Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. Jeszcze nie uciekłam. KRAQS pisała już biorę obecnie Polprozol 20, dwa razy dziennie, rano i wieczorem, pół godziny przed jedzeniem. Teraz łykam systematycznie z półtora miesiąca a mam łykać trzy. U mnie to powraca. Po pierwszym leczeniu miałam trochę miesięcy przerwy w bólach, bo ja nie mam zgagi, cofek tylko bóle silne żołądka. Teraz jak mi powróciło po paru miesiącach to mam bóle żołądka i gardła bo mam też refluks gardłowy. Od i taka moja refluksowa przypadłość życiowa.
  2. POZBAWIONARADOŚCI, dziewczę drogie, ja też nie cierpię gastroskopii bo udusić się idzie jak wkładają tą rurę ale jak trza to trza. A jak masz coś tam złego to wolisz się wywinąć bo się boisz badania czy lepiej zobaczyć i wyleczyć? W sumie zabieg trwa chwila moment, pryskają znieczuleniem i tylko trzeba przełknąć to *coś* resztę lekarzyna już zrobi za nas bo przepchnie gdzie trzeba i zobaczy jak na dłoni Twoje przełyczysko i żołądek. Trzeba współpracować z lekarzem i spokojnie oddychać, on wszystko mówi co j jak. Nie będę kłamała, że badanie jest przyjemne, bo nie jest ale trwa wszystko parę minut i da się przeżyć a nie boli nic tylko niezbyt komfortowe badanie i wszystko. Zaciśnij pięści, spokojnie oddychaj i wytrzymasz, zapewniam Cię tylko się przełam i nie panikuj, są gorsze badania niż to. Ty w sumie to nie wiesz tak do końca czy to refluks i czego, czy może bakterie a może jeszcze coś gorszego (nie straszę, ostrzegam, młodzi ludzie też chorują, niestety), może to Cię zmobilizuje. Ja ten refluks mam zbadany przez lekarza więc wiem co mam i zażywam prochy i widać poprawy ale to wraca, zwłaszcza jak przegnę ze słodkościami, wtedy boli i gardło, wiem kiedy popełniam błąd żywieniowy ale coś za coś. Wciąż nie rozumiem ludzi jedni wymyślają sobie choroby i latają jak hipochondrycy po lekarzach i trują im wymyślając tętniaki, wylewy, raki, SM a inni mają dolegliwości i nie wyjaśnią co jest przyczyną tylko siedzą, jęczą i wpadają w nerwicę nie wyjaśniając przyczyny i pozbywając się problemu. Do cholery, boli mnie coś, dolega to idę do lekarza, gadam co i jak i robię wyniki, nie chce na coś dać skierowania to każę wypisać i idę zrobić prywatnie albo każę napisać lekarzowi odmowę na piśmie, że nie da na badania to najbardziej skutkuje. A co, mam się bać lekarza, nic mi nie zrobi a to moje życie i moje zdrowie i jak sama nie zadbam to każdy inny będzie miał mnie w dupie. Przemyśl POZBAWIONA..... co piszę i zadbaj o siebie bo szkoda życia na domysły i męczarnie, na to przyjdzie czas a życie ucieka. Co do zapachu, to może być od żołądka, od gardła, od zębów. Nie mam z tym problemu bo ja się leczę jak trzeba ale polecam ssać cukierki miętowe, pić siemię lniane, bardzo pomaga i są takie tabletki do ssania na przykry zapach nazywają się Vita Care Hali-Z, może popróbuj. Może i stres wywołuje refluks, nie wiem ale na pewno stres powoduje wrzody a to może doprowadzić nawet do raka a i pęknięcia takiego wrzoda. Mam koleżankę, której taki pękł, oj nie fajnie było z nią. To tyle moich rad, może coś wklepałam do Twojej główki z czego wyciągniesz jakieś wnioski. Mam dziś ciężki dzień od rana, tak mnie męczy serce, że chyba jajko zniosę. Od samego rana jak tylko otworzyłam ślepia to od razu serce przypomniało mi, że je mam i tak cały dzień mnie dziś dobijało/dobija. Bije jak chce, a to się rozpędza a to zwalnia a to się potyka przyduszając aż mi słabo dzisiaj i zalewają mnie poty. Paskudną mam niedzielę aż nie miałam siły dzisiaj na nic, bo co krok to serce swoje i tak przewalam się dzisiaj z kąta w kąt, wrrrr, może jutro będzie lepiej, dawno aż takiej całodniowej jazdy nie miałam. Idę dalej przewalać się z boku na bok. Do następnego klika.
  3. Objawy, które opisujesz też według mnie wyglądają na wylew (miała moja mama). A serce Ci zbadali dobrze?, może tomograf głowy, bo pewnie to Ci robili jeszcze niczego nie pokazał a już mogło to się dziać w Twoim organizmie. Może jakiś zator?. Nie lekceważ swoich objawów i absolutnie w takim stanie lekarze nie powinni wypuścić Cię ze szpitala, obym się myliła ale na migrenę to to nie wygląda. Ja na Twoim miejscu pojechała bym do tego szpitala jeszcze raz i powiedziała, że dalej się czujesz tragicznie i wymieniła wszystkie objawy, które Cię męczą a jak nie ten szpital to inny, zrób to, przecież to Twoje zdrowie a może życie, działaj, nie daj się zbyć, niech Cię zdiagnozują dokładnie.
