
ARKEKRA
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ARKEKRA
-
Futrko, ten Twój facet, to taki jak od roku, jest na prawdę. Przez cały poprzedni czas jak byliście razem, on się starał, a jak przestał się starać, przestało mu zależeć, to stał się taki jaki jest. Ty nic nie zrobiłaś, to on jest nic nie warty i zły. Dla każdej kobiety, z która będzie, to na początku będzie dobry i fajny, a potem znów stanie się sobą i będzie zły. To tak jakby odgrywał jakąś grę w którą angażuje swoje kolejne partnerki nie informując ich o tym. Futerko, dzisiaj jest Ci smutno i jesteś niepogodzona z rozstaniem, bo to kolejna smutna rzecz w Twoim życiu i trudno Ci to zaakceptować, ale wierz mi *za chwilę*, będziesz dziękować losowi, za to, że sprawił, że się tego drania pozbyłaś. Świat jest pełen dobrych mężczyzn i przyjdzie taki dzień, kiedy niebo ześle Ci takiego idealnego człowieka dla Ciebie i Twoich dzieci i będziesz szczęśliwa... :-)
-
Choruszek, a Ty badałeś sobie tarczycę? Przy chorej tarczycy ma się takie uczucie gorąca, zmęczenia, lęków, a nawet migotanie przedsionków serca...
-
Magdzik :-0, ależ ja nie napisałam, że się leczysz w internecie. ja wiem, że leczysz się u neurologi i chodzisz na terapię. Ja tez tak samo się leczyłam. Teraz już na terapie nie chodzę, ale do neurologa czasami muszę iść. To nieszczęsne sikanie masz zapewne na tle nerwowym, a ponieważ na nerwice *pracuje* się latami, to i długo się z niej wychodzi. U Ciebie akurat objawiła się ciągłym sikaniem inni mają inne objawy; od lęków przed wychodzeniem z domu, do ciągłego płakania. Będzie dobrze, Magdzik, zobaczysz, przejdzie Ci i wszystko znów będzie ja trzeba. Całuje Cię :-) Ewa.
-
Ja z sikaniem mam tak jak Baskabaska, ja tylko wychodzę z domu sikanie odchodzi i nie ma znaczenia ile czasu jestem poza domem. Ja myślę, że u mnie to jest związane z tym, że ja okropnie nie lubię publicznych kibli. Nawet jak są najczyściejsze i pachnące. Sama myśl, o sikaniu w publicznym kiblu napawa mnie obrzydzeniem i być może dlatego sikam tylko w domu... hahaha. Chociaż nasikałam w lesie, jak byłam na grzybach... hahaha
-
Magdzik, to Twoje sikanie jest na pewno na tle nerwowym. Ja myślę, że sama się w sikanie wpędzasz. ciągle o tym myślisz, jesteś pewna, że jak tylko wyjdziesz z domu, to od razu będziesz szukać kibla, jak już np. mama zabierze Cie do Centrum handlowego, to już wychodząc z domu nakręcasz się, że będziesz za chwile chciała sikać i tak stale. Cokolwiek byś nie robiła, jesteś pewna, że będziesz sikać i sikasz! Tak to działa! Ja miałam tak z zawrotami głowy. Jak tylko wyszłam z domu świat wirował, jak wracałam przestawał. To siedzi tylko w naszej głowie, to nie choroba, to nerwica..., ale trzeba to leczyć u lekarza a nie w internecie, bo w internecie możesz się powyżalać, pokonsultować, poidentyfikować, ale nie leczyć!!! Choruszek, ja nie miałam żadnego wsparcia. Na początku, trochę tak, ale jak okazało się, że to *tylko* nerwica i stany depresyjne, to wsparcie zniknęło. Moja rodzina jest racjonalna i na żadne nerwice nie zapada, to i ja nie mam ani podstaw, ani prawa zawracać komuś *gitarę* swoimi histeriami. Musiałam radzić sobie sama, bo byłam w tym sama... I nadal radze sobie sama w porozumieniu z lekarzem. Każdy jest inny, ale ja myślę, że gdybym miała kogoś, komu mogłabym wypłakiwać się w ramię i każdego dnia opowiadać, jak to ja cierpię i źle się czuje, to te ataki przechodziłyby mi wolniej i zdarzały się częściej. A skoro jestem sama i na nikogo, prócz lekarza nie mogę liczyć, to muszę pozbierać się sama i szybko. Pozdrawiam :-) Ewa
-
Baskabaska :-) Nie wiem jak długo nie było Twojego męża, ale to prawie jak nowy facet, to fajnie... :-))) Jest mi zimno i boli mnie gardło, więc idę się położyć. Życzę wszystkim dobrej, spokojnej nocki :-) Buziaczki :-) Ewa
-
Baskabaska *=_ Gratuluję Twojemu synowi. Dzielny facet :-) I ciesze sie razem z tobą *:-) Ewa
-
Choruszek :-) Ja Ci w bardzo dużym skrócie napisałam, jak wychodziłam z tej nerwicy. To wszystko nie było ani takie proste, ani tak szybko. Faktycznie po trzech miesiącach konsekwentnego leczenia u neurologa na nerwice i depresję byłam w dobrym stanie, ale jestem również pewna, że to psychoterapia nauczyła mnie oswoić nerwicę i z nią i żyć.
