Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ARKEKRA

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ARKEKRA

  1. Agniecha31, to co opisujesz jest powszechnie znanym i przeżywanym odczuciem. Ale AMERYKĘ odkryłaś... hahaha Na takie dolegliwości są lekarstwa. Żyjemy w XXI wieku i medycyna potrafi ludziom ręce przyszyć od innej osoby i te ręce normalnie funkcjonują, to samo z sercem czy płucami. wylecza się nowotwory, gruźlice, wszelkie choroby zakaźne i bakteryjne, a Ty myślisz, że Twojej nerwicy nie wyleczą! Masz Agniecha31 poczucie humoru hahaha. Musisz iść do lekarza, być szczera do bólu, i przepisane lekarstwa systematycznie i konsekwentnie brać i leczyć się tak długo, dopóki lekarz nie powie, że już starczy, że jesteś zdrowa. I nie możesz przerywać leczenia, bo masz ochotę na drinka, a później wrócisz do leczenia, bo takie przerywane leczenie jest bez sensu! Koniec tematu. Zastosujesz się lub nie. To Twój wybór, ale nie pitol, że tego gówna nie można wyleczyć, bo to jest nieprawda!! Dobranoc :-) Ewa
  2. Agniecha31. Nie chcę się mądrzyć, ale z tego, co piszesz, to jesteś niekonsekwentna w leczeniu. Pochodzisz, poleczysz się i przerywasz. Nie wiem na co liczysz? Na cud?! Poza tym masz fatalne podejście do swojego zdrowia - *A właśnie, że nie będę zdrowa*, to trochę tak; * na przekór rodzicom wezmę i się przeziębię*! Tak myślą i postępują dzieci, a nie dorosłe i odpowiedzialne kobiety. Ale każdy człowiek ma prawo spitolić sobie życie na 100 sposobów, Ty Agniecha31, też... Ewa.
  3. Dzięki Aga i dzięki dziewczyny, ale bardzo dobrze wiem, co przezywacie i bardzo dobrze wiem, że mimo wszystko można być szczęśliwym i zapominać o nerwicy na długie miesiące czy nawet lata :-) Futerko, ile razy pomyśle o Tobie i o tym jak Ty, Twoja siostra i brat musicie walczyć ze złym losem, to jest mi bardzo smutno i bardzo chciałabym Wam wszystkim pomóc. Zawsze możesz na mnie liczyć i zawsze będę wierzyła, że sobie poradzisz z tą nerwicą i życie Twoje, Twoich dzieci i Twojego rodzeństwa zmieni się w końcu na lepsze i spokojne. Musisz tylko brać ten PRAMOLAN, a jak lekarz zapisze, coś innego, to tez musisz posłusznie słuchać lekarza. Życzę Ci wiary i szczęścia i zdrówka i odwagi i przepędzenia nerwicy :-) Ewa
  4. Agnicha31. Ja mam 54 lata i nie pitol, że ta nerwica nie jest wyleczalna! Ja się wyleczyłam w 90% jak pisałam wcześniej, ale Ty możesz myśleć i robić, co chcesz. Ostatecznie sobie nie pomożesz, a jeszcze zaszkodzisz swoim dzieciom! Co do alkoholu, to na 1000% zapewniam Cię, że alkohol pomaga odjechać na chwilę, ale jak Cię któregoś dnia *walnie* ta nerwica w połączeniu z alkoholem, to tylko szpital psychiatryczny Ci pozostanie! Jesteś już duża, masz dwoje dzieci, którym powinnaś być przykładem jak żyć szczęśliwie, a Ty sama sobie robisz krzywdę, to czego chcesz nauczyć swoje dzieci i co im dać na przyszłość, żeby nie chorowały tak jak Ty...?! Dlaczego nie chcesz się leczyć i dobrze się czuć? ODPOWIEDZ!!