  4. Wreszcie weekend, pracowity tydzień miałam a i samopoczucie takie z lekka byle jakie, jakaś słabość mnie ostatnio dopada. Dziś to myślałam, że zejdę z tego padołu, poty, słabość, ciężkość jakaś, serce swoje też do tego dokładało. Zresztą do teraz jestem bez życia, tylko ja to już taka jestem, że nawet jak mi źle to robię i nie poddaję się. Wydaje mi się, że celowo wtedy nie użalam się nad sobą, zajmuję się czymś żeby nie wpaść w jakąś chandrę albo zalec i już nie wstać, boję się chwilami zatrzymać choć wiem, że wiele razy powinnam powiedzieć STOP. AS12 wiesz, że nie pamiętam ile tego mam, nawet nie wiem gdzie te swoje holtery położyłam żeby sprawdzić ale gdzieś tam 2 tysiączki było i w większości komorowe i różne rodzaje, jeszcze skleroza mnie dopada szit:):) Mi kardiolożka przepisała leki jakbym sobie nie dawała rady sama ze sobą, ale powiedziała, że skurcze są niegroźne, że nie mam się czego bać, że mam niskie ciśnienie i bradykardię więc mam z lekami być ostrożna. Jak tak powiedziała to receptę wzięłam, lek wykupiłam i leży w torebce w razie silnych *ataków serca* a że nauczyłam się żyć z arytmią bez większego lęku to leki brałam może parę razy, nigdy systematycznie. Skoro ludzie piszą, że te leki gówno dają to po co mam się nimi faszerować, ja muszę oszczędzać wątrobę. Porozmawiaj ze swoim kardio, może zrób świeżego holtera, może zmień leki, bądź dawki, widzę że się męczysz, przedyskutuj z lekarzem co i jak, nie daj się zbyć, powodzenia. ISKIERKO31, witaj, zapomniałaś o nas na trochę. To może na wschodzie nie mają skurczy:):):):?przechlapane z nimi. ISKIERKO pierdzielę taką miłość, w życiu ich nie pokocham ale żyć się z nimi musiałam nauczyć, one to jak wrzód na doopie albo nieproszony gość:):): MARY10 piję a jakże, siemię lniane, lubię a i na żołądek dobre, jest z nim trochę lepiej, już boli sporadycznie, raczej mniej niż więcej. To ja mniejsza weteranka niż Wy, znowu skleroza ale ja chyba 2 - 3 lata i uważam, że dość tej przyjaźni ale one uparte i wciąż chcą się ze mną kumplować i są konsekwentne w tej przyjaźni i miłości jednostronnej. Miłego weekendu, ja jak MARY10 zamierzam odpoczywać przez weekend.
  5. 1MARCIN1 zrozumiałam o co chodzi z weteranką z mojej strony to był żart. EWA cholera na pewno dla skurczy nie ma rejonizacji? :):): na południu mają to może na północy nie mają, a może na wschodzie, gdzie się tu wyprowadzić żeby ich nie mieć? :):):): Zabrze masz zaliczone i oby gorzej nie było, tego oczywiście życzę zgodnie z Twoimi życzeniami. AS12 z tymi skurczami to jest różnie. Obecnie u mnie raz są raz nie ma, ale miałam taki okres zresztą niedawno, że miałam je non stop. Nie wiem ile to trwało ale bardzo długo, były w każdej minucie, każdego dnia i nocy, w sumie chyba były non stop, dosłownie miałam je parę dobrych, długich miesięcy. Zasypiałam z nimi i budziłam się z nimi. Nie wiem od czego to zależne, że mamy lepszy czas i gorszy. Ja to myślę, że może być tak, że bojąc się o te nasze serca ciągle o tym myślimy, skupiamy się i dlatego tak bardzo czujemy tą arytmię, jak przestaniemy się skupiać na swoich dolegliwościach sercowych to te skurcze są (wiem to z siebie) ale tak jakbyśmy je mniej czuli, bo o nich i o sercu i o lęku że nam coś zrobią przestajemy myśleć. Nie wiem czy to ma jakieś potwierdzenie i tak rzeczywiście jest ale tak z mojej obserwacji wynika. Są skurcze-jest strach, lęk, nerwy= coraz więcej skurczy ze strachu. Ja odkąd przestałam się ich bać, myśleć o nich daję słowo, że mniej je czuję, łatwiej się z nimi żyje, ale to moja teoria, nie wiem jak u innych. Co do tarczycy, to dziś byłam na badaniach krwi (miesiąc temu dostałam na wyniki tarczycowe), dziś dopiero dotarłam no i zobaczymy jak wyjdą te moje TSH, T3, T4 i czekam cierpliwe nie siejąc zamętu do wyznaczonego kolejnego usg a może i biopsji. A gardło jako takie raz lepiej raz gorzej, łykam wciąż tabsy na refluks gardłowo-żołądkowy i tak sobie żyję z moimi przypadłościami.
  6. AS12 no wiem, że wychlastać trzeba, ale jeszcze się bronię *recami i nogami* bo jak tak dalej pójdzie to stracę pół organów i jak tu wtedy żyć?.Chyba nie uniknę i niedługo będę wyglądała jak weteran wojenny albo jakiś zbir z *więżnia*, tu sznyta, tam sznyta wrrr, no czekam te ok. 3 miesiące i zobaczę co dochtory mądrego wymyślą, jaki ja lichy egzemplarz, no szok. A co do gardła i refluksu to wyobraź sobie, że mam refluks gardłowy, stwierdzone przez fachowca, jak widać i takie coś istnieje, nawet ma swoją nazwę chorobową, tylko wyleciało mi ze łba. KRAQS właśnie zmieniłam lek i teraz łykam na te moje refluksy Polprozol, tylko znowu jakoś licho mi kolejny lek pomaga, chyba wytnę przewód pokarmowy, będzie z głowy i ból i jedzenie:):):)będę niezła laska i chuda jak Anija Rubik. Prawidłowe podejście KRAQS serce swoje a Ty swoje, ktoś wygra, stawiam na Ciebie:):):) 1MARCIN1 wyzywa mnie od weteranek, a ja przecież młoda to chyba czas się już eksmitować, bo korzenie zapuszczę tutaj:):) a zdanie cytuję *Też zauważyłem jak się o tym nie myśli to jest trochę lepiej.*, też tak uważam. no to papa.
  7. Witam sobotnie. Chyba tak do końca nie umiem się lenić i planu dzisiejszego nie zrealizowałam do końca, dnia lenia nie było. AS12 no i tak myślałam, że wybierzesz wersję mniej optymistyczną, a miałaś 3 do wyboru. Ja też wybrałabym opcję - bzdura, ale po swoich przejściach zdrowotnych to wolę każdego uprzedzać, badajcie się regularnie bo nie wiadomo z której strony co zaatakuje i gdzie siedzi. LOGO nie ma sprawy, my *człowieki* z sercem na dłoni i biją nam te serca tak ogromnie i różniaście, że każdego przytulimy, pocieszymy i kopniemy w tyłek jak trzeba, żeby się nie poddawał:):):). A myślisz, że my to starzy? też młodzi, też dbający o siebie, nawet czasami się zdrowo odżywiający i do tego sportowi bo mamy rowery:):):): Coś te moje tabletki na gardłowy refluks słabo działają, żołądek boli strasznie, gardło boli, miałam trochę spokoju, niby światełko w tunelu się pojawiło i znowu zgasło. Nie wiem kuźwa, czy tarczyca może boleć? (tzn, guzy na niej i dlatego boli mnie to gardło, czy lekarka się pomyliła a to co innego czy jeszcze inne qrwielstwo mnie męczy. Chyba się znowu zaczynam bać, że coś się dzieje, nie najlepiej się ostatnio czuję. Pożaliłam się i już. Do następnego.