-
Futerko, strasznie Ci współczuje, że jest Ci smutno z powodu faceta i wiem, że żadne gadanie i pocieszanie nic nie da, dopóki Ty sama, nie przepracujesz ze sobą swojego związku z tym facetem. Przydałaby Ci terapia i to taka grupowa z ludźmi, którzy są w podobnej do Ciebie sytuacji. Póki, co powtarzaj sobie z uporem maniaka, że to był zły i głupi facet, skoro zostawił Ciebie i dzieci i poszedł do innej, bo wiesz lepiej nie mieć faceta w ogóle niż mieć go głupiego. Głupi i zły facet, to wizytówka kłopotów do końca życia. Po co Ci to? Jestem pewna, że za chwile usłyszysz, że tą zdzirę, dla której Ciebie zostawił, też porzucił dla jeszcze innej, albo np. będzie chciał wrócić do Ciebie i jak się zgodzisz, to wszystko zacznie się od początku. Głupi faceci, to głupi faceci i nic ich rozumu nie nauczy i do końca życia będą głupi, bez względu na to jakich pięknych i czułych słówek używają. Z takimi nie można sobie życia układać, bo to głupie!! Całuję Cię :-) Ewa
-
Choruszek :-) ja już dawno miałam 20 lat i jak dopadła mnie nerwica, to zaczęło się od bardzo silnych bólów głowy. Musiałam iść do neurologa. Przepisał mi leki i nie pomogły, więc wysłał mnie do szpitala, a tam jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko nagle przeszło. Mimo, to zrobiono mi wszystkie badania i diagnoza była jasna i konkretna - nerwica i stany depresyjne. Kazano mi dalsze leczenie uprawiać u psychiatry i poszłam. Ten psychiatra, to od razu przepisał mi psychotropy i kazał przyjść za dwa tygodnie. Po tych lekach myślałam, ze umieram. Pojechałam to tego lekarza ponownie i mówię, że ja się po nich bardzo źle czuje, znacznie gorzej niż bez leków, a on, że tak musi być. I wtedy zaczęłam przyglądać się temu lekarzowi i doszłam do wniosku, że on sam potrzebuje pomocy!! Poza tym on mnie nie słuchał, wiedział lepiej jak ja się czuję. I wtedy zdecydowałam pójść ponownie do tego neurologa. Opowiedziałam o wizytach u psychiatry i powiedziałam, że boję się do niego chodzić i boje się tych leków, które mi przepisuje, bo to dawki dla konia, a nie dla mnie. Do tego *sprzedałam* neurologowi stereotypowy stosunek rodziny mojego męża do ludzi leczących się u psychiatry i pani neurolog stwierdziła, że oczywiście mogę leczyć się z nerwicy i stanów depresyjnych u niej. Przepisała mi leki na lekka szajbę i po trzech miesiącach było normalnie. I wtedy zaczęłam chodzić na psychoterapie i chodziłam tam przez 3 lata. Z nerwicy nikt się jeszcze nie wyleczył, ale można z tym zupełnie normalnie żyć. Czasami zjeżdżam w ciemność, ale to nie trawa nigdy dłużej jak 2 - 3 tygodnie, ale ja mam lekarstwa. Jak tu czytam, to są dziewczyny, które pomagają sobie w różny sposób i ja uważam, że z marnym skutkiem, bo będą leczyły się bardzo długo a i tak w końcu będą musiały brać lekarstwa... Ale każdy ma swoje prawo wyboru!
-
Nasze nerwice nie wzięły się z niczego. My jesteśmy bardziej wrażliwi od innych ludzi. Do wrażliwców należą poeci, aktorzy, piosenkarze, malarze i inni artyści i jak poczyta się ich życiorysy, to jedna tragedia! Mają pieniędzy jak lodu, wszyscy ich kochają, a jednak są narkomanami, alkoholikami, lekomanami i często młodo się *zabijają*. Niestety kłopoty ludzi wrażliwych zaczynają się często w ich dzieciństwie i to za sprawą ich własnych rodziców. Trzeba umieć postępować i rozumieć wrażliwe dziecko, a rodzice nie maja czasu, nie rozumieją tego i później mamy kłopoty ze sobą. Ja sama pamiętam jak np. kiedy już dobrze czytałam, to zapisałam się do biblioteki i dużo czytałam. Nie raz mój ojciec wchodził do mojego pokoju i pytał, dosłownie tak *co, ty za gówno czytasz, wzięłabyś się za historię* . A ja się dobrze uczyłam. Czytałam zamiast latać z koleżankami. Później już tak się bałam, że znów na mnie będzie krzyczał, to czytałam z latarka pod kołdrą w nocy. To chore, żeby rodzice tak się zachowywali. Mogłabym podać Wam tysiąc przykładów takiego idiotycznego zachowania moich rodziców. Jak zaczęłam chodzić na terapie, to najtrudniej było mi przyjąć do wiadomości, że to moi rodzice postępowali źle, a nie ja jestem niedobra i zła. W taki sposób moi właśni rodzice wpędzili mnie w poczucie winy i nerwicę, a przecież tego nie chcieli. Po prostu nie wiedzieli i nie myśleli, że ich zachowanie może przynieść takie negatywne skutki...a przyniosło niestety!!
