Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. Właśnie z mamą doszłyśmy do wniosku,że wychowano mnie na taką grzeczniutką dziewczynkę, która jest spokojna i cichutka. To było wbrew mojej naturze, i pewnie dlatego mam takie problemy. Zamiast mówić wprost duszę wszystko w środku, a wiadomo jakieś ujście musi to mieć. Szybkiego powrotu do zdrowia Ewo Ci życzę:) Mój mały wziął syrop,ale chyba dlatego,że widział,że jestem już strasznie zmęczona proszeniem go. W końcu zasnął, gorzej,że teraz córka zaczyna mieć katar. Dobrze chociaż,że mąż znalazł kogoś do pracy,ponoć bardzo kompetentny pan. Liczę,że dzięki temu będzie więcej w domu,a ja odetchnę. Uwielbiam moje dzieci,ale czasem muszę zamknąć drzwi i mieć parę minut tylko dla siebie. Pozdrawiam Was:)
  2. Ja właśnie zdałam sobie sprawę,że nie potrafię rozmawiać szczerze z ludźmi, zawsze wszystko analizuję i odtrącam tematy kłopotliwe. Te emocje zostają potem we mnie i wracają jako nerwica. Cóż muszę bardziej myśleć o sobie, a nie o tym by przypadkiem kogoś nie urazić. Magda też rób i mów to co czujesz, to dobre dla Ciebie. Wczoraj powiedziałam sobie- dobra daję ci 5 minut, rób co chcesz,ale ja potem wstaje idę dalej i nerwicę mam gdzieś. Żaden super atak nie nadszedł, osłabiłam go chyba swoją postawą:) A i wieczorem rozmawiałam z mamą, tata nie wiem czy jest zły,czy jak to nazwać on nie sądził może,że ja analizuję z psychologiem całe moje życie, dzieciństwo,wpływ rodziców itp. Nie wiem, poczuł się zdradzony,że nie z nim o tym rozmawiam, tylko z kimś obcym. Ale mu już przeszło-tak twierdzi mama. Dziś jest dobrze, byłam nawet już w sklepie. Ale mam pytanie z innej beczki, jak dajecie dziecku lekarstwo? Olek wczoraj wpadł w histerię i nic nie działało, prośby,groźby,nic. Co udało mu się dać to wypluwał. Nie wiem, nie śpi, jest strasznie marudny, a syropu nie da sobie podać, latam za nim jak głupia a on nie weźmie...
  3. Ja też dzisiaj nigdzie bym nie wyszła,dobrze chociaż,że mały chory to mam wymówkę. Ja z Aleksandrem chodziłam gdzie się dało,teraz nie mam jak, jest mi wstyd,bo moja córka na spacerki chodzi koło domku, a Olek poznawał świat dużo ciekawiej i też ciągle mam wyrzuty sumienia,więc Was rozumiem. Mąż na szczęście nie miał dużo pracy i już w domu, przejął dzieci a ja pod kocem leżę i narzekam na mój straszny los. Naprawdę kiepski dzień, ta wczorajsza rozmowa z mamą na mnie tak podziała, wyrzuciłam wszystko z siebie, ale nie czuję się lepiej,jeszcze ten obrażony tata... Oby było lepiej...
  4. I jak Madziu impreza rodzinna się udała? Magducha pewnie w książkach, a Wy gdzie? A ja miałam wczoraj kiepski dzień, rozmawiałam z mamą tak szczerze o moich problemach jak nigdy, i tata coś usłyszał,czegoś nie zrozumiał, coś sobie dopowiedział i wyszło mu,że opowiadam psychologowi,że to on jest winny moim lękom. Z mamą tłumaczyłyśmy,ale to nic nie dało. Wyszli wcześniej, a jak dzwoniłam to tata nie chciał rozmawiać ze mną-bo przetrawiał temat. Dziś też jak zadzwoniłam stwierdził,że ma dużo pracy. Czyli dalej jest obrażony,tylko nie wiem na co? Do tego mały ma straszny katar, spać nie mógł, jest bardzo marudny, mąż w pracy, a ja mam podły nastrój... Pozdrawiam.
