Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. Rzeczywiście Agata ciężka sytuacja. Ja to bym swojego męża siłą w domu zostawiła, w życiu bym nie pozwoliła mu jechać w taki rejon. Ale rozumiem,że to decyzja już nieodwołalna. Agata a może Twoja mama, tata, teściowa, a może ta siostrzenica męża może przyjechać? Jak nie, to może daj ogłoszenie,że wynajmiesz pokój Polakom, zapomniałam jak to się nazywa, ale w internecie oferujesz pokój, oprowadzasz po mieście, razem spędzacie czas itp. Są takie serwisy, ludzie wystawiają opinie, więc nie trafisz na dziwaka. Albo może po prostu napisz, że chętnie pokażesz Polakom miasto-nie musisz ich gościć, ale oprowadzisz, znasz język, zwyczaje to się liczy. Ja bym w tę stronę poszła. Zawsze to jakieś wyjście z samotności. Na pewno są w okolicy Polacy, którzy przyjechali na urlop i chętnie spędzą czas z kimś kto zna język i pokaże co nieco. Maniu pogoda taka dziwna, nie dziwię się,że przeziębienie łapie. Moja teściowa okropnie przeziębiona. konfitura z cukinii? Jestem pod wrażeniem:) Asiu jak tam idzie kompletowanie szkolnych atrybutów? No i jak ostatnie chwile wakacji spędzacie? Bardzo mnie też to smuci, jakoś lato kocham i na myśl o jesieni mam ciarki. Michalina u mnie jest podobnie, to Lilka jest tą odważną, a Aleksander taki wrażliwiec, synek mamusi :) impreza widać pierwsza klasa, sama bym chętnie wpadła na nią:) A nam wyjazd się udał, chociaż małego zaczęły kolki męczyć, więc noce kiepsko przespane. Aleksander ma już wyprawkę, ostatnie dwa dni męczyłam się szukając tego co chciał. Widzę, że Lilianka jest gotowa do zerówki, a nie Olek, ona jest przekonana, że też idzie do szkoły. Jutro szkoła robi piknik dla dzieci z zerówki i pierwszaków. Jestem pod wrażeniem, bo w przyszłym tygodniu we wtorek i środę, są takie próbne dni, na godzinę zostawiamy dzieci w klasie,one tam poznają klasę, panię, uczą się radzić sobie samemu bez mamy. Państwowa szkoła, a dba o te maluchy. A dziś w końcu słońce, jadę z ferajną do mamy, muszę parę ciuszków dzieciom na jesień kupić, szczególnie Olkowi do szkoły, a sama nie ogarnę i sklepu i trójki dzieci, bo Ignacy żąda noszenia na rękach-tak mu łatwiej w czasie kolek, więc mama nieodzowna:) pozdrawiam
  2. A ja witam z ogródka :) Rano strasznie lało, teraz lepiej, słońce świecie, dzieci starsze biegają, młodszy odsypia nocne harce, a ja łapię słońce i piszę. Żeby nie było, mam też kartofle do obrania, mąż niebawem wraca i nas spakuje, bo zdecydowaliśmy się jechać do znajomych, mają domek na Kaszubach-30 km stąd,blisko, domek do naszej dyspozycji,bierzemy moich rodziców i od jutra do wtorku nas nie ma :) Lila i Olek muszą trochę zmienić klimat, a to tak blisko, że Ignaś nie odczuje zmiany. Co do chrztu, zdecydowaliśmy się na lokal jednak, niedaleko nas, 40 zł za osobę, teściowa zrobi ciasta. Będzie wygodniej, termin zaklepany, 7 września. Teraz dziewczyny napiszę szybko, bo mały już widzę się budzi, Mania- wiem co przechodzisz, bratowa 1,5 roku była darmową stażystką, na utrzymaniu rodziców,mimo,że studia dawno skończone. Musisz być otwarta na świat, na ludzi, nowe znajomości to nowe szanse też pracy. Internet daje możliwości poznania ciekawych ludzi. Asiu udanego wypoczynku :) Michalina spokojnej drogi, i zdrowia dla dziadka. I jeszcze cierpliwości do dwulatki-znam ten bunt, moja chyba z niego nie wyrosła :) Agata szkoda,że ludzie tak wybrali, ale cóż- ktoś kusi się na te hasła premiera/prezydenta. Mam nadzieję,że już wszystkie formalności za Tobą? Puma co słychać? pozdrawiam
  3. Mania tym się nie ma co przejmować. Ja Ci nie powiem ile razy moja mama zdawała, straciła i ona i otoczenie rachubę. A teraz? Jeździ lepiej ode mnie, i jak jadą z tatą na wakacje to ona przez pół kraju przejeżdża, a ja zdałam za pierwszym-głupi fart i co? Do centrum nie wyjadę bo boję się, że się pogubię. Także Mania prawo jazdy dziś to loteria, jeden dostanie trasę prostą jak linijka i zda, a drugiego na siłę zatrzymają. Nie wiem czy wiecie, ale te ośrodki wszystkie mają z statucie zapis,że są instytucjami przynoszącymi zysk. Gdyby każdy zdawał za 1 razem zysku by nie było. Więc po prostu parę egzaminów trzeba wliczyć w koszta. Głowa do góry :) Puma miło,że do nas dołączyłaś, zostań, na pewno będzie fajnie:) Asiu udanego urlopu, wróć opalona, pogoda boska:) Michalina super,że wszystko się udało, i wróciłaś zadowolona, i najważniejsze,że dziewczynki nie marudziły i pozwoliły Wam się zrelaksować:) Agata jak zwykle na Ciebie można liczyć -dziękuję za tę stronę:) I więcej opisów tego raju na tureckiej ziemi poproszę. Jestem oczarowana samym opisem, co by było jakbym tam pojechała? chyba byś mnie siłą wyrzuciła i miotłą pogoniła:) Mój pierwszy tydzień z trójką dzieci udany. Trochę wiadomo improwizacji, trochę nerwów było, ale ogólnie dzieci przetrwały, ja przetrwałam, zawsze był obiad. Chociaż zdarza mi się prasować o 6 rano z Ignasiem, albo o północy sprzątać kuchnię. Ogólnie mąż po pracy zabiera dzieci na spacer, ja mam godzinę dla siebie, ale wstyd się przyznać-robię wtedy obiad. Myślę,że dojdę do perfekcji niebawem, bo są pewne niedociągnięcia. W kwestii chrztu samo wyszło, że tamten kuzyn nie może, przyjaciel odpadł-mąż jednak nie chce, bo mówi,że jak dzielą się biznesem różnie może być, ostatecznie wybór padł na 17 letniego kuzyna męża, mieszka na miejscu, fajny chłopak, kompromisowo wybraliśmy. Teraz myślę czy robić przyjęcie w restauracji czy w domu? Patrzyłam na menu i ceny, to na 20 osób wyjdzie z tysiąc złotych. W domu taniej, ale za to roboty więcej. Myślę cały czas. Jutro chcemy jechać do zoo, a dziś domowe zaległości, plus odwiedzi nas przyjaciółka z mężem i córeczką, podam lody, a co tam jest upał, jeszcze nie mam czasu na pieczenie:) pozdrawiam
