Skocz do zawartości
kardiolo.pl

egzaltacja_serca

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez egzaltacja_serca

  1. Oj te choróbska, moja też się rozłożyła na całego, no nic czekamy aż się przewali choróbsko ja prawie wyleminowałam z tego co jemy mleko w czystej postaci czyli kakao, budynie odpadają, nie jemy żadnych serków bialych, białego sera, jogurtów słodzonych, niesłodzone od wielkiego dzwonu, kefir czasami, taką zmianę zasugerował mi dawno temu laryngolog i faktycznie u córki zaczęło się poprawiać, teraz homeopatka też o tym mówiła, więc się tego trzymam, córka kaszy jeść nie chce, jak jest to dziubnie trochę, my raczej lubimy, moje dziecko jadłoby głownie kluski a to wiadomo że też nic dobrego :) ja niedługo do pracy ruszam, zmiany pogody nie wpływaja dobrze na moje migreny, dzisiaj już coś się umiejscowiło nad prawym okiem, mam nadzieję że sie nie rozwinie dziewczyny dobrze robicie wychodząc i próbując jednak normalnie funkcjonować, raczej tylko tędy droga ku lepszemu...
  2. Ja po alkoholu znacznie gorzej się czuję, mam taka tachykardię że hej, zrezygnowałam z jakiegokolwiek napoju procentowego dawno temu
  3. Cześć Kobiety, ja nie miałam zwyczajnie czasu zaglądać, tyle pracy... weekend też w pracy... u mnie na razie w miarę, paskuda gdzieś się pewnie czai, ale na razie mam spokój, trochę znowu łapie mnie w sklepach jak dłużej pochodzę, objawy nietypowe jak na mnie bo nie wali mi serce, ale boli mnie żołądek i jakoś tak słabo mi się robi, jak już wyjdę na parking to jest ok, no ale to w sumie pikuś do tego co bywało i się działo, do psychologa dojechałam ze dwa razy a potem najpierw byłam przeziębiona a potem nie miałam kiedy... wstyd, boję się, żeby się to nie odbiło w którymś momencie, chciałabym naprawdę wrócić do terapii bo boję się że bez niej będę miała solidny nawrót wydaje mi się, że moje dziecko też jakby odżyło jak ma normalniej funkcjonującą matkę w domu :) a tak w ogóle dzień dobry Nowym Osobom :)
  4. Ja zmarzłam strasznie w piatek, przemarzły mi zatoki, dzisiaj siedzę w domu bo mam mega katar i ból zatok, piekę ciasto na otracie łez że jestem przeziębiona
  5. Idź na terapię do dobrego psychologa, jeśli lekarze sprawdzili i jest ok to niestety nerwica, można mieć przerózne objawy, tachykardii na tle nerwowym doświadczyłam osobiscie, przychodziło znikąd i nagle bez powodu, serce waliło 160 na minutę, do tego mdłości, brak aptytu, biegunki, drżenia ciała, bóle głowy, paniczny strach przed atakami sercowymi, bóle to tu to tam, terapię zaczęłam dwa lata temu, pól roku brałam betabloker i uzupełniałam żelazo, a potem w czasie terapii odstawiłam leki, byłam na wakacjach, nic się działo, a nie mogłam już wychodzić z domu ani normalnie funkcjonować nawet w domu masz problem, który cię dręczy od środka, tabletki tego nie rozwiążą, niewiele osób wierzy w efektywność terapii, ja sama też nie myslałam, że efekt może być aż taki
  6. Ale napisałyście dużo ! musiałam się przedzierać przez tyle postów :) no ja pracuję właśnie od rana i nie mam za bardzo kiedy wpadac na forum, praca trzyma mnie w kupie, do siedzenia z dzieckiem się nie nadaję... wyrodna jestem matka ;D
  7. Ewa, zdrówka.... :) ja na tej homeopatii całkiem nieźle się trzymam jeśli chodzi o chorowanie co do pracy i takich tam, to ja uważam że praca bardzo stymuluje i motywuje, wręcz pomaga przy nerwicy, ja w najgorszym swoim okresie też chodziałm do pracy mimo tego co się ze mną czasami działo po drodze i już w pracy, czasami miałam wrażenie, że zaraz umrę albo wybiegnę i wrócę do domu, znam dobrze te przypadłości, ale miałam bodziec, że muszę, że na zwolnieniu siedzieć nie mogę, to raz, dwa do niczego mnie to nie doprowadzi, jakoś przebrnęłam najgorsze, faktem jest że wtedy bardzo pomógł mi betabloker na serce, ale lęki miałam w pełnej krasie, jak 150, siedzenie w domu, zamykanie się w nim to nic dobrego, człowiekowi wydaje się, że jest już całkiem do niczego teraz taka moja druga refleksja... nie wiem lub nie pamiętam ile dziewczyny macie lat, ale nie czekajcie z pracą aż dzieci podrosną, urosną albo coś tam jeszcze, idźcie chociażby na pół etatu, ale idźcie do pracy, potem będzie coraz trudniej coś znaleźć, mam na myśli wiek, będziecie mieć ileś tam lat a doświadczenia zero, niestety to kobieta głównie rezygnuje ze wszystkiego ze względu na dzieci, a potem zostaje z niczym, a jak facet zawiedzie to już w ogóle klops, trzeba zadbać o swoją przyszłość, o swoje prawa, również na polu domowym, tak żeby nie zostać z niczym na potem, wychowywanie dziecka to szczytny cel, ale trzeba też odnaleźć siebie w tym wszystkim
  8. Brak samolubstwa i egoizmu to chyba cecha wspólna nerwicowców, ja już trochę umiem się odgryźć, powiedzieć wprost rózne rzeczy, mało mnie obchodzi co kto mysli, jak mówi psycholog - muszę skończyć z uszczęsliwianiem innych, muszę sama czuc się dobrze i nie dusić w sobie emocji Magda, moja też mało piła, w sumie od jakiś trzech lat pije wiecej i woła, chociaz jak się zajmie zabawa to zapomina :) ja na początku za wzięcie lekarstwa obiecywałam jakiś prezencik, oczywiście to były mini prezenciki, ale działało moja dzisiaj wróciła z czerwonym okiem, koleżanka włożyła jej spinkę do oka... nie wiem czy jechac do okulisy czy czekac do jutra, bardzo czerwone nie jest, no ale to zawsze oko, wciąż jakieś przygody...
  9. Ja brałam sporadycznie ostatnio, a jak nie wiedziałam że to nerwica tylko byłam przekonana, że serce to brałam do metocardu łyżkę stołową, mam w syropie, potem już ze świadomością nerwicy jak naprawdę świat mi odlatywał to brałam łyżeczkę małą i przechodził lęk i bicie serca, mnie nie usypiała, nie byłam skołowana, mówiłam normalnie, nie spałam, ale na każdego działa inaczej tabletki przepisała mi rodzinna, mam przy sobie 10 ale nigdy jeszcze nie wzięłam więc nie wiem jak po nich jest
  10. Nie :) wakacje nad Bałtykiem bo tak lubię, wyjazd za granicę słuzbowo, więc raczej nie mogę zawalić faceci to chyba nie wierzą w terapię, mój tez zawsze proponuje mi hydroksyzinę, ja wiem swoje i w końcu on też się przekonał, że efekty są, chociaż fakt nie tak zaraz
  11. O matko, ale nakrzyczałyście ja zwyczajnie nie miałam kiedy pisać, wieczorem to już padam, w tę sobotę pracowałam pół dnia... ja mam raz w dół raz górę, chodzę znowu na terapię bo już miałam symptomy że wraca, drżenia wieczorami i napady paniki takie kilkusekudndowe ale silne, znów muszę babrac się w tym co było i co jest... zaplanowałam już wyjazd wakacyjny, prawdopodobnie czeka mnie też wyjazd dwutygodniowy za granicę, jadę sama... nie powiem, boję się, mam ochotę zrezygnować, nie wiem jak bedzie i czy dam radę, chociażby wysiedzieć w samolocie, nadal nerwica mnie ogranicza chociażby co do planów do nowych dziewczyn to wierzcie mi że się da wyleźć z tego, nawet bez leków, ale trzeba dużo samozaparcia, chodzenia na terapię mimo że czujecie się tam czasami jeszcze gorzej, ja przynajmniej tak miałam, można naprawdę, ja porównując to co było 1,5 roku temu a teraz to niebo a ziemia...
  12. O matko, to jak wesele... ja takich imprez nie lubię bardzo, wesel też zresztą
  13. Czesc, ja byłam u psychologa, waracm do terapii, już ten jeden raz uwolnił mnie od nadbagażu zdobytego w święta, w tym tygodniu kolejny seans ;) wczorajszy dzień przespałam, dzisiaj poszłam na wyprzedaże ale nic nie kupiłam :) duża oszczędność Magda pisz o wszystkim, wygadaj się tu do nas
  14. U mnie kiepsko... nastrój mam do d..py za sprawą bardzo *udanych* świąt, na razie się we mnie kotłuje, zobaczymy jak będzie dalej
  15. Magda, a ile ona ma latek ? przypomnij mi bo pisałaś i wydaje mi się, że 2 lata... w tym wieku to norma
  16. A jaki magnez bierzesz ? ja biorę chaltowany, tylko ostatnio to zaniedbałam mówiąc szczerze, mam nadzieję, że jutro rano obudzę się bez ekscesów Magda, racja z tym przechorowaniem w wieku dziecięcym, ja chorowałam jak miałam 32 lata, koooooooszmar, inaczej się tego nie da nazwać, bardzo ciężki przebieg a na zwolnieniu byłam 3 miesiące... myslałam że umrę wtedy, wylęgało się toto tydzień, także lepiej teraz, ja tam też w sumie się ucieszyłam że moja córka bedzie miała to za sobą
  17. A no ja normalnie ją myłam pod prysznicem, potem osuszałam bez wycierania, nic się nie stało, nie wyobrażam sobie bez mycia, miała gorączkę kilka dni, pociła się, na dworzu też był upał...
  18. Magda, moja córka dostała ospę 1 lipca :) właśnie wtedy rozpoczęłam urlop, upały były tego lata, siedziałyśmy w domu miesiąc, miała trzy wysypy... a w sierpniu na plaży nawet nie mogłam jej w kostium ubrac bo jeszcze były świeże ślady... niestety choróbska wybiarają sobie różne terminy, ja smarowałam takim białym w postaci mleczka co do ciemieniuchy to u mojej to objaw alergii, konkretnie na mleko, biały ser, długo walczyłam z tym jak z chorobą skórną, co zeszło to odrastało, a potem zaczęłam zapisywać kiedy się pojawia i wyszło czarno na białym, teraz nie nie je białego sera itd i wrezscie włosy zaczęły normalniej rosnąć ja dzisiaj miałam straszny poranek, od wczoraj meczę się z @, ale rano dostałam mega skurczu łydki, aż wielka bulwa wyskoczyła, ledie rozmasowałam, potem jeszcze w łóżku zrobiło mi się słabo, czułam jak się pocę, jak woda wychodzi mi przez skórę, dosłownie, byłam w ciągu minuty mokra, nie mogłam się ani odezwać ani ruszyć ręką nogą, pomyslałam tylko że to koniec i nawet męża nie mogę zawołać, nie wiem czy to nerwy czy okres czy brak magnezu, jeszcze nigdy mi się tak nie zrobiło... jakies sugestie macie ?
  19. Sztorm !!! ale fajnie !!! jak ja zawsze chciałam mieszkać nad morzem.... oj
  20. Magda, nie gdybaj, bo mogłoby być lepiej a mogłoby być gorzej, nigdy nie wiadomo w którą stronę co zadziała, małymi kroczkami próbuj tak jak do tej pory
  21. Ja w weekendy wypadam ze schematu całotygodniowego, powinnam wpaść na dwa dni w inny schemat - czyli nadrabianie zaległosci domowych bo w tygodniu nie mam już na nic czasu w tym roku, teraz też dopiero wróciłam z pracy a wyszłam rano i byłam 2 godziny po południu, więc powinnam nadrabiać ale mi się nie chce bo porządków, prasowania itd nie cierpię więc nie ogarniam tego, w dodatku mąż coś chce, dziecko coś chce... normalne że jak w końcu widzimy się w weekend to coś chcą, problem że ja nic nie chcę bo chcę odpocząć od ludzi, od gadania od wszystkiego generalnie, w związku z tym czekam na poniedziałek... żeby ruszyć w znany sobie teren, chore to jest, wiem, ale tak jakos teraz mam
  22. Mnie te komentarze i porady lekarzy powalają na kolana... ja też mówię ciągle, że tego żelaza brać nie mogę bo wymiotuję a ona swoje, że brać muszę, tylko po co jak wszystko i tak oddaję, w tygodniu nie biorę bo co w pracy będę przy ludziach wymiotować ? muszę się nastawić na jedzenie tatara i wątróbki... bleeee nie lubię ale chociaż nic mnie nie boli po tym u mnie jakoś leci, w tej chwili przyznam się, że najgorsze są dla mnie weekendy, nie wiem dlaczego, najpierw na weekend czekam a potem nie wiem co ze sobą zrobić i jestem zła na cały świat, w sobotę po południu czekam już na poniedziałek, mam domu, tego wszystkiego co w weekend mnie dopada, koszmar jakiś... miałam iśc na terapię znowu i pojawiły się wydatki nieplanowane i kicha totalna, nie poszłam, chwilami to czuję się jak taki chomik wpuszczony do takiego kręciołka, lata i lata i nic z tego nie ma poza wiatrem i zmęczeniem no to się poużalałam, a co tam :) Magda, trzymaj się tych pozytywnych drobnych rzeczy i wychodź z domu, raz się uda raz nie, ale zawsze do przodu
  23. Ja wczoraj umierałam po żelazie, wymioty, nudności, ból brzucha, koszmar, nie wiem jak rozwiązać problem tego niedoboru, nie przyswajam prawie wcale, nie toleruję żelaza w postaci leku, dzisiaj wzięłam potas bo co i rusz miałam skurcze dodatkowe, myślę, że się *wypłukałam* do szczętu wątek trochę umarł, ale myslę, że odzyje, to zależy przecież tylko od nas
×