  5. To ja widzę,że Wam dziewczyny lepiej w tym kinie poszło. Ja cały dzień nie byłam zdecydowana-iść,czy nie iść. Nawet mąż zadzwonił do kina i zapytał się jak z biletami,czy będzie dużo ludzie,a ja szukałam okazji by nie iść. I proszę, sąsiedzi i naszego bliźniaki wpadli i zaprosili nas na parapetówkę. Oczywiście przekonałam męża,że warto iść,ale wróciliśmy po jakiejś godzinie,może trochę dłużej. Mnóstwo ludzi,bardzo głośna muzyka, morze alkoholu i dymu. Sąsiedzi młodzi,sympatyczni,ich synek równolatek naszego Olka,ale widać,że lubią się bawić. I teraz się zastanawiam-czy tylko od święta,czy na co dzień tacy są? Liliana (moja córeczka) od 5 na nogach,impreza jej nie ruszyła,ale rodzicom nie da pospać:) Dziś u mnie rodzice,moi dziadkowie i teściowa-będziemy ich święto obchodzić. Ale do kina muszę iść, trudno,trzeba będzie spróbować. Pozdrawiam.
  6. Witajcie już weekendowo:) Teść pojechał na wykłady, teściowa jest u nas i mąż wyciąga mnie do kina, wieczorem. I bym chciała i właśnie nie wiem jak to będzie. Już dawno nie byłam w kinie, niby trzeba próbować,ale nie dowierzam swojej psychice. Zobaczymy,idę z córeczką na małe zakupy. Pozdrawiam.
  7. Oj tam Dziewczyny wszystkie jesteśmy młode:) Ja już po spacerze, dzieci od 5 na nogach,więc zapakowałam młode i do centrum. Zaszliśmy do centrum na zakupy, potem do biblioteki się zapisać,bo ostatnio czytam tylko bajki dla dzieci,albo poradniki dla rodziców,czas odświeżyć umysł. Szybko nam zeszło, ja się dobrze czułam,ale pogoda kiepska i wróciliśmy dosyć wcześnie. Po środowej wizycie u psychologa jakoś tak mi lepiej, powiedział,że robię postępy,jestem otwarta na terapię i na zmiany,jedyne czego mi brakuje mi pewności siebie i wiary w sukces. No tak, szybko się zniechęcam i chciałabym już wrócić do normalności, ale trudno,ten proces trochę trwa.
  8. A i Magducha powodzenia podczas sesji:) Studia to był naprawdę bardzo fajny czas, szkoda,ze tak szybko przeleciał...
  9. Też Magda trzymam kciuki po Twoje badania, oby poszły po Twojej myśli:) Mój mąż teraz ma bardzo dużo pracy, ma własną firmę, miał bardzo dobrego pracownika,a on z dnia na dzień sobie poszedł, nawet nie powiedział dlaczego. Mąż został ze stażystą, ale właściwie to on go uczy, więc szuka kogoś a na razie stresu i pracy ma po pachy:) No i wiecie, jak się poznaliśmy, to ja byłam tą odważną, nie mogłam usiedzieć w miejscu, on mnie takiej nie znał-jak teraz i czasem mu ciężko,ale zapomina,że to mi najbardziej jest ciężko. Ale na szczęście reflektuje się w porę:) A ja uziemiona, ogrzewanie nam nie działa, mąż-inżynier walczył dzielnie, potem przyjechał mój tata, o 21 się poddali i wezwali( w końcu) fachowca, a on zobaczył i zapowiedział się na dziś, ma być między 9 a 12... Na razie jest strasznie zimno, i cóż czekamy:) Pozdrawiam:)
  10. Udały się bo dość dobrze się czułam,ale dzieci tak wczoraj szalały,że połowy rzeczy nie kupiłam,tylko biegałam za Olkiem, który bawił się u uciekanie, a mała ząbkuje więc ciągle na rękach... Ale cóż lubię ten rozgardiasz:) Dziś idę do psychologa, pojadę taksówką, mąż mnie przywiezie, po awanturze. Wczoraj poprosiłam by mnie zawiózł i przywiózł,ale on ma spotkanie z klientem więc nie da rady,zezłościłam się bo on ciągle pracuje,a mąż uznał,że * agorafobia to wygodna dolegliwość*-tu zawieź,tam przywieź,nie zrobię tego itp. Dla mnie to nie jest wygodne, tylko upokarzające bo zawsze byłam bardzo energiczna i odważna. Cóż, mąż myśli,że powinnam już być zdrowa. Jak przy grypie-recepta,syrop i rano ma nowo narodzoną żonę... Dostałam też Relanium-miałam brać naprawdę w trudnych chwilach,ale wolę coś ziołowego,chyba,że nie będę widziała poprawy wtedy trudno,zacznę brać leki. Pozdrawiam.
