Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Bet

Members
  • Postów

    62
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Bet

  1. Witaj Bożena, w połowie stycznia miałam przeprowadzoną operację serca:wymiana zastawki aortalnej i aorty wstępującej z powodu powstania tętniaka. 10 dni pobytu w szpitalu (tylko ze względu na długą podroż powrotną do domu, pacjenci miejscowi wypisywani byli po około 6 dniach). Od tygodnia jestem w domu, zaczynam adoptować się do nowych okoliczności. Pakuję się na wyjazd rehabilitacyjny, na który każdy po zabiegach kardiochirurgicznych jest kierowany. Jutro drugi raz będę miała badanie krwi na INR (po wyjściu ze szpitala). Za kilka dni pierwsza kontrola kardiologiczna i........... powrót do życia :) Nie powiem Ci, że czujesz się świetnie po takiej operacji, bo bym mocno skłamała. Pierwszy tydzień jest ciężki, ale w obecnych czasach promuje się leczenie bez bólu, więc podawane są leki przeciwbólowe tak często, jak tego potrzebuje pacjent. Zabieg jest bardzo poważny, więc siły powracają dłużej niż po innych operacjach (np tarczyca czy wycięcia woreczka robaczkowego). Ewa opisała Ci rzeczy, których nie wolno po operacji robić, ale zapewniam Cie, nie jest to takie trudne. Ważne jest, aby mieć kogoś do pomocy w pierwszych tygodniach. Mam nadzieję, że trochę Ci podpowiedziałam. Jeśli jeszcze coś mogę pomoc ,to pytaj. Pozdrawiam - Bet
  2. Ewa, zazdroszczę biologicznej, współczuję rozcięcia (mnie niewiele mniej rozcięto) :)
  3. Witaj Ewa, tak, wiem, że maluszki są operowane. Sama dowiadywałam się o leczenie 6-miesięcznego dziecka z dziurami w serduszku. Widziałam maleństwa na rękach rodziców całe sine i cierpiące. Nauka idzie do przodu w zaskakującym tempie:) Całe szczęście! Zastawki, głównie biologiczne są wszczepiane metodą małoinwazyjną. Na szczęście. Sama leżałam na oddziale gdzie lekarze starają się jak najmniej ingerować w człowieka / o ile dana metoda jest pomocna w zdrowiu pacjenta. Mnie też pomimo rozległej operacji potraktowano nieco ulgowo (nie rozcięto od obojczyka, ale troszeczkę poniżej). Super, będę mogła zrezygnować z golfów latem :):):) Wydaje się to mało istotne, ale dla kobiety....................???!!!! Najważniejsze zdrowie i życie, a jak to powraca do normy to i wygląd jest istotny. Czy posiadasz jakieś zdanie, wiedzę na temat aparatów do pomiaru INR? Są bardzo drogie, paski diagnostyczne również. Czy jest możliwość jakiejś refundacji? Pozdrawiam Cię Ewa, dla mnie jesteś bardzo dzielną kobietą:) Bet
  4. Aż zastawka! Ingerencja w serce. Jesteś młody, więc wszystko pójdzie dobrze. Ja byłam *młodą* pacjentką. W swoim czasie najmłodsza na oddziale i malutkimi kroczkami dźwigam się. Ty pójdziesz jak burza :) :) Bet
  5. Kiedy masz mieć zabieg? To samo co u mnie? Gdzie? Ja czekałam na swój od marca (08.03.2011 r. - dzień kobiet). Sporo nadenerwowałam się, w pewnym momencie już nie wytrzymywałam nerwowo. Na szczęście jestem po i szykuję się do wyjazdu na rehabilitację:) Ty również później pojedziesz, bo wszystkich pacjentów kardiochirurgicznych wysyła się na rehabilitację. Mam przyjaciół w Twojej miejscowości, towarzyszących mi w miłych i najtrudniejszych chwilach. Między innymi tej ostatniej:) Przez sentyment trzymam zatem mocno, podwójnie kciuki za Ciebie. Bet
