
joasia35
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez joasia35
-
Witam się kochane :) U nas w miarę ok. Jedynie nasza Daisy choruje. Bardzo mi jej szkoda, co drugi dzień chodzę z nią do weterynarza na zastrzyki, jeden zastrzyk 100 zł, a mamy ich mieć 10. Także solidna kwota. Wzruszyła mnie Zosia, bo oddała pieniądze z dnia dziecka, na leczenie psa. Ja byłam przeciwna, ale mąż uznał, że to świetna lekcja odpowiedzialności i hierarchii wartości. I jestem dumna z Zosi, że zamiast ciuchów czy jakiejś gry, wolała oddać te 200 zł na naszego pupila. Mamy nadzieję, olbrzymią nadzieję,że to pomoże i Daisy będzie jak nowa. Wysiadł jej kręgosłup. Zosia na 3 dni pojechała ze szkołą, niby obóz mają tylko 50 km od domu, w lesie, ale matka tęskni. Co będzie jak pojedzie na obóz do Chmielna? No i wiem,że mąż w sierpniu ma wolne dwa tygodnie, jedną część przeznaczymy na domowe sprawy i mini wypady na działkę, ale tydzień chcę spędzić poza domem i chyba stanie na tym, że pojedziemy do Zakopanego. Wiem, że to mało oryginalnie, ale ja uwielbiam to miasto i chcę by dziewczyny też miały z niego fajne wspomnienia, jak ja z rodzicami :) Zamówiłam nam fajny pokój w takim domu gościnnym, jest aneks kuchenny, można jeść śniadania i kolacje w pokoju, Tosia jedzie gratis, miejsce położone trochę na uboczu i tylko 35 zł od osoby za noc ;) 5 nocy tam spędzimy, i już nie mogę się doczekać sierpnia. Bardzo lubię nasze Tatry, i mam nadzieję,że odpoczniemy, najbardziej chodzi mi o psychiczny relaks. Na szczęście pogoda piękna, codziennie z Tosią spędzam 2-3 godziny na spacerze. Tosia ostatnio nie lubi placu zabaw, lubi mieć piaskownicę czy to huśtawkę tylko dla siebie, ma napady złości jak musi poczekać w kolejce na zjeżdżalni. Bunt dwulatka. Po całym dniu z Tosią mam ochotę wyjechać do hotelu, byle dalej od domu. Bardzo nam marudzi przy jedzeniu, w ogóle była niejadkiem, ale teraz to już nie wiem co jej dawać, i tak większość rzuca na podłogę, albo bawi się jedzeniem. Najlepiej wchodzi jej mleko, oczywiście z butelki. I nie potrafię jej przekonać by w nocy nie jadła, wiem, wybieram komfort, ale Tosia w nocy się budzi na butelkę, i jak mam siłę to daję jej wodę, ale często ulegam i robię mleko. Poza tym korzystanie z nocnika to porażka, staramy się z mężem już ją uczyć, ale nic nie wychodzi. Także ostatnio Tosia kosztuje nas trochę wysiłku. Ale wiecie co, to są drobne minusy. Zapisałam się z Tosią na zajęcia w bibliotece, raz w tygodniu po 3 godziny jest klubik maluszka. Obie tam odpoczywamy, ja rozmawiam z innymi mamami, a Tosia świetnie się bawi z dziećmi :) Maniu jak ja zazdroszczę morza i spacerów po plaży, co prawda 5 minut od domu mam rzekę, ale jednak szumu morza nic nie zastąpi. Bardzo mnie to uspokaja. korzystaj z pogody, i regeneruj siły po pracy. A tatuaż? Wow, odważna decyzja. Sama bym nie zrobiła, ale u innych, takie delikatne i dyskretne to mi się podobają :) Julka przepraszam,że ostatnio rzadko się odzywam, Tosia zabiera mi masę czasu i energii. Tak jakbym miała niemowlaka w domu na powrót. Ale obiecuję poprawę. Chyba już niebawem Wasz wyjazd na Węgry? Jak przygotowania? Torcik śliczny :) Michalina super,że dziewczyny zdrowe, to najważniejsze, dla nas rodziców, bo i wtedy łatwiej się żyje. U nas też był dylemat gdzie jechać w tym roku na wakacje, mocny dylemat, morze czy góry ;) Ale wygrały góry, ciekawe co Was wygra? Diana co tam u Was? Jak Leon się ma? pozdrawiam, muszę wypić kawkę. Tosia ładnie spała, ogląda bajkę, mam kwadrans spokoju,a potem będzie biegać do obiadu jak szalona :)
-
Zazdroszczę Wam dziewczyny tych wyjazdów ;) U nas jutro chrzest synka szwagra, a 1 maja jedziemy na działkę do teściów, i zostajemy na 3 dni, będą tam 70 urodziny teścia. Najpierw pieczenie, gotowanie, potem impreza rodzinna. No i mam nadzieję, że będę spacery po lesie i okolicy. Prognozy rzeczywiście są coraz lepsze. Choć Zosia ma nam za złe, że jej koleżanki jadą z rodzicami na mini wakacje, często za granicę, a ona zostaje w mieście. Ale cóż, mąż w poniedziałek normalnie pracuje, ten chrzest i urodziny teścia ( co prawda ma 8 maja, ale weekend chce wykorzystać), no i mamy urodziny mojej siostrzenicy, impreza w przyszłą sobotę, więc sporo będzie okazji do biesiadowania :) Byłam u fryzjera, u kosmetyczki, by jakoś wyglądać na tle rodziny. Zapisałam się z Tosią do naszej