
julia29
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez julia29
-
Dokładnie Michalina mi psycholog mówiła tak samo- kobiety przed okresem potrafią mieć myśli samobójcze, bo to wina hormonów, a te dodatkowo wrażliwsze i znerwicowane mają jeszcze gorzej. Także myślę Aniu,że ta obserwacja jest trafna. Zapisz co teraz Ciebie spotkało i obserwuj za miesiąc. Ważne też byś pomyślała,że w tym momencie miesiąca masz prawo gorzej się czuć i psychicznie i fizycznie-pozwól sobie na to i nie nakręcaj się. Zamiast jakichś wielkich planów postaw na spacer, jogę, wieczór z kubkiem herbaty. W końcu każda kobieta coś takiego przechodzi w mniejszym bądź większym stopniu, nie warto każdego objawu przypisywać nerwicy-dla własnego zdrowia. I cieszę się,że powrót do pracy był tak miły:) Madziu taki lekki stres to coś normalnego, ważne,że pojechałaś i czerpałaś z tego radość:) Michalina zdrówka dużo;) Asiu,Agatko co u Was? U mnie wczoraj znów intensywnie, byłam w pracy,ale teraz jako gość-zupełnie inne uczucie, też fajne, bo zawsze mogę wyjść, a inni się męczą z projektami ;) Do tego jako tako jeżdżę, mąż mówi,że potrafię prowadzić, tylko,że nie jeździłam prawie w ogóle i nie mam orientacji w mieście, wiecie na rondzie czy skrzyżowaniu gubię się zupełnie. Muszę jakieś książki poczytać;) pozdrawiam i zabieram się z mężem do szwagierki, umówiłyśmy się na śniadanie i spacer nad morzem;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aniu a nie myślałaś,że te fizyczne dolegliwości są spowodowane okresem, i napięciem przedmiesiączkowym? Skoro okres Ci się zaczął biegunka jest czymś normalnym, tym bardziej jeżeli masz zespół jelita drażliwego, który właśnie aktywowany jest przez stres. Kochana, ja na studiach miałam podobnie, i ginekolog mi powiedziała,że jeżeli ma się znerwicowany żołądek to objawy napięcia przedmiesiączkowego są okropne, tak jak podczas okresu. Może tu właśnie powinnaś zacząć coś robić, a za dużo spraw przypisujesz nerwicy i tym ją nakręcasz-każdy skurcz jelit to od razu nerwica,takie błędne koło, które Ciebie męczy. Wiesz może warto wspomnieć o tym lekarzowi? Myślę,że to dałoby Ci jakąś ulgę, ja dostałam leki, i porównując teraz bóle, a te kiedyś czuję ogromną różnicę. Marta dobrze,że wychodzisz, jestem aż dumna, widać różnicę;) Madziu trzymam kciuki, mam nadzieję,że spotkanie się udało. Asiu i jak samopoczucie? Takie wolne wieczory są fajne:) Michalina gratuluję udanego wypadu, to,że człowiek odczuwa stres to zupełnie normalne, świetne,że odróżniasz zwykły od nerwicy:) A u mnie kochane intensywnie, w sumie chciałam odpocząć, a wyszło,że ciągle gdzieś jechałam, wychodziłam, łaziłam po sklepach, byłam na Starówce, moi rodzice dopiero co pojechali od nas, także dużo się działo, ja lekko przeziębiona,ale w sumie podobał mi się ten chaos;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na szczęście moja dzielnica Agata ma prawie wszystko czego potrzebuję na co dzień- sklepy większe typu Biedronka,Lidl, bibliotekę, lekarza, czy fryzjera. Także nie muszę po to jeździć, aczkolwiek do pracy musiałam, owszem często jechałam z mężem, bo on miał po drodze, ale samej też nie było problemu. Daleko to nie było-ledwie 5 minut autobusem,ale moja dzielnica jest młoda, wszyscy mają auta, autobus jeździ jeden, owszem pod sam dworzec podjedzie, i nawet w 10 minut, ale jeździ jeden co półtorej godziny, więc to prawo jazdy szalenie mi się przyda. Szczególnie zimą komunikacja jest wprost fatalna. Natomiast jakiegoś większego z moimi busami problemu nie mam-właśnie jak wszyscy mają auta, to jeździ dosłownie parę osób;) Agatka trzymam kciuki za to spotkanie męża ;) Pomysł uważam za świetny, nie tylko poznasz nowych ludzi, ale i nie zdążysz znudzić się domem. Także tu też trzymam kciuki;) Madziu ja pisałam niedawno to samo, że to infantylne,ale cieszy mnie spacer i oglądanie kwiatów w parku. Ale to nie jest infantylne, to jest piękne;) Kasiula mam nadzieję,że ten psycholog będzie naprawdę fajny i poczujesz się przy nim pewnie, bezpiecznie i naprawdę gratuluję odwiedzin u teściowej, to duży sukces. Asiu i jak zakupy, widać,że nie siedzisz w domu:) Cóż, życie różne płata nam figle, ale ja myślę,że to wszystko po coś jest, nawet nerwica i to co nam odbiera. Aniu jak wizyta u psychologa? Mam nadzieję,że po tej wizycie uwierzysz w siebie, w sens tej terapii i szybko na nowo odzyskasz równowagę. A ja dziś więcej odpoczywałam w domu, a raczej w ogrodzie, chociaż jak wyszłam na zakupy to wróciłam po dwóch godzinach ;) Ale dziadek wrócił, dzieci stęsknione, fajnie tak nie siedzieć samemu w domu, mogę na zakupy wyskoczyć bez dzieci;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aniu ja podpisuję się pod tym co mówi Agata- jak mam dzieci muszę być dla nich super mamą, nie sądzę by moją dwuletnią córkę interesował fakt,że mam atak korzonków, zawał, czy atak paniki-sama sobie jedzenia nie zrobi i muszę jej podać mleko. Więc powiedziałabym nawet-idąc Twoim tokiem rozumowania, to my, matki dzieciom mamy gorzej. Ty idziesz na zwolnienie i nie obchodzi Ciebie nic-przepraszam za to wyrażenie, a ja nie mam urlopu od bycia mamą tylko dlatego,że boli mnie głowa czy brzuch. Wybacz,że to piszę, ale bardzo denerwują mnie takie słowa, skończyłam świetne studia, moi znajomi mają fajne prace, super zarobki, ale ja jestem z dziećmi, to nie znaczy,że nie pracuję. Pracuję ciężej, bo jak mówię, ja nie mam urlopów, zwolnień, itp. A moje dzieci nie