Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ARKEKRA

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ARKEKRA

  1. futerko :-) moja przyjaciółka, która miała wczoraj zawał serca ma 55 lat, więc nie możesz się do nie przyrównywać, tak jak do tej 25-cio letnie kobiety, która miała udar i o której wyczytałaś w internecie.... nie wciskaj, ani sobie, ani nam, że się nie doszukujesz i nie dopasowujesz do chorobowych przypadków, bo to robisz i to jest najgorsza rzecz jaka sobie fundujesz, zupełnie bez potrzeby!!!!!!!
  2. Futerko. przykro mi, ale tan lęk, o którym piszesz bierze się z doszukiwania. Tak to działa. Nerwica powoduje uczucie lęku, a Ty natychmiast szukasz w sobie wszelkich amonali to znaczy; Tu Cię boli, tam Cię ściska. drętwieje, mdli, drży i natychmiast dopasowujesz do tego śmiertelne choroby znalezione z necie, albo w opowieściach innych ludzi, albo w swojej wyobraźni... Poczytaj o sama piszesz; np. Powinnam to czy tamto zrobić, ale nie mogę, powinnam iść tu czy tu, ale nie mogę. Bo nie przyszła siostra, bo się bałaś, bo nie mogłaś się zmobilizować itp. Często jest dobrze i dbasz o dzieci, o obiad, o siebie. Ja z Twoich wypowiedzi wyczytałam, że wmawiasz sobie, że potrzebujesz kogoś do opieki nad sobą samą. Ty chcesz faceta, żeby się Tobą zaopiekował i jesteś dla tej potrzeby opieki gotowa wiele zrobić, ale nie zauważasz, że faceci, to taki nieudany gatunek, że my kobiety musimy same się nimi opiekować i to my musimy mówić im co mają zrobić, bo oni bardzo rzadko wiedzą co maja zrobić i bardzo niewiele im przeszkadza, żeby chcieć to zmienić. Jestem pewna, że większość kobiet się ze mną zgodzi! Więc, jak byś się zastanowiła to sama zauważysz, że takie pragnienie faceta, który będzie się Tobą opiekował i zdejmie z Ciebie ciężar obowiązków nieuchronnie prowadzi do rozczarowanie, bo takich facetów nie ma. A rozczarowanie będzie prowadziło do kłótni, płaczu, pretensji do losu a w konsekwencji kolejnego napadu nerwicy. Futerko :-) nie pragnij i nie marz o rzeczach, które są niemożliwe do zrealizowania. Trzymaj się ziemi. Licz na siebie. Pomyśl, do tego o swoich dzieciach. One potrzebują Ciebie i tylko Ciebie. Zacznij się leczyć jak nie dla siebie, to dla swoich dzieci, żeby w przyszłości one nie przezywały tego, co Ty przeżywasz dzisiaj. Piszą to do Ciebie z dobrego serca, bo bardzo przypominasz mi mnie samą sprzed lat. Całuję Cię :-) Ewa
  3. Witajcie :-) Trochę wcześnie, ale moja kotka ma ruję i miauczy, tarza się i nie daje mi spać, to po co mam się wściekać i leżeć, więc wstałam i poczytałam sobie wasze posty. (dla tych, co nie wiedzą, ja miała 4 koty, a po uśpieniu Ziutki mam 3 koty.) Mój mąż uznaje *normalne* choroby. Idziesz do lekarza, dostajesz leki i jesteś wyleczony, albo leczenie trwa dłużej, albo umierasz i tyle. Nerwice, to dla niego nie są poważne choroby. Choroby psychiczne, to co innego, ale żadna z nas choroby psychicznej nie ma. On uważa, że jak człowiek jest zajęty, to nie ma czasu na wymyślanie sobie chorób, a jak ma za dużo czasu, to wymyśla. On ,niestety w pewnym sensie ma rację. Futerko jest najlepszym przykładem. Z całym szacunkiem, ale jak poczyta się Futerka posty, to Futerko, całą swoją uwagę poświęca, na wyszukiwanie sobie chorób i