
Allicja
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Allicja
-
Hejka Mój czas odpoczynku dziś zakończony, musiałam powrócić do domciu. Paskudny miałam długi weekend, nawet bardzo paskudny, ale o tym później. POZBAWIONA RAD...... alergia u mnie, bo nic nie przechodzi, mam nos jak dobrze zaprawiony pijaczyna, czerwony i zapyziały, chodzę z chusteczkami, kremem, prycham, smarkam i oderwałabym sobie najchętniej nos, tak mnie kręci:) Co do refluksu masz rację, on przychodzi - odchodzi i znowu to samo. Dziewczyno droga, nie zamęczaj swojej głowy zapaleniem serca, bo gdyby było to na ekg wyszłyby zmiany to po pierwsze, po drugie słabo byś funkcjonowała a może nawet i wcale. Uwierz ja od refluksu chyba? mam takie okropne bóle, pieczenia, palenia w klatce piersiowej, objawy jak typowy zawał od chyba trzech lat, na serio bardzo mocne bóle, to do tej pory już bym z tym niby zawałem nie chodziła. Takie bóle mogą być od refluksu, od jakiś zwyrodnień, skrzywień w odcinku lędźwiowo-piersiowym. Teraz dużo osób siedzi przed tymi komputerami, w pracy za biurkiem, młodzież wlepiona w kompa od najmłodszych lat, na studiach wykłady godzinami to jak nie mieć jakiś skrzywień, pokręceń i innych wypaczeń na kręgosłupie a od niego bóle niestety wychodzą. Musisz uwierzyć, że nie tylko serce daje takie objawy, dlaczego wybierasz od razu ten najgorszy scenariusz??? Nie masz co podziwiać mojego podejścia, bo mi też zdarza się zapłakać, wystraszyć, nakręcić, zdenerwować czy też bać, czy mieć lęk. Widzisz jak się przeszło realną, ciężką chorobę a właściwie nie tylko przeszło bo całe życie, które zostaje nam jeszcze dane jest pasmem strachu, obawy i nie wiadomo kiedy znowu się pojawi. Jedno wycięłam, ledwo przeżyłam, mam jeszcze w sobie trzy niepokojące zmiany, które są bardzo podejrzane ale zbyt małe, żeby stwierdzić w którą stronę pójdą. Ja żyję na bombie, boję się, nikomu nie życzę tego co przechodzę nie raz przed każdym swoim badaniem albo jak coś mi dolega mam tragiczne myśli czy to znowu, już? ale co ja mogę zrobić? Mogę się bać, nakręcać ale czy to mi pomoże? nie ja potrzebuje spokoju, kontroli, odpoczynku, dbania o siebie, nie wiem przecież jak długo jeszcze............ to chcę to przeżyć szczęśliwie, niczego nie żałując. Trochę dużo i długo jak zwykle napisałam, ale może moim dość niezbyt optymistycznym wpisem niektóre osoby zrozumieją, że nie warto przejmować się paroma skurczami, nie wpędzać się w lęki, nerwicę, bo można mieć gorzej i co wtedy? to my sami możemy sobie pomóc zrozumieć pewne mechanizmy, działanie naszego organizmu, naszej psychiki, to od nas zależy nastawienie do życia.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fajny dzień dziś miałam, mało skurczy ilościowo ale parę razy grzmotnęło mnie jakimiś salwami, dałam radę. EWA to bardzo się cieszę, że tak się u taty skończyło, choć zawsze myślałam, że chłoniak jest złośliwy, zaskoczyłaś mnie i muszę o tym poczytać bo nie wiedziałam a tematy z onkologii czytam i to bardzo dużo. Chemia trochę tatę wyniszczy, przeczołga ale dacie radę, jest do przeżycia, mocno trzymam kciuki za powodzenie w leczeniu. JACKOP1984, tak i jeszcze raz tak, przy nerwicy jak najbardziej mogą być atrakcje związane z sercem. Masz ataki lęku jak piszesz, serce przebadane i zdrowe to może rozważyłbyś branie leków psychotropowych? Ufasz swojemu rodzinnemu, to porozmawiaj z nim, może coś w tym temacie zaradzi/pomoże. Uspokoisz lęki/nerwy to i serce może się wyciszyć. Ewa wyjeżdża się odchamić ja też wyjeżdżam, ale tylko na dwa dni, dłużej nie mogę buuuuu, zaliczę jakiś wypad za miasto, pogoda ma być ładna. MARY10, ARTUR46 a Wy to gdzie? już weekendujecie?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MONNA8787, nie padniesz, nie martw się na zapas. Masz słabą kondycję to możesz nie przejść całej próby i tyle. Serce szybciej osiągnie swój limit i skończą biegi. MIETA, można a czemu by nie? Mówisz borelioza a i owszem daje ponoć niezłe spustoszenie w organizmie, masz ją to trzeba leczyć. Mi już się nie chce szukać skąd u mnie te skurcze i inne choróbstwa, co ma być to będzie, nakręcać się nie mam zamiaru. POZBAWIONA RAD.......no widzisz to mamy jeden problem rozwiązany, w chwili nudy mamy więcej skurczy, trzeba temu zaradzić. Ja już nie leniłam się w weekend, spędziłam intensywnie, wyjazd, latanie po galeriach, spacery, takie tam latania i skurcze mnie nie dobiły. Były, bo zawsze są ale nie miałam na nie czasu. Powiem Ci, że ja mimo leków na refluks gardłowy, dalej mam cholerne bóle gardła, chyba to świństwo mi nie przechodzi. Tylko widzisz, ja się tym na serio nie przejmuję, boli to boli, jest lepiej to jest lepiej, gorzej to gorzej, tak mam i już, akceptuję to bo nie mam innego wyjścia, spróbuj nie zwracać na to uwagi, ja tak robię i chyba dlatego łatwiej mi z tym żyć. Do tego przyplątała mi się jakaś alergia, chyba? bo przeziębiona nie jestem ale cały czas chodzę z chusteczką bo cieknie mi z nosa, nie smarkam tylko leci mi aż oparszał mi cały nos i kicham jak po tabace, nie miałam do tej pory alergii, jakaś nowość u mnie i nie fajna. Skoro masz problem z hormonami to może być powód Twojej wagi. Nie wiem jak to jest hormony-serce. Zapytaj lekarza, ale coś, gdzieś mi się obiło o uszy, że chyba można łykać hormony przy takich schorzeniach jak nasze. Przecież jak ma się kłopot z tarczycą, na przykład to źle to działa na serce i co wtedy lekarze przepisują, właśnie betabloker na serce i hormony na regulację pracy tarczycy. Nie wiem, nie znam się, ale myślę, że mam rację, zapytaj lekarza i wszystko będzie jasne. Nie odwlekaj wizyty u psychologa, myślę, że jest Ci bardzo potrzebny bo Ty nie tylko masz nerwicę ale myślę, że i początki albo depresji albo w najlepszym wypadku jakiegoś załamania. Ja na razie raz na wozie, raz pod wozem, niebawem, czekają mnie znowu poważne badania i jeszcze nowego tworu, który utworzył mi się w tarczycy, strach się bać i chyba się boję, no ale co mogę zrobić, nic i chyba dlatego tak ciesze się każdym drobiazgiem, każdą pierdołą, każdym kolejnym dniem i tego też Wam życzę, cieszyć się życiem. A co tak reszta towarzystwa milcząca? Odmeldować się poproszę, ponarzekać jak Wam źle, pochwalić jak dobrze. Rozpisałam się znowu, ktoś musi, może, chce - niepotrzebne skreślić.