
EWALIT54
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez EWALIT54
-
Magdzik :-) Jak to *nie zrobiłam wszystkiego, co mogłoby mnie z tego wyciągnąć*? Magdzik, Ty nie masz żadnej szansy sama siebie z tej nerwicy i depresji wyciągnąć! Ty jesteś we władaniu choroby i bez lekarza nie poradzisz sobie. Wszystko, do czego się doprowadzisz, to do gorszego stanu i dłuższego leczenia i przed tym Ciebie staramy się ustrzec namawiając na wizytę u lekarza, nawet rodzinnego. W zupełności wystarczy. Natomiast jak już zostaniesz wyleczona i będziesz dobrze i normalnie się czuła, to z całą pewnością będziesz żyć tak i otaczać się takimi ludźmi, żeby kolejny raz nie mieć depresji i tak silnej nerwicy. Wtedy zrobisz wszystko, co możesz, żeby ponownie nie zachorować. Myśl Magdzik przed siebie, tam sięgaj, gdzie lęk nie sięga... Ewa
-
Magdzik, wiesz, ja wysłałam swoje dzieci do przedszkola jak młodszy miał 3 lata, a starszy 4. Do jednej grupy. Byłam tak samo przerażona na początku, bo ten młodszy poleciał natychmiast, do dzieci i do zabawek, a tego starszego, to pani odrywała na siłę od moich nóg. Płakałam jak wracałam do domu. Tak było przez tydzień. Po tygodniu obaj lecieli i byli szczęśliwi. Gdyby czas cofnął się, to też wysłałabym ich do przedszkola. Nauczyli się tolerancji, dzielenia się z innymi, szacunku do innych ludzi, odpowiedzialności za własne zachowanie i w dużym stopniu życia w grupie, to bardzo ważne rzeczy, Jak byliby tylko ze mną, to mieliby samolubne zapędy na pewno. Przedszkole, to dobra szkoła dla dzieciaczków i kiedy przyjdzie czas pójścia do szkoły, co jest już konieczne będą umiały zachowywać się wśród rówieśników, dlatego jak masz możliwość, to bez wahania posyłaj synka do przedszkola. Bardzo szybko będzie tam szczęśliwy i wiele się nauczy, a Ty Magdzik nie tylko odpoczniesz, ale zaczniesz żyć dla siebie, bo wcześniej czy później, to dzieci i tak odchodzą i trzeba wcześniej przygotować się na życie bez dzieci... :-)
-
Magdzik, kochana :-) Już tyle czasu męczy Cię ta depresja i wybacz, że tak piszę, ale wolisz się męczyć niż trochę poleczyć. Ja zdaję sobie sprawę, że Ty boisz się leków przeciw depresji i z tego powodu z nich rezygnujesz, ale sama widzisz, że nie jest dobrze i zastanów się, czy na prawdę warto się tak męczyć. Nie musisz od razu brać leków od psychiatry. Idź do zwykłego rodzinnego lekarza powiedz, że masz kłopoty z nerwicą, że źle się czujesz, i że boisz się leków, i żeby przepisała Ci coś słabszego o niewielkich skutkach ubocznych ( wiele leków na nerwicę w ogóle nie ma skutków ubocznych) i pozwól sobie odpocząć od tego złego samopoczucia. Zobacz ja ostatnio znów zjechałam w ciemność i bardzo źle się czułam. Dopadły mnie lęki i nie mogłam ani spać, ani jeść, ani sama wyjść, ani sama zostać w domu. To było straszne, ale zaczęłam znów brać ten mój CLORANXEN, najpierw 5mg, później jedną rano i jedną wieczorem czyli 10mg. i teraz znów biorę tylko wieczorem 5mg i czuję się normalnie. Ze zdrowym rozsądkiem podeszłam do tych utrat przytomności i wiesz, lekarz kazał zrobić mi badania na boreliozę, bo nie mam żadnego innego powodu, żeby tracić przytomność, a przy boreliozie przeterminowanej mogą być takie objawy. Nie panikuję i nie histeryzuję, bo biorę lek przeciwlękowy. Jak będę dobrze się czuła to za miesiąc przestanę brać ten CLORANXEN i na jakiś czas może nawet kilka lat będzie dobrze. Magdzik życie jest piękne, a Ty sama sobie robisz największą krzywdę. Ja wiem czym