  4. Ja Agata podobnie jak Joasia mogę i dom prowadzić i dziećmi się zajmę mam doświadczenie. Na razie upały są u nas, więc wybacz nie jestem dyspozycyjna, ale jak u nas zacznie się październik to również wiesz gdzie mnie szukać :) Już kiedyś pisałam,że tak sobie Agatę wyobrażam-taka roześmiana i pełna życia dziewczyna, nawet słyszałam jak Agata w telewizji mówiła, i głos potwierdza moją tezę :) Super,że tam u Ciebie wszystko ok, i korzystaj z uroków nowego miejsca zamieszkania :) Asiu to czekoladowe ciasto chętnie bym przygarnęła, co tam z odchudzaniem :) A ja Ci powiem,że kiedyś-jako studentka latałam do kosmetyczki jak nawiedzona, ach taka byłam dorosła, a potem doszłam do wniosku,że młoda jestem -jeszcze, mam w miarę dobrą cenę, a czasu mi brakuje. Za to kosmetyki można kupić całkiem ok, nawet czasem lepsze niż w salonie. Wiadomo, że tubka z maseczką mi na raz nie pójdzie, wizyta to z 70 złotych taka podstawa a maseczka za 50 mi na 10 razy starczy, więc siłą rzeczy wybrałam oszczędność. I efekty takie same :) Maniu wiesz jak urodziłam Aleksandra to odsunęłam się od koleżanek bez dzieci-na początku małżeństwa zrobiłam tak samo. I to się stało naturalne. Ale potem mnie otrzeźwiło, latałam z synem to na ćwiczenia dla maluchów, na angielski dla półroczniaków i tak dalej. Ale ile można debatować na kaszką, kupką i pieluszką? Najpierw byłam wściekła jak koleżanka mówiła o sobie-podróże, randki itp. A nie zachwyca się tym,że mały zjadł marchewkę właśnie :) Ale potem jak zaszłam w ciążę z Lilką z radością wróciłam na babskie ploty i cieszyłam się towarzystwem kobiet, które mają do powiedzenia coś więcej niż-moja mama ma kolkę. Spokojnie, koleżanki też zechcą po pierwszym zachwycie wrócić do luźnych spotkań i tematów. Daj im czas, i przypominaj o sobie i wytrwaj :) Też wczoraj byliśmy na plaży, podjechaliśmy na rybkę na obiad, i zeszliśmy na plażę, wiadomo nie plażowaliśmy, ot spacer. Potem dostałam reprymendę od mamy. Wedle jej zaleceń Ignaś miesiąc powinien w domu siedzieć, a potem maszerować koło domu. Bo tak jej mówili po porodzie. Ale to było 30 lat temu, ja nie będę z małym siedzieć w domu. Co innego iść się opalać i leżeć z noworodkiem 4 godziny na plaży, a co innego popołudniowy spacer. Ale jak widać mamie wbiło się to w pamięć i uważa,że to najlepsze dla dzieci. Teściowa mówi to samo-siedźcie w domu. Nasze wyjście się udało, dwie godziny spokoju. Dziś mąż już w pracy, ale ma przyjść wcześniej bo przed 14. Ignaś śpi, Olek i Lilka kończą śniadanie-późno wstali, zaraz zajmę się obiadem-pieczeń rzymska i na spacerek idziemy. pozdrawiam
  5. Witam dziewczęta :) Agata w wolnej chwili napisz jak minął powrót. Czekamy cierpliwie na Twoją relację. Już macie nowe mieszkanie? Kochana zdaj relację. Michalina udanego wypadu, bawcie się i korzystajcie z pogody, ma być pięknie:) Asiu a jaki wózek kupujecie? Teraz ceny różne,i można za 50 zł kupić, i za 2000 zł zwykłą spacerówkę. Ja mówiąc szczerze nie kupowałam, brałam zestaw 3 w jednym i tyle. A co do pracy, trzymam kciuki. Ale pamiętaj,że Ty też pracujesz -na szczęście i spokój rodziny. To jest chyba ważniejsza praca. Mąż wróci i mówi- koniec pracy. A Ty pracujesz non stop. W ogóle wszystkie panie domu tak mają. Maniu rozumiem Ciebie, ale myślę,że kwestię pracy najlepiej przegadać-to Twój tata, na pewno jest łatwiej niż z kimś obcym. A na miłość nie ma lekarstwa. Najlepiej cieszyć się życiem, być uśmiechnięta i zadowolona z siebie, pewna siebie i cierpliwa. Ludzie to widzą i to ludzi przyciąga. Ponoć im mniej się szuka tym łatwiej znaleźć. U mnie tak zadziałało, 11 lat razem, 7 jako małżeństwo. Teściowie w niedzielę dzieciaki zabrali nad morze, zaczęło padać, i jeszcze lody im dali. Tak więc w poniedziałek córka miała gorączkę i narzekała na gardło. Od razu do lekarza, bo wiadomo noworodek w domu to są inne zasady. Ale dostała syropek, i probiotyki, wszystko zniknęło, ale dwa dni miałam pełne niepokoju czy Olek nie złapie, albo maluszek. Ale już ok. Byliśmy na spacerze dzisiaj i zakupach. Teraz chowamy się przed słońcem w ogrodzie. Robię dziś racuchy, ma wpaść szwagierka z synkiem. Jutro moi rodzice zostają z dziećmi, a ja z mężem na dwie godziny mamy wolne-idziemy na obiad :) Mam problem z chrztem. Mam chrzestną, na ojca chciałam poprosić męża przyjaciela. mąż uważa,że to musi być rodzina. Na miejscu nie ma nikogo, więc chrzestnym byłby kuzyn męża -400 km od nas. Ja uważam,że chrzestni powinni być blisko, a nie raz na komunii i na ślubie. Dla mnie chrzestny to taki przyjaciel dziecka, nie chodzi o prezenty ale o to by kontakt mieli częsty i bliski. Ale mąż upiera się,że musi być rodzina i koniec. I mamy impas. A chcę zrobić chrzest w pierwszą sobotę września. Jakie macie zdanie?