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MARCIN1 nie pozostaje zatem nic innego tylko ufać naszym kardiologom, wszyscy wkoło nie mogą się przecież mylić i nasze *kochane* skurcze nie są groźne lecz upierdliwe jak cholera. JACOP1984 mnie tam nic nie rzuca. Mam tylko przy silnych skurczach widok latającej klatki piersiowej, coś mi pierś podskakuje:):):): i skacze mi w brzuchu, tak jak i tam by były skurcze serca. Podobno jak ktoś szczupły może być widoczne bicie serca w brzuchu, fajnie w brzuchu serce:):):) ale to jest normalne, chyba? Co do niedomykalności zastawek ja mam jakieś minimalne odchyły więc nie wiem czy skurcze są z tym związane czy też nie. Wydaje mi się, że może to jakiś wpływ mieć bo jest mała odchyłka od normy, ale pewności nie mam, więc w błąd wprowadzać nie chcę, może ktoś mądrzejszy zabierze w tej sprawie głos. MONA8787, oby to co piszesz było prawdą, bo Ty chodzisz niby do tych kardiologów?, nie chodzisz?, masz umówione wizyty, nie idziesz na nie bo zaspałaś. Ciężko mi to w Twoim wypadku ogarnąć, ale to Twoje zdrowie. Jeśli rzeczywiście w końcu dotarłaś do kardiologa, zrobiłaś holtera to chwała Ci za to i oby dobrze wyszedł a później podziel się z nami wynikami i opinią kardiologa. U mnie może być raz lepiej, raz gorzej. Zauważyłam, że gorzej mam z sercem podczas weekendów, jak więcej odpoczywam, jestem w domu, dzień lenistwa to wtedy serce daje mi do wiwatu, chyba wniosek z tego taki, że muszę zapierdzielać 24/dobę/7 dni w tygodniu to będzie lepiej:):):):, chyba praca, zmęczenie, stres działają dobrze na moje serce:):):)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przeczytałam po łebkach forum więc przepraszam ale tak ogólnie napiszę. Chyba MARCIN ma kontakt z kardiologami (nie pomyliłam?) i jak widzę dowiedział się od nich to co wszyscy wiemy czyli zdrowe serce nie przejmować się skurczami, no to się nie przejmujemy. Jakieś infekcje typu anginy, grypy mogą lekko powodować coś tam w sercu co daje kłopoty w postaci skurczy, może, może??? Ilu z nas chodziło z chorobami do pracy, przejdzie, minie a nawet z temperaturą i antybiotykiem pod pachą i skutki tego mamy, może i taka wersja też jest dobra. W każdym razie nic Ci kardiolodzy nowego nie odkryli a nam pozostaje dalej odczuwać dziwne odczucia w klatce piersiowej, czyli nasze telepki serca. Chyba JAGODA pisała, że kardiolog przepisał Jej coś na uspokojenie, jakiś antydepresant i słusznie, bo większość z Was przyznaje się do nerwicy a nerwica może dawać przyśpieszenie serca jak i potykania, czyli nasze skurcze, nerwy to paskudna sprawa. Ktoś pyta, czy skurcze są dla niego groźne? lekarze uspokajają, że nie są groźne przy zdrowym sercu ale wszystko się może zdarzyć, nawet można wpaść pod samochód i nie przeżyć kolejnego dnia, bo jakiś narąbany kierowca w nas wjedzie. Nie ma co panikować, skoro nas tutaj i na innych forach ogrom skurczowców i żyją z tym długie lata to trzeba to jakoś przyjąć do wiadomości a jak sami nie potrafimy to znaczy, że psychika nam siada, nie umiemy ogarnąć naszych myśli, uspokoić emocji i trzeba łykać antydepresanty, przynajmniej sprawdzić czy one są w stanie wyciszyć i emocje i skurcze serca. Jeszcze powrócę do tych przeziębień i uszkodzeń serca. Moja kardiolożka mi tłumaczyła, że jakby było coś z *elektryką serca* to w holterze wyjdą te zmiany, będzie widoczne, że z jakiegoś miejsca X pojawiają się zaburzenia rytmu i to miejsce będzie uszkodzone, czyli trzeba by było potraktować je ablacją, żeby przypalić i nie robiło by zwarcia w sercu. To tak na chłopski rozum wytłumaczyłam, bo fachowo nie potrafię. Pamiętam jak mi uruchomiła się bigeminia i wylądowałam w szpitalu i wtedy miałam usg robione i ciągle tłukło mi z jakiegoś jednego miejsca i lekarzyna też mi mówił, że powinnam zrobić ablację, na razie dziękuję ale nie mam ochoty na szpitale. W tym całym nieszczęściu skurczy, a dawało mi wtedy równo, co drugie uderzenie nieprawidłowe lekarz obserwując serce na usg stwierdził, że owszem bije nie tak ale nic złego się nie dzieje, serce jest wydolne i mam się nie bać, no to się nie boję jak tłucze tylko wqurwa dostaję, że trochę mnie ogranicza, bo ledwo dyszę. Ludzie ile razy mieliście arytmię, ile razy serce źle biło, ile razy się potykało, setki, tysiące i nic się Wam nie stało, do mnie takie historie przemawiają i po co się nakręcać przy kolejnym złym biciu serca? przecież to już było i na pewno nie raz jeszcze będzie i trzeba z tym nauczyć się żyć, bo jak wszyscy widzimy gówno można z tym zrobić, czyli nic, raz są raz ich nie ma. Wolicie się nakręcać, Wasza wola, ja wolałam to zaakceptować bo na razie ablacji poddawać się nie zamierzam, nie mam na to siły ani zdrowia. Ostatnio skurcze mnie trzymały parę dni, później odpuściły z dnia na dzień. Jak jednego dnia wstałam ze skurczami, nie wiadomo skąd i dlaczego i trzymało mnie parę dni non stop, tak któregoś tam następnego, pięknego dnia wstałam i serce biło sobie znowu fajnie, ładnie. Licho wie skąd się pojawiają i za chwilę znikają jak kamfora. Widać ich taka uroda. Miłego weekendu, bez skurczy, częstoskurczy, mogotań i innych badziewiastych telepek. Aaaa jeszcze jedno, kobieto, czy tam chłopie latasz po forach i wszystkich zachęcasz do magnezu, pomogło Ci?, to ok. nie zatruwaj for REKLAMĄ.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy wszyscy w błogim lenistwie? ja dziś nie, niedawno wróciłam do domu, dzień intensywny chodzeniowo-towarzyski. Coś widzę, że jak ja się męczę skurczowo to u Was lepiej, mamy cosik na odwrót. Niestety wczoraj miałam paskudny dzień sercowy a dziś to chyba jeszcze gorzej niż wczoraj. Owszem wywlekłam się z domu i nawet się nie oszczędzałam mimo duszności i przeskoków (w sercu). Mnie jak tak serce kołacze to strasznie duszno w klatce i bardzo ciężko mi się oddycha, poty mnie zlewały, sabiutka jestem. Przyznaję uczciwie , że czuję się od dwóch dni bardzo kiepsko i to wina tej cholernej arytmii, daje mi w kość i to strasznie. Tylko ja z tych co się nie poddaje i zaliczyłam dziś dzień intensywnie ale z uśmiechem raczej skromnym, bo lichowata jestem. Wyżaliłam się a teraz idę na zasłużony odpoczynek i błogie leniuchowanie, należy mi się. Wam życzę spokojnych serc, jedna sierota wystarczy na forum z telepkami, czyli *mua*, reszta niech nabiera sił, jakby się jakieś akcje sercowe przydarzyły, to siły będą jak znalazł. Hejka
