Skocz do zawartości
kardiolo.pl

joasia35

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez joasia35

  1. Na razie ospy nie ma, mam nadzieję,że mieliśmy szczęście i nas ominie bo Madzię ostro wysypało, siostra niezbyt zadowolona,bo chłopcy przechodzili bez problemów, a Magda dostała poważnej ospy. Także liczę,że u nas będzie spokój. Trochę wiosny przyszło, spacerujemy ile się da. Tosia polubiła plac zabaw, szczególnie huśtawkę ;) Myślę nad spacerówką, na zakupy i dłuższe spacery będę brać nasz ABC bo się super sprawdza,ale jak idziemy na plac zabaw, albo na spacer krótki to wolę coś lżejszego. Tośka lubi ćwiczyć chodzenie i muszę wtedy mieć coś co jedną ręką się lekko prowadzi. Mogę kupić używany, albo nowy. Ten używany to Baby Jogger, dobra firma, wózek tanio znajoma chce sprzedać, ale mam nieco oporów, bo używała go dwa lata, czyli może być już trochę zużyty. Albo kupić taką Zumę za 230 zł. No, ale firmy nie znam, tylko tyle,że tani, i pani w sklepie mówiła,że idą. No, ale sama nie wiem co lepsze. Muszę to przemyśleć. Mąż w pracy już całkiem zadowolony, jednak ta zmiana wyszła chyba na dobre. Chociaż na razie finansowo trochę gorzej, ale ponoć od maja ma być lepiej. Z moimi korepetycjami nic nie wychodzi, chyba za późno się zdecydowałam. Najgorzej, że choć uwielbiam moje córki i uwielbiam bycie mamą, to chętnie bym poszła do pracy, oczywiście na część etatu, albo choćby na korepetycje, czy tłumaczenia jakieś. U mnie każdy dzień jest prawie taki sam-śniadanie, spacer z Tośką, jej drzemka, domowe obowiązki, obiad, i wieczór przychodzi. Nudnie też weekendy spędzamy. Mam wrażenie jakbym już miała 70 lat. Wczoraj Zosia poszła na urodziny koleżanki, a my w domu, nic nam się nie chciało. A dziś Zosia wymusiła na nas kawiarnię po kościele, i dobrze, bo już zaczynam dziczeć ;) Nic tylko kuchnia i pieluszki. Ale mam nadzieję,że na wiosnę będzie zmiana u mnie. Maniu ja też czekam na ten lepszy czas, ta zima to dla mnie była naprawdę kiepska. Po prostu brak słońca spowodował,że brakowało mi energii, dobrego humoru i chęci do życia. Teraz jak zaczną się spacery w słońcu to liczę na powrót energii :) Michalina szkoda,że dziewczyny były chore, no,ale plus,że ferie miło minęły. Dużo zdrówka dla Was ;) Oby na wiosnę chorób nie było u Was. Co to za proste ciasteczka, co prawda powinnam ograniczyć slodycze,ale skoro 3 składnikowe, to chyba nie są niezdrowe :) pozdrawiam
  2. Witam:) U nas wielkie zmiany, Tosia chodzi ;) Najpierw długo raczkowała, ale panna czekała na wiosnę, teraz lubi sobie pochodzić:) Jest przy tym taka przejęta, skupiona, aż miło popatrzeć, oczywiście na spacerach niezbyt lubi chodzić, woli jeszcze wózek, ale w domu ładnie sobie daje radę. Dużo się uśmiecha, uwielbia kredki, maże bez sensu, ale widać ma zadatki na artystkę,bo bardzo to lubi. Je dalej kiepsko, nie lubi próbować nowości, kanapki, jajecznica, owoce w kawałkach-odpadają. Ciężko z tym tematem. No i ze spaniem różnie, w dzień jest w kratkę, czasem ma dwie drzemki po 1,5, czy nawet po 2 godziny,a czasem w ogóle nie śpi w dzień, i wieczorem są cyrki, bo jak jest zmęczona na wieczór to robi się wyjątkowo marudna, a głos to ona ma ;) Teraz się stresuję, bo moja siostrzenica ma ospę, a Tosi jeszcze nie szczepiliśmy, ostatni raz dziewczynki widziały się 3 dni temu, a Magda ma ospę od wczoraj rana, dzień wcześniej stan podgorączkowy, teraz nie wiem czy zaraziła Tosię czy nie? Ponoć zaraża się od momentu wysypki, do 1-2 dni przed, wychodzi więc od wysypki 3 dni, ale od gorączki dwie. Nie mogę teraz Tosi szczepić, bo mieliśmy katar rodzinnie i mała ma jeszcze trochę w nosku kataru. Także czekać będziemy w napięciu będzie ospa czy nie? Mąż przyniósł nam tydzień temu katar, ale dzielnie leczyliśmy się przez weekend. W pracy mu się podoba, nawet byliśmy u jednego znajomego w domu na śledziku. Nasze pierwsze wyjście we dwoje od narodzin Tośki. No i miałam propozycję korepetycji,ale zrezygnować musiałam. Bo chłopak mieszka na wsi 13 kilometrów ode mnie, a ja bez auta jeździłabym dwoma autobusami prawie godzinę w jedną stronę, więc zysk żaden,a tylko strata czasu. Szkoda. Diana ale masz fajnego męża, świetna niespodzianka. Takie wakacje, zazdroszczę. My to nic nie myślimy nad urlopem jak na razie. Planujemy kupić działeczkę w mieście, bym wiosną i latem zabierała tam dziewczyny, trochę trawy, jakieś owoce, swoje warzywa, i starczy ;) To zrozumiałe,że martwisz się o mamę, świetnie Ciebie rozumiem. Moja miała niedawno atak kamieni nerkowych, ile nerwów się najadłam. Agata super,że jesteś ;) Wiosny zazdroszczę, jak przyjedziesz do nas na lato to zabierz pogodę:) Na pewno te wakacje będą piękne:) Też myślę,że będzie przybywać osób z problemami natury emocjonalnej. Żyjemy w okropnym stresie, nie mamy czasu dla siebie, i łatwo wpaść w nerwicę. Ważne by odczarować myślenie,że to wstydliwe,tylko prosić o pomoc jak trzeba:) Julka mam nadzieję,że operacja się uda, oczywiście zapraszam Ciebie i chętnie bym spotkała się z całą rodzinką Waszą. Michalina co słychać? Maniu co u Ciebie, wiosenne ożywienie trwa? Zazdroszczę wyjazdu. Mazury kocham, co roku staramy się tam bywać, ale nigdy zimą. Spa to by mi się przydało, by nadrobić zaległości to weekend by nie starczył. Ale super tak siebie rozpieszczać, należy się nam :) pozdrawiam.