  8. Padam na pysk, ale coś naskrobię. Ciężki tydzień i jeszcze sobie dziś wymyśliłam, że jak ogarnę swoje miejsce zamieszkania to jutro będę mogła się lenić i lenić i jeszcze raz nic nie robić. Co pomyślałam to i tak zrobiłam dlatego zmęczenie, słabeusz jestem. Jutro ogłaszam zatem u siebie dzień lenia. Ależ się cieszę, że wywołałam ludki do tablicy, fajowo wiedzieć co u Was. Za dużo nie mam co gadać, EWA i ARTUR zawarli wszystkie mądrości dotyczące skurczów i zgadzam się z nimi, oj zgadzam, mądrusie z Was ludziki. Jak nie jak tak, skoro doświadczenie długoletnie, ablacje, męczarnia z różnymi rodzajami arytmii, słuchać Ich mądrości i nie bać się skurczy. LOGO chłopaku, poczytaj koleżanki i kolegów z forum to zobaczysz, że da się z tym żyć, raz lepiej, raz gorzej ale nakręcać się nie ma co, bo szkodzi sercu i jeszcze bardziej niemiarowo bije a od tego i nerwice może przywlec o lękach nie wspomnę. Dasz radę z tymi marnymi 400 skurczami, mamy więcej i żyjemy, dasz radę jak i my, a jak coś to wpadnij do nas, ponarzekaj, przytulimy, pogłaszczemy i skurcze pójdą precz. AS12 komplement Nam tu walnęłaś, ale z tą mądrością to wiesz jak jest *mądry Polak po szkodzie*, więc nie wiem czy mądrzy my czy też nie. Zapytałaś mnie to trochę się pomądrzę może ktoś jeszcze się wypowie. Znam trzy wersje. Jedni twierdzą, że jest się chorym, kiedy barwi. Zwalają na wątrobę najczęściej (mi nie barwiło i nie barwi mimo braku prawie wątroby), zwalają na anemię. Twierdzą co niektórzy, że może się coś dziać w nas samych, bo jak choroba to toksyny i wchodzi w reakcje ze złotem. Druga wersja, że to jakieś marne złoto, domieszka złota i byle czego więc brudzi. Trzecia wersja, ludzie zawsze jakieś bzdury wymyślają. No i co tu wybrać??? Którą wersję wybierasz? na prawdę nie mam pojęcia sama co wybrać, w co uwierzyć, ale dla pewności żeby czegoś nie przeoczyć, może warto zrobić sobie jakąś morfologię, może anemia się wdała, brak ,żelaza. Tylko się nie strachaj i nie zamartwiaj na zapas. Miało być krótko, nie wyszło, jak zresztą zawsze. Idę oglądać Shreka i do wyrka. Spokojnego weekendu.
  9. KRAQS no pewnie, że dobrze, skoro rower, jazda, jak nie jak tak. AS12 miałam też taki paskudny ponad rok czasu, gdzie skurcze mnie męczyły każdego dnia i w nocy też, paskudny to był okres, więc wyjątkiem nie jesteś, widać i tak może być. Teraz mam różne okresy, ale zdarzają się i tygodniówki a zdarzają się i cudowne dni, że nie wiem po której stronie mam serce i czy w ogóle mam tak sobie fajnie bije. Choć tu pewności nie mam, bo jak robiłam kiedyś tam holtera to mimo cudownego dnia ilość skurczy i jakości była taka jak zawsze tylko ja jakoś ich nie czułam, więc dlaczego czasami czuję a czasami nie? też licho wie. Fajnie, że wywołałam towarzystwo do odpowiedzi, miło wiedzieć co u kogo a może ktoś jeszcze zabierze głos?. Do następnego poklikania.
  10. Allicja

    Skurcze komorowe

    ARTUR71 oj dużo nas na forum ze skurczami, trochę się rozproszyliśmy po różnych forach ale jak ktoś o skurczach to od razu jesteśmy, słuchamy i podpowiadamy. U mnie też podobne ilości skurczy dod. też bi i trigeminie i żyję z tym sobie, raz fajnie raz mniej fajnie. No niestety doczytałam się ku naszemu zmartwieniu, że rzeczywiście lekarze dopiero proponują ablację jak jest tego cholerstwa ze 20 tysiączków, lub jeśli arytmie są groźne, czyli mamy pary, salwy, to już groźniejsze. Kardiolog Twój zatem gada to co nam w większości, nie kłamał:). Daj spokój, nie dobijaj do takiej ilości, idzie zdechnąć z takim łopotaniem serca:):):):, może się wyciszą, one tak mają, że czasami nas wykańczają a czasami dają nam na trochę odetchnąć od siebie. To tyle mojego pocieszenia, ach jeszcze o najważniejszym bym zapomniała. W większości nasi kardiolodzy gadają nam *nie zabijają, nauczyć się z nimi żyć*, tylko my pytamy jak? i tu brak odpowiedzi. No to pozdrawiam.