są lęki i złe samopoczucie i nie namawiałabym Cię do leczenia, gdybym sama nie przeszła tego, co Ty i dopiero leczenie lekarstwami + psychoterapia mi pomogły. Z całego serca życzę Ci, żebyś dobrze się czuła, ale to dziadostwo jakim jest nerwica nie przyszło do Ciebie bez powodu i bez pomocy nie odejdzie. Psychoterapia ma nauczyć Cię jak żyć, żeby nie zapraszać depresji i nerwicy do siebie, ale nie leczy, Magdzik, nie leczy! Wyleczyć musisz to tak jak każdą inną chorobę. Ostatnio napisałaś, że jeszcze nie ma potrzeby, żebyś zaczęła się leczyć. Gdyby nie było takiej potrzeby, to nie czułabyś się źle, a Ty Magdzik źle się czujesz i wiesz o tym, że sama siebie oszukujesz i meczysz. Przemyśl, to wszystko jeszcze raz i odważ się sobie pomóc :-) Tu na forum i fejsie wszyscy będziemy Cię wspierać. Obiecuję Ci to... :-) Ewa
-
Witajcie drogie przyjaciółki :-) Właśnie wróciłam ze spaceru. Nie pada i w porównaniu do wczoraj, to jest zimno i strasznie wieje, ale ja lubię taką pogodę. Wczoraj było 31 stopni, to nie dla mnie Byłam na górkach po bez. Uwielbiam bez. Pachnie w całym pokoju :-) Nerwuska zapewniam Cię, że nerwicy można się pozbyć. Piszesz, że nerwica przyszła do Ciebie razem z dzieckiem. Wiele dziewczyn tak ma. Ja jestem starsza pani, ale pierwsze poważne spotkanie z nerwicą rozpoczęło się razem z urodzeniem dziecka. Wtedy tego nie wiedziałam, a teraz wiem, że miało to związek z hormonami. Lekarze mówią * na nerwicę się nie umiera* i nie traktują takich pacjentów poważnie. Nic ich nie obchodzi, że ta nerwica, na którą się nie umiera, może człowiekowi zrujnować życie!! Dziewczyny, które mają małe dzieci, niech zrobią sobie badania na poziom hormonów. Niektóre organizmy trudniej i wolniej wracają do normalności po ciąży i skutkiem zawsze jest silna nerwica. Czasami wystarczy krótka kuracja hormonalna i wszystko mija. Spróbujcie pójść ze swoją nerwica i lękami do ginekologa. Mówię to zupełnie poważnie! Ja miałam taką samą nerwice jak Wy i na wiele lat mi przeszło. Po pierwsze można nauczyć się nie angażować emocjonalnie we wszystko dookoła, a po drugie z czasem przestaniecie się bać tych objawów, które mieliście już wiele razy i nigdy nie umarłyście... :-)) Mnie nerwica dopadła ostatnio, i walczę z nią. Muszę przede wszystkim wiedzieć dlaczego w ciągu ostatnich 2 lat 4 razy straciłam przytomność! Jestem przerażona, że mogę walnąć gdzieś głową i dopiero wtedy będę miała kłopoty. U mnie, to też nawrót nerwicy z powodu szaleństwa hormonów. Nie jest tak źle jak kiedyś, ale muszę się niestety poleczyć. Zapewniam Was wszystkie tego można pozbyć się i żyć normalnie. Buziaczki :-) Ewa
-
Futerko :-) u mnie jest tak samo. z tym że znów straciłam przytomność i przyjechało pogotowie i zrobiłam wszelkie możliwe badania i wszystko jest dobrze, więc diagnoza - nerwica! Zapisałam się na psychoterapię i znów wróciłam do tego CLORANXENU i już czuję się lepiej. Przynajmniej nie boję się i ciśnienie mi się uregulowało i śpię normalnie. Basia, dobrze, że nie musisz brać leków, a tylko ziołowe Ci wystarczą. Życzę Ci, żeby już zawsze tak było. Buziaczki dziewczyny :-)
-
Futerko, kochana ja też ostatnio o Tobie myślałam. Tak mi przykro, że źle się czujesz. Wiesz, każdy inaczej reaguje na leki, ale wiesz mi zawsze pomaga ten CLORANXEN. Zapytaj lekarza, może dla Ciebie też będzie dobry. Ja go biorę tylko przez 2 miesiące od 5mg ,na dobę do 3 x 5mg na dobę i znów do 1 tabletki na dobę. Nie powinno brać się dłużej, bo to cholerstwo uzależnia, ale po tym CLORANXENIE to chyba każdy dobrze się czuje, bo on działa na te same receptory, co alkohol i dlatego każdy dobrze się po tym czuje. Działa bardzo przeciwlękowo i zwisająco... Zapytaj lekarza. Po dwóch miesiącach przepisze Ci coś innego, ale najgorsze minie... Całuję Cię i przytulam mocno. Trzymaj się i walcz :-) Ewa
-
*Potęga podświadomości* jest dobrą książką i warto ją przeczytać, niezłą książką jest jeszcze * Od jutr będzie inaczej* Siegfried Grosse ją napisał. To nie jest książka o leczeniu nerwicy, a raczej jak zmienić siebie i otoczenie nie zmieniając w sobie tego, co najważniejsze. Warto próbować wszystkiego, co może pomóc nam inaczej popatrzeć na nas samych i świat wokół nas. Buziaczki :-) Ewa
-
Aisha :-) Przeczytałam Twój post i Tobie też proponuje to przeczytać. Ja myślę, że nie jest z Tobą aż tak źle, skoro sama siebie potrafisz ocenić i wiesz, że to tylko szajba! To już połowa sukcesu. Gdybyś upierała się, że ktoś Cię truje, albo zabija i była tego pewna, to byłoby gorzej, a Ty masz świadomość, że te podejrzenia i zagrożenia są tylko w Twojej głowie. Spróbuj nad tym popracować i zastanów się po co i dlaczego ktoś miałby Cię podtruwać. Czy jesteś bardzo bogatą osobą, po której śmierci, ktoś się wzbogaci? Czy może wujek Twojego chłopaka nie chce, żebyś była dziewczyną tego chłopaka? To po co zapraszałby Cię na obiad? Są lepsze sposoby na pozbycie się niechcianej dziewczyny, nie trzeba dosypywać jej czegoś do jedzenia, przecież to nic nie dało; hahaha Masz nerwicę natręctw i nerwicę lekową i musisz to poleczyć i pochodzić na terapię, a wszystko będzie dobrze. Cała Twoja choroba, to tylko szajba, nic poza tym. Sama tą szajbę zaprosiłaś, sama ją karmisz i sama możesz się jej pozbyć. Oczywiście będziesz potrzebowała pomocy w pokazaniu gdzie popełniasz błędy, ale i tak wszystko zależy od Ciebie i od chęci pozbycia się szajby... :-) Życzę Ci powodzenia i wytrwałości :-) Ewa
-
Nerwuska :-) Neurolog pomoże Ci na wszystkie rodzaje nerwicy. Na choroby psychiczne nie pomoże, ale na nerwicę każdą. Poza tym Gracja i Magdzik mają rację, że psychoterapia jest najskuteczniejsza. !00 km., to kawał drogi, masa czasu i dużo pieniędzy, ale kup sobie książki i ucz się innego spojrzenia na świat z podręczników, a raz w miesiącu jedź na terapię, to też Ci pomoże. Najszybciej przechodzi jak połączy się terapię z odpowiednimi lekami. Niestety, taka nerwica jak nas dopadła wraca jak ma odpowiednie warunki do powrotu, dlatego trzeba nad sobą pracować, a żeby pracować, trzeba wiedzieć, gdzie popełniamy życiowe błędy, a żeby wiedzieć gdzie popełniamy błędy musi nas ocenić terapeuta. Tak to działa, ale warto poddać się terapii, bo fajnie jest być szczęśliwym... Życzę Ci powodzenia, wiary i wytrwałości, a wszystko będzie dobrze :-)
-
Nerwuska :-) Witaj w rodzinie :-) Jak Ci nie pomaga, to znaczy, że na Ciebie nie działa. Leki psychotropowe, to indywidualna sprawa. Na jednych działają, a na innych nie, chociaż mają takie same dolegliwości. Poza tym, ja jestem przekonana, że leczenie nerwicy u psychiatry, to nie jest najlepsza rzecz, Psychiatrzy są bardzo radykalni w leczeniu i często nie słuchają swoich pacjentów uważając, że skoro mają nerwicę, to trzeba traktować ich jak chorych i nas leczą jak psychiatrzy. Ja mam spore doświadczenie z leczeniem u psychiatry i mogę Cię zapewnić, że lepiej zaczęłam się czuć dopiero wtedy, kiedy zrezygnowałam z leczenia u psychiatry na rzecz