  6. Agata mocno trzymam kciuki i jestem pełna nadziei,że świetnie dasz sobie radę podczas lotu. Mi pomagało jak podczas samotnych jazd-chociaż co tam moje jazdy a Twoje, znajdowałam obok życzliwą osobę,. od razu czułam się pewniej-miłe słowo na początek i było od razu lepiej. Daj znać po powrocie,że wszystko ok:) Asiu Grudziądz ode mnie też niezbyt daleko, może się wybierzemy z dziećmi? Coś czuję,że moje miałaby wielką radochę, szczególnie Olek-fan wszelkich dinozaurów;) Michalina bardzo lubię takie miejsca, i sama chciałam założyć, ale cóż, przyszedł projekt Ignaś zamiast projektu kawiarnia.;) A trzeciego dziecka nie ma się co bać, stwierdzam,że jest prościej. Jak Mania pisze, kiedyś to kobiety miały gorzej. A teraz jest laktator, podgrzewacz do mleka, pampersy-matka zostawia dziecko i ma chwilę wytchnienia. W ogóle dziś jest łatwiej. Ja też nie lubię zostawiać samej, a co dopiero cały tydzień. Od dziecka, każdy hałas interpretowałam jako kroki złodzieja czy duchów. Teraz lubię mieć świadomość,że ktoś jest, chociażby dzieci. Chociaż teraz marzę o chwili ciszy-czasami :) Ależ Wy kusicie tymi pysznościami, a ja bym chciała wrócić do formy po ciąży. Niby dużo nie przytyłam, ale ciągle czuję się źle patrząc w lustro. A my wróciliśmy ze spaceru. Wczoraj miałam chrzest bojowy, mąż na 3 godziny poszedł do pracy, a ja z dziećmi byłam sama. Oczywiście od razu jedno nie może znaleźć zabawki, drugie chce pić, a trzecie trzeba przewinąć. Ale test zdałam, żyję i ja i dzieci :) Teraz mąż z Olkiem pojechał na chwilę do pracy, a mi i Lilka i Ignacy usnęli po spacerze. Obiad mam od teściowej-placki z cukinii, tylko kompot wiśniowy nastawiłam, chwila dla siebie, a mam nadzieję,że zdążę jeszcze pranie rozwiesić przed wstaniem dzieci. Jutro nasza pierwsza dalsza wyprawa z małym, jedziemy do bratana grilla, logistyka pełna a to tylko na dwie,trzy godziny :) Upały okropne, jak marzy mi się mrożona kawa, a tu nie wolno. pozdrawiam
  7. Melduję się dziewczyny :) Za nami dwa spacery z małym, jak na razie wydaje się dość spokojnym dzieckiem ten nasz synek. Co prawda karmienie dalej jest problemem, ale chyba zmierzamy ku lepszemu. Doszłam do wniosku,że najwyżej dostanie butelkę, tyle dzieci pije sztuczne mleko i jakoś nic się nie dzieje złego. To chyba pomogło. Ja dalej dochodzę do siebie, na razie jest tak sobie. Ściągnięcie szwów niewiele pomogło. Ale po cesarce to normalne ponoć. Starszaki różnie, córka woli babcię niż brata i mnie-bo mały jednak do zabawy się nie nadaje tylko śpi-co to za atrakcja. A synek chodzi taki zamyślony, muszę spędzić czas tylko z nimi, by wiedziały,że chociaż jest Ignaś to dalej mama je bardzo kocha. Moja mama na weekend wybyła do domu, jutro teściowa ma przyjść z obiadem i dobrze, bo mąż narzeka już na bycie kogutem domowym:) Wiecie,że wszystkie dzieci już śpią. I największe dziecko mąż też :) Maniu nie poddawaj się. Moja kuzynka-22 lata, dzień po urodzeniu Ignacego zdawała 11 raz, 11 oblany. Ale kto jej zabroni zdawać dalej? Po sobie widzę-lepiej zdawać parę razy, ale czuć się pewnie za kierownicą a nie zdać a potem bać się auta. Ja jeżdżę tylko do rodziców i na zakupy. Nigdzie dalej. Do centrum nie wjadę. Trzymam kciuki:) Michalina dzieciaki potrafią dać w kość :) Fajnie,że masz ogród, nie trzeba chodzić do parku czy na plac zabaw a leniuchować:) Asiu marzę o dniu lenia, już go planuję od dawna :) Jakie plany na weekend? Agata nie kuś tymi pysznościami, ja mam 6 kg do zrzucenia. A mi już ślinka cieknie na samą myśl o tych pysznościach :) pozdrawiam
  8. Mania miała rację, zgadłaś, konkursu niestety nie było,nagród nie mam,ale trafiłaś:) Tak na marginesie- jeżeli któraś będzie chciała już urodzić to na mnie podziałał arbuz, dokładnie bardzo dużo arbuza ;) We wtorek o 22.45 urodził się Ignacy Jeremi. Co prawda trochę z problemami, i skończyło się cesarką. Dziewczyny nie rozumiem jak można mieć cesarkę na życzenie, rozumiem jak trzeba, ale by się godzić na to? Owszem może to i szybciej i ładniej wygląda, ale po naturalnym porodzie u mnie raz i dwa i byłam w normalnej formie. A teraz leżę, czekam do środy na zdjęcie szwów i może wtedy wstanę jako tako. Ogólnie leżę i tylko karmię małego, co też problematyczne, trwa to pół godzinę co godzinę. Ponoć po cesarce ciężej się karmi z początku, oby jakoś nam poszło bo wiadomo i zdrowotnie i finansowo wolałabym karmić naturalnie. Mały jest śliczny-ale to każda matka tak mówi, chociaż wiadomo noworodki są piękne tylko dla rodziców:) Jest dość spokojny poza tym karmieniem, ciężko nam to idzie. Olek bardzo spokojny, ciągle strofuje Lilkę,że muszą być cisi, z uwagą patrzy na brata, taki grzeczny. Mała z dużą rezerwą, ale ma swoją lalę i prosi by dać jej pieluszki, buteleczkę, oswaja się chyba z sytuacją, dziś rano wstała i z przejęciem mówiła,że Ignacy chce jeść i mama działaj:) Moja mama jest z nami i bywa różnie. Wczoraj była zła, że nie stosuję jej rad, a rady położnej. Ale póki ja nie poczuję się lepiej ktoś musi pomóc mężowi, bo on przejął dom-starszaki, gotowanie, pranie, sprzątanie. Mama zajmuje się i mną i małym-przewija, prasuje mu ubranka, nosi, i mi pomaga się ogarnąć. Przeszło mi 4 dziecko, naprawdę mi przeszło :) Przepraszam,że tak tylko o mnie wyszło. Obiecuję,że następnym razem będzie normalnie. Na razie muszę jakoś się ogarnąć:) pozdrawiamy już z Ignacym-3820 i 58 cm. Duży chłopak :)