  11. 1MARCIN1 ale fajnie, że ktoś oprócz mnie morduje się z bigeminią i trygeminią komorową:):)::). Oczywiście nie fajnie Marcinie ale znam to z własnego doświadczenia i potwierdzam, że straszne jest uczucie jak dopada taka biegeminia. Powiem Ci, że jak mnie dopada to potrafi trzymać cały dzień, paskudne odczucie wrrrr. Nie wiem dlaczego jak się rozkręci to za cholerę nie mogę tego uspokoić i nie raz już z bigeminią lądowałam w szpitalu po całym dniu męczarni i niemożnością opanowania tego cholerstwa. Pocieszam się tym, że podczas takiego ataku badało mnie trzech lekarzy i nawet z SOR-u wywieźli mnie na kardiologię na usg serca podczas tego cholerstwa i lekarze stwierdzili, spoko-maroko nie zejdzie pani, męczące to jest dla pani nie przeczymy ale niegroźne. Fajnie, pocieszyli mnie, niby dobrze, że nie zejdę z tego padołu ale czuję się jakbym miała za chwilę to zrobić, ale jak widać to już mój problem jak sobie z tym poradzę, ach przecież mamy nauczyć się z tym żyć i tyle w temacie. U mnie w miarę, mam wciąż *zrywy sercowe*, czyli bije sobie fajnie za chwilę runda honorowa (czyli jakieś gwałtowne, silne zaburzenia) i dalej równo i spokojnie i tak większość część dnia, w nocy śpię, nie czuję. A jak u reszty *skurczybyków*?:):):): niedługo weekend więc się radujmy, odpoczynek - ja tak a Wy? Ale z Was leniuchy, jak ja czegoś nie naskrobię to forum milknie, odmeldować się po kolei:):):).
  12. Skorzystaliście z pięknego weekendu? a może liczyliście skurcze?. EWA zastanawiam się co napisać. Chłoniak? to byłoby niedobrze ale póki piłka w grze to gramy dalej. Zdrowia dla taty i siły na badania i służbę zdrowia. A Ty jak piszesz pochorowałaś się. Raz w życiu miałam zapalenie krtani, nie było fajnie bo oprócz bólu straciłam zupełnie głos na 3 dni, kolejne dwa skrzeczałam, po antybiotyku wróciło wszystko do normy, wiem, znam i nie zazdroszczę choroby. Zdrowiej do końca i czekamy na Twoje wieści z Zabrza. Tak sobie myślę, że wszyscy zawsze czekamy na wieści co powiedzą lekarze innych osób walczących z arytmią, chyba z nadzieją, że może coś *mądrego*, pożytecznego, odkrywczego przekaże swojemu pacjentowi lekarz a pacjent z kolei nam da te cudowne rady. Czekamy, czekamy i doczekać się nie idzie. Mimo wszystko EWCIA powodzenia u lekarza i daj nam znać jak u Ciebie z sercem. MARY10 Ty leniu:):):) tak nic, nic, cicho-sza a listę od czasu do czasu na forum podpisać, to co? a pomarudzić, a opierdzielić? no jakiś obowiązek obywatelski należałoby spełnić:):):) (wiesz, że to żart?). A na poważnie, to jak ktoś długo się nie odzywa to uruchamia się we mnie jakieś myślenie i muszę przyznać, że nie rzadko jakieś czarnowidztwo. Czasami wracam myślami do naszej KARAMBY, tak fajnie *śmiechowo* i poetycko pisała i zamilkła a ciekawa jestem jak sobie radzi?, myślę czasami o Niej. Co do tej wody, lodu i innych cudeniek, to rzeczywiście polecają lekarze jak i *towarzysze* niedoli, że wypicie bardzo zimnej wody tak na szybkiego, wstrzymanie oddechu, pokasływanie może przywrócić właściwy rytm serca. U mnie z tym różnie, raz pomoże, raz nie bardzo, choć te metody bardziej pomagają przy częstoskurczach niż jakiś tam dodatkowych, ale próbować warto. A ja sobie odpoczęłam przez weekend, przy pięknej sobocie a dziś to takie przewalanie z kąta w kąt i myślenie o nowym tygodniu, muszę oddać krew pijawkom, żeby tarczycę przebadać, bo jeszcze do laboratorium nie dotarłam, wrr już mi się nie chce na samą myśl. Serce tak różnie, mam przez ostatnie dni, po ostatnim ciężkim ataku świątecznym takie zrywy, spokój, serce bije normalnie i za chwilę szst-prast i jedzie sobie serce jak chce i ile chce, podusi, przydusi, trwa to różnie, raz krótko raz dłużej i pokotłowanie i znowu normalny rytm. Jakaś taka sinusojda sercowa się u mnie zrobiła. Do następnego poklikania.
  13. I po świętach. Czekamy teraz na długi weekend majowy, może pogoda dopisze? AS12 no cóż, odczekać mam 2-3 miesiące i ponowne badania, jak się nic nie zmieni na złe to dalej obserwacja jak w drugą stronę to wytniemy. Ja już mam trzy guzy w sobie do obserwacji, zachlastać się idzie. KRAQS i słusznie, że nie wierzysz bo mi pukało i to jak, brrr, wrrr. Ostatnio chwaliłam się, że mam urlop od serca aż sama nie wierzyłam i prawie uwierzyłam, że jestem ozdrowiona a tu Dzień dziecka czy tam Święto lasu się skończyło, witaj arytmio!. W sobotę wędrówka do kościoła, poświęcić to i tamto a mnie serce z klaty wyskakuje, przyduszało jak diabli, że oddechy łapałam niczym ryba bez wody ale powlokłam się, jak wróciłam to miałam trochę jeszcze poszykować i a owszem zrobiłam wszystko ale myślałam, że zejdę z tego padołu albo co najmniej wyląduje w szpitalu. W końcu mówię, noc przede mną, zdążę poszykować i walnęłam się przespać, żeby tylko nie czuć serca, pospałam ale serce po wybudzeniu i tak łaskawe nie było, jakoś przeżyłam dzień. W pierwszy dzień świąt było w miarę *sercowo*, za to w drugi dzień świąt apiać to samo, odlot *sercowy* totalny, cholery szło dostać i tak znowu nastał czas arytmii i niefajnych dni. Także KRAQS mnie skurcze nie oszczędzały i bawią się ze mną nadal tylko minimalnie łagodniej, już do ogarnięcia. I takie miałam *skurczybyki* świąteczne a chociaż te cholery mogłyby być litościwe, chociaż w święta ale nie, żadnej litości. Ktoś jeszcze do nas dołączy ze skurczami i też przechodził katusze *skurczybykowe*? EWUNIU widzę, że o nas pamiętałaś przed świętami, jak tam zdrowie taty? nic złego się nie dzieje, bo ostatnio byłaś w strachu o tatę. MARY10 a Ty gdzie nam zaginęłaś?, zawsze coś nam nagadałaś a tu cisza, odezwij się. Zmykam dogorywać, kręgosłup mi siadł, dużo mi siada a ja wyglądam jak piękny okaz zdrowia ale zaprzeczenie wnętrza a zewnętrznej powłoki.