rozumiały,że mama nie może wyjść z domu. Także polemizowałabym z tym co napiłaś. Kochana, ja żeby być właśnie dobrą mamą poszłam na terapię, odpuściłam, dbałam o siebie. Ty masz robić to samo. Dla mnie priorytetem są dzieci, dla Ciebie praca, ale nie będziemy dobrze wypełniać swojej roli jeżeli nie będziesz dobrze się czuła, nie będziesz zdrowa, silna, pełna siebie, i pełna energii. Musisz zainwestować w siebie, czas,pieniądze i energię. Każdy ma inne priorytety, tu się zgadzam,ale każdy chcąc mieć w swojej dziedzinie sukcesy musi być po prostu zdrowym człowiekiem. Poza tym Aniu, to, że nie chcesz mieć dzieci, nie oznacza,że Twoje życie wypełniać ma tylko kariera. Ja podróżuję, spełniam swoje pasje, czemu Ty też tego nie możesz zrobić? Prawo jazdy, kurs języka, nie wiem tańce, joga, kurs układania kwiatów. życie to nie tylko praca, choćby nie wiem jak satysfakcjonująca. Nie martw się opinią innych, jak nie możesz jechać na konferencję, wymyśl wymówkę,albo bez szczegółów powiedz jestem chora. Naprawdę kochana opuszczenie dnia pracy, przeprowadzka o dwa dni później, nie jest żadną tragedią. Ty masz za dużo nakazów w tym życiu, pewnie wpływ na to ma Twoje wychowanie, ale musisz to zmienić, akurat to musisz zmienić. Co do leków, to sama nie wiem, najlepiej poradź się w aptece, czy można go używać, czy lepiej wyrzucić. Michalina i jak wycieczka się udała? :) Spróbuj Agata, pyszne są ;) A to widzę,że pięknie Ci idzie ta nauka języka;) Kasiulka trzymam kciuki za dobrego psychologa-taki to skarb ;) Asiu co u Ciebie? Marta co tam słychać.? A u mnie intensywnie, dziś jak wyszłam po 9 z domu, to wróciłam o 19. Także nie siedzę w domu, ciągle coś, ciągle gdzieś. Dziś też miałam kurs, czuję się tam fajnie, grupa świetna, chociaż przy dzieciach w domu trudno powtarzać słówka ;) W każdym razie to lato dało mi naprawdę dużo energii ;) pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U mnie znów lato,a że miałam duży pracy to teraz nadrabiam, i ciągle jestem w ruchu-spacery,zakupy,kurs hiszpańskiego, jazdy-dziś miałam kolejną. Dużo się dzieje, ale jest fajnie;) Asiu ja robię zawsze wedle tego przepisu-http://www.chillibite.pl/2013/08/placki-z-cukinii.html Wychodzą naprawdę pyszne. Podaję z twarożkiem, takim wymieszanym z jogurtem,szczypiorkiem i dużą ilością czosnku. Cukinię -ciasto musisz dobrze doprawić, bo ona sama w sobie dość mdła, także ja nie żałuję ziół i przypraw; ;) Gratuluję tych wyjść, naprawdę świetnie sobie radzisz. To nawet dobrze Michalina,że jesteś zajęta i masz co robić ;) Aniu cóż praca to tylko praca. Wyobraź sobie,że ja mając pierwszy atak miałam maleńką, ledwie 5 tygodniową córkę, i co ja mogłam zrobić? Musiałam wyzdrowieć, właśnie dla niej, dla synka, dla męża. Musiałam zająć się sobą, po to by oni mogli mieć mnie z powrotem normalną. Widzisz Ty jesteś najważniejsza, nie praca-choćbyś i była prezydentem świata masz prawo do choroby. Remont to remont, coś się stanie jak za tydzień kupisz krzesło? A pieniądze, wiesz kochana ja rozumiem wszystko, ale tu chodzi o Twoje zdrowie, jak można znajdować tłumaczenia,że Ty musisz robić tysiąc innych rzeczy, ale nie musisz zadbać o swoje dobre samopoczucie, o swój spokój, o swoje zdrowie? Pracę, remont, wyjazd, nową sukienkę możesz odłożyć na potem,ale zdrowia na potem nie odłożysz. Jesteś mądrą, wrażliwą dziewczyną, musisz przestać się martwić o wszystkich wokół, zajmij się sobą. Nie obwiniaj siebie o chorobę, o atak, o nieracjonalne zachowanie. Pamiętaj,że jutro ten Twój szef może zachorować na to samo, Twój chłopak, Twoja mama. To loteria, nie jesteś gorsza. Także Ania zajmij się sobą, jesteś warta każdych pieniędzy i każdej minuty jaką poświęcisz sobie.Madziu miło się czyta,że czujesz się tak dobrze :) A kiedy obrona? Agata tak często Wam się grupy zmieniają, czy to zmiana poziomu? ;)Aktywny dzień za Tobą, i oby tak dalej. Świetnie sobie radzisz ;) A Kasiulka oprócz leków korzystasz z pomocy psychologa? To naprawdę bardzo pomaga. pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Marta to wywoływanie lęków, to chyba każdy z nas przerabiał. Potrafiłam już noc przed wyjściem np na zakupy tak się nakręcić,że atak miałam jak w banku. Same złe wizje sobie przytaczałam, a potem zdziwiona mówiłam-znów mam atak. Ale właśnie psycholog uświadomiła mi,że 99 % ataków sama na siebie sprowadzam. Jak stoisz w takiej kolejce zamiast myśleć-będzie fatalnie, mów sobie co ma być to i tak będzie. Tu w tej kolejce, po wyjściu z niej, czy w domu. Jaki masz na to wpływ? No żaden. Wczoraj byłam w kolejce właśnie i jakaś starsza pani mówi do młodszej-ja to jestem w takim wieku,że mogę iść, przewrócić się i umrę na ulicy. A ona do niej-ja też mogę się potknąć i wiek nie ma tu nic do rzeczy. Tak samo u nas, to że ma się agorafobię nie powoduje,że od razu będziemy padać na ulicy. Każdego może to spotkać, więc trzeba zaakceptować życie i tyle. Marta popieram Twój pomysł, pokaż wszystkim,że dasz radę-szkoła,prawo jazdy-musisz mieć mnóstwo pozytywnej energii ;) Widzisz Asiu moja mama ma tak samo, taki ma wizerunek-osoba bez wad, a jak zrobi coś źle, to swoje wszystkie żale od razu zrzuca na innych. Na zasadzie skoro mi coś nie wychodzi to to musi być tak trudne,że ty też sobie nie poradzisz.... Ale cieszę się,że weekend udany, mam nadzieję,że pogoda się poprawi... Agatka dziękuję za przepis-kocham cukinię. Ostatnio co piątek robię placki z cukinii, mąż mówi,że lepsze niż z ziemniaków ;) Taki rejs po dłuższej przerwie musiał być pewnym wyzwaniem,ale poradziłaś sobie wspaniale ;) Szkoda,że te godziny w przedszkolu Ci nie pasują,ale dalej trzymam kciuki za tę pracę. Michalina i jak tam, goście pojechali? Aniu jak Twoje samopoczucie? Madziu kochana co u Ciebie słychać, pewnie szykujesz się do obrony? A ja wczoraj miałam pierwszą lekcję jazdy, okazało się,że nie zapomniałam gdzie są hamulce, ale stanowczo odmówiłam wyjechania na miasto. Jejku, tyle lat nie jeździłam, ja naprawdę jestem kiepskim kierowcą ;) Ale jak myślę ile mi to da, i jaką samodzielność, to muszę powalczyć. W końcu prawo jazdy już mam, teraz tylko muszę się nauczyć jeździć;0 pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalina cieszę się,że wyjazd był tak udany-i czekam na większą relację ;) Agata mąż pewnie się cieszy pracą? Trzymam kciuki za to przedszkole, i proszę o szczegóły tej zupy z cukinii:) Asiu i jak tam weekend minął, teraz pewnie już na rozpoczęciu roku jesteś z córą? Cieszę się,że widzisz taką poprawę, to ważny krok :) Aniu smutno mi czytać Twoje słowa. Naprawdę przykre,że taka fajna, młoda dziewczyna cierpi. Nie chcę się wymądrzać, tylko wydaje mi się,że Validol i Neospasmisna nie rozwiążą Twoich problemów. - wiem,bo sama ten etap przerabiałam. wydaje mi się, że za szybko odeszłaś z terapii. Wiesz, jak na nią szłam to myślałam,że po 1, no góra 2 wizytach będę wiedzieć co robić jak przyjdzie panika. Tymczasem to wszystko psycholog jakby omawiała na 2 planie, najważniejsze było to co spowodowało te ataki. I powiem Ci,że odkąd uświadomiłam sobie co się dzieje, i jak mam siebie poprawić to tych ataków nie mam. Miałam olbrzymią niepewność siebie, zerowe poczucie własnej wartości, wstydziłam się niemal całego świata, i ukrywałam to pod maską wielkiego uśmiechu. Teraz jestem silna, pewna siebie i znam swoją wartość. Odkąd wiem,że jestem fajną dziewczyną, nie boję się wyjść na ulicę, bo wiem,że ktoś mi zawsze pomoże. To właśnie spowodowała terapia, nie nauczyła mnie jak sobie radzić doraźnie, tylko zlikwidowała przyczynę. Także moim zdaniem Twoja rodzinna sytuacja-często wspominałaś o problemach w domu, przeprowadzka, kłopoty z teściami, to się skumulowało i stąd pewnie te stany. Kochana mieszkasz w dużym mieście, jeżeli masz ograniczony budżet poszukaj pomocy w Mopsach-tam są psychologowie, na uczelniach, gdzie wykłada się psychologię, często można udać się na konsultacje, możesz iść na NFZ. Masz mnóstwo możliwości. Ja widzę,że tylko terapia, i dotarcie do źródeł pomaga. Zobacz, wczoraj strasznie pokłóciłam się z moją mamą, wcześniej uznałabym,że jestem beznadziejna, zamknęłabym się w domu na tydzień i dobijała tymi słowami, ale teraz nie. Mama wkurzyła się,że chcę znów jeździć autem-miała tydzień temu stłuczkę, z jej winy walnęła w sąsiada, nie auto,ale hmm dachówki-remontował dom, postawił przed domem dachówki, a mama w nie wjechała niszcząc po kolei. Była afera. I teraz nie może jeździć autem, tata zabronił, ale gniew wyładowała na mnie-że jak to ja chcę jeździć? Że mam tyle problemów, że się na pewno rozbije, ona nie będzie mnie ratować jak na środku drogi powiem nie jadę, że się nie nadaję, itp. itd. Powiedziała co wiedziała, ale mnie to nie obeszło w dużym stopniu, pewnie jakaś złość była,ale tyle. Byliśmy wczoraj na wycieczce w Łebie, ponad 100 km od domu, i było fajnie, chociaż okres dokuczał, chociaż mama swoje żale wylała na mnie, byłam w kościele, w restauracji, spacerowałam. I pomyślałam-mama jest zdenerwowana, i to jej problem nie mój. Ja dam radę. W sobotę też jeździliśmy po sklepach, i było ok. Także Aniu życzę Ci byś znalazła w sobie dużo siły do walki z tym, i pomyśl proszę jeszcze raz o wizycie u psychologa. Choćbyśmy chciały, same się z tego nie wyleczymy.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Świetnie Marta,że wychodzisz z domu-tak dalej ;) A powiedz te leki tylko negatywnie na Ciebie wpływają, czy też widzisz poprawę w zachowaniu? I czy chodzisz też do psychologa? Trzymam kciuki za szkołę, świetna decyzja ;) Aniu to rzeczywiście musisz pożegnać się z kofeiną.Na szczęście szkolenie odbyłaś naprawdę profesjonalnie;) Asiu pewnie,że korzystaj, tym bardziej,że pogoda jest, szkoda siedzieć w domu z dziećmi. Gratuluję tej jazdy autobusem ;) Agata właśnie też pamiętam jak bardzo przeżywałaś samotne siedzenie w domu, a teraz w obcym kraju radzisz sobie doskonale-naprawdę świetnie ;) Wczoraj zakończyłam pracę, ale się cieszę na te wolniejsze chwile. Aniu będę jej pomagać tak jak dawniej, jeżeli będzie jakiś większy projekt.Pewnie tak do końca roku będzie to więcej pracy, bo koleżanka jest po porodzie dopiero 2 miesiąc, i w pełni zaangażowana nie będzie właśnie do Nowego Roku, ale już będzie kierować pracownikami. Wczoraj byłam na hiszpańskim, a dziś spacer z dziećmi, zakupy, dwie wizyty w urzędach, wystałam się w kolejkach, do tego dostałam okres,samopoczucie nijakie,ale cóż trzeba było załatwić, to się załatwiło ;) pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam. Nie mogłaś Agata wiedzieć, ale nie lubię takich żartów, bo nie każdy musi wiedzieć dlaczego ktoś się czegoś może nie tyle boi, ale ma respekt przed wodą, i to nie musi być tak-że z nad morza, to musi pływać, bo jak nie to temat do żartów. Ja mam olbrzymi respekt wobec wody, przez rodzinną tragedię, i nie śmieszą mnie ani żarty mojego męża w tej kwestii, ani Twoje. A wiesz co do tej tradycji, to ja na Twoim miejscu bym