Skocz do zawartości
kardiolo.pl

egzaltacja_serca

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez egzaltacja_serca

  1. Mnie się wali wszystko na głowę, w domu same awarie, jutro pędzę do lekarza bo coś jest nie tak z pewnymi rzeczami u mnie, do tego córka dzisiaj dostała wysokiej temperatury, jak ją odbierałam w piątek to w przedszkolu pomór dosłownie, miałam nadzieję, że ją ominie kolejny wirus, nie ominął :/ gorączka tak urosła że dalismy panadol, wrzesień był koszmarny i teraz październik ma byc podobny ? dzisiaj rano miałam ochotę schować się pod koc i nie wstawać przez cały dzień... problemy jakoś mnie przygniatają, kiedyś radziłam sobie z trudnymi chwilami a teraz jakoś się załamuję... jutro kolejny dzień, tydzień z jej chorowaniem, mam dużo pracy a jak dziecko choruje to skupic się nie potrafię jak należy słuchajcie, generalnie czuję że mi się zbiera znowu i nie uchodzi nigdzie bo nie ma gdzie, boję się, że mnie dopadnie znienacka i będzie atak, może dzisiaj mam taki dzień tylko ? tak się łudzę może...
  2. Ja mam dzisiaj cały dzień skurcze dodatkowe, takie mocne, że aż mnie zatyka, albo to ze zmęczenia albo nie wiem co...
  3. Magducha, prawdopodobnie dlatego że w pociągu można pospacerować, schować się do toalety :) w autobusie te dwie rzeczy odpadają, a jak jedziesz autem to zawsze masz możliwość zatrzymania się :) stąd te paranoje komunikacyjne, bądź konsekwentna i ćwicz to najlepsze co możesz dla siebie zrobić, ja tak ćwiczyłam ze sklepami dużymi i udało się idę bo padam dzisiaj, wróciłam z pracy po 21 i ledwo żyję
  4. Magda, ja napisałam do Ciebie na gg, ale chyba nie doszło bo nie było odzewu...
  5. Franczeska.... ładnie ją nazwałeś ;) odnośnie pytania głownego: da się żyć , ale czy normalnie ? nie do końca moim zdaniem, ja nie brałam leków, chodziłam na terapię, prywatnie, teraz nie chodzę bo wydatki nas przygniotły i nie mam chwilowo kasy na terapię, boję się jak sobie poradzę i kiedy powrócą napady, ja miałam od nerwicy tachykardię i do pracy chodziłam z trudem, na pewno presja kredytu wiszącego nag głową nie pomaga w takiej sytuacji, ja osobiście bałabym się większego obciążenia finansowego bo co jeśli... ale to ja, mam 40 lat, jestem kobietą, więc może inaczej reaguję niż facet na pewne sytuacje, myślę bardzo ostrożnie o wszelkich zmianach wymagających nakładów finansowych i obciążeń, bo co będzie jeśli pani franczeska zaatakuje na całego a mąż też np zachoruje, a jest dziecko i wymaga opieki, utrzymania ? to są takie czarne gdybania oczywiście, ale ja myslę własnie w ten sposób, mam marzenia ale wiem że niestety niektórych nigdy nie zrealizuję bo nie dam rady, na razie cieszę się, że serce nie pika mi 160 na minutę i nie leżę jak kłoda i nie *umieram* co chwilę twoja sytuacja jest inna bo jesteś dużo młodszy, na pewno ważne jest jaką masz tę drugą połowę, czy w sytuacji kryzysowej Cię wesprze czy da Ci kopa w tyłek, bo i tak się zdarza