  5. Agniecha31, zobacz Gracja i Magdzik nie zdecydowały się na kompleksowe leczenie nerwicy i stale z nią się męczą wymyślając coraz to nowe powody, dla których jeszcze poczekają z leczeniem lub, to leczenie przerwały. Do tego jeszcze Futerko ma problem z pokonaniem strachu przed wyleczeniem się. Gracja i Magdzik obiecały, że jak do końca roku im nie przejdzie, to zaczną się leczyć od stycznia 2012r. i podejdą do tego poważnie i jak tak zrobią, to się na pewno wyleczą!! Reszta dziewczyn jest w dobrej formie , bo się leczyłyśmy. brałyśmy leki i mimo, że na początku te lekarstwa powodowały pogorszenie samopoczucia, to po tygodniu czy dwóch było już tylko lepiej. Ja nie mam problemu z chodzeniem po sklepach, ulicach, fryzjerach, plażach i imprezkach. Jasne, że czasem gorzej jest mi na świecie, ale ja np. nie widziałam swojego jedynego wnuczka już 4 miesiące, bo mój syn i jego żona są w stanie wojny i ona na złość nie pozwala mu zabrać dziecka, nawet się z nim widywać. To jest bardzo stresujące, ale muszę to przeżyć i jestem pewna, że gdybym nigdy wcześniej nie zjechała w ciemność z powodu nerwicy, to teraz zjechałabym na pewno, bo życie jest pełne złych rzeczy i trzeba stawiać im czoła, a nie zamknąć się w domu i płakać... Ewa
  6. Marlena :-) Ja Cię, kochana doskonale rozumiem. Ja za najlepszy okres w moim życiu uważam ten kiedy moje dzieci były maluchami... i oczywiście okres chodzenia do szkoły, ale to już z zupełnie innego powodu... hihihi Ewa
  7. Agniecha31 :-) Twoja puenta jest nie trafiona, bo z tej nerwicy można się wyleczyć w 90% i normalnie funkcjonować i być szczęśliwym... Patrząc odrobinę z przymrożeniem oka, to moim zdaniem należny być nawet dumnym, że zapadło się na taką nerwicę, bo tylko ludzie wrażliwi mają szansę na coś takiego zapaść. Ludzie zimni, pozbawieni uczyć, empatii, ciepła i serdeczności, choćby zdechli nigdy nie zapadną na żadną nerwicę :-) Jeżeli chodzi o Ciebie, to jesteś przekonana, ze nic Ci nie pomoże i że już zawsze będziesz w tej ciemności po omacku szukać światła. Najgorszą rzeczą jaką sobie i swoim dzieciom, robisz, to takie właśnie myślenie. Jak nie będziesz chciała się wyleczyć i lepiej żyć, to się nie wyleczysz i nie będziesz lepiej żyć. Wybór należy do Ciebie Agniecha31... Ja myślę, że jak czytasz te posty, to wiesz, że można być znów szczęśliwym, ale trzeba tego chcieć... Przemyśl to :-) Ewa
  8. Magdzik, to do Ciebie jest ten ostatni mój post :-))) Ewa
  9. Życzę Ci, kochana, żeby Ci to sikanie i te lęki przeszły po psychoterapii, a jak do końca grudnia Ci nie przejdzie, to życzę Ci, żebyś umiała dotrzymać obietnicy danej samej sobie i zaczniesz to leczyć. :-) Ewa
  10. Magdzik :-0 Nagła wiadomość, to byłaby *ubieraj się, bo jedziemy na roczek do rodziny*, a Ty dostałaś dwa tygodnia czasu. To bardzo dużo czasu, żeby oswoić siebie i swoja psychikę do spotkania. I równie dobrze można nastawić się pozytywnie, że bardzo się cieszysz, że spotkasz się z rodzina, że będzie pyszne jedzonko, że się pośmiejesz, pogadasz i na *chwile* zapomnisz o swojej nerwicy i swoich lekach... Popatrz na zaproszenie w taki sposób, a nie jak na *karę*, która tylko kłopoty przyniesie :-) Ewa
  11. Cześć dziewczyny i cieszę się, że Marzena i Zdrowa1 odezwały się i swoimi doświadczeniami dzielą się :-) Magdzik :-) za rok o tej porze nawet nie będziesz wchodzić na to forum, bo będziesz bardzo dobrze się czuła i będziesz miała tyle zajęć i przyjemności, że nie będziesz miała czasu. Futerko :-) Ty też będziesz całkiem naprawiona. Potrzebujesz wiary w siebie i w swoje możliwości i przekonania, że faceci, to są potrzebni do rozrywki, a nie po to, żeby ułatwić nam życie... :-) Ja dzisiaj tak sobie się czuję. Serce wali mi za mocno i za szybko i to mi przeszkadza. Nie przeraża mnie to, ale przeszkadza... Buziaki :-) Ewa
