Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. U fryzjera było bardzo miło, Olek bardzo grzeczny, spokojnie sobie rysował. Za to mała się obudziła i przerażona była, ale szybko się uspokoiła. Potem poszliśmy na zakupy no i na te imieniny. Sympatycznie,ale krótko byliśmy,bo Olek tak rozrabiał. Na zmianę u nich to występuje, specjalnie,żeby matce nie dać żyć:) No a dziś mamy dużo planów, mam nadzieję,że wszystko uda mi się zrobić. Super Asiu,że wychodzisz, nie przestawaj:) Pozdrawiam
  2. Brawo Joasiu:) Ja robiłam tak samo, najpierw spacer do kiosku( jakieś 20 metrów od domu) był sukcesem, teraz już w mojej okolicy funkcjonuję całkiem normalnie- tego i Tobie życzę:) Dziś Krystyny, musimy odwiedzić babcię męża, zaprosiła na obiad, także dziś fryzjer i imieniny, będzie pewnie miło:)
  3. Witaj Megi, też miałam taki stan,że siedziałam w domu, a i tam się bałam-teraz wiem, że to wszystko były irracjonalne odczucia, ale wtedy każde wyjście z domu było jak wyjście na wojnę. Dzięki dobremu psychologowi i szybkiej reakcji głównie bliskich każdego dnia robię krok do przodu, chociaż dalej są ograniczenia. Dobrze Asiu,że masz zaufanego psychologa, taka terapia naprawdę pomaga. Zapisałam się do fryzjera bo już dawno nie byłam, wybrałam czas drzemki Lilki, mam nadzieję,że dzieciaki dadzą mi posiedzieć na fotelu:) Teraz nie stresuje mnie wizyta, kiedyś to była tragedia, nie byłam w stanie tam wysiedzieć.. Pozdrawiam serdecznie:)
  4. Czytałam wcześniejsze posty i ja rzeczywiście nie byłam w takim stanie jak Ty, dlatego dla mnie leki byłyby ostatecznością. Na szczęście dość szybko znalazłaś swój odpowiedni lek, a ja patrząc na moją koleżankę, która męczyła się strasznie, po prostu się tego bałam. Pewnie efekty byłyby szybsze, ale ja z uwagi na moje dzieci wolę wolniej,ale spokojniej. Ale cieszę się,że kolejnej z nas idzie coraz lepiej. Najważniejsze,że idziemy do przodu, różnymi drogami ale idziemy:)
  5. No właśnie ja bałam się skutków ubocznych, moja koleżanka miała depresję poporodową, taką silną,że musiała brać leki. Dopiero trzeci jej pomógł, ale ile się dziewczyna namęczyła. Zawsze chciała mieć kilkoro dzieci, a teraz mówi,że przez te leki straciła tyle czasu,że po prostu jej szkoda tylu miesięcy z życia córki. Nie jestem przeciwna lekom, ale dla mnie to już ostateczność.
  6. Fajnie,że jesteście dziewczyny:) Już byłam po gazety i świeży chlebek, ale to chyba tyle na dzisiaj, boli mnie brzuch a poza tym pogoda fatalna, pada, wieje. pewnie stąd też kiepskie samopoczucie. Może powinnam wrócić do jazdy autem to by mi bardzo ułatwiło życie, skoro w samochodzie czuję się dobrze i bezpiecznie to byłabym już bardzo samodzielna. Ale cóż ja k mówiłam kiedyś jeździłam, ale mój tata i mąż zawsze mi powtarzali,że to robię źle, tamto robię źle itp. Sama się dziwię jak zdałam ten egzamin:) może powinnam wziąć parę lekcji? Ale i tak mamy jeden samochód, a na razie po kupieniu domu o drugim o to mogę sobie pomarzyć, więc czy to coś by mi dało?
