
EWALIT54
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez EWALIT54
-
Baskabaska :-) 50mg hydro na dobę, to nie jest zbyt dużo. Hydro można brać do 100mg. jednorazowo i do 400mg. na dobę. Także nie biorę dużo i muszę poprać przez jakiś czas, bo licho się czuję... Ewa
-
Baskabaska :-) Ja Cię bardzo dobrze rozumiem. Ja mam ten sam problem, bo histerycznie boję się leków. Jestem wrażliwcem i taka moja natura. Życie nie zawsze jest łaskawe, a ja wszystkim się przejmuję, to i nerwica ma gdzie wpadać i szaleć. Mimo tego wszystkiego, ja bardzo dobrze wiem jak bardzo źle mogę się czuć i mój paniczny strach przed tym złym samopoczuciem jest mimo wszystko większy, niż lęk przed lekarstwami. I mimo, ze bardzo boję się leków, to jednak złego samopoczucia i lęków, boję się bardziej i zawsze zrobię wszystko, żeby ta nieszczęsna szajba nie zamieszkała we mnie na dłużej. Całuje Cię :-) Ewa
-
SheMia :-) Przeczytałam Twój post i bardzo Ci współczuję, ale ta franca tak działa. Jest dobrze, dobrze, dobrze i już zapomnieliśmy i żyjemy jak zdrowi ludzi i nagle coś się zmienia... Wszystkie lęki natychmiast wracają, wszystko świetnie pamiętamy, jakby było to wczoraj. Jest jedna różnica; za kolejnym razem walnie nas mocniej. Ja przeszłam swoje nerwicowe piekło jeden raz bardzo mocno i za każdym razem, kiedy cokolwiek zaczynam czuć złego natychmiast jestem u lekarza. Może mam złe podejście, ale do lekarza idę od razu, a na terapię mogę poczekać i dwa miesiące, bo wychodzę z założenia, że nie mogę pozwolić nerwicy, rozgościć się u mnie, a żeby się nie rozgościła potrzebuję leczenia. Natomiast sam fakt, że znów do mnie zawitała oznacza, ze nie radzę sobie z życiem i do tego potrzebuje psychoterapeuty, na którego będę mogla poczekać. Tak ja sobie radzę :-) Życzę Ci wszystkiego co tylko może przynieść Ci spokój :-) Ewa
-
Kasiaaa :-) Bez leków, to ja myślę, że jest dla Ciebie trochę za wcześnie. Ja sobie ostatnio sporo poczytałam i są nerwice i depresja na które nie pomogą leki, może trochę uspokoją, a najważniejsza rzecz, to psychoterapia i zmiana dotychczasowego sposobu myślenia, a co za tym idzie i zmiana sposobu życia. I takiej zmiany ma nauczyć terapia. Są tez nerwice i depresję, na które terapia pomoże w znacznie mniejszym stopniu niż lekarstwa i wtedy trzeba się poleczyć. Kasiaaa, do kwietnia jest trochę czasu i może rodzinny lekarz by Tobie pomógł. Szkoda się męczyć. Byłaś taka szczęśliwa i tak dobrze się czułaś. Może rodzinny lekarz przepisze Ci to, co brałaś, i jak znów dobrze się poczujesz, to nie będziesz musiała tak długo czekać i później eksperymentować z czymś innym. Lekarze rodzinni wszystko przepiszą. Pomyśl o tym... Ja czuję się tak sobie. Za dużo złych rzeczy dzieje się w moim życiu i są to rzeczy na które nie mam wpływu i nie dotyczą mnie bezpośrednio, ale niestety pochłaniają mnie... Biorę hydroksyzynę, 2x25, od dzisiaj. Do lekarza idę dopiero w połowie kwietnia, ale ja wiem, że muszę zrobić porządek w swojej głowie i przestać się wszystkim tak przejmować. Ta hydroksyzyna, to słaby lek, ale jakoś nie jest gorzej. Zobaczę jutro, jak nie będzie lepiej, to pójdę do lekarza rodzinnego... Całuję Cię Kasia i przytulam :-) Ewa Pozdrawiam i przytulam wszystkich :-)
-