starała się wpleść nasze. W końcu jeżeli goście przychodzą do Ciebie do domu, to na pewno też są ciekawi- a jak to jest w tej Polsce, tam gdzieś na dalekiej północy ;) Myślę,że fajnie by było od czasu do czasu pomieszać ich zwyczaje z naszymi. Mam znajomą parę-ona Polka, on Włoch, ich życie-taki miks szalenie mi się podoba ;) Aniu różnie ludzie reagują na kofeinę, czasem wystarczy nawet taka mała, niegroźna filiżanka. Mam nadzieję,że dziś czujesz się lepiej? Może zacznij pić Rooibasa? Ona nie ma ani kofeiny, ani taniny? Ja ją bardzo lubię, i moje dzieciaki też chętnie piją, delikatna, bez tego co może nas pobudzić. Asiu co tam u Ciebie? Ja w pracy, upiekłam ciasto na pożegnanie, już dostałam kwiaty, takie piękne,że jest mi przyjemnie, i od koleżanki kartę upominikową do perfumerii, mąż będzie jej wdzięczny;) Wczoraj też taka gonitwa, najpierw praca, potem Lila miała ortopedę, bo na bilansie nas pediatra skierowała, oczywiście zapłaciłam prywatnie, i co? Dziecko zdrowe,nie ma płaskostopia, tylko pieniędze wydałam. Potem zakupy, wpadła szwagierka, poszłyśmy do kawiarni, szybko zrobiłam obiad i ciasto, i jak mąż wrócił pojechaliśmy na wieczorny spacer na Starówkę, a tam kawiarnia. Ludzi jak to na Starówce bardzo dużo, ale byłam w świetnym nastroju. Chociaż naprawdę marzę o paru tygodniach wolnych-o ile wolne to bycie panią domu i mamą dwójki urwisów;) pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Już nie mogę się doczekać piątku i końca pracy-po takich dniach jak wczoraj mam dość bycia na 3 etatach. Moje dzieci się zbuntowały, myślałam,że się pozabijają, parę spraw w pracy okazało się trudniejszych niż myślałyśmy, a do tego w domu mam jeden wielki chaos. Wczoraj już nie dałam rady, umówiłam się z koleżanką i pojechałam na ploty, od razu humor lepszy. Aczkolwiek dziś znów to samo. Nasza niania chyba się obraziła,że pojechaliśmy na wakacje i w sierpniu w ogóle do nas przychodzi. Oficjalnie niby nie zrezygnowała, ale to jakiś wyjazd, to złe samopoczucie, i oczywiście wieczorem dzwoni,że musi 2 dni wziąć wolne, ja na siłę kogoś szukam, a po 2 dniach znów to samo. Z jednej strony pani jest świetna, i może naprawdę coś jej zdrowie szwankuje, ale jest to męczące i stresujące, bo nie zawsze kogoś się znajdzie. Jutro muszę zabrać dzieci z sobą do firmy :( Asiu teraz pewnie w sklepach chaos przed szkołą, więc dobrze,że go uniknęłaś ;) korzystajcie z ostatnich dni wakacji. No właśnie Agata ja bym nigdy nie powiedziała,że my to luzacy. Jak siedzę w pracy i spotykam różnych ludzi, to raczej oni się spinaja, i żyją w wiecznym napięciu ... A pływać kochana nie zamierzam się uczyć, ma to związek z pewnymi rodzinnymi sprawami, i kropka-mam złe doświadczenia, właściwie nie złe tylko tragiczne. Aniu właśnie jak Twój teść? Już mam nadzieję jest ok? Michalina udanego wypoczynku;) pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam w nowym tygodniu ;) Już w pracy, w tym tygodniu kończę, i z jednej strony cieszę się,że trochę odpocznę, znów będę z dziećmi tyle ile będę chciała,ale widzę też ile ta praca mi dała i jestem wdzięczna,że ta oferta przyszła i, że ją wykorzystałam :) Mój weekend był dość miły. W sobotę zakupy,parę wielkich sklepów zaliczonych, dzieci rosną, idzie chłodniejsza pogoda, buty, jakieś kurteczki trzeba kupić, one marudne w sklepach,ale przeżyliśmy. Wczoraj poszłam rano do kościoła, naprawdę odkąd się nie spinam, i idę na luzie, zostaję całą Mszę :) Potem podjechaliśmy na cmentarz i dumaliśmy co z sobą począć, na plażę za chłodno, ale za ciepło by siedzieć w domu. Mój brat zadzwonił,że są nad jeziorem i pojechaliśmy do nich. Mąż zaproponował kajaki, oni wzięli dzieci, my popłynęliśmy, ja pływać nie potrafię dlatego wody się boję, a mąż wczoraj co rusz krzyczał-toniemy, bujał tym kajakiem, płynął jak najdalej od brzegu, walczyłam by się z nim nie pokłócić na środku jeziora, bałam się, nie jak w panice, tylko normalnie. Potem podjechaliśmy do restauracji, i pochodziliśmy po miasteczku. Ale zła jestem na męża, on to specjalnie robił, bo wiedział,że się boję:( Aniu myślę,że Twój *teść* bardzo przeżywa wyprowadzkę syna i jego samodzielne życie, dlatego tak się angażuje. Z doświadczenia powiem Ci,że takie sprawy lepiej załatwiać spokojem, po co sobie psuć relację? Powiedz *teściowi*,że jego pomoc jest dla Ciebie cenna, i na pewno nie raz zwrócicie się do niego po jakieś wskazówki,ale powiedz,że tak ciebie cieszy ten remont, przeprowadzka itp,że chciałabyś czasem sama coś zrobić, zdecydować itp. Ale wszystko na spokojnie, i takie sprawy załatwiaj od razu, nie tłum niczego w sobie. Madziu widzę weekend udany :)co do pytania, dostaniesz kartę na miejscu-wyboru przychodni, to z 5 zajmie jej wypełnienie, najpierw pani weźmie Twój pesel i sprawdzi czy jesteś w systemie. Sama niedawno zmieniałam przychodnię, najpierw umówiłam się do lekarza-nie miałam tam karty, a przed wizytą to wypełniłam. Najlepiej zadzwoń do tej przychodni, i zapytaj jak to oni praktykują, ale same formalności to pestka:) Michalina masz świetne nastawienie, jestem pewna,że wyjazd będzie bardzo udany. A pomysł z zabraniem siostry świetny :) Asiu jak Ci weekend minął, pewnie odpoczęłaś w rodzinnym gronie?:) Agatka jak samopoczucie? Też jestem ciekawa co u naszej Bogusi? pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agatko najlepsze co możesz zrobić to nadmiernie nie zwracać uwagi na gorsze samopoczucie-ono właśnie chce byś je