  9. Witam z rana, za gorąco mi i małemu, od czwartej już nie śpimy. Wczoraj pojechaliśmy nad jezioro by choć trochę się ochłodzić. Córka w restauracji zrobiła pokaz, bardzo przeżywa fakt,że będzie starszą siostrą i robi się nie do wytrzymania. Dziś teściowa przyjedzie zająć się nimi,a jutro moja mama, ja już zupełnie w ten upał poza leżeniem na nic nie mam siły. Agata jak dziewczyny pisały gorsze samopoczucie położyłabym na karb rozczarowania. Ok, nie poszło wszystko jak zaplanowałaś, masz pełne prawo być smutna, zawiedziona itp. Daj sobie zgodę na te odczucia, odwróć uwagę od nich jednocześnie, tak jak Mania pisała to my wzmacniamy te odczucia i sprawiamy,że dominują w naszym życiu. Mam nadzieję,że im dalej tym będzie lepiej! Maniu na plażę? Musisz być z północy kraju, ja z Trójmiasta jestem :) Rzeczywiście plaża w upalny dzień to najlepsza opcja :) Asiu tym się kończy bezstresowe wychowanie. Jeszcze w domu to w domu, ale uważam,że wśród ludzi obowiązują pewne zasady i nie ma zgody na pełną dominację najmłodszych nad resztą. Ale ogólnie cieszy fakt,że urlop udany. I też myślę,że nieważne gdzie ważne z kim i jak. Mam znajomych co jeżdżą po świecie i każde wakacje są takie same-hotel, basen i pełno jedzenia. Nawet z tego hotelu nie wyjdą, bo po co? Ale mogą powiedzieć byliśmy tu i tu i tu. Dla mnie to bez sensu. Michalina co tam u Ciebie słychać? pozdrawiam
  10. Witam, u mnie nagle zrobiło się upalnie :) Agata widzę u Ciebie spore zmiany się szykują po powrocie z wakacji. Mocno trzymam kciuki za ten kolejny początek-oby bardzo udany. I udanego wypoczynku w kraju :) Michalina u mnie było podobnie. Doszło do tego,że mój syn skarżył na mnie mężowi- a mama to, a mama tamto. A tata nękany wyrzutami sumienia-bo ja pracuję dużo odpuszczał dzieciom wszystko. Ale musisz porozmawiać szczerze z mężem, i ustalić wspólny front. I pamiętaj masz prawo się zdenerwować i to żaden grzech :) Maniu gratuluję :) Ja ze swoimi zdolnościami w życiu bym nowego egzaminu nie zdała, mimo,że teraz jeżdżę to 3./4 pytań nie rozumiem :) Jagodzianki? Wpadaj, mam dobrą herbatę :) Ginekolog powiedział-jak do 23 nie urodzę to wtedy mam się zgłosić na oddział, a tak to mam sporo czasu. Ale mi to nie pasuje, mąż ma w pracy 3 osoby poza sobą-jeden od 1 sierpnia zaczyna urlop, jedna to stażystka, drugi pracuje pół roku, i mąż od 1 sierpnia musi być w pracy. A ja nie chcę zostać z tygodniowym noworodkiem sama. Mam nadzieję,że mały zlituje się nade mną i szybciej postanowi się urodzić :) Ogólnie końcówka ciąży męczy mnie wyjątkowo, nie mam energii, ciągle się martwię porodem i dziećmi, które nagle nie chcą brata... Idę utopić smutki w lodach :) pozdrawiam
  11. Asiu udanego wypoczynku :) Mania jak egzamin? Agata to już nie wiem gdzie teraz jest, ale mam nadzieję,że u Ciebie same fajne rzeczy się dzieją :) Michalina nie musisz mieć wyrzutów sumienia. Jak byłam w ciąży z Aleksandrem, myślałam sobie-będę jak super niania, mój syn będzie miał matkę oazę spokoju i cierpliwości. A życie swoje... Powiedzmy sobie szczerze, dziecko ma prawo do swoich emocji,a my do swoich. Jeżeli stoję cały dzień nad garnkami,a ono dla zabawy wyrzuca obiad na podłogę mam mu bez słowa zabrać talerz i cierpliwie czekać aż przeprosi? Jak wbiegnie pod samochód na ulicę mam być cierpliwa? Jak wpada w histerię w sklepie i rzuca puszkami mam iść dalej- w myśl zasady dziecko rozbroję spokojem? Nie, ja się z tego wyleczyłam. Dziecko musi widzieć różne emocje, w tym rodzica. I musi wiedzieć,że jego zachowanie na nas wpływa. Jak mnie gryzie to mnie boli, jak krzyczy w sklepie jest mi wstyd, jak rzuca jedzeniem jest mi przykro. W ten sposób też uczymy dziecko wyrażania emocji. Ja nie krzyczę -nadmiernie, nie biję, ale nie udaję,że jestem z kamienia. Ostatnio Lila w sklepie robiła cyrk, bo musi mieć kolejnego kucyka, mi było duszno, zakupy ciężkie, a ona rzuciła się na podłogę. cóż wzięłam ją, powiedziałam,że jest mi smutno,że tak się zachowuje,że tego nie akceptuję i wychodzimy. To działa na moje dzieci. Także ja uważam,że masz prawo się zezłościć na własne dziecko,wiadomo jesteś zła na jego zachowanie, nie na nie - bo dzieci są za małe nasze na refleksję i przemyślenie swoich zachowań. Ale muszą widzieć,że czegoś po prostu nie akceptujemy i coś sprawia nam przykrość. A ja dalej bez Ignasia na powierzchni, coraz ciężej, ale za to mamy cały pokoik małego gotowy, dziś mamy spotkanie z położną w szpitalu, liczę,że będzie miłą osobą, bo raz trafiłam na tak nieprzyjemną,że bałam się rodzić;) pozdrawiam
  12. Witam drogie panie :) Myślałam,że będzie ładny dzień a tu deszcz zaczął padać. Chyba włączył mi się syndrom wicia gniazda, non stop coś robię, bo boję się,że nie zdążę przed porodem. Właśnie mąż kupił mi maliny, pełno malin,będę robić konfiturę, nie daruję sobie:) Wczoraj mój brat z żoną wylecieli do Meksyku, mąż ich odwiózł na lotnisko, zazdroszczę im. I Wam też tych wyjazdów. My w tym roku nigdzie się nie ruszymy, będzie lato w mieście za to w piątkę. Maniu również wszystkiego dobrego, jak ja bym chciała iść do takiego spa :) Czuję się już kiepsko, ciągle coś boli, wieczorem ledwo chodzę, jednak chciałabym już urodzić.Prawo jazdy to ciężka rzecz, ja sama bałam się przez 10 lat prowadzić auto, a zdałam bez problemów. Lepiej zdać nawet parę razy, ale być pewnym siebie i śmigać potem po mieście. Agata musicie z mężem ustalić priorytety, jak je ustalicie łatwiej Wam będzie podjąć decyzję co robić ze swoim życiem, aspiracjami itp. Ale jestem pewna,że wybierzecie to co dla Was najlepsze. Asiu i jak pogoda u Was? Michalina świetnie Ciebie rozumiem, sama mam podobne dylematy, niby rodzice są blisko, ale osobiście niezbyt lubię prosić rodziców o pomoc przy dzieciach jak chcemy gdzieś wyjść. Mi jest głupio, ja się bawię, a komuś podrzucam dzieci, co innego jak muszę=lekarz,obowiązki itp. Może znajdziecie jakąś dziewczynę=studentkę, czy licealistkę, która posiedziałaby z dziećmi wieczorami? U nas to się świetnie sprawdziło. I jak rodzinna impreza się udała? Pozdrawiam dziewczyny, w środę wracają moi rodzice to mogę rodzić za dwa dni :) Chociaż dla małego lepiej jakby jednak te 3 tygodnie posiedział jeszcze.