  3. Witajcie:) Widać przesilenie się zaczyna, bo cicho tak u nas ostatnio. Julka pisałam do Ciebie,mam nadzieję,że wszystko jest w porządku, koniecznie daj znać jak ma się kuzynka. Kciuki wciąż trzymamy wszyscy i dużo zdrowia przesyłam Twojej kuzynce. I spokoju dla Ciebie kochana. Michalina rzeczywiście bardzo nieprzyjemna sytuacja, z rodziną to najlepiej jednak wychodzi się na zdjęciach. Mimo wszystko mam nadzieję,że ferie miło Wam mijają i macie dużo radości:) Maniu takie gorsze chwile w życiu się zdarzają, a to bardzo cenne,że prosisz o pomoc kiedy na głowie za dużo. Ja przez tą zimę też mam kiepski nastrój. W dodatku młodsza córa chora, głównie siedzę w domu i chwilami mam wszystkiego dość. Udanego wyjazdu:) Diana co u Ciebie? No u mnie po feriach. Same ferie było spokojne, nic szczególnego się nie działo, trochę czasu udało mi się spędzić tylko z Zosią, co bardzo jej się podobało,nie musiała dzielić się mną z Tosią, a ja odkryłam,że z mojej córki jest super kompanka na zakupy i ploteczki. No cóż, dziecko mi dorasta i to już konkretna panienka ;) Teraz Tosia złapała zapalenie górnych dróg oddechowych, w sobotę była marudna, w niedzielę pojawiła się gorączka , a od poniedziałku suchy kaszel. Daję jej leki, ale jednak kaszel ją męczy i spać nie daje, a ja nie śpię razem z nią. Wczoraj udało mi się pospać całe 2 godziny, oczywiście przez całą noc. Łapię się na tym,że przy Zosi byłam dużo bardziej wyluzowaną mamą, również w kwestiach chorób, może to przez mój wiek,ale czasami panikuję. Mąż z pracy dość zadowolony, oczywiście początku są trudne, pracy dużo, zespół obcy, nowe obowiązki, ale nie narzeka jakoś szczególnie, ciągle się wdraża, pewnie nieco czasu minie nim poczuje się tam jak w poprzedniej pracy,ale powoli widać plusy nowego miejsca pracy:) Dużo radości na weekend, ja chyba zjem 3 pączka dzisiaj, teściowa zrobiła pyszne jagodowe:)
  4. Michalina to nieźle Wam wzięło, dużo zdrowia dla całej rodziny i dużo, dużo sił dla Ciebie. Tak to jest, matki nie chorują, albo nie mogą chorować, tylko trwać na posterunku :) Maniu takie osłabienie po grypie to niestety lubi się trzymać, teraz straszą bardzo tą chorobą. Dobrze,że Zosia zaczęła ferie, nie przyniesie nic ze szkoły. Może propolis by Ci dał więcej sił i odporności? Ja zaczęłam go dawać Zosi, mężowi,sama też jem rano. Może spróbuj? Diana i jak tam Wasze zdrówko, jak Franek? Julka dziękujemy za pocztówkę,w czwartek przyszła;) My możemy nieco odetchnąć, mąż ma pracę. Z plusów jest to,że siedzibę mają 10 minut spacerkiem od domu, a 2 minuty autem. Firma jest dość nastawiona na komfort pracy, ładne biura, darmowa kawa, herbata, owoce sezonowe w przerwie. Ponoć nie ma tam nadgodzin. Jedyny minus, 20 % pensji niestety mniej w porównaniu z poprzednią pracą. Co prawda mąż mówi,że mówili,że po 3 miesiącach będzie wyższa pensja,ale na piśmie nic nie ma. A ja na pewno do września nie wrócę do pracy,bo musiałam wziąć wychowawczy do września. Ponoć wtedy ma ruszyć ten mój kurs dla maluszków. Myślę by może jakieś korepetycje zacząć dawać? Wiadomo przy dwójce dzieci wydatki rosną, mam wrażenie,że każdego dnia coraz więcej się wydaje. Tosia jest wybredna, je tylko słoiczkowe jedzenie, Ostatnio zaczęłam jej dawać słoiczki po roczku z Gerbera, w końcu je zjada z apetytem, ale codziennie taki słoik to 6 złotych, a potem jeszcze rano kaszka, podwieczorek zjada też ze słoiczka. Za nic nie chce jeść kanapek mamusi:)Dalej nam panienka nie chodzi, staje sama,ale pierwszy kroczek przed nami. Zosia zaczęła ferie, bardzo ładnie zakończyła semestr w szkole, myślę by jakąś ją nagrodzić, w ferie szykuję dla niej parę atrakcji. Zaczęło się od weekendu u cioci na wsi. Wiem,że to może mało pomysłowe, ale nam wszystkim taki wypad bardzo dobrze zrobił:) Szczególnie mężowi, w środę zaczyna nową pracę to się stresuje. Myślicie,że te korepetycje to może się udać? Pozdrawiam
  5. Witam w Nowym Roku :) U nas roczek Antosi udany,chociaż panna taka była podekscytowana gośćmi, atrakcjami, prezentami,że w połowie przyjęcia poszła spać ;) No i w nocy postanowiła się bawić z nami, tak kameralniej nieco. Dziadkowie kupili wózek spacerowy, na razie wydaje mi się,że za mało stabilny jak na Tosię, Per Perego Pliko, na pewno nie na zimę, bo taki leciutki. Ale naprawdę fajnie wygląda, jest czerwony i tak nowocześnie wygląda:) Poczeka na wiosenne spacerki. Jedzonko smakowało, i dzieciom i dorosłym. Ciasto wyszło pysznie, tylko niezbyt mi wyrosło, i takie płaskie było,ale nikt nie krytykował. Pewnie błąd zrobiłam,że wstawiłam do zimnego piekarnika,zapomniałam nagrzać. Niestety Zosia złapała katar, 2 dni w szkole, potem przerwa. Kłóciła się ze mną,że chce iść do szkoły,ale nie chciałam by to się przerodziło w jakąś gorszą infekcję. Wiadomo, sezon chorobowy w pełni. Ale skończyło się na dwóch dniach z zatkanym nosem. W sobotę idziemy z mężem do znajomych na ich 15 rocznicę ślubu. Już nie mogę się doczekać, pierwsze wyjście od dwóch lat ;) Z pracą męża różowo nie jest, był na dwóch rozmowach, jedna udana, druga nie. Tyle,że w tej udanej przeszedł na razie do 2 etapu, w poniedziałek jest test,potem wybiorą trzy osoby i będą rozmowy po angielsku. Więc to też jeszcze nic pewnego i ciągła niepewność. Mąż jest zniesmaczony,że po tylu latach, musi poddawać się takim testom,ale musi mieć jakąś pracę. Kończę o sobie. Maniu cieszę się,że operacja się udała. Niedobrze z tą grypą, to ma tyle powikłań, wyleż to porządnie, dużo zdrówka życzę. Grypa niestety teraz ma swój czas. Michalina gratuluję kolejnej umowy. :) Myślę,że na miejscu tej pani na zwolnieniu to bym doczekała do emerytury, i mam nadzieję,że ta praca w bibliotece da Tobie masę przyjemności :) Diana jak Wasze zdrówko? Julka u Was od jutra ferie, jakieś plany macie? coś ostatnio zabiegana jesteś:) Agata daj znać co u Ciebie słychać. pozdrawiam