  12. Futerko :-) Życzę miłego dnia bez lęków i zgadzam się z Kasią. Postaraj się zapomnieć o swoim ciśnieniu, tętnie i nie mierz, co chwila, bo tylko się nakręcasz, a przecież, to nie o to chodzi, żeby być, chorym, ale żeby być zdrowym, więc ciesz się każda chwilą, kiedy dobrze się czujesz, ciesz się swoimi cudownymi dziećmi, pysznym jedzonkiem, które sama ugotujesz, fajnym spacerem, na który pójdziesz z dziećmi i rób plany na przyszłość i miej marzenia i wytyczaj sobie cele i bądź szczęśliwa... Ewa
  13. Kiethi :-) Ja mam tak i to da się naprawić, to jak Ty masz odwrotnie, to też na 100% da się to naprawić. Daj sobie szanse, zamiast męczyć siebie i domowników :-)) Ewa
  14. Idę spać i życzę wszystkim dobrej, spokojnej i bezpiecznej nocki :-) Przytulam Was wszystkie i do juterka :-) Ewa
  15. Wiesz, co Kejthi :-) Ja mam wysokie tętno i niskie ciśnienie i dostaje leki na to tętno, bo serce wali mi do 170 razy na minutę, a ciśnienie mam 90/60 i na to dostałam ATEMOLOL50, który zwalnia bicie serca, ale tez obniża ciśnienie, a mi niczego nie obniżyło, tylko serce zaczęło bić mi, jak u człowieka, a niej jak u myszy i teraz jest dobrze. To lek, który trzeba brać stale i nie wolno go odstawić... Ewa
  16. Kasiaa :-) Tak całkiem mi nie przeszło, ale umiem sobie z tym radzić. Mam teraz dużo smutków w życiu a na horyzoncie czai się ta francowata nerwica i czeka, że jak tylko strącę kontrole, to natychmiast mną zawładnie, więc walczę, a jednocześnie staram się pomagać Wam. Ta pomoc i wspieranie jest dla mnie tez terapeutyczne i tak jak Gracja pisze, że samo przebywanie na forum, w grupie ludzi o takich samych problemach jest leczące i pomaga... Ewa
  17. Magdzik - Jak dostaniesz lekarstwa i będziesz się po nich dobrze czoła, to też będziesz lubiła swojego lekarza :-) Szkoda, że nie poszłaś porozmawiać do swojej pani neurolog, zanim sama zrezygnowałaś z leczenia. Może gdybyś powiedziała jej, to co piszesz nam, to sama zmieniłaby Ci lekarstwa na inne, może słabsze. nadal możesz do niej iść i powiedzieć prawdę. Potrzebujesz tylko trochę odwagi... Buziaczki :-) Ewa
  18. Futerko:-) Ja już Ci pisałam, że jesteś taka fajna dziewczyna, że gdybyś mieszkała w Gdańsku, to chętnie zostałabym babcią dla twoich dzieciaczków i dla Ciebie... Przytulam Cię mocno :-) Ewa
  19. Futerko :-) nie złość się, że on się bawi i nie myśl o tym, bo dzisiaj on się bawi, a Ty jesteś z dziećmi, ale nie wiesz czy za jakiś czas, to Ty będziesz szczęśliwa i będziesz dobrze się bawić, a on będzie siedział sam! Mądrzy ludzie mówią, że *życie zaczyna się po 40-stce*, także masz jeszcze dużo szczęścia przed sobą i na pewno to szczęście do Ciebie przyjdzie :-) buziaczki :-) Ewa
  20. Futerko, widzisz, nie można zatracać się dla nikogo, ani dla męża, ani dla dzieci, dla nikogo! Masz prawo do własnego życia, do przyjaciół, do własnych poglądów, smaków, gustu i wszystkiego, co czyni Ciebie szczęśliwą i każdy facet powinien to rozumieć, bo on tez ma takie prawo do bycia sobą. W związku z drugim człowiekiem jest tylko wspólna część, która Was łączy. To tak jak zbiory ze wspólną częścią. Każdy taki zbiór to własna przestrzeń do życia i tylko ta wspólna cześć jest tym, co ich łączy. Pozostałe części to prawo do życia każdego z nich. Jeżeli do tego będą uczciwi i będą szanowali siebie na wzajem, to nie ma takiej siły, która mogłaby ich związek zniszczyć. Dla dzieci tez nie można się zatracić, bo one wcześniej czy później odejdą i maja do tego prawo, a nam nie może być pusto po ich odejściu. My powinniśmy cieszyć się z tego, że odeszli i budują swoje życie i swoje szczęście... Życie jest trudne, ale ma zasady i trzeba je przestrzegać, co nie jest łatwe... Ewa