  13. We wtorek miałam fałszywy alarm, już myślałam,że zaraz urodzę, ale przebadali mnie, dali leki na skurcze i na razie mam sobie trochę odpoczywać. Mój mąż błaga dziecko by wstrzymało się do końca mundialu, a ja by chociaż doczekało aż moi rodzice wrócą z gór, czyli jeszcze 10 dni :) Przy okazji badania wyszło na jaw-przez roztargnioną panią doktor, że to będzie synek. Zapowiedziałam mężowi, że ja tej jawnej męskiej dominacji nie zostawię, i za parę lat chcę córkę :) W każdym razie będzie nie Jeremi, a Ignacy. O ile znów mi się nie zmieni wizja. Wczoraj pojechaliśmy nad morze, zachciało mi się gofrów. Ale dziś grzecznie siedzę w domu, teściowa przyjdzie zaraz to mi ogarnie dzieciaki :) Lila jest na mnie obrażona,że to nie będzie siostra. Naprawdę jest zła :) Agata współczuję z tym kręgosłupem, mam nadzieję,że po kolejnych badaniach dojdą lekarze do jakiegoś konsensusu w kwestii leczenia. Michalina mężowi musisz alb powiedzieć wprost, albo sama coś zorganizować. Ale może lepiej odpuść atrakcje w dzień ważnych meczy :) Plany na wakacje super. Mania do ginekologa koniecznie bym poszła, takich spraw nie warto lekceważyć. Asia też zazdroszczę wypadu na wakacje :) A o konfitury poproszę, w tym roku nic nie zrobiłam :) pozdrawiam
  14. Wybraliśmy piaskowy z czarną ramą, na żywo wygląda jeszcze fajniej :) Fajne macie te historie z wózkami w tle. Za pierwszą ciążą teściowa poszła z nami na zakupy, w ogóle była tak przejęta pierwszym wnukiem,że chciała wszystko kupować z nami, nie tylko wózek czy mebelki, ale i smoczki czy pieluszki :) Teściowa latała po sklepie i testowała wózki, dyskutowała ze sprzedawcami i w zasadzie ona za nas wybrała. Ale i przy Lilce i przy tym dziecku już się nie dałam. Co do Twojego pytania Michalina jestem pełna obaw, ciągle się zastanawiam jak to będzie-czy poród będzie łatwy, czy dziecko będzie zdrowe, czy mąż dalej będzie miał udaną pracę, bo wiadomo większa rodzina większe wydatki, martwię się jak dzieci przyjmą brata bądź siostrę. No i jak my się w tym odnajdziemy. Ale myślę,że to jest normalne, czuję się dobrze-psychicznie, pozwalam sobie na chwile niepewności, nie tłumię ich, ale idę się wygadać-mamie,bratowej,przyjaciółce czy mężowi. żyję normalnie i to jest ok :) Ciepło się zrobiło, wczoraj byliśmy trochę nad morzem, po 15 minutach byłam cała opuchnięta i marzyłam o chłodnym prysznicu. W ogóle niby dużo nie przytyłam, na razie 9 kilogramów, ale czuję się dwa razy większa przez okropne puchnięcie, od miesiąca z tym walczę. Maniu my uwielbiamy kaszę jaglaną, jemy często na śniadanie, gdzieś czytałam przepis na naleśniki z kaszy, ugotowanej, ale zapomniałam jak to się robi. Takie racuchy muszą być pyszne. Asiu świetnie,że wycieczka się udała, chociaż w skróconym tempie:) Zapomniałam Michalina- moje dzieci w ogóle kiepsko śpią, córka do tej pory potrafi o 4 uznać,że to już czas wstawać. Na szczęście ilość takich dni się zmniejsza. Rady Asi jak najbardziej polecam, przed snem dziecko musi się zrelaksować i wyciszyć jak dorosły. W końcu kiedy mamy za sobą intensywny dzień to też gorzej śpimy,a jak właśnie zadbamy o komfort snu to od razu jest inaczej. Pozdrawiam
  15. Takie pyszności a ja w ciąży, to powinno być zabronione ;) Bita śmietana chodzi za mną od tygodnia, ale boję się jeść, bo jak zacznę to nie skończę:) Agata to ja przyjeżdżam do Ciebie rodzić w takim razie:) Co do zdrowia to oczywiście mam nadzieję,że szybko dojdziesz do formy i to nie będzie nic poważnego. A co do pracy to oczywiście trzymam kciuki za pracę, ale wiem jak to bywa. Mamy znajomego żonę- lekarka z zagranicy i pracować w Polsce nie może.... Pracuje w prywatnej przychodni gdzie zajmuje się zamawianiem sprzętu i leków, ale dziewczyna nie mogę pracować jako lekarz- jest z Ukrainy bodajże. Mam nadzieję,że Tobie się uda:) Co do prezentów ja od początku mówiłam,że wolę pieniądze jak dzieci były małe- czy na chrzest, czy na urodziny, wszystko szło na szczepienia. A małemu dziecku to bez różnicy czy bawi się zabawką za 200 zł czy za 15. Ale uważałam,że zdrowie ważniejsze. A teraz jak dzieci są starsze? Moi teściowie i rodzice dają na urodziny, święta itp dzieciom jakiś drobiazg- książka, pluszak, a resztę odkładamy na konto właśnie. Ale nie myślę dalekosiężnie o studiach czy domu, właśnie pójdzie to na angielski, jakieś dodatkowe zajęcia. Olek od września pójdzie na piłkę nożną, do tego angielski i tak nie uszczuplamy domowego budżetu. Lila chodzi na taniec od kwietnia, od września będzie na angielskim, też z prezentów. A zabawki? Zawsze