
ARKEKRA
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ARKEKRA
-
Bababaska, do masy serowej należy dać rodzynki w dowolnej ilości. Zapomniałam, to z tego bólu głowy...
-
Mam nadzieje, że Ci się uda to ciasto. Jest pyszne i takie...świąteczne. Poprzednio napisałam bardziej szczegółowo, ale ta wersja tez jest dobra... :-)) Boli mnie głowa w siedmiu miejscach, aż źle widzę... To chyba jednak skutki pogody...
-
...wlać budynie, zagotować i gorącą,gęstą masę wyłożyć na wcześniej przygotowany krążek biszkoptu...
-
Spróbuje jeszcze raz. Składniki: 0,75 dkg. twarogu, 1,5 szklanki cukru, 5 jajek, cukier waniliowy, olejek pomarańczowy, 0,5 szklanki mleka, 2 budynie waniliowe.: Twarożek przepuścić przez maszynkę, przełożyć do dużego garnka, dodać, cukier, jajka, zapachy, i wszystko razem gotować na małym ogniu aż do zagotowania. Jak masa stanie sie rzadka i zacznie się gotować, należy do masy wlać budynie rozmącone w o,5 szklanki mleka. Za9wyłożyć) na wcześniej przygotowany krążek nasączonego biszkoptu i natychmiast przykryć drugim krążkiem. Przycisnąć,wyrównać, następnie nasączyć wierzchni krążek i ukształtować. Odciąć nadmiar masy serowej i pozostawić do wystygnięcia. Jak wystygnie polać polewą czekoladową i dla ozdoby posypać maczkiem kolorowym, wiórkami . Najlepszy jest następnego dnia. to duże ciasto :-) Powodzenia :-) Ewa
-
Agniesia, ja jestem Ewa. To jest prościej :-)) Baskabaska Jutro napiszę drugą część, ale z tego biszkoptu można zrobić tort, albo przełożyć inną masą Nie wiem dlaczego tej drugiej części nie ma. Przecież, to tez forma terapii... :-)))
-
Napisałam drugą część i się nie pojawiło, a napisałam *terapeutyczny sernik* :-(
-
Witajcie :-) z przykrością zawiadamiam, że cynamonki są pyszne i upiekłam ich 26 sztuk. Ja jestem łasuchem, a do tego lubię i umiem gotować i piec. Nauczyłam moje dzieci jak były małe, że gotowanie, to świetna zabawa i ogromna przyjemność i oni dzisiaj nie źle gotują :-) Ale sama siebie nachwaliłam! A teraz przepis na TERAPIĘ SERNIKOWĄ; 1). terapeutyczny biszkopt: 1. 5 jajek, 2. 1 szklanka mąki, 3. 1 szklanka cukru. Oddzielić białka od żółtek w taki sposób, żeby nawet odrobina żółtka nie przedostała się do białek. Białka ubić trzepaczką na bardzo sztywną pianę. Trzepaczką, ponieważ mikserem, piana nie jest taka puszysta. Jak piana będzie bardzo sztywna dodawać żółtka na przemian z cukrem, stale ubijając. Jak piana będzie jasno żółta należy dodać mąkę i bardzo delikatnie połączyć z ubita pianą. Całość wylać do niczym nie posmarowanej średniej wielkości tortownicy i wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i piec 35 min. Piekarnik wyłączyć i biszkopt pozostawić w piekarniku do wystygnięcia. Nie ruszać! Jak biszkopt wystygnie wyjąć podcinając wokół brzegów z tortownicy i przeciąć na dwa równe krążki. Jeden krążek położyć na przygotowanym płaskim talerzu do tortów i nasączyć wodą z cukrem w ilości 0,75 szklanki + 2 łyżeczki cukru. Drugi krążek ma poczekać. cdn. :-)
-
A ja robię drożdżowe słodkie, cynamonowe bułeczki i ciasto już pięknie wyrosło, a mi zabrakło mąki do rozwałkowania ciasta i poszłam nawet do sąsiadki, ale nikogo nie ma i muszę iść do sklepu, a dworze pada deszcz i tak mi się nie chce!!! Ale co mam zrobić; mus, to mus. Ubieram się i idę... :-))
-
Agniesia daj sobie spokój z tym mierzeniem. U zdrowego, normalnego, nieznerwicowanego człowieka, to normalne, ze nie czuje się bez aparatury jak bije serce, a to znaczy, że tak powinno być. To, co teraz robisz jest nakręcaniem się i panikowaniem i histeryzowaniem. Odpuść. Wyłącz komputer, pooglądaj TV, zrób sobie herbatę, zjedz coś pysznego i pomyśl jaki chciałabyś dostać prezent np. na Boże Narodzenie i już...
