
EWALIT54
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez EWALIT54
-
Basia :-) Jasne, ze się bałam, ale lekarz kazał mi brać na noc i zawsze o tej samej porze. Na początku po 1/3 tabletki. To są takie maleńkie podłużne tabletki podzielone na trzy części i kazał 10 dni brać po 1/3, następnie 10 dni po 2/3 tabletki i później po całej takiej tabletce. Zapewnił mnie, że nic mi po tym nie będzie i że mam spokojnie wziąć. Nie wiedziałam jak zareaguję na ten lek, więc poczytałam i wzięłam o 18.oo, a nie o 23.oo i jak na razie żyję... :-))) Ewa
-
Witam :-) Byłam dzisiaj u lekarza, bo tak jakoś niepewnie się czuję. Przepisała mi TRITTICO CR. Czy ktoś to zna? Ewa
-
Kasiaaa. Tak mi przykro, że jesteś smutna i jest Ci źle. Nie wiem, co mogłabym Tobie napisać pocieszającego, bo w takiej sytuacji nie możną znaleźć odpowiednich słów, może tylko, że jestem z Tobą i wierzę, że czas uleczy Twoje smutki... Przytulam Cię. Ewa
-
Witam wszystkich :-) Ja tez się dzisiaj źle czuję i myślę, że to przez ten wiatr. Nie lubię wiatru, a ja mieszkam nad morzem i tu jak wieje, to porządnie... Jestem taka jakby spięta, jakbym na coś niepokojącego czekała. Łapię się na tym że gapie się w telewizor i mam zaciśnięte pięści i w ogóle cała jestem niespokojna. Może jutro będzie lepiej... Pozdrawiam :-) Ewa
-
ANISO :-) Życzę Ci wszystkiego najlepszego i tego, żeby Ci przeszło. Mimo wszystko uważam, że pozytywne nastawienie, to połowa sukcesu. Poza tym PRAMOLAN, to jest lek przeciwdepresyjny i przeciwlękowy i trzeba go brać z miesiąc, żeby zapełnić *magazyny* i dopiero wtedy są efekty, ale oczywiście masz prawo mieć własny pogląd i własne zdanie. Pozdrawiam :-) Ewa
-
Robert :-) Dziękuje Ci z całego serca. To bardzo trudne decyzje i boję się, ale zostać w tym dziadostwie boje się jeszcze bardziej... Ewa
-
ANISO :-) I jeszcze jedno, PRAMOLAN to jest słabszy lek niż Bioxetin i te często tu wymieniane, a to oznacza, że lekarz uznał, że nie jesteś w tak ciężkim stanie, a to powinno być optymistyczne, a Ty koniecznie chcesz być traktowana jak bardzo chora. Po co Ci to?