dopasowywanie ich do siebie. Nie daje sobie żadnej szansy. Gdyby się zastanowiła, to zauważyłaby, że ma kilka podstawowych objawów i tych kilka objawów dopasowuje do wszystkich śmiertelnych chorób i się nakręca. Ja miałam tak samo. Lęki, duszność, słabo, szalone bicie serca, czasem drętwienie, ból brzucha, czy głowy, zawroty i na tym właściwie koniec. Jest grupa objawów i te objawy zawsze są takie same. Uświadomiła mi to pani psycholog!!! Kazała mi zastanawiać się czy jak *szajba mnie trzepie*, to jakie mam objawy, a nie od razu panikować. I Faktycznie, jak zaczęłam zamiast paniki myśleć, to okazało się, że jest określony zestaw objawów i zawsze taki sam, a to wyklucza śmiertelną chorobę, udar, wylew, zawał... Potrzebowałam dużo czasu, żeby to przyjąć do siebie, ale jak nauczyłam się nie wpadać w panikę tylko myśleć, zaczęło być znacznie łatwiej. Nerwica, to coś z czym musimy się zaprzyjaźnić, bo niestety będzie nam wrażliwcom towarzyszyć do końca życia, ale można tą nieszczęsna nerwicę oswoić, a nie wpadać w panikę, histerie czy szajbę za każdym razem, kiedy coś się dzieje. Takie jest moje zdanie... Wczoraj moja najbliższa przyjaciółka miała zawał serca. Kilka dni temu zadzwoniła do mnie i powiedziała, że zjadła winogrona i tak jakoś źle się po nich czuje. Tak jakby miała kamienie w żołądku. Powiedziałam jej, że po winogronach, nie może mieć takich objawów i musiała zjeść coś innego, co jej zaszkodziło. Po chwili musiała zakończyć ze mną rozmowę, bo zrobiło jej się tak niedobrze, że poleciała rzygać, ale jak doszła do łazienki, to jej przeszło. To były wszystkie objawy. Żadnych bólów, duszności, NIC. Wczoraj zrobiło jej się duszno i sama zadzwoniła na pogotowie zapytać, co to może być i dopiero jak powiedziała o tym odczuciu kamieni w żołądku i o tym, że zrobiło jej się niedobrze kilka dni wcześniej, to karetka przyjechała na sygnale i na sygnale powiozła ją do szpitala. Jest na intensywnej terapii, bo miała zawał. Niczego niepokojącego nigdy wcześniej nie odczuwała. Lubiła napić się wódeczki, paliła, normalnie żyła i tyle... Co do leków działających na centralny układ nerwowy,, a psychotropy są takimi lekami nie wolno pić alkoholu, ponieważ alkohol, albo zwiększa działanie leku, albo obniża działanie leku. W obu przypadkach można zrobić sobie krzywdę! Wybór należy do każdego z nas... Życzę miłego, słonecznego dnia i oczywiście bez lęków :-) Ewa
  4. Przepraszam, że napisałam o moich smutkach. Naprawdę przepraszam, nie chcę żeby, ktoś źle się czuł przeze mnie. Było i jest mi tak źle, że podzieliłam się z Wami i nie pomyślałam, że może to sprawić komuś kłopoty. Nie chciałam... Życzę dobrej i spokojnej nocy... Ewa
  5. Dziękuję Wam bardzo. Pisze to i przez łzy nic nie widzę. Ja wiem, że nie było innego wyjścia, to z miłości skróciłam jej cierpienie, ale to tak strasznie boli... Ja już pochowałam 3 koteczki i psa i za każdym razem boli tak samo mocno. Kocham zwierzęta i wszystkie zwierzaczki jakie miałam były uratowane od śmierci. Ziutka była taka malutka, że z ogonem mieściła się na dłoni. Wykarmiliśmy ją butelką ze smoczkiem i to była bardzo kochana i grzeczna kotka. Nigdy nie nasiusiała poza kuwetą, była radosna i szczęśliwa, ale czas jest niełaskawy dla każdego. Była z nami 16 lat... Ewa
