Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. A to szkoda Maniu,że mi zabrakło śmiałości:) Ale liczę,że będę mieć okazję spróbować więcej ciach, te drożdżówki kokosowe były wspaniałe, nawet Lilka nieco się skusiła:) Bardzo Ci życzę by takich okazji było jak najwięcej, masz talent i wdzięk-świetnie byś się sprawdziła w telewizji:) Udanego wyjazdu:) I w ogóle miłego weekendu:)
  2. No to Michalina zapraszam serdecznie do Gdańska, ja tak po kolei Was poznaję. Byłam w niedzielę na tym festiwalu, ciężko było mi naszą Manię znaleźć, ale w końcu się udało-dobrze,że była nazwa bloga na stoisku. Co prawda nie mogłam porozmawiać z naszą Manią, jakoś tak tłoczno było, i głupio mówić-hej, jestem Julka z forum o agorafobii, ale widziałam, pewnie Mania mnie skojarzy, mój synek młodszy krzyczał,że chce lody, a Lila wzięła trzy drożdżówki dla tatusia :) Mania to urocza dziewczyna, wyglądała tak słodko, bardzo dziewczęco, no, aż szkoda,że przyszłam w złą porę bo chciałabym o ciastach porozmawiać dłużej:) Jakie tam pyszności dziewczyny były. Zawsze myślałam,że potrafię piec całkiem, całkiem,ale jednak zostaję daleko w tyle:) Michalina taka praca może być ciekawym doświadczeniem. Ja bym wzięła, chociażby po to by zobaczyć czy dasz radę ogarnąć dom, dzieci, i obowiązki. A miejsce na wakacje wybraliście cudowne;) Diana mam nadzieję,że dalsze badania potwierdzą nasze przypuszczenia-że to nic groźnego. Tak trzeba myśleć, głowa do góry. Nie wolno zdominować się tym świństwom.... Joasiu może Tosia wolałaby na gęsto zjeść kaszkę? Mi Lilka nie lubiła tak przez butelkę, nie wiem jak robisz, ale może zrób odwrotnie, jak na gęsto to zrób płynnie, albo odwrotnie. A jak spacerówka się spisuje? Nie dziwię się,że nie możecie doczekać się wakacji, a szczególnie Zosia, pierwszy wyjazd:) U mnie nieco zaziębieniowo, Lila kicha i narzeka na gardło od wtorku, daję jej roślinne leki,bo jakoś bardzo rozwinięte to nie jest, ale córa ma wariuje. Bo jak ją boli gardełko to już w ogóle nic a nic nie zje. A jak ma wyzdrowieć szybciej jak ona na głodniaka chodzi? Nie mam już cierpliwości do tego jej marudzenia przy jedzeniu. Ignaś oczywiście uwielbia przejmować jej zachowania i mam bunt na pokładzie. Tylko Olek zachowuje spokój. Mąż dużo pracuje, niby na miejscu, a wczoraj do 3 szykował projekt. Dziś wrócił o 19, zjadł i już poszedł spać,przed dziećmi. Także mam wieczór dla siebie, dopóki Lili nie zachce się pić, a Ignaś standardowo nie zacznie marudzić. Weekend zapowiada się bez planów wielkich. Sprzątanie, ogródek, a w niedzielę urodziny kolegi Olka. Wszyscy mamy iść. Ot, i tyle:) Zrobię sobie herbatę i w końcu coś przeczytam:)
  3. Czytałam o tej imprezie Maniu wczoraj w gazecie, widzę dużo atrakcji dla dzieciaków, jak będzie ładna pogoda to może podjedziemy:) Tylko jak Ciebie znaleźć?:) powodzenia, świetnie dasz sobie radę:) Asiu ja Ci mogę polecić Oliatum Baby, używam u Ignasia, on też ma raczej delikatną skórę i super się sprawdzają. Dzieci za szybko rosną, Tosia już ma 5 miesięcy, pewnie niebawem usiądzie. Teraz Bobovita ma fajne kaszki, bez cukru, same zboża i dodatek owoców, spróbuj dać Tosi, pewnie jej posmakują.A Zosia jaka zuch dziewczynka, gratulacje:) Agata mój bratanek jest równolatkiem Ady i dziś był u nas, on chodzić na razie nie chodzi :) Postoi jedynie sam, ale chłopcy później zaczynają czy chodzić czy mówić:) Widocznie my zabraliśmy Turcji pogodę, momentami czuję się jak w tropikach:) U nas w miarę ok, martwię się znów o kuzynkę mocniej. Radioterapia przebiega z przeszkodami, wdało się zakażenie gronkowcem, kuzynka traci apetyt i energię. Mam nadzieję,że to chwilowe. Dzieciaki szaleją całe dnie na powietrzu,przynajmniej zasypiają z mniejszymi problemami :) Ignaś ma za dużo energii, za często się złości, ostatnio musi wszystkiego dotknąć, idę z nim do sklepu, a on musi sprawdzić każdą półkę i wszystko mi znosi do koszyka. W wózku siedzi tylko jak już jest bardzo zmęczony, już mi ciężko za nim nadążyć, a co będzie dalej? :) Mąż mi wybył na wieczór do brata, posłałam dzieciaki wcześniej spać i mam zamiar obejrzeć babski film. Od poniedziałku mąż ma więcej pracy, na szczęście projekt na miejscu, więc źle nie będzie, przynajmniej wieczorem wróci do domu, Miłego końca weekendu i tygodnia.