biblioteki na warsztaty, co środa 3 godzinne zajęcia dla mam dzieci od 1,5 roku do 6 lat. Liczę,że to mnie rozrusza, spotkam inne mamy, będzie okazja do wyjścia z domu, złapanie jakiejś energii ;) Także wiosennie się rozkręcamy. Dzieciaki zdrowe, odpukać, po tym maratonie cieszę się, że w końcu rodzinka mi ozdrowiała. Julka cudownego wyjazdu i samych pozytywnych wrażeń! Michalina słonecznej pogody. Na szczęście ma być pogodnie, i dość ciepło, więc prognozy nie mówiły w pełni prawdy :) Jeżeli chodzi o wakacje, to moja siostra z dziećmi na feriach była w Szklarskiej Porębie i chce latem też jechać, ponoć świetne miejsce na urlop, może taki górski kierunek by Wam pasował? My jeszcze nie mamy planów, Zosia jedzie do Chmielna w 1 tydzień wakacji, od razu w niedzielę ma wyjazd, kolonie z kościołem, bardzo tanio i fajna grupa. Diana mam nadzieję, że mały już spokojniejszy? Maniu jakie plany na majówkę? Też Wam życzę miłych chwil w domu,czy poza domem :)
-
Witajcie po Świętach. U nas mimo wszystko była fajna atmosfera. Najbardziej cieszyła się Tosia i jej nastrój nam się udzielił. Takiemu maluchowi starczy czekoladowy zając i już jest radość. Ale muszę przyznać, że Tosia i dzielnie i lekko znosi ospę. Już krostek prawie nie ma, szybko poszło. Tylko niechęć do kąpieli została. Za to mąż gorzej. Nie tylko dlatego, że jest chorującym mężczyzną, ale w ogóle dostało mu się więcej choroby, krosty, gorączka 4 bite dni, brak sił. Na szczęście już dochodzi do siebie, bardzo narzeka, bo pogoda piękna, a my uwiezieni w domu. No poza mną, ja muszę wyjść z psem i robić zakupy. Ale też nie mogę się doczekać spacerów z rodzinką, i wycieczek rowerowych, mamy fotelik dla Tosi, więc będziemy szaleć w tym roku, tylko niech mi dojdą do zdrowia te moje chorowitki. Mąż niby od poniedziałku ma wrócić do pracy, już nie może wysiedzieć w domu, mam nadzieję,że nikogo już nie zaraża. Na nadzielę planujemy werandowanie w ogródku, ma być aż 22 stopnie! A dziś piekę z Zosią ciasto, w tym roku nie było tradycyjnego mazurka, to robimy nasz spóźniony krówkowy mazurek :) Julka współczuję choroby, dobrałyśmy się na chore święta, już dobrze się masz? Diana jak pierwsze Święta Leona, jak kolki i nieprzespane noce? Mam nadzieję,że jest poprawa. Julka i też czekam na relację ze Świąt i z wyjazdu do spa:) Michalina takie rodzinne, stołowe biesiadowanie jest bardzo fajne:) Udanej niedzieli i spokojnego tygodnia :)
-
Diana ja też dołączam do gratulacji, szczere i serdecznie, zdrówka dla synka, jak najwięcej przespanych nocy i spokojnych dni. Niech się mały chowa zdrowo i szczęśliwie :) Julka zdrowych i pysznych Świąt, na pewno będzie fajnie i wszystko się uda. A jak świąteczne warsztaty? No i super niespodzianka od męża, jak byśmy byli zdrowi, to bym zaproponowała spotkanie, na pewno fajnie spędzicie czas we dwoje :) Michalina i Julka, zdrowych i spokojnych Świąt :) U nas święta odwołane. W niedzielę byliśmy u moich rodziców na obiedzie. Tośka marudna, wieczorem stan podgorączkowy, ale taka była 3 dni, markotna i bez apetytu. myślałam, że to zęby, a ona w poniedziałek cała w krostach, ospa... Nie była szczepiona, bo nie chodzi do żłobka, to odłożyłam to szczepienie i mam. Na szczęście do środy nie ma gorączki, apetyt wrócił, energię ma, tylko cała wysypana i panicznie boi się smarowania krostek. W środę zachorował mój mąż, dziewczyny on ospy nie miał nigdy! Zaraził się od Tosi. Myślałam,że się z nim rozwiodę, winę zrzucił całą na mnie. Wszystkiemu ja jestem winna, bo ja mam za zadanie pilnować dziecko, a źle pilnuję, bo Tosia złapała ospę. I on też chory, a on przecież pracuje, utrzymuje dom, a dostał 10 dni zwolnienia. Strasznie się pokłóciliśmy, ale ostatecznie doszliśmy do porozumienia, rozwód odwołany. Powiem Wam,że mój maż gorzej znosi ospę niż mała. Do tego, żebym się nie nudziła Zosia ma zapalenie oskrzeli, była wczoraj lekarka w domu - zamiast prezentów na zajączka, dostały córy po wizycie prywatnego pediatry, i antybiotyk dostała. Wczoraj miała 39,.8 gorączki cały dzień, dziś spadła na szczęście. Także święta na szybko, rosół zrobię, potrawkę na słodko z ryżem i kupiłam schab, zrobię schabowe. Trochę jajek ugotuję, sałatkę ryżową i mazurka od siostry dostałam dziś. Jeszcze jutro wędlinę dokupię na śniadanie, miało być fajnie, a wyszło jak wyszło. Mimo wszystko wesołych Świąt kochane.
