Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Cinek90

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Cinek90

  1. A cóż to się Pola dzieje hm?:) Ja to mam za sobą straszną noc, aż szkoda gadać, ale jestem już na dobrej drodze do rozgryzienia co we mnie siedzi.... na dodatek dziś mam wizytę u neurologa... i chyba coś będzie mnie łapać :/
  2. Jasne, najlepiej to odstawić... ale zdaj też sobie sprawę, że po odstawieniu organizm może się tego domagać i przez jakiś czas może być gorzej ale trzeba to przetrzymać.... no właśnie sam nie wiem gdzie jest reszta :(
  3. Powiem Ci Zuzia, że najlepszym lekiem dla siebie jesteśmy my sami :) Wiem z doświadczenia zresztą;) No ale faktycznie, jeżeli komuś pomaga branie, ok niech zażywa, tylko zostaje kwestia uzależnienia.... W wiesz, jeżeli nerwicy sami nie zwyciężymy to raczej nikt nam nie pomoże.... W końcu ilu ludzie tyle nerwic:)
  4. Co tu taka cisza hm? Wszyscy już wyruszyli lepić bałwana?:) Opowiadajcie co tam u was.... Mnie cholera przewiało i niestety mam swoje takie gorsze dni.... Magda zaglądasz jeszcze na forum?
  5. Ofelia ale to jest akurat typowe dla nerwicy... lądujesz na izbie przyjęć kilka razy po czym myślisz, że lekarze robią cię w konia bo niby prawdy nie mówią. Ja ostatnio założyłem zeszyt i wypisuję wszystkie wydarzenia
  6. No Ja Cię Kasiu straszyć nie chcę ale jak na mój *kobiecy* gust to tego dziadostwa wyleczyć się nie da tak do końca... w sumie to nie grypa.. a tak btw. to nawet nie choroba tylko stan emocjonalny :)
  7. A ja mam takie pytanie... gdzie jest cholera stara gwardia? :P
  8. Z doskoku biorę zomiren (ćwiartkę), za namową lekarza oczywiście, ciągle śmiał się, że nie chcę tego brać aż w końcu spróbowałem, i faktycznie całe napięcie zeszło, już nie pamiętam kiedy poczułem się tak rozluźniony. Oczywiście objawy somatyczne od niej nie puściły ale przestałem się nimi przejmować a co za tym idzie powoli znikały
  9. Polecam zomiren, sam byłem anty nastawiony do psychotropów ale cóż, czasami trzeba wziąść i uwolnić się od tego dziadostwa
  10. Pochwalę się! Bałem się brać tabletek... a 30min temu zaś wziełem.... Wiem, że to idiotyczne dla nowych ale ci starsi użytkownicy wiedzą jak ja do tego podchodziłem
  11. Tak tak zomiren nawet fajnie pomaga z tym, że ma największy stopień uzależnienia..... Ale działa coś na wzór relanium
  12. A ja w sumie w końcu chciałbym napisac jak to wszystko u mnie się zaczeło bo nawet patrząc na posty nigdy tego na dobrą sprawę nie zrobiłem:) Wszystko zaczeło się od grudnia, tak odoło jego połowy (2011r), wieczór jak każdy inny, patrząc teraz na to wiem dobrze, że wtedy narastała we mnie bezradność, uczucie samotności i ogólnej nostalgii. Była może godzina 17.... poszedłem wcześniej się wykąpać i pomyślałem, że później zrobie sobie kolację-jak pomyślałem, tak zrobiłem. Kapu kapu, wychodzę, idę do kuchni, pochylam się nad blatem żeby chleb przekroić i bum! uczucie gorąca podchodzącego do góry, coś okropnego... Pamiętam moje straszne zdezorientowanie, nie wiedziałem czy mam dzwonić po karetkę, czy się położyć, czy też przeżegnać ostatni raz... Sam do dzisiaj nie wiem dlaczego ale zaczełem jeść, myślałem,iż to coś od żołądka, położyłem się w wielkim strachu do łóżka, ból rozpierał wtedy kaltkę. Nie wiem jak to zrobiłem ale zasnełem... obudziłęm się 2h później, byłem sam pamiętam to uczucie zdezorientowania, strachu, odrealnienia.... jakbym nie wiedział co się teraz dzieje i gdzie ja jestem. Jedyne co z tego zapamiętam to ból rozrywający klatkę. Leżałem tak może z 2 dobre dni po czym zapisałem się do lekarza rodzinnego, Bałem się okropnie ale usiadłem przed tym przy piecu i sam do siebie mówiąć *nic ci nie jest, to nie zawał* spychałem to uczucie ciężkości w dól. No