  4. Witajcie w tą piękną pogodę:) Byłam z Ignasiem zapobiegawczo jeszcze raz u lekarki,ale zdrowy, siły ma, apetyt tak samo, nie wiemy dalej co to było. Wyniki dobre, ale dla pewności powtórzę za jakiś czas. Tylko po tym paskudnym pobieraniu Ignacy boi się przebierania, kojarzy to z tym kłuciem i mam problem by go ubrać czy przebrać. Okropnie płacze i krzyczy. Liczę,że mu szybko przejdzie. Mieliśmy w niedzielę 5 urodzinki Lili. Masa dzieci, masa zabawy i większa masa sprzątania. Ale najważniejsze,że córa zachwycona, pogoda wspaniała,to dzieci bawiły się cudownie w ogrodzie. A przede mną planowanie 2 urodzin Ignasia:) Teściowa naopowiadała Lilce jakie to cudowne jest sypanie kwiatków w Boże Ciało, i ta moja pannica od razu zapragnęła sypać kwiatki. Wiedziałam,że to nie dla niej,ale uparła się jak osiołek. Szłam koło niej, i wyszło na to,że to ja sypałam kwiatki,bo Lilę interesowało wszystko tylko nie to co trzeba:) Maniu a gdzie będzie ten festiwal? Może wpadnę z rodziną:) Bardzo gratuluję wyróżnienia i życzę powodzenia, gwiazda nam tu rośnie:) Diana i jak po badaniu, wszystko w porządku? Baby shower? Ja to nawet żałuję,że mi nikt takiego nie zrobił:) Michalina, Joasiu , Agata-co u Was?:)
  5. I pogoda dopisała, i jedzonko i humory-na pewno mieliście piękną uroczystość Asiu:) No i już nie narzekaj na figurę, bardzo fajna z Ciebie kobietka:) Michalina rzeczywiście przykre, żeby tak w żywe oczy okłamać i oszukać. Nie kupuj już tam, i raczej odradzaj rodzinie i znajomym. Z uchem lepiej uważać, oby szybko przeszło. Diana teraz ciepły tydzień się zaczyna to pewnie macie spory ruch, ludzie co rusz mają ochotę na chłodne napoje. Mały już zdrowy? Agata czas właśnie przy dzieciach leci szybko i widać jak ucieka. Pierwszy kroczek to cudownie, jeżeli Ada jest jak Ignaś to szykuj się na sporo biegania:) Mój brzdąc zawsze lata tam gdzie mama nie pozwala, albo nie ma planów biec:) A co do regeneracji to powoli zapominam co to za słowo. Przydałyby mi się wakacje, takie solo,tylko ja i jakieś spa. Ale to marzenie na czas jak Ignacy zda maturę:) PolskaPolska już nie macie gdzie agitować ?:) U mnie weekend był nerwowy. W sobotę Ignaś zaczął gorączkować, humor miał, apetyt też, tylko gorączka przyszła. Rodzice zabrali Liliankę i Olka na spacer, skorzystali z Nocy Muzeów, no a my siedzieliśmy w domu. W niedzielę gorączka nie spadła, taka powyżej 38 stopni była,pod 39 chwilami .Ale dalej brak innych objawów, a Ignaś nieco marudny,ale jadł, pił, nawet nieco się bawił. W poniedziałek raniutko mu zmierzyłam i miał równo 40 stopni. Natychmiast pojechaliśmy do przychodni jak tylko otworzyli, lekarka zgodziła się go przyjąć poza kolejnością, ale gdyby nie badanie na miejscu nie powiedziałaby, że mały ma tak wysoką gorączkę. Leki nic nie działały, więc kazała jechać na SOR dziecięcy. Moja mama musiała jechać do pracy, a siedziała z Lilą to zabraliśmy córę, zawieźliśmy do teściów i do szpitala. Tam 8 godzin spędziliśmy. Robili małemu badania krwi i moczu, 3 razy lekarze go oglądali. I nic. Wyniki dobre, ale samo pobieranie okropne, pani pielęgniarka jakby dopiero się uczyła na Ignasiu pracy ze strzykawką, jak on płakał, dobrze,że mąż z nim był a ja za drzwiami,ale sam mi mówił,że mu się słabo robiło, krew leciała,ale nie do strzykawki, a na podłogę. Wyszlibyśmy głupsi i przerażeni gdyby nie taka starsza lekarka, super podejście i do dzieci i rodziców. Oczywiście całą noc nie spałam, sprawdzałam czy wszystko ok z małym,ale on rano wstał i jak mówiła lekarka na pewno będzie lepiej to było. Gorączki brak, apetyt jest, humor w miarę. Nie wiem czy to infekcja, zęby, nie wiem. Ale dziewczyny stresu najadłam się jak nigdy. Dalej go obserwuję, ale mam nadzieję,że to incydent był. Nieco plany na dłuższy weekend nam się zmieniły, nie jedziemy do mojej kuzynki, wolę małego nie męczyć podróżą i zostajemy w domu.
  6. Witam się i ja :) Dałam radę z dziećmi i przetrzymaliśmy tydzień bez męża. Ignaś bez taty szalał, bunt dwulatka trwa w najlepsze, a jeszcze nie było 2 urodzinek. Charakterek to Ignaś ma i nie da sobie w kaszę dmuchać. Czasami mam dość, Ignacy ma niesamowitą wytrzymałość, potrafi wpadać w złość i pół godziny krzyczeć i płakać. Wczoraj pierwszy raz widziałam kleszcza. Lilka w ogrodzie musiała go złapać. Takie stworzonko a ile nerwów, pojechaliśmy do lekarza by go wyciągnął. Mam co prawda takie lasso do wyciągania, może sobie czy mężowi bym wyciągnęła, ale dziecku to się bałam, a może coś by zostało? Lekarz powiedział,że mało się napił krwi-to widać,więc jego zdaniem był króciutko wbity,ale smaruję to miejsce maścią z antybiotykiem i będę obserwować.Takie to maleństwo, a ile stresu. We wtorek jadę z rodzicami do kuzynki,źle znosi pobyt i naświetlania-psychicznie. Z mężem pojedziemy do niej po Bożym Ciele, podtrzymać na duchu. Szwagier namówił nas na wakacyjny wyjazd, tydzień spędzimy więc w Górach Świętokrzyskich. Wynajęliśmy wspólnie domek i w niedzielę,zaraz po końcu szkoły ruszamy:) A potem pewnie pod koniec lipca wyjedziemy na drugi tydzień. Nie zrobimy jak rok temu,że całe 2 tygodnie w jednym miejscu, może gdzieś trafimy na pogodę:) Michalina my za 2 tygodnie mamy urodzinki Liliany, robimy przyjęcie ogrodowe-oby dopisała pogoda nam obu.:) Może coś z migdałkami powoduje te dolegliwości? Maniu gratuluję sukcesów kulinarnych:) I też odpoczynku życzę, to ważne by znaleźć chwilkę dla siebie w tym chaosie dnia codziennego. Diana i jak tam po weekendzie? Portugalia-jedno z moich marzeń, jedź koniecznie i opisuj wrażenia:) Asiu i jak tam przygotowania do chrztu? Agata co u Ciebie?
