Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. A gdzie Wy dziewczyny? Pewnie korzystacie z życia, pogody- bardzo dobrze:) Ja wczoraj cały dzień poza domem, dziś podobnie. Asiu zakupy zawsze są super, cieszę się wychodzisz:) Dziś jak wracałam już do domu widziałam wypadek, kierowca potrącił motocyklistę i uciekł. Na szczęście ktoś zapamiętał jego numery, chłopak nieźle oberwał,ale chyba tylko sobie coś złamał. Na szczęście nie zniechęciło mnie to do wyjścia z domu:) Pozdrawiam
  2. Witajcie dziewczyny. Ja dziś cały dzień w ruchu, Tesco, place zabaw,spotkanie z koleżanką-znów jest fajnie:) Fajnie,że u Was lepiej-wszystkim gratuluję i życzę dalszych sukcesów:) Olek mi się strasznie rozpuścił, nic nie zje o ile nie będzie przy tym oglądał bajek. Powinnam być konsekwentna, i przegłodzić go, ale czasem mam dość tych krzyków-u mnie jak zacznie Olek to dołącza się Lila i na odwrót,więc odpuszczam. No chyba nic złego się nie stanie jak obejrzy przy jedzeniu jakąś bajkę? Mam teraz taki mniejszy dystans do tego, właśnie wcześniej wszystko musiało być perfekcyjnie, jak u super niani, ale tak się chyba nie da?
  3. A jeszcze nikt się nie zorientował,że coś Ci jest? W ogóle nic nikomu nie powiedziałaś? U mnie dzieci maleńkie, ale rodzice, brat , teściowie oni wiedzą. Zresztą akurat trudno fakt,że ciągle siedzę w domu i proszę innych o pomoc przy wyjściu... A dziś dobrze, jedziemy do brata męża na imieniny. Zarzekał się,że będzie świętował je na emeryturze,a teraz każda okazja do spotkania i zjedzenia czegoś dobrego jest dobra:) Miłej niedzieli, Julka
  4. Ja myślę,że można wyciszyć objawy i żyć normalnie,ale chyba do końca nigdy się z tego nie wychodzi. To znaczy zawsze gdzieś z tyłu głowy będzie jakiś mały * strach* przed nawrotem. i teraz od nas zależy czy to wróci czy nie. nie można tłumić emocji, teraz dla własnego zdrowia nie boję się mówić tego co myślę, nie boję się zająć samą sobą. Piszę pamiętnik-jak radziła mi psycholog, wyrzucam na bieżąco emocje. Jestem troszkę egoistką,ale nie boję się poprosić kogoś o pomoc przy dzieciach,tak bym mogła w spokoju zająć się tylko sobą,swoimi emocjami. Robię to co dla mnie jest dobre. Jeżeli nie nauczymy się wyrażać emocji,one do nas wrócą, tyle,że w formie lęków. Dlatego już nie udaję,że ze wszystkim daję sobie świetnie radę, nie udaję super pani domu i matki na tysiąc procent. Robię wszystko by mieć wolną głowę, im mniej tam negatywnych odczuć,tym mniej lęków. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Dziś mam w planach małe zakupy, w końcu trzeba z domu wyjść:)
  5. Ja też początkowo myślałam,że mam coś z sercem, ale szybko poszłam do psychologa. U mnie to było tak,że byłam po porodzie i myślałam,że to jakaś odmiana depresji poporodowej, gdyby nie to pewnie nie trafiłabym od razu do odpowiedniego specjalisty. Zresztą wiecie te wszystkie nasze dolegliwości z początku wyglądają na zawał. A i nie wiem jak u Was, ale u mnie te ataki paniki nie występowały tylko na zewnątrz, po prostu przerażała mnie konieczność wyjścia i w zasadzie cały czas byłam podenerwowana, miałam ataki paniki nawet w domu obierając kartofle, gdy przypominałam sobie,że jutro muszę iść na zakupy... A dziś u nas burzowo, chmurzy się, czuć coś w powietrzu... Pozdrawiam
  6. Asiu całkiem drogi ten space Ci wyszedł,ale pewnie spora satysfakcja:) Ja tam Ewa wierzę,że tobie wszystko się uda. Jesteś fajną babką, i będzie wszystko fajnie:) A ja przez to chorobowe zaplanowałam w końcu roczek Lilki,to już niedługo. Zamówiłam tort, dekoracje itp. Będzie wszystko z Kubusia Puchatka,chociaż mąż mówi,że mało dziewczęco, nie wiem może różowe wstążki na krzesła w ogrodzie kupię i będzie bardziej * cukierkowo?:) Nie lubię różu i go unikam,ale mogę się poświęcić na jeden dzień. Pozdrawiam