  14. Zdrowych, spokojnych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim forumowiczom naszego forum. Odpoczywajcie i spokojnych serc życzę.
  15. Dobrze, że grypa żołądkowa trwa 2-3 dni bo inaczej można by było zejść z tego świata, leci wszystkimi otworami, kto kiedyś to miał wie o czym prawię. ARTUR46 trzymam się a jakże wszystkiego i wszystkich, oderwać mnie nie idzie:) Lek, który doktórka zapisała i kazała łykać 3 miesiące (aż) to Panzol. KRAQS okj chyba niedołęga:), sprawdziłam a podpisany wynik, że niby *dochtor*:) no niestety sam żołądek, zresztą prawie zdrowy opisał. Mówiła moja kardiolożka, oj mówiła swego czasu, ale Alicja nie słuchała. Miała Ala bóle w klatce, palenia, kardio mówi sprawdzimy testem wysiłkowym, może mamy jakieś niedokrwienie serca, wynik w miarę, kondycja taka se ale wynik dobry. Kardio na to, może przepuklina roztworu przełykowego, ale Aluś uparta i twierdzi gastroskopia zrobiona, zgag nie czuje, tylko bóle i pieczenia w klatce. Olałam problem, serce niedokrwienia nie ma to szukać nie zamierzam. No i nadszedł czas, że Aluś od listopada ciągle ma infekcje, bóle gardła, bóle szyi i węzłów. Antybiotyk nie pomógł, wirusowe leki na trochę, do ssania też nie bardzo i Aluś podkuliła ogon i powlokła się do laryngologa i na usg szyi (po cholerę i tylko spowodowało lawinę kolejnych wizyt, badań i strachu). No i bingom - gardło, laryngolog takiego refluksu nie widział od lat, ładnie się zaniedbałam? ale już jest trochę lepiej z gardłem po futrowaniu się lekami, wyleczymy i będzie git. Opisałam dokładnie, ale to tak trochę pod kontem AS12, która myśli o zawale, spoko-maroko nie tak od razu, sama widzisz, że te sensacje sercowo-bólowo-pieczeniowe wcale zawałem być nie muszą (choć mogą) a to sobie gardziołko zachorzało. RA80, chyba tak do końca u mnie nie jest z tymi węzłami. Tak, te na szyi to i owszem doktor rzekła, że może być tego przyczyna ale jest jeden niestety patologiczny nadobojczykowy i to jest znak zapytania niestety. Zaś tarczyca też nie fajna (nigdy z nią problemów nie miałam) a teraz są tam niestety guzki. Dali mi dwa-trzy miesiące na podleczenie i kolejne badania usg, jeśli się nic nie zmieni trzeba będzie powycinać i węzeł i tarczycę i przebadać, nie chcę, boję się, mam dość lekarzy, szpitali i wszelkich cięć. W piątek miałam iść na *macanie* wszystkich moich węzłów w ciele ale zwlec się siły nie miałam i jutro rano idę się do lekarza *macać*, coś mi się też pod jedną pachą nie podoba węzeł. Cholera oby to nie było to co myślę, trzymać macie wszyscy kciuki, żebym nie podupadła i żeby wszystko było dobrze, plisssss. To sobie pomarudziłam nie na temat, ale miałam taką potrzebę wyrzucenia z siebie swojego smutku i bólu to i to zrobiłam. A teraz na temat wątku, serce moje to tak różnie, jest trochę lepiej, nie mam jakiś większych arytmii codziennie i to już plus, nawet powiedziałabym, że trochę serce mnie rozpieszcza. Wczoraj trochę się pobuntowało, ale już nie wiem czy to było serce, czy nerwy, czy co innego, miałam wrażenie, że moje serce jakby większość dnia drgało, dosłownie trzęsło się jak galareta na talerzu, przeżyłam, dziś lepiej. Pewnie nerwy swoje robią, bo głowę mam trochę wypełnioną strachem. No i taki mój mały wniosek, że chyba skłonna jestem przyznać rację tym ludkom na forum, którzy łączą swoje skurcze dod. z chorobami żołądkowymi, typu refluks, zgagi, bakterie, przeżarcia, coś tu chyba na rzeczy jest. To sobie pogadałam, do następnego. Będzie dobrze, bo musi, bo tak chcę i marzę.