  7. Witam dziewczyny majowo:) Nam majówka minęła nijako. Pogoda przez 2 dni niezbyt dopisała, Ignaś ząbkował i był marudny, strasznie męczący, nie spał. Starszaki znudzone, bo na jezioro za zimno, na dworze było zimnawo to nie chciało się spacerować po lesie. Moja mama mówiła bym sama z mężem pojechała, a ona zajmie się dziećmi. I to byłaby lepsza opcja. Nam miejsce, cisza i spokój odpowiadały,ale dzieciom nic a nic. Brat męża został w domu i korzystali z miejskich atrakcji i byli zadowoleni. No cóż, przynajmniej zmieniliśmy otoczenie na moment:) Teraz weekend, pogoda śliczna, dziś wpadli teściowie na ogrodową herbatę i ciacho. Jutro jedziemy do wielkiego parku z placem zabaw i obiad na mieście. A potem ciężki tydzień bo mąż wyjedzie w poniedziałek i wróci w piątek dopiero. I następny tydzień tak samo się zapowiada. Niestety coś tam się popsuło na miejscu i mąż musi nadzorować prace. Nie muszę Wam mówić jak bardzo mnie to cieszy, Ale damy sobie radę, rodzice są obok, a teściowa aż pali się do pomocy:) Diana cieszę się,że wycieczka okazała się taka udana :) Również mocno zazdroszczę. To gdzie teraz się wybieracie? Mój Ignaś to by chyba rozniósł samolot na kawałki:) Michalina my w 90 % kłócimy się o totalne bzdury. Często po chwili już nikt nie wie o co ta burza. Ale tak jest, że mamy takie dni,że źle ustawiona maselniczka powoduje awanturę roku. Tak chyba jest w większości małżeństw. Głowa do góry;) Udanego tygodnia
  8. Witam się po weekendzie :) Wiosna Was dziewczyny musiała wciągnąć, bo jakoś tak ciszej u nas:) Jak tam weekendowe plany się udały? U nas w końcu rodzinnie. Jak jest tata w domu to dzieci zupełnie inaczej się zachowują. Chyba muszę pomyśleć nad swoją stanowczością :) Kupiłam sadzonki pomidorów, i cóż, zrobię sobie nieco grządek,mam w planie sałatę, szczypiorek, chcę też malinę wsadzić. Ciekawe czy mi coś wyjdzie z tej chęci bycia eko?:) Pogoda nie dopisuje, niby zimowo nie jest,ale albo pada, albo wieje, albo jest zimno. Także sobota w domu, mój brat wpadł z rodzinką. Bratowa już wymęczona ciążą i opieką nad Brunem. Mały ma 10 m-cy w końcu, wymaga masy uwagi. A tutaj męczą ciążowe dolegliwości. Aż się boję co będzie po porodzie, dwójka takich maluchów, ale są szczęśliwi,a to najważniejsze w końcu:) A niedziela u teściów na obiedzie byliśmy, bardzo miło było i smacznie. A dziś znów codzienność, mąż w Łodzi, ale dziś wraca,i dopiero w czwartek pojedzie na 2 dni.;) Michalina mam wielką nadzieję,że wspaniale spędzicie czas na tym wyjeździe. Czekam na wrażenia:) Diana na pewno warto wziąć coś na gorączkę-lepiej Nurofen niż Panadol,bo zwalczy i ból od zmęczenia, i np infekcję, na brzuszkowe problemy probiotyk, coś na biegunkę, plastry, wodę utlenioną, wapno na niespodziewane alergie. Ja tak zawsze biorę:) I oczywiście czekamy na relację ze szwajcarskiej wyprawy. A z mamą to rzeczywiście jedynym wyjściem jest rzeczowa rozmowa jak opadną emocje. Mania co tam u Ciebie słychać? Agata wszystko w porządku u Was?
  9. Witam Was w nowym tygodniu:) Maniu niezbyt fajnie,że dalej masz te dolegliwości, dieta nie pomogła? Oby nowe leki dały radę. I współczuję rodzinnej sytuacji. Sama boję się takich informacji jak ognia. Diana to nic tylko trzymać kciuki za powiększenie rodziny:) Jak oglądam Magdę Gessler to w każdym lokalu jest manager by właśnie odciążyć właścicieli. Fajnie,że będzie nim ktoś Wam znany;)A powiedz w Szwajcarii chcecie leniuchować, czy bardziej zwiedzać? Kusi mnie zagraniczny wyjazd. Od podróży poślubnej, prawie 9 lat nie byłam poza naszymi granicami... Joasiu jak tam panienki się mają? Ja przy każdym następnym dziecku panikowałam chyba bardziej, ale z czasem to się uspokaja:) Michalina i jak tam po weekendzie? Teściowi służy pobyt? No i mam nadzieję,że zdecydowaliście się oderwać od codzienności i odwiedzić Kaszuby? Nam się udało pojechać do mojej kuzynki. Dużo emocji mnie kosztowała to wizyta. Wiadomo, mówiłam,że wygląda dobrze,że będzie tylko lepiej,ale nie mogę zaprzeczyć,że kuzynka wygląda mizernie, że widać jaka jest słaba,jak się męczy. Na razie bardzo ją martwi rozłąka z rodziną, to będzie 5 tygodni poza domem. Ale myślę,że ostatecznie pokona to wszystko. Trzeba dużo wiary mieć w sobie. Zaprosiłam ją do nas na sierpień, odpocznie, synek się oderwie od codzienności, mam nadzieję,że przyjedzie. Mąż znów dziś wyjechał, wróci w czwartkowy wieczór. Ignaś wpadł w czas buntu 2 latka, jest nieznośny. Wszystko na nie, a, że mały ma charakter to mamy domowe wojny o wszystko. Poza tym to czekamy na wiosenne temperatury, i dużo spacerów i czas spędzany w ogródku ;) Zaraz wpadnie moja mama na cappuccino to sobie poplotkujemy:) pozdrawiam
  10. Witam się markotnie, przez pogodę. Jak jest słonecznie, to zimno i wietrznie. Jak ciepło,to pada. Dzieciaki mi wariują w domu. Męża w tym tygodniu prawie nie widuję, od wczoraj jest w Łodzi, i wróci dopiero w nocy z piątku na sobotę. Mam dziadka u siebie, taki pomocnik i milej się śpi kiedy nie jestem sama w domu z dziećmi. Mąż do połowy maja będzie tak pracował wyjazdowo, więc w ramach rekompensaty zarezerwował nam majowy weekend. Żaden tam egzotyczny wypad. ledwie 120 km od domu,ale nad jeziorem Jeziorak, lasy, woda,spokój. Nie ma sensu jechać gdzieś daleko, jeden dzień, jeden odpoczywać, a kolejny znów jechać. A tak to się po prostu polenimy,bo na miejscu jest wyżywienie, taka agroturystyka więc swojsko i anielsko:) Już nie mogę się doczekać tego rodzinnego wypadu:) A w niedzielę planuję odwiedziny kuzynki. Oby się udało. Moi rodzice wrócili zachwyceni, w czerwcu lecą na Maltę, w sumie pielgrzymkow,ale fajna cena, a oni ostatnio złapali bakcyla. Też tak chcę, odchowam dzieci i w świat:) Joasiu i jak Zosia zdrowa? A Tosia mam nadzieję choroby nie przyjęła i też zdrowa? Michalina jeżeli w życie wkrada się rutyna to taki wyjazd na pewno będzie miłą odskocznią. Spędzicie razem czas, zregenerujecie siły i będziecie mieli miłe wspomnienia;) Maniu jak tam zdrówko? Jak w pracy? Diana co tam słychać w Waszej knajpce? Agata co u Was?