  6. Witajcie. Źle się czuję. Uśpienie mojej ukochanej koteczki walnęło mnie bardzo mocno...
  7. Furtko, Puls 170 uderzeń na minutę, miałam przez kilka tygodni i w szpitalu nie mogli, go zbić. I żyję :-) Teraz, mimo, że biorę leki na obniżenia tętna, nigdy nie mam mniej jak 80 - 90 uderzeń na minutę, więc nie panikuj... :-) Ewa
  8. Futerko! Po co czytasz takie rzeczy? Sama się nakręcasz!! To jakaś forma umartwiania się, bo ja tego nie rozumiem!!! Właśnie uśpiony został moja ukochana kotka Ziutka. Wiem, że nie było innego wyjścia. Miała 16 lat i była bardzo chora. Siedzę i plączę. Boże! Jak mi bardzo smutno...
  9. Wiecie, co, ja przeszłam przez piekło z duszą na ramieniu, z rozedrganym sercem, z nieprzespanymi nocami, przez łzy nic nie widząc, ale przeszłam i wiem, że można. Dlatego pozwalam sobie na przekonywanie Was, że Wy też przejdziecie... Całuję Was wszystkie i wierzę w Was :-) Ewa
  10. Futrko :-) Jeszcze jedno Ci kochana powiem; wiesz ja jestem od Ciebie dwa razy starsza i nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chciałabym mieć znów 25 lat. Nawet z depresją, z lękami, z samotnością, bo wiesz, to wszystko można wyleczyć i to wszystko minie i bez względu, na to, co teraz myślisz, co czujesz, to masz w przeciwieństwie do mnie, całe życie przed sobą. Możesz marzyć, planować, realizować, cieszyć się i smucić. Na to wszystko masz dużo czasu i to wszystko jest przed Tobą... Ja mam już znacznie mniej czasu, znacznie mniej..., a mimo to ja tez marzę, planuje i cieszę się, że jestem...
  11. Baskabaska :-) Dziękuje, ale wiesz, ja jestem już duża i dużo różnych rzeczy w życiu przeszłam zanim nauczyłam się tych najbardziej podstawowych zasad bycia z drugim człowiekiem...
  12. Futerko, dlaczego Ty nie starasz się myśleć pozytywnie. Zapada noc, kładę dziecko spać, i sama tez idę spać. Rano wstaje i jest wszystko dobrze, tak jak u wszystkich ludzi. Nie możesz nastawiać się, że *na pewno będzie źle*. Jakie pogotowie? O czym Ty myślisz?!! Masz się wziąć w garść NATYCHMIAST i bądź wreszcie odpowiedzialna za siebie, za swoje zdrowie, za dziecko i jego zdrowie, a nie pieprz o szpitalach, pogotowiach i gównach...!!!! Przytulam Cię mocno i zapewniam Cię, że Twoje dziecko spokojnie prześpi noc przytulone do mamy i rano oboje będziecie uśmiechnięci :-) Ewa
  13. Futerko :-) SUPER, że poszłaś. Co do facetów, to nie można się od nich uzależniać. Nie można uzależniać się od niczego i nikogo, bo w momencie, w którym pozwolisz sobie na uzależnienie, to tak jakbyś część siebie i często dużą część siebie unicestwiała...!!! Popatrz na alkoholików, czy narkomanów, czy ludzi uzależnionych od. np. seksu, czy pieniędzy... Oni dla swojego uzależnienia niszczą siebie i wszystko wokół siebie. Nie ma znaczenia czy to jest facet, narkotyki czy mamusia od której nie można się oderwać, czy np. lekarstwa. Uzależnienie w każdym przypadku to zło w czystej postaci. Każdy człowiek ma prawo żyć w zgodzie, ze sobą samym, a uzależnienie od kogoś czy czegoś, odbiera to prawo i wcześniej czy później będzie nam źle, bardzo źle. Bycie z partnerem czy partnerką, to graficznie można sobie wyobrazić jak zbiory ze wspólną częścią. Każde z nas jest takim zbiorem i każde z nas ma prawo do bycia sobą i tylko ta wspólna cześć jest tym, co nas łączy. Jak będziemy szanować siebie na wzajem,i wypracujemy kompromis, to będziemy mogli żyć ze sobą długie lata. Nie można rezygnować z siebie, żeby zadowolić partnera, ani po to żeby nas nie zostawił, bo takie właśnie porzucanie siebie dla ukochanego, jest najlepszą droga do tego, żeby nas nie szanowano, i zostawiono... Trochę się powymądrzałam... :-) Ewa