  6. Moja druga niedziela w domu :):):):) Witajcie, życzę Wam, aby była dla Was udana :) W piątek przyjęłam pierwszych gości - przyjaciół. Był serniczek i zdrowotna nalewka z aronii ;) Wczoraj byłam na pierwszym spacerze w parku, wyszłam z inkubatora:) Dzisiaj idę na obiad rocznicowy do bardzo przyzwoitej restauracji. Socjalizacja idzie pełną parą. Potem rowerek stacjonarny i przygotowanie do kawusi w poniedziałek z koleżanką z pracy. Zaczyna mi się to podobać:) Jak dobrze nie chodzić do pracy:) Pozdrawiam Was bardzo bardzo gorąco. Choć się nie znamy, ale daliście mi wiele siły kilka dni przed............ Dziękuję. Bet
  7. Zabrze, Anin, Kraków i Katowice to wiodące w Polsce placówki. Mi kilka lat temu ktoś powiedział, że tylko Zabrze, więc tam pojechaliśmy na by-pasy, a teraz powtórzyłam - zastawka i aorta. Dlatego tak trafiłam. Od prof. Religi rozpoczął się rozwój kardiochirurgii w Polsce, a wspomniane instytuty dorównały Zabrzu. Też tak sądzę, że w Aninie jest dobrze. To jest na zasadzie - na coś trzeba się zdecydować :) Staram się ćwiczyć swoją wydolność, siły, mięśnie, uczestniczyć w możliwych dla mnie czynnościach domowych (na poziomie rąk - bez ich podnoszenia :) ). Siły powracają :)!!!!!!! Pozdrawiam mocno:)
  8. Jesteście kochani :) Tak, mam zamiar pozbierać się i zacząć żyć na nowo z werwą i korzystać z niego, bo szybko ucieka:) Ewa, nie wiem, czy znasz szpital w Zabrzu? Tu każdy pacjent jest traktowany z godnością, objęty jest pełną opieką. Podobnie rodziny pacjentów. No cóż - bolało, mocno bolało. Człowiek jest słaby jak mucha:) To była pierwsza moja operacja, nie mam porównania do innych, ale spotkani przeze mnie pacjenci, którzy poddawani byli innym operacjom niż związane z sercem jednogłośnie stwierdzali, że nie spodziewali się takiego bólu i słabości, sądzili, że szybciej będą stawać na nogi. Przeżyłam, 4 dni na oddziale intensywnej opieki, potem już sala ogólna. Chcę zapomnieć i teraz żyć od nowa:) SZPITAL jest wzorcem dla Polski i Europy! Jeżeli ktoś jeszcze nie wie gdzie się operować, to tylko tam. To było już. moje drugie doświadczenie z tym szpitalem. Zawsze pozytywne:) Pozdrawiam serdecznie. Na wszelkie pytania i wątpliwości odpowiem jeżeli ktokolwiek ma jakieś wątpliwości. Dziękuję za wszelkie wsparcie i mocne kciuki :) Bet
  9. Wracam do domu, mijam Wrocław :) Pozdrawiam Was mocno
  10. Tak jest:) trzymam się :) Zabieram z sobą komputer dla innych celów, nie do pisania w niecie: Jednak jeżeli będę w stanie cokolwiek naskrobać, to z pewnością dam znać. Bardzo cieszę się, że towarzyszyłaś mi, podobnie jak Twój przedmówca, w ostatnim dniu przed szpitalem:) Dziękuję Wam bardzo. Życzę duuuuuużo zdrowia i radości z każdego dnia
  11. Ewa, jesteś młodszą osobą, a dajesz więcej wsparcia niż najbliższe otoczenie. Wiesz co przeżyłaś, nie opowiadasz o *gdybaniu*. Najbliżsi potakują, starają się jak mogą, zaciskają zęby na kolejne moje marudzenie, bo co mogą zrobić??? Nikt z nas nie zna jutra. Wiem, że Zabrze jest świetne, bo już doświadczyłam tamtejszej opieki medycznej. Wzór dla Polski!!!!!!!! Dlatego tam jadę. Ewa, ja sama jeszcze nie cierpiałam cieleśnie, ale pół swojego życia poświęciłam opiece najbliższych i wierz mi, że przechodzili potworne męczarnie. Nie życzę tego nikomu. Niestety w potwornych cierpieniach zmarli I nie był to rak! Żyję w świecie medyków, więc wiem dużo o różnych problemach związanych z ratowaniem zdrowia i życia. Sam jestem bardzo dociekliwa;) i poszukuję informacji. Dlatego wiem co może się dziać. Niedawno straciłam najbliższą osobę i zaraz po tym dowiedziałam się o sercu. dlatego jestem taka marudna. Ciężko podnieść się w takiej sytuacji. Wszystko jest czarne. Biorę z sobą komputer, jeśli będę w stanie, to coś napiszę po tygodniu (może):) Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Pozdrawiam.