  11. Jestem dziewczyny, nieco mnie nie było,a to przez domowe sprawy, piękną pogodę-wyrzucała nas z domu. Potem mój mąż zaczął zlecenie w Łodzi, moi rodzice wyjechali do Krynicy do sanatorium na wiosenny odpoczynek i cóż, codzienność mnie wciągnęła. W końcu mam weekend, męża w domu, za 3 dni rodzice wracają, to nie będę musiała podlewać im kwiatków:) Zeszły weekend był śliczny,cały spędzony poza domem. Potem męczący tydzień, a teraz w końcu rodzinny weekend. Sobota domowo, a niedziela to wypad na śniadanko do knajpki, a potem obiad i teściów. Nie tykam się garnków w ten dzień, taki mam plan:) Jak wszystko pójdzie dobrze i dzieciaki będą zdrowe za tydzień jedziemy odwiedzić kuzynkę w domu. W domu zaczyna więcej jeść, jajecznicę na parze i głównie kaszkę mannę,ale je. Tylko nigdzie nie wychodzi, głównie leży, czyta, ogląda seriale, brakuje jej ludzi,ale nie może złapać żadnej infekcji. Bardzo mi jej szkoda, ale staram sie myśleć pozytywnie. Na szczęście guz nie miał przerzutów na węzły chłonne. Jesteśmy dobrej myśli. Maniu już widziałam to ciasto, jak dla mnie to cukiernicze cudo. Zrobię je na pewno, i gratuluję takiego wypieku:) I relaksującego weekendu życzę:) Joasiu Hipp ma dobre mleko dla niemowlaków, więc mam nadzieję,że ograniczy Tosi problemy. W maju mogą być już komunie, więc pewnie byłyby problemy w lokalami, ale Wy chyba chcecie zrobić przyjęcie na powietrzu? Kościół za to będziesz mieć pięknie przystrojony:) Michalina zapraszamy na Kaszuby:) Ten ośrodek w Krojantach to naprawdę super sprawa, jestem pewna,że pomoże teściowi. No i brawa dla Igi,że dobrze sobie daje radę:) Diana i jak opinie o nowej pracownicy?:) Agatka my tutaj się martwimy co u Was słychać?
  12. Piszę na gorąco wrażenia. Kuzynka jest bardzo słaba, schudła już 12 kg, nawet siedzenie ją męczy. Proponują radioterapię z chemioterapią, kuzynka konsultowała się z innym lekarzem, i jego zdaniem lepiej jest robić samą radioterapię na razie, i woli zacząć od naświetlań solo. Teraz w piątek wraca do domu jak będzie ok, a za 4 tygodnie ma zacząć naświetlania. Cykl 30, cały czas w szpitalu, 1,5 miesiąca poza domem. Mimo to stara się jakoś trzymać i zachować optymizm. Święta miała smutne, bo na oddziale, ale był mąż, był synek,rodzice, teściowie, teraz my,więc zachwycona i szczęśliwa. A spotkanie z Asią umówiłyśmy mailem, co prawda było naprawdę krótkie,nie wiem może z 20 minut, ale było to naprawdę fajne spotkanie. Szkoda,że nie poznałam Asi córek, ale widziałam zdjęcia Tosi-śliczna jest, a ile ma włosków! Mój Ignaś chyba ma mniej bujną czuprynę:) Zosia taka do mamy podobna, skóra żywcem zdjęta. Sama Asia szalenie sympatyczna, miałam wrażenie,że jesteśmy jak najbliższe przyjaciółki. Zaprosiłam Asię z rodzinką nad morze,mam nadzieję,że słowa dotrzyma i przyjedzie:) Diana nie ma to jak babskie zakupy;) Moje dzieciaki na zajączka dostały głównie słodycze, chociaż prosiłam by im nie kupować, musiałam schować i będę wydzielać,bo pewnie naraz by zjadły wszystko ;) Ale Ignaś ma zabawkowy telefon i gada jak najęty z kimś po drugiej stronie, ciągle odbiera setki połączeń;) A jak Mania, Michalina Wasze święta? Agata co u Ciebie? pozdrawiam
  13. I jak Wam dziewczyny minęły Święta? Wszystko się udało mam nadzieję i pogoda dopisała bardziej niż u nas,niby słonecznie,ale okropnie wietrznie:) Nasze Święta były miłe. Niedziela u nas, gości dużo, dzieciaki zachwycone, kulinarnie byłabym zadowolona gdyby mi mazurek nie zrobił się zbyt kruchy. Nie mogłam go pokroić w żaden sposób, od razu się rozpadał na tysiące okruszków,myślałam,że krówkowa masa go zmiękczy,a tu wstyd ;) Na szczęście miałam babę, teściowa przywiozła z sobą dwa mazurki,mama sernik,więc nikt nie zauważył braku mazurka, a mąż jadł go w pucharku na wieczór, bo inaczej się nie dało ;) No a drugi dzień spędziliśmy u brata męża, nie tylko na świątecznym obiedzie,ale od razu zrobili roczek Janinki. Także raj dla dzieci, dla dorosłych masa sprzątania. Plus dzieci padły wieczorem bez problemu i rodzice mają wolny wieczór. Diana banalny katar potrafi się rozwinąć w dużą infekcję, dobrze,że już zdrowie wróciło ;) Jutro jadę do Bydgoszczy, jeżeli wszystko się uda to poznam Joasię naszą. Jestem wzruszona, i tym,że zobaczę kuzynkę i ją wesprę i tym,że po tylu latach, zobaczę naszą Asię jak szczęście dopisze.