  16. Zamilkłam moi drodzy bo u mnie znowu kłopoty zdrowotne. Narzekałam ostatnio na ciągłe infekcje, gardła, węzły. Ponieważ mój lekarz jest teraz czulszy na moim punkcie (wiadomo dlaczego). No i się zaczęło. Węzły mam powiększone na szyi a jeden źle coś wygląda, do tego tarczyca jest coś nie tak (nigdy nie miałam z nią problemów) i się zaczęło po usg. Już miałam trafić na stół do wycięcia ale jeszcze jedno usg, jeszcze jedna analiza i dali mi na dwa miesiące ochłonąć, że zobaczymy co się zmieni, jak nic to pod nóż jak na tym samym poziomie to obserwacja. Teraz napiszę coś o gardle, bo któraś z naszych dziewczyn miała ciągle z tym problemy i Ją to doprowadzało do szewskiej pasji. Otóż poszłam do laryngologa z tymi infekcjami i ciągłym bólem/nie bólem gardła/węzłów, przejrzała wszystko dokładnie, wyrywając mi prawie język z gęby:) i okazało się, że mam refluks gardłowy (krtani, gardła), ja do niej, że miałam gastroskopię i nic takiego nie wyszło i pani doktórka, że na gastro skupiają się na żołądku a nie na gardle, cholera przecież wkładają rurę przez gardło to nie widzą, że już w nim się coś dzieje, ale NIE, żołądek i tylko żołądek i potwierdza się reguła, że lekarze nie badają i nie patrzą na nas jako na całą osobę ale wybiórczo, boli żołądek to sprawdzenie tego i tylko tego, ma się skurcze, skupiamy się na sercu a może jest inna przyczyna i trzeba coś jeszcze pobadać, ale u nas tak to niestety nie działa. Wracając do mojego gardła, refluks mam straszny, pani doktor się wystraszyła twierdząc, że nigdy takiego nie widziała a ja objawów żadnych, boli mnie tylko żołądek, czasami jest niedobrze no i od listopada ciągłe infekcje i bóle gardła. Dostałam leki na trzy miesiące, powinno wyleczyć. Napisałam tą moją przeprawę gardłową bo może pomogę coś którejś z naszych koleżanek, jeśli dalej na te bóle gardła cierpi, nie pamiętam ale chyba POZBAWIONARADOŚCI to miała? I tak moi drodzy, żyję znowu w stresie, na ciągłych badaniach, lekarzach i ogólnie do dupy. Na razie mam dwa-trzy miesiące spokoju, jak nic się nie urodzi nieoczekiwanego i powiedziałam sobie, że nie będę się stresowała, co ma być to będzie, już nic nie jestem w stanie zrobić, jeszcze mam w przyszłym tygodniu wizytę u lekarza, ma mnie macać:) chce zbadać mi wszystkie węzły chłonne na ciele no i co z tą moją tarczycą zaguzowaną i tak to u mnie wygląda. Nie chciało mi się pisać a i czasu brakowało. A żeby tego było mało to od wczoraj mam grypę żołądkową i moim miejscem jest łazienka. Tak więc moi kochani, nie stresujcie się swoimi skurczami, bo ma je setki/tysiące ludzi, uciążliwe ale nie zabijają i pomyślcie, że można mieć w życiu gorzej i nie chodzi o mnie, bo są ludzie którzy mają jeszcze gorzej niż ja i starają się myśleć pozytywnie, wierzyć, że będzie dobrze i żyć tak jak życie im pozwala. Oczywiście ja też po ostatnich badaniach miałam dni kryzysu i trochę łez wylałam ale jaki ja mam na to wszystko wpływ? żaden więc staram się żyć tu i teraz to chyba dla mnie jedyna droga. Będzie dobrze, musi być, dla każdego kiedyś zaświeci słoneczko i tego sobie i Wam życzę. Przepraszam, że dziś tylko o sobie ale nie mam głowy na czytanie ostatnich postów. Miłego weekendu.
  17. Ja tam kawę piję, bo lubię jej smak, bo czy miałam skurcze czy nie to na mnie nie robi wrażenia, bo lubię jej zapach, bo inaczej nie umiem zacząć dnia. ARYTMOWICZ powodów niskiego pulsu może być kilka, może leki Ci tak osłabiają a sportowcem nie byłeś/jesteś, bo oni też mają niski puls, a może masz bradykardię? a usg dobre, może z jakieś wady to wynika? nie jest fajny taki puls, bo jednak może towarzyszyć temu jakieś osłabienie. Jeśli proponują ablację tzn., że trzeba ją zrobić, widocznie jest Ci potrzebna. JASMA praca ok. ja pracuję na swoim, więc mogę co chcę i lubię to co robię, nie napracuję się jak nie chcę, choć dziś musiałam trochę się najeździć i nagadać Zdrowie pomału, pomału ale lepiej, jeszcze katar, ale z nim wiadomo czy leczony czy nieleczony i tak dalej......., serce też się trochę wyciszyło. Oczy mi się już zamykają a gęba drze choć rzadko chodzę spać tak wcześnie, dziś chyba muszę. Dobranoc.
  18. Rozszyfrowaliście zagadkę ARTUR i JASMA. Nie chciałam pisać nazwy bo nie wiem czy się nadaje do gardła, ale pomyślałam skoro odkaża to i może gardło *odinfekuje*, w każdym razie, gardła nie wypaliło, jest na miejscu i chyba pomogło. Oj robaczki, bystrzachy z Was, że hoho. Mam humor i biorę się za siebie, bo od piątku trochę czarownicę przypominam, strach się bać. Do następnego poklikania, pewnie jak będę chciała się pożalić, postękać. Mam napięty tydzień, nawet mam kochanego pana doktorka umówionego od mojej wątróbki, ciekawe co powie, ciężki tydzień mnie czeka. Bawcie się dobrze, zdrowiejcie, nie liczcie skurczy, nie wsłuchujcie w serce, moje też tłucze, dziś bardzo. Będzie dobrze.
  19. JASMA wyjaśniłaś wszystko dokładnie. Ja nie mam uczucia guli w gardle, tylko ból, drapanie, jakby mi siedział tam ktoś z miękką miotełką i *myział*, co powoduje mały kaszel i taki jakiś paskudny dyskomfort. Ale cisza - sza jest dziś trochę lepiej, mówię cicho, żeby nie zapeszyć. Rewelacji nie ma bo nie tańczę i nie śpiewam ale dziś to jestem chodząca, siedząca i uśmiechnięta nawet. Czasami trzeba się położyć do łóżka a ja tak się przed tym zawsze bronię, nie lubię bezczynności. Ja JASMA żeby się postawić szybko na nogi to tak jak Ty, to wezmę, tamtym poprawię oby szybko stanąć do pionu. Wypróbowałam ostatnio na sobie płyn. Na ranie po operacji (zresztą pięknej na cały brzuch) musiałam robić opatrunki i odkażać odpowiednim płynem, świetnie leczy takie rany i myślę a co pewnie i świetnie odkazi gardło, ohydny smak ale chyba pomógł. Trzeba się ratować, jutro praca, nie ma co się pieścić. Oczywiście przez infekcje serce się zbuntowało, trochę ruchu od razu tachykardia (fachowo) a tak po naszemu to serce mi napierdziela jak mały samochodzik i oczywiście skurcze, skurcze i jeszcze raz potykania serca::( Cieszę się, że niektórzy z nas mają poczucie humoru, bo jakbyśmy wszyscy byli tacy ponuracy to szybko doszłoby do zbiorowego załamania. Cenię ludzi wesołych, pogodnych, potrafiących się śmiać nawet z samych siebie to bardzo pomaga w życiu, trzeba brać przykład z osób szczęśliwych, czerpać z nich energię bo oni mają jej dużo i pewnie chętnie się tą radością podzielą. Miłej niedzieli, strasznie szybko mi dziś leci, pewnie dlatego, że jutro już normalny dzień pracy, też fajnie. :):):): Ach zapomniałabym, JASMA czy Ty masz jakieś doświadczenie medyczne czy znajomość tematów bo interesujesz się nowinkami? Odpowiesz jeśli oczywiście będziesz chciała, nic na siłę.