-
Agniesia, no pomyśl sama, jeżeli, jak piszesz cały czas tak masz i nie umarłaś, to znaczy, że to u Ciebie normalne tętno :-) Picka ma racje. Ciesz się, że masz niskie, to się przynajmniej nie telepiesz. Jak teraz byłam u lekarza, to była babka, która miała 170 uderzeń na minutę!! Ona tak się trzęsła, że nawet buty jej skakały...
-
Agniesia ja kiedyś, bardzo przerażona zadzwoniłam do pogotowia i powiedziałam, że ma puls 54 uderzenia na minute a ciśnienie 80-56 i pani w pogotowiu powiedziała, że to jest w granicach normy i jeżeli słabo się czuje, to żebym wypiła kawę z jednej łyżeczki. i wypiłam i nie umarłam... :-))))
-
Kasia, idź do dwóch niezależnych lekarzy, opowiedz im i posłuchaj co powiedzą, a potem wyprowadź wnioski. Nikt z nas nie może Tobie powiedzieć, czy brać antydepresanty czy nie!! To sprawa lekarza i Twoich objawów. Ja brałam i mi pomogły, ale brałam, bo musiałam i lekarz mi kazał... To czy Ty musisz powie Ci lekarz, nikt inny. Powodzenia. Ewa :-)
-
U mnie serce bije 74 razy na minute i ciśnienie mam dzisiaj 122/80, ale od lat biorę ten ATENOLOL50 i jest dobrze. Nie mniej pogoda jest do bani i wielu ludzi źle się czuje. Agniesia, taki płytki oddech i niemożność porządnego westchnięcia, to u mnie jest często i jak zaczynam kontrolować i myśleć jak bardzo nie mogę normalnie oddychać, to jest jeszcze gorzej, ale jak tylko czymś zajmę swoja uwagę, to mi przechodzi. Do tych krótkich oddechów zawsze dołącza mi się uczycie, jakby ktoś na mnie siedział i dlatego nie mam siły normalnie oddychać. To jest nerwica! Jak chodziłam do psychologa, a miałam zrobione wszelkie badania wykluczające jakąś prawdziwą, zagrażającą życiu chorobę, to p. psycholog uczyła mnie podchodzić do swojego samopoczucia jak do czegoś niepoważnego, niezagrażającemu życiu. Na początku było mi bardzo trudno, ale z czasem nauczałam się nie panikować, aż tak bardzo. Wtedy, kiedy dobrze, normalnie się czułam ćwiczenie lekceważenia objawów i tłumaczyłam sobie, ze nic mi nie grozi, nawet jak będę się źle czuła. Uczyłam się nazywać swoje leki. Określać, je. Z czasem dochodziłam do wniosków, że tak na prawdę, to ja nie umiem sprecyzować, czego tak strasznie się boję.To było krok po kroku od; boje się wziąć nowy lek, bo...., boję się, bo...., i tak do znudzenia. Pisałam o tym i bardzo często dochodziłam sama do tego, ze moje lęki są irracjonalne, że boje się dla samego bania, że nie mam żadnych sensownych i logicznych podstaw myśleć, że mam raka, albo, że się uduszę, albo, że zemdleje, albo, że nie obudzę się jak zasnę, albo... że w ogródku wybuchnie wulkan... Leki, to są potrzebne, jak zjedzie się w *ciemność*, ale to psychoterapia i wiara w tą psychoterapię i wiara w wyniki badań i zaufanie do lekarzy daje man możliwość lepszego życia. Tak myślę. Ewa :-)
-
