Skocz do zawartości
kardiolo.pl

EWALIT54

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez EWALIT54

  1. Freesoul :-) Ja jestem przykładem, że z tego można się wyleczyć i normalnie funkcjonować. Znam tez ludzi, z którymi chodziłam przez 3 lata na psychoterapie i oni też są zdrowi i mają się dobrze. Psychoterapia to podstawa, bo nerwica przychodzi do nas w konsekwencji błędów w życiu. Nie zawsze naszych błędów, ale błędów i właśnie psychoterapia pokazuje nam gdzie źle żyjemy, co jest niedobre w naszym życiu i przekonuje nas, ze jak zmienimy nasz stosunek do rzeczy, z którymi sobie na radzimy, to będziemy zdrowi. Do tego psychoterapia grupowa, gdzie spotykasz ludzi o takich samych problemach jak Ty i pod kontrolą terapeuty uczestniczysz w nauce życie, jest pozytywna i efekty są bardzo dobre. To leczenie lekarstwami przyspieszy proces zdrowienia objawów fizycznych, ale podstawą jest zmiana stosunku do wielu aspektów naszego życia i prawda jest, ze jeżeli tych negatywnych dla nas aspektów nie pokonamy, to nerwica wróci. Dlatego psychoterapia jest taka potrzebna. To jest to, co pisze Magdzik, że trzeba uleczyć swoją duszę, a będziemy zdrowi. Pozdrawiam :-) Ewa
  2. Żagiel. uprzedzę Twoje pytanie, bo takiego się spodziewam, *dlaczego weszłam na ten portal, skoro nie mam problemów z nerwicą?* Odpowiem Ci; dlatego, że mam trudna sytuację w życiu. Ja urodziłam się w bardzo bogatym domu i w takim się wychowałam. To był tak jak bogaty dom tak bardzo zimny. Moi rodzice nie mięli czasu na nic, poza zarabianiem pieniędzy. Natomiast ja, tak jak każde dziecko potrzebowałam miłości, czułości i ciepła i im stawałam się starsza tym bardziej marzyłam o tym, ze jak będę dorosła, to będę miała kochającą się ciepłą, pełną miłości rodzinę. I taką rodzinę miałam.Z moimi synami byliśmy przyjaciółmi. Rozmawialiśmy o wszystkim. Ja nie wiem, co to jest okres buntów czy kłótni. Było wspaniale. Nauczyłam moich synów zaufania do siebie, umiłowania luksusu, przekonałam, że muszą się uczyć i obaj skończyli studia, Wysłałam ich na kurs tańca i naukę języków obcych i naukę pływania, zwiedzili pół świata, nauczyłam ich zamiłowania do porządku i szacunku do siebie i innych ludzi. Prócz tego ja sama lubię gotować i ich tego tez nauczyłam, ja były małe to gotowanie było formą zabawy i dzisiaj potrafią robić dobre żarcie. Kopiłam moim synom mieszkania w odległości 200m od siebie, zaakceptowałam ich partnerki i mieliśmy być taką kochającą się wspierającą rodziną. Niestety w życiu nigdy nie jest tak, jak człowiek sobie wymarzy. Małżeństwo mojego jednego syna rozpadło się i jak za dotknięciem zła, mój drugi syn, mimo, ze chciał ożenić się, że swoja dziewczyną, nagle przestał chcieć. Mieszkają razem, ale nie maja ślubu. Jej rodzice wydzwaniają do mnie i namawiają, żebym wpłynęła na mojego syna, żeby się ożenił, ale ja przecież nie mogę na nikogo już teraz wpływać. To jest dorosły człowiek i wszystko czego mogłam go nauczyć, to już nauczyłam dawno, a teraz nie mogę wtrącać się do jego życia, bo on i tak zrobi, co będzie uważał za dobre dla niego i skoro jego dziewczyna nie wpływa nie niego, to jaki ja mogę mieć wpływ. Wszystko, co mogę zrobić, to, to, że się pokłócimy, a tego nie chcę... Do tego rozwód drugiego syna.. to wszystko jest dla mnie bardzo trudne i całe moje marzenia o trzymającej się razem rodzinie