  7. Z jednej strony widzę postępy, ale z drugiej ciągle wydaje mi się,że ich nie ma. W bliskiej okolicy jest fajnie,ale żebym sama autobusem pojechała? Nie, nie widzę też siebie w jakichś większych tłumach,dużo jeszcze przede mną. Dziś byliśmy na kawałku mszy,ale na zewnątrz, potem mały spacer i sklep. Do południa było super, potem pojawiły się kobiece przypadłości i cierpię. Od razu mam fatalny nastrój, a mówili,że po ciąży będzie lżej. Akurat, mi po porodach dopiero jest źle... A co do auta to mam prawo jazdy, ale nie jeżdżę. Nie mam odwagi, a to by tyle ułatwiło,ale ja od lat nie siadam za kółkiem. Nigdy nie byłam dobrym kierowcą, a odkąd są dzieci po prostu się boję... Pozdrawiam
  8. Też pomyślimy o psie, ale to jak mała trochę podrośnie:) Wczoraj było bardzo miło, chociaż króciutko, tak to bywa jak w domu dzieci płaczą:) Dziś nie mam planów, rodzice się rozjechali po innych, więc pewnie pójdziemy na mały spacer, Lila tak dawno nie była, a dziś śliczne słońce. Zaraz wymyślę coś na śniadanie, bo moje dzieci nie uznają weekendów i już od 6 wszyscy w pełnej gotowości. Pozdrawiam
  9. Fajny pomysł Asiu z tym pieskiem, nie ma wyjścia będziesz musiała spacerować:) Ja umówiłam się z koleżanką w kawiarni na plotki, także robię sobie wolne, niech mąż posiedzi z dziećmi:) Bardzo cieszy mnie perspektywa wyjścia z domu, naprawdę dodaje mi to sił. A gdzie reszta?
  10. Gdzie się dziewczyny chowacie? :) Współczuję Asiu rachunku, ja pewnie też bym zapłaciła, ale z drugiej strony dlaczego masz płacić za sąsiada? U mnie ładna pogoda, ale jeszcze w domu siedzimy, jutro kończymy antybiotyk-tzn Lilka kończy i będziemy spacerować. Na szczęście ma tylko rano mały kaszel, a tak to już całkiem ok. Nawet nie wiedziałam,że u mnie na osiedlu tyle ciekawych rzeczy się pootwierało, ja zawsze obok domu a tam sporo sklepów, kosmetyczka, fryzjer itp. Trzeba częściej wychodzić, zresztą teraz mam naprawdę na to dużą ochotę. Synek cały ranek mnie męczy, zrobił się bardzo zazdrosny o siostrę i musi być w centrum uwagi...
  11. Brawo Asiu, najgorzej to odważyć się pierwszy raz, potem będzie lepiej- zawsze sobie powtarzam raz mi się udało, to czemu nie drugi, czy trzeci? Byłam w sklepie, uzależniłam się od spacerów po markecie, wmówiłam sobie,że nie cierpię zakupów, a to nie prawda, cieszę się,że w moim otoczeniu czuję się dobrze i nie muszę korzystać z eskorty, radzę sobie jakoś:) Teściowa wróciła z odwiedzin u siostry, i musi podzielić się z wrażeniami ze mną, więc czekam na nią z kawką :) Pozdrawiam
  12. Mam nadzieję,że Ci pomogą i dodadzą odwagi :) Ja widzę różnicę, dziś miałam nie wychodzić,ale z mężem nie mogłam się dogadać co ma kupić, więc sama poszłam na zakupy,a potem spotkałam mamę z tych zajęć dla dzieci i okazało się w * blokowej* części naszego osiedla otworzyli małą kawiarnię i poszłyśmy na świeżo wyciskany soczek z marchewki. Mąż znów był zły, bo wychodzę i nie wracam od razu:) Jak nie przejdą mu te przeziębienia to będę myślała co zrobić. Na razie jeszcze poczekam, niby miał badaną krew i wszystko ok wyszło. W rodzinie męża sporo astmatyków, nawet jego brat, mam nadzieję,że to nie jest jakiś wstęp do astmy.
