Skocz do zawartości
kardiolo.pl

joasia35

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez joasia35

  1. Witajcie, u mnie pięknie słońce. Ale mam naprawdę kiepski humor, mama złamała rękę. Zrobiłam już rodzicom jedzenie, pojadę do nich, będę musiała wezwać taksówkę, mam nadzieję,że nie będę miała lęków, bo kawałek mam do przejechania... Cóż muszę dać radę, siostra ma 2 malutkich dzieci, więc będę musiała pomóc rodzicom. Tata pracuje, a mama bez prawej ręki nie da rady wiele zrobić. Zaraz wybywam, obym dała radę. Egzaltacjo a może córka nie tolerowała w ogóle mleka? Moja do 5 roku życia miała skazę białkową, trzymaliśmy się rystrykcyjnej diety i na szczęście przeszło. Pozdrawiam.
  2. Powodzenia Ewa w trudnych chwilach! Mąż z córką pojechali na basen, ja zostałam i zaprosiłam parę dziewczyn plus siostrę. Taki miły wieczorek, wcześniej poszłam sama na zakupy więc mały sukcesik:) Pozdrawiam!
  3. U mojej córki każda, nawet banalna infekcja kończyła się zapaleniem krtani- jak była mniejsza oznaczało to pobyty w szpitalu, bo po prostu się nam dusiła. Stosowaliśmy mnóstwo różnych środków itp, ale w pewnym momencie po prostu z tego wyrosła-mam przynajmniej taką nadzieję. Odprowadziłam małą do szkoły, zrobię sobie kawkę i zacznę pisać pamiętnik moich odczuć, tak mi radziła psycholog, taka rozmowa z samą sobą. Tak jakbym znów miała naście lat:) Miłego dnia Wam życzę.
  4. Moja córka też była bardzo chorowitym dzieckiem, ale paradoksalnie pomogło jej pójście do przedszkola. Oczywiście na początku infekcja za infekcją, ale jak powiedziała mi lekarka, taki trening jest dla dziecka najlepszy tzn pójście do przedszkola i zetknięcie się z wirusami, to zmusza układ odpornościowy do pracy. Akurat w przypadku Zosi się sprawdziło, oczywiście daję jej jakiś wspomagacz-właśnie Bioaron, ale choruje teraz bardzo rzadko. Wiadomo jednak, każde dziecko inne, i każde inaczej zareaguje, trzeba testować metody. Po wizycie u psychologa jestem taka radosna i pełna optymizmu, ale mąż jak nikt inny potrafi też sprowadzić na ziemię.... Pozdrawiam
  5. Zosia już w szkole, zrobiłam małe zakupy, zaraz zacznę myśleć nad obiadem i idę do psychologa. Na szczęście przyjmuje mnie u siebie w domu, 2 bloki dalej, także sama mogę tam już chodzić, bo wcześniej to z eskortą, jak na wojnie:) Julia zazdroszczę synka:) Moja Zosia ma prawie 7 lat,a jest taka nieśmiała i skryta,że nie ma mowy by została na weekend z dziadkami. Na parę godzin tak,ale musi być blisko rodziców. Zapisaliśmy ją na dodatkowe zajęcia by poznawała nowe osoby,ale na razie jest płacz. Mam nadzieję,że jej to minie. Ja też raczej byłam nieśmiała na początku szkoły, potem poszłam do przodu. Mąż jest za to bardzo skryty i raczej typ samotnika, dużo pracował w różnych krajach,ale znajomości to nie zawierał. Mam nadzieję,że Zośka troszkę mnie będzie przypominać jednak:) Również życzę Wam miłego poniedziałku. Joasia
  6. Cieszę się z odzewu:) Jak byłam w Belgii to prawie w ogóle nie wychodziłam,tylko tyle co do lekarza z mężem,wszędzie tylko na siłę i ze strachem, oraz kosmetyczką pełną leków, bo skoro nie wiedzą co mi jest, to muszę sama sobie radzić. Dopiero tutaj dzięki terapii, próbuję każdego dnia pokonać lęki. Szkoła córki jest po drugiej stronie ulicy i dla mnie pójście tam to wielki sukces, chociaż dla kogoś to codzienność i nic wielkiego. No i odkąd mam terapię wiem,że nie mogę się wyręczać innymi. Kiedyś wszystkie sprawy załatwiał mąż, teraz staram się podołać coraz większej liczbie rzeczy, chociaż dalej mam takie dni, kiedy po prostu jest ciężko i nic tylko tęsknię do normalności. Trzeba córkę pogonić do spania, bo rano do szkoły. Pozdrawiam, Joasia
  7. Chciałam do Was dołączyć. Nazywam się Joasia, mam 35 lat. Z agorafobią walczę od 2 lat, chociaż dopiero od września wiem,że to konkretnie ona. Przez te 2 lata mieszkałam z mężem i córką za granicą i to tam się zaczęło- córka w przedszkolu,mąż w pracy a ja sama w obcym kraju. Leczono mnie na serce itp,ale dopiero po powrocie stwierdzono agorafobię. chodzę na psychoterapię, od dawna Was podczytuję, a teraz chcę porozmawiać z kimś kto cierpi na to samo. Przed wyjazdem pracowałam jako nauczycielka, teraz siedzę w domu, gotuję, odprowadzam i przyprowadzam dziecko do szkoły i tak wygląda moje życie. Chciałabym mieć siłę wrócić do pracy i znów być sobą. Mam nadzieję,że Wasze doświadczenia mi pomogą. Pozdrawiam, Joasia.
×