znajdzie się jakiś chrzestny,a to znajomi czy dalsza rodzina wpadnie i coś da, a to my złapiemy coś w promocji. Ale powiem Wam szczerze- jakby moja córka dostała taką kuchnię to chyba bawiłabym się sama nocami i dniami :) A ja odpoczywam, cały tydzień zleciał nam na szukaniu wózka. Oczywiście każdy wybrany miał jakieś wady, i tak ze sklepu do sklepu, i była coraz większa irytacja bo nic nie pasowało. W końcu kupiliśmy, ale sama nie wiem czy to był dobry wybór. Na szczęście teściowe dali nam połowę pieniędzy na wózek, a jak sprzedaliśmy wózek po Lili to akurat wyszło,że ten mamy za darmo :)http://www.bobowozki.com.pl/product_info.php?products_id=6276&%3CosCsid%3E Wzięłam kolor pasujący chyba i do chłopca i dziewczynki :) Pozdrawiam Was dziewczyny :)
  16. Znalazłam Was dziewczyny :) Dawno nie zaglądałam na wątek, wczoraj weszłam sprawdzić co u Was słychać i takie zmiany- bardzo się cieszę,że zmieniłyście miejsce, bo świetnie sobie radzicie :) Jestem z Was strasznie dumna, i cieszę się Agata,że zrozumiałaś tamtą moją decyzję. Cieszę się,że jesteście silne, że tak pięknie dajecie sobie radę w różnych sytuacjach - wierzę,że tak już zostanie na zawsze. Ja kończę 7 miesiąc ciąży, zaraz zacznie się końcowy miesiąc, w lipcu będzie z nami Jeremi albo Marcelina, wciąż nie wiem. Tak ustaliśmy,że skoro jest już Olek i Lila to trzecie niech będzie niespodzianką, ale chyba mąż i Olek chcą Jeremiego, a ja z małą Marcelinkę. W każdym razie ostatnio głównie wypoczywam bo dom, dwójka dzieci i mąż to trochę ponad moje siły. Zrobiliśmy strych, to teraz królestwo Olka, nam będzie wygodniej z młodszymi na tym samym poziomie, ale plan jest taki,że jak najmłodsze skończy 3 lata to my zajmiemy strych z łazienką, a dzieci będą miały piętro. Na razie czeka nas remont pokoju dla numeru trzeciego, i powiem Wam szczerze,że męczy mnie już wybieranie farb, łóżeczka i wózka - o ile w poprzednich ciążach miałam pełno energii to teraz po 10 godzinach snu jestem niewyspana. Ale jeszcze moment dziecko się urodzi, a ja mam nadzieję odpocznę. Mama się do nas na cały lipiec przeniesie, więc liczę,że troszkę złapię odpoczynku. Moja firma chwilowo w zawieszeniu, ale od nowego roku ruszamy. To tyle, pozdrawiam Was serdecznie :)
  17. Często Was czytam, a dziś świątecznie składam Wam życzenia-samych radosnych chwil, i na te święta również poza nimi. Mnóstwo spokoju, zdrowia i optymizmu na co dzień. No i wiary, że jesteśmy silni i pokonamy wszystkie słabości. U mnie sporo zmian, jestem w 3 ciąży, w lipcu będzie nas pięcioro. Moja bratowa rodzi w czerwcu, więc jest wesoło. Wiem, że u Was dużo się dzieje, i to dużo dobrego-nie traćcie w przykrych momentach wiary, nerwicę da się pokonać. Pozdrawiam i jeszcze raz Samych Miłych Chwil.
  18. Agatka, ja Twoje słowa odebrałam tak jakbym musiała się wytłumaczyć , bo właśnie pisałam codziennie, a teraz nie. I jak zajrzałaś któregoś dnia to tak cisza, i że to też przeze mnie. Poczułam,że muszę się tłumaczyć czemu nie mam czasu. Wybacz, ja to tak odebrałam. Ja mam prawo tak to ocenić, bo poczułam wyrzuty sumienia,-dobrze się czuję i zostawiam dziewczyny same sobie, bo mi lepiej. No ja to tak poczułam. Sama dużo tu dostałam od Ewy, ale jak ona zniknęła zrozumiałam-jest zdrowa i nie musi się mną zajmować. A teraz poczułam się naprawdę źle, że jest cicho,pusto i cicho przeze mnie. Może gdybyś Agata zostawiła jeden post z tym odniesieniem,ale pisałaś dalej,że tu cicho, i jak to odebrałam do siebie, i tą pierwszą doskonale zrozumiałam, ale potem zrozumiałam,że to moja wina,że tu cicho :( No dobrze, zostawmy temat, bo to bez sensu. Nie chciałam Was tutaj dzielić, sama znalazłam tutaj dużo zrozumienia, wsparcia i życzliwości. Mam nadzieję,że dalej będziecie sobie pomagać i siebie wspierać. Życzę Wam samych zdrowych chwil i mnóstwo radości z każdego sukcesu. Ale właśnie to już chyba nie miejsce dla mnie, skoro nie zrozumiałyście mojego zdania,że życzę Wam byście zapomniały o chorobie, o problemie, byście wpadły znów w pęd życia, by życie osobiste i praca sprawiały Wam satysfakcję. Ja przeszłam długą drogę, dziś czuję się zupełnie normalnie, gdyby ktoś te dwa lata temu powiedział mi,że będę się czuła tak dobrze, tak pewnie i będę znów cieszyć się każdym dniem chyba bym go wyśmiała. A dziś? Dziś jest znów jak było, tyle,że bardziej dbam o siebie, doceniam każdą chwilę i cieszę głupotami. Tego Wam życzę, byście też stwierdziły,że rozmawiacie tu już tylko z sympatii do reszty, z niesamowitej sympatii do reszty,ale nie z powodu lęków.