  7. O tak, mi to forum bardzo pomogło,i całkowicie zmieniło myślenie o mojej - naszej dolegliwości.Teraz jestem * prawie normalna*,a były już dni kiedy wyjście do kiosku 5 metrów od domu stanowiło rzecz niemożliwą do osiągnięcia. Najważniejsze to codziennie próbować i konsekwentnie iść do przodu. Nie roztkliwiać się nad sobą, nie użalać, tylko walczyć. Bez naszej wiary w sukces i naszej pracy na zawsze zostaniemy w zamkniętym pokoju. Cieszę się z Wami dziewczyny, sklep czy kosmetyczka, dla kogoś to codzienność, dla nas wielki sukces:) Gdyby nie straszna chrypa to już jakoś bym żyła,a tak wciąż mówię jak pijany staruszek. Dziś mama wpadła, z obiadem,więc mogę sobie poleżeć, bo zabrała towarzystwo na spacerek:) Pozdrawiam
  8. Rzeczywiście jak czyta się co piszecie to robi się weselej i przyjemniej na duszy:) Każda z nas robi postępy i to jest najważniejsze, także dziewczyny do przodu i do boju:) Ja dalej chora,ale już jakoś funkcjonuję normalniej. Muszę coś na obiad wymyślić szybkiego,bo nie chce mi się za bardzo gotować:) Córa płaczę, kończę już, pozdrawiam:)
  9. Pozdrawiam spod kołdry-niestety wciąż mnie mocno trzyma, chociaż nastrój lepszy:) Witaj Julka, mam nadzieję,że znajdziesz wsparcie w naszych historiach. Agata jestem szczęśliwa,że czujesz się coraz lepiej, im więcej optymizmu i pogody ducha, tym będziesz zdrowsza:) Na gardło biorę Neo Angin, coś w sprayu, ale nie Tantum, Uniben, no i Islę też mam, tylko ona dobra jak mam suche gardło,czy podrażnione,a na taki ból to już jak landrynka... Asiu dorosłemu trudno po urlopie wrócić do normalności, a co dopiero dziecku. Ale jak zobaczy,że w szkole fajnie, to pewnie szybko jej przejdzie, trzymam za to kciuki:) A nasza sypialnia to Gorąca Bawarka, z Dekorala, ale mówiłam,że lubię jasne,proste wnętrza. Śmiałam się z tej nazwy niesamowicie:)
  10. Egzaltacja, zazdroszczę majówki, musiało być super, brzmi wspaniale:) Też uważam,że jak ktoś nie chce, niech nie wchodzi. w końcu siłą tu nikogo nie trzymamy. A ja męczę się z zapaleniem krtani, drugi dzień leżę i nie mówię-mąż mówi,że jestem idealną żonę. Ani mnie nie widać, ani mnie nie słychać:) Mam nadzieję,że szybko mi to przejdzie, bo mam sporo planów. Kiedyś cieszyłabym się ,że nie muszę nigdzie wychodzić, a teraz mnie nosi wewnętrznie:) Pozdrawiam
  11. Malamika głowa do góry,najważniejsze jest Twoje zdrowie. A reszta się ułoży. Ja też pełnoetatową kurą domową jestem, naprawdę mi to odpowiada-póki dzieciaki są małe:) Musiało mnie przewiać nad tym morzem, w każdym razie gardło boli jak przy anginie. Biorę co chwilę jakieś leki,ale niewiele pomaga. Miałam dziś iść z mężem do teatru,ale nie wiem czy dam radę, mówić nie mogę... Na razie mąż zawozi dzieci do teściów,ja sobie poleżę...
  12. Widzisz Asiu dałaś radę, naprawdę możesz sporo osiągnąć:) Super Ewuś,ze trafiłaś na taką osobę. Na początku chciałam by każdy się trząsł nade mną, użalał,współczuł i podtrzymywał w nerwicy. Aż zdałam sobie sprawę,że nie to jest mi potrzebne,tylko taka osoba jaką opisujesz Ewuś:) A my wczoraj nad samym morzem byliśmy,nie Zatoka tylko morze:) Siostra mamy ma zajazd i gospodarstwo agroturystyczne, do tego wczoraj miała imieniny,więc rodzinna impreza. Dałam radę, świetnie się czułam, świeżutkie pstrągi prosto z własnego stawu. Z powrotem tylko dopadła nas burza, a ja nic na to nie poradzę,że boję się jeździć w deszczu i ogólnie przy grzmotach... Ale to nie były lęki, tylko po prostu nie lubię tego:) Pozdrawiam, zaraz zabieram dzieciaki na zakupy, potem koleżanka wpadnie z dziećmi, to pogadamy, a dzieciaki się pobawią.