  14. Prawie na ostatnią chwilę, ale jestem dziewczyny i składam Wam szczere,serdeczne świąteczne życzenia, spokoju,zdrowia i radości. Ta świąteczna gonitwa, pieczenie,gotowanie,sprzątanie,robienie dekoracji z dziećmi bardzo mnie uspokoiły wewnętrznie. Naprawdę mam w sobie więcej nadziei, i Wam jej życzę serdecznie :) Po Świętach obyśmy zachowały ten wiosenny klimat;)
  15. Witajcie kochane, dziękuję za kciuki, za wsparcie. Kuzynka jakoś się trzyma, chociaż jest okropnie wymęczona. Nie może jeść, mówić, no i te nerwy. Wycięli jej sporo węzłów chłonnych,szukają przerzutów. Strasznie smutne te Święta. Najgorsze, że niewiele możemy zrobić, tylko czekać na te wyniki. Bardzo chciałabym pomóc,ale oni na co dzień mieszkają prawie 100 km ode mnie, więc nie mogę tam wpaść, zająć się Szymkiem, nie wiem po prostu posiedzieć. Rozmawiałam z jej mężem, i choroba wyszła przypadkiem. Zaczęli starać się o drugą pociechę, rutynowe badania i diagnoza. Wcześniej trochę ją pobolewało ucho,często miała afty,jakieś ranki na języku,ale nie sądziła,że to nowotwór. Nie mogę zabrać się za świąteczne przygotowania, mam dziś w planie zakupy, a zamiast tego siedzę i rozmyślam nad kruchością życia, szkoda czasu dziewczyny na głupoty,trzeba celebrować każdą chwilę. Mocno Was ściskam.
  16. Rozmawiałam z mężem kuzynki i operacja się udała, lekarze są zadowoleni. Nawet nie chce mi się mówić co jej usunęli,od razu miałam rekonstrukcję języka,pobrali z uda kawałek mięśnia. Teraz najgorszy czas,czekanie na wyniki badań,co jest zajęte,czy to rak złośliwy i jakie dalsze leczenie. Czy potrzebna będzie radio czy chemioterapia,albo obie razem. Bardzo się stresuję, ale cieszę,że już po operacji, i że lekarze usunęli wszystko co mieli,a kuzynka wedle ich słów ma silny organizm i da radę. Wczoraj nie mogłam sobie miejsca znaleźć, ciągle myślę o Paulinie. Teraz czekanie na wyniki. Za tydzień, we wtorek jadę z rodzicami do niej. Przekażę jej nasze wsparcie. Wybaczcie,że tak piszę tylko o tym, ale jakoś zebrać myśli nie mogę.
  17. A ja mam dziś doła, nie mogłam spać i mam tyle negatywnych uczuć w sobie. Wczoraj dzwoniła moja kuzynka, dziewczyna 35 lat, ma syna 6 latek chłopczyk ma i co? Ma raka języka. Nic nie mówiła kiedy ją diagnozowali, a wczoraj do mnie zadzwoniła,że już leży na oddziale,że w piątek ma operację i że prosi o trzymanie kciuków za nią. Potrzymamy razem dziewczyny? To moja siostra stryjeczna, w ogóle nie mogę sobie teraz znaleźć miejsca. Najchętniej bym ją odwiedziła,ale ona leczy się w Bydgoszczy. Na pewno po świętach pojadę z mężem. Okropnie się o nią boję... Ciężko przyjąć do wiadomości chorobę bliskiej osoby,i jeszcze młodej,pełnej energii i do tego matki...
  18. Agatko widziałam wczoraj w telewizji relacje z Turcji. Naprawdę bardzo to przykre i przerażające co się tam dzieje. Mam nadzieję,że w Twojej okolicy jest spokojniej. Ale nie wiem,może na wiosnę powinnaś przyjechać z małą do rodziców ? Mocno niebezpiecznie się tam zrobiło... Mam nadzieję wielką,że te ataki się skończą. Jakby dzień bez takich doniesień był straconym... A i milsza rzecz budyń. Ja dzieciom gotuję, ale to Olkowi i Lilce. Ignasiowi nie robię, kupuję pudding z Bobovity czasem. Na modyfikowanym mleku jakoś tak nie smakuje mu;) Diana szkoda,że ktoś nieodpowiedzialnie podchodzi do pracy. Jakby pracowali za karę, ale takie czasy. Wpadnie w oko coś lepszego i już się znika. No i oby synek nie miał alergii, to jednak męcząca sprawa. A my mieliśmy wczoraj wybyć z domu,ale teściowie się zapowiedzieli,niby na kawę, ale tak wyszło,że musiałam robić obiad;) No ale odbijemy sobie na pewno. Dziś mi się zachciało rosołu,takiego bardzo tradycyjnego,dość chłodno się zrobiło,więc będzie idealny obiad. Jutro zajmuję się bratankiem,bo bratowa ma jakieś badania,także będzie wesoło:) pozdrawiam
  19. Nie brzmi to Maniu za przyjemnie, ale jeżeli jesteś leczona to na pewno będzie lepiej. Dietę lepiej zastosować przez jakiś czas i poczuć ulgę,niż się męczyć. Choć dość rygorystyczna ta dieta. To trzymam kciuki za zdrówko:) Agata ząbkowanie to niezły trening dla rodziców, mam nadzieję,że reszta ząbków wyjdzie spokojniej. Robiłam kisiele dla dzieciaków, i budynie. Moje dzieci bardzo je lubią. Najbardziej z truskawek teraz,mam mrożone i wolę zrobić im taki kisiel zamiast dawać kupne ciastka:) Diana wiadomo coś w sprawie Franka? Możliwe,że mały ma jakąś alergię. Moja Lila mleka nie tolerowała, teraz przeszło. Lubię Diana takie lokale, zawsze zaskoczą, taki brak stałej karty pokazuje,że miejsce jest domowe a jedzenie świeże:) Asiu takie badania u niemowląt to nic przyjemnego, serce matki cierpi,ale jak trzeba to trzeba. Pamiętam jak rok temu Ignaś zjadł kolczyk i byliśmy na oddziale, myślałam,że zwariuję jak mu robili badania. Ale jestem pewna,że nic groźnego nie pokażą,więc nie zamartwiaj się na zapas. Warto by Zosia stała się bardziej samodzielna. Taki wyjazd na kolonię to cenna rzecz. Może porozmawiaj z dziadkami by na wakacje z okazji dobrego świadectwa wspólnie wysłać Zosię na jakiś ciekawy wyjazd? Mnie mama trzymała pod kloszem,na wyjazd pierwszy raz pojechałam w liceum,na dwa dni z klasą. ;) Wyjazd