rozpadają się. Ponieważ nie mogę pomóc ani sobie ani swojej rodzinie, bo tu tylko czas może pomóc, to, żeby nie myśleć i nie cierpieć weszłam na to forum, zupełnie przypadkiem i odnalazłam tu ludzi, którzy cierpią tak jak ja cierpiałam na nerwicę lekową kiedyś i zostałam tu dzieląc się swoimi przeżyciami w walce z nerwica i przekonując, że z tego można się wyleczyć. To forum pomaga mi przejść przez trudny okres w moim życiu, a ja staram się pomagać innym i wiem, że niektórym pomogłam, przekonałam, zachęciłam... To wszystko. Ewa
  3. Żagiel :-) Przeczytałam, Twój post i nie jestem zaskoczona Twoją reakcją na moją krytykę. To była krytyka nic poza tym. Krytyka Twojego wczuwania się w rolę lekarza, diagnozowania innych, zmniejszania dawek, zalecania innych niż przepisane leków i zobacz jak zareagowałeś - agresją i obrażaniem. To nie jest zdrowy objaw! Poza tym, co do nerwicy, to bzdurą jest, że z tego nie można się wyleczyć. Z nerwicy można wyleczyć się w 95% i być zupełnie zdrowym. Te 5% nadszarpniętego stanu nerwów mają wszyscy ludzie nawet Ci najbardziej zdrowi! Do tego ja nie łykam żadnych leków, bo wyleczyłam się z nerwicy i nie mam z tym problemu, a byłam w bardzo złym stanie, ale 20 lat temu! Później nerwica do mnie nie wróciła, więc Twoje przekonanie, że nie można się z tego wyleczyć jest błędne. Wiesz ja mam syna w Twoim wieku, więc moje życiowe doświadczenia tak w walce z nerwica jak i znaniu innych ludzi, którzy pokonali tą chorobę jest dużo większe niż Twoje, dlatego nie bądź taki pewny swoich racji i taki kategoryczny, bo to śmieszne. To tyle. Życzę Ci miłego dnia i myśl czasem, bo myślenie bardzo ułatwia życie i tym z nerwicą i tym bez nerwicy... Pozdrawiam :-) Ewa
  4. Moja synowa przez 5 miesięcy nie pozwalała synkowi spotkać się z ojcem, ale trzy dni temu była sprawa w sadzie o spotkania z dzieckiem i ona kłamała jak najęta, ale i tak sąd ustanowił spotkania z dzieckiem i mam nadzieje, że wreszcie będę mogla zobaczyć się z moim wnuczkiem. Tak bardzo za nim tęsknię, a on jest jeszcze taki malutki i niczego nie rozumie. Sprawy rozwodowe trwają długo jak są dzieci, ale co można zrobić... Ja nadal uważam, że małżeństwo powinno zawierać się na czas określony z możliwością przedłużenia. Byłoby łatwiej żyć... Życzę wszystkim dobrej spokojnej nocy. Przytulam Was :-) Ewa
  5. U mnie też wszystko do dupy. Mój syn rozwodzi się i wszyscy wszystkim skaczą do oczu. Nie wiem jak ja to przeżyje... Ewa
  6. Aga1791 :-) Zgadzam się z Tobą całkowicie i też czytam posty Żagla i do dzisiaj uważałam, że w jaki sensie jest jakby kaznodzieją podtrzymującym na duchu, ale jak dzisiaj przeczytałam, że jeszcze nie zdiagnozował..., to zaczęłam czytać poprzednie posty i wtedy już nie był doradcą... i to stało się niepokojące. Tu na tym forum są ludzie w lepszym stanie i oni kierują się rozumem i tym, co powie lekarz, ale są też tacy, którzy są w złym stanie i leki nie pomagają i wtedy każda pomoc jest dobra i w takim przypadku Żagiel jest niebezpieczny, bo Żagiel *leczy*, proponuje leki i to jest chore!! Pozdrawiam Wszystkich i Ciebie Żagiel też, ale nie lecz ludzi, bądź miły, przyjazny, serdeczny, ale nie lecz, bo nie masz do tego uprawnień! Ewa