  14. Futerko ;-) Mam nadzieje, że byłaś na tym badaniu! Żle się czujesz, masz problemy ze sobą, a jak masz okazję sobie pomóc, żeby wreszcie lepiej się poczuć, to chcesz z tego rezygnować?! Przecież, to nielogiczne!!! Mam nadzieję, że poszłaś :-) Całuje Cię :-) Ewa
  15. Baskabaska, święte słowa, tylko na siebie możemy liczyć! Ja mojego od dwóch lat proszę, że zawiesił linki na balkonie!! Dobrze, że mam suszarkę rozkładaną.. Futerko, spróbuj wziąć się w garść!! Nie jesteś na nic chora! Wszystko jest tylko w Twojej głowie i potrafisz nad tym zapanować. Życie jest piękne i dla Ciebie też. Jeszcze się o tym nie raz przekonasz :-). Ani los, ani Bóg nie chce Cię za nic ukarać, jesteś wspaniałą, bardzo wrażliwą kobietą i dlatego wszystko, tak przeżywasz. Będzie dobrze, obiecuję Ci to. Wiesz Futerko, gdybyś mieszkała blisko mnie, to bym Ci pomagała i przy dzieciach i Tobie. A jak będziesz chciała pogadać, to zawsze możesz na mnie liczyć. Ściskam Cię i całuję :-) Ewa
  16. Adam, no właśnie, to jest bez sensu! Mogę Ci powiedzieć, że znam bardzo dobrze kogoś, kto bardzo cierpiał z powodu zniszczonego stawu biodrowego. Na operacje wymiany tego stawu czekał 5 lat. Był nawet na rencie. I wyobraź sobie, że operacja została dobrze wykonana i powinno przestać go boleć, ale nie przestało. Zrobiono mu wszelkie możliwe badania i nic, absolutnie nic nie wykazało powodów, do tak silnych bólów. A bóle były. Badania psychologiczne wykluczyły nerwicę i wiesz, co się okazało, że są tak zwane *fantomowe* bóle. Jego organizm i psychika nie przyjęły do wiadomości, że jest *naprawiony* . To nie ma nic wspólnego z nerwica tylko z psychiką. Najprościej to tłumacząc, to jest tak, jak z tymi ludźmi, co siłą woli wyginają łyżeczki czy przesuwają przedmioty. On tylko nie ma nad tym kontroli. musi się tej kontroli nauczyć i będzie zdrowy... Świat jest pełen dziwnych rzeczy... :-)
  17. Magdzik :-) Pozdrawiam Cię i życzę dobrego samopoczucia i nastroju. Twój synek nauczy się siusiać do nocniczka wcześniej lub później, bo przecież nikt dorosły z pieluchą nie chodzi hahaha. Wszystko Magdzik będzie dobrze. Wszystko minie i będziesz zdrowa. Z całego serca Ci życzę, żeby nastąpiło to jak najszybciej :-) Uważaj na siebie :-) Ewa
  18. Witam wszystkich :-) U mnie słonecznie i nie ma wiatru :-) Futerko :-) Dasz radę. tomograf, to nic takiego. wjeżdżasz, wyjeżdżasz i koniec. Tobie, na pewno nic nie jest. To tylko, aż depresja. Masz dzieci, jest Ci ciężko i to jest reakcja na Twoją sytuacje życiową, z którą Twoja psychika sobie nie radzi.. Do tego jesteś *sama* z tym wszystkim, ale będzie dobrze. Przejdziesz przez całe to chorowanie i znów będziesz uśmiechnięta, szczęśliwą kobieta i mamą. I silną, bo twoje dzieci potrzebują Ciebie i tylko Ciebie. Je jestem na 1000% pewna, że będziesz zdrowa. Musisz tylko współpracować z lekarzem i mu zaufać :-) Ja miałam tak samo jak Ty i wyszłam z tego w 95%, to i Ty wyjdziesz :-) Całuje Cię i powodzenia :-) Ewa Adam, z całym szacunkiem, ale odnoszę wrażenie, że ty lubisz być *chory*... Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia :-) Ewa