  13. Gratuluję Agata, wycieczka wyglądała imponująco:) Ewuś też trzymam kciuki,zresztą ja wychodzę z złożenia,że tobie musi się udać,bo jesteś fest babka:) A ja byłam w sklepie, na spacerze. Ogólnie miło, tylko znów te zatoki mnie męczą, no ja nie wiem każdy katar przekształca się w zapalenie zatok od razu... Pozdrawiam, udanego 3 maja- Asiu na pikniku na pewno będzie super:)
  14. Witajcie:) w poniedziałek jeszcze mnie coś naszło i pobiegłam do fryzjerki, to fajnie iść tak po prostu,z marszu:) Wczoraj pojechaliśmy aż w Bory Tucholskie, ogólnie miałam od rana zły humor. Każdemu się dostało, a mi najbardziej. Podenerwowana byłam, wzięłam moją ratunkową pastylkę nawet żeby dojechać spokojnie i obyło się bez problemów. Było naprawdę bardzo,bardzo miło i sympatycznie. no i 250 km przejechaliśmy:) Zaraz idziemy z dziećmi na zakupy i jakiś spacerek mały. Ja też Asiu jakichś wielkich planów nie mam,cóż mąż ma taką pracę,albo i charakter,że nie odpuści. Ale każde wyjście dobrze Ci robi:) Pozdrawiam:)
  15. Ależ u Was wyjazdowo,aż zazdroszczę. Lila zakatarzona(pewnie ode mnie) więc marudna, płacząca... Wczoraj w domu siedzieliśmy, może jutro uda się gdzieś wyskoczyć? Zobaczymy. Na razie mąż przywiózł piaskownicę, huśtawki zostawiamy dziadkom na dzień dziecka, to trochę kosztuje jednak... Ogródek wciąż pięknieje, bo w zeszłym roku wyglądał fatalnie,nic nie zrobiliśmy,aż wstyd przed ludźmi:) Czekam na teściową, ma na chwilę z dziećmi posiedzieć, ja muszę do ginekologa wyskoczyć i jakieś buty sobie kupić, bo nie myślałam,że tu już letnie rzeczy będą potrzebne:) Miłego dnia Wam życzę:)
  16. Zazdroszczę wyjazdu i oczywiście życzę samych pozytywnych wrażeń:) My byliśmy w centrum ogrodniczym, zabieramy się poważnie za ogródek,pierwsze rabaty już gotowe:) Jutro prace będą trwały dalej,musimy kupić też dla dzieci jakieś zabawki,nie wiem huśtawkę,zjeżdżalnię? A ja jem lody, siedzę w ogródku i korzystam z pogody:)
  17. Asiu to właśnie te małe kroczki budują Twoją normalność,więc powinnaś się tylko cieszyć:) Miałam Rescue,ale nie kupowałam gotowego tylko skopiowałam skład i zrobiłam swoją mieszankę-wychodzi 10 zł taniej,no i mam te pastylki Rescue. A teraz mam już inny skład, na pewność siebie i energię, nie powiem bardzo mi pomaga:) Pierwsza wyciszyła lęki,druga mnie wręcz zmusza do wyjścia:) Ale na początku-pierwsze 3-4 dni to takie wyrzucanie z siebie tych lęków,dużo o tym myślałam, w nocy budziło mnie to czego się boję, zresztą tam na stronie też tak napisali,żeby się nie zrażać chwilowym pogorszeniem,bo zaraz przechodzi:) A mnie coś wczoraj na placu zabaw musiało przewiać, niby cieplutko,ale wiatr był niezły. Gardło mnie boli , katar i głowa do tego... Siedzimy w domu, bo pochmurnie , a ja się szybko kuruję czosnkiem i miodem:)
  18. Gratuluję Malamika, no i Asiu też trzymam kciuki:) A ja dziś też z pięknej pogody korzystałam, byłam w Tesco, Biedronce,u przyjaciółki na mieście. Dzieci w końcu mają normalną matkę, nie muszą siedzieć w domu,jest fajnie, a ja się cieszę i robię wszystko by nie stracić tego co osiagnęłam:)