  6. Ja liczyłam się z chorobami w związku z przedszkolem, ale nie aż w takim nasileniu, co nie znaczy, że u Ciebie będzie tak samo, ja miałam bardzo zdrowe dziecko do czasu przedszkola, dodatkowo denerwuje mnie to staram się jej zapewnić zdrową dietę, owoce, warzywa, zawsze pomimo obiadu w przedszkolu jest obiad w domu, jak wraca to do ogródka bo w przedszkolu mało wychodzą, nie przegrzewam jej itp itd a choruje, jak patrzę na inne dzieci jedzące koszmarne ilości batonów, chipsów i niechorujące to zwyczajnie zazdroszczę i pytam *dlaczego*? Córka chciałaby chodzić na różne zajęcia dodatkowe i nie jest w stanie bo za często choruje. Jak nie chodzi do przedskzola, mimo że ma kontakt z innymi dziećmi to okaz zdrowia, latem zawsze kąpie się w zimnym Bałtyku i to po południu, czasem podmarznie i nic, zero kataru, kaszlu chorób. Także u nas to raczej makabra z tym chorowaniem a co za tym idzie stres dla mnie bo albo mąż albo ja musimy zostać w domu, babcia nie zawsze może, albo nie zawsze dobrze się sama czuje, a babcię pomagającą mamy do dyspozycji tylko jedną
  7. I jeszcze, nabór jest w róznych miesiacach, zalezy od rejonu Polski, musisz się dowiedziec kiedy u Ciebie, zawsze to tak na wiosnę, ale wiem, że różnie A skończyć ze sobą nie możesz Kochana bo masz dziecko, które Cię kocha, nie wyobraża sobie świata bez Ciebie, dla dziecka matka jest czymś co jest i będzie, nawet nie myśl w ten sposób, ja też mam wielkiego doła bo moja znowu chora, jest kłopot co z nią jak choruje a ja do pracy chodzić muszę, życie niestety proste nie jest..., ja zawsze sobie powtarzam że i tak mam powód do zadowolenia bo inni maja naprawdę dużo gorzej czasami,a takie choroby mojej córki to tez pikuś w sumie jeśli porównać do innych dzieci naprawdę z poważnymi schorzeniami, oczywiście wiem że są i tacy którym duzo lepiej, ale to zawsze jest ktoś od nas zdrowszy, bogtszy, szczęśliwszy, tak już to wszystko urzadzone, trzymaj się, jakbys chciała moje gg to daj znać i wyslę Ci na adres mail*owy
  8. Magda, nabór do przedszkoli jest elektroniczny, na stronie wybranego przez Ciebie przedszkola powinna być informacja o stronie na której trzeba się zarejestrować, wprowadzić dane, potem wydrukować wniosek i zanieść do przedszkola, po zakończeniu naboru elektronicznego czekasz na wynik czy dziecko zostało przyjete do przedszkola czy nie, można podać chyba 2 albo 3 przedszkola, pierwszego wyboru to takie które u Ciebie jest na miejscu pierwszym a pozostałe że mogą być, system Cię przesuwa jeśli w tym pierwszym nie ma już miejsc. W obecnych czasach najlepiej być samotną matką, do tego niepełnosprawną, wtedy masz dużo punktów że się dostanie, a jak *tylko* rodzice pracują to róznie może być, pierszeństwo miały dzieci 6letnie do tej pory, a jak będzie teraz w dobie obowiązkowego wysyłania 6latków do szkoły to nie wiem. Moja 6,5 letnia została w przedszkolu bo tak zdecydowałam. Jesli chodzi o przedszkole, które wybrać, to ja chodziłam po przedszkolach, dzwoniłam kiedy są *drzwi otwrate*, a przede wszystkim czytałam w necie co inni piszą, pytałam znajomych, my wozimy kawał drogi córke do przedszkola bo to obok bardzo mi się nie podobało, zależy czego oczekujesz.. co do chorób, to może Cię pocieszę a może wręcz odwrotnie, ale moja córka w tym roku była 2 dni i chora, teraz poszła na 3 dni i znowu wróciła z gorączką, niestety przedszkole to również wylęgarnia chorób, niektórzy rodzice przyprowadzają dzieci chore, podaja rano panadol na gorączkę i przyprowadzają, moja choruje odkąd poszła do przedszkola, chwilami brak mi już sił, przez pierwszy rok jej chodzenia miałam duuuuże kłopoty w pracy bo czasami brałam zwolnienie na nią, nie było wyjścia. Wiem, że bardzo szykujesz się na znalezienie pracy jak Twoja pójdzie do przedszkola, weź pod uwagę to że może chorować, żaden pracodawca nie chce matki, która jest na zwolnieniu na dziecko, na siebie zresztą też, mnie taka szarpanina i wysłuchiwanie od dyrekcji dużo kosztowało, psychicznie też, nie wiem czy nie lepiej nastawić się na to że jesteś w domu i w razie czego z nią zostaniesz, zwłaszcza, że będziesz dopiero gdzieś zaczynała pracę
  9. Podobno i tak od przesilenia jesiennego gorsze jest to wiosenne... to tak na pocieszenie :) ja nie pisałam... bo nic ciekawego... praca praca praca... brakuje mi terapii, wydatków i tak mamy moc... czasami nachodzi mnie taki strach że mam ochotę wybiec z domu... już tak było... teraz wróciło... mnie bardziej nachodzą takie pesymistyczne mysli w formie jednego potężnego impulsu... denerwuję się cały czas bo biegam między pracą a domem, córka była po pierwszej chorobie tylko 3 dni w przedszkolu i czwartego dostała już temperatury i gardło czerwone, denerwują mnie samolubni ludzie, którzy przyprowadzają po prostu chore dzieci do przedszkola, ostatnio nawet na balecie było dziecko zwyczajnie chore z czerwonymi policzkami, kaszlem że nie mogło mówić... a mamusia poganiała *no przestań kaszlec i idź tańczyć* miałam ochotę ją udusić, w przedszkolu jest to samo.... + duchota w sali i tylko godzina dziennie na dworzu albo wcale... te choroby dezorganizują nam życie, kłopot z kim ją zostawić, ja zwolnienia ciągle brać nie mogę i tak się rzucamy jak rybki w sieci... ech jestem zmęczona tym wszystkim, jak chodziłam na terapię to chociaż jakoś to ze mnie uchodziło a teraz się kumuluje, czuję te napięcia w środku, znowu pojawiają mi się wysypki skórne czyli stres wychodzi...
  10. Co to ? nikogo nie ma ? gdzie wszyscy ? ja się czuję różnie, jestem tydzień przed okresem i zaczynają mi się jazdy, mam świadomość, że to jest to, ale mimo wszystko do końca nie czuję się ok w dodatku jestem potwornie zmęczona, w weekend biegałam, sprzątałam z grubsza, prałam, gotowałam a dzisiaj po pierwszym dniu w pracy czuję się jakbym tone węgla przerzuciła, czyli nieadekwatnie do aktywności w ciągu dnia znowu zaczynam rozmyslać, mam koszmary, boję się, że brak terapii mi nie posłuży
  11. Szybko tzn ile na minutę ? mierzyłaś ile ? pediatra też uznał, że z byt szybko ?
  12. Cześć tak w ogóle wszystkim, z córka lepiej, ale cały przyszły tydzień musi jeszcze zostać w domu i to jest problem za każdym razem bo nie ma kto z nią za bardzo siedzieć, męczy mnie to, u mnie powrócił temat teściowej i teścia... a myslałam że mam za sobą temat, bardzo głupi z nich ludzie, tak stwierdziłam po ostatnim *występie*, na razie zawieszam terapię z powodów finansowych, córce trzeba porobić rózne badania, wybrałam się z nią do homeopaty, koszty rosną... ataków nie mam, ale trzepie mną złość i najchetniej pourywałabym łby niektórym, a teściową to do innej galaktyki...