  19. Cześć wszystkim. Adam, jak zrobiłeś wszystkie badania i nic nie wykazały, to ja przychylam się do tego co napisała Kasia. To wcale nie musi być nerwica, Masz może coś w rodzaju uczulenia na pewne potrawy i stąd takie przykre objawy. Ja osobiście nie mogę jeść niczego, co ma w sobie mleko. Żadnych jogurtów, serków, nawet żółtych serów, bo reakcja organizmu jest taka jak w Twoich opisach. Moje dolegliwości nie mają nic wspólnego z nerwicą, tylko z alergią. Mogę Ci zaproponować, żebyś ze wszystkimi swoimi wynikami badań poszedł do ALERGOLOGA. To może być dla Ciebie pomocne. Potem DIETETYK ustawi Ci dietę i jak będziesz jej przestrzegał będzie ok. Spotkałam kiedyś kogoś, kto miał uczulenie na teinę zawartą w herbacie i zanim zostało to sprawdzone, pił herbatę każdego dnia i...cierpiał. Testy wykluczą ewentualne produkty, jakich Twój organizm nie toleruje. Ale może jest Ci coś innego... Pozdrawiam, :-) Ewa
  20. Megi71 :-) całkowicie zgadzam się z Tobą, że psychotropy, na pewno szkodzą ludziom zdrowym... :-)))) Ja myślę, że wszystkie leki szkodzą ludziom zdrowym, ale myślę też, że nie dla zdrowych są produkowane... :-))) Trzymajcie się zdrowo i buziaki ;-)
  21. Ja tez lubię być sama. Ten obiad jest faktycznie szybki. Jestem cała podrapana do *mięsa*! Mój kot (8,5 kg wagi) ma chore ucho i trzeba, to ucho wyczyścić i zapuścić krople. To jest jeszcze do zrobienia, ale trzeba dać mu co 12 godzin tabletkę, a właściwie 1/4 tabletki i 1/8 tabletki. To są dwie części i on się bardzo broni. Dzisiaj sama z nim walczyłam. Połknął, ale ja wyglądam tak jakbym tarzała się w różach... O 21.oo czeka mnie ponowna bitwa...
  22. Cześć wszystkim :-) Ja dzisiaj jestem sama w domu i jest mi dobrze. właśnie zrobiłam sobie spaghetti carbonera, pożarłam i było pyszne. Jak ktoś chce przepis, to proszę: 0,25 kg. makaronu wstążki !5 dkg. wędzonego boczki, chudego 1 ząbek czosnku 2 żółtka, 5 dkg sera żółtego ( 1 plasterek) 0,25 l. śmietany 30% sól. pieprz, oregano do smaku Makaron ugotować w osolonej wodzie. Odlać. Na patelnie wlać odrobinę oliwy i podsmażyć drobno pokrojony boczek, dodać posiekany czosnek, następnie wlać połowę przygotowanej śmietany, sól, pieprz oregano i wszystko razem dusić mieszając. Żółtka połączyć z pozostała śmietaną i startym plasterkiem żółtego sera. Wlać na patelnie i mieszać. Nie dopuścić do zagotowania, bo się zważy. Gotowe! Makaron wyłożyć na talerz, polać sosem i już. Ja uwielbiam :-) Miłego popołudnia ;-)
  23. Na pewno, ale ja mieszkam tylko z mężem, który, albo jest w pracy, albo leży i czyta! Wiecie, co ja myślę, że małżeństwo powinno zawierać się na okres zamknięty z możliwością przedłużenia. Np. 5 lat. To może Ci nasi mężowi byli by bardziej chętni, żeby się strać, bez nacisków, bo tak, to moim zdaniem, są lenie... :-)))
×