leczenia u neurologa. Nakłamałam temu neurologowi, że nie mogę chodzić do psychiatry, bo moja rodzina ma stereotypowe zdanie o ludziach leczących się w poradni zdrowia psychicznego i że przestaną mnie poważnie traktować, a potrzebuję pomocy i moja jedyna nadzieja jest w niej czyli neurologu. Zgodziła się i było dobrze i jest dobrze. Ostatnio, po przeczytanych tu, na forum postach poszłam do psychiatry, tak kontrolnie i więcej nie pójdę. Oczywiście psychiatrzy są potrzebni ludziom chorym psychicznie, ale nerwicę leczą źle i nie tylko ja przekonałam się o tym. Neurolodzy nie chcą nerwicowców leczyć, chociaż mają wiedzę na ten temat, ale jak się trochę nakłamie, to się zgadzają i takie leczenie szybko pomaga. Spróbuj, ale nie chwal się, że leczyłaś się u psychiatry, może i Tobie się poprawi :-) Magdzik :-) Myśl o przyszłości, miej marzenia i plany a one, z czasem zaczną się spełniać. Co do sikania, to sama wiesz, że to efekt nerwicy, a Ty chcesz tą nerwicę pokonać bez leków, więc będziesz pokonywać ją trochę dłużej, ale pokonasz i przestaniesz sikać co chwilę i wszystko wróci do zwyczajności. Jak będziesz myślała o sobie, że już nic dobrego Cię w życiu nie spotka i już nikt nie zainteresuje się Tobą, to takie sygnały będziesz wysyłała i takie sygnały otoczenie, także męskie będzie odbierało, to wtedy rzeczywiście nic dobrego Cię nie spotka, ale na Twoje własne, osobiste życzenie!!!! Także przestań o sobie myśleć w kategoriach przegranej, tylko, że wszystko, co najlepsze jest dopiero przed Tobą i daj sobie szansę. Czytam Twoje posty od zawsze i zapewniam Cię, że jedynym wrogiem dla Ciebie jesteś Ty sama i tylko Ty sama możesz to zmienić. Szczęście zawsze czeka za rogiem, trzeba tylko pozwolić sobie na pójście w odpowiednią stroną, a nie stale uciekać, przekonując siebie, że *jestem bez szans*. Przytulam Cię mocno i życzę dużo słońca na Twoim niebie.... Całuję i przytulam Wszystkich :-) Ewa
-
Gracja :-) Ja też uwielbiam przestawiać meble i co rok wszystko zmieniam i jest na nowo i ja to uwielbiam. Właśnie teraz jestem na etapie kombinowania, co, gdzie poprzestawiać, żeby było jeszcze inaczej. Ja mam podwójne firanki i podwójne zasłony i dwa dywany na zmianę. Dla mnie to świetna zabawa i nieszkodliwa :-) Byłam dzisiaj u lekarza i powiedział, że muszę się wysypiać, co najmniej 7 godzin i nie wolno mi pokładać się w dzień, tylko mam chodzić spać o jednej porze i o jednej wstawać. Jemu się dobrze mówi, ale spróbuję. Zobaczymy? Przytulam Cię Wiola i wszystkie dziewczyny :-) Buziaczki :-) Ewa
-
Magdzik :-) Ja też Cię rozumiem, ale ja również myślę, że lepiej, żeby dziecko nie miało ojca w ogóle, niż miałoby go mieć głupiego. Twój Kubuś jest jeszcze malutki i wielu rzeczy nie rozumie, ale uczy się i pomyśl tylko czego nauczy się od swojego ojce; niesłowności, olewania, niepłacenia zobowiązań... Prócz tego, jak trochę będzie starszy, to będzie myślał o sobie, że jest nic nie warty, skoro jego własny ojciec go nie chce, bo przecież będzie widział inne dzieci, których ojcowie kochają i chcą z nimi przebywać. Dzieci zawsze w pierwszym rzędzie obwiniają sobie o to, że któryś z rodziców nie chce z nim przebywać. Po co Ci to, po co Twojemu synkowi? Od początku taty nie ma, a Kubuś jest wspaniałym, mądrym i wartościowym chłopczykiem. Tego ucz swojego synka, a swojego debilowatego byłego męża pogoń w h.... On niczego dobrego ani do Twojego, ani Kubusia życia nie wniesie, dlatego lepiej, żeby nie miał Kubuś ojca w ogóle niż miałby mieć takiego durnego. Poza tym Ty Magdzik jesteś mądrą, śliczną dziewczyną i jak przestaniesz siedzieć myślami w przeszłości i otworzysz się na przyszłość, na wszystko, co jeszcze w życiu Cię spotka, to za chwilę spotkasz faceta, z którym i Ty i Kubuś będziecie szczęśliwi. Połowa ludzi na świecie, to mężczyźni i na pewno jest wśród nich ktoś, kto na Ciebie i Kubusia czeka. Musisz sobie tylko pozwolić na szczęście, a ono przyjdzie. Zawsze przychodzi, a tego nieudanego tatusia Kubusia pogoń i zabroń jakichkolwiek kontaktów z dzieckiem, bo to szkodliwe kontakty dla Twojego synka i zapytaj swojej pani psycholog, a ona powie Ci to samo, że lepiej nie mieć ojca w ogóle niż mieć go głupiego i nieodpowiedzialnego... Trzymaj się i pomyśl o tym, Całuję Cię :-) Ewa
-
Witam wszystkich w ten pochmurny dzień :-) Wiecie, że straciłam przytomność trzy dni temu. To już trzebi raz w ciągu dwóch lat. Strasznie się tego bałam, że umrę, że nie wiadomo co itd..., a tu proszę ja tracę przytomność, przyjeżdża pogotowie zabierają mnie do szpitala, robią bardzo dużo różnych badań, które niczego niezdrowego nie wykazują i teraz znów tracę przytomność i znów przyjeżdża pogotowie, oglądają wyniki badań, robią mi zastrzyk z relanium i sobie odjeżdżają, a ja wracam do żywych. Diagnoza - SZAJBA! Może to dziwnie zabrzmi, ale lepiej się czuję. Nie boję się, nic mi nie jest. Ja zrobiłam tyle różnych badań, że na pewno coś by wykazały, gdyby coś mi poważnego było. Ja mam trudną emocjonalnie sytuację życiową i jestem wrażliwcem i wszystko wyolbrzymiam, więc muszę chodząc znów na psychoterapię, nauczyć się nie przejmować sprawami, na które nie mam wpływu!. Dla mnie to trudne, ale z drugiej strony to dla mnie *być albo nie być*. Świata nie zmienię a jak ktoś, nawet moje dziecko (dorosłe) chce spieprzyć sobie życie, to ma do tego prawo i może to zrobić na 100 sposobów. On jest dorosły i tak mnie nie posłucha, więc nie mogę myśleć o ratowaniu świata, tylko o ratowaniu siebie i Wam też proponuję zacząć myśleć tylko o sobie. Świat trwał jak nas nie było i jak nas zabraknie też trwać będzie, dlatego nie marnujmy sobie życia przejmowaniem się sprawami na które nie mamy wpływu i cieszmy się, że żyjemy, że mamy tych, których możemy kochać i tych, którzy nas kochają, lubią i życzą nam dobrze. Zapisałam się na psychoterapię. Kilka lat temu chodziłam i bardzo mi pomogła i jestem pewna, że teraz też mi pomoże, a teraz idę do fryzjera obciąć włosy, bo wyglądam jakbym się nieprzeewoluowała... hahaha Będę myślała pozytywnie i znów zacznę cieszyć się z drobiazgów i je doceniać i Wam też tego życzę. Tego można się nauczyć i będzie łatwiej żyć... Całuję Was i przytulam :-) Ewa
-
Magdzik :-) Ja mam tak jak piszesz, ale zawsze wtedy mam bardzo niskie ciśnienie. Samo przychodzi i samo odchodzi. Staram się nie zwracać uwagi na wiele dolegliwości, bo i tak wystarczająco często źle się czuję. Dla mnie pomocny jest spacer. Trudno mi zmobilizować się, ubrać i wyjść, ale jak wyjdę, to po chwili zaczynam czuć się lepiej. Może spróbuj. :-)
-