  13. Mam nadzieję Asiu, że spokojnie dojedziesz na miejsce a mama szybko wróci do zdrowia. Ewuś też mam nadzieję,że z córką wszystko ok? upiekłam ciastka francuskie z brzoskwiniami, czekają na bratową. Dzieci zrobiły sobie drzemkę i mam chwilę na odpoczynek:)
  14. Będę musiała nad tym pomyśleć, wiesz najgorzej,że synek akurat nabiał bardzo lubi. Chociaż zjada głównie jogurt naturalny i żółty serek. Nie kupuję słodkich jogurtów, serków itp. Od czasu do czasu twarożek i to tyle. No ale jogurt i ser to akurat zjada codziennie... Na razie nie choruje, a w domu mieliśmy takie natężenie infekcji,że aż się dziwię. Chyba trochę przesadziłam wczoraj z tym spacerem, w nocy gardło znów zaczęło drapać, wzięłam tabletkę pomogło trochę. Ale dziś idę tylko po gazety do kiosku, mamy nawrót zimy i -5. Też Asiu lubię spotkania z koleżankami, chociaż ostatnio mocno je zaniedbałam. Bratowa przyszła ma dziś wolne więc wpadnie na 2 śniadanie, i poplotkujemy o ślubie. niby pół roku jeszcze, ale już nie mogę się doczekać:) Pozdrawiam, miłego dnia.
  15. Też Asiu piszę coś takiego a* la pamiętnik. Mi to bardzo pomaga, często czytam o tych swoich sukcesach , bo skupiam się głównie na nich:) Dziś też kolejny mały sukces, poszłam do biblioteki-bo przez ten tydzień wszystko w domu przeczytałam, a to 10 minut szybkim krokiem w jedną stronę. Potem zaszalałam w sklepie. Co prawda mąż zaczął się niepokoić bo prawie godzinę mnie nie było,ale co tam:) Szłam, mimo że wczoraj czułam się dużo lepiej, dziś jak to tuż przed okresem. Wcześniej na pewno bym nie wyszła z domu, ale teraz mówię sobie idź, nic się nie stanie i idę, na przekór:) Mały polubił tę jaglankę, drugi dzień je ze smakiem, mała też dostaje rozgotowaną. Mąż najbardziej marudzi, ale też mu się przyda trochę zdrowia:)
  16. Ja wierzę i sama stosuję homeopatię:) Tylko jeszcze się zastanawiam czy to obniżenie odporności ma związek z porą roku,czy to na stałe już. Ja byłam bardzo chorowitym dzieckiem, i boję się, że Olek zaczyna mnie przypominać. A powiedz jeszcze Egzaltacjo jakich zamienników używasz zamiast nabiału? Będę musiała porozmawiać z lekarzem. Też nam mówiła o przedszkolu,że w ogóle dziecka nie można izolować bo to nie przynosi żadnych korzyści, takie ciągłe trzymanie pod kloszem. Ale na razie nie wybiera się tam:) Wczoraj robiłam kaszę jaglaną, bo czytałam,że wysusza wszelkie śluzy w organizmie- katary, wydzieliny z oskrzeli czy płuc. Mały marudził, złościł się, ale zjadł całą porcję bo była na słodko z owocami:) Teraz będziemy ją jadać na śniadania, bo ponoć potrafi zastąpić antybiotyk i poprawia odporność:) A też wybieram się do sklepu, czuję wielką potrzebę wyjścia nawet na 5 minut:)
  17. Może rzeczywiście coś w tym jest? Olek kiedyś prawie w ogóle nie chorował, okaz zdrowia, od grudnia już 5 razy, z czego 2 razy kończyło się antybiotykiem. Na razie lekarka kazała podawać Bioaron, Tran, sporo spacerować, dużo warzyw itp. Mały nie ma alergii,badania wyszły ok. On bardzo lubi-ja zresztą też, jogurt naturalny z domowym musli, myślałam, że to raczej wzmacnia odporność. No i już zgłupiałam.