  13. Marcin, ja dostałam afobam od psychiatry, ale nie wykupiłam nawet, miałam go brać tylko doraźnie, w razie silnego ataku, jest silnie uzależniający tak mi powiedział psychiatra, na stałe miałam brac serotax, ale ja niczego nie wykupiłam i nie brałam także nie wiem jak w rzeczywistości działają, psycholog potwierdziła mi tylko, że afobam jest silnie uzależniający
  14. Ja mam dzisiaj doła.... córka była dwa dni w przedszkolu i już przyniosła wirusa... jestem załamana... mega gorączka, gardło czerwone, katar... tak słaba że leżała calutki dzień jak kłoda... mam dość przedszkola i tych chorób, odkąd chodzi wszystko stoi co roku na głowie i nie funkcjonujemy normalnie...
  15. Współczuję, nic więcej chyba nie napiszę bo nie przeszłam jeszcze tego a trudno wyobrazić sobie co czujesz :( trzymaj się....
  16. Ewasta, ja już w pracy od tygodnia :) mnie siedzenie w domu ogłupia, wolę pracować pomimo różnych sensacji, jak siedziałam w domu pół roku z córką to wariowałam z nudów, ja nie jestem *matka Polka* nie ten typ, a już jak pracowałam i jak miałam największy kryzys to rodzinna doradzała zwolnienie i przeczekanie na lekach aż bedzie lepiej, leków nie wziełam, odmówiłam zwolnienia... co to miało niby dać ? czekanie na co ? potem powrót mógłby być jeszcze gorszy, a tak chodziałam do pracy mimo ataków, pracuję z ludźmi i wśród ludzi, to był największy problem żeby ktoś nie zauważył, bałam się najbardziej, że zacznie mnie trząść, telepać na wszystkie strony, ale nauczyłam się nawet oddychać odpowiednio podczas pracy na oczach innych żeby atak przechodził jakoś, oj ciężko mi było, jak sobie przypomnę to horror... potem było coraz lepiej dzięki terapii i powiem wam że nawet mniej chorowałam w tym roku, psychika mi odpuściła i organizm sobie lepiej radził rok temu ogólnie było mi cięzko, bo już miałam ataki i to silne a jeszcze zmieniłam jedno miejsce pracy więc wszystko nowe, ale żyję, nie umarłam, a wiele razy myslałam że to już koniec :) to taka optymistyczna myśl dla tych którzy w dołku na razie są :)
  17. Hej :) moja psycholog też mi powiedziała, że od nerwicy i ataku paniki nikt nie umiera, Marcin, zawału to można i bez nerwicy dostać... Ewasta, mnie też bardzo długo dopadało własnie w weekendy, generalnie w wolnym czasie, podobno organzim wtedy się odpręża i odreagowywuje stres z poprzednich dni, ja jak chodze do pracy to jestem jak nakręcona, chodzę bo muszę, trzymam się pomimo róznych rzeczy, a potem odpuszcza... teraz na szczęście ten etap mam już za sobą, ale jak nawet wieczorem łóżko lata razem ze mną to wiem przynajmniej że to tylko taka reakcja na to co było... z córką biegam po lekarzach, na razie jestesmy w trakcie badań przeróznych, kardiolog też zaliczony, stres mam ogromny ale trzeba wyjaśnić, nie zgodziłam się na szpital dla niej bo przeżyłaby to strasznie, jest mega wrażliwcem i pobyt w szpitalu z powodu zabiegu jak miała 3 lata pamięta do dziś
  18. Ja jestem lekko zmasakrowana psychicznie niestety, mam kłopoty zdrowotne z dzieckiem... zaliczamy kolejne badania i wizyty u specjalistów, na razie przyczyna nie została znaleziona... wczoraj przed kolejną wizytą miałam atak lęku... spociły mi się ręce, serce waliło jak szalone, miałam ochotę uciec sprzed gabinetu... bałam się o nią a wiedziałam, że powinnam zachować spokój i opanowanie, potem fala zdenerwowania przeszła i było ok
  19. Madziakil... znam ten bół, dlatego planując w tym roku wakacje wybierałam miejsca spokojne, ale oddalone od dużego w miarę miasta o 4-5 km, żeby w razie czego pomoc była blisko... niestety do dzikiej głuszy bałabym się jechać, kiedys tak jeździliśmy a odkąd mam swoją *koleżankę* to już nie...