analizowała, myślała o nim i pielęgnowała. Ja też mam takie dni, ale olewam je. Gorzej się czuję i nie mam ochoty gdzieś iść? Mówię sobie, nie muszę tam iść, miło spędzę czas w domu, i tyle. Zaraz to znika. Najważniejsze-odpuścić, pogodzić się z tym,że każdy ma gorsze momenty, chwile słabości itp. Każdy ma do tego prawo, także Agata ciesz się słońcem, plażą i pogodą. A nerwom pozwól odejść. Aniu jak ja meblowałam dom, byłam w tak zaawansowanej ciąży,że było mi wszystko jedno czy w kuchni będę mieć kuchenkę czy nie, czy w ogóle będą ściany pomalowane czy też goły beton. Targali mnie po sklepach, a ja tam myślałam,że urodzę, do tego wszędzie musieliśmy brać synka-wtedy dwulatka, i ja pchałam z nim wózek,potem szła Lilka w brzuchu, a na końcu człapałam ja- a mąż latając po sklepach radośnie pytał-lekki beż, czy już głębokie latte?-kolor ścian. Także są różne sytuacje,które sprawiają,że urządzanie domu nie jest aż tak przyjemne. Teraz wszystko można zobaczyć w internecie, u nas bardzo to się sprawdziło, znacznie skróciło zakupy, bo w zasadzie tylko potwierdzaliśmy wybór już w sklepie-może też tak róbcie?Mam nadzieję,że weekend Ciebie odpręży ;) Michalina Twój mąż miał świetny pomysł, na pewno odpoczniecie, spędzicie świetny czas z rodziną ;) Nukusia też uważam,że na psychiatrę zawsze jest czas, a najlepiej zacząć od psychologa, bo fobie i nerwice najlepiej leczy terapia. Te książki szalenie Ci polecam, nam bardzo pomogły-ja wciąż mam je pod ręką. Nie poszłam na ten hiszpański, nawet wyrzutów sumienia nie miałam ;) Wczoraj już dzień leniwca, ale wieczorem podjechaliśmy pokazać synkowi ten wielki statek co u nas zacumował. Także podjechaliśmy, od nas to spory kawałek, na miejscu pół godziny spędziliśmy, i było mnóstwo ludzi,ale było bardzo miło ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wiesz Agata najpierw jak wyjeżdżasz to właśnie to co inne kusi najbardziej-chyba po to właśnie wyjeżdżamy, by było inaczej jak w domu. Ale w pewnym momencie człowiek tęskni za domem, za tym co znane, pewne i lubiane. W nowym miejscu musisz po prostu się zadomowić. Myślę,że szybko to ci przyjdzie. A takie odczucia na pewno się jeszcze pojawią. W końcu oderwało to Ciebie od domu, musisz tam się zaaklimatyzować,a bez grupy zaufanych przyjaciół, pracy itp o to ciężko. Ale na pewno Ci się uda;) Aniu na hiszpański chodzę, dziś mam zajęcia, ale dumam iść czy nie? Mąż będzie w domu znów o 21-normalnie forma działa, a dopiero po godzinach porządkują dokumenty i wszystko w nowe miejsce przenoszą, ja też dziś w pracy, jak wrócę to od razu musiałabym iść na zajęcia. Niby teściowa jest z dziećmi, i zostanie z nimi, ale nie chcę jej aż do 19 męczyć. Także zastanawiam się czy nie zrobić sobie wagarów;) I gratuluję wyjścia do sklepu. Jak mówisz-każde wyjście to cegiełka na drodze ku normalności:) Asiu gratuluję udanego powrotu, a pamiętasz miałaś dużo obaw. One tylko były w Twojej głowie. Zachorowałaś na urlopie, a wróciłaś zupełnie spokojnie i bezpiecznie:) A ja dziś właśnie mam mnóstwo zajęć, do niemal 16 jestem w pracy, a potem to nie wiem czy będę chciała iść? Już zmęczona jestem, w pracy niezły młyn. Ale chociaż słońce zaczęło pięknie świecić;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam dziewczyny:) Ja teraz mam gorący okres, nie dość,że mnóstwo obowiązków w domu, to jeszcze *oddaję* powoli firmę właścicielce i z tego powodu mam dwukrotnie więcej pracy. Jeszcze mąż zmienia siedzibę firmy, i od poniedziałku prawię go nie widuję, ale daję radę. W weekend korzystaliśmy ze słońca i była znów plaża, potem restauracja i kościół. A na co dzień praca,zakupy, spacery z dziećmi, wychodzę zupełnie na luzie, i złapałam się na tym,że nie noszę już nic z sobą-te moje *uspokajacze* siedzą w domu-a ja wręcz przeciwnie;) Asiu mam nadzieję,że bezpiecznie i spokojnie dojechałaś na miejsce. No i wakacje uratowane, i wracasz zadowolona;) Michalina świetnie,że już jesteście bezpieczni, i nawet mimo tych pogłosek zachowujesz spokój. Agata nie byłam w takiej sytuacji, ale wydaje mi się,że to właśnie jak w związku, z początku jest super, a potem pojawia się codzienność. Znika wakacyjna atmosfera i ta codzienność zaczyna męczyć. Ale mam nadzieję,że właśnie jak dziewczyny radzą-przez zwiększenie swojej aktywności -nie wiem, kurs,praca, może jakiś wolontariat i zaczniesz tam czuć się jak w domu. Jak Ania mówi im więcej zajęć, tym mniej czasu na myślenie. Także trzymaj się i pamiętaj,że każdy kraj ma swoje wady i zalety, nigdzie nie będzie jak w raju non stop. Aniu nie pośpieszaj siebie. Ja zawsze w takich chwilach mówiłam sobie- w porządku, zaraz wyjdę, ale robiłam to na spokojnie, tak aby uspokoić emocje i nie dawać organizmowi sygnału,że musiałam uciec. Wyjść zawsze można, ale ważne by choć na parę sekund się zatrzymać i pozwolić wyciszyć na moment emocje, zwolnić i realnie ocenić swoje samopoczucie. Nukusia powiedz chodzisz do psychologa, byłaś kiedyś? Leki są dobre bo wyciszają mocno nasilone objawy fizyczne, ale nasze schorzenie najlepiej i chyba jedynie skutecznie leczy terapia i praca nad sobą. Ja w każdym razie z fazy-nie wyjdę za płot, doszłam do normalności, zajęło mi to naprawdę ponad 2 lata, ale teraz moje życie jest nie takie jak przed chorobą, ale uważam,że lepsze, bo doceniam każdą sekundę, każde wyjście z domu, każdy promień słońca-wiem jak to brzmi infantylnie, ale tak jest :) Nie boję się nawrotu, nie boję, bo wiem,że sobie z nim poradzę.