zagranicę,rzeczywiście może być za dużym szokiem dla dwóch stron,ale warto by ją wysłać gdzieś bliżej:) Michalina i wiecie coś więcej w kwestii Igi szkoły? U mnie minął tydzień znów nie wiem kiedy. Codzienne obowiązki,jakoś mnie pochłonęły. Dziś mąż zaczął akcję wiosna w ogrodzie i garażu, trzeba zrobić porządki;) Ja zrobiłam nieco porządku w szafach dzieci, dwa worki ciuszków mam do oddania po rodzinie. No a po wszystkim pyszny barszczyk ukraiński ;) Po tej chorobie Ignacy znów źle śpi. Teraz do północy śpi ładnie, a potem co godzinę się budzi i tylko mama i mama. Wczoraj już się poddałam,wzięłam go do łóżka naszego bo mi się znudziło latanie do niego. Mam nadzieję,że szybko mu to się ureguluje. Jutro maż zaplanował spóźnione świętowanie Dnia Kobiet, jedziemy gdzieś na obiad ;) Ogólnie to jesteśmy zdrowi, tylko jakoś czas zaczął pędzić,że na wiele rzeczy brak mi czasu;) Zaraz Wielkanoc, aż wierzyć się nie chce. Jak tam Wasze plany? pozdrawiam
  20. Witam się z Wami ;) Dawno mnie nie było,taki szalony czas,koniec ferii, potem w zasadzie trzy dni świętowania 7 urodzin Olka,nieco spóźnione,ale z jakim przytupem ;) W niedzielę Ignaś miał kiepski dzień, i już w poniedziałek dostał gorączki,bardzo szybko doszło do 39,7,wpadłam w niezłą panikę, bo Nurofen nie działał. Zamówiłam wizytę lekarza,jak przyszedł to gorączka spadała, i wyszły plamy ,na szczęście to trzydniówka,ale stracha miałam. Dziś już mały czuje się bardzo dobrze,ale 2 dni były koszmarne. No, ale na szczęście tylko Ignaś chorował. Mam nadzieję,że w weekend będzie normalnie i odetchnę, planuję w sobotę spotkać się z koleżankami;) Michalina jeżeli to będzie pomocne to powiem Ci,że ja moją Lilę wysyłam do szkoły w wieku 6 lat, a teraz pójdzie do zerówki. Ona już tak się garnie, jakbym ją zostawiła w domu to byłoby ze szkodą dla niej. U nas ta zerówka jest tak naprawdę w przedszkolu, mamy taki nowy kompleks, i dzieci najmłodsze mają swoje wejście, piękne sale, własny plac zabaw,nie mają kontaktu nawet z pierwszą klasą . Także ja jestem zdecydowana. Mogłabym ją posłać do przedszkola,ale państwowe mam 10 minut autem bez korków, i jak pomyślę,że musiałabym jeździć w te i z powrotem, i jeszcze zabierać Ignasia i Olka, to mi się odechciewa. A tak to szkołę mamy 5 minut wolnym spacerkiem i pewnie zaprowadzę i przyprowadzę od razu dwójkę:) Asiu nie lubię wtrącania się teściowej. Chrzest to prywatna sprawa, zrobicie tak jak będzie Wam pasowało. Też wolałabym zdecydowanie chrzest w maju. Tutaj musicie mieć wspólny front, inaczej teściowa będzie starała się przekonać syna do swojej racji. Diana i jak tam zdrówko? Mania no właśnie też widziałam w tv i na zdjęciach,że była masa ludzi, i podziwiam i chęć, i zapał, i to, że tak dobrze się czujesz w tłumie:) Agata niebawem nie nadążysz za córką ;) Za parę tygodni z pewną nostalgią wspomnisz ten czas gdy malutka po prostu leżała w łóżeczku ;) Zaraz będzie próbować chodzić i spodoba jej się to wyjątkowo, a jeszcze bardziej badanie szuflad do, których można podreptać, a najbardziej czyszczenie szuflad;) Pod wieczór dobrze jest wprowadzić taki rytuał, zwalniacie tempo, jest kolacja,kąpiel, bajeczka, stopniowo wyciszaj małą i ważna jest rutyna, może to i nudne dla rodzica,ale działa. bardzo Was pozdrawiam,mąż dziś kładzie dzieciaki spać, mogę spokojnie poprasować, ale najpierw chwila dla siebie:)
  21. Witam się już niestety z domu. Niestety bo na Kaszubach było wspaniale, chociaż w ogóle niezimowo. Spacerowaliśmy po lesie, bawiliśmy się z dziećmi,mieliśmy piżamową niedzielę ;) Było bardzo miło,chociaż za krótko, i szkoda, że śniegu ani płatka,liczyły dzieciaki na śnieżne szaleństwa,ale trudno. Niby parę dni, a mam masę prania,sama nie wiem jak dzieciaki to robią :) Jutro dalej feriujemy, zabieram ze szwagierką dzieciaki do sali zabaw, w środę odwiedzimy moją mamę i chyba jakieś ciacho upiekę z tej okazji. A w czwartek mam ochotę podjechać na molo w Sopocie, muszę teściową zachęcić do wyjazdu,bo moja rozbrykana trójka wymaga co najmniej dwóch par oczu:) Mam nadzieję,że Olek miło zapamięta te ferie. Michalina ja posłałam Olka do szkoły w wieku 5 lat,do zerówki, a potem do pierwszej klasy. Nie będę kłamać,że zawsze było idealnie jak z filmiku promującego szkołę,ale z perspektywy czasu nie żałuję. Olek stał się pewniejszy siebie, świetnie czyta, ładnie liczy, w szkole nie mają non stop zajęć, pani robi przerwy,czyta bajki,pozwala się bawić. W naszej szkole pierwsze 3 klasy nie mają dzwonków, to panie widzą kiedy dzieciaki trzeba wypuścić z ławek i pozwolić się zrelaksować. Dużo zależy od wychowawczyni,od szkoły,od dziecka. Ale i od nastawienia rodzica. Popytaj panią z przedszkola o jej opinię o Idze, idź na dzień otwarty do szkoły i wybierz opcję najlepszą dla małej. A zmiana fryzury to fajny pomysł, zawsze po wizycie u fryzjera poprawia mi się samopoczucie:) Asiu co do szczepień ja jestem maksymalną ich zwolenniczką i szczepiłam dzieciaki na wszystko ;) Pieniądze z chrztu wydaliśmy na szczepienia,jestem zdania,że lepiej zapobiegać niż leczyć. Diana również współczuję otrzymania smutnej wiadomości. Maniu jak tam zdrowie po tej grypie? Agatko co tam u Ciebie?
