przebadaliśmy się od A do Z i lekarze nic nie widzą co niepokojące a my dalej cierpimy to znaczy, że NERWICA nami rządzi i robi spustoszenie w organiźmie. Musisz przemyśleć,, co lekarze Ci mówią, jakie możesz zrobić sobie jeszcze badania, jak to wszystko już zbierzesz do kupy to pomyśl, że jesteś zdrowa i trzeba się wziąć za siebie i wyjść do ludzi, walczyć o swoje dobre życie i fizyczne i psychiczne. Piszesz, że co nie badasz to jest nie tak. A co na te *nie tak* lekarze? Jak jest nie tak to lekarze zlecają dalszą diagnostykę i leczą. U mnie nie tak wyszło usg i od razu dalsze badania poszły jak burza aż znalazłam się na stole. Czy te *nie tak* to nie bardziej jakieś *byle co*, co nie rzutuje na zdrowie i Twój aż tak tragiczny stan psychiczny i fizyczny? Nie wiem tu lekarze muszą u Ciebie zadziałać, żebyś była świadoma tego co masz. O śmierci nie myśl, zapewniam Cię z ręką na sercu, nie znam nikogo na świecie o kim śmierć by zapomniała i żyłby, żyłby, żyłby........., także spoko, przyjdzie czas, przyjdzie ona, nie trzeba o tym myśleć na zaś:) A tak jeszcze apropos skurczy, bo odbiegamy od tematu a to przecież meritum sprawy tego forum. Osłuchuje mnie pani doktórka i mówi o jak pani bije dziś spokojnie serce, jeszcze nigdy nie biło tak, żebym nie słyszała jego fikołków. Super myślę. Ona dalej, spokojnie, nawet jak serce przeskakuje, są te skurcze a ja widziałam pani opis czy to ekg, czy holtera to wiem, że takie skurcze nie są groźne i na prawdę jak pani je ma to proszę się nimi nie przejmować, serce to nie szwajcarski zegarek, albo inny mechanizm. Także spoko, maroko moje panie, nerwy w zawieszeniu to i serce spokojne, weźcie to do głowy i serca. No i tym miłym akcentem kończę przydługi post, może komuś pomoże, może zaszkodzi, czego nie chcę i pozdrawiam niedzielnie.
  21. Hej dziewczęta. Strasznie dużo twórczości, chyba nie ogarnę wszystkiego. Pozwolę sobie tylko na takie krótkie podsumowanie, że większość z tutejszych pań chyba zrozumiała, że NERWICA gra u nich pierwsze skrzypce i brawo dla tych co zamierzają się z tym rozprawić. Przy nerwicy boli wszystko, wystarczy poczytać jak cierpią osoby z nerwicą. Nerwica potrafi maskować się pod prawie każdą chorobę, tyle moich wniosków. DOBRA RADA chyba się za siebie wzięłaś? bo walisz już konkretnie lekarzami i wizytami u nich. Ja bym na Twoim miejscu skupiła się na dwóch rzeczach. Po pierwsze holter ciśnieniowy i to u Ciebie priorytet bo nakręcają Cię te skoki ciśnienia a może wcale niepotrzebnie i dwa wizyta i terapia u psychologa, radzę z serca żeby nie marnować sobie życia. POZBAWIONA........ strasznie smutno i dołująco piszesz. Wszelkie infekcje dla serca nie są dobre, ale rozumiem, że każdą anginę leczyłaś? Co do Twojej wady serca to prawie każdy ma jakieś drobne zmiany jak nie na zastawkach takich owakich, domykalność większa, mniejsza, śladowa. Skoro kardio mówi, że nic złego nie jest to nie dopowiadaj teorii spiskowej tylko takie zmiany się obserwuje, czyli kontrolne echo serca co jakiś czas i tyle. Po cholerę myślisz o takich rzeczach będąc zdrową osobą, bo fizycznie jesteś tylko psychika płata figla. Co mają mówić ludzie na prawdę chorzy, wiesz jak chcą żyć, choć wiedzą, że to życie jest już krótkie i według statystyk jest to pół roku do roku czasu, wiedzą już, że niebawem umrą a Ty wiesz kiedy? Wiem statystyki, statystykami ale w niektórych chorobach uwierz, że statystyki się sprawdzają tak plus-minus. Po co się rodzimy? mówisz - żeby umrzeć, tak ale po drodze uczymy się, zakładamy rodziny, spędzamy przyjemnie czas żeby życie przeżyć godnie i szczęśliwie. Każdy się boi w jakiś sposób śmierci, tylko o tym się nie myśli. Ja też się boję ale wiesz czego? nie tego, że mnie już nie będzie i czy będę tylko gniła w trumnie czy latała po niebiańskich łąkach (to zależy kto w co wierzy) ale boję się bólu, boję się umierać w cierpieniu, boję się, że będę ciężarem, który będzie wymagał opieki osób drugich, boję się że ktoś będzie patrzył na moje cierpienie i nie będzie mi umiał pomóc, tego się boję a nie tego, że zniknę z ziemskiego życia. Tak to nie jest miejsce na takie tematy, ale próbuje Ci wytłumaczyć, że o tym nie należy w tak młodym wieku myśleć. Sama stawiasz sobie ograniczenia, tego nie zrobię, tamtego również bo źle się czuję, bo co będzie jak........... Nie myśl o tym wyjdź do ludzi i przekonaj się co się będzie działo. Z takimi myślami, z takim zagłębianiem przez Ciebie tematu śmierci powinnaś jak najszybciej wybrać się do psychoterapeuty, myślę, że rozmowa na ten temat bardzo by Ci pomogła i zmieniłabyś nastawienie do życia. Wybierzesz co wolisz, ale sama ściągasz się na DNO. Ja wciąż w kiepskim stanie, nie bardzo się coś czuję, do tego żołądek strasznie daje mi w kość i parę innych rzeczy męczy. Kardiolog odwiedzony. Mam do zrobienia echo, holter i wysiłkowe bo pani doktórce nie spodobało się coś ekg i nie chodzi o skurcze, powiedzieć nie chciała, ja nie dopytywałam, zobaczymy po wynikach i jeszcze masa wyników z krwi też od kardiologa, brrr ciągle kłucia, niedługo żył mi zbraknie, albo krwi. Pozdrawiam, myślcie optymistycznie, podobno optymiści żyją dłużej.