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ależ znów piękna, letnia pogoda. Pomyślałam sobie-co tam gardło,jedziemy na plażę, i tak dzień spędzony ;) Gardło podleczę jak chłodniej będzie;) Michalina ja właśnie dlatego nie jadam pizzy, kiedyś jako nastolatka przez tydzień ją czułam,i teraz nawet domowej nie tknę. Za ciężka. Mam nadzieję,że dziś lepiej się czujesz? I dobry pomysł-jak ma się coś złego stać, to lepiej wśród ludzi;) Aniu ja też zauważyłam to co Madzia-albo u Ciebie wspaniale, albo całkiem źle. To co mogę radzić to nie przykładanie do tych gorszych chwil aż takiej uwagi. One będą, nie ma co się czarować,że jak było dobrze to już zawsze będzie. Na spokojnie przyjmować to co niesie los, i wyciągać wnioski. Także Aniu więcej luzu wobec siebie i akceptacji. Pozwól sobie być niedoskonałą. Napisz Madziu jak było na zakupach. Ja uważam,że ziołowe leki to nic złego, ale nie brałam ich na zapas, bo wtedy wysyłam taki sygnał-sama nie da rady, muszę coś wziąć. A może nie będzie aż tak źle? Nie wiem nie będzie tyle ludzi? Asiu mam nadzieję,że już reszta urlopu minie Wam zdrowo i przyjemnie-bardzo Ci tego życzę;) a dziś chyba też wybierzemy się nad morze, piękna pogoda ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ależ jak ja Aniu jechałam to też nie miałam ani na moment lęku, ot powiedziałam,że czegoś nie lubię-nie mówiłam-jejku dziewczyny od 2 lat mam agorafobię, leczyłam się i boję się,że na Centralnym padnę trupem. Spokojnie powiedziałam,że nie lubię tego dworca i nie było to żadnym problemem. Nie chodzi o to,żebyś każdemu mówiła-mam problem,jestem chora. To nie o to chodzi, chodzi o to,że jeżeli nie masz na coś ochoty-tutaj na spacer w odludnym miejscu to zawsze masz prawo powiedzieć-Nie mam ochoty, nie idę dalej. Bez tłumaczeń. My nie mówimy,że miałaś atak lęku, tylko,że zawsze trzeba być szczerym, nie masz na coś ochoty to tego nie robisz. Pamiętasz moją niedzielę? Szłam po tym jarmarku,ale go nie znoszę, nie miałam lęku,ale właśnie złość,że się do czegoś zmuszam i powiedziałam mężowi-ja z dziećmi wracam do auta, Ty jak chcesz to sobie pochodź. I tyle, nie musisz robić tego czego nie chcesz. A wydaje mi się Aniu,że Ty tak myślisz-nie mam z kim wyjść, to zawsze muszę iść tam gdzie chłopak. Kochana ja większość rzeczy robię bez męża, zresztą jakbym miała czekać na niego to w ogóle bym z domu nie wychodziła. Czemu to sama nie możesz gdzieś pójść, czy podjechać? Nie możesz uzależniać się od jakiejś osoby, masz ochotę gdzieś iść-idziesz, nie masz-nie idziesz. To nie jest tak,że jak dziś nie wyjdziesz to resztę życia spędzisz w domu, to tylko jeden dzień, jedna okazja z tysiąca innych. Mi się wydaje,że Michalinie nie chodziło by każdą czynność z wyjazdu zapisać na kartce i podążać zgodnie z planem,ale o co innego. Planuje,że jedzie np na zakupy i mówi,że jak będzie dużo ludzi,może się gorzej poczuć-uczciwie, tak żeby nie było jakichś scen,że ja tu robię super zakupy, a Ty mdlejesz. Mój mąż nie jest aniołem,ale psycholog poprosiła by poszedł ze mną na spotkanie z nią, dowiedział się wszystkiego co mu potrzebne o tej przypadłości i zaczął dostrzegać,że ja nie robię tego specjalnie. Owszem, złościł się,ale raczej na sytuację, a nie na mnie. Także Aniu więcej odwagi, bo na pewno jakieś obawy w Tobie są co do tego jak inni mnie postrzegają. Nie bój się,że ktoś coś sobie o Tobie pomyśli. Agata trzymam mocno kciuki za pomysły męża:) I miłego odpoczynku z koleżanką:) A ja nie mam planów, gardło mnie boli, nie wiem chyba mnie w czwartek musiało przewiać, nawet herbata boli:(
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aniu szczerość w takich sytuacjach jest najlepszym wyjściem, można też taką sytuację obrócić w żart, jak zrobiła to Madzia. Jak jechałam na ten koncert to miałam bilety do Warszawy Centralnej,ale wiedziałam,że tam nie będę czuła się fajnie,bo ogólnie metro,czy jakieś długie tunele na mnie kiepsko działają, więc powiedziałam dziewczynom w czasie jazdy,że nie lubię Centralnego i wolałabym wysiąść na Wschodnim, i wiecie co? Moja szwagierka podziękowała mi, bo ona kiedyś się tam zgubiła, była w ciąży, źle się czuła, i ma kiepskie wspomnienia. Także normalni ludzie też mają prawo czegoś nie lubić, nie każdy lubi spacerować po głuszy wśród dzikich psów. Zachowanie Twojego chłopaka na pewno było niewłaściwe,ale Aniu takie drobne przeszkody tylko budują naszą pewność siebie. Niestety, nasze zdrowie psychiczne opiera się na takich fundamentach-sukcesy i porażki, ale to trwałe podstawy. Madziu udanego pobytu w Kozienicach:) Michalina cieszy to,że miło spędziłaś czas, chociaż samopoczucie było nienajlepsze. Widocznie nie miało to związku z nerwicą, tylko wpływ choroby-uczysz się tego odróżniać, to bardzo cenne;) Agata ależ ten czas leci... Wspaniała lista sukcesów, każdego dnia jesteś coraz silniejsza i na pewno ta lista będzie się powiększać:) Asia na pewno fajnie odpoczywa:) A wczoraj mój mąż rzucił hasło-jedziemy na obiad. Owszem, nie miałam humoru, nastroju,energii,ale w sumie pomyślałam gotować też mi się nie chce. Pojechaliśmy, i tak szukaliśmy fajnej knajpy 30 km, w końcu trafiliśmy na super miejsce, mini zoo-takie wiecie,owce,koniki,kózki,piękny plac zabaw,dużo zieleni,las,cudo. Jedzonko pyszne, długo tam się relaksowaliśmy,po obiedzie spacer,potem jeszcze zamówiliśmy ciacho, a wracaliśmy okrężną drogą, więc zeszło nam w sumie z 4 godziny. Także się cieszę,że wyszłam z domu-pół roku temu pewnie bym nie wyszła, bo głowa mnie boli to padnę po drodze, ale pomyślałam-hmm, głowa mnie boli od pogody-rzeczywiście dziś znów letnio,a świeże powietrze mi się przyda i to był bardzo miły dzień. Czekam na szwagierkę,dzieci się pobawią, ja poplotkuję:)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agata mieszka, tylko teraz wakacje, najpierw był 2 tygodnie u syna, potem pojechał do swojej siostry na tydzień, potem do brata babci, a teraz jest na wczasach,coś jak sanatorium, tyle,że płatne, takie dla emerytów. Dziadek jest aktywnym członkiem Uniwersytetu Trzeciego Wieku i pojechali do Ustki na dwa tygodnie, także jest, a go nie ma. Ale dobrze, bo bardzo korzystnie na niego działają te wyjazdy, spotkania z ludźmi,z rodziną itp. Aniu niestety taki dzień może się zdarzyć,ale przeczekałaś atak, dokończyłaś zakupy, na pewno takie doświadczenie nie jest zbyt przyjemne, ale wzmacnia nas na przyszłość. A jeżeli czujesz,że nie chcesz jechać, kochana nie jedź. Nic na siłę. Agata cieszę się,że gorsze samopoczucie minęło,może to połączenie fajki,piwa i upału tak działa? Ciężko powiedzieć? Jakoś tak u mnie bez energii dziś, wczoraj miałam listę rzeczy do zrobienia,to zrobiłam,ale dziś pogoda też fatalna, marzę o herbacie i odpoczynku. Ponoć jutro ma być znów letnio, mam nadzieję,że to będzie prawda;) Pozdrawiam Was serdecznie