Co do uzależnienia, to ja brałam cloranxen w małych dawkach i dobrze się czułam. Sama świadomość, że mam lek, któremu ufam był wystarczającym powodem, żeby nie panikować. Nawet jak np. w sklepie w kolejce do kasy nagle traciłam poczucie realności i nie wiedziałam nawet po co tam stoję i bałam się, że zaraz upadnę i nie mogłam przypomnieć sobie nawet gdzie mieszkam, to po pierwszej chwili paniki przypominałam sobie, że przecież wzięłam dzisiaj cloranxen i nie powinnam się tak czuć i zanim doszłam do kasy już byłam za bardziej przejrzysta szybą i powoli, to powoli, ale funkcjonowałam. Natomiast, jak tu, do Was przybyłam i nastraszyłyście mnie, że ten cloranxen to straszny lek, to ja się tak przestraszyłam, że już żadnej tabletki nie wzięłam i pognałam do lekarza za 80,-zł. (zawsze jest miejsce) i powiedziałam, że ja się bardzo źle czuję po tym cloranxenie i że już go nie chce brać. Pani przepisała mi hydroksyzynę 10 mg. Ja się tak przestraszyłam tego cloranxenu, że żadne objawy uzależniające nie maja szans mnie dopaść... Ja jestem bardzo sugestywna... :-)) Ewa
-
Aniula, ja robię dokładnie tak samo jak Ty. Jak zacznę od bardzo maleńkich dawek i dojdę do takich, jak mi kazano brać i przeżyje, to i tak to jest to samo, jak bym od razu wzięła duża dawkę, tylko trochę dłużej trwa. Mam natomiast spokój w głowie, że jak taka maleńka dawka mi zaszkodzi, to szybciej mnie odratują, jak po dużej dawce. Powiedziałam, to nawet mojej p. doktór i ona powiedziała, że jak w ten sposób czuję się bezpieczniej, to mam tak robić. :-) Ewa
-
Picka25 Ja miałam tomograf bez kontrastu i nic nie wykazał niepokojącego i miałam EEG i tez nic, a ponieważ nadal źle się czułam i miałam bóle i zawroty głowy, to moja p. neurolog zaproponowała tomograf z kontrastem, ale ja jestem uczulona na penicylin i na jakieś tam trawy i na inne rzeczy i wtedy zrezygnowała z tomografu z kontrastem na rzecz rezonansu. Powiedziała, że rezonans jest bezpieczniejszy i tak samo dokładny. Jak się boisz, to nakłam, że masz uczulenie na np. mleko, albo kwitnące trawy i wtedy nie zrobią Ci tomografu z kontrastem tylko rezonans. Przemyśl to sobie. Ewa :-)
-
Cześć dziewczyny i facecie :-) Aga, ciesze się, że zadzwoniłaś, że byłaś i nic się nie stało. Ja ze swojego doświadczenia wiem, że nie można na pogotowiu płakać, ani zachowywać się histerycznie, bo nawet jak człowiekowi, coś jest poważnego, to po takim zachowaniu jak pisze picka25, to lekarze od razu przestają traktować Cie jak chorą, tylko jak szajbnięty i nic Ci nie pomogą, a ty byś chciała, żeby potraktowali Cie poważnie. Jak maja to zrobić, skoro im na to nie pozwalasz!!?. Trzeba pozwolić lekarzom, żeby sami doszli do tego, co Ci jest, a nie sugerować im gotowej diagnozy. Jak tak będziesz picka25 robić, to w ogóle nie dzwon na pogotowie, bo po co, skoro, lepiej wiesz od lekarzy. To nie cudotwórcy, żeby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawili, że będziesz wspaniale się czuła. Na taka depresję czy nerwice trzeba sobie *zapracować*, ale i na pozbycie się tego cholerstwa tez trzeba bardzo zapracować. Co do pana, który samowolnie odstawia leki i liczy na cud, to jestem pełna podziwu. Jeden raz bez pytania odstawił i całe gó..no wróciło, to po co odstawiał bez pytania kolejny raz. To śmieszne! Albo się leczy i chce wyleczyć, albo nie. Musi sam sobie zadać to pytanie, odpowiedzieć na nie i być konsekwentnym i poważnym i koniec na tym. Tam myślę. Ewa Baskabaska zdrowiej i wracaj kochana. Ja tez nie lubię chorować na jakieś dziadostwa trzymające mnie w łóżku z gorączką i smarami w nosie... :-)