  7. Madzik23. Ja Ciebie lubię i namawiając Cię na pójście do lekarza nie miałam nic złego na myśli. Ja wiem, że teraz popierając Żagla, odwdzięczasz się za moje namawianie Cię na leczenie. Ja nadal uważam, że gdybyś poleczyła się lekami, tak jak Kasisaaa, to szybciej by Tobie przeszło, ale oczywiście nie przestałam Ciebie lubić i nadal życzę Ci, żebyś dobrze się czuła i szybko stała się dawną, zdrową Magdzik :-) Natomiast Żagiel przekracza granice rady i wsparcia. On Was chce leczyć!. Proponuje leki i ich dawki, mądrzy się i zachowuje się jakby wmówił sobie, że wie lepiej od lekarzy, a to jest nie prawda. Ludzie tu potrzebują pomocy i mają chwiejną psychikę i takie *rady* Żagla przyjmują jak pomoc, ale to nie jest pomoc! To jest chore, co on wyprawia, ale każdy może go słuchać. Ja tylko wyraziłam swoje zaniepokojenie, bo nigdy nikt, na tym forum nie starał się być mądrzejszy i lepiej wiedzący od lekarzy. Pozdrawiam Cię Magdzik :-) Ewa Elika. Ty masz malutkie dziecko i wiesz, myślę, że może dobrze byłoby, gdybyś poszła do ginekologa i opowiedziała o swoich lękach i nerwicy. Jak jest się w ciąży to zmienia się gospodarka hormonalna, bo przecież w organizmie kobiety tworzy się dziecko i do tego potrzeba hormonów i kiedy się dziecko urodzi, to te hormony przestają być potrzebne i często wpada się w depresje poporodową, nawet do dwóch lat po urodzeniu dziecka. Taka depresja jest właśnie z powodu hormonów i może spróbuj u ginekologa szukać pomocy, bo może bardziej potrzebujesz terapii hormonalnej niż psychiatrycznej. Nic Ci nie zaszkodzi jak poszukasz w innym miejscu. Pozdrawiam :-) Ewa
  8. Żagiel :-) Czy Ty jesteś lekarzem, czy znachorem! Czytam Twoje posty i trochę mnie przerażasz. Ty piszesz, ze jeszcze nie diagnozowałeś Freesoul, a kim jesteś, żeby kogokolwiek diagnozować? Z tego, co sam piszesz, to masz poważną nerwicę i depresję i jakoś siebie nie uleczyłeś i chyba w ogóle się nie leczysz tylko opowiadasz sporo głupot i dziewczyny, będące w kiepskim stanie słuchają Ciebie, a Ty nie potrafisz pomóc sobie, to jak możesz diagnozować, oceniać i *pomagać* innym. Jeżeli masz zapotrzebowanie na bycie ważnym i potrzebnym, to zajmij się działalnością charytatywna, a nie *lecz* cierpiących na nerwicę dziewczyn, którym, na podstawie tego, co piszesz możesz tylko zaszkodzić. Puknij się w głowę i idź do lekarza, ze swoja nerwicą!!
  9. Freesoul. ja brałam 10mg rano i 10 wieczorem i moja pani neurolog przekonywała mnie, że to wystarczy, a byłam z bardzo fatalnym stanie i poprawa przyszła dopiero po 6 czy 7 tygodniach. Miki27 ma rację, nie rezygnuj i jak pójdziesz do lekarza nie daj sobie wcisnąć niczego silniejszego, bo ten doxepin pomaga. Zapewniam Cię, że Ci się poprawi, a za silne leki są niebezpieczne i czuje się po nich jeszcze gorzej. Leki antydepresyjne i psychotropy tak działają, że na początku brania jest gorzej i jak już jesteś wyleczona, to też zaczyna być gorzej i wtedy trzeba przestać brać leki, i jak idzie się do neurologa, to on każe odstawić, a jak idzie się do psychiatry, to ten zamiast kazać odstawić, przepisuje coraz silniejsze leki i ludzie do końca życia są na prochach i zawsze źle się czuję. Wiesz ja mam duże doświadczenie z pozbywaniu się dolegliwości i wiem co piszę... Pozdrawiam Cię :-) Ewa
  10. Elika! Powiedzieć o tym lekarzowi, bo jak zrobisz swojemu dziecku krzywdę, to resztę życia spędzisz w psychiatryku na oddziale zamkniętym, albo w więzieniu. Dlatego lepiej powiedz o tym lekarzowi, bo tak jak nie panujesz nad dobrym samopoczuciem, tak możesz któregoś razu nie zapanować na zrobieniem krzywdy swojemu dziecku. Taka jest moja rada. Ewa