Witajcie w ten zimny, deszczowy dzień. u mnie tylko +7 stopni i pada. Ogrzewanie włączyłam, tak zimno! Gracja :-) Masz szczęście, że nic złego sobie nie zrobiłaś. Ja jestem specjalistka od potykania się, przewracania, wpadania w różne dziury i tak; wracałam z mężem do domu i on chodnikiem, a ja oczywiście na skróty przez trawnik. Byłam już przy samym krawężniku, jak nagle noga wpadła mi w dziurę. Okazało się, że kępa trawy przykryła dziurę i ja w nią wpadłam. Oczywiście wywaliłam się i poczułam straszliwy ból kostki. Nie było mowy o postawieniu nogi na ziemi, do tego puchła w oczach. Mąż wrócił po samochód i do pogotowia. Jak już wtaszczyłam się do tego samochodu, to zaczęło niewyobrażalnie śmierdzieć kupą. Na pierwszy rzut oka wszystko było O.K., ale smród był straszny... Okazało się, że cały tyłek i jedną nogawkę od spodni mam wymazaną psim gó...nem. Wymazałam siedzenie samochodu i taka *pachnąca* trafiłam do lekarza. Przepraszałam, ale kostka bolała mnie tak okropnie, że wszystko inne nie miało znaczenia. Wszyscy przeżyli i ja i mąż i lekarz i ten od rentgena i gipsiarz, bo tą stopę wsadzono mi na 3 tygodnie w gips, tak mocno była skręcona. Od tamtej pory nie chodzę po trawnikach... A ostatnio w galerii handlowej potknęłam się jak wchodziłam na ruchome schody i tak mną zarzuciło, że mało tej bariery nie wyrwałam, w ubiegłej jesieni byłam z przyjaciółmi na molo w Sopocie i nagle pod moją nogą pękła deska i wpadłam po sam tyłek. Nie dość, że skręciłam drugą nogę, to jeszcze ta wpadnięta była w 40% obdarta ze skóry... Ja już tak mam. Kiedyś Wam poopisuję, czego, to człowiek nie może doświadczyć :-)
-
Baskabaska :-) Tak ja tez myślę, że to sprawka menopauzy, ale muszę wiedzieć na pewno, bo boję się coraz bardziej. Sopot, to moje rodzinne miasto i ja tam mieszkałam wiele długich lat. Moi rodzice nadal tam mieszkają, na Wyścigach. Prócz tego mieszkałam przez 8 lat na Monte Cassino na rogu z Niepodległości i wtedy pogotowie było na Niepodległości. Teraz jest w przychodni na Chrobrego i jeżeli o tym pogotowiu napisałaś, to wiem, mniej więcej gdzie mieszkasz. Musze się trzymać i wierzę, że będzie dobrze, ale muszę wiedzieć na pewno, dlaczego tak mi się dzieje. Przytulam Basiu Cię mocno i nie martw się, Twój syn jutro wróci i wszystko będzie dobrze :-)
-
Magdzik :-) Jak pierwszy raz straciłam przytomność, to pogotowie zabrało mnie do szpitala i byłam tam dobę i w ciągu tej doby zrobiono mi badania na paczkę i na coś tam jeszcze i jeszcze, ale nic nie wykazały i od tamtej pory, już półtora roku robię jakieś badania, co jakiś czas, ale one też niczego nie wykazują. W każdym razie chciałabym wiedzieć, co jest przyczyna, bo przecież mogę taką przytomność stracić nie w domu, a np. na ulicy i zrobić sobie krzywdę. Poza tym coraz bardziej boję się, że mogę znów zemdleć, a tak nie można żyć. W poniedziałek odbieram wynik z rezonansu magnetycznego i we wtorek idę do lekarza zrobić badanie na poziom hormonów, bo to też trzeba wyeliminować, albo chociaż dowiedzieć się. I masz rację, wczorajsze pogotowie zabrałoby mnie do szpitala, gdyby coś mi zagrażało i muszę tak myśleć, a nie straszyć siebie, bo to nie pomaga... Dziękuje za wsparcie i dobre słowa. Buziaczki. :-)
-
Witajcie wszyscy :-) Nad morzem prawie ciepło, ale nie ma słońca. Wczoraj czułam się fatalnie. Była, deszczowa pogoda i jak dla mnie było za duszno. Poszłam na spacer, ale miałam wrażenie, że ważę tonę i wszystko jest ciężkie. Nie pamiętam kiedy byłam taka słaba, do tego nie spałam w nocy, bo mój kot rozrabiał i biegał i w końcu walnęłam go szmata i poszedł spać, ale już wtedy mi się odechciało i łącznie spałam ze 4 godziny. Do tego ta marna pogoda i po obiedzie położyłam się na chwilkę. Nawet mi się coś śniło.... Nagle zaczęły dochodzić do mnie jakieś glosy, coraz bliżej i bliżej i zdałam sobie sprawę, że ktoś mną szarpie i krzyczy na mnie