Skocz do zawartości
kardiolo.pl

egzaltacja_serca

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez egzaltacja_serca

  1. No serio :) zresztą jak popatrzę np na moją teściową to kości jak u mojego małżonka, budowa małego czołgu, noga, ręka, żebra, pomijam już to co ma na kościach :) niestety jeszcze walczę z grypą, trudno, przyszło to i pójdzie, do pracy tylko nie poszłam a to już liczy się na minus u dyrekcji, no ale to też trudno
  2. Ja miałam wiele lat temu endometriozę i nie miałam żadnych krwawień, zlepek-guzek urósł sporawy bo miał 7 cm, główną dolegliwością były koszmarne miesiączki, oraz powtarzający się ból w części lędźwiowej pleców, pewnie zależy gdzie się to świństwo umiejscowi...
  3. No gdyby grubość kości i wielkość każdy miał takie same to ja i np mój mąż wyglądalibyśmy tak samo :) o tzw grubości kości nawet otrtopeda mówi
  4. Ja mam gypę, gorączka do 39, potworne bóle mięśni, kości, zębów, wywalone węzły, wczoraj nie dawałam rady nawet za bardzo chodzić, szkoda słów, wczoraj wzięłam paracetamol bo serce waliło jak oszalałe przy gorączce, dzisiaj dla odmiany mam równo 36 ale boli mnie wszysko nadal
  5. Ja nie świętowałam, nigdy nie świętuję jakoś szczególnie :) mnie dzisiaj boli koszmarnie głowa, zmiany pogody mnie wykańczają
  6. Gosia, ja nie mam możliwości w ciągu tygodnia zajmowania się za bardzo domem, chwile wolne poświęcam córce- dla mnie to wazniejsze niż porządki czy prasowanie, raz lub dwa razy jestem w pracy od 8 do 19 bez przerwy, czyli wychodzę o 7 30 a wracam około 20, jak wracam nie mam siły na cokolwiek, w niektóre dni pracuję do np 14 ale po południu jadę do drugiej pracy i tam mam zajęcia do późna, mąż zajmuje się logistyką przedszkolno-sklepową - codzienną bo ja nie dałabym rady czasowo, z kolei w weekend czasami go w ogóle nie ma bo pracuje, pewnych rzeczy zmienić się nie da, natomiast jest pewne to, że ja nie znoszę zajmowania się domem i czynności domowych, porządków, gotowania i tego wszystkiego....., męża mogę zagonić (jesli jest obecny) go do odkurzania itp, ale do prania i prasowania to wolę go nie dopuszczać tak czy tak już trochę zapomniałam o weekendzie, do następnego jeszcze czas, dzisiaj słońce od rana więc od razu mi lepiej
  7. Do tego wszystkiego chcę jeszcze dołozyć sobie jakieś zajęcia rytmiczno taneczne celem rozruszania się i nieschrupienia i tak dzisiaj się zapytałam sama siebie czy przypadkiem to dobry pomysł
  8. No ja przeżyłam dzień całkiem nieźle, chociaż obudziłam się już o 4 rano a wczoraj nie mogłam zasnąć, także spałam malutko :) dzisiaj zastanawiałam się nad fenomenem weekendu i *nieweekendu* u mnie, w ciągu tygodnia czekam na weekend, zawsze mam wizję oddechu, upragnionego odpoczynku, relaksu itd, tymczasem weekend nadchodzi i tego odpoczynku nie ma, relaksu też nie, ledwie się wyrabiam z domowymi rzeczami, wkurza mnie ta niemoc z ogarnięciem wszystkiego co się nagromadzi podczas tygodnia, pod koniec soboty mam dosyś czasami weekendu, a w niedzielę po południu zaczynam z kolei nerowowo myśleć o czekającym mnie poniedziałku, jakaś paranoja...
  9. Tak, Xexe wiem, że wirus to wirus, grypę miałam kilka razy i żyję, ale niestety nakręciłam się, w pracy jest psychoza z tym związana, a ponieważ każdy ma swoje małe wariactwa to ja mam chyba takie teraz z grypą świńską związane, szczepionek nie mogę, ale o tym już pisałam, lekarz też już nie podejmuje się zalecenia mi szczepionki, póki co idę normalnie do pracy więc chyba jeszcze ten mój strach przed grypą nie jest wszechogarniający i paralizujący mnie :)
  10. Hej wszystkim.... z tym jedzeniem a raczej niejedzeniem to tak bywa niestety :( ja dzisiaj od rana mam brak apetytu, zjadłam tylko kisiel i trochę obiadu, jutro do pracy więc już zaczynam się denerwować - efekt nie mogę nic przełknąć a do tego żołądek ściśnięty... powraca stara historia do tego pogoda nas nie rozpieszcza niestety z tymi nieustannymi zmianami, ja najgorzej czułam się we wtorek, ale to pisałam, potem w miarę, niestety mam teraz schizę na punkcie świńskiej grypy, parę dni temu zmarło dziecko na świńską grypę a że cały czas jestem między ludźmi w pracy więc nie czuję się z tym dobrze, ponoć przesilenie wiosenne dla nerwicowców jest najgorsze, hmmmm staram się sobie tak tłumaczyć różne zawirowania od czwartku całe noce śnię, ale niestety nic kompletnie nie pamiętam... no i napiszę kolejny raz to samo, ale... kielce doradza a sam w innych wątkach narzeka, mówi, że umiera, także dziewczyny pamiętajcie, że w necie każdy może napisać wszystko...