  6. Maniu mocno trzymam kciuki za tę operację, trzeba wierzyć,że wszystko pójdzie naprawdę dobrze. Dużo spokoju Wam życzę na Nowy Rok. I zdrowia. I jak najwięcej optymizmu. Julka ja się cieszę,że już nie będziesz musiała odwiedzać kuzynki w moim mieście :) Życzę cudownego Sylwestra,wejdźcie z radością w Nowy Rok. Michalina czekamy na informację w sprawie pracy, mam wielką nadzieję,że oczywiście bardzo pozytywną. I pokażcie tam młodzieży jak się bawić :) Agata spokojnego roku Ci życzę, pociechy z córeczki, i pogody ducha. Diana dużo sukcesów, w każdej dziedzinie :) My Sylwestra nie obchodzimy jakoś szczególnie, bardziej przejmuje nas 1 stycznia, 2 stycznia Antosia ma roczek,ale to pierwszego robimy jej urodzinki w domu. Zapobiegawczo zaprosiłam rodzinę na 17 ;) Także najpierw wyprawiłam Zosię na jej sylwestra, idzie do sąsiadów nasza panna nastoletnia, zrobiłam sałatkę owocową i galaretką Piccollo ;) Potem zajmę się jutrzejszymi przygotowaniami, piekę tort Leśny Mech-Maniu mam nadzieję,że dam radę ;) Szykuję też pierś z indyka pieczoną w płatkach kukurydzianych-takie stripsy, do tego domowe frytki z marchewki, i domowy coleslaw. I rosołek z makaronem, i na zimno sałatka z chińskiego makaron. Także nie wiem czy dam radę dotrwać do północy. Będzie sylwester z Polsatem i Tosią. Nam te dni poświąteczne fajnie minęły, lubię mieć rodzinkę przy sobie. Szkoda,że w poniedziałek koniec laby. Nasza Tosia rozwija się fajnie. Nie chodzi jeszcze, pierwszy krok przed nami. Uwielbia ludzi, jest towarzyska, mówi ładnie mama, papa-to do taty, dziadków, i siostry ;) Ciągle gaworzy, dużo się śmieje. Ładnie śpi,jak nic jej nie przeszkadza, ale w nocy musi wypić trochę mleka,i się raz budzi. Z jedzeniem kiepsko, dalej jest wybredna, większością rzeczy pluje. Najbardziej moimi zupkami. Lubię ostatnio banana pojeść rączkami, i biszkopty. Ale tak z obiadków to ma ulubioną zupę jarzynową, i łososia z brokułem. I przynajmniej 3 razy w tygodniu to je. Inne rzeczy jej nie kuszą jak na razie. No to tyle, udanej nocy dziewczyny :)
  7. Byłam pewna,że składałam Wam życzenia, a teraz sobie uświadomiłam,że się spóźniłam. Ale to nic, 1 Dzień Świąt, życzenia można składać:) życzę Wam dużo miłości, radości, spokoju i szczęścia. Spełniania Waszych małych i dużych marzeń. Uśmiechu na co dzień i jak najmniej zmartwień. Dużo,dużo,przyjemności w miłym gronie podczas tych dni. My po Wigilii, u moich rodziców. Dużo dzieci, masa śmiechu, za dużo jedzenia, i za dużo prezentów. Tosia zachwycona choinką, prezentami, padła o 19, i nie obudziła się nawet jak ją ubierałam gdy o 21 wychodziliśmy od rodziców. Dostała takie pianinko i teraz koncertuje nam gwiazda. Zosia zachwycona tak samo, a jeszcze przecież dziś wizyta u teściów i prezenty od nich:) Ja dostałam ładny szalik,jaki chciałam i dwa kremy. Mam zapas na pół roku ;) W takie dni te nasze troski zeszły na dalszy plan. Na razie cieszymy się świętami. W sprawie pracy coś się rusza po sylwestrze, mąż ma dwie rozmowy. Udanego świętowania
  8. Witajcie:) Julka powtórzę,że bardzo się cieszę z tej wiadomości,bardzo kibicowałam Twojej kuzynce. Mam nadzieję,że ta choroba zostanie już tylko wspomnieniem. Diana mężczyźni w ogóle inaczej reagują w obliczu choroby. Tak jak mąż Twojej mamy, tak jak i Twój mąż, oni uważają,że my czasem przesadzamy i za dużą uwagę przywiązujemy do chorób naszych rodziców, dzieci, albo jeszcze ich. Ja bym powiedziała mężowi jak Ty to widzisz,że czujesz się odpowiedzialna i oczekujesz wsparcia w takiej sytuacji a nie pretensji. Moim zdaniem rozmową najwięcej możemy zyskać. I oczyścić atmosferę. Mania opery zazdroszczę, od urodzenia się Tosi mam wrażenie,że nasze życie bardzo zwolniło, nic tylko spacerki i wizyty u rodzinki. Wszystkie atrakcje są dla dzieci, musimy się wziąć za nas:) A jak kulinarne przygotowania do świąt, coś fajnego szykujesz na deser? No i powiem Ci,że ja chyba wszystkie problemy kobiece zaliczyłam, najważniejsze to spokojnie stosować się do zaleceń lekarza, oni naprawdę potrafią pomóc kobietom. Agata ja wciąż nie mogę uwierzyć,że zaraz pierwsze urodziny Tosi, dopiero co się urodziła przecież. A teraz zaraz koniec niemowlęctwa. Mam wrażenie,że przy Zosi wszystko szło dużo wolniej, a przy Antosi czas ucieka jak szalony. Ja zupełnie nie wiem jaki Tosia będzie mieć charakter, mam wrażenie,że każdego dnia jest zupełnie inna :) Szkoda,że mieszkamy tak daleko od siebie, nasze córki mogłyby się razem bawić, a my plotkować:) U nas tak sobie. Najpierw było fajnie, Zosi urodziny, oficjalnie mamy w domu nastolatkę, potem Mikołajki, było naprawdę fajnie. Potem Tosia zaczęła gorączkować. Okazało się,że to ząbki,ale matka wariatka ze mnie wyszła i zaliczyłyśmy przychodnię. Ja tam się poczęstowałam infekcją i mam zajęte zatoki. Wczoraj na szczęście Tosia była jak aniołek, mąż od 16 zajął się domem, a ja poszłam spać i leczyć się pod kocem. Trzy dawki Fervexu i Renophurenu dały jakoś radę, dziś już tak mnie nie męczyło,choć ciągle mam zatkany nos. Może jutro nawet zacznę świąteczne porządki? Oby dziewczyny się nie zaraziły. Z męża pracą wiadomo tyle,że dostanie 3 miesięczną odprawę. I to na tyle. Żadnych propozycji nie ma, zresztą on na razie nie szuka. Chyba ciągle wierzy,że nie spełni się najgorszy scenariusz. Na dziś wiemy tyle, pracę zachowa 3 pracowników, którzy przeszli do Poznania, dział u nas całkiem zamykają. Co będzie dalej? Zupełnie nie wiem. Ja nie mam pracy, mąż od 1 stycznia bez, także ciekawe perspektywy nam się szykują... No nic, idę spać, jeszcze trzeba się wygrzać.