  19. Agata powiem Ci,że najpierw zrobiło mi się miło,że ktoś za mną tęskni, a potem poczułam wściekłość. Jak zaczynałam tutaj pisać, byłam znerwicowaną kobietą siedzącą w domu, miałam maleńkie dzieci co spały w dzień a ja miałam mnóstwo wolnego czasu. Teraz mam w domu 4,5 i 2 latkę, które nie śpią w dzień, od 6 do 21 mam dzieci na głowie, pracowałaś w przedszkolu i możesz sobie wyobrazić co znaczy mieć dwójkę urwisów w domu, do tego pracuję, aby było taniej-własny biznes to kupa kasy nie mamy niani, ja pracuję z dziećmi, zero wytchnienia. Gotowanie, pranie, czy sprzątanie samo się nie zrobi. Wybaczcie ale żadna z Was nie łączy trzech etatów. Kończę dzień z dziećmi o 21, potem do 23 prasuję, sprzątam i gotuję, jak mam wolne 15 minut wolę posiedzieć z mężem czy to tak trudno zrozumieć? Gwarantuję Wam, że jak będziecie wracać z pracy, w domu dzieci, i dom, który trzeba ogarnąć komputer będzie ostatnią rzeczą na jaką miałybyście ochotę. Nie mówiłam,że znikam, będę, ale nie wiem czy raz w tygodniu, czy dwa, a może raz na dwa tygodnie. Nie wiem, jak będę miała wolną chwilę na pewno wpadnę. Ale fizycznie nie mam możliwości. Jak będziecie w takim pędzie jak ja teraz to zrozumiecie-bo ja Wam bardzo tego życzę. Im więcej się dzieje tym człowiek nie ma czasu na lęki, nerwice czy niepokoje. Teraz czuję się zupełnie normalnie i to jest piękne, i zamiast się cieszyć jakieś dąsy tutaj. Nie odchodzę dziewczęta, będę, ale rzadziej, na pewno nie dam rady być codziennie. Poza tym byliśmy z mężem sami na trzy dni na Mazurach, mąż mi zrobił prezent bo dawno nigdzie nie byliśmy. Było super :) A dziś mamy spęd rodzinny, i nie bardzo mi się chce :( Także dziewczyny ja do Was zaglądać będę, ale zrozumcie też moją sytuację, założenie kawiarni o jakiej marzę z bratową to ogrom pracy. Marta te lęki właśnie sama sprowadziłaś, kochana pomyśl sobie-pokonałam już taką drogę, cokolwiek się stanie ja dam radę. Nie nastawiaj się ani negatywnie, ani pozytywnie. Po prostu myśl o swojej sile, masz jej mnóstwo. Asiu jak tam siostra, mam nadzieję,że czuje się lepiej? Aniu mam nadzieję,że jeszcze moment i się wprowadzicie. A tej kolejki-gratuluję, to na pewno było wyzwanie. Agata mam nadzieję,że u Ciebie wszystko w porządku i trzymam kciuki za ten wolontariat. Dobrze pamiętam, Madzia ma jutro obronę? Wpadnę dziewczyny, obiecuję jak będę miała wolną chwilę :)
  20. Witam w nowym tygodniu. U mnie tyle zajęć,że dziewczęta nie mam na nic czasu, przez weekend w ogóle nie podeszłam do komputera, pamiętacie,że chciałam z bratową założyć firmę, ale wtedy przyszła ta propozycja od koleżanki? Wiecie to był strzał w 10, zarobiłam pieniądze, i teraz dodając wkład bratowej i pomoc mężów,ale drobną możemy to rozkręcić. Ale jak wiadomo kosztuje to jednak sporo pracy i czasu. Będę tutaj wpadać by zobaczyć co u Was słychać bo bardzo Was polubiłam i zależy mi na Waszym dobrym samopoczuciu,ale będę teraz rzadko. Wiecie, dzieci,dom,własna firma, to są wyzwania. Jechałam pierwszy raz sama autem, były emocje,ale żyję, auto stoi całe, mąż zadowolony;)Powiem Wam,że mam w sobie mnóstwo siły i energii. Kto wie,może w ogóle bym jej nie odkryła gdyby nie agorafobia? Aniu cieszę się z dobrego psychologa, widać,że to kompetentny człowiek i fantastycznie na Ciebie wpływa :) Mam nadzieję,że bez problemów się wprowadzicie. Madziu i jak powrót do Warszawy? Mam nadzieję,że odpoczęłaś w domu i wspaniale się obronisz:) Michalina mam nadzieję,że szybko Ci córy wyzdrowieją. Agata ja swój dom zaczynam nienawidzić, kiedy przychodzi do sprzątania. Szczególnie to latanie piętro,parter, a jak zrobimy sobie w końcu poddasze to już w ogóle zażyczę sobie windę:) A jak tam wypad do kina? Marta mam nadzieję,że trafisz na takiego terapeutę jak Ania i jeszcze bardziej doda Ci on energii:) pozdrawiam, muszę wyruszać z dziećmi na kontrolę do lekarza.
  21. U mnie dziewczyny w zasadzie nic nowego, rano wydaje mi się, że zdrowiejemy, a w okolicy śniadania znów wszystko wraca. W każdym razie mąż ma zapalenie zatok, syn przeziębiony, córce siadło na krtani, a mi chyba na wszystkim na raz. W każdym razie też nam wypisała lekarka antybiotyk,ale jeżeli w sobotę nie będzie poprawy dopiero mamy wziąć. Tylko,że ja jutro mam ważną sprawę urzędową, i trudno trzy razy przekładałam, muszę to załatwić, mam nadzieję,że się nie dobiję. Michalina mój mąż jak nasz Olek pierwszy raz dostał gorączki chciał chyba samego ministra zdrowia powiadamiać, tak panikował, więc nerwy i stres w takiej sytuacji są zupełnie naturalne, a Ty jako mama spisałaś się na 6 :) Dużo zdrówka, mam nadzieję,że mała już lepiej się czuje? Ania gratuluję udanego eksperymentu, na pewno było to spore wydarzenie dla Ciebie, ale jak udane:) Agatka ja się nie znam na takich technicznych kwestiach więc nie pomogę... Współczuję tych bóli, mam podobnie. Właśnie spokojny tryb życia pomaga, a na parę dni przed okresem zacznij pić ziele krwawnika, nie wiem czy w Turcji jest dostępne? Ale myślę,że mogą Ci z Polski wysłać-z doświadczenia wiem,pomaga. Cieszę się Asiu,że Wam zdrowie wraca. Tym specyfikiem się zainteresuję, tym bardziej,że ponoć wzmacnia on też odporność:) Madziu cieszę się,że tak pozytywnie u Ciebie:) Isia zaufanie jest najważniejsze, bez tego ciężko mówić o skutecznej terapii, bo nie otworzysz się do końca przed terapeutą, więc po prostu zmień specjalistę. Też Marta uważam,że takie doświadczenia są bazą na przyszłość-dałam sobie radę, wróciłam do domu, teraz już zawsze sobie poradzę. I tak myśl:)