-
Choruszek :-) Atenolol działa na obniżenie tętna, ale słabo działa na obniżenie ciśnienia. Ja biorę atenolol już kilka lat, ale u mnie było tak, że miałam wysokie tętno przy niskim ciśnieniu. Mój kardiolog, a przeszłam wszelkie możliwe badania serca, stwierdził, że moje serce bije szybko, ale płytko, dlatego to niskie ciśnienie. Zanim dostałam Atenolol brałam inne leki, ale Atenolol dla mnie okazał się najlepszy. To jednak nie oznacza, że zawsze serce bije mi spokojnie, bo to nie prawda, ale ogólnie jest dobrze! Co do psychotropów i psychiatrów, to ja się zgadzam, że oni tak leczą. Ja leczę się u neurologa, to prawie to samo. Możesz poprosić lekarza rodzinnego o skierowanie do neurologa uzasadniając, że Twoja rodzina i znajomi mają stereotypowy stosunek do ludzi leczących się u psychiatry i że nie możesz ryzykować, że za Twoimi plecami, będą uważać Cię za wariata. To zawsze działa, a neurolog nie jest taki drastyczny w leczeniu jak psychiatra :-) Powodzenia :-) Ewa
-
Z diety, która podałaś nie jem; brokułów, halibuta, orzechów brazylijskich i jogurtu. Co do tych nasion, to kupuję chleb z nasionami. A jednak mam problemy z układem nerwowym. Powiem Wam, że po uśpieniu mojej koteczki, moja inna kotka przestała jeść. Poszłam dzisiaj do lekarza i on z cała pewnością stwierdził, że ten brak apetytu u kota jest wynikiem stresu po stracie *przyjaciela*, bo te dwie kotki były ze sobą bardzo związane...
-
Witajcie. Ja się całkowicie zgadzam, że bark mikroelementów w organizmie powoduje różne zaburzenia i choroby i że jest to tanie leczenie. A co ja mogę zrobić jak u mnie wszystkiego jest w normie i według zapotrzebowania dziennego na mikroelementy, to ja się prawidłowo odżywiam, a jednak mam kłopoty z lękami, z pozbieraniem się, ze spaniem, jestem wrażliwa i płaczliwa. Jedyna rzecz jakiej mi w organizmie brakowało to żelazo i to na poziomie anemii i byłam stale zmęczona. Żelazo uzupełniłam, co 3 miesiące robię badania szczegółowe krwi i jest wszystko jak należy, a czuję się rożnie. Czasami tak, że boje się być sama w domy, że zemdleję. To co ja mam o tym myśleć? I jak to się ma do magnezu i potasu. Za duża ilość tych pierwiastków w organizmie jest szkodliwa, tak samo jak jej niedobór i nie można samemu sobie brać, co się chce. To nie cukierki, to lekarstwa. U mnie wszystkiego jest tyle ile powinno być, to co ja mam robić? Ewa
-
Śpijmy wszystkie dobrze. Jutro na pewno będzie lepszy dzień... :-0 Buziaczki :-) Dobranoc :-)
-
Baskabaska, przykro mi, może byś się lepiej czuła, gdybyś mogła nie tylko popisać o *takich* rzeczach :-(
-
Hrabia do hrabiny: -Czy byłabyś, pani chętna odbyć ze mną stosunek? -Nie. -A czy mogłabyś się, Pani położyć, to ja bym odbył.
-
Zemsta zawsze jest słodka, przynajmniej na początku :-))))
-
Baskabaska pisz, pisz... wszystko jest do przyjęcia :-)))
-
No, to podstawa, bo od samego gadania, to tylko głowa zacznie boleć... hahaha
-
Jaki *świntuszku*, to dla rozrywki i zdrowia... :-)))
-
To i dobrze, bo jak taki *sztywniak* do naszych jajek zawita, to tylko kłopoty są z tego... :-)))
-
U nas to odwrotnie; jajka siedzą w nas i czekają na *sztywniaka* hahaha
-
Znudzili się :-)
-
I nikt na to jeszcze nie umarł. W sumie, to pocieszające, :-)))