  11. Wiesz Magda,że ja też miałam podwyższone OB ,ale to już dość dawno i okazało się,że to od zęba. Teraz robię badania na białko zapalne- o ile dobrze pamiętam,one są ponoć dużo lepsze. OB to podwyższa się naprawdę z błahych powodów, więc głowa do góry:) Oj mój synek mógłby zamieszkać na zewnątrz,tak mu się śnieg spodobał,małej jeszcze nie interesuje za bardzo,ale ja mam już trochę dosyć, od niedawna mieszkamy w domku i teraz muszę sama odśnieżać,bo mąż oczywiście w pracy:( Muszę iść na większe zakupy,mam nadzieję,że obędzie się bez niespodzianek... A i ja zawsze noszę przy sobie Validol, nie wiem czemu,ale sama obecność jego w torebce mnie trochę uspokaja. Miłego dnia!
  12. Jak przeczytałam jakie mogą być skutki uboczne brania leków to zrezygnowałam, skoro siedzę cały dzień w domu z dziećmi to się po prostu przestraszyłam... Dziś teść podwiózł mnie do centrum, popilnował dzieci a ja zaszalałam na * butowej* wyprzedaży:) Bardzo się ucieszyłam,że tak dobrze zniosłam te zakupy. A teraz muszę je jakoś schować, bo mąż nawet po promocji 3 par kozaków może nie strawić:)A co tam u Was?
  13. A i Magda mam nadzieję,że gorsze chwile szybko miną! Jak mam gorszy dzień chcę leżeć i płakać, ale dzieci malutkie i nie rozumieją,że mama ma gorszy dzień. Ale staram się dla nich chociaż też mam momenty,że mówię sobie-jestem okropną matką, nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo,mam wyrzuty sumienia... Czemu dzieci winne,że mają taką pokręconą matkę?.. Egzaltacja-zagraniczne wakacje? Piękne plany, ja kiedyś sporo podróżowałam, z rodzicami, z mężem czasem sama. Teraz cieszy mnie wyprawa na pocztę... Dziwne to życie. Jeszcze raz pozdrawiam.
  14. Fajnie,że piszecie:) Mnie mąż namawia na branie leków, myślał,że jak pójdę do psychologa to od razu wrócę do normalności, pół roku mija, a ja maszeruję koło domu, z mężem czy z rodzicami mogę pojechać gdzieś dalej, ale sama z dziećmi? Nie... Dziś znów dzień w domu, mąż pracuje nawet w domu-niestety... Do tego wujek i jego narzeczona mieli wypadek samochodowy-ledwo przeżyli, takie wiadomości dodatkowo wytrącają mnie z równowagi. Mam nadzieję,że jutro będzie lepiej. Pozdrawiam Was serdecznie.
  15. Witam , mam nadzieję,że dalej tu zaglądacie, bo chciałam porozmawiać i wesprzeć się z osobami, które cierpią na to co ja. U mnie zaczęło się niecałe 3 miesiące po porodzie córeczki, mąż wyjechał, zostałam na 3 dni sama z małą i starszym synkiem. od tamtej pory jest mi ciężko, chodzę na terapię, ale na razie efekty są takie,że w swoim otoczeniu czuję się swobodnie, niestety sama nigdzie nie pojadę. jestem na siebie wściekła, bo mieszkamy na przedmieściach, nowe osiedle, wszędzie budowy, a ja nawet mojego 3 letniego synka na porządny plac zabaw nie mogę zabrać. Czuję,że jestem złą matką, od 5 miesięcy siedzę głównie w domu, a kiedyś studiowałam, podróżowałam, jeździłam z synkiem do kina dla mam, na różne zajęcia, a teraz dom, sklep,rundka dookoła i znów dom... Psycholog mówi,że robię postępy, ale nie mam czasem siły... Żal mi dzieci...
×