  18. Nie myślałam,że wykluczenie mleka może pomóc. Ale nie wiem czy się na zdecyduję, bo mój mały ostatnio bardzo mało rzeczy zjada, a jak już wciągnie jogurt naturalny z bakaliami do obiadu nic więcej mu nie wcisnę. Mama teraz też mi mówi,że on pobawi się, pobawi i nic zje prawie. Jeszcze niedawno naprawdę nie miałam z nim problemów, ale odkąd dostał antybiotyk bardzo popsuł mu się apetyt i jest walka przy stole o jakikolwiek kęs. Na mnie zmiany pogody też bardzo źle wpływają, ale od paru dni jest u mnie nieustannie mroźnie i słonecznie,czyli całkiem znośnie:)
  19. Wyskoczyłam na chwileczkę do sklepu. Trochę się zastanawiałam jak mi pójdzie w sklepie, w końcu cały tydzień siedziałam w domu,ale musiałam wyjść bo bym zwariowała:) Naczytałam się ostatnio o zaletach zdrowego odżywania w walce z obniżeniem odporności i nakupowałam mnóstwo kasz itp. Staram się zdrowo gotować, ale moi faceci wolą tradycję jednak-schabowy i ziemniaki. Trudno, zaczniemy jeść inaczej,bo mam dość wiecznych infekcji. A w sklepie spędziłam 15 minut bez żadnych lęków, gdybym mogła poszłabym dalej, ale mąż przed pracą został z małą, ja też jeszcze nie do końca w formie,ale cieszę się,że zaczerpnęłam powietrza i wyszłam z domu:) Asiu moim dzieciom chyba nieśmiałość nie grozi. Obydwoje uwielbiają się bawić, i nie ma problemu by bawili się z obcymi.:)
  20. Witajcie. Mała już szaleje, widać,że zdrowieje w oczach, nawet apetyt jej wrócił:) Wieczorem mąż mi syna z emigracji przywiezie, myślałam,że Aleksander będzie tęsknił, marudził itp, a on świetnie się bawił- w ogóle za matką nie płakał:) Mam nadzieję,że już niedługo będziemy spacerować, przez weekend była piękna pogoda:) Miłego poniedziałku dziewczyny Wam życzę!
  21. Witaj Joasiu:) My tutaj staramy się siebie wspierać, także dobrze trafiłaś. Też siedzę w domu, ale pewnie nawet o pełnym zdrowiu nie poszłabym do pracy, nie chciałabym stracić dzieciństwa moich dzieci. Chociaż wielką inspiracją jest dla mnie Ewa, która wszystko godzi idealnie:) Antybiotyk zaczął działać, ja czuję się lepiej, Lilka też już lepiej oddycha, chociaż jest taka słabiutka. Za to Olek u dziadków rozrabia, mam nadzieję,że nie zachoruje:)
  22. Dzięki Ewuś:) Ja niestety z tych co jak już coś dopadnie to na całego. Okazało się, że Lila z tego ostatniego przeziębienia nie wyszła do końca. Myślałam, że od zębów marudna ,ale nagle się jej pogorszyło, kaszel, wysoka gorączka itp. Już tak bym chciała wyjść z domu, naprawdę. Ale cóż, pocierpię jeszcze. A pracownik nowy i mąż próbuje sprawę odkręcić, bo to chyba najważniejszy klient i jak się nie uda to będzie naprawdę kiepsko.
  23. Dziewczynom to chyba się polepszyło i o nas zapomniały... A u mnie kiepsko, Lila ma zapalenie oskrzeli, ja zapalenie krtani,no ale wiadomo ja jakoś dam radę, a ona tak bardzo się męczy. Olek pojechał do moich rodziców wczoraj na weekend, żeby on chociaż był zdrowy. Mała dostała antybiotyk, ale kiepsko go znosi. Także nigdzie nie byłam, , pracownik męża zawalił ważną sprawę- kiepski czas teraz mamy. Pozdrawiam Cię Ewuś, miłego weekendu:)
  24. Trzymam kciuki Ewuś za Twoją pracę, na pewno będzie lepiej:) Ja narzekam wciąż na to przeziębienie, dobrze, że chociaż niemoc trochę opuściła i mogę co nieco porobić, a nie tylko leżeć. Jutro mam spotkanie z klientem od tego zamówienia, koleżanka namawia, że warto iść,ale zobaczę czy dam radę-nie chcę go przestraszyć :) A reszta co się tak ukrywa?
  25. Współczuję Ci Ewa sytuacji z mężem. Czasem tak bywa ,że wszystko na raz spada nam na głowę. Mam nadzieję,że będzie lepiej i nikt już Ci spokoju w domu nie zakłóci. U mnie kiepsko, czekam na męża, ma wrócić zaraz z pracy i zająć się dziećmi. Ja idę leniuchować cały dzień, naprawdę kiepsko się czuję. Już dawno nie byłam tak przeziębiona. A gdzie reszta towarzystwa? Pozdrawiam
×