  22. Marta ja się zgadzam z tym co Agata napisała, tutaj masz jeszcze napisane to przez specjalistę - http://www.psychologium.net/psycholog-psychiatra-psychoterapeuta-%E2%80%93-kto-jest-kim/ Psychiatra jest lekarzem, jeżeli pójdziesz do lekarza z obciętym palcem to go mało nie będzie interesowało jak to się stało, on będzie chciał go poskładać-operacją, lekami itp. Natomiast jakbyś poszła z tym do psychologa to on starałby się zrozumieć dlaczego go sobie obciełaś i tak by Tobą pokierował byś nie zrobiła tego ponownie. Taka to prosta różnica, wiadomo palec trzeba przyszyć, tylko od Ciebie teraz zależy czy znów go sobie odetniesz i wrócisz do lekarza-bo w razie czego go przyszyje, czy poświęcisz więcej czasu na terapię, ale już go nie będziesz kaleczyć. Tak jest z naszym schorzeniem, leki w początkowej fazie są konieczne, ale one leczą tylko skutek-czyli objawy lęku fizyczne, nie znajdą przyczyny. Cieszę się Aniu,że masz takie intensywne, i udane dni;) Asiu a co Wam pomogło? Bo my walczymy z tym katarem,ale ciężko jest. Ja jakoś się trzymam w garści, bo reszta już się poddała.... Nukusia kto nie zazna takiego lęku po prostu go nie zrozumie. Tym bardziej,że wydaje się nie mieć on przyczyny, bo cóż to za przyczyna-wyjście na zakupy? Jak jakaś kobieta zobaczy mysz i zacznie panikować to wszyscy to rozumieją, ale wyjście z domu? Ja się nie łudziła,że ktoś to końca zrozumie, tylko zaakceptuje moje reakcje. Michalina świetnie,że już zdrowiej u Ciebie;) A u mnie dalej kataralnie, jutro muszę jednak uzupełnić zapasy, mąż zaniemógł zupełnie, dzieci i dziadek. Ja zakatarzona,ale byłam grzeczną pacjentką, to jakoś daję radę;)
  23. Witam , jeżeli to Ciebie Asiu i Michalinko pocieszy to u mnie też w domu przeziębienie szaleje, synek szwagra mi dzieci załatwił,one mnie, ja męża, i na razie tylko dziadek się trzyma. W ogóle gdzie nie zadzwonię to każdy przeziębiony, mniej czy bardziej,ale katar i bóle gardła męczą. Eh, szkoda,że po lecie, ale trzeba jakoś przetrwać. Także dziewczyny zdrówka. Aniu jak było na ślubie, mam nadzieję,że wszystko w porządku? Marta decyzja o powrocie do szkoły jest świetna, nie myśl o tym za bardzo, by nie prowokować jakichś negatywnych myśli. staraj się mówić-jestem silna i cokolwiek się stanie dam radę. Agata opis wycieczki brzmi przeuroczo, aż chciałoby się być na Twoim miejscu,albo raczej z Tobą ;) Madziu gratuluję tego metra, takie osiągnięcie to solidna baza pod kolejne wyzwanie.Brawo :) pozdrawiam
  24. Ja Agata uważam podobnie, od dawna nie zauważam u siebie objawów, ale jestem na nie przygotowana, wiem jak u mnie wyglądają i mnie nie przerażają. Znam swoje ciało, każda z nas zna. Skoro Marta powiedziała,że to skutek osłabienia to ja jej wierzę. Zresztą sama siebie znam z takich odczuć-zmiana ciśnienia, jestem na spacerze, boli mnie głowa i już zaczynają drżeć nogi- a co będzie jak zemdleję. Także ja myślę,że nasze odczucia fizyczne są ściśle połączone z psychiką, i dopóki nie nauczymy się ich oddzielać to każde odczucie ściśle fizyczne będzie nakręcało nerwicę. Reakcja łańcuchowa. Ale to da się świetnie wypracować, albo raczej naprostować. Przecież tysiące osób boli w pracy głowa, kręgosłup czy dręczy przeziębienie, a nie panikują. Więc ja myślę,że te odczucia są jak naczynia połączone, i jedno napędza to drugie. Aniu cieszę się,że normalnie chodzisz do pracy i urządzasz mieszkanie. I psycholog widzę też wzbudził Twoje zaufanie:) Asiu zdrówka dużo, teraz niestety te nagłe deszcze, zmiany pogody, łatwo o przeziębienie, nie wiadomo jak się ubrać. Agata fajnie,że po kryzysie nie ma śladu, a życie przynosi Ci tyle satysfakcji;) U mnie kolejny aktywny dzień-nie wiem co bym robiła chyba jakbym miała wyhamować;) Agatka ja na kurs jazdy nie chodzę, to tylko parę lekcji doszkalających, także sama decyduję kiedy kończę, i widzę,że to będzie szybciej niż myślałam, bo co najważniejsze- mam mnóstwo pewności siebie i nie boję się. Kiedyś siedziałam w domu i myśl by podjechać do centrum była tragedią, a teraz staje się to przyjemnością. Jeszcze opanuję parkowanie, bo mam problemy małe i myślę,że za tydzień pojadę sama na jakieś małe zakupy i zobaczymy czy będę dalej taka pewna siebie;) pozdrawiam
  25. A ja wczoraj dziewczyny miałam debiut, podjechałam wieczorem z mężem do Lidla, prowadziłam. Droga mniej niż 5 minut, ale ileż emocji, mąż ciągle mnie strofował, on się dziwi moim pytaniom, prośbom o potwierdzenie czy dobrze jadę itp.Ale wróciliśmy cali i zdrowi ;) Jeszcze wczoraj miałam kurs i było super, ta kobieta co prowadzi jest szalenie sympatyczna, taka mała szkółka, w zasadzie w jej domu,ale wspaniała atmosfera. W ogóle bałam się dziewczyny tych jazd doszkalających-zamknięta w aucie na dwie godziny z obcym facetem mam jechać po centrum miasta,ale jest super! Naprawdę ja uważam,że mi najbardziej pomogła ta praca, to był moment przełomowy, dodało mi to tyle pewności siebie,że mogłabym góry przenosić:) Agatka mi właśnie chodziło o to jak to Michalina ujęła, czyli nie czekać z niepokojem na każdy okres tylko wiedzieć,że jak parę dni przed okresem przyjdzie osłabienie, większy niepokój,drażliwość,czy np bóle brzucha,to to jest coś zupełnie naturalnego, i lepiej wtedy wziąć kubek melisy, włączyć spokojną muzykę, i leniuchować zamiast zamęczać się myślami o powrocie nerwicy. Widzę,że u Ciebie bardzo aktywny czas-gratuluję ;) Marta nie każde osłabienie wiąże się z nerwicą, wczoraj ciśnienie spadało, pogoda była fatalna, także wiele osób miało gorszy dzień. Dobrze,że nie łączysz tego z nerwicą, to wielka umiejętność ;) A pokój po remoncie musi wyglądać super;) Michalina zdrówka dla Was. Asiu korzystaj póki możesz, Twoja córa często chorowała, więc na pewno ją o wzmocni. Aniu, Madziu co u Was słychać?
×