  20. GIRMO zrugany, za co? my nadzwyczaj spokojni ludzie i życzliwi:) Tak dla uspokojenia mam również przewagę komorowych, bi i trigeminie, pary i nawet salwy, sk. nadkomorowe też. To ileż Ty tego miałeś z holtera skoro masz 4-5 a nawet więcej na minutę? czasami jest tak, pisaliśmy o tym na forum, że mając skurcze dod. mamy czasami wrażenie, że skurcze są a jak przyłożymy rękę żeby zbadać puls to serce bije normalnie. Pauzy wyrównawcze przy skurczach chyba są normą i to one często napędzają tego stracha, takie przyduszenie przy tej pauzie, pewnie wiąże się to z wyrównaniem ciśnienia, jak się mylę pewnie ktoś mnie poprawi. Co do Twojej kolejnej obawy na temat, że raz skurcze są innym razem nie ma. To zależy, np. parę dni, tydzień, dwa non stop skurcze i przychodzi jakaś przerwa, ale to nie znaczy, że ja ich nie mam, bo holter je pokazuje, tylko mniej je czuję, może są słabsze, może są pojedyncze a nie mnogie i pewnie stąd biorą się nasze odczucia. Nie bój się ich, my żyjemy z nimi parę dobrych lat i jak dotąd nikomu nic się stało. Straszą to fakt, ale nie zrobią Ci krzywdy bo masz zdrowe serce (pokazuje to Twoje usg), poza tym lekarz kardiolog oglądał Twoje wyniki i zapewniam, że gdyby skurcze były groźne, nie zostawiono by Ciebie bez pomocy. Jeśli nie umiesz ich psychicznie ogarnąć proponuję porozmawiać z lekarzem na temat wdrożenia leków, choć też nie gwarantuję spokojnego serca. Może choć trochę uspokoiłam Twoje obawy sercowe? Pospałam, poleniłam się i czekam na cud zdrowienia. JASMA a jak Ty odczuwasz u siebie problemy krtaniowe, nie chodzi mi o ból gardła tylko krtani, bo niepokoi mnie ta moja krtań, coś mi tam przeszkadza i jakieś myślenie mnie ogarnia przed wizytą u laryngologa i usg szyi. Nigdy nie miałam problemów krtaniowych, nigdy nie byłam u laryngologa. Ot stwarzam sobie problemy.
  21. GIRMO, Ty tutaj nie masz za co przepraszać i nic nie zaśmiecasz, to wątek o arytmii. My sobie pomiędzy skurczami tak dzisiaj poplotkowaliśmy i popodnosiliśmy się na duchu bo jesteśmy zainfekowani a dla serca to też niefajnie. Możesz nie jedno pytanie zadać a ile chcesz a my jak znamy odpowiedź to pomożemy i już. Co do pytań, tak holter wykryje niedokrwienie, dobrze też zrobić test wysiłkowy. Pewnie, że w niektórych wypadkach trzeba zrobić dokładniejsze badana, zwłaszcza jak mamy jakiś starszy wiek, bóle w klatce piersiowej, promieniują te bóle do różnych partii ciała, czy też wysiłek powoduje jakieś dolegliwości ściskające klatkę to dalsza diagnostyka wskazana. Przy holterze mamy różne pozycje, wysiłek, lenistwo więc jak byłoby niedokrwienie serca to sprawne oko fachowca je z wydruków wyczyta. Jakbyś miał kardiomiopatię to raczej echo serca by to pokazało, byłyby komory serca powiększone a u Ciebie jest ok, EF dobre więc myślę, że spoko. Skurcze dod. .......... i dalsze Twoje arytmie wcale nie muszą być powodem chorego serca, bo jak piszesz echo masz w porządku. Skąd te myśli o takich strasznych chorobach serca? Kawka wypita, za towarzystwo i pogadanie dziękuję i idę sobie poleżeć w ciepełku.
  22. I mimo, że jestem chora, mam skurcze to i tak idę zrobić sobie kawę, choć smaku jej zapewne nie poczuję, ale drobne przyjemności mi się też należą. Fajnie, że mam dzisiaj towarzystwo Wasze, może ktoś wypije kawkę ze mną???
  23. JASMA napisała * a nie dąć w chusteczkę jak w puzon - to tak na wszelki wypadek gdybyś nie wiedziała* hi, hi choć się trochę uśmiałam ale spoko mi cieknie i nijak mogę *dąć* lekko dmucham. Rutyna mi już wyszła, do apteki daleko, siły iść nie mam, ale ARTUR się nudzi więc poproszę niech mi skoczy, po co chłopak ma się nudzić. ARTUR i co Ty na to? ponudzimy się razem, do apteki mi skoczysz?:):):) Mam nadzieję, że na żartach się znacie?, co mi pozostało, znajomi, mówią, że *zarazy* nie odwiedzą, książki mi się czytać nie chce, bo oczy łzawią, w telewizji byle co, snuje się jak ARTUR po chałupie, poleguje w łóżku i komp mi pozostał, ale jest dobrze, zawsze coś pozytywnego sobie muszę poszukać w całym nieszczęściu. Plusy są takie, że mam wolne, mogę, odpocząć, mogę nic nie robić i nic i nikt mi nie truje, jest cisza, spokój a, że chora, smarkata i obolała, trudno jutro będzie lepiej (może), no i najważniejsze mam czas):):):
  24. Oj dziewczyny ja nie fajnie, przytulam się do wyrka, trochę połaże i znowu wyro. Jestem taka zła, bo zamiast cieszyć się weekendem, miałam plany i wszystko musiałam poprzekładać. Nic mi nie ustępuje i jeszcze od rana znowu powtarza się co smarkanie to krew leci. Od jakiegoś czasu każda drobna infekcja przeradza się u mnie w ogromniaste przeziębienie bo na grypę też nie stawiam. Mój rodzinny też twierdzi, że jakieś w tym roku paskudne wirusy nas atakują. Ja niestety musiałam się wspomóc lekami bo ledwo dyszę. Szczepionkom nie ufam, sprawdziłam na sobie raz pomogła, przechodziłam infekcje łagodnie, raz miałam taką grypę po szczepionce, że nigdy w życiu tak nie chorowałam, myślałam że schodzę z tego świata, nie dałam rady wstać z łóżka i pójść do lekarza, to był koszmar brrr. Co do skurczy, to