-
ANISO :-) Czytam Twoje posty i wielu innych forumowiczów pisze i myśli tak samo jak Ty. Wy wszyscy oczekujecie CUDU! To znaczy biorę tabletkę i jestem ZDROWA. Każdy psychiatra i każdy lekarz powie, że tak zaawansowana nerwica, to nie jest angina, że wystarczy wziąć antybiotyk przez 5 dni i przejdzie. Poza tym podstawowym znaczeniem w leczeniu jest nastawienie własnej psychiki do leczenia. Ty z góry zakładasz, że pramolan Ciebie usypia, jesteś zamulona i na pewno, to jest badziewski lek i chciałabyś takich leków jak tu często powtarzane są przez innych. Jeżeli lekarz przepisał Tobie pramolan, to uznał, że Ci pomoże i tak musisz to traktować. Pramolan, to dobry lek i nie jest się po nim zamulonym. Ty jesteś zamulona, bo tak się nastawiasz. Nerwica, to choroba naszej psychiki i nastawienie do leczenie jest połową sukcesu, a Ty z góry *na pewno się nie uda*. W takim sposobie myślenia o leczeniu, nigdy Ci nie przejdzie. Musisz założyć, że lek Ci pomoże, a nie, że Ci nie pomoże. Ja sama brałam pramolan i nie byłam zamulona, ale moja koleżanka brała i po przeczytaniu wszystkiego w internecie i na forum czuła się tak jak tam wyczytała, i miała tylko objawy negatywne, właśnie dlatego, że tak się nastawiła. Mój mąż nie ma nerwicy i dostawał PRAMOLAN przed operacją. Niczego nie czytał, niczego o PRAMOLANIE nie wiedział i czuł się normalnie, ani senny, ani zamulony. Nic więcej. Zmień swoje nastawienie do leków i leczenia i daj sobie szansę na bycie zdrową, to przejdą Ci objawy nerwicy. Nerwica to choroba naszej psychiki i nasza psychika jest odpowiedzialna za nasz stosunek do leków i leczenia. Popracuj nad tym, a nie nastawiaj się negatywnie. Lekarz uczy się 6 lat leczenia nerwicy i ma praktykę z pacjentami z nerwicą i wie co robi na pewno lepiej od Ciebie i dla własnego dobra zaufaj lekarzowi i nie lecz się sama, bo zrobisz sobie krzywdę. Powodzenia :-) Ewa.
-
Aga1791 :-) Dziękuję Ci Aga i wiem, że muszę to przeżyć. Przeraża mnie tylko myśl, że jestem trochę za stara na rozpoczynanie życia od nowa, ale jak tu zostanę to będzie mi jeszcze trudniej. Ja wiem, że to, co chce zrobić, to ucieczka i tchórzostwo, ale nie mam żadnego powodu, żeby nie uciekać, bo jak sama piszesz, muszę teraz myśleć wyłącznie o sobie. Mieszkanie było prezentem ślubnym dla nich obojga. To była darowizna, a darowiznę można zawsze cofnąć, ale ja tego robić nie będę i problem podziału majątku nie jest moim problemem i koniec na tym! Może gdyby nie mieli synka.... Ona jest jego matka i odbierając jej skrzywdzę mojego wnuka, nie odbierając jej skrzywdzę mojego syna i w każdej sytuacji skrzywdzę siebie, więc jak nie patrzeć - dupa z tyłu! Jednego jestem absolutnie pewna, że pieniądze, to szczęścia nie dają i człowiek powinien mięć zawsze odrobinę za mało niż odrobinę za dużo pieniędzy... Ewa
-