  22. Witajcie po małej przerwie. Za dużo na szczęście tu się nie działo więc wierzę głęboko, że trzymacie się rękami i nogami. U mnie trochę kryzysu było i trochę jeszcze jest, no cóż choroba, takie życie:( W piątek wybieram się do kardiologa, czas zrobić pakiet badań kardiologicznych. Czeka mnie znowu wędrówka od usg serca, poprzez holter na wysiłkowym kończąc. Uff nie cierpię tego ale jak mus to mus. Sama jestem ciekawa co mi moje kochane serce pokaże. Muszę o nie dbać żeby biło jak najdłużej. Co tam u wszystkich skurczowców słychać? ELUSIAK gratuluje dzidziusia i postawy:)
  23. MONNA8787 no ja do swojego holtera zawsze potrzebowałam baterie a miałam ich kilka (holterów oczywiście). Przy tym zwykłym holterze 1 bateria przy 12 - odprowadzeniowym dwie baterie, paluszki (tylko nie te malutkie), najlepiej akumulatorki, żeby wytrzymały całą dobę. POZBAWIONARADOŚCI, co u mnie, no niestety moja wątróbka nie chce się za bardzo regenerować, coś tam na niej znowu się pokazało ale lekarz oceni po badaniach kolejnych na koniec miesiąca i coś wylazło na płucach ale to dopiero w styczniu oceni onkolog. Ja się czuję dobrze, przynajmniej na razie.
  24. MONNA8787 tak na poważnie to każdy lek ma jakieś skutki uboczne. Dwa to lek może inaczej działać na każdego pacjenta. Trzy to czasami trzeba poeksperymentować na lekach, żeby trafić w ten właściwy. To tak odnośnie leków. Wciąż mnie jednak zastanawia, kto i na jakiej podstawie wypisuje Ci leki na serce? nie byłaś przebadana kardiologicznie a lekami Cię faszerują, na jakiej podstawie? czy Ty chcesz sobie zaszkodzić czy też pomóc? Zalicz porządnego kardiologa, wykonaj wszystkie badania związane z sercem plus tarczycowe, elektrolity i niech wtedy kardiolog zdecyduje czy potrzebne są Ci leki, w jakich ilościach i jakie, bo kombinujesz ze szkoda dla siebie.
  25. Właśnie o to mi chodziło - Helicobacter. Trochę to dziwne, żeby po jedzeniu robiły się takie rany (nie słyszałam, nie widziałam) ale może i tak bywa. Nie wiem gdybyś jadła żyletki to jeszcze ale ketchup, czy nawet kwaśne ogórki czy kapusta to aż takie *raniska*. Żołądek rozumiem, że może takie jedzenie podrażnić, ale żeby rany się robiły to nie bardzo rozumiem. Do poniedziałku to podgoi się i dupa blada. Co innego jak lekarz zobaczy na własne gały a co innego opowiadać, że takie coś miało miejsce. No nie wiem? to może rodzinny, może to powód Twoich kłopotów *gardłowych*, które do tej pory są niewyjaśnione i masz z tym problemy. No nie jest to temat tego forum, ale tak to bywa, że jak się zagości w jakimś wątku to człowiek opisuje swoje historie a czasami znajdzie się ktoś co ma podobnie i nakieruje. Nie becz tylko działaj. Idę poleżeć, mi wskazany odpoczynek a mnie łóżko parzy. Dobranoc, może ktoś jeszcze ma jakieś pomysły i Ci pomoże. Głowa do góry, otrzyj łzy, to nie pomoże a tylko nakręci.
×