i ...okazało się, że to lekarz z pogotowia! Okazało się, że straciłam przytomność. Wydałam z siebie jakieś dziwne dźwięki i mąż to usłyszał i nie mógł mnie dobudzić i wezwał pogotowie. Byłam nieprzytomna z 10 minut, ale nie pamiętam, żeby było mi źle. Wszystko było w normie i tętno i ciśnienie i ekg i nawet krew na cukier nic nie wykazała. Dostałam zastrzyk z relanium i powiedział, że to może być z powodu nerwicy, albo menopauzy,albo z jeszcze jakiegoś innego powodu. To już 3 raz w ciągu półtora roku straciłam przytomność i boję się wychodzić sama z domu i boję się sama zostawać. W poniedziałek jadę po wynik tego rezonansu magnetycznego, ale już wiem, że wynik jest prawidłowy, tak jak badanie eeg i TK, które zrobiono mi wcześniej. Wszystko mam zdrowe, a czuję się okropnie... Napiszcie mi coś pocieszającego. Ja jestem sugestywna i na pewno lepiej się poczuję... Magdzik :-) Rób zdjęcia, przede wszystkim synkowi w najróżniejszych *odsłonach*, a prócz synkowi fotografuj świat wokół Ciebie, świat, który jest wspaniały... Fotografowanie, to bardzo kreatywne zajęcie, a poza tym daje natychmiastowy efekt. Ja mam program PICASSA i z niego korzystam przy kadrowaniu czy prostowaniu, to darmowy program... :-) Dziewczyny życzę wszystkim dobrego popołudnia i przytulam mocno :-)
-
Witam kochani :-) Pozdrawiam cieplutko ;-0 Byłam na fajnym spacerze i zrobiłam bardzo wiosenne zdjęcia. Świat wiosną jest cudowny... :-), a wczoraj mój mąż tak mnie wściekł, że prawie uniosło mnie w powietrze i później trzęsłam się do wieczora. Cóż, tak bywa w tym życiu. Dzisiaj miły, skruszony i przepraszający i co z tego, skoro bezmyślnie szarpie mi i tak rozwalony system nerwowy. Czytam wszystko, ale napisze jutro. Trzymajcie się i buziaczki ;-). Ewa
-
Gracja. Zamknęłam jedno konto i pozostało drugie. Poszukaj, to Cię zaproszę, bo ja nie wiem gdzie mam Ciebie szukać. Magdzi nie znalazłam.. Ewa
-
Obiecuje Magdzik, poza tym na NK mam chyba ze 2tys. zdjęć. Chętnie Cię zaproszę do grona przyjaciół. Jest tam już kilka z nas... :-)) Naucz się nie myśleć o sikaniu. Wszystkiego można się nauczyć i wiem, że sobie poradzisz z synkiem na placu zabaw :-)
-
Magdzik :-) jak już będziesz miała powód wściec się, to szybko puknij się w głowę zanim się wściekniesz, a jak to nie pomoże, to szybko napisz do mnie, to ja Cię walnę... hahaha Powodzenia i uściski :-) Chętnie obejrzałabym Twoje zdjęcia. Byłam na plaży. Ludzi pełno i cieplutko i mewy są takie fotogeniczne... Było super. Pozdrawiam Wszystkich i miłego wszystkiego życzę :-) Ewa
-
Witam wszystkich w ten piękny słoneczny dzień. Na moim niebie ani jednej chmurki i zaraz wybieram się nad morze. Moją pasją jest fotografowanie, to taka ucieczka od rzeczywistości i kocham robić zdjęcia. Ostatnio ktoś zaproponował mi, żebym przygotowała zdjęcia ptaków, Sopotu i Gdańska do kalendarzy na 2013r. Nie wiem, czy moje zdjęcia, są na tyle dobre, żeby ozdabiały kalendarze, ale cieszę się bardzo. Zobaczymy, co z tego będzie, ale na razie mam zajęcie pochłaniające moją dusze całkowicie. :-). Magdzik :-) ja Cię całkowicie rozumiem, bo tez kiedyś myślałam tak jak Ty. Dopiero później psycholog wytłumaczyła mi, że nerwica czy depresja, to taka sama choroba jak każda inna i jak w każdej innej chorobie są przyczyny, dla których powstała i skutki i tak np. Jak ktoś zmarznie, albo zmoknie na deszczu, albo zje za dużo lodów, albo od kogoś się zarazi, to zachoruje np. na anginę i dobrze wie dlaczego zachorował. Żeby