Witam Wszystkich świątecznie. To są moje najgorsze święta w życiu. Moja rodzina się rozpadła. Syn jest w trakcie rozwodu, mąż nigdy nie umiał łączyć tylko dzielić, mojego wnuczka nie widziałam już 5 miesięcy i nie zapowiada się, że szybko go zobaczę. Wszyscy skaczą mi do oczy i obwiniaja. Do tego moja nerwica, więc co mam pisać. Staram się mieć dystans do wydarzeń w moim życiu, ale nie mogę nie denerwować się. Mój syn, który 7 lat temu przyprowadził do domu dziewczynę i tak się w niej zakochał, a ona twierdziła, że w nim też, że mimo sprzeciwów mojego męża i drugiego syna pozwoliłam jej zamieszkać w moim domu, z moim synem. Ona była z innego miasta. Mieszkali tak razem przez półtora roku i ona była wspaniałą, uroczę dziewczyną i ja w swojej głupocie traktowałam ją jak córkę. Tylko mojemu drugiemu synowi ona się nie podobała. Uważał, że jest sztuczna i nie szczera. Jej rodzice przez cały tamten czas nie zainteresowali się, gdzie ich córka mieszka i z kim. Nawet ani razu do niej, ani do nas nie zadzwonili. Ona siedziała ze mną i opowiadała, jakich to ma zimnych rodziców i jak bardzo nie chce do nich wracać i ja jej wierzyłam, bo sam miałam taką zimną matkę... Mój syn studiował, a ona nie pracowała. Twierdziła, że szuka i nie może znaleźć, a jak już znalazła, to pracowała przez miesiąc i odchodziła i znów zostawała na moim utrzymaniu. Syn był w niej taki zakichany, więc mimo, że miałam coraz większe wątpliwości, to nie odzywałam się i tak wszystko trwało do dnia, kiedy pojechali do jej miasta po dokumenty potrzebne do ślubu. Wtedy odwiedzili jej rodziców i jej rodzice zaczęli jak małpy na sznurku odgrywać rolę wspaniałych rodziców. To było chore. Najgorsze jednak było to, że ona jak tylko zapisali się do ślubu przestała być miła. Zaczęła być intrygantką i gadała mojemu synowi, jak to ja ją źle traktuje, jak jego nie ma w domu, mimo że nadal była na moim utrzymaniu i nie wyrzuciłam jej z mojego domu. Wzięli ślub, ja kupiłam im mieszkanie i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zerwała ze mną wszelkie kontakty. Potem było już tylko gorzej. Dzisiaj się rozwodzą po 5 latach małżeństwa. Mają synka. Ona wyprowadziła się do swoich rodziców i chce rozwodu i połowy pieniędzy za mieszkanie!! Wszyscy mają do mnie pretensje za to, że gdybym kiedyś tam nie wpuściła jej do domu i nie pozwoliła zostać i nie kupiła im mieszkania, to by do tego nie doszło. Moi synowie obecnie *kochają* tylko tatusia, a mojemu mężowi to odpowiada. W naszym życiu, to ja zawsze byłam kochana mamusia, a mój mąż stał z boku, do tego ja w naszym małżeństwie zarabiam porządne pieniądze i teraz mój mąż odbiera, jakby reparacje za te lata, kiedy nasi synowie *kochali* mnie bardziej. Mój mąż, to nawet nie chciał mieć dzieci, a teraz robi za wyrozumiałego, tolerancyjnego i dobrego ojca. Wigilie spędziliśmy w trojkę i było strasznie... Mój syn miał do mnie pretensje, że zmarnowałam mu życie i domagał się, że teraz ja mam spłacić jego żonę, bo ja ją do domu wpuściłam, a powinnam znać się na ludziach... Mój mąż nie odezwał się ani razu, tylko robił głupie miny i kiwał głową. Jeszcze teraz chce mi się śmiać i płakać jak o tym piszę... Oczywiście, że nie spłacę mojej synowe i mam w dupie jak mój syn rozwiąże swoje problemy, w końcu dużo zarabia i banki chętnie udzielają kredytów! Ileż można własnym dzieciom trzymać palec w dupie!!! To wszystko, co się wydarzyło sprawiło, że czuje się źle, nawet bardzo źle, ale mimo wszystko od poniedziałku zacznę oglądać mieszkania i kupię mieszkanie sobie i wyprowadzę się od mojego męża. Na szczęście mamy rozdzielność majątkową, więc nie muszę się z niczego tłumaczyć. Nie muszę się również aż tak denerwować. Ja wiem, że ja to strasznie odchoruję, bez względu na to, co zrobię, ale jak to mówią, *kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę*... Proszę, trzymajcie za mnie kciuki, bo mam przed sobą trudny czas... Pozdrawiam wszystkich i całuję. Ewa