  11. Iwona76 :-) Jesteś nastawiona, ze będzie źle, że nie dasz rady itp. Mówisz, że się nie dasz, ale w środku jesteś przekonana, że Ci się nie uda! Poczytaj, co sama piszesz. Ja myślę, że zmiana nastawienia, tam w środku jest ważniejsza od tego, co mówisz. To tak jak z lekami i ich działaniami ubocznymi. Jak przeczytasz ulotkę i działania uboczne, to masz wszystkie. Ludzie, którzy nie maja silnej nerwicy dostają lekarstwo, nie czytają ulotek, połykają i nic im nie jest. To wszystko, to sprawa nastawienia. Ja ulotek nie czytam, nie mierzę ciśnienia, nie wsłuchuję się w siebie i jest dobrze. Tego można się nauczyć! Powodzenia :-) Ewa
  12. Leki psychotropowe i antydepresyjne, nawet leki uspakajające + alkohol mogą powodować nieodwracalne zmiany w mózgu, a to sprawi, że będziemy poj...bani do końca życia, które wcale nie musi skończyć się, kiedy jesteśmy nieodpowiedzialni na maxa. To życie może trwać długo i długo może być nam bardzo źle, ale jak to mówią; KAŻDY MA SWOJE PRAWO WYBORU... Pozdrawiam. Ewa
  13. Ewcia :-) Jak lęki zaczęły znikać, to zapewne po lekarstwach i jak zaczęło być lepiej, to już będzie lepiej, jak u Kasi :-) Trzymaj się i bądź pewna, że w końcu i Tobie się poprawi :-) Cieszę się i przytulam Cię mocno :-) Ewa
  14. Witajcie:-) Co tu taka cisza? Czy wszyscy są już zdrowi i opuścili forum? Miłego dnia życzę :-)
  15. Ewcia1 :-) wiesz ja myślę, że jeszcze jesteś mocno potrzebująca leczenia i powinnaś brać leki przepisane przez lekarza. Dwa miesiące brania, jeszcze Cę nie uzależni, a poza tym jak odstawia się lek stopniowo, to się odstawi i już. Pani powiedziała, że masz brać 2 miesiące, to bierz dwa miesiące, a nie lecz się sama, bo Ci nigdy nie przejdzie. Sam fakt, że masz lęki z powodu wirtualnego uzależnienia świadczy, że nadal masz nerwicę lekową bardzo czynną, a przecież chcesz tej nerwice nie mieć tak czynnej, więc musisz brać lekarstwa i to te przepisane przez lekarza. Przejdź całą kurację pod kontrolą lekarza, a nie rób sobie krzywdy i nie lecz się sama, bo tylko sobie zaszkodzisz. Takie jest moje zdanie, ale oczywiście nie musisz się nim sugerować. Pozdrawiam :-) Ewa
  16. Tyta32 :-) witaj. u mnie za oknem biało, a na termometrze +4 stopnie, ale czuję się dobrze nie licząc, że dzisiaj rano gotowa byłam udusić własnego męża gołymi rekami... Małżeństwo powinno zawierać się na czas określony z możliwością przedłożenia... Od razu byłby porządek i połowa ludzi nie miałaby nerwicy... :-))) Pozdrawiam wszystkich :-) Ewa
  17. Aga1791, wiesz ja myślę, że Iwona76 powinna zmienić lekarza i zacząć leczenie od początku... Idę spać, bo jutro będę musiała bardzo wcześnie wstać, a ja jak się nie wyśpię, to cały dzień chodzę jak przetrącona... Dobranoc wszystkim :-) Ewa
  18. Żagiel :-) Cóż mamy podobne doświadczenia i dzielimy się nimi :-)) Ewa
  19. Aga1791 Twoje ciśnienie nie jest takie niepokojące. Moja mama ma 80 lat i choruje na nadciśnienie i często ma ciśnienie 270/210. Czuje się źle, ale mimo swojego wieku nie umiera tylko głowa ją boli i jest jej niedobrze. Nie oznacza to, że należy lekceważyć podwyższone ciśnienie, ale może warto podchodzić do tego bardziej spokojnie, bo w przypadku ludzi z nerwicą takie skaczące ciśnienie może być *normalne*. Ja mając, moim zdaniem za niskie ciśnienie, a miałam 90/55, zadzwoniłam na pogotowie i zapytałam, a tam usłyszałam , że to nie jest niepokojące ciśnienie, więc przestałam się niepokoić i wyrzuciłam aparat do mierzenia ciśnienia i teraz nie mierzę ciśnienia i się nie boję... Pozdrawiam Aga Ciebie i wszystkich forumowiczów :-) Ewa