  19. Dobrze Ewuś,że w końcu wyjaśniła się sprawa z Twoim lokalem, jednak co u siebie, to u siebie,więc trzymam kciuki:) Powiem Wam,że miałam już takie dni,że nie mogłam nigdzie wyjść,totalna blokada. Siedziałam i nie wiedziałam o co chodzi, poszłam do psychologa-teraz już nie chodzę, czasem dzwonię,albo piszę maila- ostatnio troszkę się chwalę głównie:) Ja pomyślałam o naszej chorobie jak o złamaniu nogi. Ok, zdarza się,mamy czas kiedy nie możemy zrobić kroku,ale nadchodzi taki dzień kiedy zdejmują nam gips. Możemy teraz iść do przodu,nie poddawać się,cieszyć każdym małym kroczkiem i codziennie iść do przodu. Można też się załamać, bo przecież nie chodzimy tak jak wcześniej,obrazić się na wszystko i wrócić do łóżka. Ja miałam taki dzień,że zmęczona wróciłam do łóżka, chciałam się poddać,ale coś we mnie pękło i zrozumiałam, że muszę cieszyć się każdym krokiem. Zapisywałam każdy kolejny,nawet malutki sukces, czytałam to sobie kilkanaście razy na dzień, do tego psycholog,kropelki,obyło się bez leków- i się cieszę. Więc dziewczyny stawiajcie sobie realne cele,celebrujcie każdy sukces, i nigdy ale to nigdy się nie poddawajcie. To Wy macie rządzić swoim życiem, nie nerwica. Dziś u nas leje od rana, także zajmę się domem:)
  20. Cześć dziewczyny:) Pewnie ważne Asiu,że próbujesz,za każdym następnym razem będzie łatwiej:) Zazdroszczę Ewa wyjazdu,my na razie jeszcze żadnych planów nie mamy,nie wiem czy będziemy mieli,bo mąż normalnie do pracy ma iść 30,2 i 4... A ja dziś znów korzystałam z ładnej pogody. Byłam na mieście,zakupy, potem poszłam długim spacerkiem do męża dziadków na kompocik:) Naprawdę czuję się fajnie, i powiem Wam,że dziś szłam przez taki most, chyba z kilometr ma,bez żadnego zejścia, i tak sobie pomyślałam - a jak stąd uciec w razie czego? od razu zaczęłam się śmiać i poszłam bez lęków:) Tak do tego podchodźcie, dacie radę:)
  21. Hej dziewczyny,widzę,że u Was do przodu-tak trzymajcie. Ja dziś odprowadziłam Olka do przedszkola,niby parę godzin i tylko raz w tygodniu,ale strasznie tęskniłam,on ponoć nie:) Wczoraj byłam na całej mszy, już któryś raz z rzędu.potem długi spacer i do rodziców:) A dziś z Lilą byłam na zakupach,mała grzecznie spała,a ja z koleżanką pogadałam przy kawce. Także miło,8 godzin poza domem:) Zrobiłam już obiad na jutro, zaraz będę piec ciasteczka musli,bo dostałam fajny przepis:) Pozdrawiam i maszerujcie ku normalności:)
  22. A i Asiu ważne są takie wyjścia, dodają odwagi i motywują do dalszej pracy:)
  23. W dzieciństwie miałam z okna widok na morze,albo raczej Zatokę. Teraz w głąb lądu się przenieśliśmy, jakieś 10 minut od wody:) Wszystko fajnie,tylko zawsze u nas mocno wieje, no prawie zawsze:) My do rodziców moich idziemy, będą rodzice mojej przyszłej bratowej,pierwszy raz ich zobaczę:) Cieszę się na to wesele, co prawda jeszcze prawie pół roku,ale przygotowania są zawsze fajne. Pozdrawiam, a i mąż odkurza-zrozumiał o co mi chodzi:)
  24. Cześć dziewczyny:) Ja też Asiu bałam się zrobić pierwszy krok, i w tym lękowym świecie było mi właśnie dobrze,ale teraz nie zamierzam tam wracać:) Pojechałam do teściów nad morze, oni mieszkają nad samą plażą niemalże, ale deszcz zaczął padać, za to teściowa robiła lasagne więc najadłam się solidnie :)Potem na zakupy już z mężem, i rodzinnie do dentysty. Także znów cały dzień poza domem, kolejny miło spędzony czas:) Pozdrawiam Was serdecznie:)
  25. Wpisz sobie Centrum Bacha i tam zamawiasz to co chcesz, możesz sama sobie wybrać,albo zadzwonić i oni Ci pomogą. http://parenting.pl/kulinarnie/698-ryba-z-brokulami-zapiekana-w-sosie-serowym.html robiłam według tego przepisu, tylko jeszcze na wierzch dałam pomidory. Wyszło bardzo dobre:)
×