
zofiaa
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez zofiaa
-
KIKA? jak minął dzionek? Mi dobrze.Może to dlatego że miałam dużo roboty w pracy. Przyjazdy i wyjazdy pacjentów.Mnustwo papierologii do przerobienia.Jutro wieczorkiem jedziemy z mężem w miasto, do kina, a może na kolację do knajpki.Mamy zamiar korzystać z sytuacji że dziecka nie ma.Oczywiście jak będę dobrze się czuć.Bo to nigdy nie wiadomo, co nasz mózg będzie przeraiał i czy on czyli mózg będzie miał ochotę na relaks.Może mi się znów zapętli.he,he.
-
do madziowa: myśle że masz rację z tą podświadomością.Wierze głęboko że to działa. I w tą złą i w tą dobrą stronę. Uważam że te wszystki lęki które nas dręczą i objawy somatyczne są spowodowane właśnie podświadomością. Bo przecież każdy z nas zna to uczucie kiedy nie ma powodu do strachu i paniki a organizm sam szaleje.Czytałam kiedyś że mózg , nieswiadomie dla nas, uwielbia przerabiać wszystkie złe sytuacje z naszego życia, żeby się uczyć, czyli jakgdyby sam siebie programuje na wypadek tego co ma się dziać w przyszłości. Jak robimy, czyli uczymy się świadomie rzeczy i wyciągamy z tego wnioski jest ok.Ale jak mózg zaczyna żyć własnym życiem to więcej robi nam szkody niż porzytku. Jakgdyby się zapętla. Chyba wszyscy jesteśmy z tą naszą nerwicą zawieszeni i chyba potrzeba nam porządnego restartu.Tylko gdzie jest ten guzik? Dzięki za pochwałe mojego męża jak mu powiem to się ucieszy:) Moje lęki związane są z moim wcześniejszym życiem, dzieciństwem,młodością.Kiedyś o tym opowiem . Teraz nie chce tego rozgrzebywać , bo czuję że to mi nie pomaga.Buziaki!
-
Dziś dzień minął mi spokojnie, choć z góry zakładałam że będzie tragiczny Moja córcia pojechała do babci na ferie. Moja choroba zaczęła się od jej wyjazdu na wakacje. Ciągle myślałam czy wszystko wzięła i czy krzywda jej się jakaś nie stanie.Potem zginął partner mojej dobrej kumpeli. I głowę sobie zaprzątnęłam tym jakie życie to jest kruche i bez sensu. I tak się zaczęła moja przygoda z nerwicą. Więc dziś jak już wspomniałam miało być źle a jest naprawde dobrze.A od jutra miałam brać Asertin i chyba znowu to odwleke.Wiem że głupia jestem ale Wy mnie rozumiecie, wszystkie obawy , strachy itd. Po południu zrobiliśmy sobie z mężem dobre jedzonko,wykapałam się i szybciutko do Was przybiegłam. Obejrzymy jakiś dobry film. Obejrzałabym z chęcią *Sekret* ale mąż mi jeszcze nie ściąglął. Jak moje dziecko wyjeżdża, to mamy z mężem siebie tylko dla siebie i zachowujemy się jak nażyczeni choć jesteśmy 13 lat po ślubie. Sąsiedzi mówią że za starzy jesteśmy aby trzymać się za rączkę.he,he.Mąż bardzo mnie wspiera. Ostatnio powiedziałam mu że tak mi źle z tym ,że musi się mną zajmować i mnie ratować w nagłych wypadkach, zaś on przemądrze odpowiedział, że nigdy nie wiadomo czy on też kiedyś nie będzie potrzebował mojej pomocy. Więc idziemy razem przez życie. Podrawiam Wszystkich! Dobrze że jesteście!Wy też mnie ratujecie.
-
do rammstein84: biore Aspargin.Kiedyś brałam Bodymax i świetnie po nim się czułam.Z podwójną dawką magnezu, może wróce do niego.Pozdrawiam!
-
do KIki: moja kochana po dzisiejszym panicznym poranku , stwierdziłam że jestem zmuszona zacząć brać Asertin. Ale od piątku. Bo jeszcze przez 2 dni jestem sama w pracy a nie chcę żeby jakieś nieprzewidziane skutki uboczne utrudniły mi robote. Będę Ci relacjonować moją przygodę z nowym lekiem. Jak synuś? Pozdrawiam!