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No i licho dziś z moim lenistwem, jest bardziej z przymusu niż z przyjemności a na pewno nie jest błogim lenistwem ale stresowym, no bo: wstałam już z telepiącym sercem, w klatce piersiowej ściska, zatyka w gardle i skurcze, skurcze, skurcze no oczywiście serca. Pojechałam na cmentarz, pogoda w miarę ładna, tam z tym skacząco-ściskającym sercem porobiłam trochę wiosennie (lubię często zmieniać dekoracje), wróciłam i dalej skacze, potyka mi się cholernie serducho. Czuję jego pracę na dwa, skurcz-przytyk, skurcz -przytyk, szit nienawidzę takich dni. Idę się użalać nad sobą, ktoś dołączy do grona nieszczęśliwców? Miłej soboty, chciałam sobie ulżyć.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja już weekenduje a Wy? JAGODA28 i jak po wizycie u kardiologa?, co mądrego doradził i jak pomógł?. Nie przejmuj się, chyba każdy z nas zaliczył nocne wizyty na SOR-ze i różne podejście lekarzy do naszych objawów. EWA733 chyba ta pogoda coś na rzeczy ma, bo to słońce za moment deszcz albo nawet deszcz z gradem, wiatr też ma swoją moc i jaka pogoda tacy i My. Mnie też w ostatnich dniach jakby ktoś kopnął to chyba bym poleciałaaaaaa:):): choć fizycznie nic nie bolało. POZBAWIONARADO.......jeśli widzisz u siebie efekty diety, służy Ci, to ja jak najbardziej kibicuję i zaciskam z całych sił kciukasy. JACOP1984 dużo jakiś medykamentów czy też ziół czy innych cudów sobie serwujesz, nie znam tych cudeniek więc nie mam w tym temacie zdania. Co do kropelek milocardin, to myślę, że nie przyczyniły Ci się do skurczy, to takie słabe kropelki na uspokojenie serca. Jeszcze apropos tych Twoich cudeniek to lipę piję jak jestem podziębiona, taka sobie herbatka na rozgrzewkę, meliskę i owszem, lubię więc czasami przed snem, po ciężkim dniu a i owszem zaliczę, reszty nie znam i chętna do jakiś eksperymentów nie jestem, ale powodzenia. Masz opory przed piciem tego *czegoś*?, nie wiem dlaczego to Ty powinieneś wiedzieć ale nie daj się naciągać na jakieś cuda, które niewiele pomagają a portfel skutecznie okradają to po pierwsze a po drugie wszelkie takie nowości też trzeba dozować z umiarem, rozsądnie, może czasami nie wolno łączyć jednego z drugim, nawet zioła nie zawsze można bezkarnie pić. Moje serduszko na razie może być, zaczynam błogie lenistwo-uwielbiam.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
JAGODA28 tu nie ma nowi, starzy tylko raz ktoś jest, raz nie ma nikogo, czasami jesteśmy w stanie coś napisać a czasami nic nie wiemy. My wszyscy to tylko pacjenci z jakiś bagażem doświadczeń. JACOP1984, przede wszystkim skurcze nadkomorowe są mniej groźne niż komorowe to już dla Ciebie plus. Masz ich tak mało, że tragedii nie ma żadnej. Tak odczuwamy wszystko co piszesz, tylko każdy z nas w różny sposób to opisuje. Ja odczuwam jako dławienie w gardle, taki przytyk w gardle jak mam skurcze, słabo mi, oblewają mnie poty, czuje duszenie, dławienie przy każdym skurczu, tak jakby serce chciało mi dojść do gardła. Co do drugiego pytania, to też tak czasami je czujemy czasami nie, nie wiem od czego to zależne, może od psychiki, bo np. nie skupiamy się na sercu i nie czujemy, jesteśmy czymś zajęci to nie czujemy jak serce bije. Skąd wiemy jak nie czujemy, że mamy skurcze, np, stąd, że nie czuliśmy ich podczas badań holterem a na badaniu wychodzą. Spokojnie jak nie odpisujemy w danej chwili to ktoś w jakimś momencie na pewno się pojawi i odpiszę. Musze uciekać, postaram się zaglądać a jak nie ja to inni na pewno pomogą.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
JAGODA28 nie wiem czy czujesz, że możesz mieć nerwicę? Może to powoduje skurcze u Ciebie. Może rozmowa *z kimś* powoduje emocje i stąd te skurcze, telepki serca? Wiem, że każdy z Was nakręca się, że antydepresanty powodują uzależnienie no to w związku z tym boimy się ich brać bo uzależnią. No i teraz moje doświadczenie. Z antydepresantami żadne, z hydro sporadycznie od wielkiego dzwonu. No ale, kardiolożka moja dała mi hydro w razie silnych ataków skurczy czyli wszelakie uspokajacze muszą wyciszać skurcze, jak lądowałam w szpitalu zawsze lekarze proponowali jakiś uspokajacz oprócz betablokerów żeby uspokoić nerwy a tym samym serce. No bo jak skacze serce to każdy z Was się denerwuje. Betabloker brałam, za uspokajacze dziękowałam. Czyli jednak te antydepresanty mają jakiś wpływ, bo uspokajają nasze nerwy a jak nerwy spokojne to i serce spokojniejsze, może warto spróbować takich leków. Nie jest to żaden wstyd tylko pomoc samej/samemu sobie. Jeśli ktoś sam sobie nie jest w stanie pomóc, ma słabszą psychikę to powinien się wspomóc lekowo. Czy uzależniają? nie wiem, ale jeśli coś będziemy robić z głową i pod kontrolą lekarza to chyba warto zaufać i sobie pomóc. Zresztą jak większość osób czytam to widzę, że każdy mówi *mam nerwicę, mam chyba nerwicę, jestem nerwowa/nerwowy*, to może warto skorzystać z tej formy pomocy, zobaczyć, przekonać się, zaryzykować i zobaczyć czy serce i nerwy się po takich lekach uspokoją, no ale znowu to każdego indywidualny wybór. W życiu nie męczyłabym się jakby mi coś było i czekała na cud, albo .... a może mi minie, tylko szybko szukałabym ratunku, bo wolę żyć niż wegetować, no ale...... JACOP1984 a co Ty tych skurczy masz, śladową ilość, może je bardziej czujesz bo masz tam jakieś małe zmiany sercowe, ale też bez tragedii. Każdy z nas czuje je strasznie a mamy dużo, dużo więcej, nie dziwię się, że lekarz nie dał Ci leków. Co chcesz się już nimi truć?, nie od razu leki. Masz bradykardię więc leki typu betablokery obniżają puls, ciśnienie i mogłyby Ci bardziej zaszkodzić niż parę skurczy serca co jakiś czas. Cytuję Ciebie *Dodam że najwięcej mam tych skurczy jak naprzykład skupię się nad sercem.*, prosty wniosek to się nie skupiaj na sercu, nie myśl o nim, bo jak sam widzisz im więcej wsłuchujesz się we własne serce tym bardziej odczuwasz gorszą jego pracę. No to chyba byłoby na tyle, może i gorzka prawda ale prawda jak ja to widzę z boku i własnego podwórka (czyt. doświadczenia).