  22. Asiu film mi się podobał. Wiadomo jakieś arcydzieło to nie było,ale można się rozerwać i pośmiać. Kolek współczuję,może to epizod jedynie? Oby nie coś stałego. My szczepiliśmy na wszystko, pieniądze z chrzcin wydawałam na szczepionki. Wolę zapobiegać niż leczyć, nie mam nic do szczepień, więc się nie bałam. Jak tam Maniu zdrowie,doszłam już do siebie? Diana wolne dni przydadzą się każdemu ;) Wiedziałam,że przepis się uda. Robiłam wiele razy to spaghetti i z początku byłam zdziwiona,że może tak dobrze smakować;) Agata Ignacy ostatnimi dniami śpi fajnie,drzemkę w ciągu dnia skrócił o godzinę, teraz śpi mi 1,5 godziny,kładziemy go normalnie,i pewnie stąd taki efekt,że jest bardziej śpiący i ładniej śpi. Bardzo fajny prezent mąż sprawił swoim dziewczynom:) A to teściowa widzę bardzo miła:) Michalina co tam u Ciebie słychać? A u nas ferie, dzieciaki mi się dostosowały i śpią do ósmej rano:) Zdrowe,odpukać na szczęście. Ignaś tylko zaczął mnie nieco irytować, zazdrośnik z niego straszny. Rzuca zabawkami w rodzeństwo, nie pozwala nic im dotknąć co jest jego,a jego jest cały dom,i oczywiście mama. Rozumiem,że to taki etap i niby to przerabiałam,ale Ignacy ma silny charakterek i bywa ciężko. W piątek Olek ma siódme urodziny, no,ale nas nie będzie, i urodziny robię za tydzień w sobotę, kolegów będzie sporo,rodzina, już się boję. Muszę jutro tort zamówić ;) Też jestem pełna podziwu dla bratowej,bo to jej świadoma decyzja. Chce mieć dwójkę dzieci,i chciała być w drugiej ciąży przed końcem macierzyńskiego z Brunem. Już ma wszystko zaplanowane, w lipcu bierze rodzicielski i przez półtorej roku będzie w domu z dziećmi. Między Lilką a Olkiem są 2 lata i 3 miesiące różnicy i z początku myślałam,że to bardzo mała różnica i było ciężko momentami. Także też podziwiam mamy, które szybko mają dwójkę pociech i świetnie sobie dają radę:) Pozdrawiam
  23. I mamy ferie;) W klasie Olka ferie wcześniej zaczęła połowa klasy,w ogóle wychowawczyni mówiła,że w ostatnim tygodniu w całej szkole z 40 % dzieci nie było,ciągle ktoś choruje. Moje na razie zdrowe. Co prawda Ignaś w środę gorączkował,ale to z pewnością od zębów,bo rano wyskoczyła gorączka, a wieczorem młody zdrowy,tylko pcha do buzi rączki i niezbyt ma apetyt na coś innego poza musami z owoców. Jak dobrze pójdzie to za tydzień pojedziemy na te Kaszuby. Walentynek jakoś specjalnie nie obchodziliśmy,ale dziś mąż powiedział,że idziemy do kina ;) Co prawda bardzo to sztampowe,ale myślę,że trzeba doceniać takie chwile w związkach z długim już stażem, z rodziną na karku łatwo popaść w taką rutynę i stagnację. Film niezbyt mi się podoba-Planeta Singli,ale mąż usłyszał,że dobry to pójdziemy. W zasadzie to bardzo mnie cieszy taka niespodzianka:) No i z kolejnych niespodzianek moja bratowa jest w drugiej ciąży. Bruno ma 8 miesięcy i za 7 zostanie starszym bratem. Szczerze to nie wiem jak oni sobie poradzą, Bruno będzie miał 15 miesięcy jak mu się rodzeństwo urodzi,ale bardzo się cieszę, żartuję,że skusiło ich 500 zł:) Mania dużo zdrówka życzę,wyleż porządnie chorobą i wypoczywaj. Diana czasem najprostsze potrawy są najlepsze,na przykład spaghetti aglio olio peperoncino. Pracy minimum,a jaki efekt:) Tu fajny przepis- http://whiteplate.com/2010/03/pochwala-prostoty-spaghetti-aglio-olio-e-peperoncino/ Agata najazd rodzinny już masz za sobą :) Teściowe są fajne,ale na dystans,wtedy są kochane:) Jak do nas przyjeżdża mama męża to widzę, że jak np mąż sięga po worek ze śmieciami to ona mówi-oj,ale ja mogę je wyrzucić. Albo mąż chce odnieść talerze to teściowa mówi- ale poczekaj,zostaw,ja to potem zrobię. W efekcie ja robię więcej bo ani mąż ani teściowa tego nie zrobią. Dla mojej teściowej naturalne jest,że ona będąc mamą i gospodynią domową robiła wszystko sama, mężczyzna wiadomo musi utrzymać dom i zająć się autem czy ogrodem,ale odniesienie talerzy to ujma na honorze. Dziwne to:) A powiedz jak Twoi rodzice, wybierają się zobaczyć Adę, czy Wy może odwiedzicie rodzinę w kraju? Pewnie dziadkowie bardzo tęsknią:) Michalina co u Was słychać?