  9. Diana ja parę razy opiekowałam się dziećmi czy to siostry,czy brata męża w chorobie, albo raczej po chorobie, bo szkoda wysyłać tak świeżo po lekach malucha. Ale nie z gorączką i zapaleniem płuc przy Zosi czy Tosi. Jak Zosia była mała i musiałam iść do pracy pomagała mi mama, potem wyjechaliśmy,potem siostra miała maluszki i parę razy moja mama odmówiła mi pomocy/odwiedzin u chorej Zosi,bo miała też pomóc siostrze i bala się choroby,że ją rozniesie. Uważam,że chory maluszek najlepiej czuje się przy rodzicu. Wiadomo co innego stan po zaziębieniu, jakiś drobny katarek, a co innego taka infekcja. Widać teściową samą gryzie sumienie,że nie pomogła,bo bała się zachorować i teraz znalazła kozła ofiarnego. Ja bym zrobiła jak Ty, nie przyprowadziłam teraz do domu chorego siostrzeńca czy bratanków męża przy Tosi. Także, popieram jak najbardziej. Julka ja się zastanawiam nad szczepieniem,ale wybrać się nie mogę jakoś. Może w przyszłym tygodniu się ostatecznie zdecyduję, myślę,że jak my się zaszczepimy to Tosię ochronimy;) Michalina bardzo współczuję tego natężenia złych emocji, mam nadzieję,że już jest lepiej. A jak ma się dziadek? U nas trochę nerwów było, znów praca męża, robi się nerwowo. Sama nie wiem czy od lutego mąż będzie miał pracę? I nie chodzi tu nawet o tej wyjazd do Poznania, być może nastąpi połączenie trzech działów w jeden, redukcja etatów o 1/3 i zwolnienia. Mąż niby jest doświadczony,ale nie będzie potrzebnych tylu specjalistów i zostawią pewnych tych co są tani,a niekoniecznie najlepsi. To znaczy jeden pewnie dobry, a resztę wezmę ludzi zaraz po szkole,byleby ciąć koszty. By się jakoś oderwać od tego wszystkiego jedziemy do mojej cioci na wieś, na dwa dni. Mam nadzieję,że mój mąż odetchnie,mniej się będzie stresował. Zosia ostatnio daje nam też w kość, dziewczyny zamienianie się córki w nastolatkę to kara za wszystkie nasze grzechy młodości ;) Moja mama mówi,że Zosia jest taka jak ja. Niby nic wielkiego,ale non stop komputer, koleżanki, słucha muzyki,zamyka się w pokoju, wszystkie pomysłu są złe, tylko to co koleżanki mają i mówią się liczy. Tego nie zje bo któraś tego nie lubi, tego nie zrobi, bo inna nie musi tego robić. I tak w kółko. Tosia też pokazuje pazurki,albo i ząbki, ząbkuje,i jest marudna. Także liczę,że te dwa dni poprawiają nam humory i wyłagodzą stresy. Spokojnego weekendu
  10. Witajcie:) My w weekend byliśmy na grobach bliskich,nie chciałam pakować się w ten chaos z Tosią. Wiadomo, ulice przy cmentarzach zamknięte, a maszerowanie kilometrów wózkiem w tłoku mu się nie widziało. A tak,to spokojnie,bez nerwów, tłoku-chociaż ludzi już dość sporo,ale można podjechać było pod samą bramę. Zosia zaczęła zadawać takie trudne pytania, nie interesuje jej odpowiedź,że pradziadkowie są w niebie, ona chce szczegółów-co się dzieje z człowiekiem, z ciałem, z duszą. Ciężko mi o tym rozmawiać, u mnie w domu to była zawsze tajemnica taka sfera, o której się niewiele mówiło, myślałam,że ja będę rozmawiać z dziećmi inaczej, a teraz sama się gubię, jak moja mama. Tosia wszystkie wizyty na cmentarzach koncertowo nam przespała. Jeszcze tylko obowiązkowy obiad u teściów i koniec weekendu , za krótki był, zresztą mąż w poniedziałek normalnie pracował,to tylko my go odczułyśmy :) Maniu też myślę,że rady Diany trzeba wziąć sobie do serca. Dbaj o siebie i świetnie,że leczenie poszło dobrze. Jednak angina bywa groźna jak się nie zadba o siebie. Szczególnie,że mamy paskudną jesień. Diana u Zosi w szkole w piątek był bal Wszystkich Świętych, dość miłe to było, mąż trochę obserwował i wrócił zadowolony. Dzieci miały przebrać się pozytywnie, także takie dzieci się bawią,ale jakoś tak po naszemu. Niestety naprawy są kosztowne, czasem to tyle wyniesie jakby coś nowego się kupowało. Ale jak naprawione to w porządku. U nas w okolicy cmentarza żadnych knajp nie ma,ale masa wózków z kawą, herbatą, fast foody,ludzie to kupują, bo głodni,zmarznięci. Ale nie sądzę by z dala od cmentarzy masowo się szło na kawę czy ciasto do kawiarni, także wolne popieram:) a co tam u Julki,Michaliny i Agaty?
  11. Witajcie:) Moje córki już zdrowe. Na szczęście Zosię coś brało,ale nie wzięło ostatecznie,domowe sposoby zadziałały w porę. Poza bólem głowy i takim rozbiciem nic się nie wykluło. Tosia też już wróciła do normalności,chociaż lekarka na razie zabroniła nas z nią chodzić do sklepu,czy kościoła,bo sezon infekcji,a ona jeszcze osłabiona. Więc sobie tylko spacerujemy nad rzeką samotnie :) Mąż ostatnio częściej musi jeździć do Poznania,ale nie mogę narzekać, fajnie to jest rozwiązane, więc nie odczuwa nasze życie rodzinne wielkiej rewolucji,poza tym,że męża nie ma na obiedzie, a przyjeżdża na kolację,ale to 2 razy w tygodniu. Na razie nie narzekam. Także tydzień mi tak minął spokojnie, to znaczy towarzysko nie działo się nic,poza wizytami dziadków, którzy koniecznie chcieli sprawdzić czy wnuczki mają dobrą opiekę,czy matka się sprawdza :) Teść mi dziś przywiózł ryby świeże, robię zupkę rybną, pięknie pachnie:) Mania angina to naprawdę straszny ból,współczuję. Mam nadzieję,że lekarz Ci doradzi jakiś skuteczny sposób na wzmocnienie nieco odporności. Zdrówka dużo życzę,wylecz to porządnie i dbaj o siebie. I jak Diana knajpka otwarta? rzeczywiście nieprzyjemny splot okoliczności. I ten pogrzeb i awaria. Ale takie wolne chwile każdej rodzince się przydają by pogłębiać więzi:) Agata Tosia ostatnio polubiła takie deserki z Gerbera owocowe tubki, naprawdę je wcina z chęcią. Ale z obiadkami dalej kiepsko, tylko jarzynowa zupa i łosoś z brokułami. Ale liczę,że jak Ada zamieni się w smakoszkę i będzie więcej mi jadła. Na razie mleko rządzi. Fajnie,że odpoczęliście i pojechaliście w przyjemne miejsce:) Michalina dziadkowi przekaż dużo siły, i też dbaj o siebie :) Julka co u Was?
  12. Michalina daj znać jak ma się dziadek. Dużo mu sił życzę. Diana Frankowi dobrze widać zrobiło rozstanie z przedszkolem,że tak chętnie wrócił-oby na stałe chodził z radością:) Mania zazdroszczę i domu i pracy,nawet z tym zamieszaniem. Po weekendzie z Tosią zamknęłabym się w biurze z chęcią i na 8 godzin nie wyszła:) Julka tak czułam,że Ignaś się uspokoi :) A choróbska współczuję, dobrze,że dzieciaki już zdrowe. U nas katar Tosi rządzi, nie wiem skąd go wzięła,ale nie daje nam żyć. Ciągle chce by nosić ją na rękach,fatalnie śpi,nie ma apetytu,pluje jedzeniem, ledwo wmuszam w nią mleko. Lekarka uznała,że to po prostu przeziębienie, sól morska, witamina C i ibuprom mają załatwić sprawę. Ale gorączka przeszła, a ten katar zostaje. Oczywiście nie daje sobie podać do nosa tej soli morskiej i są walki. Jeszcze Zosia dziś wróciła ze szkoły i narzeka na ból głowy,wpakowałam ją do łóżka, dałam leki zapobiegawczo i obserwuję moje panny. Każda bardziej marudząca. Zosia zła była cały weekend,bo przez infekcję Tosi siedzieliśmy w domu, a ona chciała jakoś ciekawie spędzić czas. W ogóle ostatnio moja słodka Zosia staje się nie nieznośną Zośką. Złości bez powodu, zdarza się,że lekceważy każdą prośbę, ma własne zdanie,oczywiście najlepsze na każdy temat. Duży wpływ zaczynają mieć koleżanki, jak jedna coś tam ma to Zosia też chce. I czy to rzecz materialna, czy podejście rodziców. Powiem Wam,że w wieku dojrzewania byłam taka sama, dostaję za swoje grzeszki pokutę. Czasami mam dość, młodsza płacze, starsza odburkuje coś pod nosem,tylko nasza Daisy się mnie słucha :) Bo mąż to widzę chce po pracy spokoju i odpuszcza i Zosi, a jak Tosia dostaje ataku histerii z powodu kataru to bierze psa na spacer. A ja myślę,że wyjdę z siebie. Oby jutro było lepiej.
  13. No u Tosi wszystko ustąpiło,na szczęście. Oby nie wróciło. Teraz wróciło mi w miarę spokojne dziecko:) Choć z tym jedzeniem mogłoby być lepiej, ona tak mało rzeczy akceptuje poza mlekiem,że mam obawy czy w przyszłości będzie jeść w kółko jeden produkt. Zosia zaś na urodzinach u koleżanki jadła tort orzechowy i bach, wykruszyła sobie plombę, zaczęło ją boleć,okazało się,że dobrze się stało, bo w środku zęba były problemy,przed nami 3 wizyty, a Zosia tak nie lubi dentysty,że się popłakała w poniedziałek na fotelu. U mnie nieco tak nudno, mąż w pracy dobrze się czuje, te jego wyjazdy są mało zauważalne jak na razie, raz czy dwa w tygodniu i to mam wrażenie,że pracuje mniej niż wcześniej. A ja spacery,obiady, zabawy z Tosią. Dobrze,że weszła w taki etap,że możemy się bawić na dywanie, dużo się śmieje, to mi umila czas w domu. w poniedziałek mam kobiecy przegląd, trochę się boję,bo ostatnio złapałam jakąś infekcję i z moją historią wszystko mnie przeraża. Wystarczyły dwa ponure dni i już mi się popsuł nastrój. Chodzi o tę pracę, o taką monotonię, Tosia jest cudowna, Zosia też, mąż fajny,ale brakuje mi czegoś co robiłabym dla siebie,nie dla rodziny. Diana ja Ci życzę cudownych wakacji,bardzo słonecznych i czekam na wrażenia:) Julka i jak Ignaś? ostatnio nie miałam okazji napisać do Ciebie prywatnie,więc musisz mi to wybaczyć. Popsuła mi się komórka,oddałam do serwisu ,niby naprawili,ale tak naprawdę ciągle się zawiesza,muszę znów ją oddać,ale prywatnie,wtedy pewnie naprawią,na gwarancji udają chyba. No i mam nadzieję,że kuzynka czuje się lepiej. Mania ciekawa jestem jak Twoje wrażenia po remoncie, sama bym nieco odświeżyła mieszkanie, chociaż remont generalny mieliśmy 5 lat temu ;) Ale kupowaliśmy niektóre rzeczy niezbyt udane, na przykład podłogi, kupiliśmy promocyjne panele i po 5 latach wyglądają jakby miały 20. niby oszczędziliśmy 20 zł na paczce, a wyszło,że za 2-3 lata wymienić je trzeba będzie koniecznie. Ale i tak będziemy musieli robić remont w tym czasie,bo musimy panienki podzielić,czyli naszą sypialnię dzielimy na dwa pokoiki,a my idziemy do Zosi,ale jeszcze czasu sporo:) Michalina i jak Nina się ma? Ja zaczęłam wzmacnianie jesienne Zosi bo się boję infekcji przy Tośce.Także mamy tran,i witaminę C, i basen ją hartuje. Mąż regularnie z nią chodzi,pokochali to. Fajnie,że szefową masz taką miłą,dobra szefowa to skarb:) Wieczór w domu,mąż kąpie Tosię,Zosia czyta,ja padam ze zmęczenia,a nic wielkiego nie zrobiłam, zrobię sobie kakao i chyba pójdę spać:) A na weekend większych planów brak. Słonecznego weekendu
  14. No i mamy problem z Tośką. Dałam jej w niedzielę jogurcik,taki dla maluszków,i okropnie ją wysypało,do tego problemy brzuszkowe,ciągle płakała. Lekarka podejrzewa alergię, na razie ma dietę bez nowości,obserwację i cóż, dostałam maści na te skórę podrażnioną,ale małą boli samo nakładanie, miałyście takie problemy? Zosia nie miała problemów w takim wieku,jej alergia na truskawki wyszła,ale jest delikatna,ale to było jak miała 3 lata,nie wiem kiedy to może minąć?Na razie Tosia jest marudna,męcząca, i cierpi przez te zmiany na skórze. A ja razem z nią. Nie wiem po co dawałam jej ten jogurcik... Przy Zosi byłam dziewczyny jakoś tako młodsza i spokojniejsza dużo. Julka pozdrów dzielnych uczniów!