-
do soni 46: biore Coaxil od pół roku i nie działa, albo działa baaardzo słabo. Lekarka zmieniła mi na inny lek, ale jeszcze go nie brałam. Ale muszę bo cała jestem roztrzęsiona i to okropne kołatanie serca a wręcz całego ciała nie daje mi żyć. Skutki uboczne które miałam: suchość w ustach, pragnienie,zatwardzenia, kłócie w dłoniach. To podobno bardzo łagodny środek, ale może Tobie pomoże. Do madziowa w sprawie wypowiedzi rammsteina84: myślę że rammstein ma rację.Czy ta miłość jest w stanie przetrwać wszystko?Jeżeli tak to gratuluję , a jeśli jest choć cień wątpliwości to zastanów się i przemyśl.Ja ze swojej strony życze Ci powodzenia(jakkolwiek miałoby na imię).
-
co tam kika u ciebie? pozdrawiam.
-
do dnator: zachęciłeś mnie do oglądnięcie tego filmu.Myśle że jest to jakaś metoda z tym dziękowaniem sobie i pozytywnym myśleniem. Wypróbuje, bo dziś cały dzień czułam się jakbym w maratonie biegła aż tchu brak. do aneczki: czy miałaś jakieś działania uboczne asertinu? Ja biore Coaxil od pół roku ale lekarka zamieniła go na Asertin.Jeszcze go nie biorę. Boję się katuszy skutków ubocznych. Kiedyś też nie mogłam spać. Budził mnie niepokój, strach potworny, zwidy jakieś. Na noc biore Miansec i śpie jak dziecko.Tylko w ciągu dnia dopadają mnie lęki i trzęsawka.
-
do patka: pisałam Ci już żebyś zrobił spirometrię i spirometrię wysiłkową. Czy coś zrobiłeś w tym kierunku? bo może przy okazji masz astmę. Stres wyzwala ataki astmy. Bierz leki, które przepisał Ci lekarz. Leczenie nerwic trwa długo i bardzo długo. Wszyscy wiemy jak to jest. Uczucie jakbyś trzymał się rękami nad przepaścią.Czasem czujesz się pewny i mocny w rękach(co nie zmienie fakyu że przepaść istnieje) a czasem czujesz że puszczasz. Musimy wszysy tu obecni poczuć że twardo stąpamy nogami po ziemi. Pomóc Ci może rodzina, przyjaciele, psycholog i my nawzajem. Więc dobrze że tu jesteś.
-
do agajakub: czy leczysz się ziołami tybetańskimi? Moja mama , która też ma nerwicę leczyła się przez jakiś czas tymi ziołami. Pomagały podobnie jak te polskie zioła. Potem musiała przejść na tradycyjną medycyne bo organizm się przyzwyczaił. Może w połączeniu z igiełkami jest lepszy efekt? Życze Ci dużo zdrówka i nadziei nieustającej.
-
do Emi: To tak jest na początku, że zaczyna się tą chorobę wielkim lękiem a potem zaczynasz wyczuwać siebie i powoli kontrolować.Dla mnie też kąpiel była na początku masakrą.Kąpiel i wszystkie inne rzeczy związane z funkcjonowaniem. Musisz skorzystać z fachowej porady psychiatry i leki brać.Trzeba mieć przede wszystkim nadzieje i wiare w to że będzie lepiej.Jedni wychodzą z choroby zwycięsko a inni tylko ją zaleczają na jakiś czas(oby jak najdłuższy). Ja bardzo chcę wyzdrowieć i mówie sobie codziennie,że jet nadzieja. do Kiki: Twoje życie wydaje się na pierwszy rzut oka normalne, ale wiem że nie jest dla kogoś tak *kruchego* jak Ty. Moje wydaje się być idealne , jednak nie dla mnie.Ot życie jak życie. Inni mają gorzej - można powiedzieć. Tylko ci inni jakoś sobie z tym radzą. Wielkiej tragedii nie ma, a czaszka nie wytrzymuje. Myślę, że staramy się być za idealne, za bardzo chcemy mieć wszystko poukładane, zero dystansu i luzu. Ciągłe napięcie. Tylko po co nan to? W NICZYM nam to nie pomaga!Nie mamy naturalnej odporności na świat.Ale wierzę, że jest to do wyuczenia. Głowa do góry! Ja się nie chcę poddawać i Tobie i nam wszystkim tego życze z całego serca. do misi: Misiu kochana jest nowa mestoda w gastrologii . Polega ona na tym, że połykasz kapsułkę i ona biegnąc przez twoje jelita robi zdjęcia.Nie pamiętam jak to się spacjalistycznie nazywa, ale musisz o to popytać swojego lekarza.Kapsułkę napewno dasz rade połknąć.I nie załamuj się. Nawet ludzie bez nerwicy czasem nie dają rady zrobić sobie gastroskopii.
-
Dobrze że jesteście.Jestem ciekawa co porabiacie w życiu, tzn. jakie zawody wykonujecie? Może ktoś się skusi na odpowiedź i małe conieco o swojej pracy.Czy pomaga Wam ona w chorobie?
-
Hej! Nie próbowałam jeszcze żadnej formy relaksacji ale myśle że mój psycholog mi to zaproponuje.Podobno pomaga. A wracając do zakupów i wyjazdów, to ja też tak mam , że nie mogę ustać w kolejce, patrzeć jak to wszystko się guzdrze robi mi się gorąco i zimno i słabo i czuje że nie wytrzymam.A jadąc gdzieś dalej ciągle myśle o tym czy w danej miejscowości przez którą przejeżdżam jest szpital. Raz nie wytrzymałam i skorzystałam.Najśmieszniejsze jest to , a raczej jest to tragikomedią, że sama pracuje w szpitalu na izbie przyjęć.W pracy się czuję bezpiecznie, choć czasem mam okropny kołowrotek w głowie. Dziś jestem trochę roztrzęsiona bo ferie się zaczęły dla mojej córki, a to łączy się z wyjazdem do rodziców (120km) a ja uwielbiam dzień świstaka, czyli jak dzień podobny jest do dnia i nic nowego mnie nie zaskakuje i nie straszy. A jak Wam minął dzień?Mam nadzieję na optymistyczne posty. Buziaki!
-
do mandaryna: to po co tu wchodzisz? Nie pomagasz, więc czego szukasz??? Takie forum działa jak grupa wsparcia, jeżeli miałaś nerwice to powinnaś coś o tym wiedzieć.
-
do Qby: Masz rację. Dobrze jest stanąć przed lustrem i powiedzieć do siebie: i co dałaś rade? nic się nie dzieje! to nie zawał nie umrzesz. Zawsze jakoś przecież jest. Raz dobrze a raz troche gorzej, ale trzeba żyć! W amerykańskich filmach osoby w napadzie paniki oddychają przez papierową torbę, żeby się uspokoić i nie hiperwentylować. Nie próbowałam. Może ktoś wie czy pomaga?
-
Cześć Nerwuski! Wczoraj nie było mnie na necie , bo czułam się wieczorem jakaś zmulona. Dziś postanowiliśmy z mężem i córką wybrać sie na zakupowe wysprzedaże do miasta oddalonego od mojej miejscowości o 50 km. Miałam ogromnego stracha , bo ostatnim razem jak tam się wybraliśmy, to wylądowałam na Izbie Przyjęc z powodów sami wiecie jakich. A tam wiadomo Relanium domięśniowo i nic poza tym. A dziś pełen sukces! Dałam rade!!! Nic się nie działo.A ciuszki, które sobie kupiłam wprawiły mnie w dobry nastrój. Generalnie mam fobie komunikacyjną.Nie mogę jeździć samochodem nawet jako pasażer. A od miesiąca nie kieruję, choć wszyscy znajomi uważają mnie za dobrego kierowcę. Od 6 lat jeżdże do pracy 30 km w górskich warunkach. Postanowiłam trzymać się dzielnie i nie dać się zeżreć bestii.Nie odpowiada mi wizerunek samej siebie.Nie chce byś neurotyczką, a przede wszystkim nie chce być tak odbierana przez ludzi, bo to się kłóci z moim temperamentem. Do Małgorzaty: Ja mam 36 lat i 13 letnią córkę. Wytłumaczyłam jej co ze mną się dzieje, bo widziałam ,że sie o mnie poważnie martwi.Długo się nie pociągnie na wymówkach typu ból głowy.Teraz to ona mnie podnosi na duchu.Myślę, że powinnaś delikatnie porozmawiać ze swoim synem.To duży człowiek i zrozumie.Może on niepokoi się o Ciebie tylko nic nie mówi?
-
Dziś miałam dzień taki-sobie. Tzn. poczucie strachu, niepewności, karuzela w mózgu. Do czasu kiedy to przyjechałam z pracy do domu i zaczęłam robić obiad. Na obiad postanowiłam zrobić schabowe. I wyobraźcie sobie tak mocno i z pasją je tłukłam, aż poczułam się dużo lepiej, właściwie wszystko odeszło! Chude były owe kotlety ale mój mąż i córka takie lubią najbardziej.Więc za jednym zamachem zrobiłam dobrze i im i sobie. Jutro będą bitki. :) Czasem człowiek szuka odskoczni od strachu a czasem życie samo tą odskocznię funduje. Mam nadzieję , że jutro ktoś też się pochwali dobrym dniem. Dobrej nocki Wam życze .
-
kika napisz jak zaczniesz brać asentre, jak go tolerujesz? może mi będzie ražniej. buziaki!