wystarczająco obrazowo opisała to JASMA i uważam, że podobny mechanizm działa u każdego. Ja to ciągle powtarzam aż do znudzenia, że przy skurczach, nie należy się bać i napędzać bo tylko to potęgujemy, wywołujemy i następnego dnia i kolejnego myślimy czy aby dziś dadzą nam spokój i czy będą, podświadomie je wywołujemy. Wiem, że większość osób, które je ma zapiera się w tym twierdzeniu, że nerwy, że nakręcanie, że skupianie się na sercu może je wywoływać, szuka wszędzie tylko nie w swojej psychice, ja to też przerabiałam. Trafiłam też tutaj ze strachem, że zaraz zawał u mnie murowany, ale ogarniając temat wiem, że w dużej mierze sami się do nich przyczyniamy (wciąż piszę, nie u wszystkich, są osoby ze zwichrowaną elektryką). Od dłuższego czasu, mimo, że holtery wciąż pokazują tą samą ilość skurczy, ja przestałam się nimi przejmować i czuję je mniej. Pojedyncze przechodzą obok nawet w większych ilościach, gromadne ciężej zaakceptować, bo jednak raz po razie jak serce potyka się przez dobre pół dnia albo i cały to już fajne nie jest, silne osłabienie i kłopoty z oddechem. Piszę to do znudzenia, ale wiem, że i tak nie do wszystkich trafię, chyba każdy mimo, że szuka tu wsparcia, pocieszenia to i tak musi dojrzeć do tego i sobie sam to poukładać we własnej główce. Kurujmy się zatem dziewczyny. MARY10 jesteś silny egzemplarz, to dobrze.:)
  25. AS12 no właśnie, stary lek jak świat Metocard i w moim przypadku również skuteczny. Właśnie o tym leku ostatnio pisałam, że nowej generacji nie zawsze skuteczne a te starej jako tako sobie radzą. W szpitalu też miałam z nim przygodę. Nafutrowali mnie kroplówkami, lekami, syropami a ja cały czas niestabilna. Poleżałam tak na obserwacji parę dobrych godzin i za cholerę po tym miksie mi nie przechodziło. W końcu serce jakby się wyciszyło, monitory przestały pokazywać arytmię. No to wont do domu, zlazłam z łóżka i do lekarza po wypis i rozmowę ale jeszcze prze wypisem ekg a tam znowu serce w minutowym ekg, co drugie uderzenie nie takie no i decyzja na oddział kardio. Zawieźli mnie na oddział, tam usg serca, znowu ekg, taki młodziutki pan doktorek mnie maca i obraca:) w prawo i w lewo (moje serce) a ja do niego, że absolutnie nie chce zostać, ma coś wymyśleć i chcę do domu. No to zaczął przeglądać na tym wykresie te skurcze i rzecze, że jest ich dużo ale raczej nie groźne, widzi moją rozpacz w oczach, że zostać tutaj to ja nie koniecznie chętna i wysyła mnie znowu na SOR i daje zalecenie pod monitory i dać Metocard, znowu mnie wiozą, znowu na wyrko, znowu skaczące monitory (zawsze proszę o wyłączenie dźwięku - denerwuje mnie to) i dosłownie po 15 minut chyba do 30 poczułam się jak nowo narodzona, serce biło równo i spokojnie a ja normalnie zaczęłam oddychać. Poleżałam tam jeszcze trochę i wreszcie ufff do domu z pięknym ekg. I tym sposobem moja kardio zmieniła mi lek właśnie na ten ale nie do stosowania na stałe (nie mogę bo mam niskie ciśnienie i skłonność do bradykardii) doraźnie więc go stosuje. To taka moja przydługa opowieść odnośnie tego leku. Może Tobie AS12 też posłuży bo chyba Rytmonorm jest silniejszym lekiem i może za wcześnie na niego. Dziś rozpoczęcie weekendu i całe szczęście bo rozłożyło mnie całkowicie. Już dziś darowałam sobie pracę, łóżko, leki i dogorywam. Z nosa mi leci jakby kran odkręcono, głowa ciężka, oczy załzawione,zaraz je wydłubię bo pieką, węzły szyjne powiększone, krtań też coś nie tak, na szyi jakiś guzioł mi wyskoczył (martwi mnie) nie wiadomo czy to tarczycowe czy inne diabelstwo bo dziwnie wygląda. Mam skierowanie na usg szyi i wizytę u laryngologa (przyszły tydzień). Mam tylko nadzieję, że to nic złego, że to tylko od cholernego przeziębienia, staram się trzymać tej wersji. Ja to sama jak myślę o sobie to zastanawiam się skąd ja czerpię siłę i że jeszcze nie wylądowałam w jakiś Tworkach czy innym wariatkowie. Może pogodziłam się z takim losem, z jednej strony jak ktoś nie zna mnie osobiście mógłby powiedzieć szczęściara, młoda, nawet, nawet, ma dość porządne warunki życiowe a tak na prawdę chodzące nieszczęście z mnóstwem doświadczenia, z wyrokiem (bo moja choroba to jakiś wyrok) i masą innych nieszczęść. I jak przelecę czasami fora to sobie myślę, że ludzie grzeszą użalając się nad sobą a później ganię się, że tak myślę, bo przecież dla każdego jego problem jest najważniejszy. Jeden powie, że nie może dać sobie rady ze sobą bo ma 10 czy 20 skurczy na dobę i jest to dla niego tragedia a ktoś inny ma 10 czy 20 tysięcy i jakoś żyje, nie mówiąc o innych problemach i chorobach bardziej poważnych. Tak sobie dałam upust moim emocjom, a może przez gorączkę bredzę:):):) ale trochę racji wydaje się, że mam. No cóż po paru dobrych dniach bez atrakcji sercowych, dziś już kolorowo nie jest, dość, że jestem dość mocno załatwiona przeziębieniowo to jeszcze do pary dołączyły arytmie i serce pracuje jak chce, nie fajnie mi jest. No to popisałam sobie przydługi tekst, może wywołam *starą kadrę* naszego forumowego kącika do tablicy. Odpoczywajcie weekendowo a ja idę dogorywać:):):)
×