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeszcze jedno zdanie do POZBAWIONEJRADOŚCI Ty jak najszybciej leć do psychiatry, nie czekaj, nie analizuj, nie rozglądaj się tylko Tobie potrzebny jest antydepresant bo depresja Cię dobija i to ogromna, żadnej radości w Tobie tylko gdybanie co powinnaś a brak działania.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oj dziewczęta, oj, oj,oj!. Piszę do znudzenia mam refluks od żołądka, mam refluks gardła, wiem co to bóle żołądka, wiem co to palenie, pieczenie, ból w klatce piersiowej, wiem co to ból gardła od refluksu. Znam to nie z teorii tylko z dolegliwości własnych. Nie mówię, że jestem od Was silniejsza psychicznie, za dużo życie mnie poturbowało żebym była aż tak silna, ale nigdy nie staram się wyolbrzymiać problemu bądź zaogniać sytuację. Jak coś mam, badam i leczę. I tu piszę w stronę POZBAWIONEJ RAD........ coś masz ale do lekarza NIE, badania też NIE bo się boję. Nie powiem, że gastroskopia należy do przyjemności, na pewno nie ale są gorsze badania. Jest przy tym odruch wymiotny, dlatego przed badaniem się nie je parę godzin to się nie zrzygasz, w razie przytrafienia (lekarz jest i na to przygotowany) dostaje się pod gębę blaszeczkę w postaci nerki i jak coś można pluć czy wymiotować. Badanie trwa parę minut i jest do przeżycia. Nie rozumiem ludzi, którym coś dolega a boją się iść do lekarza i dać się leczyć/przebadać. No pewnie lepiej się nakręcać, lepiej zagnębiać, lepiej cierpieć i wpadać w smutasy, no ale cóż jak ktoś woli być męczennikiem z własnej głupoty jego wola a mi nic do tego. Co do diet wszelakich. Ja powinnam być na diecie i ze względu na wątróbkę, wycięty woreczek i chory żołądek, refluks, byłam bo siła wyższa po operacji mnie do tego zmusiła, za cholerę jeść nie mogłam trzy miesiące, rosło mi wszystko w gębie. Jak doszłam do siebie to jem wszystko nawet smażone, słodkie, nawet jakaś lampka winka, pizza też się pojawi. Wychodzę z założenia, że jeść można wszystko tylko z umiarem, bez przegięć, jem to na co mam ochotę w danej chwili. Jakbym miała wszystkiego bądź prawie wszystkiego unikać bo szkodzi to po cholerę żyć, jedzenie też jest przyjemnością, przynajmniej dla mnie. Wszystko jeśli robimy z głową jest wskazane. No ale powiem po raz drugi jak ktoś chce się katować niech to robi, znowu jego wola. Tylko teraz małe tego podsumowanie. Katowanie się dietami, czekanie na cud uzdrowienia jakie daje efekty? chyba żadne bo dalej te osoby nie piszą, że jest im lepiej tylko wręcz coraz bardziej schodzą na dno, no ale cóż znowu napiszę ich wola. To tyle do naszych koleżanek cierpiących na podobne schorzenia do moich.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja już weekenduje a Wy? ARTUR46 jak to co znaczy? jest dobrze to szaleństwo, puszczam się tu i tam:):): żeby nie było niedomówień to puszczanie to takie jak poleca MARY10 - majówki, jeżdżę przed siebie, spotkania z przyjaciółmi, wypad na kajaki, jutro też w planie wyjazd na łono natury. DOBRA RADA rozumiem jak najbardziej strach kiedy skurczy jest kilka albo co drugie uderzenie w każdej minucie, no nie fajnie jest wtedy i rzeczywiście można się wystraszyć, można się bać ja wtedy też nie czuję się komfortowo. W takich chwilach jak już mam co drugie uderzenie nie takie jak trzeba to jak mam możliwość to się na chwilę muszę położyć, bo jestem cała mokra, słabo mi i ciężko mi oddychać, to w tym wypadku jak najbardziej rozumiem Twój strach. Ja w takich momentach staram się uspokoić, oddychać spokojnie, pije dużo wody i daję na przeczekanie, wmawiam sobie, że miałam już takie akcje nie raz to i tym razem jakoś przetrwam. Jak trzeba łyknę blokera albo i hydro wtedy jest spokojniej. Czasami staram się takie akcje rozładować ruchem a przynajmniej próbuję bo jakieś polatanie może przywrócić właściwy rytm, próbuję i tego i tego. AS12 ciężko rozróżnić w odczuciach skurcze komorowe od nadkomorowych ale i tacy znawcy się na forum kardio znajdują, ja tego nie potrafię. Co do bigeminii, par, salw to wychodzi mi to na badaniach holterem a jest mi to trudno opisać jak ja to czuję ale może spróbuję. Skurcze dod. to co jakiś czas serce się potknie. Pary, salwy to ja odczuwam jako takie tąpnięcia, raptem serce zatłucze dwa, albo kilka razy pod rząd w postaci takiego silnego tąpnięcia. Uznajmy, że serce bije bum-bum-bum regularnie a jak mam salwę, parę to jest to takie bumbumbum, jakby bez żadnej przerwy. Przy bigeminii to najbardziej ją wyczuwam i wiem kiedy ją mam bo to już co drugie uderzenie jest nie takie i powiedzmy mamy np. 60 uderzeń na minutę (pi razy oko-zakładamy teoretycznie) to u mnie wyczujesz tylko trzydzieści. Pewnie zagmatwałam ale jest mi to bardzo trudno zobrazować ja odczuwam u siebie kiedy mam same skurcze kiedy bigeminię a kiedy salwę. XENI bardzo mi przykro, że taki młody chłopak musi się z tym cholerstwem męczyć i rozumiem Twój strach o dziecko. Powinnaś zapytać o to kardiologa czy może czy też nie korzystać z roweru czy też innych sportów. My mamy mniejsze ilości skurczy, więc nam lekarze proponują ruch u syna jest inaczej, ma tego dużą ilość, coś tam jeszcze się u Niego dopatrują to jednak musi zdecydować tylko lekarz. Co do tego rezonansu może być problem, też bym na Waszym miejscu udała się do kardiologa, na pewno są jakieś sposoby na wykonanie badania, nie wiem może podanie jakieś betablokera plus leku uspokajającego chwilę przed badaniem, bo jak widzę jest to w syna wypadku konieczne badanie. Drąż temat, nie dawaj się zbyć, gnęb kardiologa niech szybko pomaga. Uciekam szykować jakieś żarełko na jutrzejsze wojaże a tak na marginesie tak całkowicie to mi serce nie odpuściło, dziś parę razy właśnie salwami mnie potraktowało i skurczami ale te były umiarkowane, da się żyć. Hejka
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
DOBRA RADA jeszcze coś skrobnę. Kobieto łyknij ten propranolol dodatkowo, przecież Ty bierzesz dawkę leku jak kot napłakał. Pół tabletki to żadna dawka lecznicza to placebo w Twoim przypadku. Przecież lekarz kazał łykać Ci całą a Ty po swojemu to jak ma Ci to pomóc???
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
DOBRA RADA Ty nie piernicz o jakimś zapaleniu mięśnia sercowego bo gdybyś je miała to do kibelka miałabyś problem dojść,masz skurcze i tyle no i nerwicę, nerwicę i jeszcze raz silną nerwicę. AS12 bo chyba Ty pisałaś, że rok temu wyleczyłaś refluks, żołądek i zastanawiasz się czy mogło to tak szybko wrócić - mogło. U mnie to wraca co i rusz. Pamiętaj, że stres też powoduje kłopoty żołądkowe. A bóle w klatce wiem, że przeważnie łączymy z sercem ale ten problem przerabiałam i miałam tak silne bóle w klatce i tak silne pieczenia wręcz palenia, że jak mnie to pierwszy raz dorwało to leżałam spokojnie i czekałam na zawał. Łapało mnie to często i po badaniach kardiologicznych lekarka kazała sprawdzić żołądek, kręgosłup. Kręgosłupa nie sprawdzałam, żołądek mam taki jak Ty ciągle jakieś stany zapalne no i doszło gardło też z refluksem i stąd te bóle. I taki przypadek mojej koleżanki, ból w klatce na wylot, poty, drętwienia ręki w końcu zemdlała, pogotowie jak nic wystraszyliśmy się, że ma zawał, zabrali do szpitala i okazało się, że ma wrzody. Czasami inne choroby mają podobne objawy ale trzeba być czujnym. XENI nie wiem czy to lekarz mi mówił czy czytałam gdzieś, że mając arytmię badanie rezonansem serca jest mało czytelne, ponieważ puls przy tym badaniu powinien być do 70 uderzeń a mając arytmię wiadomo, że serce skacze i trudniej go zbadać. Też zastanawia mnie dlaczego żaden lekarz nie rozważa ablacji a jak nie ona to zabezpieczenie serca jakąś *maszynką* wspomagającą. Działaj, nie daj się zbyć lekarzom, nie ma co czekać, syn jest bardzo młody i trzeba mu pomóc. A ja po przeszło tygodniu męczarni pomału dochodzę do siebie, czyli serce zaczyna się wyciszać i bić spokojniej nie robiąc tak często fikołków co mnie ogromnie cieszy i znowu mogę rozwijać skrzydła i łapać wiatr w żagle, dało mi ostatnio w kość więc teraz czas odpoczynku i nabrania sił przed kolejnym atakiem.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak pisałam, to widzę AS12 pisała to jeszcze coś dołażę. Robiłaś gastroskopię, bo zapomniałam czy miałaś czy też nie?. Według mnie żołądek/refluksy/zgagi mają duży wpływ na skurcze serca. Nawet takie zwykłe przeżarcie w moim wypadku odbija mi się na sercu. Może połykaj leki na refluks, uwierz, że mi jest lepiej z refluksem jak łykam już 2 miechy leki na żołądek.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
I po co te wszystkie awantury na forum? Każdy ma prawo do swojej opinii a druga osoba nie musi się z tym zgadzać. Uważam, że nikt tutaj nie zaatakował AS12 a tylko każdy z nas wyraził swoje zdanie. Pisanie tutaj nie ma na celu ataków a jedynie pokazanie drogi, rozwiązania problemu, w jakiś sposób ukierunkowanie. Nie na tym forum polega, żeby tylko się wzajemnie dołować, jak każdy z nas, każdego dnia będzie wchodził tutaj i pisał krótką notkę w postaci *czuję się fatalnie, mam skurcz za skurczem, nie da rady tak żyć, chyba się powieszę*, to wierzcie mi, że po miesiącu zaczniemy się po kolei wieszać z tego wiejącego pesymizmu. Skoro tytuł wątku brzmi jak brzmi to chyba dobrze byłoby posłuchać rad innych osób, wsłuchać się w ich głos jak też oni sobie radzą i fizycznie i psychicznie. Kochana AS12, nie musisz się zastanawiać godzinami czy napisać, że się źle czujesz czy też nie. Jeśli się źle czujesz to pisz to, co w danym momencie Cię dobija, męczy czy skręca, po to jest to forum. Ktoś pocieszy, odpisze, inny pokrzyczy a ktoś następny kopnie w dupę i każe żyć. Tak powinniśmy wszyscy odbierać posty koleżanek i kolegów. Nie masz co błagać, bo nie ma o co a my nie święci, każdy ma prawo pisać co chce, nie tylko Ty jęczysz bo i ja też (na koniec postu, właśnie popłaczę) i wiele innych osób i mamy do tego pełne prawo. Poza tym nie tylko jęczysz jak to wywnioskowałaś ale też służysz radą i pomocą. Chyba KRAQS źle wyciągnąłeś wnioski z tej naszej dyskusji/postów i niepotrzebnie rozpętała się burza prawie z piorunami, było minęło, są jakieś wnioski na przyszłość. Mimo wszystko dalej będę popierała EWĘ, bo przeszła dziewczyna długą, kręta drogę przez arytmię i uważam, że rady czy też opierdzilanie z Jej strony jest słuszne i warte posłuchania. MARY10 wali prosto z mostu i powinniście już to zauważyć, raczej nie należy do osób głaszczących po głowie ale walących prosto z mostu co Jej leży na wątrobie i nie ma się co jeden na drugiego dąsać, strzelać focha czy co tam chcecie. Ja jaka jestem i jak pisze też wiecie, nie mnie oceniać samą siebie. Myślę, że sprawa już wyjaśniona a AS12 na pewno się nie obraziła, bo widać, że dziewczyna jest, nie znikła, nie zabrała zabawek i nie poszła na inne podwórko czyli chce rad/porad i dobrze to o Niej świadczy. Tyle w temacie, po mnie też możecie pojechać jak się komuś coś nie widzi. A teraz ponarzekam, bo obiecałam. Dziś miałam dzień wypełniony po brzegi pracowo. O trzeciej jak mnie nie postawiło serce na równe nogi, coś mnie zaczęło przyduszać, otwieram gały, ja pierdykam zapowiada się kolejny dzień skurczy, nie mogę, qurwa od rana ogarnęła mnie wściekłość, próbuję zasnąć, jak to ja, jak serce napierdziela nierówno, na lewy bok i ręką przyciskam klatkę, wtedy nie czuję jak mi tłucze, łeb poza poduszkę, żeby nie czuć potykań, przysnęłam. zbudziłam się o czasie, otwieram oko, wsłuchuję się w siebie i co i dalej serce swoje, ja pierdzielę a przecież mam tyle planów na dziś. wyleciałam z wyra, prysznic, tapeta, kawa, łachy wszystko w biegu, w auto i do dzieła. Pisze to nie po to, żeby przedstawić Wam plan własnego dnia, tylko żeby uświadomić, że można z takim sercem robić, pracować (bo pytał ARTU71), rozmawiać z ludźmi, jeździć. Ja wręcz uważam, że jakbym leżała dalej w łóżku, skupiając się jak mi serce bije, bo czułabym to, to tylko wpadłabym w większy strach a tak zagłuszam lataniem bicie serca, zajęciami w pracy myślenie a rozmową z klientem/petentem czy innym człekiem odwracam uwagę od złej pracy serca. Cały dzień, zresztą kolejny z rzędu męczę się z sercem ale i kolejny dzień żyję mimo takiej a nie innej jego pracy. I to nie są ataki na innych, tylko staram się Wam pokazać, że można żyć, tylko trzeba przestać o tym myśleć. Wiem, że są różne psychiki i nie trzeba (tutaj do KRAQS-a) być psychologiem żeby wiedzieć, że jeden w życiu radzi sobie lepiej inny gorzej zarówno w życiu, zarówno fizycznie ale tez i psychicznie, ale kto odpowiada za takie a nie inne podejście do życia, do sposobu myślenia, postępowania, no chyba nie ja tylko my SAMI, w końcu my sami jesteśmy kowalami swojego życia. No i wszystko w tym temacie, teraz czekam na atak a może przyznacie mi rację???
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aj tam, ja taka biedna, schorowana, nieszczęśliwa i jeszcze mam ciągnąć za uszy:):):):, chyba się zbuntuję a co mi tam:):) Nie, nie zbuntuję się, bo mi szkoda ludków jak się męczą a dziwię się, że nie chcą sobie pomóc. Rozumiem strach każdego, rozumiem, obawy, rozumiem lęki. Coś nas dopada boimy się, to normalne, tylko pytanie czego się boimy? podejrzewam śmierci. Tylko czy na to mamy wpływ? nie żadnego, choćbyśmy stali czy też siedzieli na kolanach u lekarza, przychodzi moment i po nas. Zaakceptowanie tego faktu pomaga, mniej się boimy, mniej rozmyślamy. Każdy z nas się boi śmierci bo to coś czego nie znamy, jakaś niewiadoma, ale nie można myśleć i bać się na zapas. Może się mylę, może się tego nie boicie? ale skoro boicie się o serce, że źle pracuje to myślicie zaraz o tym, żeby nie zemdleć, nie dostać zawału, nie paść, czyli chyba śmierci, jak się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu. Ponieważ odezwała się MARY10, to już pisałam, że ma dużo racji i się z nią zgadzam, nie ma się co obrażać, że wali prosto z mostu, nie każdy potrafi głaskać a i głaskanie nie zawsze przynosi efekty. Teraz EWKA733, pamiętam jak Ewy historię przeczytałam na *skurczach dodatkowych* nie tylko Ją ale cały wątek i nie raz ale chyba ze dwa albo i trzy razy. Tak dokładnie każdą stronę, post za postem. Zresztą EWA napisała tu wcześniej jak skurcze odbiły się na Jej psychice, na Jej życiu, pracy, nie będę o tym pisała, bo można o tym poczytać a to historia EWY i nie bardzo ja mogę pisać co ONA.... i między innymi Ona była też przykładem dla mnie, że po ablacji, z arytmią, z depresją, zamknięta na świat żyje tyle lat, dalej ma arytmię, wyszła z doła (ogromnego) i teraz potrafi cieszyć się życiem, choć cierpi tak jak my. Dla mnie takie przykłady dały mi kopa, dały mi motywację do dalszej walki, do niezałamywania się, do wiary, że z tym się da żyć i to nawet w miarę dobrze. Ja czytałam wszystko co jest na kardio i dotyczy arytmii, każdej arytmii po kilka razy, za nim pierwszy raz napisałam na forum, pożerałam wiedzę tych ludzi, czerpałam od nich siłę i uczyłam się nie załamywać, nie bać i żyć szczęśliwie mimo kołaczącego serca. Pamiętam, chyba Zuzannę, która miała 50 tyś,. skurczy i Jej radość życia, podejście do tego problemu. Mnie takie osoby mobilizowały i dlatego jestem taka jaka jestem i nie panikuję, choć mnie trzepie serce. Spróbujcie poczytać ze zrozumieniem, dajcie sobie pomóc, bo szkoda tak marnować życie. RA80 proszę uwierz, że mi podczas skurczy też jest słabo, raz zemdlałam, tak na prawdę fiknęłam na glebę, tracąc kontakt z rzeczywistością. Jest mi ciężko oddychać, oblewają mnie poty, boli mnie w klatce, ciężko złapać mi oddech, męczę się przy każdym ruchu, bo serce źle bije, które do tego wszystkiego mnie przydusza, dławi i czuję każdy skurcz. Wiem co czujesz, bo przechodzę to co Ty i każdy na tym forum, ale skoro nic się nam nie stało przy takim stanie naszego serca to jest nadzieja na życie. Jak to zaakceptujemy to myślę, że serce się w jakimś stopniu uspokoi bo opanujesz swój lęk i myślenie o sercu. Żalcie się, nikt tego nie broni, pewnie nawet takie wyżalenie pomaga, sama to robię tutaj ale jednocześnie działajcie, coś róbcie, pomagajcie sobie i innym. Dość na dziś bo się rozpędziłam w tym pisaniu a jutro pracowity mam dzień. Przemyślcie co piszemy, to dla Waszego dobra. Hejka, jak to Artur pisze.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ZIEC czy Ty jesteś poważny??? Nigdy nie ocenia się wyników pacjenta na podstawie trzech wyrwanych z kontekstu wyników, które niewiele zresztą odbiegają od normy i od przeprowadzeniu wywiadu z pacjentem. Twoja wypowiedź jest zupełnie nie na miejscu. Jak można coś takiego napisać??? , jak można tak straszyć ludzi???To, że Twoja teściowa umarła to nie znaczy, że ktoś również się wywinie. Znasz tą osobę, znasz Jej wyniki, wszystkie? no nie bo i my nie znamy więc nie strasz ludzi i nie pisz takich bzdur, po to tylko żeby coś napisać. Masakra jakaś.
- 5 odpowiedzi
-
- interpretacja wyników
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Stanę po stronie MARY10 i ARTURA46. Gdybym sama osobiście nie męczyła się z tym od paru lat tylko dopiero zaczęła przygodę ze skurczami to pewnikiem bym stanęła po stronie tych wszystkich przerażonych. Mamy w sobie trochę żalu do naszych kardiologów, że my swoje oni swoje ale oni mają rację, że musimy jakoś sami się z tymi skurczami ogarnąć. Przecież tak na zdrowy rozum, skoro każdy z nas jest z innych rejonów Polski i chodzi do różnych kardiologów i każdy z tych kardiologów twierdzi to samo, czyli skurcze nie są groźne, to znaczy, że tak jest, mówimy tu zawsze o tych ludzikach co mają przebadanie serca (echo) . Tak jak pisze MARY10 o lekach czy ablacji i ja się z Nią zgadzam. Bo zobaczcie jedni z nas łykają leki inni nie i wszyscy bez względu na łykanie/niełykanie mamy skurcze, czyli co te leki dają? chyba bardziej działają na podświadomość, mam skurcze=mam zabezpieczenie,=czuję się bezpieczniej ale i tak mam skurcze. To co dają leki? według mnie nic, bo czy warto łykać leki jak serce mamy zdrowe? a czy te leki nie szkodzą na wątrobę, żołądek, sprawy krążeniowe? według mnie tak. Kardiolodzy zbyt pochopnie przepisują betablokery, ale to moje osobiste zdanie, nikt się z nim nie musi zgadzać. Jestem oczywiście za łykaniem tego typu leków jeśli ktoś ma arytmię w tysiącach, bo rzeczywiście może to w jakiś sposób źle wpływać na serce, ale są tu przykłady osób, które mają po parę setek a nawet dziesiątek i już trują się lekami na serce, bo dla mnie to trucie. Odnośnie ablacji, chyba MARY10 trzeba mieć 20 tys. żeby była rozważana ta opcja, ale nie będę się spierać. Ablacja? według mnie może być konieczna jeśli skurcze są w ogromnych ilościach, jeśli jest zła droga przewodzenia i trzeba to załatać, bądź są arytmie zagrażające życiu, omdlenia lub inne niebezpieczeństwa sercowe. Tak jak pisze MARY10, może ablacja pomóc, może zaszkodzić, to niby zabieg ale jednak na ważnej części ciała i nie można od tak sobie, zrobię ablację i po problemie, to nie wycięcie brodawki i mogą się wdać jakieś powikłania albo zamiast skurczy pojawi się inny rodzaj arytmii i kolejny problem. Ja również na początku wystraszyłam się swojej pracy serca, też poczułam strach, też tak jak Wy byłam pełna obaw. Z czasem zrozumiałam, że skoro mam to ileś lat, czasami parę dni, parę tygodni pod rząd, każdego dnia i nie padłam, zawału, wylewu nie dostałam, to znaczy, że lekarz musiał mieć rację. A paść na serce to można w każdej chwili czy się leczy człek czy też nie. Przestałam się przejmować, nie marnuje życia, że mam skurcze, gorszy dzień to leżę, płaczę, panikuję czy rezygnuję z tego czy tamtego. Otóż nie, skoro do tej pory nic się nie stało to znaczy, że da się z tym żyć. Nie wstaję rano, nie sprawdzam serca, nie myślę, jak serce mi bije czy jak będzie mi bić, robię swoje a jak poczuję, że zaczyna się jazda, bo przecież to czuć, nie trzeba sprawdzać, to i tak robię co mam robić z takim trzęsącym się sercem i jak widać to serce choć tańczy kankana to i tak daje radę pracować. Serce nie może być tak słabo skonstruowane, żeby przy jakiejś arytmii od razu nas zabijało, bo byśmy wszyscy lub prawie wszyscy padali jak muchy. Teraz to co napisał ARTUR46 z którym się zgadzam w 100 %. Większości z Was pisze o nerwicy i uważam, że to jest Wasz główny problem, który wymaga leczenia. Nerwica potrafi wszystko i zazwyczaj atakuje i czepia się tego o co się boimy. W naszym wypadku serce i tu nerwica znalazła sobie ciepłe gniazdko i trzepie tym sercem bo Wy macie obawy o to, że serce się potyka, że pewnie zaraz dostaniecie zawału, że serce nie wytrzyma, że w jakimś momencie przestanie być wydolne. Wasze myślenie w ten sposób uruchamia spiralę strachu i dlatego tak się dzieje. Co to za sprawdzanie sobie pulsu, siedzenie z łapą na nadgarstku czy z ręka na szyi, po co?, na co? co Wam to da?. Ja jak mam skurcze to czuje je w klatce, gardle, w całym ciele, nie muszę sprawdzać tego pulsu, bo nie chcę się nakręcać, po co mi jeszcze to. I to co pisze ARTUR, trzeba porozmawiać z kardiologiem, albo on wdroży Wam jakieś leki delikatne na psychikę/antydepresant, albo psychiatra. To jest najlepsze rozwiązanie. Mój kardiolog na pierwszej wizycie od razu powiedział, że skurcze rujnują ludziom psychikę, bo każdy się boi i od razu zaproponowała mi hydro, wzięłam receptę a że z psychiką u mnie na razie w miarę więc łykać nie muszę, bo ja staram się słuchać co do mnie mówi lekarz ale też staram się wyciągać wnioski. Wnioski wyciągnęłam również z takich właśnie for, od ludzi doświadczonych w temacie arytmii, którzy żyją z nią latami. Nie staram się użalać nad sobą, nie potęgować lęku tylko podchodzić do tego tematu z jakimś zrozumieniem. Dlaczego nikt z Was nie chce spróbować tej metody leczenia? czyli antydepresant, bo co wstyd?, bo uzależnia?, bo szkodzi?, pewnie nie mniej niż betabloker. Wychodzę z założenia, że jeśli chcę żyć pełnią życia, jeśli chcę sobie pomóc, jeśli chcę czuć się dobrze to sobie pomagam w taki czy iny sposób, nawet jeśli są to leki. Są osoby silne psychicznie, są osoby słabe i nie każdy sam potrafi sobie pomóc, jeśli tego nie potrafi to wyciąga rękę, żeby ktoś pomógł lub coś pomogło. Wiem, że znowu zbyt długi post i nie każdemu chce się takie przynudzania czytać, ale również dziwię się a jednocześnie szlak mnie trafia, że są osoby, które wciąż nic nie robią, żeby ich komfort życia uległ poprawie. A ja dalej mam ciężkie dni, czyli cały czas skurcze, skurcze i jeszcze raz arytmia, ale dziś latałam po mieście jak torpeda właśnie z tym paskudnie latającym sercem. Czytanie moich postów nieobowiązkowe, jeśli komuś moja teoria się nie podoba.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A gdzie to nasza ECH80 zwana inaczej DOBRA RADA, co się dziewczę z Tobą dzieje, że zamilkłaś nam tutaj na dobre??? Tak sobie ostatnio o Tobie przypomniałam, że dawno nie pisałaś.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No jak tam po majówce? ja spędziłam miło, na łonie natury, pełen luz, tylko pogoda taka sobie była ale od czego są ciepłe ubrania. Serce dalej mnie nie kocha, zbiesiło się i codziennie ono rządzi a ja tylko tyle, że się nie poddaje jego rządom. No francowate potyka się i dławi, chyba znowu zapowiada się ten gorszy okres, czyli skurcze na porządku dziennym. MARCIN1to weź Ty chłopaku osacz tych swoich kardiologów i wypytaj na wszystkie sposoby, co sądzą o tych skurczach serca, co polecają, jak się na to zapatrują, czy mamy z nimi żyć se spokojnie i nie zwracać uwagi, że nam serce tańczy w rytm samby czy innego tańca. Podpytaj, zapytaj i podziel się wiedzą z nami. Wykorzystaj ich do bólu:):):):. Też polecam po jakiś imprezkach kawowo-alkoholowych walnąć sobie jakiś potas z magnezem, dużo wody najlepiej magnezowej. Wiadomo, że takie używki wypłuczą trochę tych cennych elektrolitów z naszych ciałek to i lepiej je uzupełnić. ARTUR71, skończ z tym paluchem na szyi, po cholerę sprawdzasz puls, żeby się więcej nakręcić? to tylko Cię stresuje bardziej bo wiadomo, że skupiasz się na biciu serca, wsłuchujesz się i jak tylko coś przeskoczy nie tak to już strach w oczy zagląda. Zajmij czymś ręce ale nie mierzeniem pulsu. Mam też skurcze, mam bi, trigeminie i żyję z nimi też już lata. Uwierz, że jest nas dużo, przechodzimy to samo co Ty i staraj się zaakceptować ich posiadanie bo jak do tej pory cudu na to nie wynaleziono. Jak je zaakceptujesz to mniej się będziesz wsłuchiwał w serce a co za tym idzie będziesz je mniej odczuwał. ARTUR46 ja też cieplutko pozdrawiam:).
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
KRAQS piszesz *no pisz, pisz, przynajmniej jest co poczytać* a co ja mam za forumową gadułę robić:), chyba się zbieszę, a co mi tam. Teraz na poważnie, bo ja przecie poważna kobieta jestem. Twoja kardiolożka zrobiła/dała to co dużo kardiologów zaleca. W większości pacjenci z arytmią nie radzą sobie i dochodzą, nerwice a przede wszystkim lęki i na to niestety czy też stety pomocne są antydepresanty czy też inne wyciszacze/uspokajacze. Mój pierwszy atak arytmii był jakąś dla mnie nowością, oprócz latającego serca w te i wewte czułam ogromny lęk. W szpitalu lekarz od razu zaproponował nie pamiętam albo hydro albo relanium. Moja kardiolożka też mi radziła przy silnym ataku arytmii wziąć betabloker i za chwilę jakieś hydro, żeby się nie nakręcać, bo jak nakręcanie to i serce źle bije, źle serce bije to się nakręcamy i tak koło kręci się w kółko. Ja radze sobie ze skurczami i psychiką to nie łykam prochów, ale w sytuacjach jakiś bardzo, bardzo złych, jak serce daje mi bigiminią to po paru godzinach może mnie dopaść jakiś drobny lęk i wtedy sporadycznie wspomogę się jakimś wyciszaczem ale rzadko z tego zestawu korzystam, ale mam, posiadam, jestem zabezpieczona.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
KRAQS ja takich newsów nie czytam, nie skupiam się komu się zmarło a komu nie, tak widocznie miało być i takie mam podejście, w końcu żyjemy aż do śmierci:):):. Mimo wszystko nie jesteśmy w stanie uniknąć takich info, bo to na głównej WP przelecę notki i coś się rzuci mi na oczy a to gdzieś w TV powiedzą, to wszystko dzieje się gdzieś koło nas i nie sposób różnych sensacji uniknąć. Ludzie umierali i umierają i na to nie ma wpływu, tylko jestem czasami wściekła na tą całą służbę zdrowia, że lekceważą pacjentów, lekceważą objawy, chytrzą na badania, to mnie cholernie mierzi i rozpier.....iłabym cały ten system zdrowia, on wymaga reformy i to poważnej. Sama z niej muszę niestety korzystać dość często i wiesz co robię przeważnie badania prywatnie a dlaczego bo ja nie mogę czekać po otrzymaniu w łapę skierowania na badania pół roku albo i dłużej ja muszę mieć badania terminowo. Lekarzowi to wisi mi niestety nie. Dlatego wkurza mnie system zdrowia, może nie sami lekarze, bo oni to czasami gówno mogą, bo żeby dać na badania to lekarz musi mieć podstawy a nie bo pacjent ma takie widzimisię. Lekarz jak przegnie to nie dostanie zwrotu kasy za pacjenta, to co się dziwić, że lekarze chytrzą na badania. No to sobie znowu wywaliłam jad a że na służbę zdrowia, no cóż ważny dla każdego człowieka jest temat zdrowia. AS12 stara śpiewka, którą słyszymy na każdej wizycie u kardio. Nic się nie stanie, no dobra, tylko nie każdy potrafi żyć z takim *kołatem* w klacie. *5 skurczy na minutę - to nie jest tak źle *, no w mordę jeża, ale mało to, to nie jest i może mogła się zastanowić, czy nie zmienić leków, czy może dawki, a może inny lek byłby skuteczniejszy?, chyba nie ważne, są odczucia pacjenta a jak nie umie sobie radzić to do psychiatry/psychologa i kardio ma z głowy pacjenta bo serce przecież zdrowe. No nic moja droga, musisz uwierzyć, że da się z tym żyć i staraj się nie przejmować. Nie jest to fajne i nawet męczące jak serce źle pracuje ale nie mamy wyjścia, trzeba wierzyć tym naszym doktorkom. Ja już opanowałam ten lęk dawno, bo wyznaję zasadę, że jak nie mogę nic z czymś zrobić to się tym nie przejmuję. Nawet ograniczyłam wizyty u kardiologa, bo mi szkoda czasu na ciągłe i te same gadki. Co się z takiej arytmii może wykluć? to też licho wie, ja tam o tym nie myślę, czy będzie częstoskurcz, czy migotanie, tak jest łatwiej. Jak zaobserwujesz u siebie inny rodzaj stukania serca to do lekarza, nie myśl na zaś. Pomyśl również, że są tu osoby, które mają arytmię dłuuuuugie lata i nie mają uszkodzonego serca jak i nie dostali zawału, te myśli odrzucaj dla własnego spokoju. Nie wiesz co będzie kiedyś więc nie ma sensu o tym myśleć, prosta zasada. Co do refluksu, to wiesz, że się z tym męczę i też zanim wiedziałam, że go mam to miałam takie bóle w klatce piersiowej i takie pieczenia, palenia w klatce, że myślałam, że mam jakiś zawał czy inne niedokrwienie i wcale już i to by mnie nie zdziwiło a okazało się, że mam refluks pierw żołądka, później gardła. Żre te prochy na refluks i jest lepiej. Miałaś gastroskopię? AS12 mam leki, mam metocard jak Ty, wziełam bo już mi serce gardłem wychodziło a miałam dziś mnóstwo pracy a przy takim latającym sercu to ja mam kłopot z oddychaniem, jest mi słabo więc żeby móc coś zrobić to musiałam sobie łyknąć procha. Jest lepiej, nawet dużo lepiej ale wiąż serce czuję jak się potyka. Ja już nie marzę, bo chyba nie wierzę, że mi minie arytmia całkowicie ale chcę choć kilka dni przerw na nie myślenie o sercu, choć raz na jakiś czas. No jak zwykle rozgadałam się.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wchodzę na forum i myślałam, że sobie coś nie coś poczytam a tu cisza, nikt-nic. No to ja sobie popiszę. Nie wiem jak Wy ale ja rozpoczęłam przedłużony weekend. Wściekła jestem bo miałam plany, lubię majowe weekendy i wyjazdy na łono natury a tu lipa. Siedzieć i nic nie robić lubię ale tyle dni to chyba odgniotki na tyłku bym dostała więc jutro zamierzam wybyć z domu na świeże powietrze i nie ważne czy będzie padać, świecić słońce, walić piorunami wybywam byle gdzie przed siebie i bez celu. Miałam ostatnimi czasy fajnie z sercem bo pojedyncze skurcze z przerwami ale sielanka się skończyła. Od tygodnia mam znowu akcje i dlaczego, po co, na co? to nie wiem. Ani nie zmieniłam trybu życia, ani nie mam nerwowego czasu, cały czas system życia podobny i jakiś czas spokoju i znowu ataki skurczy i innych arytmii, czy to pogoda taka zmienna może mieć wpływ na serce? może?. Na bóle głowy, nerwowość, jakieś strzykania tu i tam, nocne niespania to wierzę, że pogoda ma wpływ ale czy na serce, że raz bije dobrze raz niekoniecznie też może mieć wpływ? a tu nie mam chęci na przeprowadzki bo gdzie indziej mogą być trzęsienia, huragany czy inne anomalia i też dla serca nie komfortowe warunki. No więc dzisiaj ciąg dalszy potykań, serca, skurczy i innych cudeniek sercowych od rana. Wstałam i ja pierdzielę znowu to samo, no nic to, leżeć nie zamierzam, świętować też nie, więc wzięłam się za sprzątanie, odkurzanie, jak mam paść to choć czysto zostawię w mieszkaniu. No nie padłam i chwała za to, ale powiedziałam sobie jak tak będę się dalej męczyła to jadę do szpitala niech mnie normują, mam to gdzieś, że lekarze uważają, że skurcze są niegroźne i nauczyć się z tym żyć, nie bać się ich. No qurwa, czytam ostatnio na WP, jak młody piłkarz wykręcił się na tamten świat i opis, że miał pewnikiem ukrytą wadę serca. Noż w mordę, to badań sportowcowi nie robili do tej pory żadnych?, to okresowych badań nie miał? to jakiś ślepiec go badał i nie wiedział, że serce coś tam ma nie tak?. Następny przykład, parę dni temu gdzieś tam słyszę, że zeszło się człowiekowi, przyczyną była arytmia serca? no rzesz w mordę, to jego lekarz też kazał się mu nie przejmować arytmią, bo na to się nie umiera?, no gurwa komu tu wierzyć i jak się nie stresować. Ja w sumie to się nawet już przestałam tym stresować bo ze mną to już i tak nie wiadomo z której strony może mnie trzasnąć ale co mają mówić osoby, które boją się swojej arytmii, wpadają w lęki z tego powodu i też im się nie dziwię jak słyszą takie info. No dobra żółć wylałam i mogę spokojnie dalej mordować się ze swoją arytmią, daję jej dziś ostatni dzień i znowu żądam spokoju sercowego. A jak Wy spędzacie majowy weekend?, jak serca pracują?, czy tylko ja znowu cierpię i sadzę mięsem?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: