
zofiaa
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez zofiaa
-
hejka ! Dziś moi drodzy , jak już Wam pisałam wczoraj i przedwczoraj i jeszcze dawniej czuje się dobrze! Byłam u ginekologa na cytologii. Pomimo ,że umówiona byłam na konkretną godzinę to było opóźnienienia 1 godzinę. I przez cały ten czas miałam ochotę zwiać gdzie pieprz rośnie. No ale się nie dałam. Trochę zawirowało mi w głowie. Wiedziałam że nie mogę już odwlekać tej wizyty. Postanowiłam sobie coś kupić na pocieszenie za te nerwy, ale jakoś nic mi nie wpadło w oko. To nic. I wiecie to był taki strach,który mija po danej sytuacji, a nie taki który potem trwa i trwa i spieprza cały nastrój na długo. I to cieszy mnie najbardziej. Jak to napisała Zuza7 już jestem tym denerwowaniem znudzona i zmęczona. Przychodzi taki moment, że nie masz sił na lęki i drżenie. I wtedy to odpuszcza. Myslę, że jest to pewnego rodzaju dojrzewanie. Trzeba dojrzeć do tego, żeby się lepiej poczuć. Jeszcze nie wiem na czym to polega, ale czuję że tak jest.
-
do madziowej: no wreszcie jesteś! Czy Twoje Słoneczko wie, że masz męża? Musisz kochanie sobie wszystko poukładać, nie ma innego wyjścia. No i Słoneczko musi się określić jak widzi swoje życie za rok, dwa.Czy w tym planie jet dla Ciebie miejsce?Musisz to wiedzieć nim cokolwiek zrobisz.Musisz uporządkować teren pod budowę.
-
do kiki: myślę o Tobie koleżaneczko moja i nie wiem jak Ci pomóc :(. Tak bardzo chciałabym żebyś napisała, że dzień miałaś zajefajny.Pamiętaj że myślę o Tobie każdego dnia i jestem z Tobą. Jak już pisałam u mnie dobrze. Cóż więcej mogę dodać. Za tydzień jadę do psychiatry i psychologa. I zawsze taki wyjazd łączę z czymś miłym , co sprawia mi radość ,a mianowicie z zakupami ciuszków.Wiosna się robi a ja ubzurałam sobie nowy żakiet ze spodniami i jakieś buty+torebka. Trzymaj się dzielnie kwiatuszku.
-
do misi: wiem , że w niedyspozycji trudno jest sobie przetłumaczyć cokolwiek. Ale gdy czujesz się dobrze to trzeba marzyć i wspominać dobre chwile. To chyba jakiś rodzaj wizualizacji. Nie wiem jak to działa, ale ja czuję, że od takiej postawy nerwy mi się regenerują i nie mam porannego walenia serca,paniki i karuzeli przez dzień cały.Trzeci tydzień czuję się naprawdę dobrze.Buziaki misiu!
-
Cześć kochaniutkie! U mnie niezmiennie jest dobrze. Już kiedyś miałam o tym pisać co poruszyła zuza7.A mianowicie o tym , że z tą cholerną nerwicą trzeba się pogodzić. Nie walczyć z nią do bólu, bo ona jest silniejsza od nas. Trzeba ją zaakceptować i nie stawiać siebie pod murem, nie katować się muszeniem czegokolwiek.Dać luz swojemu umysłowi. I nie myśleć ciąle o swoim ciele.Zająć się czymś. I dochodzę do przekonania , że nie trzeba też na siłę szukać sobie pasji. Pasją może być samo życie. To tyle moich wymądrzań .
-
do paulki: nie bój się tej Hydroxyzyny . Jeśli się boisz to weź na próbę jak masz wolne i będziesz w domu. Zobaczysz że będzie tylko lepiej.
-
do misi: pewnie że możesz brać bez obaw tą Hydroksyzynę. Liczy się data ważności. To nic że otwarta.
-
do kik: nie wiem dlaczego tak jest, ale ja również gdy się źle czuję to tak mną telepie, że zagrzać się nie mogę. Zimno przeszywa mnie całą i ta nieznośna trzepawka jest najgorsza, jakbym gorączkę miała. Ja myślę, że u Ciebie jest tak, że Ty się boisz nowych leków brać i to wywołuje u Ciebie lęk. Musisz wierzyć że ci pomagają!Oczekuj, że będzie lepiej.Nastaw się na polepszenie i uwierz! Wiem że to nie jest łatwe. Ale się da.Inni wychodzą przecież z nerwicy, więc i Tobie się uda. Ja czuję się dobrze.Troszkę jakby mnie w przełyku zatykało ale nie jst to nawet dusznie, tylko lekkie przytykanie.Byłam dziś z mężem na spacerku. Wiosnę widać, wszystko się topi, strumienie nabrały wody , z dachów po rynnach cieknie, błocko niesamowite.Ale ptaszki świergolą i jest nadzieja na nowe życie i dobre zmiany. Trzymam kciuki za Ciebie! Buziaki!
-
do kiki: cieszę się że z mężem rozmawiasz i że on idzie po rozum do głowy i nie pije. To bardzo ważne. Może jesteś osłabiona a ta cholerna nerwica lubi osłabienie organizmu, wtedy sobie jeszcze bardziej daje o sobie znać. Czy bierzesz ten nowy lek? bo jakoś się nie doczytałam.
-
do misi: wiesz ja też tak często miałam, nawet teraz gdy czuję się dobrze to mycie zębów zawsze wzbudza jakiś niepokój. Nie wiem dlaczego tak jest. Może to zapach mentolu tak działa?
-
do carolci: masz napad paniki. Wszyscy tu obecni go mialiśmy nie raz. Od tego się nie umiera tylko trzeba coś na uspokojenie wzić, np. Hydrksyzyne w syropie szybciutko działa. Z tym przełykaniem to też dla nas nie nowina. Wiele już o tym tu pisaliśmy. Wrażenie że coś stanie w gardle i nie przejdzie dalej.Trudno nawet ślinę przełknąć. Jakby paraliż przełyku. Musisz głęboko oddychać i starać się nie myśleć o tej panice. Przejść się troszkę ,albo na balkonie świeżego powietrza zaczerpnąć. Dasz rade!!!!
-
A u mnie dziś zonowu normalnie. Jestem szczęśliwa. Zaczynam żyć. Posprzątała, poszorowałam, ugotowałam bigos. Zero nerwicy, lęków, duszenia. I zauważyłam, że zaczynam marzyć, wybiegać myślami w przyszłość, wspominać. Wcześniej czułam się jak otępiała ze strachu. Liczyło się tylko tu i teraz, bicie serca, drżenie ciała i nic poza tym nie było. Jak w paraliżu jakimś. I problemy z pamięcią miałam. Trudno mi było przypomnieć sobie poprzedni dzień. A teraz leciutko stąpam po ziemi. Wiele rzeczy sprawia mi radość , przyjemność na wiele mam ochotę. Snujemy już z mężem plany wakacyjne. Załatwiamy naszej córci kolonię i myślimy o wczasach nad morzem i o odwiedzinach rodziny w Kielcach. No i oczywiście mąż pyta co drugi dzień kiedy do Krakowa jedziemy? Kika co z tym Domem kolejarza? Jeszcze wszystko przed nami , cieplutko się robi . Napawa mnie to optymizmem. Buziaki dla kiki, madziowej, pauliki, misi, dzidzi,wampi, betuni.
-
do paulki: doskonale Cię rozumiem. Poczucie nierealności jest okropne,jakbyś świat oglądała przez akwarium. Jak poczułam się dobrze to pierwsze co mnie ucieszyło to to że wszystko mam na swoim miejscu : rozum w głowie, dobry wzrok i władza nad kończynami. Życze Ci tego jak najszybciej mój scyzoryczku!
-
do misi: bierz tą Hydroxyzynę bez obaw. Jakieś pół godzinki przed wyjściem. Działa natychmiastowo bo w syropie. Ja zawsze biorę gdy mam coś załatwić lub daleko jechać . Serce przestaje walić i na luziku można przetrwać. Myślę że trzeba wpaść w nawyk dobrego samopoczucia. Jeszcze niedawno nie chciałam brać zawsze Hydroxyzyny bo bałam się że potem to nic bez niej nie zrobię. Ale tak się nie stało. Bardzo mi pomogła. Kiedyś nie wyobrażałam sobie poranka bez kieliszka Hydro aż wkońcu nastał ten dzień że stwierdziłam że już nie muszę.Lek ten nie uzależnia jest też na alergię ale wykazuje silne działanie uspokajające. Niektórzy są po niej zmuleni, a ja nie wręcz przeciwnie bardzo ją lubię.
-
do betuni75: dzisiejsze Twoje posty bardzo mnie ucieszyły, bo widzę ,że w innym lepszym nastroju jesteś i otwarta się robisz i wyłaniasz się z ciemności.A jeżeli chodzi o Doxepin to jest chyba jakiś uspokajacz, bo mój ojciec jak nie może spać do bierze Doxepin i śpi jak dziecko. Jakiś lekarz mu to przepisał chyba na to spanie.
-
do paulki: czy Ty jesteś z Kielc? Bo tak się składa że ja się urodziłam w Kielcach. Moi rodzice pochodzą spod Kielc, a konkretnie spod Strawczyna. Pozdrawiam scyzoryczków. Buziaki!
-
do kiki i dziweczyn z bólami kręgosłupa: u mnie w szpitalu jest oddział rehabilitacji ogólnoustrojowej. Przyjeżdża się na 3 tyg. i ma się różnego rodzaju zabiegi np. masaże , hydromasaże, prądy, magnetotron itd. Warunki hotelowe, jedzenie domowe, można wychodzić na miasto tzn. na Szklarską Porębę i odpoczyywać. A wszystko na skierowanie czyli za friko. Jeśli ktoś jest zainteresowany to służę pomocą. Kikiuś po niedzieli popytam o te Twoje parówki. Napisz kochana jak tam po nowym leku? Zacząłaś brać czy jeszcze masz obawy?
-
do tych co chudną: jeśli macie mdłości i nic Wam nie wchodzi proponuję miód z ciepłą wodą.Tylko woda musi być letnia bo miód straci swoje wartości odżywcze. Czytałam gdzieś że miód ma także lekkie działanie uspokajające. Jak mam silnego stresa to tylko to mi pomaga.
-
Moje kochane dziewczyny! Cóż Wam będę pisać. No czuję się dobrze. Do południa mi troszkę zaciskało się gardło ale na trochę o tym zapomniałam, a jak sobie przypomniałam do pomyślałam ,że mam to w d.. i przeszło.Fajnie nie? Proponuję lekceważenie bestii.Trzeba ją poprostu olać.Wiem że to bardzo trudna sprawa ale ja utwierdzam się w przekonaniu, że małymi kroczkami można zawsze dojść do celu.
-
do kitty25 i paulki123: Wiecie, ja myślę że jak wiosna przyjdzie to puścicie nowe pędy, zaświeci słonko, ptaszki zaświergolą to i Wam zechce się coś robić. Mi zresztą też. Narazie sobie leniuchujcie. Buziaki.
-
do kiki i misi: życzę Wam żebyście miały wiarę i niezłomne przekonanie, że ten nowy lek Wam pomoże.To bardzo ważne.
-
Hello Kochane moje! U mnie (jak już od 2 tyg.) bardzo dobrze. Czuje się normalnie, jestem sobą!Choć wiem że nie nabrałam jeszcze sił, żeby robić wielkie rzeczy. Tych sił starcza mi na tyle żeby normalnie funkcjonować, nie trząść się , nie wpadać w panikę, nie szukać dziury w całym. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze trochę czasu upłynie żeby już naprawde niczego ale to niczego się nie bać.Jednym słowem: zdrowieje.Tak mi się wydaje , bo dawno nie miałam tylu dobrych dni pod rząd.W samochodzie jak jade zdarza mi się myślami odpłynąć, a nie tylko myśleć czy wytrzymam czy uciekać i jak daleko jeszcze. Mam dobry humor.Mój kolega z pracy-lekarz pytał dziś co to za wspaniłay lek że tak świetnie działa? A ja myślę że to po pierwsze lek a przede wszystkim moment w którym go zaczęłam brać.Zaczęłam go brać jak czułam się naprawdę nieżle i chyba efekt poprostu mi się utrwalił.Z każdą tablętka wierzę że będzie coraz lepiej.No i oczywiście właśnie wiara jest brdzo ważna.Stwierdziłam w pewnym momencie, że jestem już zmęczona tym denerwowaniem się. I nie potrafię sobie odpowiedzieć na jedno pytanie, które zadał mi lekarz: w czym nerica mi pomaga i po co mi ona?No i jeszcze bardzo ważna rzecz: JESTEŚCIE ZE MNĄ! Za co Wam bardzo dziękuję.
-
do agi.z : to chyba raczej chodzi o stronę techniczną forum .Trudno pisać ze wsystkimi naraz. Ale nie załamuj się tym i nie zniechęcaj. Wszyscy byli przecież kiedyś nowi. PISZ kochanie co u ciebie, jak dzień zleciał. Ja wszystko czytam choć nie wszystkim odpisuje. To są cenne informacje dla nas wszystkich i terapia dla ciebie. Buziaczi!
-
do betuni 75: Kochane nie możesz mieć tak negatywnego podejścia do sprawy. Musisz wierzyć że z tego da się wyjść. Ja osobiście znam 2 takie przypadki. Moja koleżanka , która wyszła z nerwicy cały czas mi powtarza że kiedyś się będę z tego śmiać, a badania i interwencje pogotowia trzeba zostawić ludziom którzy tego naprawdę potrzebują i że od tego się nie umiera.I JA JEJ WIRZE! No i trzeba mieć dobry humor albo wprawiać się w dobry humor gdy go brak. Mi pomagają ludzie. Szukam wesołego towarzystwa np. w pracy, unikam konfliktów i ciężkiej atmosfery. To mi nie służy. Pisz co tam u Ciebie i trzymaj się dzielnie!
-
do misi: z tymi lękami i paniką to jest tak że przychodza w najmniej oczekiwanych momentach. O 1-ej rano budzić lekarza? daj spokój! zwariowałaś? he,he. A tak na poważnie to każda z nas to przeżyła : pogotowie, albo izba przyjęć. Nie trzeba dawać za wygraną. Ja jakoś się trzymam i nie mam powodów do narzekań. A tak poza tym to jesteśmy rówieśniczkami. Pa!