-
do madziowa : dzięki kobietko za poradę. Mądra z Ciebie dziewczyna.Zawsze pocieszysz. Ale ciągle mam stracha przed braniem nowego leku. Podobnie jak KIKA noszę Asertin w torebce i mam nadzieję go wziąć jak mi się tylko pogorszy (oby nie).Wtedy to chyba wszystko łyknę. Tobie jest chyba lepiej, jak myślę , ze względu na motywację (wiesz o kim mowa).Właściwy powód do bycia zdrową jest najważniejszy! I dopóki mamy choć trochę sił trzeba szukać motywacji. do Patek: pracuję w szpitalu pulmonologicznym . Proponuję zrobić Ci spirometrię, spirometrię wysiłkową oraz próbę metacholinową.Może to astma?
-
do madziowa i kiki: Przykro że macie takich mężów a nie innych. Ja mam cudownego męża i wspaniałe życie. Co niektórzy myślą że mi się w dupie przewraca i wymyślam. A jednak mam tą cholerną nerwicę. Uważam że jesteśmy *cudownie predysponowane*. Jak myślicie?
-
Biorę. Coaxil i Miansec. Leczę się już pół roku. Psychiatra chce mnie przestawić na silniejsze- Asertin ale nie jestem jeszcz gotowa. do madziowa : dzięki za radę w spr. Asertinu.
-
Kochane dziewczyny! To wszystko co piszecie jest charakterystyczne dla nerwicy lękowej. Jakbym siebie widziała. Gorąca, duszności, kołatania,brak oddechu,pocenie, dreszcze, nudności i brak apetytu. Rano mam takie zrywy żołądka jakbym w ciąży była.Ciśnieniomierz stał się moim sprzymierzeńcem. Ciśnienie mam w normie tylko z pulsem nie jest dobrze. Kiedyś miałam koło 60 , a teraz 80-100. Czy któraś z Was ma problmy ze wzrokiem? Ja mam plamy przed oczami. Okulista wysłał mnie na badanie wzroku z kontrastem ale nie mam sił pojechać i go zrobić. Przerasta mnie to (na razie), więc odłożyłam to na lepsze czasy. A poza tym do świetnie mi minął dzień! Aż się boję głośno o tym mówić :).
-
do ardnass: W odpowiedzi na Twoje pytnie: pracuję na izbie przyjęć w szpitalu, prywatnym więc pełna kultura i poziom, jako sekretarka medyczna. Robota marzenie. Szkoda że nie ma u nas oddz. psychiatrycznego.Już 6 lat, tylko że daleko mam - 30 km i obecnie nie mogę (nie daję rady) prowadzić samochodu. Mąż mnie dowozi, wiem że ma dosyć , ale nic nie mówi i wspiera mnie mocno. Co do studiów medycznych to na pierwszym roku *zdrowi* studenci diagnozują u siebie wszystkie jednostki chorobowe, a jak jest z *nerwuskami* - nie wiem. Musisz wyczuć siebie i odpowiedzieć sobie czy dasz radę.Życzę Ci tego z całego serca. Dziś byłam u lekarza. Zmienił mi Coaxill na Aserti .Jak wszystkiego, boję się zmieniać leki. Poradżcie czy to dobra zamiana??? Do Madziowa: jesteś idolem! Za stawianie czoła Bestii!
-
Cześć! Poczytałam sobie Wasze wypowiedzi i muszę poiedzieć , że lepiej mi. Dobrze się człowiek czuje wśród ludzi , którzy przeżywają to samo. Jakbym własny pamiętnik czytała. Z nerwicą walczę od pół roku, od lipca. Leczę sie psychiatrycznie i już był naprawdę dobrze gdy z nienacka przed Św.Bożego Nar. dopadł mnie znowu atak paniki po którym liżę rany do dziś. Najgorzej wkurza mnie to że żeby zdrowieć nic nie mogę zmieniać w swoim życiu , w jego trybie, bo każda zmiana budzi lęk, to co nowe jest jak czarna dziura , z której nie wiem czy znajdę drogę. Strach! Ale mam kochanego męża, który mnie wspiera i ratuje. Jutro do pracy. Pracuję w służbie zdrowia i moja nadświadomość też mnie frustruje.Nieświadomość jest błogosławieństwem dla zadużomyślących takich jak my.Poranna podróż - koszmar. Narazie nie mogę prowadzić sama.Nie daję rady.Ta myśl mnie wkurza.Lubię być samodzielna. Jak z Waszą samodzielnością? Czy chodzicie gdzieś same? Czy pusty dom Was nie przeraża? Pozdrawiam!