następnym razem nie zachorować, nauczy się nie dopuszczać do takich okoliczności, w których może zachorować, nauczy się panować nad sobą, nad bezmyślnością i nauczy się wyprowadzać wnioski z własnego postępowania w taki sposób, aby uniknąć kolejnego zachorowania. Zgadza się? Ale to, że zacznie uczyć się postępować w sposób mądrzejszy i odpowiedzialny, żeby ponownie nie zachorować, nie oznaczy, że tej anginy, którą już ma, to ma nie leczyć. Powinien ją wyleczyć antybiotykiem, a przy okazji uczyć się zapobiegać wszelkim możliwościom ponownego zachorowania. Tak, to się Magdzik powinno robić, aby być zdrowym w miarę szybko. Natomiast z tego, co sama piszesz, chcesz nauczyć się zapobiegać, pozwalając swojej chorobie na spokojne rozwijanie się. Myślę, że może warto, to przemyśleć... Twoja, Magdzik, wczorajsza reakcja na zachowanie Twojego byłego męża była zdecydowanie nie zdrowa. Zareagowałaś gwałtownie i bardzo nerwowo tylko dlatego, że stan Twoich emocji jest do dupy. Nie kontrolujesz swoich nerwów. Oczywiście, że po chwili, jak się już wściekłaś, to starałaś się opanować i udało Ci się, ale to za mało, bo swoim emocjom dostarczyłaś pożywki i one jednak zaszalały, a to zaszalenie nie pomaga w leczeniu. Dlatego może warto przemyśleć poleczenie się trochę, żeby tak gwałtownie nie reagować na sprawę, którą tak właściwie powinnaś mieć w dupie i zakończyć oświadczając byłemu teściowi, że nie masz nic wspólnego z postępkami swojego byłego i przestrzec, że nigdy mieć nie będziesz i na tym koniec!!! Takich nerwowych spraw w życiu każdego człowieka jest strasznie dużo, znacznie więcej niż tych miłych i pozytywnych i ludzie zdrowi , nie mający problemów z nerwica czy depresją, rozwiązują takie nerwowe sprawy spokojnie i idą dalej. My szajbuski, tak nie możemy i dlatego czasem musimy wziąć słabe lekarstwa, które pozwolą nie reagować tak gwałtownie, bo takie gwałtowne reakcje niestety rozwalają system nerwowy jeszcze bardziej, i żadna terapia nie pomoże jak emocje zaszaleją i całe leczenie i terapia przedłuża się w czasie, a szkoda! Pomyśl o tym Magdzik. Jesteś taką sympatyczną i kochaną dziewczyną i powinnaś być jak najszybciej zdrowa i szczęśliwa... Całuję i przytulam Wszystkich, życząc fajnego, spokojnego dnia :-) Ewa
-
Gracja, musisz nauczyć się minimalizować takie problemy, które wyprowadzają Cię na orbitę, bo sama sobie robisz krzywdę. Następnym razem jak Twój mąż kupi sobie piwka i będzie popijał, to odpuść sobie wściekanie pomyśl, że jak będziesz mu *zatruwać* życie i zabraniać np. napić się piwa, to on szybciej napije się z kolegami poza domem, zamiast całkiem zrezygnuje z piwa. Od tego się zacznie. Potem, coraz częściej będzie wychodził, nie będzie się tłumaczył i nawet nie będziesz wiedzieć ani gdzie jest, ani z kim i to będzie znacznie gorsze dla Ciebie. A on dojdzie do wniosku, ze ma wreszcie święty spokój. Życie jest okrutne i często lepiej przymknąć oko na drobiazgi, niż nie mieć wpływu na sprawy ważne.Całuję Cię :-) Ewa
-
Magdzik! Daj sobie spokój!! Jesteście rozwiedzeni i nie odpowiadasz za jego poczynania. Wszystko, co możesz zrobić, to bardzo rzeczowo, stanowczo i spokojnie powiadomić swojego byłego teścia, żeby przestrzegł wszystkich od kogo, Twój były będzie pożyczał *dla Ciebie* cokolwiek i że Ty nie masz nic wspólnego z tym jego zachowaniem. Do swojego byłego nie dzwoń. Daj sobie spokój, jak nie chcesz być wplatana w jakieś gówno! Zrobisz oczywiście, co zechcesz. Pozdrawiam. Ewa