  21. Witaj Kaśka :-0 Ja jestem Ewa, ale są tu jeszcze inne super babki i wszystkie mamy podobnie do Ciebie :-0 Diagnoza - SZAJBA! Jeżeli Twoja mam jest neurologiem, to głupio będzie powiedzieć jej, że chcesz do psychiatry, bo przecież ona sama może ci pomóc. Ja do mojej mamy nawet gdyby była najlepszym na świecie neurologiem, nie poszłabym. Poszłabym do obcego, niezależnego i Tobie proponuje tak zrobić. Zabierz wszystkie wyniki badań i idź, do terapeuty, czy psychiatry, czy neurologa i nikomu na początku o tym nie mów. Zawsze zdążysz! Walniecie piwka czy winka na długo nie pomoże, dlatego zacznij od diagnozy u fachowca i albo zacznij się leczyć, albo zacznij chodzić na psychoterapię. Mi uratowała życie i psychoterapia i leczenie, ale tak porządnie to leczyłam się tylko 3 miesiące i 3 lata chodziłam na terapię... Powodzenia :-) Ewa I jeszcze jedno, to można wyleczyć w 90% i można bardzo normalnie i szczęśliwie żyć :-)
  22. Futerko, kochana:-) Ta nerwica Cię atakuje, bo jesteś chora i dopóki nie wyleczysz tego gówna, albo chociaż nie podleczysz porządnie, to wszystko, nawet katar dzieci, czy zgaga, czy za szybko bijące serce, czy spotkanie z Twoim byłym, czy brak kasy czy cokolwiek innego, będzie powodowało nasilenie objawów nerwicy. To tak działa. NIESTETY!! Futerka :-) Ja mogłabym książkę napisać pt. *CZEGOŻ TO NERWICA NIE POTRAFI ZROBIĆ Z CZŁOWIEKIEM*
  23. Kasiaa :-) Na wszelki wypadem weź ASPIRYNĘ i będzie dobrze :-) Zazdroszczę Ci tych czystych okien :-) Dzielna dziewczynka. SUPER :-) Baskabaska, to też jest sposób. Po co się chwalić czymś, co ktoś może wykorzystać przeciw nam... Buziaczki :-) Ewa
  24. Magdzik :-) Ja Ciebie rozumiem. To jest taki czynnik psychologiczny, który powoduje, że masz obiekcje z chodzeniem do psychiatry. Spróbuj leczyć się u neurologa i powiedz mu, że nasz taki problem. Że samo pójście do psychiatry jest dla Ciebie jednoznaczne z zakwalifikowaniem samej siebie do grona *wariatów* i że nie jesteś w stanie sobie wytłumaczyć, że to lekarz jak każdy inny. Neurolog powinien Ciebie rozumieć, tylko musisz jemu to powiedzieć. Poza tym żyjemy w bardzo *szybkich* czasach i to tempo życia, kłopoty finansowe i ogólnie problemy egzystencjalne, brak szacunku do pozytywnych wartości takich jak uczciwość, szczerość, lojalność itp. powoduje, ze coraz więcej ludzi choruje na nerwice i depresje. W samej Polsce 70% młodych ludzi na kłopoty z nerwicą i niestety trzeba to leczyć i nie jest to ani wariactwo ani wstyd!! Powodzenia :-) Ewa
  25. Futerko, kombinujesz! Masz nerwicę lekową czy szajbę, czy jak byś tego nie nazwała, to masz problem ze swoim psychicznym zdrowiem. Z jednej strony chcesz być zdrowa, ale żebyś była zdrowa musisz się leczyć i zrobić porządek w życiu. Nawet już zaczęłaś brać lekarstwo tak słabe jak PRAMOLAN, który jest uspakajający i na serce i na system nerwowy i cały czas przekonujesz samą siebie, że ten PRAMOLAN, to Ci szkodzi i że powinnaś przestać go brać. Ty Futerko źle się czujesz, bo źle żyjesz, a nie dlatego, że PRAMOLAN Ci szkodzi. Źle się czujesz, dlatego że odrzucasz każdą pomoc i każde wsparcie i każdy lekarstwo,i za nic nie chcesz dobrze żyć. Powinnaś zadać sobie pytanie czego chcesz? I jeżeli sama sobie odpowiesz, że chcesz być zdrowa i dobrze się czuć, to zrób to, co musisz zrobić, żeby tak było. My tutaj wszystkie mamy lub miałyśmy to samo, co Ty i staramy się Ciebie wspierać i podtrzymywać na duchu, a Ty zamiast posłuchać doświadczenia innych podobnych Tobie przypadków, to robisz wszystko, żeby przekonać nas i siebie, że Ty, to masz zupełnie inaczej niż my i że my Ciebie nie rozumiemy!! Mylisz się Futerko masz dokładnie tak samo jak my i my przeszłyśmy przez to samo, przez co Ty przechodzisz i bardzo dobrze Cię rozumiemy, a Ty powinnaś zaufać doświadczeniu naszemu i nie przestawać brać PRAMOLANU, i zrobić porządek w swoim życiu, nie leżeć bezsensownie w łóżku czekając na cud, bo cudów nie ma. Powinnaś to w końcu zrozumieć i w końcu zacząć być dorosła i odpowiedzialna... Przemyśl to sobie! Ewa
×