  24. Witam się w nowym tygodniu, na szczęście jeszcze tylko parę dni i mamy dziewczyny ferie. Już nie mogę się doczekać, porannej bieganinie mówimy stop. Nie uda nam się wyskoczyć jak rok temu na cały tydzień, ale udało mi się przekonać męża by wziął sobie dwa wolne dni od pracy i dzięki temu pojedziemy na Kaszuby, do lasu, taki mały wypad. Co prawda na śnieg się nie zanosi, ale mi raczej chodzi o zmianę otoczenia, odskocznię od codzienności, lenistwo i czas dla rodziny. Olek już wyczekuje ferii jak błogosławieństwa-no dobrze,też na nie czekam. Dzieci zdrowe-odpukać, ale już mój bratanek 8 miesięczny ma zapalenie oskrzeli. Biedaczek, kochany. Mama jak to mama, zawsze aktywna teraz o kuli jest wiadomo mniej mobilna i przez to bardziej męcząca. Narzeka dużo, jest to irytujące, no, ale nie da się nic poradzić, taki charakter. W sobotę teściowa robiła kinderbal karnawałowy, także wolne przedpołudnie spędziłam z mężem na zakupach, buty na wiosnę mam już kupione-chyba zima nie wróci. Pierwszy raz od dawna poszliśmy sami na obiad, jakie to fajne od czasu do czasu zjeść bez krzyków, plucia i rzucania jedzeniem:) Asiu i jak zdrowie? Karmienie -o ile nie bierze się antybiotyków,jest naprawdę wskazane w czasie choroby. Ja miałam wiele razy przeziębienia kiedy karmiłam maluchy i żadne się nie zaraziło. Zdrowia Wam życzę. Michalina spójrz na ten związek nie jak na zdradę taty, ale jak na szansę na pogodną mamę. Na pewno Twój tata tego by chciał. Jeżeli Twoja mama jest szczęśliwa, to ciesz się z nią. Nie musisz traktować jej przyjaciela jak ojca,ale zaakceptuj go i może wtedy go polubisz? A placki ziemniaczane to bardzo lubię:) Diana mi się właśnie marzyło takie miejsce. Może kiedyś spełnię to swoje marzenie?:) Wam życzę chwili oddechu,choć teraz pewnie o to ciężko. Agata to udaną niespodziankę miałaś:) Ja pączków nigdy chyba nie smażyłam,nie pamiętam. Robiłam oponki, faworki, ale pączków nigdy. Także podziwiam chęci:) No i Ada lepiej śpi-super:) Moja joga to jakoś tak dziwnie wychodzi,na razie udało mi się całe dwa treningi zrobić, ale naprawdę to fajny program. Tylko ciężko ciurkiem godzinkę znaleźć:) Mania co słychać?
  25. Witam Was:) Joasiu to dużo zależy od dziecka i od mamy. Są takie,które dostrzegają plusy mieszanki i coraz rzadziej przystawiają dzieci do piersi, są takie, które nie rezygnują i dokarmiają swoim. No, ale widać Tosi butelka jeszcze nie kusi, więc dostawiaj ją jak najczęściej. No i pamiętaj, dopiero 2 miesiące po porodzie stabilizuje się ilość mleka, także przeczekaj ten moment, nie denerwuj się, jedz zdrowo i karm małą z obu piersi. Powinno pomóc:) A co kolejnych dzieci, są sprawy, którymi mniej się przejmowałam, a były takie którymi bardziej. I dziś mając już trójkę dzieci czasem panikuję, myślę,że to normalne:) Agata sernik popieram, pyszne ciasto :) A ze słodkich, na chrzest bratanka robiłam ciasto chałwowe, taki torcik z tego przepisu, słodko,pysznie, http://durszlak.pl/przepis/tort-chalwowy-f33f08f7-0a56-48ee-be9c-30706bc53958?c=tag&t=likier-chalwowy ja nasączałam mocną herbatą, bo wiadomo jadły dzieci:) Mania kupiłam sobie parę tygodni temu Urodę Życia z płytą z poranną sesją jogi. Dziś dzięki Ignasiowi, który obudził mnie równiutko o 6 rano udało mi się zrobić ten program. Mały się bawił na dywanie, ja ćwiczyłam. Tak codziennie to bym rady nie dała, ale naprawdę nastroiło mnie to pozytywnie na cały dzień. Będę się starała ćwiczyć,choćby raz w tygodniu :) Michalina wakacje jednak lepsze bez bólu gardła. Kurujcie się tam do końca:) Diana też miałam wczoraj iść do kina,ale nie było z kim zostawić dzieciaków, moja mama nie może się nimi zająć, a dziś byliśmy u teściów na obiedzie,więc nie można było ich tak wykorzystywać :) Za to mieliśmy domowy wieczór filmowy z popcornem :) Też nie lubię zimy,czekam na wiosnę, najlepiej od razu na maj:) Zaczęli dziewczyny o tej grypie mówić i ja już zaczęłam panikować, najlepiej jakby były już u nas ferie, ale dopiero za 2 tygodnie. Daję dzieciom Esberitox, lekarka mi poradziła 2 tygodnie bierzemy, 5 dni przerwy i znów. Boję się grypy, niby coś normalnego,ale tyle tych powikłań. Co poza tym? Taka codzienność, szkoła, gotowanie,sprzątanie. No i wczoraj wieczór filmowy, mąż kupuje masowo filmy z różnymi gazetami, bo same nowości można kupić, oglądaliśmy Carte Blanche z Chyrą, naprawdę fajny film. Dziś u teściów była przepyszna kaczka z jabłkami, mogłabym jeść tak codziennie i wyglądać jak czołg :) Pomyślności na nowy tydzień :)
×