  15. Witam:) Smutno mi, wiadomo. Pewnie ciężej byłoby zostawić mi Tosię, chociaż mam w sobie taki żal,bo zapaliłam się do tego projektu, ale nic nie poradzę na to co się stało. Szefowa dzwoniła,mówiła,że może od listopada, albo w styczniu ruszy grupa. Ale ciężko tak uwierzyć na 100 %. Umowę miałam,macierzyński jest. Ale nawet o pieniądze tu nie szło,boję się,że ta grupa nie ruszy,moje kursy z urzędu pracy prowadzi inna dziewczyna, i pewnie po macierzyńskim mi podziękują. Ale jeszcze mam czas się pomartwić. Postanowiłam nieco wziąć się za siebie, z początkiem września. Takie moje postanowienie,mam nadzieję,że się uda. Zosia z niechęcią wróciła do szkoły,pierwszy dzień pierwsza ranna pobudka i już złość panny Zofii:) Tosia polubiła zupkę jarzynową,ale ze słoiczka,mojej nie lubi.Polubiła też jagody z jabłkiem i jarzynki z wołowinką,no ma panna gust.Ząbek jest z nami,humorek jest wrócił.Dziś byliśmy w lesie,rodzina na rowerze,ja z Tosią spacerowałam,ale wlazłam w jakąś kałużę i kompletnie przemoczyłam buty. Już jakoś tak dziwnie się czuję, wzięłam zapobiegawczo aspirynkę, i piję herbatkę z miodem,bo przeziębienia w planie nie mam. Jutro teściowie nas odwiedzają na ciacho i kawę,więc trzeba być w formie.:) Diana i jak tam,wraca forma i energia? Michalina jak pierwszy dzień Igi w zerówce,przeżywała zmianę przedszkola na szkołę?No i jak Wy to przyjęliście? Maniu pocieszające jest to,że już bliżej niż dalej do końca remontu. A w takim ładnie zrobionym to będzie miło się spędzało czas i gotowało pyszności:) Julka i jak u Was też minął początek roku? Lilka zachwycona pewnie szkołą? Będzie dobrze, ciesz się,że mała ma zapał do szkoły:) Agata co u Ciebie? pozdrawiam
  16. Witajcie:) U mnie smutno. Od września kurs angielskiego dla dzieciaczków od roczku, bałam się bardzo,ale w sumie byłam podekscytowana. Nie chciałam zostawiać Tosi w domu,bo taka mała,taka słodka,ale to 3 godziny 2 razy w tygodniu pracy,no naprawdę mała by nie zauważyła tego,tym bardziej,że zostałaby z moją mamą. Ale wczoraj przyszła do mnie szefowa, i tak najpierw pół godziny opowiada o wnukach, wakacjach, zdrowiu, a na końcu mi mówi,że ma dwóch chętnych,zaniedbała promocję, córka tylko jeden post na stronie Facebookowej wrzuciła i na razie kurs nie ruszy. Nie wie czy ruszy jesienią, zimą, czy za rok. Powiedziała i wyszła z ulgą. Już nawet mi nie chodzi o finanse, ale o fakt, że to tak na ostatnią chwilę mi powiedziano. Poza tym kocham moje córki, są wspaniałe, ale ostatnio sama Zosia mi mówiła jak szłyśmy w niedzielę na spacer-mama czemu się nie malujesz i ciągle chodzisz w jednych spodniach. Taka prawda, chodzę z małą po parku, gotuję, sprzątam, nie dbam tak o siebie jak kiedyś. No bo po co? Skoro cały dzień siedzę w domu,albo spędzam czas na ławce w parku. Może jak Tośka zacznie chodzić i będzie aktywniejsza na placu zabaw, ale na razie najlepiej mi w dresie i z głową twarzą. Liczyłam,że ta praca będzie fajną odskocznią. A tu nic z tego nie wyszło. Do tego Tosia nie spała pół nocy, dziś okropnie marudzi, Zosia ma swoje humory tak samo. Myślę,że zwariuję za moment. Dobrze,że wpadła moja szwagierka to sobie ponarzekałam. Jutro mąż obiecał Zośce basen, ja poleniuchuję w domu, o ile Tosia pozwoli. A w niedzielę na koniec wakacji chcemy jechać za miasto, gdzieś nad jezioro:) Michalina moja Zosia robiła zerówkę jakby w Belgii, ale jako,że jest z grudnia i do tego malutka była, to w kraju nie dałam jej do pierwszej klasy,a do zerówki. Nie miała 6 lat i też uznałam,że tak będzie dla niej lepiej, bo pewnie by się stresowała.,że jest najmłodsza,najmniejsza itp. A jak tam gorszy dzień minął? Mała zdrowa? Maniu zazdroszczę tych wakacji. W Krakowie chyba z 20 lat nie byłam, to musiała być super wyprawa:) Mój mąż ciągle marzy o takim mieszkaniu pod miastem, cisza,spokój-miło,ale oszalałaby, bez sklepów i ludzi dookoła, wiadomo,ja mam teraz całą rodzinę tak ulokowaną,że spacerem odwiedzę wszystkich, a daleko to by wpadali raz na niedzielę... Diana jak tam u Was? Julka ten weekend ma być piękny,pewnie planujecie plażowanie? Agata co u Was? Miłego weekendu.
  17. Witajcie:) My zaraz wybywamy na weekendowy grill na działkę do teściów. Pogoda fajnie się zapowiada,szkoda,że to koniec lata. U nas też akcja szkoła. Zosia ma już zupełnie inny gust niż ja. Zakupy są ciężkie :) Tosia polubiła zupkę jarzynową i mus jabłko -banan. Także rozkręca się nam to jedzenie. Ostatnio zaczyna marudzić tak bez powodu i myślę że chyba to zęby się zaczynają :) Agata Zosia jadła kanapki po swojemu,kroiłam jej chlebek osobno,obok leżały warzywa obok ser czy szynka albo jajko i sama jadła po kolei. Kanapki gotowe zupełnie jej nie interesowały ;) Diana spokojnego weekendu Wam życzę :) Julka mam nadzieję że pogoda dopisze i weekendowe plażowe plany się udadzą ;) Michalina jak panny są pod taką opieką babć to się nie dziwię,że tak chętnie przyjmują Twoją pracę :) Maniu jeszcze na wakacjach jesteś?
  18. Maniu udanych wakacji :) Michalina cieszę się,że początek pracy choć nieco stresujący jednak jest w miarę spokojny.pewnie już teraz czujesz się bardzo pewnie w bibliotece:) Diana ja też zazdroszczę i gór i Portugalii. Fajnie,że masz taką żyłkę podróżnika. Ja raczej wolę bliskie wyjazdy:) Julka wypoczywajcie tam cudownie:) Agata co u was? A my po wakacjach nad morzem. Julka cudownie nas przyjęła,ma wspaniałą rodzinę. Moja Zosia zachwycona Ignacym,chętnie oddałaby Tosię:)pogoda nas nie rozpieszczała,ale trudno. Pokój mieliśmy super,widok na morze z tarasu. Ale minusem była kuchnia,pani właścicielka ją zamykała na klucz i musiałam ją prosić za każdym razem jak chciałam Tosi zrobić mleko ,podgrzać obiadek czy nam zrobić śniadanie.ponoć goście kradli łyżki czy talerze. Ale jednak ja czułam się idiotycznie prosząc o otwarcie kuchni. Tosi się podobało,ładnie przesypiała noce. Ale podczas podróży marudziła,chyba fotelik na dłuższe trasy jest niezbyt wygodny. Dziś piorę i sprzątam. W czwartek jadę z córami i moimi rodzicami do cioci na wieś na chwilę bo do niedzieli:). Pozdrawiam
  19. Witajcie na weekend:) Jakie plany macie? dziś mąż zaczął urlop, postanowiliśmy to poświętować wyjściem na naleśniki. Między nami lepiej, chociaż po takim czasie pretensji i złośliwości musimy nieco odetchnąć. Jutro mam dzień z Zosią,idę do fryzjera i do kosmetyczki, córa też musi podciąć włosy,to sobie spędzimy nieco czasu we dwie. W niedzielę zaś zaprosiła nas była żona męża brata, jejku jakie to skomplikowane się robi:) Mam byłą i obecną szwagierkę, na szczęście stosunki są między nami poprawne z każdej strony. W środę raniutko jedziemy nad morze, w Gdyni będziemy niestety krótko-do soboty, w sobotę jedziemy do mojej cioci do Malborka, oni jeszcze nie widzieli Tosi na żywo, więc chcą ją poznać. Tam zostaniemy dwa dni i w poniedziałek wieczorem wracamy do domu. Niestety szału nie ma, ale nikt nie mówił,że przy dwójce dzieci pieniądze się magicznie mnożą tak jak miłość do dzieci. Ważne,że Zosia była na koloniach. A my jeszcze pojedziemy do jednej cioci na wsi, posiedzimy na działce, oby pogoda była:) Maniu to udanych wakacji-oby jak najdłuższych i najspokojniejszych:) Sama bym się przeniosła w takie urocze miejsce na wakacje, myślę,że będziecie zadowoleni:) Michalina nie zazdroszczę złamania u męża. Jak to znosi? Mężczyźni różnie potrafią chorować w końcu:) Dziewczyny co u Was?
  20. Witajcie, troszkę mnie nie było, ale wróciła Zosia i jakoś tak spędzałam czas z moimi córami. Pogoda nam nie sprzyjała, ale spacery, odwiedziny i babć i ciotek zajęły nam czas. Najważniejsza kwestia czyli praca męża, jest kompromis, i to nie my go zaproponowaliśmy. Męża szef zobaczył,że ciężko mu idzie się zdecydować, a,że mają dobre stosunki zgodził się by mąż został na miejscu. Co prawda ma pracować w innym dziale, ale zadania ma mieć te same,albo podobne. Owszem jest mały minus, cała firma ma być przeniesiona do Poznania, ale to kwestia 2-3 lat. A to masa czasu, i nie musimy dziś się wyprowadzać. Co prawda nici z podwyżki-a mąż już ją w myślach rozdzielał, warunki pracy nieco się zmienią, nieco na gorsze, ale myślę,że w porównaniu z wielką życiową rewolucją jest to mały koszt. Oczywiście te nerwowe tygodnie negatywnie się na naszej rodzinie odbiły, ta niepewność i kłótnie, no cóż, trzeba zapomnieć i starać się iść naprzód. Jedynym plusem okazała się utrata wagi, ze stresu jestem prawie o 2 kg lżejsza:)Za radą Juli zdecydowaliśmy się na wakacje w Trójmieście, dokładnie w Orłowie mamy pokoik zamówiony. Co prawda pogoda nie jest plażowa typowo, ale liczę,że miło spędzimy czas. Zosia po koloniach zachwycona, non stop przeżywa i w kółko opowiada co tam było,aż zazdrosna się robię, że tak miło wspomina panie opiekunki;) Tosia nieco marudna się robi, zaczynam myśleć,że to zęby, bo w końcu prawie 7 miesiąc mamy. Z jedzeniem dalej nijako, zupkę zjadła,ale bardzo niechętnie-dobrze,że nie wie,że mam 10 porcji zamrożonych;). Dałam jej troszkę manny to zjadła ze smakiem,ale to tylko próba glutenowa,więc nie dostanie całej porcji. Zasadniczo dalej kocha jedynie marchewkę i dynię. Będziemy próbować dalej:) Agata powrót z urlopu mieliście koszmarny niestety. Bardzo współczuję i mam nadzieję,że będzie po prostu spokojniej i bezpieczniej. Obyście więcej nie przeżywali takich emocji. Julka ja też myślę,że dzieciaki mają z Tobą aż za dobrze ;) Powiem Wam,że Jula jest taka spontaniczna i radosna, że parę minut z nią to sama radość:) Dobrze kojarzę,że teraz wracacie z romantycznej wycieczki? Nigdy nie płynęłam statkiem, jestem ciekawa wrażeń:) Mania remont to wielkie wyzwanie. Burzenie ścian to poważna sprawa, mam nadzieję,że wszystko pójdzie sprawnie i bez problemów. A gdzie wyjeżdżasz na wakacje? Michalina ja byłam wczoraj na grillu u teściów. Było fajnie, chociaż mogłoby być nieco cieplej. Ale przynajmniej Tosia mi nie marudzi z gorąca;) No ja myślę,że ukochane prawnuczki poprawią dziadkowi samopoczucie. życzę Wam tego:) miłego tygodnia
  21. Witam się. U nas impas. Mężowi praca nie pasuje,bo młody zespół-szef miałby ledwie 30 lat, i to dla mojego męża przeszkoda nie do ominięcia. Poza tym dostałby nieco mniej pieniędzy i zaczął od niższego stanowiska,ale praca z dużymi perspektywami,coś nowego, ale nie. On chce jechać, ja powiedziałam, żeby jechał,ale ja zostaję w domu. I tak żyjemy obok siebie od paru dni i nie wiem jak załagodzić tę sytuację. Naprawdę nie chcę się wyprowadzać i zaczynać od początku. Najgorzej,że mąż widzi tylko swój awans i cieszy się jak dziecko-ja to nawet rozumiem,ale w ogóle nie chce zrozumieć moich argumentów. Ja nie wiem co zrobię jak na przykład będę chora, kto się zajmie domem,dziećmi? Tutaj mam rodzinę na miejscu, a tam? Wiem,że ludzie muszą emigrować poza kraj za pracą, i może ktoś pomyśli,że szukam problemów na siłę, ale ja nie jestem typem, który lubi zmiany, nowe miejsca i bez problemu nawiązuje nowe znajomości. Mam mętlik w głowie, i sama już nie wiem co robić. Boję się,że ta przeprowadzka będzie koniecznością. A ja chyba najbardziej boję się tego,że wróci ten stan jaki miałam po przeprowadzce do Brukseli.... A z milszych tematów Zosia zachwycona koloniami, w piątek wraca,ale najchętniej zostałaby cały miesiąc:) Mimo takiej sobie pogody jest bardzo zadowolona, chociaż dwa pierwsze dni jednak tęskniła i tak ze mną rozmawiała smutnym głosikiem. Tosia zaś polubiła banana,ale takiego co sama jej robię, widelcem rozdrabniam i je ze smakiem wtedy. Zupki zje troszeczkę, dosłownie łyżeczkę czy dwie i tyle. Dziś zrobię jej taki domowy kremik z marchewki na indyku,zobaczę czy zje:) Poza tym Tosia jak na dziecko epoki komputerów i techniki uwielbia bawić się.... telefonem, sama nie wiem skąd jej to się wzięło,ale dostaje telefon do ręki -zabawkowy teraz,i mam spokój na godzinę:) Julka zazdroszczę, okropnie zazdroszczę wyjazdu z mężem! My to wciąż nie mamy planów, żadnych planów na wakacje. Nie wiem czy w ogóle pojedziemy na jakiś wypad? Ignasiowi raz jeszcze słodkich latek życzymy:) Michalina jak po urlopie? Diana a gdzie się wybieracie? Fajnie,że złapałaś równowagę:) Mania, Agata co u Was?
  22. Dziewczyny jutro mąż ma rozmowę o pracę na miejscu. Trzymajcie mocno kciuki! Co prawda to nieco inna branża,ale bardzo bym chciała by mąż nie narzekał tylko się zgodził:) Oby się udało:)
  23. Witajcie. No u nas lipiec, decyzja powinna być podjęta,ale nie jest. Na szczęście mąż może do połowy lipca się zdecydować. On jest chyba nakierowany na zostanie w tej firmie i przejście do Poznania, nawet w niedzielę chce tam na wycieczkę jechać, ot pozwiedzamy, zobaczymy jaka dzielnica nam się spodoba itd. Mnie to w ogóle nie interesuje, ja tutaj mam blisko całą rodzinę, znajomych. Nie jestem osobą, która rzuca się na nowe znajomości i łatwo nawiązuje kontakty. Zosia też jest nieśmiała, owszem ta przeprowadzka byłaby zupełnie inna niż ta do Belgii, w końcu bylibyśmy wśród swoich,ale nie chcę wyjeżdżać z Bydgoszczy. Na razie siedzę całe noce w sieci szukając pracy dla męża. Jemu taka zmiana by pasowała, on w gruncie rzeczy lubi nowe wyzwania, a takim jest ten wyjazd. Ale ja zrobię wszystko by zostać w domu. Dziś pożegnałam starszą córę, Zosia oficjalnie została kolonistką. Ale się stresuję, co chwilę sprawdzałam telefon podczas ich jazdy autokarem czy wszystko w porządku,czyli czy nie mam wiadomości od Zośki,że chce wracać. Na szczęście ma przyjaciółkę przy sobie, więc nie powinna dziś nas wzywać po siebie. zobaczymy co będzie jutro;) Tosia zaś ma już pół roczku, jestem pod wrażeniem upływu czasu. Jedzenie dalej idzie nam kiepsko, kaszki są błee, jabłkiem pluje, lubi chyba tylko dynię i marchewkę. Dziś mam debiut jarzynowej zupki,może małej posmakuje? Ogólnie Tosia zrobiła się taka kontaktowa, jest słodziutka. No a z mężem mamy gorszy czas, chociaż dziewczyny nas łagodzą. Z Julą miałam okazję spotkać się drugi raz, tym razem spotkałam małego Ignasia i mogłabym go zarezerwować sobie na zięcia, prześliczny chłopczyk,choć rzeczywiście charakterny, bardzo energetyczny, Jula musi mieć przy nim oczy dookoła głowy:) Fajnie,że wakacje udane:) Diana ciężko pewnie patrzeć jak inni się relaksują, a tutaj trzeba pracować. Warto łapać małe chwile w ciągu dnia, które przyniosą relaks. Może zafunduj sobie wizytę u kosmetyczki, na manicure idź, albo na basen? Maniu ja to bym tak chętnie się przeszła po plaży. Zosia dziś już była,ale napisała, że za zimno nawet na spacer:) Agata kochana co u Ciebie? Michalina udanych wakacji:)
  24. My już też nie możemy doczekać się wakacji. Najbardziej to Zosia oczywiście. Na razie planów wakacyjnych nie robimy. Mamy zmartwienie z pracą męża. Dostał propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia. Jego dział w naszym mieście poddany jest zmianom, mąż dostał niby awans, ale w Poznaniu. Czyli dojazd 4 godziny-pod warunkiem,że nie ma korków dzień dnia. Do tego 8 godzin pracy, i mamy 12 godzin dziennie zajęte przez pracę. I jeszcze co druga sobota przez pierwszy rok. Owszem finansowo podwyżka znacząca, ale nie wyobrażam sobie takiego życia. A i nie wyobrażam sobie wyprowadzki do innego miasta. Może gdybyśmy byli we trójkę. Zosia już duża, byłoby prościej, ale jest Tosia. Nie chcę porzucać rodziny na miejscu, znajomych, przyjaciół, i jechać w nowe miejsce z niemowlakiem. Mąż ma czas do końca miesiąca na decyzję a jego dział wygasa we wrześniu. Szuka już pracy na miejscu, ale w jego specjalistycznym wykształceniu nie jest to łatwe. Nie pójdzie do nowej firmy i nie zacznie od początku jak świeży absolwent. Chciałby mieć takie same warunki jak miał tutaj,a na razie wydaje się,że nie ma ofert takich. Naprawdę nie mogę przestać o tym myśleć. Opcje są trzy, mąż odchodzi definitywnie i jest szukanie pracy, mąż dojeżdża dzień dnia te 4 godziny, albo my się przeprowadzamy całą rodziną. Chyba wszystkie wyjścia mają same wady:( No, ale by się nie martwić poszliśmy dziś rodzinnie na piknik z okazji końca roku w szkole językowej. Domowe słodkości, zabawy dla rodzin, było bardzo miło. A jutro jedziemy obejrzeć nowe mieszkanie szwagra mojego i zobaczyć zdjęcia z podróży poślubnej. Byli w Szwecji, dość oryginalnie, bo dużo czasu spędzili na rowerach, chętnie zobaczę zdjęcia:) Mania zazdroszczę wyjazdu. Przydałby mi się taki fajny rodzinny czas i te spacery, moje dodatkowe kilogramy potrzebowałyby po 2 razy dziennie te 15 kilometrów:) Michalina myślę,że podjęłaś dobrą decyzję. Może Ci taka praca nie będzie odpowiadać i bez żalu będziesz szukać innej? Albo upewnisz się,że to jest właśnie to co chcesz robić:) W każdym razie już teraz życzę satysfakcji z pracy:) Agata dużo zdrówka i radości dla Ady na jej święto :) Taki urodzinowy tydzień to chyba każdy chciałby mieć:) A jak Twoi rodzice? Stęsknieni za wnusią już pewnie? Diana jak tam wyniki? Julka co u Ciebie? pozdrawiam
  25. Witajcie:) Diana może to i dobrze,że się nie stresujesz,w końcu będzie w porządku, tak trzeba myśleć. Julka przykre,że są komplikacje u kuzynki. Ale dalej trzymamy tutaj kciuki. I też się pytam jak weekend przed cięższym tygodniem? Maniu czekamy na relację,mam nadzieję,że wszystko poszło super:) Michalina co u Ciebie słychać? A u nas odliczanie do wakacji. Zosia nie może doczekać się kolonii. Tosia ostatnio gorzej śpi to marzy by się wyspać:) Mąż w sierpniu bierze urlop,więc musimy pomyśleć nad jakimś miejscem na wakacje rodzinne. Myślę by na tydzień gdzieś wyjechać, niezbyt daleko, ale oczywiście musimy gdzieś wyjechać. Dostaliśmy dziewczyny te słynne 500 plus :) Skoro dają to biorę, a co mam być gorsza. W końcu podatki płacimy:) Poza tym to kupiłam kaszkę dla małej bananową, ale znów niechętnie jadła. Wychodzi na to, że sama je zjadam. Na razie odstawiam temat kaszki,może konsystencja jej nie pasuje? Upały odeszły, na szczęście, możemy więcej spacerować,bo wiadomo od 11 do 15 siedzimy w domu. Jutro mam w planie ortodontę z Zosią, robić jej będziemy aparat. Niby sama chciała, a teraz jest nieźle zestresowana:) Dziewczyny poradźcie co stosować na bliznę po cesarce? Stosowałam maść cebulową, ale niewiele pomogła. Ten Bio Oil działa? Czy jakieś inne dobre specyfiki znacie? pozdrawiam
×