ale przyszła godzina, wchodzę do gabinetu, mówię w czym rzecz... oczywiście od razu ekg.... kiedy pielegniarka je robiła zapytałem ironicznie *czy jeszcze żyję*, ta tylko zaśmiała się mówiąć, że wsio jest ok. No ale nic, poszedłem z tym do lekarki, która defacto pokręciła głową i powiedziała *Panie Marcinie, proszę się tak nie denerwować, nic Panu nie jest*. Złapałem oddech z wielką ulgą.... Dostałem wtedy magnez z wit. B6 na uspokojenie. Pamiętam jak połykałem pierwszą tabletkę z nadzieją, że to *wszystko* ze mnie zejdzie. I faktycznie, dosłownie jakby ktoś mi z 2kg zdjął z klatki. I w sumie od tego momętu zaczeły się straszliwe lęki.... bałem się wejść do tej kuchni, pamiętam jak przez pół roku nie byłem w stanie zrobić sobie kolacji, kiedy tylko próbowałem zaraz była powtórka z rozrywki-udzerzenie gorąca podchodzącego do góry, paraliżowało mnie to wtedy, nie wiedziałem co się ze mną dzieje, dodakowo strach potęgowałą ciemność, teraz wiem, ze to był początek depresji. od tego feralnego grudnia cała zabawa się zaczeła.... od tego momentu dziwny, irracjonalny lęk towarzyszył na każdym kroku. Bałem się, że zaraz dostanę zawału, wylewu czy cholera wie co jeszcze. Rzecz jasna udałem się do kardiologa, miałem wtedy zrobione ekg i echo serca.... ten tylko zaśmiał się mówiąć, że serce mam zdrowe, tzn jest tu jakaś mała anomalia ale jej nawet w kardiologii się nie rusza, poza tym jest wszystko w porządku, stwierdził, że naszły się dwie rzeczy a ja je powiązałem z sercem (jak to chory na nerwice ma w zwyczaju). Mijał dzień za dniem, pamiętam, że póki nie psozedłem na siłownie żeby się *zmęczyć* nie mogłem nawet jeść, za to codziennie budziłem się z nadzieją cudownego ozdrowienia. Codziennie z rana musiałbyć magnez (bez tego nawet do tej pory się nie ruszam), jakiś s[port, wyjście z domu na jakiś spacer nie zależnie od pogody. Miałem straszne uczucie odosobnienia, nie wiedziałem tak do końca co się zemną dzieje, bo przecież wyniki wychodzą w porządku. No ale przyszły badania do jeden z pracy, czas na ekg... oczywiście byłem w szkou... ciśnienie na 1min przed tym ekg miałem 140/80+ ale puls 95..... położyłem się na tym łózku, podłączyła przewody... po chwili usłyszałem-*wie Pan, że ma Pan arytmię....?* o kurwa, arytmia.... (pomyślałem), drżącym głosem powiedziałem, że nie. Kobita stwierdziła, że to częstoskurcz.... zrobiła 2 ekg na wdechu po czym powiedziała, że już jest lepiej. Hm dziwne no nie? Raz dobrze, raz źle... coś jest nie tak.... okazało się w ogóle, że sama nerwica może wywołać częstoskurcz, a sam on zachodzi jak masz 100+ puls. Od tego momentu doszedł dodatkowy lęk-lekarze nie mówią mi prawdy. No ale cóz, podświadomie to olałem.... Przy następnych wizytach pokazywałem to ekg, żaden z lemarzy nie stwierdził, żeby to była jakaś *konkretna* wada. Przez cały ten czas śledziłem to forum, czytałem co ludzie przechodzą i kurde wszystko pasowało to co mi dolegało... Ten paraliżujący strach, myśli, że zaraz umrę (chociaż z medycznego pkt widzenia gówno człowiekowi dolega). Po dziś dzień miewam *swoje dni* tzn-depresja,i te piekelne ataki tzn uczucie zawału, osobiście uważam się za twardszą osobę ale tego nie jestem w stanie wytrzymać.... Pamiętam jak pare razy *zjechałem w łóżku* myśląc, że to już koniec. Nie mogłem ustać na nogach bo tak drżały, oddech był płytki, uczucie otumanienia i bóle niewiadomego pochodzenia. Do Dnia dzisiajszego odwiedziłem paru lekarzy i w sumie z róznymi skutkami, lądowało się pare razy po róznych szpitalach i izbach z uczuciem zawału po czym przychodził lekarz z wynikami i tak na prawdę nic sie nie działo-poza zajebistym ciśnieniem. Nie było żadnej funkcji niedokrwienia serca etc. I powiem wam szczerze, że nawet teraz nie umiem nad tym zapanować, nie do końca to rozumiem, słyszałem o tych sprzecznościach, które są w człowieku i to przez nie mamy takie a nie inne dolegliwości, jedno co wiem to to, iż jest to choroba postępu cywilizacyjnego i dotyka ich ludzi którzy myślą o życiu poważnie. Na dzień obecny jestem na etapie czekania na wizytę a do tego czasu profilaktycznie witaminki, magnez i zomiren, no cóz chciał nie chciał musiał ; ) oczywiście jakbym miał tak opisywać wszystkie przypadki to człowiek by książkę napisał ale po cóz to.... : )
  13. Aha bym zapomniał dla mnie najgorsze jest uczucie gorąca w nadbrzuszu które tak jakby się kumuluje i wystrzela do góry... mam wtedy straszny atak paniki i lęku, to jak na razie najgorsze czego doświadczyłem
  14. Do asi: -bóle w klatce -duszności -bóle w nadbrzuszu -chęć wymiotów -bóle głowy (i to okropne) -drętwienia lewej ręki i nogi -mroczki przed oczami -uczucie góli w gardle To by było na tyle z objaw czysto somatycznych, do tego oczywiście dochodzą lęki które to wszystko potęgują
  15. Dobry wieczór. Miał ktoś z was może zarąbane zatoki? Moglibyście opowiedzieć o objawach i ich następstwach? Z góry dziękuję ; )
  16. Ja doskonale pamietam ten sen-śniło mi się jakby mnie coś opętało (dosłownie) a jak się przebudziłem to bałem się oczu otworzyć i sięgnałem po zegarek
  17. Cześć, możecie mi powiedzieć czy też miewacie czasami.. hm koszmary? ja dzis o 6 rano obudziłem się ze strasznym wyrzutem adrenaliny.... cały drżałem, bałem się, bolał brzuch, miałem jakieś takie drgawki na całej głowie, uczucie jakby mi ją ktoś do góry ściągał.... a obudziłem się bo po prostu miałem straszny koszmar.... aha dodam że zmierzyłem ciśnienie i było 148/88 puls 88 a po niecałych 10min jak się położyłęm było 127/67.... miewacie podobnie?
  18. A ja się pochwalę... za namową mojego lekarza dziś w końcu wziełem dawke tabletki :P Ale przy nim bo miałem straszne opory żeby w samotności to zrobić....
  19. Żeby nie było-ja do Eli nie mm żadnych pretensji.... Hm a ja tam myślę, że najgorsze mam za sobą :P
  20. Widzisz zdrowa a pro po tych deszczowych jesiennych dni-najgorsze co może dla mnie być:/ w sumie w mniej więcej w takim okresie wszystko się zaczeło i od tej chwili nienawidzę tego czasu.... ok trzeba zaś wyjść na powietrze bo w domu to wysiedzieć się nie da....
  21. Hm Pani Ewo-fakt nie lubię Pani a dlaczego? każdy tutaj wie.... i nie czepiam, jakbym chciał się czepiać robiłbym to na każdym możliwym kroku ale serdecznie mi to wisi, ogólnie nie lubię wszczynać awantur etc. Tylko nie lubię jak ktoś się ze mnie śmieje, traktuje jak idiotę itp itd.... Trzeba było od razu napisać, że chodzi o formę a nie treść (dwie różne sprawy). A tak na marginesie to pewnie zrobię jeszcze 1500 róznych (pewnie niepotrzebnych) badań.... ale cóz, ten typ tak ma
  22. Pani Ewo... mam nadzieję, ze to to *radosny* a nie pogardliwy śmiech.... A tak dla Pani info to byłem u psychiatry i dostałem zomiren.... A co do samej gastroskopii to wyszło przekrwienie czegoś tam więc chyba nie na marnę połykałem tą rurę? A tak btw to jestem realistą i ja muszę czegoś dotknąć, zobaczyć żeby uwierzyć i stą jest mi ciężko.... A tak w ogóle to właśnie ten psychiatra doradził jej zrobienie, dlaczego? żeby wykluczyć wrzody-nic nie pęknie, nic nie zegnie.. proste tak? jak na mój *kobiecy* gust powinno zrobić sobie nawet test DNA na wykluczenie potomstwa kangurzycy-jeżeli to przyniesie ulgę choremu na nerwice to dlaczego nie?
  23. A ja się tam pochwalę... wczoraj w końcu zmusiłem się do połknięcia tej rury.... tzn zrobiłem gastroskopię :/.... I ooczywiście psia mać nic nie wyszło ale co tam, to już raczej norma-że co byśmy nie robili to zawsze wychodzi, że jesteśmy zdrowi :P Cholera dwa dni mnie nie było a tu forum nie do poznania....
×