-
Zmartwionafiona :-) Masz 23 lata, więc jesteś dorosła i w świetle prawa może robić, co chcesz. Moja rada jest taka. Zostaw to wszystko i wyjedź jak najdalej od miejsca, w którym obecnie jesteś. Co do Twojego chłopaka, to nie jesteś, nie byłaś i nigdy nie będziesz powodem, dla którego on będzie chciał się zabić. To jego życie i jego wybór. Jeżeli z nim zostaniesz, to pociągnie Cię w ciemność za sobą. Z tego, co piszesz, to nie masz na swojego chłopaka żadnego wpływu. To on manipuluje Tobą i niszczy Ci życie. Nie jesteś mu nic winna. Zostaw go i miej w dupie, co on zrobi. Nie bądź śmieszna, przecież nie masz żadnej możliwości i żadnej szansy go uratować. Jeżeli z nim zostaniesz, to on zabije Ciebie, a nie Ty uratujesz mu życie. Zacznij myśleć o sobie, a nie bać się, co on zrobi. Co do ojca alkoholika, to jak do tej pory nie przestał pic, to nie przestanie. Będzie nadal pił i nadal użalał się nad sobą. Ojcu też nie możesz pomóc. Życie to ciągłe wybory. A Ty znalazłaś się w sytuacji w której masz do wybory albo zostawisz to wszystko i zaczniesz życie w innym miejscu i dasz sobie szansę, albo tam zostaniesz i zmarnujesz sobie życie na pewno. Jesteś bardzo młoda i masz przed sobą całe życie, nie marnuj go, na ratowanie ludzi, których uratować nie można. Przemyśl to. Ewa
-
Promienna wigilia kolędami dzwoni. Może już opłatek ściskasz w drżącej dłoni? Ja z serca Wam życzę zdrowia i radości, Niech wszelka pomyślność w Waszym domu gości. Niechaj się Gwiazdka złoci, niech choinka świeci. Wesoła kolęda, aż do nieba wzleci :-) ...Całuje Was :-) Ewa
-
Basiu :-) Myśl, że nie odchorujesz, że spotkanie z dziećmi da Ci siłę. Że jesteś potrzebna, że Cię kochają... Na pewno Ci się uda :-) Całuje Cię :-) Ewa
-
Baskabaska, wiesz ja tez nie przepadam za świętami. Kiedyś uwielbiałam przygotowania, prezenty i te wszystkie fajne rzeczy jakie są związane ze świętami, ale teraz już nie lubię. Ja miałam bardzo zimna matkę i zawsze marzyłam, że będę miała taki *otwarty dom*, że będą dobrą synową, dobra teściową, dobrą babcią itp. i nic z tego mi nie wyszło. Tak czasem w życiu bywa i teraz, kiedy zbliżają się święta myślę o tych wszystkich rzeczach, których los mi poskąpił, mimo, ze bardzo się starałam. Dlatego święta są dla mnie smutne... Ewa
-
ANISO, :-) Nie nakręcaj się. Masz nerwice i im bardziej będziesz skupiała uwagę na tym bólu, tym ten ból będzie większy. ZAWSZE TO DZIAŁA TAK SAMO i dobrze o tym wiesz. Usiądź, weź kartkę papieru i napisz; czego w tej chwili się boisz, a później to przeczytaj i zastanów się na tym, co napisałaś. Ja będziesz szczera w tym pisaniu i napiszesz pełnymi zdaniami z rozłożeniem na czynniki pierwsze swojego strachu i później to przeczytaj i napisz jakie miałaś odczucia po przeczytaniu. Ja tak robiłam i mi to pomagało, bo wiesz jak się czyta, nawet to, co samemu się napisało to nabiera się dystansu do tego tekstu. To trochę tak jakbyś czytała o kimś innym. Spróbuj, może i Tobie pomoże. A potem spokojnie połóż się spać, bo nic Ci się nie stanie i nic się nie dzieje. Otworzyłaś drzwi wyobraźni i nerwicy i koniec na tym. Nie umiera się tak łatwo. Gdyby umierało się tak jak teraz sobie to wyobrażasz, to na tym forum nie byłoby ani jednej osoby, a i na świecie byłoby niewielu ludzi... :-))) Ewa :-)
-
ANISO, kochana, spokojnie :-) Jest zimno i pewnie gdzieś Cię przewiało. Przypomnij sobie już Cię tak głowa bolała i nic się nie stało. Tu inne dziewczyny też miały taki ból głowy i nigdy nikomu nic się nie stało, dlatego spokojnie :-) Przejdzie Ci na pewno. Ja kiedyś zachorowałam na zapalenie jakiegoś tam nerwu i głowa bolała mnie przez trzy tygodnie bez przerwy. Każdy dźwięk odbierałam jak ból. Nie mogłam spać, jeść, rozmawiać. Leżałam i najlepiej żebym się nie ruszała. Po trzech tygodniach trafiłam do szpitala na neurologie i po dwóch zastrzykach mi przeszło. Po tygodniu byłam naprawiona... :-) Od tamtej pory jak tylko robi się zimno ja chodzę w czapce, albo kapeluszu tak boję się, że znów mnie przewieje... :-) Buziaczki ANISO :-) Ewa
-
Kasiaaa :-) Ciesze się bardzo, że dobrze się czujesz :-) Fajnie jest czuć się normalnie :-) Buziaczki Karolcia04 :-) To wkręcanie sobie chorób tez Ci przejdzie :-) Ciesze się, że jest Ci wreszcie lepiej :-) Na ten zespół jelitowy ja dostaje DUSPATALIN i mi bardzo pomaga jak coś się dzieje, ale staram się, żeby nie działo się często :-) Buziaczki Pozdrawiam wszystkich i życzę dobrej nocki :-) Ja jeszcze na chwilę wracam do kuchni, bo piekę sernik świąteczny... :-) Ewa
-
ANISO:-) Neurolog ma takie same uprawnienia zawodowe jak psychiatra do leczenia nerwicy. Jak ktoś jest psychicznie chory, to wtedy tylko psychiatra, ale nerwicę, moim zdaniem, lepiej leczy neurolog. Ewa
-
Karolcia04. ja mam ten zespól jelita drażliwego i zrobiłam wszelkie możliwe badania i niektóre te badania były nawet mało humanitarne, ale wynik zawsze był taki sam; ZDROWA! Trzeba nauczyć się z tym żyć. Zwróć uwagę, że przy zespole jelita drażliwego ma się bóle brzucha i dziwne reakcje, tak na prawdę, bez względu na to, co się je. Uświadomiła mi to moja pani doktór i jak zaczęłam zwracać uwagę, to faktycznie przyczyną nie jest jedzenie. Zawsze sobie powtarzam, że tylko spokój może mnie uratować i nauczyłam się nie wściekać z byle powodu. Mój mąż nie ma żadnej szansy wyprowadzić mnie z równowagi. Tego można się nauczyć. Nie oznacza to, że się nie denerwuję, ale nie pozwalam sobie na to, żeby takie zdenerwowanie mną zawładnęło. Natomiast w sytuacjach, kiedy i tak nie mam żadnego wpływu na bieg wydarzeń staje się tylko słuchaczem i to pomaga. Ewa
-
Karolcia04 Tak, kochana to ja Ewa :-) może ja mam manie prześladowczą, ale jak wpisałam w Google poprzedni login, to pojawiło się nasze nerwowe forum. hahaha
-
Gracja :-) Ja byłam u kilku psychiatrów zanim zdecydowałam się na neurologa. a zanim w ogóle poszłam do lekarza, to wierzyłam, że mi samo przejdzie... NIE PRZESZŁO!!