-
Antydepresanty dostaje się od mniejszej dawki, do większej i znów do mniejszej, ale jest tak, że jak za długo się bierze, to znaczy jak człowiek jest już w dobrej formie i nadal je bierze, a nie zmniejsza dawki, to wracają takie objawy jak na początku. Dlatego nie należy niczego robić samemu i zawsze słuchać i pytać lekarza. Ja napisałam, że nie zwiększyłabym dawki na noc, tylko zrobiłabym to w dzień, a nie że wcale bym nie zwiększyła. Dobranoc wszystkim :-) Buziaczki na noc i dobrego spania :-)
-
Ja nigdy w życiu nie zwiększyłabym dawki leku na noc. Ja mogę to zrobić tylko w dzień i to tylko wtedy jak nie jestem sama w domu! Ewa
-
Ja ostatnio zrobiłam sobie badanie na reumatyzm. To jest jakiś wskaźnik choroby reumatycznej i mi wykazało, ze te bóle to reumatyzm i mam unikać wilgoci, a ja mieszkam nad morzem, to jak mam unikać wilgoci...? Jak nie ma okresu grzewczego i pada dużo deszczu, to ja w środku lata włączam piecyk elektryczny, żeby chociaż pościel i ubranie było suche, ale i tak mnie boli. Czasem tak mocno, że nie mogę spać bez KETONALU. Ja się tych bólów nie boje, bo wiem, co to jest. Ja boję się tego czego nie wiem...
-
Ja miałam tak jak Dano: Leżę, ciepło, przyjemnie, bezpiecznie, dobrze i nagle jak mnie nie walnie, to już jestem poza wanną :-) Śmieję się jak to piszę i niech ktoś powie, że to nie szajba hihihi. Tak się bałam kąpać, że zrobiliśmy remont i teraz mam kabinę prysznicową, ale drzwi mam tylko tam, gdzie widać cycki i tyłek, a reszta jest otwarta. Tak jest bezpiecznie, tylko potem trzeba łazienkę powycierać...hihihi Ewa
-
Agniesia. wszystkich wcześniej lub później boli wszystko od pogody... Nawet w TV o tym mówią i jak zmienia się front, to ostrzegają, że będzie złe samopoczucie i że będzie wszystko bolało!
-
Mariczka, na to nie ma lekarstwa. Lekarstwo jest na lęki, na radzenie sobie na myśl o znalezieniu się w takich *niebezpiecznych* miejscach. Żeby pokonać lek przed wszystkim, co jest częścią realnego, prawdziwego świata, a mimo to, nas przeraża, trzeba iść na terapie do psychologa i to najlepiej na terapie grupową. Psycholodzy są rożni i jak jeden Ci się nie spodoba trzeba iść do innego. Najważniejsze, to spróbować i się nie zrazić :-) Ewa
-
Dobranoc Aniula. Śpij dobrze i bądź szczęśliwa i spokojna. :-) Ewa
-
Mariczka ja nie lubię ani Centrów Handlowych, ani żadnych dużych skupisk ludzi. Nawet jak idę do kina czy teatru, to siedzę tak długo, aż wszyscy wyją i pierwsza przychodzę. Nie lubię zamkniętych pomieszczeń i nigdy nie weszłabym do rury nawet jak byłaby duża. To jest rodzaj klaustrofobii, ale można z tym żyć, tylko trzeba unikać takich *niebezpiecznych* miejsc.Buziaczki. Ewa