Kasiaaa :-0 Przecież było już dobrze, bardzo dobrze. Może powinnaś wrócić do tego lekarstwa, które postawiło Cię na nogi. Może za krótko to brałaś. Może zmień lekarza... Życzę Ci dobrego samopoczucia, takiego jakie miałaś jeszcze niedawno. Walcz, na pewno wygrasz. Ja kiedyś prywatnie rozmawiałam z psychiatrą, zupełnie przypadkowo. On nie wiedział, że ja walczę z szajbą i go nie informowałam. To było na przyjęciu. Dobrze nam się rozmawiało i dowiedziałam się, że pacjenci sami wiedzą najlepiej jaką dawkę leku potrzebują i że jeden lek na, np. Kowalskiego działa dobrze, a na Piotrowskiego ten sam lek działa źle i to pacjent wie najlepiej co jest mu potrzebne. Lekarze nie mówią tego pacjentom, bo mogliby chcieć za dużo, ale właśnie na podstawie rozmowy z pacjentem, lekarze powinni przepisywać leki i dawki. Nie zawsze lekarze tak postępuję, bo traktują pacjentów przedmiotowo. Dlatego samemu trzeba zwracać uwagę po jakim lekarstwie jet lepiej a po jakim gorzej i domagać się tych, które mam pomagają. Na nerwicę, czy depresję pracuje się latami i latami się z niej wychodzi i nigdy w 100%. 10 - 15% zostaje i w naszym interesie leży, żeby nie wróciły i nie rozwinęły się. Kasiaaa :-) Walcz!!! Ewa
-
Magdzik :-) Będziesz jeszcze bardzo dobrze się czuła. Wszystko minie, a nawet jak będzie czasem wracać, to nigdy tak mocno jak teraz i nie na tak długo. I tak jesteś dzielna i konsekwentnie walczysz i tak trzymaj :-) Ewa
-
Rolnik :-) Ja też bardzo dziękuję :-) Jak u Ciebie, jak się czujesz. pozdrawiam Cię cieplutko :-) Ewa
-
Gracja witaj i wszyscy witajcie :-) Dziękuję Gracja za wsparcie. Dzisiaj jest trochę lepiej, ale to jeszcze nie to! Cóż, macie racje, że takie przedwiośnie wpływa na ludzi źle i też boli mnie głowa. Co do mdlenia dla zabawy, to może jest fajnie, ale to jest niebezpieczne. Ja zemdlałam w domu, w kuchni i tylko na chwile, a i tak miałam dwa ogromne siniaki na nogach i skręconą rękę. Gdyby tak zemdleć na ulicy, albo w samochodzie, to wszystko może się przytrafić; od potłuczenie do okradzenia i spowodowania wypadku. Poza tym to wygląda tak, że poczujesz się słabo i jak wraca świadomość leży się gdzieś. Tego się nie da kontrolować, to nie zabawa czy ćwiczenia, dlatego ja nadal będę się bała!!! Pozdrawiam wszystkich. Magdzik ja bardzo lubię gotować i mam sporo przepisów, które sama wymyśliłam, albo przerobiłam, bo pisałam to dla moich synów, którzy dobrze sobie radzą w kuchni :-) Chętnie się podzielę, ale nie dzisiaj. Ewa
-
Dziękuję Basia i Magdzik. Jesteście kochane. Czuję się tak na granicy szaleństwa, ale wierzę, że do jutra mi przejdzie. Jestem niewyspana i to bardzo, może to na wpływ. Zaraz pójdę spać. Basia, ja biorę hydroksyzynę 4 x dziennie po 10mg. Jutro odbiorę receptę na 25mg i będę brała rano i wieczorem i zobaczymy. Może, to za mało jak szajba z wizytą wpadła? Zobaczę. Teraz jest tak sobie. Oczywiście, że bywało gorzej, ale teraz rozwód mojego syna i ta atmosfera z tym związana wpływa na mnie źle. Do tego nie będę jęczeć w domy jak mojemu dziecku świat się rozleciał bezpowrotnie i musi zbudować nowy, inny i jemu powinnam pomagać i wspierać, a ja z szajbą własną zaczynam się bratać... Całuje was mocno, przytulam i dziękuję, że jesteście... Ewa
-
Witajcie :-) Źle się czuję. Od czasu kiedy na prawdę zemdlałam, to już jak tylko zaczynam czuć się słabo. to natychmiast dochodzą lęki, że znów stracę przytomność. Ja tą przytomność straciłam trzy razy w ciągu półtora roku, ale to o trzy razy za dużo, szczególnie, że nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. Wszystkie wyniki mam dobre. Muszę zrobić jeszcze rezonans magnetyczny głowy, ale to dopiero w kwietniu. Napiszcie mi coś pocieszającego zanim lęki mnie zeżrą... Pozdrawiam wszystkich cieplutko :-) Ewa
-
Magdzik23. Pytałaś o dziewczyny. Nie wiem o wszystkich, ale napisała do mnie Aga1791, że jej syn, który za miesiąc skończyłby 16 lat, przewrócił się na ulicy i nie żyje. Było ślisko. Aga jest zdruzgotana... Przykro mi, że taką straszna wiadomość Ci przekazuję...