-
Robert i Mary Panda :-0 Ja tu na tym forum pisałam już wiele razy, że z nerwicy leczyłam się u neurologa. Powiedziałam, że moja rodzina ma bardzo określone wyobrażenia o ludziach leczących się u psychiatry i ja nie mogę leczyć się u psychiatry nie oszukując oszukiwać swoich bliskich, a potrzebuje pomocy. To zawsze działa. Moim zdaniem neurolog jest mniej drastyczny w swoim leczeniu i ja tak wolę. Poza tym byłam u psychiatry i ten psychiatra wyglądał na kogoś, kto sam powinien się *leczyć*. Spróbujcie u neurologa :-)), ale leczcie się bez względu na wszystko, bo nerwica sama nie przejdzie! Ja prócz leczenia lekami, chodziłam na psychoterapie trzy lata. Najpierw indywidualną, a później grupową. To było wspaniałe doświadczenie i nauczyłam się żyć w zgodzie z samą sobą, a to jest podstawa do przegnania nerwicy. Powodzenia :-) Ewa
-
Witaj Mary Panda w królestwie nerwicy :-) Wejdź sobie na stronę *objawy nerwicy* i tam przeczytasz o wszystkich objawach jakie i Ty masz. Moim zdaniem jedynym sposobem jest iść do psychiatry i poleczyć się na nerwicę lekową. Jak już się podleczysz ze trzy miesiące, bardzo systematycznie i pod całkowitą kontrolą lekarza, to na pewno będziesz już dobrze się czuła. Nie mniej, żeby nerwica nie wróciła do Ciebie proponuję pójście na psychoterapie i znalezienie w sobie przyczyn dla których otworzyłaś drzwi nerwicy. Bez leczenie lekami nie przejdzie Ci samo. Będziesz czuła się lepiej, gorzej, ale stale będziesz we władaniu szajby! :-) Dlatego leczenie jest niezbędne. Do tego wszelka samowola w braniu leków jest tylko przedłużaniem procesu leczenia. Jak poczujesz się dobrze, tak jak *dawniej*, to wcale nie oznacza, że już po chorobie, bo tak nie jest. Jak poczujesz się lepiej, powinnaś iść na terapię i oczywiście słuchać lekarza. Jak będziesz konsekwentna i poważnie potraktujesz proces wracania do światła, to masz bardzo duże szanse na pozbycie się zjeżdżania w ciemność na lata, może nawet do okresu menopauzy :-)) Życzę Ci powodzenia, wiary, świadomości i wiedzy czym jest nerwica i jak z nią walczyć, bo tego można się pozbyć. Tu jest wiele osób, które z tego wyszły w 95%. Ja tez do nich należę :-) Pozdrawiam :-) Ewa
-
Witam wszystkich :-) dawno mnie było i odpowiadam, że u mnie wszystko prawie OK. :-) Czytam posty i widzę, że sporo nowych osób wpadło po pomoc. Miłe to i smutne jednocześnie... Ja jestem przekonana, ze mamy nerwicę, bo jesteśmy wrażliwi i przede wszystkim źle żyjemy, źle postępujemy, źle myślimy, niezgodnie z nami samymi. Podświadomość, pozytywne myślenie, wiara, optymizm itp. są nam potrzebne, abyśmy znaleźli w sobie siłę, żeby zmienić nasze życie na takie, które będzie dla nas satysfakcjonujące i odpowiednie. To jest bardzo trudne, ale to jedyny, skuteczny sposób pozbycia się nerwicy na zawsze. Leki tylko maskują objawy, dlatego nerwica wraca. Trzeba pozbyć się przyczyny nerwicy. Przyczyny która jest w nas samych i naszym sposobie życia i właśnie do tego potrzebna jest psychoterapia. Tylko trudno jest znaleźć w sobie odwagę do zmiany i trudno jest znaleźć dobrego terapeutę, ale warto próbować, bo życie jest takie niepowtarzalne... Dobrej nocki i buziaczki :-) Ewa
-
Choruszek :-) Ja pisałam to już wcześniej, ale ja chodzę do neurologa. Byłam u psychiatry i jestem pewna, że ten psychiatra bardziej niż ja potrzebował pomocy, dlatego zdecydowałam się na neurologa. Oni nie są tacy chętni, ale ja powiedziałam, że moja rodzina ma *określone* podejście do ludzi leczących się u psychiatry i dlatego nie mogę tam chodzić, a potrzebuję pomocy i neurolog mnie przyjął i tak jest do dzisiaj. Ewa