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Narzekałam na upały, ale jak mam już wolne to jest brzydko :( Ale cóż, jakoś damy radę, chociaż racja najpierw słońce, zaraz potem deszcz, głowa i ciśnienie wariują. Ostatnie dni miałam naprawdę intensywne, wszystko robiłam co musiałam, chociaż nie miałam super samopoczucia,poróżniłam się z mężem, córa ma katar okropny-ponoć alergiczny,ale spać nie może, jest maksymalnie marudna, i przez to mi się rykoszetem obrywa-też nie śpię, a potem jestem zmęczona i bez życia. Ale dziś byłam tylko na godzinę w firmie, i już w domu-na szczęście, bo mała 5 razy się budziła i jestem niewyspana.Także robię wszystko maszynowo,zakupy to konieczność, i robię je raz,dwa,byle wracać do domu. Asiu również życzę Ci spokojnego i udanego wyjazdu-Mazury są piękne:) Aniu też mnie męczy ta pogoda, meteopatia to prawdziwa przypadłość, więc pewnie po prostu gorzej reagujemy na zmiany pogody, trudno-musimy dać radę. Madziu powodzenia w tych próbach, i jak Michalina pisała-bez presji do tego podejdź. Michalina mam nadzieję,że w końcu jak zakończą się te prace to naprawdę odetchniesz. Wczoraj czytałam wywiad ze Shturem i on bardzo przeżył włamanie, więc widzisz to zupełnie naturalne. Agatka co u Ciebie? Teraz na pewno masz piękną pogodę, a u mnie deszcz:( Bogusiu kochana co słychać? pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bogusia gratuluję tych samotnych wyjść i tego,że się odważyłaś przeciwstawić mężowi, myślę,że to naprawdę da Ci bardzo wiele. Trzymam za Ciebie kciuki, bo jesteś fajną babką, i nie zasługujesz na to przez co przechodzisz. Ja dziewczyny nigdy nie piłam, no chyba,że lampkę szampana na Sylwestra, więc nie próbowałam się znieczulać, nie wiem jak bym się czuła po alkoholu,ale pamiętacie Martę?Jej to niezbyt służyło, choć każdy reaguje inaczej. Ważne,żeby wiedzieć,że to żadna metoda. Tylko jak kroplówka dla umierającego. Asiu każdego dopada lenistwo,. a niedziela z rodziną to bardzo miły pomysł;) Madziu mam nadzieję,że jak lato zelżeje to Tobie znów będzie łatwiej jeździć, aczkolwiek uważam,że powinnaś delikatnie zacząć próbować. Może nie przed pracą, ale w wolny dzień, czy już po pracy, zacznij tylko od jednego przystanku. Aniu powiem Ci tak, nie ma co się śpieszyć. Mamy mnóstwo czasu. Ja dopiero od tego roku, czyli ponad półtorej roku po diagnozie zaczęłam *korzystać z życia*. Owszem pójdę na koncert, wyjdę na plażę, ale robię to bo chcę, a nie bo muszę. Myślę,że Ty czujesz przymus,że jak nie wyrobisz jakiegoś tam planu z Twojej głowy to dalej będziesz chora. Nie, kochana oczyść myśli z tego- muszę. Mów chcę, i zobaczysz różnicę. Zamiast mówić sobie w piątek-w sobotę muszę iść do kina, powiedz-chciałabym jutro iść do kina. Jeżeli nie pójdziesz, nie będzie problemu, bo to żaden przymus. Ja wiem,że Ty jesteś bardzo ambitna i chciałabyś wszystko robić już, ale mając listę nakazów jest trudniej. W zeszłym roku pojechałam na ten koncert bo Musiałam, a w tym bo Chciałam. Różnica w moim zachowaniu była niesamowita. Także zamiast nakazów zacznij używać słów przyjaznych Twojej głowie, a będzie Ci lżej. Michalina nikt nie lubi być okradanym, można stracić poczucie bezpieczeństwa, prywatności itp. Ale zobacz, nie wpadłaś w panikę, czułaś to co każdy normalny człowiek by czuł. To wynik Twojej pracy. Kochana, na pewno będziesz lepiej się czuła jak wstawią okno, podłączą alarm. W sobotę teściowie wpadli, dość niezapowiedzianie, ale za to z takim ciastem,że wybaczam. Wczoraj poszłam rano z córą na Mszę-był spokój.Bo ja właśnie zmieniłam taktykę-mówię sobie,że idę na Mszę, ale nie muszę zostać na całej. Zostaję tyle ile chcę, i zostałam na całej. Potem mąż namawiał mnie na jarmark, ja go nie znoszę i chciałam zostać w domu, ale moi rodzice zadzwonili,że zapraszają nas i mojego brata na obiad do restauracji,a że to było w zupełnie innym kierunku,to musiałam jechać na ten jarmark, by potem podjechać na ten obiad. Radości z wyjścia nie miałam, ja nie znoszę jarmarku-tłumy, hałas, chińszczyzna wszędzie, brud itp. No jaka to radocha chodzić i patrzeć non stop na tarki do jarzyn i myjki do okien? Poszliśmy na lody, a potem to już się wściekłam i powiedziałam mężowi,żeby sobie sam przyjechał i chodzić po tych budach, my wracamy. I jak już wracaliśmy humor mi się poprawił-nie miałam lęku typowego, tylko złość,robiłam to wbrew sobie, czułam złość,że zamiast leżeć gdzieś na plaży łażę po tym targu, ale nie uciekłam, nie miałam fizycznych objawów, poza złością-nie róbcie nic na siłę dziewczyny :) Potem na obiad, tu spokój, a zawsze miałam takie obawy,że coś wyleję, zakrzsztuszę się, poparzę itp. I drugi raz poszłam do kościoła, mąż podjechał na mszę, a ja z dziećmi chodziłam po ogrodzie, to stałam i słuchałam,. także miło :) Teraz jestem już w pracy, w tym tygodniu dużo wolnego, więc trzeba wszystko przygotować na zaś ;)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Michalina to przykre, jedyne pocieszenie,że Was nie było w domu, i to,że coś ich wystraszyło i nie wzięli zbyt dużo. Każdy by się zdenerwował po czymś takim, więc to zupełnie normalnie. Alarm na pewno da Ci poczucie bezpieczeństwa, u mnie na osiedlu każdy dom ma, całe osiedle jest monitorowane, więc czujemy się tu pewnie. Wiem,że to wydatek, i do tego nieplanowany i spory, ale na bezpieczeństwie nie ma co oszczędzać. Ja uważam,że każdy kto cierpi na lęki, może z nich wyjść. Jedni potrzebują więcej czasu, inni mniej. Jednym służyć będzie sama terapia, inni muszą pomóc sobie lekami, ale naprawdę to da się zrobić. I jak pisze Agata najważniejsza jest akceptacja, im więcej się walczy z lękiem tym bardziej się go umacnia. Dzięki lękowi można się wiele o sobie dowiedzieć, ja uważam,że to nas paradoksalnie wzmacnia, można odkryć w sobie cechy, o które się nie podejrzewa. Ja zawsze miałam dużo energii, jako dziecko nie mogłam usiedzieć w miejscu, ale nie byłam nadmiernie ambitna, po prostu robiłam coś dla samej przyjemności, nie dla wyników-co nie podobało się moim rodzicom, bo dla nich jak coś już robiłam to miałam robić to