  11. Ja nie mam hopla na punkcie sprzątania ale prania owszem :) z prasowaniem natomiast gorzej heheh ale czasami jak czułam, że nadchodzi rzucałam się do szorowania różnych rzeczy casting na świra, niezłe a ja niedawno stwierdziłam, że im więcej się rozglądam, rozmawiam z ludźmi, to widzę, że naprawdę sporo osób ma probelmy nerwicowe, część nawet o tym chyba nie wie, też nie śpią po nocach, wbudzają się, zagryzają te swoje lęki relanium albo czymś innym bo rano trzeba wstać i iśc do pracy, mają skoki cisnienia, uderzenia gorąca, naprawdę dużo jest takich ludzi wokoło, coraz więcej niestety ja dzisiaj jednak czuję się dziwnie, niby już nie jest mi zimno, ale jakoś mnie mdli, boli brzuch, tak jaby coś mnie brało :/
  12. Oczywiście, że myślenie jest najgorsze bo nakręca :), ja też tak mam, np. dzisiaj od rana nie czuję się dobrze i nie wiem czy to nerwy czy coś innego po prostu, około 10 myslałam że zasłabnę w pracy, bardzo się tym zdenerwowałam, zaczęłam myslec co to będzie, jak to będzie, że będzie obciach itd. serce oczywiście mi przyspieszyło bo już się nakręciłam, już ręka wędrowała sama do mierzenia pulsu, a nie robiłam tego już dawno... po godzinie niby było lepiej, ale poczułam parę razy taki ścisk w klatce, przeszywający ból, jakby wbijanie igły, przeraziłam się na dobre, już byłam przekonana, że zaraz dostanę zawału, a pół godziny później koleżanka, z życzliwości oczywiście, powiedziała że źle wyglądam na twarzy, no i wystarczyło, karuzela ruszyła, już serce waliło mi na okrągło, pobiegłam do toalety przejrzeć się w lusterku, w/g mnie wygladałam tak samo jak zawsze, ale wydawało mi się, że wszyscy na mnie patrzą... utkany z myśli koszmar... co do leków to one podobno zduszają emocje i wtedy ponoć terapia nie jest taka efektywna, nie ma się też tylu snów co bez leków, a sny są potrezbne do terapii, nie wiem bo nie brałam nic oprócz hydroksyziny doraźnie, baaaaaardzo daaaaaawno temu przed np. egzaminami brałam xanax i było w sumie czasami jeszcze gorzej teraz będę walczyć bez, wierzę, że w końcu to pokonam, chociaż wczoraj było świetnie a dzisiaj dół, nie mogę nawet nic zjeść, znowu będę kisiel tylko jadła co do przezyć to każdy je ma i nawet takie maluteńkie i błahe w/g kogoś z boku mogą stać się zalążkiem nerwicy, u mnie rózne rzeczy narastały, gromadziłam je w sobie a potem wystarczyła jedna sprawa, która podpaliła lont i gotowe, teraz to wiem bo zaczynam poznawać sama siebie i mechanizmy działania róznych rzeczy, zaczynam np bronic się przed toksycznością innych ludzi, ale uważam, że dopiero zaczynam i daleko mi do równowagi tam wewnątrz, w tamtym roku tego jeszcze nie wiedziałam i *umierałam* raz za razem :/
  13. Gosia, ja chodzę indywidualnie a na jednym ze spotkań mysląłm że zejdę, rzucało mną na wszystkie strony, serce wtedy waliło mi okropnie, dawno nie miałam takiego ataku, wszystko się nasiliło podczas rozmowy o sprawach, które mam w środku, w sobie, minęło i wtedy poczułam się lepiej całkowity spokój, ponoć trzeba *przetrawić* niektóre sprawy...
  14. U mnie dzisiaj ok zupełnie, pomimo tego, że córcia znowu wymiotowała w nocy i coś tam się chyba kluje, jakoś to znosze o dziwo, zmęczona tylko jestem...