  20. Ja nie brałam concoru ale ebivol, to też betabloker, pół tabletki dziennie, z powodu tachykardii, lekarz powinien dostosować dawkę i lek, może czujesz się źle bo dawka jest za duża, albo akurat ten lek Ci nie odpowiada, ja przez pierwsze dwa tygodnie czułam się też gorzej pomimo minimalnej dawki, serce bardzo zwolniło, byłam otumaniona, było mi słabo, ciśnienie, które i tak było niskie jeszcze spadło, rozmawiałam wtedy z moim lekarzem i powiedział, że jeśli czuję, że dam radę wytrzymać trochę to żebym wytrzymała bo organizm się przyzwyczai i będzie lepiej, i tak faktycznie się stało, ebivol brałam prawie rok, w tym czasie chodziłam i chodzę nadal na terapię do psychologa i teraz betabloker mam odstawiony, magnez brałam i biorę obowiązkowo cały czas, potas też brałam, ale faktycznie trzeba uważać żeby nie przedawkować
  21. Ja mam dzisiaj znowu te skurcze serca..., albo to z niedoboru żelaza albo już nie wiem od czego, mój kardiolog państwowo może mnie przyjąć dopiero za 4 miesiące... chyba, że zapłacę 100 w przychodni to wizyta jest na już... kochane realia... ale jak będzie mnie męczyć to chyba nie będę miała wyjścia
  22. W takim razie mogę tylko współczuć i to bardzo, bo jesteś w stanie ciągłego stresu... nie wiem jaką masz sytuację rodzinną, wiem że bywa różnie, ale może jest ktoś oprócz rodziców, jeśli oni nic nie mogą zrobić, kto mógłby Ci pomóc, taka sytuacja nie wróży nic dobrego, zwłaszcza dla Ciebie, bo masz toksyczną osobę tuż obok, ciężko psychicznie się wygrzebać... rozmawiałaś z kims o tym ? z psychologiem ? kimś życzliwym ? matko.... chciałabym Ci coś doradzić, ale ciężko tak na odległość...
  23. Aga to czemu jeszcze z nim jesteś ??? Marcin, 200 to pewnie nie biło bo wtedy to już migotanie jest, ale 150 mogło być.... ja też tego nienawidzę, przy tym ostatnim ataku miałam wszystkie objawy, łącznie z trzęsiawką, ale przyszło, przeszło przeze mnie i poszło, oddychałam, piłam zimną wodę i powtarzałam sobie że to moja głowa tym steruje... ja znowu od kilkunastu dni mam dodatkowe skurcze, denerwuje mnie to i powoduje nasilenie głupich myśli
  24. Magda, niestety na to wszystko pracuje się długo i a potem długo trwa zanim jest lepiej :/ ja za moment wracam do pracy i już praca się śni mi się po nocach... także jak widać stres już jest... ech
  25. Cześć, coś nasz wątek podumiera, wszyscy albo wakacjują albo pracują... ja już po urlopie... niestety na sam koniec dopadł mnie silny atak paniki, w noc przed wyjazdem, dość szybko przeszło, ale tętno urosło... czułam się fatalnie, przypomniały mi się złe czasy kiedy bicie serca mnie paraliżowało... a w domu mnóstwo spraw i kolejnych wydatków, no ale coś za coś, odpoczęłam przynajmniej... a że czeka mnie pracowity rok to przyda się kondycja :) piszcie co tam u was
×