-
Juho29. Nam wszystkim byłoby znacznie lepiej i znacznie szybciej bylibyśmy zdrowsi, gdybyśmy mięli lekarza typu dr.Haus. Poprawna diagnoza, to 80% sukcesu. Niestety tak nie jest. Na nerwicę się nie umiera, człowiek tylko się namęczy i tak często nas traktują. Tu na tym forum, ktoś pisał, że chodzi za pieniądze na psychoterapię i ma zamiar zrezygnować, bo płaci dużo, a ten terapeuta stale mówi to samo i poprawy nie widać. Moim zdaniem, to jest nieuczciwe, ale tak często bywa!! Poza tym czas oczekiwania na badania, żeby w ogóle móc postawić diagnozę, to w Polsce całe miesiące, a dopóki nie ma diagnozy, to leczenie jest metodą prób i błędów i trzeba mieć szczęście, żeby lekarz miał szczęście i trafił w odpowiedni sposobów leczenia. Także reasumując; nie jest nam łatwo, ale nie można się poddawać i rezygnować, bo to w końcu nasze życie. Życzę Ci powodzenia w pozbywaniu się złego samopoczucia :-) Ewa
-
Freesoul :-) Juho ma rację. Na to się nie umiera, a to pozwala na optymizm, mimo złego samopoczucia. Niedawno pisałaś, że lepiej się czujesz, więc jeżeli będąc we władaniu nerwicy lepiej się czułaś, to znaczy, ze to dobre samopoczucie znów wróci do Ciebie. Na pewno. Musisz wierzyć i walczyć! Najgorsza rzecz jaką można sobie zrobić, to się poddać. Dopóki będziesz wierzyła, że będziesz zdrowa, tak długo będziesz walczyć z nerwicą. Jak się poddasz, to zjedziesz w ciemność. To jest przewrotne, ale to forum daje nadzieję i poczucie, że inni mają tak samo jak my i nie poddają się, więc, Ty też nie poddawaj się, a polepszenie przyjdzie wcześniej albo później, bo polepszenie zawsze przychodzi. Pozdrawiam Cię i życzę wytrwałości i wiary :-) Ewa
-
Juho29 :-) Dziękuję za pocieszenie, ale ja jestem przerażona. Mam jakieś poważne zmiany w kręgosłupie szyjnym, i lekarz mówi, ze to może od tego. Mam drożne tętnice szyjne, ale on powiedział, że w jakiejś pozycji te zmiany w kręgosłupie mogą blokować pełny dopływ krwi do mózgu, ale nie był tego pewny. Przebadali mnie nawet pod kontem padaczki, ale padaczki nie mam, a EKG miałam dobre. To już trzeci raz w ciągu ostatniego półtora roku. Moja nerwica zaszalała i chciałabym wiedzieć czy jeszcze się to powtórzy. Co za g...o! Zawsze coś musi człowiekowi popsuć samopoczucie!!! Ewa
-
Jeszcze jedno! Mam porządnie zbity bark, ogromnego siniaka na udzie i skręconą rękę w przegubie! Ewa
-
Witam Wszystkich w ten zimowy, mroźny dzień i życzę wszystkim ciepełka w sercach i dobrego samopoczucia. Dwa dni temu straciłam przytomność na 15 - 20 sekund. Byłam sama w domu, rozmawiałam przez komórkę i nagle poczułam jakbym słabła. Zdążyłam pomyśleć, *żebym tylko nie zemdlała* i koniec. Usłyszałam, gdzieś daleko dzwoniący telefon i z każdą sekundą, ten dzwonek był coraz bliżej i zdałam sobie sprawę, że moja buzia dotyka zimnych kafli na kuchennej podłodze. Sama wstałam, sama pozbierałam się i sama poszłam do lekarza. Wysłano mnie na SOR do szpitala i tam zrobiono masę badan i nic nie wykazały. Jestem przerażona! Całuję Was. Ewa
-
Pewien indiański chłopiec zapytał dziadka, co sądzi o świecie i ludziach. Dziadek po chwili zastanowienia odpowiedział; - Czuję się, jakby w mojej duszy walczyły dwa wilki. Jeden pełen złości, nienawiści i lęku. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i spokój. - Który zwycięży? - zapytał chłopiec. - Ten, którego karmię. - odpowiedział dziadek.