  20. Kasia :-) Ja dostawałam doxepin i dobrze na mnie działał, ale oczywiście każdy jest inny i nie musi sugerować się tym, co pomogło innym. Teraz mam TRITICCO i opinie na ten lek jest rożna, raczej negatywna, a dla mnie jest dobry. Mam obecnie dużo stresów i źle się czułam, a po tym TRITICCO czuję się dobrze i znów myślę o przyszłości i mam plany, a przed tym TRITICco myślałam, ze *już nic dobrego mnie nie spotka*. Poza tym był w ubiegłym roku taki czas, że nie miałam siły na nic. Nawet do sklepu nie chciałam chodzić, bo taka byłam słaba. Było tak marnie, ze nawet straciłam przytomność, na szczęście w domu i na szczęście nie byłam sama!. Przyjechało pogotowie, i po 40 minutach przywracania mnie do życia zabrali mnie do szpitala. Zrobiono dużo badan i okazało się, że jestem zdrowa. Jedyna rzecz, która była niepokojąca, to anemia z powodu braku żelaza. Powiedzieli mi, że tego żelaza mam tak mało, że to osłabienie i utrata przytomności była wynikiem braku żelaza. Musiałam to żelazo łykać przez pół roku, żeby nie tylko uzupełnić, ale też, jak to lekarz określił, zapełnić magazyny. Teraz muszę robić badanie na żelazo raz w miesiącu. Na razie nie jestem osłabiona. W takim zwykłym badaniu krwi nie ma wyników żelaza. To trzeba robić oddzielnie. Może warto sobie sprawdzać poziom pierwiastków w krwi, prosić o skierowanie, bo lekarze sami z siebie, to są oszczędni... Pozdrawiam :-) Ewa
  21. Iwona76 :-) ja pisałam Ci wcześniej, ze byłam w strasznym stanie i dostałam SINEQUN. Na początku 10mg wieczorem, a po tygodniu rano i wieczorem po 10mg i brałam to tylko 3 miesiące i czułam się dobrze. Po kilku dniach zaczęłam się lepiej czuć, a po trzech miesiącach było bardzo dobrze. Teraz to nie jest modny lek, ale w aptekach jest stale. Może i Tobie pomoże :-) Ewa
  22. Iwona76 :-) Ja brałam cloranxen, ale on na mnie nie działał jakoś specjalnie, pramolan też nie był rewelacją, ale każdy inaczej reaguje na leki. Życzę Ci, żeby Ci pomógł. :-)
  23. Iwona76 :-) Może Ty cały czas dostajesz za silne, jak na Twój stan, leki. Za silne leki tak działają. Ja pamiętam, że kiedy leczyłam taki najgorszy mój własny stan, to moja lekarka przepisała mi leki w powiedziała, że mam je zażywać, ale jak zacznę czuć się gorzej, to znaczy, że moja nerwica odchodzi i powinnam brać leki słabsze. Może Tobie od początku przepisują za silne leki i jeżeli tak jest, to szybciej odświrujesz niż Ci przejdzie. Pomyśl o tym :-) Ewa
  24. MeryPanda :-0 Masz poczucie humoru hahaha. Zapewniam Cię, że pani, która wykonywała Ci to EEG dobrze się zna na nieprawidłowościach w obrazie mózgu i gdyby jakiekolwiek poważne nieprawidłowości tam były, to od razu zabraliby Cię do szpitala. U nas służba zdrowie kuleje, ale nie aż tak... hahaha Tu na tym forum jest pełno osób, które bały się, że mają raka mózgu, albo są przed zawałem, albo mają inne śmiertelne choroby i z czasem okazywało się, że mają tylko, aż nerwicę... Jak kiedyś jak już podleczysz się na nerwice i trochę lepiej poczujesz, to sama będziesz śmiała się ze swoich podejrzeń. Życzę Ci żebyś szybko wróciła do lepszego samopoczucia. Nerwica to paskudztwo, ale można się z tego w dużym stopniu wyleczyć. Pozdrawiam Cię :-) Ewa
  25. Żagiel :-) Witaj i witajcie wszyscy. Za moim oknem jest jeszcze prawie ciemno i okropnie wieje, ale obudził mnie mój własny kot i koniec spania. Tak to już jest jak mieszka się ze zwierzakami, ale i tak kocham moje koty z całych sił :-). Żagiel zgadzam się z Tobą, ze jest ogromna różnica między depresją a nerwicą i nie rozumiem dlaczego idąc do psychiatry z nerwicą dostaje się leki na silną depresją. Ja jestem przekonana, ze większość ludzi z tego forum dostaje za silne dla siebie leki i dlatego tak źle się czują. Ja wielokrotnie pisałam, żeby nie chodzić do psychiatry, bo jest za radykalny w swoim leczeniu, żeby chodzić do neurologa, który jest specjalistą od nerwic, albo do zwykłego rodzinnego, ale niewiele osób skorzystało z moich rad i męczą się nadal. Nawet jak w internecie poczyta się o lekach, które forumowicze dostają, do cześć należy do neurologii, to te łagodniejsze, a część do psychiatrii, te silniejsze. Ja tu już pisałam, że zdaję sobie sprawę, że lekarz rodzinny chętnie wysyła do psychiatry a nie do neurologa, ale zawsze można powiedzieć, że rodzina i bliscy mają specyficzne podejście do ludzi leczących się u psychiatry i że nie możemy tam chodzić, bo to zmarnuje nam życie. To zawsze działa. Następna sprawa, to zgadzam się Żagiel z Tobą i całkowicie popieram, że należy leczenie rozpoczynać od najsłabszych leków i nie oczekiwać cudu po trzech dniach, bo nerwica, to coś na co pracowaliśmy latami i latami się z tego wychodzi, więc po jednej tabletce cudu nie będzie. I moim zdaniem nie można przerywać leczenia dlatego, ze gorzej się poczuliśmy, dlatego najlepiej rozpocząć leczenie od łagodnych leków i małych dawek, bo im słabszy lek tym objawy uboczne też słabsze. W sprawie dawek i leków zawsze można dogadać się z lekarzem, któremu wystarczy powiedzieć, że bardzo boimy się skutków ubocznych i chcemy najsłabszy i najlepiej tolerowany lek. Nerwica, to choroba subiektywnych reakcji i często jest tak, ze my bardzo źle się czujemy a inna osoba mająca takie same objawy czuje się znacznie lepiej, dlatego lepiej jest zacząć leczenie od małych dawek i zobaczyć, co będzie, bo często te słabe leki i małe dawki są wystarczające dla naszej nerwicy. Natomiast silnymi lekami robimy sobie tylko krzywdę. Wszystko o czym piszę to są moje własne doświadczenia i tym dzielę się z innymi. Na początku jak pierwszy raz zjechałam w ciemność też byłam przerażona i zagubiona, ale wszystko można oswoić i poznać i tak jak piszesz, skoro nie umarłam wcześniej, to i tym razem nie umrę, a wtedy lęki są jakby pod kontrolą. Z czasem coraz więcej napadów lekowych odpuszcza, bo umiemy sobie racjonalnie wytłumaczyć i przekonać siebie, że to tylko nerwica i nie pozwolę jej zapanować nade mną. Tak dzieje się, jak ma się już spore doświadczenia, dlatego na początku wszyscy są zdezorientowanie, przerażeni i rozhisteryzowani, ale zapewniam wszystkich nad tą naszą nerwicą można panować mimo, że nerwica będzie starała się nas zniewolić. Pozdrawiam Ciebie Żagiel, fajnie, że tu trafiłeś i dzielisz się swoimi doświadczeniami i wszystkich forumowiczów i życzę wiary, że można nad nerwicą panować, bo można. Całuję Was :-) Ewa
×