  15. Ja jestem, ale potwornie zmęczona, wyszłam o 7 30 a wróciłam godzinę temu z pracy, nie wiem nawet czy coś mi pika czy nie ;) nie mam siły na razie nawet jeść, ale zagladam regularnie
  16. Ja już Kielce też pytałam, jak to jest, że gdzieś pisze, że umiera a tu porady proponuje... Kielce, jak chcesz dokładnie wiedzieć co każdemu z nas dolega to poczytaj posty do *tyłu*
  17. Ja dzisiaj ok, w miarę, a wczoraj wieczorem to nawet żadnych lęków nie miałam, spokojnie zasnęłam, nie myslałam o pierdołach typu tętno i inne schizy, jakby jeszcze skończyła się ta zima to byłoby ekstra, dobija mnie ten mróz...
  18. Oj Kielce, jak ty chcesz doradzać jak w innym wątku piszesz, *że wszystko mnie boli... i że nadchodzi mój koniec... * nie mów nam, że marudzimy tutaj, a że na serce składa się dużo innych rzeczy to każdy z nas wie :)
  19. O tym, że chodzę do psychologa wie tylko mąż i moi rodzice, nigdy nie opowiadam o czym rozmawiam i to chyba też dla niektórych jest problem, ja mam już większą świadomość co i jak i że to musi trwać, natomiast właśnie mam wrażenie, że ta osoba najchętniej dałaby mi pigułkę szczęścia i już, powiedziałam, że to moje pieniądze, mój czas, moja decyzja, ale obraąoną minę drugiej osoby musiałam pooglądać i co wysłuchałam to wysłuchałam, generalnie wniosek został wyciągnięty mniej więcej taki, że wydaję pieniądze i jeszcze jestem nakierowywana nie w tę stronę, no bo przecież to niewłaściwe, że analizuje sowje uczucia i te stare i te nowe i tak się wczuwam.... przykro mi zwyczajnie
  20. Wiem Hexe wiem.... ale u mnie to jakoś jest mega nasilone ale pal licho napięcie, mam tachykardię właśnie wtedy... dzisiaj miałam nieprzyjemną dla mnie rozmowę... usłyszałam od bliskiej mi osoby (nie męża) pytanie *czy terapia ma sens, czy mi pomaga, czy muszę chodzić co tydzień i wydawać tyle pieniędzy.... bo tak ciężko i dużo pracuję a noszę pani psycholog tyle kasy...że za bardzo się zapętliłam w te terapię, że za bardzo się wczuwam, a o czym my tam rozmawiamy itd* i żeby była jasność to sama na to zarabiam, nikogo nie prosimy z mężem o pomoc, zrobiło mi się bardzo niemiło, czy ja naprawdę niepotrzebnie chodzę ? czuję poprawę, a to że bywa gorzej to jeszcze chyba nie jest powód żeby rezygnować, czuję się po takiej opinii jak dziecko we mgle, mam wrażenie, że najlepiej a raczej najwygodniej to byłoby mi zaserwować tabletkę szczęścia i po problemie, poza tym nie mam ochoty mówic nawet męzowi o czym rozmawiam na terapii, czy ja mam jakieś mylne odczucia ? czy powinnam opowiadać bliskim o czym rozmawiam ?
  21. Hej, wtedy jakoś przeszło, ale kiepsko się czułam, potem w nocy znowu się obudziłam i miałam kolejny atak, w nocy postanowiłam, że nie pójde do pracy bo nie jestem w stanie, bałam się panicznie, że mnie tam dopadnie, ale noc zawsze najgorsza jest dla mnie jak coś sie dzieje, rano wstałam i nie miałam już tak ponurych mysli, stwierdziłam, że nie zamkne się w domu i że normalnie jadę do pracy, czwartek przeżyłam jakoś, chociaż do samego wieczora nic nie jadłam, od rana mnie mdliło i bałam się że jak zjem to zwymiotuję, czyli stare obawy powróciły w pełni, było mi słabo i kręciło mi się w głowie, miałam wrażenie, że zemdleję... dzisiaj lepiej, spałam normalnie w nocy, boli mnie tylko głowa od kilku dobrych dni, ale może jakis wirus próbuje mnie zaatakowac a może pogoda, a może to, że jestem w drugiej połowie cyklu... nie wiem sama, kobiety czy wy też macie jazdy przed okresem ? u mnie wszystko się nasila jak diabli :( zaczęłam kilka miesięcy temu prowadzic zapiski kiedy mnie dopada atak i jeśli się pojawia to jest to określony dzień cyklu, zawsze ten sam... badania niby robiłam i nic z nich nie wyniknęło, może ten mój ginekolog do bani jest ?
  22. Nie jest tak dobrze jak myslałam, znowu dostaję kopa od godzilli
×