  12. Dziękuję Ewa za słowa pocieszenie. Wiem, że ma mi to przedłużyć życie. Nie mam jednak poczucia, że mam mieć jego poprawę, bowiem nic mi nie dokucza pod względem sercowym. Traktuję więc tę operację jako okaleczenie przedłużające życie, tylko nie wiadomo w jakim stanie???? Czy nie będzie gorzej, czy nie będzie powtórek, czy nie będzie powikłań po przyjmowaniu leków przeciwzakrzepowych, jak długo zastawka wytrzyma, zakażenia, zapalenia wsierdzia....... To jest zastąpienie jednego inwalidztwa naturalnego inwalidztwem sztucznym. Natury niestety nie poprawi się, można jedynie zmienić jej jakoś, niekoniecznie na lepszą. I tego się obawiam. I czy warto walczyć o kilka lat? Mam obecnie 46. Jestem kilka dni przed operacją, przygotowuję się do niej od prawie roku, więc wiem wiele, a może zbyt wiele, dlatego posiadam sporo obaw. Bardzo, bardzo dziękuję za wsparcie. Nikt tak nie rozumie problemu jak osoba, która to samo przechodzi, przeszła. Pozdrawiam goroca
  13. :) :( A ja czuję się, jak bym szła na skazanie. Nie mam żadnych dolegliwości, gdyby nie stwierdzono, że już czas na mnie, to żyłabym dalej bardzo aktywnie. Teraz od roku stoję w miejscu, aby nic mi nie pękło ( czyt.: tętniak :) ) Serce radzi sobie dobrze, zastawka pomimo wady nie daje żadnych dolegliwości. Znam niestety wszystkie złe strony operacji, życia po zabiegu i konsekwencji decyzji jakie podejmę w sprawie rodzaju zastawki. Niestety nie chcę (nie mogę) się pogodzić z okaleczeniem, protezowaniem, ograniczeniami życiowymi. Co innego, kiedy coś Ci z wiekiem się starzeje i w wieku 90 lat nie możesz biegać:)., a co innego, gdy jeszcze masz wiele sil do życia........ Ciesze się, że masz takie podejście. Ja natomiast mam potężną świadomość powikłań i to mi nie daje nadziei na lepsze życie. Pozdrawiam i idę się pakować na...........skazanie:)
  14. Wiem jakie są zalety i wady zastawek: biologicznej i mechanicznej. Mnie niestety czeka tradycyjna operacja ze względu na protezowania aorty z powodu tętniaka. Tego nie usunie się metodą małoinwazyjną:( Początkowo informowano mnie o zastawce tylko i wyłącznie mechanicznej. Kilka miesięcy później zaproponowano zastawkę biologiczną. Jej zaleta - nie trzeba przyjmować leków przeciwzakrzepowych, a wada - krótkoterminowość. Jednak podobno będzie można po kilku latach, gdy się zużyje *nałożyć* lub wymienić na nową zastawkę biologiczną, ale już metodą małoinwazyjną. To jest przyszłość kardiochirurgii. Mam problem z decyzją. Nie mam ochoty aby mi coś tykało pod uchem, nie mam ochoty na leki przeciwzakrzepowe, ciągłe pomiary. Ale również nie mam ochoty kolejny raz przechodzić piekła. Nie wiem co wybrać????? Życzę Ci, abyś więcej nie musiał poddawać się takim torturom. Pozdrawiam
  15. Nie dziękuję :) Przykre to, że musiałeś dwukrotnie przechodzić przez piekło. Gdzie byłeś operowany? jaki ośrodek? Pozdrawiam
  16. Szykuję się na operację do Zabrza - wymiana zastawki aortalnej i tętniaka aorty wstępującej. Wiem już chyba wszystko co powinien wiedzieć pacjent *przed*. Za kilka tygodni może uda mi się coś napisać jako pacjent *po*. Mam mnóstwo dylematów i wątpliwości dotyczących zabiegu i życia po nim. Chyba nas wszystkich to dotyczy, więc nie piszę o niczym nowym. Trzymajcie kciuki!
×