-
Magdzik :-) Kiedyś nie zgadzałyśmy się, ale teraz, kiedy czytam Twoje posty myślę, że wyzdrowiejesz i będziesz miała dobre, szczęśliwe życie, czego z całego serca Ci życzę i przyznaję, że nie do końca miałam rację. Pozdrawiam Cię :-) Ewa
-
Bidok :-0 witaj w naszym gronie i idź do lekarza. Jeżeli wierzysz, że z takim wyzwaniem dasz sobie radę, to próbuj, ale idź do lekarza po wykluczenie wszystkiego, co nie jest nerwicą... Powodzenia :-) Ewa
-
Dziewczyny nie załamujcie się, bo będzie dobrze. Wiecie są mężowie i mężowie, ale ja z moim tez nie mogłam rozmawiać. On tego nie rozumiał i na początku starał się być miły i pomocny, ale z czasem widziałam, że ma dosyć i mnie i moich narzekań, więc przestałam mu opowiadać i jęczeć. To z jednej strony było przykre, ale z drugiej strony musiałam sama sobie radzić i dzisiaj myślę, że dla mnie było lepiej jak nikomu nie mówiłam. To był mój problem i sama musiałam go pokonać. Każdy człowiek jest w jakimś sensie inny i ja jak miałam wsparcie męża, to ta nerwica trzymała mnie mocniej, bo nie walczyłam tak bardzo tylko czekałam na współczucie i pomoc, a jak przestałam mu mówić, to sama musiałam się zmusić do walki. Dla mnie to było mobilizujące. Każdy ma inne zapotrzebowania i każdy inaczej walczy, ale jak nie można się żalić, to trzeba, tak jak to napisała Magdziak, samemu dać w mordę nerwicy. Trzymajcie się, wszystko minie i będzie przyjemnie żyć :-) Ewa
-
Dziewczyny i chłopaki, macie przed sobą długie lata życia, ale pewnego dnia obudzicie się i nie będziecie wiedziały, kiedy przeminęły. Nie pozwólcie, żeby umknęło Wam to czego pragniecie. Całuje Was i przytulam :-) Ewa
-
Ten mój post o 12.19 jest częścią tego, co napisałam poźniej.
-
Po pół roku ja zaszłam w ciąże i bardzo się cieszyłam. Kiedyś, a jeszcze studiowałam wychodziłam z pracowni matematycznej i tam był taki podest wysoki na 30cm i wykończony blachą. Coś niosłam i potknęłam się o ta blachę i spadłam z tych 30 cm. Byłam 24 tygodnie w ciąży. Nic mnie nie bolało, ale poprosiłam o wezwanie karetki i ta karetka zabrała mnie do szpitala. Jeszcze tego samego wieczoru dostałam krwotoku i dwa dni później, mimo walki lekarzy moje dziecko urodziło się. Było tak malutkie, że po dwóch dniach zmarło... Myślałam, że umrę razem z nim... Nawet teraz jak to pisze, to plączę... Moja teściowa powiedziała, że to kara za to, że wyszłam za mąż za jej syna. Nienawidziłam jej! Lekarze powiedzieli, że w następną ciążę mogę zajść nie wcześniej jak po 8 miesiącach i zaszłam, ale od początku działo się coś złego, a ja byłam tak przerażona, ze jak wysłali mnie do szpitala, to byłam szczęśliwa. W szpitali spędziłam 6 miesięcy z tego przez 4 miesiące nie mogłam wstawać z łóżka. Do tylnych nóg łóżka były przymocowane takie klocki 20cm i leżałam głową w dół.oj synek urodził się zdrowy i piękny jeden tydzień przed terminem i ważył ponad 4 kg. Byłam najszczęśliwsza z ludzi. Rok później znów byłam w ciąży na własne życzenie i znów spędziłam 6 miesięcy w szpitalu. Było mi przykro z powodu starszego synka, ze nie ma mnie przy nim i często płakałam, ale z drugiej strony cieszyłam się, że będę miała dwoje dzieci. Jak byłam 34 tygodnie w ciąży, pozwolono mi wyjść do domu. Byłam w domu tylko 10 dni i wróciłam do szpitala i następnego dnia urodził się młodszy synek. Był zdrowy i śliczny, ale ja cały czas bałam się, że ich stracę, że coś się stanie. Żadne tłumaczenia nie pomagały. Bałam się i już. Pierwszy atak nerwicy lekowej objawił się jak młodszy synek miał 3 latka. Dzisiaj myślę, że miałam powody wpaść w nerwice i depresje po swoich przeżyciach, ale myślę tez, że gdybym poszła ze swoimi lekami do lekarza wcześniej, to bym nie zapadła na nerwicę lękową i nie musiałabym z nią walczyć przez te wszystkie lata. Elika, jestem pewna, że gdyby Twojej córeczce, coś się stało, to byś tego nie umiała przeżyć, dlatego kochaj ja, kochaj z całych sił, i każdego dnia dziękuj losowi za to, że ja masz, że możesz dotykać, przytulać, że jest częścią Ciebie, że dale Ci radość i nadaje sens Twojemu życiu, bo ona Ciebie kocha najbardziej na świecie i jesteś dla nie wszystkim... Ewa
-
Elika, wiesz, mój brat, starszy ode mnie spotykał się kiedyś z dziwczyną i jej matka (wdowa) bardzo nie lubiła mojego brata. Oni jednak po dwóch latach chodzenia wzięli ślub i na ich weselu ta jego teściowa powiedziała, że gdyby jej mąż żył, to by do tego ślubu nie dopuścił. To było chore, ale cóż? Na tym weselu mojego brata, ja poznałam się z bratem mojej nowej bratowej i my w tajemnicy przed wszystkimi zaczęliśmy się spotykać. Spotylakismy sie prze 1,5 roku w tajemnicy i tym czasie oznajmilismy, ze chcemy sie pobrać. Jego matka, a teściowa mojego brata mało nie zagotowała się, ale co miała zrobić. Wzielismy ślub i ona nigdy nie ukrywała, że nie lubi i mojego brata i mnie.
-
Strach przed strachem, to chyba najbardziej popularny problem! Ja myślę, że tak bardzo boicie się znów źle czuć, że w końcu sami to złe samopoczucie wywołujecie. To tak działa. Tego strachu, że znów będziecie się źle czuć nigdy nie zapomnicie i jak już będziecie zdrowe, a ja jestem pewna, że będziecie, to ten strach przed lękiem będzie was chronił, przed ponownym zaproszeniem nerwicy do siebie. Wiem co piszę, bo z całej nerwicy i walki z nią najbardziej pamiętam ten strach, przed lękiem i jestem przekonana, że nigdy więcej nie będziecie chciały tego przeżywać, dlatego nerwicy już nie zaprosicie, bo nerwica przychodzi, wtedy kiedy jej na to pozwolimy dlatego trzeba nauczyć się przeganiać ją. W życiu każdego człowieka jest bardzo dużo stresogennych sytuacji i psychoterapia uczy nas jak sobie z tym radzić, żeby nie zjechać w ciemność. To się da nauczyć :-) Ewa