najlepiej, a ja robiłam coś bo lubiłam ruch. Dziś na przykład siedzimy w domu, i po aktywnym tygodniu nie ma nic piękniejszego niż posiedzieć z książką w domu, mąż zajmuje się dziećmi, a w kuchni konfitury mi się smażą. Też uwielbiam takie dni:) I wrócę do słów Agaty, już kiedyś powiedziałam,że nie wiem czy tego pozbywa się na zawsze, ja to akceptuję, i wiem,że może to kiedyś wrócić, ale ja wiem,że jestem silna, wiem jak sobie z tym poradzić. Jestem dużo ostrożniejsza niż przed chorobą, nie jest tak,że nie mam gorszych myśli, ale jakoś nauczyłam się je tak ignorować, że mi nie przeszkadzają. Żyję może nie jak przed chorobą, ale teraz czuję,że żyję pełniej, bo doceniam każdy dzień, każde wyjście z domu, i każdy uśmiech, bo wiem jak łatwo to stracić. I wcale nie trzeba tracić nóg by nie móc chodzić, by być więźniem własnego ciała.... Trochę to chaotycznie, ale córa mnie teraz *napadła* i robię dwie rzeczy na raz:)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ehh te ograniczenia tkwią tylko w naszej głowie. To my postrzegamy siebie jako niepewne siebie, nieatrakcyjne dla rozmówcy czy dla pracodawcy. Tymczasem ludzie odbierają nas takimi jakimi pozwalamy im siebie odbierać. Jeżeli pokazujemy im swoje lęki-to nieważne czy będzie to nasza rodzina, przyjaciele czy przyszły szef to oni nas widzą jako osoby niepewne siebie, zestresowane i potrzebujące pomocy. Ale jeżeli zaczniemy walczyć z lękami to znika wieczny smutek, zafrasowana mina i poczucie beznadziejności. Ja zauważyłam olbrzymią zmianę w relacjach z ludźmi-jestem otwarta, uśmiechnięta i ludzie to mi oddają, choćby kasjerka w sklepie. Poza tym dzięki temu mam jakąś taką pewność,że ludzie zawsze mi pomogą w razie czego. Otwarcie się na ludzi to ważny etap w redukcji lęku. Ja poszłam do pracy z marszu, owszem trochę był to przypadek, ale poszłam, niewiele myśląc. Poszłam i już. A ile miałam przeczuć negatywnych, ich nie dało się uniknąć. Ale co, miałam resztę życia spędzić w łóżku tylko narzekając? Ja uważam,że wyjście z tej przypadłości leży tylko i wyłącznie w naszych rękach. Jeżeli same sobie nie pomożemy to najlepszy psycholog czy super leki nie pomogą. Po prostu powiedz sobie Ehh-od jutra zacznę żyć inaczej. Jestem silna, nerwica jest, ale nie zwracam na nią uwagi. U mnie tak właśnie się zaczęło, nie wiem jakiś przebłysk, moment. To był poniedziałek, fatalny poniedziałek, kiedy powiedziałam od jutra będzie inaczej. I było. Owszem było ciężko, były łzy, ale dziś żyję normalnie. Wiesz Agata ja zawsze byłam osobą, która ma tysiące zajęć. W ciąży latałam a to na ćwiczenia dla ciężarnych, a to na kurs dziergania, szkoła rodzenia, itp. Z małym latałam po całym mieście-a to angielski dla niemowląt, gimnastyka dla maluchów, klub dla mam w jednej kawiarni, fitness po porodzie. To przy nerwicy zrobiłam się człowiekiem hmm statecznym, teraz znów mam i ochotę i energię:) Zazdroszczę Ci tych spacerów, pospacerowałabym z Tobą chętnie:) Aniu jak pisałam masz prawo do nerwowej atmosfery w pracy-u mnie dzisiaj taki kocioł,że marzyłam by iść do domu, ale nie przez nerwicę, tylko przez urlopy-nie było 3 pracowników, i musiałam robić za troje, kto tak lubi? Jesteś przed okresem, możesz gorzej się czuć. Michalinko, Madziu co u Was?
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ehh... ja przeszłam całą terapię, psycholog doszła do sedna moich problemów, którymi okazało się brak pewności siebie i niska samoocena. Dopiero jak dowiedziałam się w czym problem potrafiłam z tym powalczyć. Codziennie to wzmacniałam, poza tym dużo czytałam książek, dziewczyny wiele pozycji polecały, tam było mnóstwo wskazówek. Musisz trafić na dobrego psychologa, zaakceptować swój stan i ćwiczyć. Asiu na pewno wyjazd się uda, jestem pewna,że dasz radę. A z tym myśleniem, to też trzeba ćwiczyć. Ja brałam na rozsądek-na tym koncercie-myśl-zemdlejesz, a ja mówiłam-obok jest ratownik, pomoże mi. Jadę pociągiem i zemdleję-to nic, zatrzyma się na stacji i wezwą lekarza. Emocje zwalcza się rozumem. Dziewczyny czemu któryś już raz posty Asi, pokazują się jako moje? piszemy w podobnym czasie i wyskakuje jej pod post powtórnie jako mój, już któryś raz....
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Julka nawet nie będę mówić pod jakim wrażeniem jestem, bo jestem pod ogromnym :) Mogłabyś się dzielić tą siłą, energią i pewnością siebie. Mi właśnie tego brakuje, owszem widzę w sobie olbrzymią zmianę,ale moje myślenie wciąż mi sprawia przykre niespodzianki, pojawia się jakaś zła myśl i często się jej czepiam i psuje mi całe wyjście. Tak jak wczoraj, poszłyśmy ma to otwarcie, a ja myślałam tylko o tym jak wrócimy do domu, koleżanka chciała koniecznie wracać pieszo, a ja od razu pomyślałam-upał, tłumy w centrum, nie... Myślałam,że jej autem przyjedziemy, ale nie przespacerowałyśmy się. Oczywiście nic złego się nie stało, ale tej myśli-nie możesz wracać pieszo nie potrafiłam się pozbyć, i zamiast cieszyć spotkaniem czułam jakieś takie podenerwowanie. Jak to wyłączyć na dobre? Ania ja to na odwrót chyba mam, wolę mieć nic niezaplanowane, bo jak wiem,że mam co robić, to się boję,że nie dam rady, gdzieś nie dojdę itp. Agata skorzystałam z Twoich rad, dziś na obiad zrobiłam taką sałatkę z tuńczykiem, wzięłam z puszki, ale to chyba może być? Madziu też kiepsko znoszę te upały, ale z drugiej strony na myśl o zimie cała drżę, nie wiem co lepsze? Michalina i jak było na basenie? A co do jogi to też miałam taki plan, i jak zwykle zabrakło mi nie wiem, determinacji by iść. Zapisałam się do klubu książki i raz poszłam. Ja się łatwo do czegoś zapalam, a potem tracę entuzjazm, mam tak od dziecka;) A dziś odpoczywamy w domku, jutro do teściów jedziemy na działkę, a w w środę jedziemy na Mazury, na razie staram się o tym nie myśleć, co by złych myśli nie przywołać. pozdrawiam
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak?Chodziłam do psychologa, zawzięłam się i próbowałam, codziennie, potrafiłam dwie godziny stać pod sklepem,ale wchodziłam. I tak krok po kroku. Wtedy nie mogłam wyjść z domu, teraz podróżuję, bawię się w ponad 50 tysięcznym tłumie, pracuję i żyję w miarę normalnie. Zaakceptowałam swoją chorobę, nie wstydziłam się swoich reakcji, i postanowiłam powalczyć o normalność. Trochę to trwało,ale nie zważając na porażki czuję się dziś normalnie i wiem co robić w razie lęku, więc się go nie boję:)
- 7 186 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: