
julia29
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez julia29
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 32
-
Jak dawno mnie nie było! Aż wstyd. Zacznę jak Asia, od życzeń, pięknych, rodzinnych i pogodnych świąt. Co prawda raczej na pogodę liczyć nie możemy,ale pogody ducha Wam życzę w nadmiarze :) Asiu bardzo stresujący czas miałaś, mam nadzieję,że Zosia czuje się już naprawdę dobrze? Taka wiadomość to zawsze ogromny stres dla rodzica, sama bym chyba wpadła w histerię najprawdziwszą. Dobrze,że wszystko dobrze się skończyło. Tosia szybko wróci do zdrówka. A i trzymam kciuki za siostrzeńca. Oby na strachu się skończyło. Michalina jak choruje cała rodzina to jest dramat, niech już Was omijają infekcje wszelakie. A na te problemy w pracy, widocznie ta pani czuje się niepewnie, bo jesteś za dobra, skoro musi tak Ciebie kontrolować. Asia dobrze radzi, najlepiej to olać i robić swoje perfekcyjnie :) Diana spa zazdroszczę i też urodzinowe pozdrowionka ślę. No i samych świątecznych kulinarnych zachwytów przy stole:) Maniu co u Ciebie? Agata radosnych Świąt :) No u nas jak to u nas, masa zamieszania i wiele zmian. Chyba aż za dużo jak na jeden miesiąc. Ignaś stał się przedszkolakiem. Chociaż na razie zaliczył całe 4 dni ;) A ja stałam się pracownikiem własnego męża. Pani, która dotychczas ogarniała wszystkie sprawy biurowe, umawiała spotkania, dbała o terminy, prowadziła korespondencję, chodziła do urzędów itp nadużyła zaufania. I w zasadzie sama zaproponowałam swoją pomoc. wiecie, większość rzeczy mogę robić w domu, póki mąż-szef, nie znajdzie kogoś odpowiedniego. Ale kto, może mi się spodoba i zostanę na stałe? Z myślą by posłać Igancego do przedszkola 2-3 razy w tygodniu nosiłam się od dawna, on mi wariuje w domu kiedy nie ma Olka i Lilki, on jest taki towarzyski i energiczny, że praktycznie nie mogłam nic zrobić,tylko bawić się z nim. A, że pogoda nie sprzyja zabawom na powietrzu, to on w domu dostawał kręćka. Na szczęście u nas na osiedlu jest prywatne przedszkole, nowe, otworzyła je wychowawczyni z zerówki Olka, bardzo fajna pani i miała sporo wolnych miejsc. Ale ta nasza przygoda z przedszkolem taka mizerna na razie. To znaczy Ignaś je pokochał jak tylko wszedł, jeszcze zły na mnie,że tylko na 4 godzinki chodzi, ale znów zaatakował go katar, alergia, robiliśmy mu badania krwi, i jak nic coś go mocno uczula. Na szczęścia lekarka kompetentna, i jej rady działają. Choć przed nami testy i szukanie winnego. Na razie katar trochę mniejszy. A w środę przyniósł wirusa, mam nadzieję,że starsze dzieci mi nie podłapią. Na szczęście dziś mu gorączka zeszła, nawet zjadł co nieco. Do tego ja mam zapalenie krtani, i dostałam we wtorek antybiotyk. Mój brat dziś wrócił po 20 dniach służbowego pobytu w Australii, zazdrościłam mu okropnie. Ale i musiałam trochę zająć się bratową, sama została z dwójką takich maluszków. Ale dzielna, dała radę. Kuzynka wraca do sił po operacji, znów przytyła 2 kilogramy,czyli idzie ku lepszemu. Świąt nie robię, tylko mazurek kokosowy. W niedzielę idziemy do moich rodziców, w poniedziałek do teściów. Sił nie mam za bardzo w tym roku. Moja choroba, Ignasia zdrowie, cudem zrobiłam porządek z praniem i prasowaniem. Pozdrawiam Was świątecznie.
-
Dawno nie pisałam, nadrabiam. Kuzynka była na oddziale ponad tydzień, nie ma wznowy,natomiast odezwała się rana po operacji, jest źle zrośnięta. Ma zakażenie paciorkowcem, antybiotyki były, i będzie operacja kolejna, będą przecinać raz jeszcze. Na razie czeka na termin, ma być w ciągu 2 tygodni, jak zwalczą bakterię do końca. Biedna się męczy,ale na szczęście te wyniki wzięły się z infekcji bakteryjnej,a nie najgorszego. U nas w domu szkolnie, rano zaprowadzam, ogarniam dom, i znów przyprowadzam, i lekcje, i wraca mąż. Już nie mogę doczekać się wiosny, jak będziemy spędzać czas poza domem. Na razie pogoda dość mizerna. A już mi brakuje słońca i ciepła. Dzieci w miarę zdrowe, Ignaś teraz ma bakteryjne zapalenie spojówek, pamiątka po weekendzie. Sama nie lubię zakrapiania oczu, więc mąż musi małego zakraplać antybiotykiem, a jak on płacze, jak krzyczy. Aż mi się serce kroi,ale jak mus to mus. Olek stał się ośmiolatkiem, miał przyjęcie, paru kolegów przyszło, była rodzina, ale mój syn powiedział mi,że nie ma być baloników, ani innych dekoracji bo duży już niego chłopiec. Na szczęście ciągle mogę go publicznie przytulać i dawać buziaka jak go odprowadzam do szkoły,ale ile to potrwa to nie wiem;) Moi rodzice byli w Wilnie na Kaziukach, z kościoła, zazdroszczę im. Sama bym chętnie na taki wypad się skusiła,ale z dziećmi to niezbyt na razie realne, ich ze zwiedzania jeszcze niewiele interesuje. Najważniejsze by było gdzie się wybiegać.:) Maniu bardzo zazdroszczę wyjazdu do spa, to musiał być cudowny weekend. Ja to nawet do kina na babski wypad nie mogę się wybrać, ostatnio z bratową szłyśmy na Sztukę kochania, ale uznałyśmy,że wolimy iść do baru mlecznego na naleśniki i spokojne plotki. W każdym cieszę się,że czujesz wiosennie ożywienie,będzie tylko lepiej. Diana ponoć im mniej się starasz tym są większe szansę na ciążę. Także spokojnie, bez nerwów, często my same siebie blokujemy, jeżeli przestaniesz o tym myśleć,że musisz i powinnaś już być w ciąży,to niepotrzebnie nakładasz na siebie presję. Dajcie sobie spokojnie czas, a będzie dobrze. Romantyczny weekend z mężem musiał się udać:) Joasiu dziękuję za wiadomości, przepraszam,że odpisywałam z opóźnieniem, na pewno odezwę się jak będę u kuzynki,może uda się spotkać? Jak tam dziewczyny się mają? Fajnie,że mąż z pracy zadowolony:) Michalina co u Ciebie, jak dziewczynki, jak to zamieszanie z dziadkiem? Mam nadzieję,że siostry wszystko sobie wyjaśniły i jest spokój. Agata super,że dałaś znać, wpadaj częściej kochana:) Schabowe nasmażone, lecę po Lilę I Olka do szkoły. pozdrawiam
-
Dziewczyny trzymajcie kciuki, kuzynka znów w szpitalu. Mam nadzieję,że to fałszywy alarm. Jutro ma szczegółowe badania, na razie w badaniach krwi są złe wyniki, profesor od razu wziął ją na oddział. Bardzo się boję co powiedzą lekarze i co wyjdzie w badaniach, nie mogę sobie miejsca znaleźć.
-
Witajcie:) Michalina zazdroszczę ferii, ja przez ten chorobowy tydzień zapomniałam,że w ogóle były. Dobrze i zdrowo się bawcie :) Ciekawe macie atrakcje w bibliotece, dzieci na pewno będą zadowolone:) Sztukę kochania to bym sobie zobaczyła,ale akurat mój mąż zaczął się śmiać gdy powiedziałam,że chciałabym iść do kina na ten film. Muszę bratową wyciągnąć,albo szwagierkę. Asiu i jak tam Wam ferie minęły? Jak mężowi w pracy się podoba? Zdawaj relację:) Diana mam nadzieję,że jesteś teraz na romantycznym wyjeździe z mężem i jest fajnie:) Maniu co u Ciebie? Agata mam nadzieję,że wszystko w porządku,bo długo milczysz.... No u nas na szczęście szczepionka zadziałała bo grypy nie było, ja ostałam się w dobrym zdrowiu,jedynie jeden wieczór czułam się niewyraźnie. Ale dzieci szybko doszły do siebie. A,że mamy znów mroźną i śnieżną zimę to bardzo się cieszą,bo sanki poszły w ruch. Ignacy znów ma taką fazę na mamę, nawet do toalety ciężko mi iść. On się bawi na dywanie,ja robię obiad, a jak na przykład schylam się by włożyć co do śmietnika i mnie nie widzi to już krzyki i płacze. Na co dzień jest bardzo samodzielny, i taki odważny,ale po każdej chorobie taka przylepa się robi, ciężko mi cokolwiek zrobić. Weekend mamy spokojny. Dziś porządki, zakupy, mąż ogarnia odśnieżanie i naprawia mi trochę światła w aucie, ja zrobiłam zapiekankę makaronową z warzywami na obiad, i trzy razy pranie ;) A jutro moi rodzice wpadają na obiad, świętują swój powrót do zdrowia po grypie:) Z rana pewnie spacer po śniegu wpadnie,bo moje dzieci nienasycone. Walentynek szczególnie nie świętujemy, kupiłam mężowi kubek w Biedronce, on pewnie da mi kwiatka, i taka to romantyczność po 10 latach małżeństwa:) Pozdrawiam serdecznie :)
-
Witajcie kochane. Zacznę chronologicznie, ferie udane, pensjonat cudowny, to była polana, wszędzie śnieg, dookoła góry, cisza, spokój,wspaniałe jedzenie. Lila pokochała narty, Olek się przełamał, a Ignacy i sanki to duet nieodzowny :) Mogłabym zostać na całą zimę, zdecydowanie żal było wracać. Było wspaniale. Chociaż powrót kiepski, jechaliśmy nocą, straszna szklanka na drogach, marznący deszcz, denerwowałam się strasznie,bo mąż głośno narzekał. Dobrze,że dzieci spały, bo by się pewnie denerwowały naszym zdenerwowaniem. Druga połowa ferii minęła szybko i intensywnie. Był bal karnawałowy, wizyta nad morzem, w muzeum morskim. Dziadkowie też porozpieszczali nam dzieci. A w poniedziałek Olek powiedział,że nie idzie do szkoły bo źle się czuje. Myślałam,że po przerwie się denerwuje, ale sprawdziłam,że miał lekko podwyższoną temperaturę. A potem okropny kaszel doszedł. Ignaś też zaczął gorączkować, ale już dużo mocniej, i straszny katar go męczył, płakał non stop. Lekarkę wezwałam do domu, i panowie nam się rozłożyli, zakażenie górnych dróg oddechowych. Pewnie wirus. Lila pochodziła dwa dni do szkoły i o dziwo zamiast kataru i kaszlu dostała zapalenie pęcherza. Moi rodzice zaziębieni,ale ostro, teściowa chora, mąż już pociąga nosem. Dzwoniła bratowa rano,że jej chłopcy obaj chorzy na zapalenie oskrzeli. Coś okropnego. Aż strach wyjść z domu. Najgorzej,że Ignacy taki męczący, ani jeść nie chce, ciągle chodzę za nim i mu odciągam katar, a on wrzeszczy jakbym go torturowała. Niech to przechodzi szybko. Michalina widzę,że u Ciebie było podobnie. I jak zdrówko teraz rodzinki? Maniu też myślę,że propolis to dobry pomysł na wzmocnienie, natura najbardziej potrafi pomóc:) Dużo sił. A jak siostra się ma po operacji? Asiu jak mężowi praca się podoba? Długo szła kartka, do rodziców przyszła w 3 dni,ale ważne,że doszła ;) Zdrówka dla dziewczyn i udanych ferii. Diana jak mama się czuje, rehabilitacja pomaga? Agata co u Ciebie? Dużo,dużo zdrowia Wam życzę. Moje chorowitki chcą kakao,to lecę im umilić los:)
-
Witam się:) U nas dużo się działo, czas pędzi, dni mijają i nie wiem kiedy mamy następny tydzień. Sylwester się udał, było bardzo miło, kuzynka zgasiła światła jako ostatnia, taka w nią energia wstąpiła ;) Potem szkoła, a teraz mamy ferie. Jutro w nocy wyjeżdżamy, kierunek góry, konkretnie Jedlina Zdrój, godzina drogi od Karpacza. Tak spontanicznie to wszystko wyszło,że sama się dziwię,że w ogóle gdzieś jedziemy. Nie planowaliśmy wyjazdu na ferie, ale mój mąż mnie zaskoczył,bardzo pozytywnie. Wszystko sam załatwił, i kazał jedynie cieszyć się z wyjazdu;) Dzieci zachwycone, szczególnie Lila, koniecznie chce z tatą znów pojeździć na nartach. A ja liczę,że wpadniemy do Karpacza i może odpocznę choć przez chwilę:) Maniu zdrówka życzę, ja na szczęście rodzinę zaszczepiłam na grypę, paskudna to przypadłość. Mam nadzieję,że czujesz się lepiej. Możecie odetchnąć skoro operacja udana:) Michalina fajnie,że masz nową umowę i pracę ;) Widać,że robisz to co lubisz najbardziej i to jest super:) Asiu mam nadzieję,że prezencik dla Tosi doszedł bez problemu? Wybacz nam opóźnienie:) No i pamiętaj,że mocno trzymamy kciuki za Twojego męża. Teraz to nowoczesne rekrutacje są takie dziwne, jakieś dziwne testy, zadania,ale na końcu powinno wygrać doświadczenie:) Diana szkoda,że tak choroby Wam plany pozmieniały, jak się teraz Franek czuje? Agata co u Ciebie? Ja Was pozdrawiam i znikam, pewnie za tydzień powiem Wam jak tam było w górach :)
-
witam się w świątecznym nastroju :) Michalina trzymam kciuki za pracę,mocno trzymam. I udanej zabawy sylwestrowej dla Was:) U nas Wigilia minęła bardzo fajnie,chociaż brata mojego nie było z rodziną, i mniejsze grono,ale i tak było pięknie. Barszcz mi wyszedł, chociaż jak dla mnie odrobinę za słodki, przeczytałam,że warto dodać jabłka,ale chyba dałam za dużo,no,ale nikt nie pluł,więc chyba się udało. Dzieciaki zachwycone prezentami, był i Mikołaj. Ja dostałam same miłe rzeczy, mam zapas eleganckich herbat na dwa lata chyba. W niedzielę chrzest Teodora, moi bratankowie urządzili konkurs, który z braci będzie bardziej płakał w kościele, ale na księdzu nie zrobiło to wrażenia, miał kazanie 25 minutowe. Mój Ignaś też nie wytrzymał, najpierw biegał jak szalony, potem po prostu poszedł spać:) Przyjęcie bardzo udane, domowe, rodzinne, świąteczne. A poniedziałek u teściów. Ranek leniwy, śniadanie w piżamach, potem obiad u teściów. Szkoda,że święta są tak krótkie. Sylwestra spędzamy z moją kuzynką. Trzymam kciuki by nic się nie stało i dojechali do nas w piątek. Szykuję jej zupę krem, deser z kaszy manny, dużo koktajli mlecznych będzie. Kuzynka ciągle je półpłynne dania, takie menu dziecięce,ale co tam. Mam nadzieję,że z przyjemnością zapamięta ten sylwester i nowy rok będzie dla niej rokiem zdrowia i nowego początku. I Wam życzę masę zdrowia, energii w Nowym Roku i samych dobrych dni :)
-
Dziewczyny ja dziś chcę Wam złożyć Życzenia Zdrowych i Spokojnych Świąt. Masy rodzinnego ciepła i radości. Dużo uśmiechu i samych udanych prezentów pod choinką. Odpocznijcie kochane:) U nas przyśpieszenie, bo moja mama zaziębiona ostro. Musi się kurować do soboty, więc ja muszę zrobić barszcz, i rybę w galarecie-mama miała się tym zająć. Także dziś dodatkowe zakupy karpia i pstrąga. Barszcz mam nadzieję,że mi wyjdzie, bo ten maminy jest wspaniały, i boję się konfrontacji z jej smakiem:) Jeszcze dziś zrobiłam 50 muffinek, na wigilie klasowe dla Lili i Olka, wkręciły mnie dzieciaki i cóż, trzeba było piec. Ignaś ma zapalenie mieszków włosowych. Niegroźne,ale do 6 tygodni może zostać wysypka i podrażnienie. Mamy używać kosmetyków dla atopików i trzymać niską temperaturę w domu. Co będzie problemem, bo ja zmarzlak jestem i lubię ciepło,ale dla dziecka się poświęcę. Jarmark zaliczyliśmy,ładny,ale zimno, tłoczno, przelecieliśmy cały, jakoś nic mnie nie skusiło do zakupów. Zdecydowanie wolę zakupy w spokojniejszej atmosferze:) Michalina poczujesz atmosferę świąt, poczujesz ;) A powiem Ci,że w szkole Olka był moment,że w jednej klasie prawie wszyscy mieli wszy. nic na to nie poradzisz. Dziewczyny czas na świąteczne przygotowania, ściskam Was i jeszcze raz wspaniałych Świąt.
-
Witajcie, w tym przedświątecznym czasie :) Asiu myślę,że nie może być źle. Te 3 miesiące to może być dobrze spędzony czas, niech mąż się zastanowi co chce robić, spokojnie szuka, a znajdzie swoją drogę. Dużo zdrówka, dbaj o siebie. Ciesz się świątecznym czasem :) Agata powiem Ci,że Ignacy ma różne momenty. Bywa,że już o 7 rano mam go dość,bo jest nie do opanowania, a są dni,że jest wspaniały i spokojniejszy. Teraz bardzo dużo mówi, buzia mu się nie zamyka, ma masę pytań i się złości jak go nie rozumiem-bo on tak szybko mówi, dziecko torpeda nam się trafiło :) Ledwie trzy dni temu Ignaś włożył sobie rodzynkę do nosa, skończyło się na wizycie w przychodni,bo mały wpadł w histerię, a ja nie wiedziałam jak wyjąć mu to z nosa.. Z nim nie da się nudzić. Teraz ma swoje zdanie na prawie każdy temat, czasem tęsknię do maluszka w domu, szczególnie jak patrzę na moich bratanków :) Diana mam nadzieję,że Twoja mama czuje się już lepiej, i w ogóle spokojniej u Ciebie. Daj znać co słychać. Mania i jak tam wiecie już coś w kwestii siostry? Też się zastanawiam co słodkiego szykujesz na święta:) Michalina a jak u Ciebie, jak dziewczynki? Ja dziadek się ma? U nas dużo zamieszania, jak to przed Świętami. Prezenty kupiliśmy tydzień temu, dzieci zostały z babcią, a rodzice szaleli w marketach. Prezenty dla wszystkich są, czekamy jeszcze na książki ze zdjęciami z naszą sesją, mają być we wtorek. Mężowi kupiłam notes, personalizowany, szepnęłam mu słówko,że fajnie byłoby dostać konkretny łańcuszek, liczę,że zapamięta ;) Dziś akcja lepienia uszek, moja szwagierka świetnie się spisała jako moja pomocnica, ogród udekorowany, choinką w domu zajął się mąż i dzieci, wyszło oryginalnie dość,chyba coś pozmieniam wieczorem. Jutro akcja pierniczkowa, a potem chcemy wpaść na jarmark,bo chyba wszyscy byli tylko nie my. Ignaś mnie martwi, bo ma dziwną wysypkę. Byłam z nim u dwóch lekarzy, w środę mamy dermatologa. Nie wiem co to jest,małego to nie męczy zbytnio na co dzień, ale wieczorem,po kąpieli okropnie narzeka na swędzenie i cały jest wysypany. Ale ogólnie to zachowuje się normalnie, więc pewnie coś jedynie skórnego. Nie mogą się dzieciaki doczekać świąt. Wigilia u nas, pierwszego dnia są chrzciny Teodora, jestem chrzestną mamą, więc dzień zajęty, a poniedziałek u teściów. Także w tym roku robię tylko parę dań na Wigilię, a rano będziemy jeść resztki, i chyba bardziej będzie mnie zajmować dekorowanie i porządkowanie :) Już czekam na te święta jak szalona :) miłego weekendu
-
Dziewczyny mam jeszcze świetną wiadomość na ciepło od kuzynki, ostatnie badanie pokazało,że choroba się nie rozwija. Co prawda wyniki krwi są słabe, ale wiadomo,że organizm musi się odbudować i zwalczyć grzybicę. Ale wróg pokonany. Nie ma komórek nowotworowych w organizmie. Dziś dostałam okres, jeszcze migrena doszła, kiepski dzień,ale taka wiadomość dodała mi skrzydeł. Musiałam Wam to powiedzieć :)
-
Witajcie:) Diana współczuję, to naprawdę musiał być dla Ciebie ciężki tydzień. Jak mama się czuje, trzymam kciuki by szybko doszła do siebie. Rzeczywiście różne przypadki chodzą po ludziach, taki wypadek musiał być kubłem zimnej wody dla teściowej, zobaczyła,.że nie warto tracić czasu na spory bez większego sensu. Szkoda,że dopiero wtedy sobie ustawiamy pewne sprawy w głowie prawidłowo. Spokoju Ci życzę. Maniu nie zadręczaj się na zapas, trzeba wierzyć,że wszystko będzie dobrze. Przecież na zmartwienia zawsze będzie czas-odpukać oczywiście. Dużo pozytywnych myśli Ci ślę. Kontrolne badania są bardzo ważne,ja po mamy przypadku regularnie badam znamiona, a po teściowej robię usg piersi co rok, obowiązkowo. Michalina jak tam dziadek? No i jak urodziny? Szykował się niezły maraton imprez urodzinowych dla córki? Pewnie Iga zachwycona:) Asiu jak tam panienki? jak słodka Tosia, dalej męczy ją ząbkowanie? Olek tydzień temu miał zapalenie gardła i straszny katar,ale pokonaliśmy problem. Na szczęście młodsze dzieci nie przyjęły wirusów. Dobrze,że mama i teściowie mi pomagali,bo miałabym problem z odbieraniem Lili nie szkoły, i chorym Olkiem w domu,ale daliśmy radę. W czwartek zrobiłam sobie babski relaks, z bratową poszłyśmy do kawiarni, w planie było kino,ale zamiast tego poszłyśmy na kawę i sernik. Wczoraj mąż miał wolny wieczór, wymęczyłam dzieciaki to mi szybko zasnęły i spokojnie czytałam :)A nas czeka aktywny weekend. Dziś mieliśmy sesję świąteczną, znów robimy prezent rodzicom w postaci foto książki. Okazało się,że taka sesja to nie jest duży koszt, a wielka przyjemność i piękna rodzinna pamiątka. Dzieciaki świetnie się bawiły, Lila pozowała jak modelka, mąż trochę był speszony z początku,ale tak się potem wkręcił,że nie chciał wychodzić od fotografów:) Jutro czeka nas dzień atrakcji, najpierw wizyta na Mikołajkach w jednej z galerii, będą warsztaty piernikowe,Mikołaj, czytanie bajek, teatrzyk, a potem obiad u teściów Mikołajkowy oczywiście. No i we wtorek szkolny bal mikołajkowy. Dużo się dzieje jak widzicie:) pozdrawiam
-
Diana no oczywiście,że nie ma innej opcji,niż taka,że zrobiłam dokładnie tak samo. Pamiętam jak taka znajoma z porodówki-jak ja rodziłam Olka, ona urodziła bliźniaki, przyjechała odwiedzić nas po porodzie Lili. Mała miała może ze 3 tygodnie, miałyśmy fajny kontakt, a ona do noworodka przyszła z dziećmi chorymi. Jej dzieci miały 3 dniówkę, ona mi mówiła,że to już 3 dzień czyli koniec. Olek oczywiście zachorował, Lilki nie wzięło,ale byłam wściekła. Chory 2 latek,noworodek i przeprowadzka do domu. Powiedziałam jej,że zaraziła mi dziecko to się obraziła, a potem zaczęła mówić,że dzieci chorują i to normalne, a ja jestem przewrażliwiona. Rozumiem,że dzieci chorują,i ciężko je uchronić przed każdą infekcją,ale po co na siłę prowokować choroby? Znajomość się skończyła gdy usłyszałam,że histeryzuję i robię z siebie nie wiadomo kogo. Także popieram, chociaż kocham moich bratanków, to uważam,że ich mama powinna się nimi zajmować gdy złapią zapalenie płuc. W czasie ustępowania objawów, po leczeniu ok,ale nie w pierwszych dniach. I jak tam się wszystko ułożyło? Jak teściowa? Asiu przepraszam,że ostatnio rzadko się odzywałam, nie wiem jak te dni mi umykają. Przykro z tą pracą męża,ale też myślę,że nie ma co załamywać rąk,tylko szukać czegoś nowego i naprawdę wierzę,że mąż znajdzie coś lepszego. Tak sobie myślę,że to Zosi zachowanie jest naturalne dla panienek w jej wieku :) Testuje swoją niezależność i waszą reakcję. Cierpliwość, miłość i uwaga, to pomoże:) Mania ja mam wrażenie,że u mnie tej jesieni dzieje się aż za dużo, chętnie przyjmę trochę Twojego spokoju. Mam nadzieję,że witamy dodadzą Ci porcji energii, moja szwagierka ostatnio zasypia przed dziećmi, nie wiem,ciśnienie,pogoda, jesień, bardzo dużo osób narzeka na braki w energii. Oby było lepiej. Michalina rzeczywiście dużo spadło Ci na głowę, a już lepiej z dziadkiem mam nadzieję? I w ogóle niech jesień łaskawa dla Was będzie. Agata co u Was? U nas szkoła rządzi dniem. Mąż ma dużo pracy,więc latam do szkoły 8 razy dziennie, bo jedno zaprowadzić, drugie przyprowadzić, a potem wrócić do domu. W przerwie pranie, gotowanie, sprzątanie,zakupy. Bywam zakręcona, ale nie narzekam za bardzo. staram się jakoś wszystko ogarniać, na szczęście dzieci mam zdrowe, więc jest prościej. Ignaś tylko rano niezbyt chętnie współpracuje i nieco marudzi przy wychodzeniu o 7.30,ale on akurat ostatnio zrobił się panem sową, lubi spać dłużej,ale nie lubi się kłaść jak mama mu każe, wczoraj zasnął o 23.15. Przyznaję,że ja padłam wcześniej, mąż z nim siedział i się bawił ;) Za to potem spał do 9.30 ciurkiem. Weekendy spędzamy różnie, tydzień temu byliśmy w domu kultury na przedstawieniu, dla mnie zbyt dziecięca, taka prościutka,ale dzieciom się podobało,a to najważniejsze. Wczoraj robiłam z Lilką zupę dyniową, i muffiny dyniowe na dziś,bo idziemy do teściów na obiad, to przyniesiemy deser. Wyszły bardzo dobre, chociaż roboty przy nich zdecydowanie za dużo:) A i mieliśmy randkę z mężem wczoraj wieczorem, właśnie w domu kultury był wieczór francuski, dzieci zostały z kuzynką męża, studentką co chce sobie dorobić, dzieci przeżyły, trochę bałaganu było,ale pewnie będziemy wychodzić częściej z mężem teraz :) Przydał nam się taki miły wieczór, z dala od klocków,aut i kredek:) Pozdrawiam na miłą niedzielę i udany tydzień
-
Witajcie kochane, nieco mnie pochłonęła codzienność. Maniu zdrówka dużo, anginę przechodziłam ze 2 razy,niezbyt chciałabym kolejny raz, okropne doświadczenie, najgorszy ten ból gardła, ani zjeść,ani się napić. Lepiej się czujesz? Asiu my też rozłożyliśmy sobie wizyty na grobach bliskich, mój Ignacy nie dałby rady jednego dnia zachować tyle powagi i nie biegać wszędzie. Mam mały wulkan :) Jak zmarła babcia męża Olek się pytał co się stało, nie ukrywałam niczego, moje dzieci jakoś tak się oswajają naturalnie. Nie mówię o niebie, śnie, itp,tylko naturalnie i z wyczuciem,ale prawdę. Tak mi mama mówiła jak moi dziadkowie zmarli, i widzę,że to działa, również w przypadku moich. Ale oni poza śmiercią prababci, którą odnotował tylko Olek,bo Lila miała dwa lata jeszcze się z nią nie spotkali,więc na razie gdybam teoretycznie,że wiedzą o co chodzi i nie będą zasypywać pytaniami. Diana przyznam się,my na Wszystkich Świętych byliśmy w kawiarni na gorącej czekoladzie. Ale nie każda knajpa była otwarta,to oczywiście kwestia indywidualna i tak powinno być ;)Dobrze,że wszystko naprawione i macie ciepło,to ważne :) Michalina co u Ciebie i dziewczynek? Agata co u Was? A u nas działo się i dużo i niezbyt dużo. Wiadomo,przed 1 listopada dużo czasy spędziliśmy na grobach, ale samego 1 odpuściliśmy. Czekamy aż najmłodszy przestanie korzystać z wózka, bo w tłumie z nim to ciężko. Lila dostała zapalenia spojówek bakteryjnego,kropli nie dawała sobie wkropić. Zaszczepiłam dzieciaki i siebie na grypę, mąż wybiera się drugi tydzień. Ja czułam dzień po lekkie osłabienie, i takie łamanie w kościach, ale Ignaś to ostro gorączkował, na szczęście przeszło. Mam nadzieję,że chociaż odporny będzie i warto było. Oczywiście mam jesienną chandrę, 4 dzień pada, wariuję w domu, ale nie będę latać w deszczu po mieście. Na szczęście niedziela ma być bez deszczu-oby,bo planuję dzień poza domem z rodzinką. Oddałam samochód do przeglądu, coś tam pan znalazł, i do środy jestem bez auta, zapomniałam jak to nie mieć auta i maszerować kwadrans po zakupy :) Dziewczyny kuzynka miała badania, bardzo dobrze reaguje na leczenie, jeszcze dwie tury i oby to się utrzymało,bo będzie świętowanie zdrowia-mam nadzieję! :)
-
Diana myślę,że miałaś cudowne wakacje, ten ocean,zazdroszczę:) Moje dzieci gdzie by nie pojechały na pewno zajadałyby się frytkami:) Ach,pozazdrościć :) Agata jak długo Ciebie nie było,nieładnie:) Ada weszła w taki wiek,że jest absorbująca,to i wybaczam.A jeżeli ma charakter jak Ignaś to już w ogóle :) Ja widzę różnicę w takim starszym wieku, Lila jest jak Ignaś,ona w klasie sobie świetnie radzi,jest odważna,pewna siebie(choć chwilami za bardzo), a spokojny Olek często stanie tam gdzie mu każą,cichy,spokojny,wrażliwy-nie na te czasy. Wpadaj kochana częściej:) Maniu jak tam po remoncie? Joasiu co tam u Was słychać? jak Tosia się ma? Michalina jak dziewczyny się mają? jak w pracy? U nas tydzień infekcji,mąż,potem ja,potem dzieci,oprócz Lilki. A teraz paskudna aura,ale za to wszyscy zdrowi i radośni. Niestety przez tę chorobę nie odwiedzaliśmy małego Teodora i bardzo się stęskniłam za nim,a widziałam małego ledwie raz. Ignaś coraz spokojniejszy,przy chorobie spał z nami,ale w poniedziałek już wrócił do siebie. Trochę w dzień jest marudą jak mu uwagi nie poświęcę kiedy ma na to ochotę,ale jest lepiej,na szczęście,bo bym zwariowała. Nie pojechaliśmy do kuzynki,mam nadzieję,że w niedzielę pojedziemy,wiadomo ona z żadnym wirusem mieć do czynienia nie może. Leczenie znosi w miarę dobrze,kiepsko z jedzeniem,ale na siłę się zmusza bo waży dziś 37 kilogramów,a to przecież dorosła kobieta. Ta pogoda dziś fatalnie na mnie działa,do 11 siedziałam w piżamie,dobrze,że mąż zawiózł dzieciaki do szkoły.Mam schab,zrobię kotlety, odbiorę dzieciaki i chyba nic więcej nie zrobię,przespałabym ten dzień. Oby jutro było lepiej,choć marne perspektywy. pozdrawiam
-
Witam się jesiennie. Pogoda idealnie się popsuła,rzeczywiście na samo wspomnienie jesieni. Chociaż dziś jest naprawdę fajnie,taka złota jesień. Asiu szkoda,że nie mieszkasz bliżej to bym Ciebie wzięła na jakieś babskie spotkanie;) Każda mama ma momenty zmęczenia i znużenia,fajnie by było gdybyś zrobiła coś dla siebie,oderwała od rutyny,to nie tylko Tobie jest potrzebne,ale całej rodzinie. Nie wiem regularne spotkania z koleżankami,wypad do kina,na zakupy,może jakiś sport? Coś co da Ci przyjemność i osłodzi codzienność. Michalina jak zdrowie dziewczyn?Też myślę,że dobry szef to dziś skarb,super Ci się trafiło:) Mój mąż dziś też ostatnio obiad robił,skromne łazanki z kapustą:) Maniu i jak tam po remoncie? Pochwalę się,mam drugiego bratanka :)Teodor Klemens:)Moja bratowa nieco rozczarowana,bo planowała dwójkę dzieci,chłopca i dziewczynkę,a tu drugi synek. Ale maluszek jest taki słodki,że każdego rozbroi,mąż zakazał mi go odwiedzać, bo od razu marzy mi się kolejny maluch zaraz,natychmiast:)Moja mama nieco kręci nosem na imię,wybrali po pradziadkach,Teodor z rodziny bratowej, Klemens to mój dziadek,od taty strony,od mamy Wiktor,i mama uważa,że trzeba było mu dać Wiktor na pierwsze. Bo Teoś tak dziwnie dla niej,przyzwyczai się;) Sama bym tak dziecka nie nazwała,ale u innych mi się podoba. Ignaś w dzień bardziej spokojny,ale za to spać musi z nami.Jakbym miała noworodka w domu,budził się co godzinę i jak był sam w pokoju był okropny płacz. Mam nadzieję,że to uwielbienie mamy mu nieco minie jednak.Starszaki fajnie w szkole sobie radzą,co prawda Olkowi trzeba poświęcić więcej uwagi,bo mocno przeżywa wszystko,ale jest w porządku. Czasem zapomni,no często,z wrażenia,a to stroju na w-f,albo piórnika;) Lekko rano się ociąga, śniadanie je delektując się każdym kęsem,ale taki już on jest:) Do kuzynki jadę w sobotę,kochana jest bardzo dzielna. A dziś byliśmy na imprezie Kinder dla dzieci, takie tam kreatywne miasteczko,dzieciaki zachwycone, ale i rodzice dobrze się bawili:) Czas kłaść dzieciaki,bo jutro szkoła. pozdrawiam
-
Witajcie kochane:) Lato nie chce odejść,albo w końcu nadeszło,jest tak pięknie. Cały czas jemy obiady w ogrodzie,uwielbiam to. Szkoda,że dzieciaki muszą chodzić do szkoły,najchętniej leżelibyśmy na plaży. Ale jako,że matka ze mnie świetna zabrałam ostatnio moją mamę i moją trójkę nad morze,tak po szkole;) Mąż ma dużo pracy,dzieci ładnie chodzą na swoje zajęcia.Lila tam szaleje,ale na razie pozytywnie. Taka wygadana,wszystko chce robić,pani nie może się jej nachwalić. Tylko muszę nieco utemperować jej zdolności do grania pierwszych skrzypiec,musi pamiętać,że inne dzieci też są wokół;) Olek sobie ładnie radzi,ale w jego stylu,zupełne przeciwieństwo Lili,cichutki,spokojny,widać,że jeszcze nie do końca się odnajduje na nowo w klasie,ale znam go i niebawem stres powinien minąć. Za to Ignaś mi się popsuł. W domu jak jesteśmy sami jest super,klocki,auta,papier i kredki-dziecka nie ma,cisza,spokój.Ale wystarczy,że rozmawiam przez telefon, z panią w sklepie,przytulę starszaki,męża,cokolwiek zrobię bez Ignasia wpada w dziką złość. Myślę,że powodem jest Bruno,mój bratanek dużo czasu u nas spędzał ostatnio i wiadomo,młodszy o rok,to go karmiłam łyżeczką,częściej nosiłam,poświęcał nieco więcej uwagi,i mały się zrobił taki zaborczy. Wczoraj jak zajęłam się Lilą warkoczykiem do szkoły dostał takiego ataku histerii bo koniecznie musiał iść na ręce do mnie,że myślałam,że mi się udusi. Zwrócił śniadanie z tego płaczu,no wiem co z nim robić. Mam nadzieję,że mu to jakoś samo minie,tak jak przyszło. Chwilowo wszystko muszę przy nim robić, nikt nie może go dotknąć nawet,tylko mamusia kochana,ale nie przeszkadza mu to pluć na mamę jak nie weźmie w porę na ręce;)Ach te dzieciaki, czasem mam ochotę zwariować. Kuzynka dobrze zniosła leki, ma takie specjalne,precyzyjną terapią immunologiczną. Ponoć jest duża szansa na całkowite wyzdrowienie. A ja lada moment po raz drugi zostanę ciocią, bratowa ma termin na piątek,także spodziewamy się w każdej chwili nowego członka rodziny:) Diana i jak tam,wiadomo coś w sprawie kucharza? Jak przygotowania do wakacji?Ja też nieco wariuję i 7 razy sprawdzam czy mam wszystko,a szczególnie apteczkę przed każdym wyjazdem. Joasiu moja Lila i Ignaś źle reagują na mleko. To znaczy Lila tylko takiego czystego nie może pić,jogurty,sery,jak dodam do ciasta to tak,ale tak być świeże wypić to nie. A Ignaś tak samo. Ale może rzeczywiście jak Michalina pisze to epizod i ma związek tylko z danym produktem? Michalina ja się po czasie cieszę,że Olek poszedł jako 6 latek do pierwszej szkoły,tak samo pójdzie Lila,teraz jest w zerówce. Olek był wrażliwszy,delikatniejszy,nie było różowo,ale w szkole jako uczeń z programem radził się świetnie. To nie były sztywne lekcje,nauczycielka naprawdę dbała o dzieci. Ale teraz nie myśl co mogłaś zrobić,wybrałaś najlepiej jak mogłaś dla Igi:) Maniu jak tam remont się posuwa do przodu? Agata co u Ciebie? pozdrawiam
-
Witam się:) Joasiu zdrówka,moja teściowa była na grzybach,i bach, pojechali wcześnie rano,i jednak poranki takie chłodne,że leży zaziębiona paskudnie. W każdej sytuacji szukaj pozytywów,inaczej będziesz się dołować,niepotrzebnie. Kurs ruszy,ale trochę później,Tosia podrośnie,spędzisz z nią więcej czasu,zrób coś dla siebie,będzie fajnie:) Smakoszka widać Ci rośnie,wołowinka,ciekawe co dalej polubi:) Maniu jak urządzaliśmy nasz dom ze stanu surowego to miałam wrażenie,że to trwa i trwa,ile się nadenerwowałam,ale myślę,że radość potem z mieszkania w fajnym wnętrzu rekompensuje niedogodności.:) Długie dojazdy nie są fajne,dobrze,że spokojnie do tego podchodzisz:) Michalina jak Iga odnalazła się w zerówce-nowy budynek,nowe koleżanki? Mam nadzieję,że obyło się bez problemów. U nas początek roku minął spokojnie,to znaczy 1 września. Lili w zerówce się podoba,wychowawczyni mi mówiła,że liderka z niej się robi.Pocieszała smutnego chłopca,rwała do rysowania, opowiadała o wakacjach,ale dziś jak po nią przyszłam powiedziała,że szkoła nieco męczy i zapytała czy jutro będzie już niedziela :) Ale ogólnie zadowolona aż miło.Olek nieco gorzej,musi się na nowo przystosować. Rano jest marudny, dziś tak się zbierał,że się spóźniliśmy parę minut,i oczywiście wejść nie chciał,ale jakoś dał radę. Najgorzej,że Olek i Lila mają raz w tygodni wspólną godzinę początku zajęć,a kończą 2 razy na szczęście.Ale będę latać w te i na powrót. No trudno,damy radę. Wczoraj był paskudny dzień,tyle zaplanowałam a wyszło na to,że siedzieliśmy w domu czekając aż deszcz przestanie padać,ale nie przestał do nocy niestety. A dziś proszę,nie pada,ale dzieciaki już muszą do szkoły. obiecałam Olkowi naleśniki,trzeba smażyć,wersja na słodko z borówkami:) P.S.Trzymajcie kciuki za moją kuzynkę,zaczyna drugi etap leczenia, przyda się jej dużo siły.
-
Witajcie kochane:) U nas rzeczywiście weekend plażowy,pogoda cudowna,dzieciaki zachwycone, wieczorami zasypiały błyskawicznie a ja mogłam sobie spokojnie zrobić pranie;) Też mi szkoda końca wakacji. Lila idzie do zerówki,ona jest taka tym zachwycona,że już od poniedziałku zakłada plecaczek i marudzi,że to jeszcze nie dziś ;) Trochę mi smutno,bo z tą moją rozrabiaką fajnie było,a teraz tak poważnie,zerówka,jakieś obowiązki.Został mi Ignaś do urozmaicania codzienności;) No i więcej spacerów do i szkoły.Dla kondycji w sam raz. Moja bratowa na końcówce ciąży musi leżeć,brat mi przywozi Bruna do zabawy,mały jest wspaniały,ale charakter ma jak Ignacy, dwa małe zbóje, ciężko przy nich złapać sekundę na oddech. Ale jest fajnie,lubię taki dom pełen dzieci i zabawy. Teraz będzie mi za cicho i pewnie za spokojnie;) Olek zaczyna się stresować szkołą, widzę po nim,że nie chce końca wakacji, dużo z nim rozmawiam,ale nie daje to efektu,pewnie będzie ciężko z początku wrócić do rutyny. Mi też,skończy się latanie w piżamie do 11 i dnie w ogrodzie.Czas płynie za szybko. Maniu jestem zachwycona opisem wakacji.Tak bym chciała moją bandę zabrać do Krakowa,tym bardziej,że 50 km od niego mieszka brat mojej mamy. Ale jakoś się nie składa jechać, szkoda. Jestem pewna,że tam każdy czuje się dobrze:)A długo jeszcze remont potrwa? U mnie z początku jak sklepu nie było to też wszędzie musiałam iść i iść,jak to mnie irytowało. Teraz autem podskoczę tu i tam,ale pieszo to sobie już nie wyobrażam:) Michalina świetny pomysł na spędzenie rodzinnego weekendu:)Ja dziś mam chyba za niskie ciśnienie,w ogóle nie chciało mi się wstawać. Musiałam też wypić kubek kawy, a jej nie lubię bez mleczka, tartej czekolady i cukru:( Asiu pisałaś mi o wizycie szefowej, także nic nowego nie dodam ponad to,że bardzo mi przykro bo wiem,że dużo to dla Ciebie znaczyło. Ale być może los ciekawsze projekty szykuje dla Ciebie? tego się trzymamy. Diana ja tak samo okropnie już tęsknię za wakacjami. Chyba nawet bardziej niż moje dzieci razem wzięte,uwielbiam ten czas.A Ty masz fajnie,niebawem wyjazd na super wakacje:) Z przedszkolem się nie martw,większość maluchów z początku marudzi... Dajcie sobie czas. pozdrawiam
-
Agata mój Ignaś je chętnie jajka na miękko,jajecznicę na parzę robię,teraz latem to zrobię jogurt z owocami taki koktajl dodaję płatki owsiane,jaglane czy ryżowe,miksuję i mały pije,gęsty i pożywny taki miks. Daję mu serek waniliowy ,dorzucę owoce. Mannę zrób,może jakiś ryż na mleku z owocami. Albo makaron z serkiem i owocami. No i najważniejsze nie zmuszać,moja Lila przez moje stanie nad nią i podtykanie a to tego a to tamtego by coś zjadła to teraz jest niejadkiem pierwszej klasy. Zabrałabym upały do siebie :) Michalina wiedziałam,że dasz sobie świetnie radę w pracy:)a jak zdecydowaliście ze szkołą Igi ? Szkoda Asiu ,że pokój nie do końca pasował,ale widoki nadrobiły :) Diana w okolicy dużo teraz zaziębień ta paskudna pogoda działa. Maniu co tam słychać:) Pogodę mieliśmy na dwa dni. Potem a to zimno albo cieplej ale deszczowo. Także szkoda. Chociaż samo miejsce cudowne,mąż już się zgłosił na wyjazd za rok. Ale wiadomo kiedy nie ma pogody nieco dzieci się nudzą i męczą rodziców. A teraz to szykujemy się do szkoły. Lila zaczyna zerówkę,przeżywa wyprawkę. Olek nie tęskni za szkołą i złości się gdy coś kupię. Ponoć weekend ma być pogodowo ładny,chciałabym nad morze pojechać poleżeć na plaży w sobotę. Jutro teściowa mi dzieci weźmie ja mam fryzjera i kosmetyczkę -dwie godziny rozpusty. :pozdrawiam
-
Pozdrawiam Was dziewczyny z Mazur:)na razie pogoda dopisuje ,okolica urocza. Bardzo cicho,spokojnie,jezioro wspaniale. Jestem bardzo zadowolona. Pozdrawiam Was z ganku,szkoda czasu na sen jak tak cudownie;)
-
Witam się i ja:) Trochę mnie było,bo dużo się działo. Przede wszystkim popłynęłam na ten Bornholm, i dziewczyny było cudownie. Bałam się strasznie czy tam kołysać nie będzie za bardzo,ale o dziwo w ogóle nie czułam różnicy między pociągiem,a statkiem. No, ale faktycznie pogoda była piękna i spokojna. Nie wiem jak byłoby przy sztormie:) Sam Bornholm magiczny, musimy tam wrócić z dziećmi. Było mi żal,że ich nie ma, naprawdę miałam coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Ale Ignaś zapewnił nam stres i większe wyrzuty sumienia. Otóż złapał Bostonkę, dziewczyny myślałam,że zwariuję, tak daleko od dziecka. Oczywiście tylko wyjechaliśmy a on zaczął się gorzej czuć. To wirus podobny do ospy, ale łagodniejszy na szczęście. Miał w sobotę gorączkę i okropnie go wysypało, taki jakby trądzik. Moja mama się przeraziła, ale na szczęście jak wróciliśmy w niedzielę wieczorem to mały już czuł się lepiej. Wysypka już zeszła po tym tygodniu z chorobą, ale miał sporo zmian w buźce, niewiele jadł, i teraz też nie chce jeść ten mój głodomorek. Strasznie krzyczy przy posiłkach bo ma złe skojarzenia. Staram się dzieciom zapewnić wakacyjne atrakcje, pogoda dopisuje, więc a to park, a to morze, a to basenik w ogrodzie. Dziś mąż ma cały dzień wyjazdowy, więc mam w planie babską imprezę,zaprosiłam moją mamę, Olek i Ignacy spędzą czas z dziadkiem, a my sobie pogadamy, zrobimy maseczki, pomalujemy paznokcie i upieczemy ciasteczka dla chłopaków, i poopalamy się:) Jutro mam ważnych gości na śniadanku, Asię z rodzinką. Szkoda,że my w piątek wyjeżdżamy na Mazury, i mogę Wam poświęcić tylko jedno przedpołudnie... Ale niestety nie zgrały nam się terminy:( Michalina jak tam w pracy, jak dobrze pamiętam chyba zaczęłaś od 1 sierpnia? Maniu udanych wakacji,spokojnego remontu,jak najwięcej odpoczynku i relaksu-zasługujesz na to:) Diana zazdroszczę Ci bardzo. Jakbyś miała wolne miejsce w walizce to mnie zabierz z sobą. ;) Moja szwagierka była teraz w Chorwacji i z opcji all inclusive była zadowolona. Jej siostra wybrała apartament, i ostatecznie wydali więcej, mieli więcej pracy-śniadania, sprzątanie, nie było basenu, placu zabaw dla maluszka. Aj, sama bym wyjechała nad Ocean:) Agata co u Was? Asiu czekam na Ciebie?
-
Ja to już nie mówię jak bardzo nie rozumiem tego co się dzieje. Jak zobaczyłam te zdjęcia martwych dzieci to okropna złość mnie naszła. Nie znajduję zrozumienia dla takiego działania, i to w imię czego? Naprawdę ciężko mi nawet pomyśleć co muszą czuć rodziny ofiar i to nieważne czy to dzieje się w Turcji czy Francji, świat oszalał po prostu. Tym bardziej to przeżywam bo mąż i syn byli we Francji przecież. Jak sobie pomyślę,że coś takiego mogło się stać za ich pobytu to serce mi staje na chwilę. Asiu uważam,że nieważne gdzie, ważne byście byli razem. To jest najważniejsze. Musicie wypracować kompromis, nikt nie mówił,że życie będzie proste niestety. Szkoda,że musicie podejmować takie decyzje na szybko. Współczuję tej sytuacji. I jak Zosi na koloniach się podobało? Jak wrażenia? Niektóre maluchy nie lubią takich pojedynczych smaków, właśnie zupki lepiej im wchodzą,że tak powiem:) Diana i jak tam wyjazd nad morze? Ja jestem bardzo za takimi wyjazdami z rodzinką na weekend by naładować baterie:) Michalina szkoda,że pogoda popsuła Wam szyki. Rozumiem rozdrażnienie, rok temu na dwa tygodnie nad morzem mieliśmy 2 dni plażowe. Ale jak mówisz najważniejsze,że wróciliście cało i zdrowo, miejsce zwiedzone i pewnie mimo wszystko macie parę fajnych wspomnień. Mania co słychać? Agata co u Ciebie? No i mieliśmy w planie Chorwację,ale uznałam,że nie chcę się stresować wyjazdem za granicę, jakoś mi się odechciało. Za to byliśmy wczoraj u rodziców na obiedzie i oni mówili,że w sierpniu znowu jadą na Mazury. Znajomy kupił tam chatę i od maja z żoną siedzą i tylko goście się zmieniają. Moi rodzice będą u nich, to my skorzystamy i w okolicy wynajmiemy jakiś domek. To będzie Augustów, albo okolice. Dużo atrakcji dla dzieci-moja mama tak twierdzi, a że będą na miejscu, to liczę,że będą chcieli trochę czasu spędzić z dziećmi i mnie odciążą :) Teściów zalała ta powódź jednodniowa, na szczęście piwnica, ale całą sobotę mąż pomagał przy porządkach, niestety parę cenniejszych rzeczy było w tej piwnicy,ale to tylko rzeczy na szczęście. W budynku gdzie mąż ma firmę też piwnicom się oberwało,ale mąż ma siedzibę na 1 piętrze więc u niego było spokojnie. A my mamy własną akcję lato w mieście. Dziś zabrałam dzieciaki do Gdyni do pracowni zabawek na warsztaty, same robiły sobie zabawki:) Jutro planuję przejazd tramwajem wodnym ze szwagierką i dziećmi. Tylko niech Ignasiowi te ząbki wyjdą, jest nieznośny do kwadratu.... Miłego tygodnia:)
-
Witajcie. U mnie dużo się działo, nieco za dużo nawet. Po powrocie z wakacji trzy dni ogarniałam dom,pranie, ogródek. Potem szykowanie drugich urodzin Ignasia. W piątek jednak jubilat dostał gorączki, wychodzą mu znów ząbki, bałam się choroby,ale to tylko ząbki. Ale dwa dni to jego marudzenie, ciągłe płacze, niewyspanie i masa roboty. Ale urodziny się udały, było dużo dinozaurów-bo to fascynuje obecnie najmłodszego. Goście dopisali,pogoda taka sobie,mogłoby być lepiej, bardziej jak późny wrzesień a nie początek lata. Ale Ignaś zachwycony, on uwielbia jak dużo się dzieje dookoła i jest dużo dzieci, a jak jeszcze cała uwaga skupiona jest na nim to w ogóle jest cudownie:) I znów spotkałam się z Asią, co prawda znów na parę chwil dosłownie, ale było miło. Tylko szkoda,że Asia była sama, koniecznie zapraszam nad morze. My po wakacjach mamy dobre humory, wyjazd był naprawdę udany i przyjemny. W sierpniu druga część, pewnie w morskich okolicznościach przyrody. Ale przed rodzinnym wypadem, z mężem robimy sobie weekend dla siebie. Kierunek Bornholm. Od piątku do niedzieli, płyniemy promem, na miejscu oczywiście rowerowe wycieczki i 48 godzin bez marudzenia, słodkiego,ale jednak marudzenia. Wypływamy w piątek:) Bardzo to przeżywam, odkąd 7,5 roku temu urodził się Olek skupiliśmy się maksymalnie na dzieciach, domu,codzienności. Sami nigdzie nie jechaliśmy, nie chciałam zostawiać dzieci, jakoś zajęcie się sobą uważałam za robienie krzywdy dzieciom i rodzinie. A teraz pomyślałam,że dzieci rosną, zaczną mieć swoje życie, a my będziemy parą, którą poza dziećmi niewiele będzie łączyć. Więc czas to zmienić. Nigdy nie płynęłam promem, nie zwiedzałam Skandynawii, więc ten weekend będzie ekscytujący:) Oczywiście ciągle martwię się o kuzynkę. Podczas naszych odwiedzin była taka hmm, spokojna, pewna zwycięstwa z chorobą, ale potem,już podczas rozmów telefonicznych szczerze mówi,że bardzo się boi. Bo za parę tygodni ma badanie PET-będą szukać komórek rakowych i od tego zależy co dalej. Na razie musi nabrać sił, jest ciągle na antybiotykach przez zakażenia po naświetlaniach, mało je, brak jej sił, ale musi walczyć. Asiu nic nie wiedziałam o rozmowie o pracę, koniecznie daj znać jak mu poszło i jakie wrażenia ma po niej. Diana to fajnie,że dołek za Tobą. Tak to już jest, jak nie ma się pracy to się za nią tęskni, jak jest jej za dużo to chciałoby się wszystko rzucić. Najważniejsze to znaleźć równowagę:) A zdradzisz kierunek? My poważnie myślimy nad Chorwacją:) Mania aż wstyd,że w tym roku w ogóle nie byłam latem na plaży, naprawdę wstyd. Może jutro będzie pogoda to zapakuję dzieciaki i bach nad morze:) A gdzie tę sztukę grają? Michalina jak wakacje? Agata co u Was? pozdrawiam
-
Witam dziewczyny i pozdrawiam jeszcze z gór:) Także wakacyjne pozdrowienia do Was ślę. Co prawda w sobotę wieczór wracam,ale jeszcze korzystamy ile można. Masa spacerów, masa rodzinnego odpoczynku. Miejsce piękne, dzieciaki śpią jak nigdy, takie wymęczone dzienną aktywnością, a jest tu co robić. Góry zaliczone, do tego piękny pensjonat, bardzo rodzinny, ludzie przyjaźni, pogoda naprawdę super. No i sama nie wiem jak to się dzieje, ale Lila tutaj je dosłownie wszystko :) Jedyny minus to komary, u nas ich nie było, a tutaj jakieś zatrzęsienie, dzieciaki pogryzione od góry do dołu. Zresztą my też nie ustrzegliśmy się pogryzień,ale wiadomo nie krzyczę tyle co Ignaś bo go swędzi. Jakbym mogła zostałabym jeszcze z tydzień. Agata mam nadzieję,że nikt znajomy nie ucierpiał w tym zamachu? Okropne. Więcej napisze z domu. pozdrawiam
-
Asiu bardzo mi przykro,że stanęliście przed takim wyborem. Ciężko coś doradzać. Mój mąż jak wiecie już zaczął pracować często poza domem, takie dojazdy kiedy w domu są małe dzieci są naprawdę męczące. Nie oszukujmy się dom jest wtedy na naszej głowie, bo on wraca zmęczony-trudno się dziwić. Ale my też jesteśmy zmęczone i sfrustrowane, bo go nie ma. Tego modelu nie polecam, owszem da się tak żyć od czasu do czasu,ale non stop to sobie nie wyobrażam. Albo bym się wyprowadziła całą rodziną, albo szukała czegoś nowego. Czasem takie zmiany są tylko na plus. Jestem pewna,że znajdziecie najlepsze rozwiązanie. Maniu wszystkiego dobrego, bardzo słodkiego kolejnego roku życia:) Diana super,że takie dobre wyniki przyszły,możesz odetchnąć ;) Zapalenie spojówek nie jest niczym miłym, szkoda,że Was dopadło. Michalina na pewno to będzie ciekawe doświadczenie. No i oderwiesz się nieco od domowej rutyny, to też będzie z korzyścią dla rodzinki:) Agata wspaniale,że urodziny takie udane:) A u nas mnóstwo się działo. Szykujemy się do wyjazdu. Mieliśmy jechać w niedzielę w góry,ale jedziemy w sobotę, robimy przystanek u mojej kuzynki. Już w domu, bardzo zmęczona, osłabiona,ale szczęśliwa,że może być u siebie. nocujemy u cioci, by kuzynce nie przeszkadzać,ale kazała siebie odwiedzić i dodać otuchy. Teraz czekać trzeba miesiąc ponad na badania, które pokażą czy wróg pokonany. Trzymamy kciuki. Szykuję się do naszego wyjazdu, a dopiero co mi panowie z wyjazdu wrócili, w środę wieczorem odebrałam męża i syna z lotniska. Mój mąż z bratem, jego synem i teściem wyruszyli na męską wyprawę do Marsylii, na mecz z Ukrainą. Dowiedziałam się w ostatniej chwili, tak dzień ojca postanowili poświętować Ponoć miałam się dowiedzieć tak późno-w piątek zeszły, by nie panikować i nie zabronić wyjazdu. I tak trzęsłam się ze strachu, wiadomo po zamachach w Paryżu wolałabym by mój synek i mąż tam nie jechali,ale wrócili nie tylko zdrowi co zachwyceni. Olek lot zniósł dzielnie, choć mąż mówił,że w ogóle się nie ruszał w samolocie, taki stres go dopadł. Ale mecz zrobił na nich takie wrażenie,.że buzia mu się z emocji nie zamyka, inne dziecko:) Teść zachwycony jak dziecko ;) Tylko ja trochę panom zazdroszczę, te widoki, nie mogę przestać oglądać zdjęć. Niby 3 dni tylko byli, i to niepełne, ale wrażenia zostają na całe życie;) teraz pakuję nas do wyjazdu, o 14 mamy zakończenie roku, idziemy sporą grupą:) No a od jutra zaczynamy nasze małe wakacje. Pozdrawiam Was:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 32