-
No super Michalina, że dałaś znać co u Ciebie :) Te choroby są najgorsze, ten sezon naprawdę kiepski. U nas najgorzej z Tosią, też tak było, z jednej infekcji wyszła, w drugą weszła. Wiadomo, bardzo żal dziecka i odczuwa się razem z nim te wszystkie dolegliwości,a z drugiej strony to człowiek by najchętniej wyszedł i nie wrócił przez jakiś czas, bo ma dość. Tosia jak ma katar nic a nic nie śpi. A w dzień non stop płacz i marudzenie. Liczę na to, że zimą to już koniec chorób. I tego też Wam życzę. Spokoju i chwil dla siebie. Ja ostatnio nauczyłam się usiąść jak Tosia ma drzemkę, robię sobie dobrą kawkę, czytam książki, ostatnio polubiłam Zwierciadło i sobie kupuję, polecam Wam, mądra i ciekawa gazeta. Weekendowy kulig? Wieki nie byłam, u nas dziewczyny mało śniegu, praktycznie go nie ma, nie da się iść na sanki, zimno tak, ale bez śniegu, więc żałujemy. I zazdrościmy kuligu. No i nie chorujcie Michalina, wpadaj częściej :) A u nas ok, dziewczyny zdrowe, Zosia wpadła w wir nauki po feriach, jest bardzo obowiązkowa, coraz poważniejsza, pilnuje szkoły, że duma mi rośnie. Chociaż niestety ma swoje zdanie na każdy temat, szczególnie w kwestii ubioru. Teraz w te mrozy walczyłyśmy o czapkę i porządny szalik. Na starość mi podziękuje ;) Ja ostatnio tylko o dzieciach i dzieciach, taka trochę nudna się robię. Ale jak siedzę w domu i z nimi jestem, to staję się taką typową matką kwoką. Trochę boję się, że już nigdy nie pójdę do pracy, i czasem brakuje w otoczeniu dorosłych, poza mężem i rodzicami. Ale z 2 strony. Tosia jest chorowitkiem, to się cieszę, że nie muszę brać zwolnień i czegoś zawalać. Ale chciałabym ją dać do przedszkola za rok i jednak iść do pracy :) Od jutra rekolekcje to Zosia znów w domu do czwartku, poza naukami o 10 i 17. Czyli późne śniadanka i spacery, oby pogoda dopisała. Wczoraj byliśmy w naszym lasku na zimowym spacerze, a dziś idziemy na deser do cukierni. Mnie kuszą lody :) Udanej niedzieli Wam życzę, trzeba śniadanie przygotować :)
-
Witajcie kochane:) Wyjazd się udał, dziewczyny było naprawdę pięknie. Co prawda śniegu nie było, ale pogoda przyjemna, Tośka biegała po plaży jak szalona, Zosia też fajnie czas spędziła. W pokoju obok miała równolatkę, fajną dziewczynkę, i szybko się zakolegowały. Szkoda, że tak krótko byliśmy, ale dało się odpocząć. Świeże morskie powietrze dobrze wpłynęło na Tosię, spała rewelacyjnie, regularnie od 20, do 7 rano, naprawdę w nocy budziła się tylko raz, koło 12 na odrobinkę wody, ale szybko zasypiała z powrotem. Teraz też ładnie mi śpi, przez ostatnią chorobę strasznie się popsuło jej spanie, a teraz znów jest ok. Nie jestem taka zmęczona tymi pobudkami co godzinę, to i nastrój jest lepszy. Teraz cieszymy się końcem ferii, staram się więcej czasu z Zosią spędzić, to już taka duża panna, wczoraj miałyśmy babski dzień, zakupy, kawiarnia, plotki, nawet nie podejrzewacie, jak wiele dzieje się w życiu towarzyskim 12 latek :) Teraz jestem na bieżąco, fajne są takie ferie, lubię jak córki są w domu, jemy razem śniadania i spędzamy dużo czasu razem. Teraz czekamy na majówkę, u teściów będziemy, duża impreza się szykuje, chrzest Tomka, potem 70 urodziny teścia, 3 dniowa impreza się zapowiada, a mąż dostał informację, że firma nie pracuje cały tydzień majowy, więc mamy sporo czasu dla siebie, jest na co czekać, oj jest. Julka i jak Wasze zdrówko? Mam nadzieję,że już wszyscy zdrowi! Krynica niby od Trójmiasta tak daleko nie jest, ale czasu mało, następnym razem. No i ja Was zapraszam do nas , wpadajcie:) Maniu widać, że bardzo intensywny czas u Ciebie, ileż się dzieje! Aż miło to czytać! I koncert, i wycieczki, i to baby shower. Nigdy nie byłam na baby shower, ani na dużym koncercie. Sama nie wiem jakbym się tam zachowywała :) Troszkę zazdroszczę, no nic, Maniu trzeba brać z Ciebie przykład :) Diana jak tam się czujesz, jeszcze przed porodem czy już we czwórkę? Muszę lecieć klopsiki robić, zamówienie Zosi. Pozdrawiam :)
-
Witam Was serdecznie :) U nas ferie się jeszcze nie zaczęły, Zosia nie może się doczekać, strasznie długo w tym roku ich męczą tym czekaniem, ale już dziś ostatni dzień w szkole...Ja też nie mogę się doczekać, bo jedziemy na 3 noce nad morze, do Krynicy Morskiej, Tosia ostatnio nam chorowała, to zmiana powietrza dobrze jej zrobi, Zosia też się zrelaksuje i wypocznie, a ja odetchnę od domu i codzienności. Na gruponie znalazłam fajną ofertę i dość tanio nam to wyszło. 700 zł na naszą czwórkę, 3 posiłki, miejsce może nie ma 5 gwiazdek, ale opinie są dobre. Liczę, że pogoda będzie łagodna. Ostatnie 2 tygodnie spędziłam z Tosią w domu, z jednej choroby, przeszła w drugą. Maruda okropna, budziła się po 6-7 razy w nocy, niemal co godzinę, jedzeniem pluła, ciągle na rękach najlepiej. Moja Tosia fatalnie znosi katar, i gorączkę. Zosia była inna, mogła mieć czasem i 39 stopni , latać po mieszkaniu i się bawić. Tosia ma 37, 5 i już nie do życia. Po tych dwóch tygodniach byłam tak zmęczona, głównie psychicznie, że nie mogę się doczekać wyjazdu. Z jednej strony kocham moje córki do szaleństwa, ale czasami mam ochotę zniknąć, potrafią mi dać nieźle w kość. Potem mam wyrzuty sumienia, ale naprawdę te 2 ostatnie tygodnie to było dla mnie jak więzienie. Mąż oczywiście na moje narzekania ma stałą odpowiedź - przecież nie jest aż tak źle. No pewnie, że aż tak źle nie jest, ale po takim czymś to bardzo żałuję,że nie mam pracy, czuję głód ludzi, ładnego ubrania się, pomalowania się, nawet zakupy w Biedronce będą wybawieniem. Jutro idę kupić parę rzeczy na wyjazd, głównie kosmetyki, już nie mogę się doczekać. Ponarzekałam sobie to mi lżej na duszy :) Diana ja myślę,że na koniec ciąży to każda z nas zaczyna nieco wariować. Wiadomo, nerwy przed porodem, stres czy wszystko gotowe, potężna dawka hormonów i w zasadzie humor zmienia się co chwilę, więc się nie przejmuj. Dbaj o siebie, odpoczywaj póki możesz i rozpieszczaj. Już niedługo będzie Was nieco więcej,a rodzina z pewnością jest wyrozumiała, bo to normalne, że mamy miks emocji :) Julka pamiętam świetnie jak Zosia pierwszy raz jechała na kolonie, była starsza od Olka, ale nerwy miałam podobne. Jak od razu nie odebrała telefonu po pierwszy sygnale chciałam do niej jechać, ale po czasie widzę,że to jej dobrze zrobiło, dało samodzielność i pewność siebie. A ona raczej z tych nieśmiałych wobec świata, więc rozumiem, ale musimy naszym dzieciom dawać wolność i przestrzeń do dorastania i rozłąki z rodzicami. Mania jak tam u Ciebie, jak zdrówko? Jak w pracy się masz? Mam nadzieję,.że plan wdrażania przyjemności w życie działa i masz się lepiej :) Michalina co u Ciebie,dawno Ciebie nie było! pozdrawiam
-
Diana to wspaniale powitaliście nowy rok ;) No i święta udane, byłam pewna, że Holandią będziesz zachwycona. Muszę tam kiedyś wrócić, choć przyznam Wam, że mimo,że Amsterdam jest przepiękny, to te wioski po prostu chwytają za serce ;) Wózki są rzeczywiście drogie, także prezent od rodziców się przyda, gdzieś czytałam,że pojazd Klary Lewandowskiej jest wart 7 tysięcy złotych! Dla mnie to szaleństwo, ale my z naszego ABC wciąż zadowoleni :) Julka chore święta nie są niczym miłym, ale już dobrze, to się liczy ;) Dziękujemy za piękne kartki, sami się spóźniliśmy, ale najważniejsze, że wysłane przed Świętami :) Maniu sylwester bez planów bywa najlepszy, ja też lubię domowe świętowanie. Cieszę się, że święta miło Ci minęły, pewnie mogłaś odpocząć do pracy :) Michalina a co tam u Ciebie? Nasze Święta były fajne, rodzinne, smaczne, i bogate w radość. Głównie dzięki dzieciom, uwielbiam patrzeć jak cieszą się z prezentów, Tosia w tym roku była zafascynowana szopkami i choinkami, naszą nieźle maltretowała :) Sylwester spędziliśmy w domu, Zosia poszła do sąsiadów piętro wyżej, z ich córką miała piżamową imprezę. My mieliśmy pod opieką Tosię i Madzię, córkę mojej siostry. Panienki ganiały do 22.30, padły wymęczone, nawet fajerwerki ich nie obudziły. My wypiliśmy po lampce szampana i padłam sama jakieś 20 minut po 12. A od rana na pełnych obrotach. Tośka i Madzia od 6 już gotowe do zabawy:) Ja czuję się dobrze, ogólnie już po operacji nic mi nie dolega, niestety wrócił apetyt na słodycze, i to chyba ze zdwojoną siłą, właśnie szykuję ciasto, bo jutro wolny dzień i wpadnie brat męża ze wszystkimi dzieciakami. Robię marchewkowy placek z polewą, ale połowę polewy sama zjadłam ;) W niedzielę zaś mąż i córa idą do kina, a ja mam wolne przedpołudnie, chyba sobie małą sesję spa zrobię :) Dużo zdrówka Wam życzę i miłego weekend
-
A ja jak zwykle w ostatniej chwili, ale najszczersze życzenia zdrowia i dziecięcej radości z okazji Świąt. Niech się spełnią Wasze wszystkie marzenia i pragnienia. Dużo spokoju, pomyślności i oczywiście uśmiechu, nie tylko na Święta. U nas już spokojnie czekamy na wieczór, Zosia podekscytowana, bo duża Wigilia, to dużo prezentów ;) Tosia zafascynowana choinką, każdą bombkę po 10 razy dziennie musi dotknąć, ale to urocze i marzę by te chwile trwały wiecznie;) I Wam życzę dużo, dużo radości i w ogóle, wszystkiego co najlepsze!
-
Witajcie. A u mnie tak leniwie, że aż mam dość. Rodzinka mnie oszczędza, codziennie mam obiad, albo od teściowej, albo mamy. Mąż przejął domowe obowiązki, Zosia jak umie to pomaga, nawet Tosia spokojniej śpi. Nie powiem, bardzo to miłe, ale trochę mnie już ta ich troska krępuje. Co prawda u mnie to osłabienie trwa już trochę czasu, ale nie oszukujmy się, 20 lat nie mam i regeneracja trochę trwa. Nie mam zbytnio apetytu, a i siedzenie mnie męczy, to znaczy ciągną mięśnie. Zdecydowanie lepiej mi się leży, albo stoi ;) W takiej sytuacji doceniam brak pracy, jakie miałabym zaległości, wolę o tym nie myśleć nawet. Prezenty dla dziewczynek już mamy pod choinkę, na Mikołaja skromnie, bo słodycze, a pod choinką Zosia dostanie Tajemnicze Domostwo, grę, bo to taki wiek, że już na inne zabawki za duża, a na kopertę z pieniędzmi za mała. Dla Tosi mamy klocki drewniane, ostatnio uwielbia budować wielkie wieże, a potem jaką ma frajdę jak to niszczy! ;) Za to dla dorosłych nie mam nic, i nie mam pomysłów. Nawet dla męża. Podpowiecie coś? :) Maniu ja mam spadek formy od października, listopad to było apogeum, liczę, że grudzień będzie łaskawszy. I dla mnie i dla Ciebie. Masz rację, nie mamy wpływu na pogodę, otoczenie itp, trzeba zacząć więc myśleć bardziej pozytywniej, a nie tylko widzieć wszędzie minusy. Nie chciałabym być na miejscu zbrodni, dobrze, że byłaś poza tą akcją. nieprzyjemne wydarzenie. I dużo spokoju Ci Maniu życzę :0 I zdrówka!
-
Oj dziewczyny, ja to miałam przygody. Nie będę Wam wszystkiego opisywać, w każdym razie zostałam bez wyrostka. Mąż się śmieje, że specjalnie przed świętami to wyszło, bym nie musiała robić porządków i myć okien. Ale faktycznie, chociaż miałam laparoskopię, to mam 6 tygodni unikać dźwigania i forsowania się. Porządki pal licho, ale Tośka tak tęskni bym ją wzięła na ręce, a ja nie mogę. Przez te 4 dni beze mnie, bardzo stała się marudna, fatalnie śpi, wczoraj budziła się chyba z 6 razy, jakby miała parę tygodni,a nie prawie dwa lata. Zosia ciągle przychodzi i się pyta jak się czuję, czy wszystko w porządku, i obiecuje, że będzie grzeczna ;) Taki plusik tej sytuacji. Także na razie praca mi nie w głowie. Moja mama bardzo nam pomaga, na razie gotuje obiady, bo ja jestem na diecie, to im gotuje coś konkretnego, a mi lekki bulion i kaszę manną z gotowanym jabłkiem. Jakoś to będzie, przeżyjemy i damy radę. Na razie nadrabiam książkowe zaległości, ale liczę,że pod koniec tygodnia wrócą do mnie siły! Diana bardzo fajne imię, no i w ogóle fajnie chłopaki będą się nazywać, takie proste, tradycyjne imiona lubię najbardziej :) Współczuję śmierci dziadka, choć rzeczywiście móc do końca zachować siły i sprawność umysłu to bezcenne. W Holandii byliśmy dwa razy po 2 dni, jak mąż pracował w Brukseli, Amsterdam jest piękny, na pewno wrócicie zadowoleni :) Julka jak zdrowie? Dawno nie rozmawiałyśmy, trzeba nadrobić ;) Michalina ja też niedawno ścięłam włosy w zupełnie nowym stylu, z początku nie poznawałam siebie w lustrze, ale teraz jestem zadowolona. Na nowy kolor jednak się nie mogę zdecydować, szkoda, że nie można przetestować przed właściwym farbowaniem, tak jak koloru ścian. No i fajnie, że będziesz pracować w końcu na ten cały etat! Maniu co u Ciebie? A ja idę spać, uroki rekonwalescencji :)
-
Witam :) Z Zosią topór wojenny zakopany. Zakopało go jej przeziębienie, jednak wiadomo,. że mama najlepiej zadba o dziecko, to i dziecko robi się milutkie :) Wyjaśniłam Zosi czemu uważam,że to wyjście nie było dla niej. Ciężko bo ciężko, ale się dogadałyśmy, przynajmniej nie trzaska co 5 minut drzwiami. Wieczór filmowy będzie u nas, Zosia przejęta,trzy koleżanki mają przyjść na tę imprezę. Już się boję tego wieczoru, pewnie dziewczynki nie będą idealnie grzeczne, ale co tam,raz się żyje. Tosia i Zosia były przeziębione, od tego czasu Tośka źle śpi. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, ale minimum dwa razy się budzi i co najmniej pół godziny nie może zasnąć. 1 listopada był deszczowy, niestety, ale mąż miał wolne i 2 i 3, więc sobie wszystko ładnie rozłożyliśmy, nikt się nie zmęczył, nie narzekał . Mogłoby być tak co roku. Ja ciągle wspominam nasz wyjazd, musimy częściej sami wyjeżdżać, ostatni raz bez dzieci byliśmy w podróży poślubnej, aż wstyd. Znów mam tylko trochę gorszy nastrój jak pomyślę o braku pracy. Tosia ma już 22 miesiące, mogłabym coś zacząć robić, a tu nic, kompletna cisza. Boję się,że już nigdy nie wrócę do pracy. I to moje na razie jedyne zmartwienie. Ale za to spore. Koleżanka mi poradziła bym założyła swoje biuro tłumaczeń, że trzeba powalczyć,bo przecież nie muszę mieć biura wynajętego, jakiegoś sprzętu itp. Jakaś myśl to jest, ale ja jak zwykle trochę się boję. Choć może wzięcie sprawy w swoje ręce to jedyna okazja do pracy? Nie wiem. Dziś taki dziwny dzień, niby sobota,a jak niedziela, czekamy na teściów z rogalami. Na obiad nie było gęsi, u mnie tylko mąż lubi,więc zrobiłam kurczaka, mało patriotycznie ;) Diana gratuluję serdecznie kolejnego chłopczyka ;) Iwo to ciekawe imię, może ja bym tak dziecka nie nazwała, ale wydaje mi się,że taki Iwo to musi być ciekawy i pewny siebie człowiek. U nas w domu wybór imienia dla dziewczynek był zawsze trudny, ale na szczęście mamy podobny gust i wiedzieliśmy, że takie bardziej tradycyjne nam się będą podobać, stąd Zosia i Tosia :) Ciekawe kto wygra imienną bitwę? :) Michalinko jak tam u Was? Wiem,że te pierwsze listopadowe dni są dla Ciebie trudne, mam nadzieję,.że już jest lepiej? Trzymaj się mocno! Maniu ja nie szczepiłam się w tym roku, mąż tak, bo w pracy mieli akcję, i każdy kto się zaszczepił dostał premię. Im bardziej się to opłaca niż potem mieć pół obsady na zwolnieniu. W zasadzie to na grypę szczepiłam się tylko 2 razy w życiu, sama nie wiem czemu teraz odpuszczam? No już coraz bliżej świąt, to pewnie humor lepszy? Julka co u Ciebie, dalej taka zabiegana w codzienności? pozdrawiam
-
I kochane dziewczyny mój mąż chyba czytał Wasze polecenia, bo sam zorganizował nam wyjazd ;) Byliśmy na dłuższy weekend w Zakopanym. Co prawda z początku nie byłam zachwycona, nawet powiedziałam mężowi, że to nielogiczny wyjazd, ale my na pierwsze wspólne wakacje pojechaliśmy do Zakopanego, więc taki sentyment mamy. Ale teraz przerażała mnie trochę podróż, mamy przecież ponad 500 km, 6,5 godziny jazdy. Trochę za duże tempo jak na weekend. Ale po powrocie mogę przyznać, że było warto. Wyjechaliśmy o 6 rano, przez 13 byliśmy na miejscu. Mąż zamówił nad dwa noclegi w LaBelle, piękny pensjonat w samym centrum. Pokoje bardzo ładnie urządzone, romantyczny klimat , smaczne śniadanka na miejscu. Tylko szkoda,że weekend tak szybko minął. Można było pospacerować, odpocząć. Najpierw bardzo się bałam tęsknoty za dziećmi. Ale Zosia była na nas obrażona, więc nasz wyjazd niezbyt ją przejął, a Tosia według słów mojej mamy miała tylko jeden wieczorny kryzys, w sobotę wieczorem spać nie mogła, niespokojna była, trochę za mną płakała, ale rumiankowa herbatka pomogła i zasnęła spokojnie.Chociaż tak dziwnie ma zapchany nosek, mam nadzieję,że to nic poważnego. Ostatecznie żałuję,że nie mogliśmy zostać jeszcze jeden dzień. Sama się sobie dziwię, myślałam,że oszaleję z tęsknoty. Tylko Zosia mnie ostatnio smuci dość mocno. Wymyśliła sobie bowiem,że kiedy nas nie będzie pójdzie z koleżankami na nocny maraton do kina, jakieś filmy młodzieżowe. Niby od 12 lat, ale jaki normalny rodzic wysyła 12 latki na maratony filmowe? No chyba,. że idzie z dzieckiem. Zabroniłam i złość wielka. Do teraz jej nie przeszło. Moja mama mówiła,że prawie cały weekend siedziała w pokoju i nawet z dziadkami nie chciała rozmawiać. Uważam,że to zdecydowanie za wcześnie na takie atrakcje. Co innego iść z koleżanką do kina za dnia, ale na noc? Nie, nie mieści mi się to w głowie. A może przesadzam? Jestem zbyt nadopiekuńcza? Nie potrafię z nią teraz normalnie rozmawiać, Zośka coś odburknie i cały nasz dialog to jest. Nie wiem jak przeżyję jej dojrzewanie, zdecydowanie wdała się we mnie. Oby Tosia miała charakter męża! Ten to się nigdy nie buntował ;) z milszych rzeczy, to rodzinka nam się powiększyła, brat męża został tatą małego Tomka ;) Diana u nas było parcie na chłopca, bo mamy córkę już, to parka byłaby fajna. Ale mojej Tośki na nic bym nie zamieniła. Zosi też. Myślę, że dziewczynki wymagają od matek więcej uwagi, bo jednak my je wprowadzamy w kobiecość i biorą z nas wzór, więc trzeba się pilnować. Ale z czy chłopcami z założenia jest łatwiej? Nie wiem. Wiem, że posiadanie dwójki dzieci tej samej płci jest trochę łatwiejsze, bo ma się doświadczenie w obsłudze :) Najważniejsze niech będzie zdrowe :) No właśnie Julka pisałaś mi, że chorzy jesteście, szkoda,że Was tak dopadło. Zdrowia i powrotu do pełni sił dla Was. Dbajcie o siebie! Michalina i Ty też chora, dobrze, że dziewczynki to ominęło. Najgorzej jakbyś Ty chorowała i miała dzieci pod opieką. A tak to można się wyleczyć :) Mania co u Ciebie? pozdrawiam,
-
U nas zdrowie wróciło. Dziewczyny na razie zdrowe, matka zdrowa, mąż też. Trochę nawet nudnawo u nas. Zosia do szkoły, pada, siedzę z Tośką w domu, Zosia wraca, jemy obiad, telewizja i spać. Myślałam,że w weekend coś się zmieni, ale ciągle się chmurzyło, jak na burzę, więc tylko pojechaliśmy do teściów na obiad. Spacer odpadł. Mam nadzieję, że będzie ładniej. Tosia taka aktywna ostatnio, jak mi na powietrzu pohasa to ładniej śpi. A w domu to się złości częściej, latem to ciągle na powietrzu, o ile nie padało, dziecko się przyzwyczaiło, i nie lubi jak jej zabieram przyjemność ;) Udało mi się iść na spotkanie klubu książki, było tak sobie, ale samo wyjście z domu bardzo na plus. Następne spotkanie za tydzień, a ja jeszcze nie ruszyłam tej książki, o której mamy dyskutować. Trochę nie mój styl, czytamy Kiedy płaczą świerszcze, tak z okładki to dla mnie zbyt romantycznie. Ostatnio lubię kryminały, coś z akcją. Na przekór nudzie w domu. Bycie mamą na pełen etat jest fajnie, ale wolałam okres wakacji, a jesienią to głównie dom i infekcje. Muszę coś wymyślić, to znaczy, będziemy mieli za 2 tygodnie z mężem 15 rocznicą związku i myślę by jakoś to uczcić? Macie jakieś pomysły? Moja mama mogłaby zostać z dziewczynkami na parę godzin, więc myślę nad jakimś wyjściem? Tyle czasu nie byliśmy gdzieś sami, ale do głowy przychodzi mi tylko restauracja. Michalina ja mam podobnie, wczoraj zasnęłam przed Tosią. Ta sobie gadała i bawiła się według męża do 21.45, a ja kwadrans po 21 już leżałam w łóżku i koniec, poszłam spać. Może to i przesilenie, ratuję się podwójnym cappuccino z rana ;) Fajnie,że kwestie szkolno-przedszkolne tak łatwo ogarniacie :) No i szczęścia młodej parze ;) Maniu ja Ci tego morza i spacerów zazdroszczę. chociaż akurat problemów z nadmiarem pracy nie zazdroszczę. Co prawda sama chętnie poszłabym do pracy, ale jednak wolałabym na spokojnie :) I tego spokoju jesienną porą życzę :) Jula i jak u Was zdrowotne kwestie? Już mam nadzieję po owsikach? Diana kochana jak się czujecie z maluszkiem? pozdrawiam, trzeba obiad robić, dziś w planie zapiekanka z kaszy i mięsa ;)
-
Dzień dobry, jesiennie. Pogoda kiepska, Zosia przyniosła pierwszy katar ze szkoły. Siostry chorują razem. Niestety dla mnie, mam obie córy w domu, jedna bardziej marudna od drugiej. Do tego mąż zaczyna pociągać nosem, muszę jakoś ogarnąć ten chaos. Tosia z katarem jest okropnie męcząca, nie śpi, płacze, nie je, ciągle chce być na rękach. A Zosia ma masę zachcianek, to usmażyć racuchy na śniadanie, naleśniki na obiad, pierogi na kolację i tylko ciągle słyszę, że się nudzi. Jak jest weekend czy wieczór to odganiać trzeba od telewizora czy komputera, a w chorobie wszystko nudzi szybko ;) Liczę,. że szybko im przejdzie. Dziewczyny zapisałam się z powrotem do dyskusyjnego klubu w bibliotece. Okazało się, że chodzą tam dwie moje sąsiadki, wcale nie babcie, więc będzie okazja by wyjść z domu. Mam nadzieję, że uda mi się być na pierwszym spotkaniu w czwartek, i mąż zajmie się domem na te 1, 5 godziny :) Słyszałyście o tym,że rodzice porwali tego noworodka ze szpitala by go nie szczepić? Powiem Wam, że ja sama często się złoszczę na lekarzy, ale w życiu bym nie porwała dziecka bo chcieli je umyć czy zaszczepić,. Lekarzem nie jestem, nie znam się, czasem mnie irytują i owszem, ale tak ryzykować zdrowiem maluszka? Julka szkoda, że macie takie niezbyt praktyczny plan. Dobrze, że Lila lubi szkołę i świetnie sobie radzi. Mam nadzieję, że to jej zostanie ;) Taki taniec to popieram, fajna sprawa dla małej. Diana każda ciąża jest inna, niestety. Ja z Tosią też gorzej znosiłam niż z Zosią, początek, bo potem było odwrotnie. Mam nadzieję,że drugi trymestr będzie łagodniejszy :) Maniu co u Ciebie? Michalina jak wesele się udało? Agata co słychać? Lecę do moich dziewczyn, Tośka znów płacze, spała całe 30 minut, po nocy gdzie budziła się co godzinę. Kawa za mną i pewnie jedna przede mną bo jestem wymęczona.
-
Witam się kochane :) U nas pogoda kapryśna, nie mogę spacerować z Tośką ile bym chciała, wyjdziemy na 5 minut i już łapie nas deszcz, nie ma słońca, muszę pić po dwie kawy w ciągu dnia. Dobrze chociaż, że dzieciaki nie rozprasza lato za oknem, Zosia od początku dzielnie się uczy. Jak mi powiedziała, 6 klasa to już nie przelewki ;) Ma świetny plan, codziennie na 8.30, w piątek tylko 4 lekcje, więc weekend zacznie się szybko. Zapał jak na razie ma ogromny, chociaż wymagania też ma spore. Zwykłe kanapki do szkoły są już niemodne, teraz muszą być sałatki, domowe musli z jogurtem naturalnym, kotleciki z warzyw. Ja rano muszę ogarnąć Tośkę, zrobić rodzinie śniadanie, mężowi kanapki, to Zosia musi znieść kanapki. Nie wiem, dziewczynki z jej klasy chyba zaczynają się odchudzać i interesować swoją wagą. Wczoraj mi Zosia powiedziała, że może wypić tylko pół kubka soku, bo to za dużo cukru. To dojrzewanie jest trudne dla rodziców jednak. Poza tym Zosia zapisała się do domu kultury na zajęcia dziennikarskie. Dumna jestem, że sama chciała i ma zacięcie;) Ale damy radę. Jak wiecie, kurs dla dzieciaków znów nie ruszył, także pracy nie mam. Na razie się nie martwię, chociaż wizja kolejnego roku spędzonego tylko w domu trochę mnie smuci. Boję się, że 40 latki z dwójką dzieci z taką przerwą nikt za rok nie zatrudni i na zawsze utknę w domu. Jak jestem w domu to nie mam motywacji. Nie maluję się, ubieram domowo, trochę tak się robię kurą domową. Ale obiecałam sobie, że jak pracy nie będzie to nie ma zmiłuj, muszę znaleźć jakiś pomysł na siebie i tylko dla siebie, by się oderwać od codzienności. Myślałam by w końcu się zmobilizować i iść na jakieś sportowe zajęcia :) Z Tosią u lekarza byłam, na szczęście wykluczyła jakiejś poważniejsze schorzenia nerek, była nieprzyjemna, ale konkretna i to mi się podoba. Jutro mam pierwszą wywiadówkę u Zosi,a rano pogrzeb sąsiadki, starsza miła pani. Zacny wiek, prawie 93 lata. Michalina śliczne te sukienki dziewczynek. Oby pogoda dopisała i nie padało! Nigdy nie szyłam sobie sukienki u krawcowej, na pewno będzie niepowtarzalna. Udanej imprezy :) Maniu mam nadzieję, że w pracy się unormuje i na ten relaks będzie więcej czasu :) Julka ja bym zrobiła coś w stylu torciku, z lekkim kremem, i koniecznie z owocami. Sernik z musem brzmi pysznie, nigdy nie robiłam, ale taki mus jeżynowy robi wrażenie. Jak tam powrót do szkoły? Diana i jak zdrówko, jak się macie? Agatka daj znać co u Ciebie?
-
Witam się:) Udało nam się trafić z pogodą. Naprawdę, nasz wakacyjny wyjazd był udany, było plażowanie. Co prawda upałów jak na południu kraju nie było, ale nie możemy narzekać. Nie musieliśmy siedzieć w pokoju cały pobyt, bywały naprawdę ciepłe chwile, trochę wiało, 3 razy padało, ale bez ulew i całodniowego padania, także zadowoleni jesteśmy. Miejsce świetne, dziewczyny zadowolone. Chociaż to bardziej Zosia, bo Tosia wiadomo, mało wybredna jeszcze:) Ale bawiły się świetnie, piasek, woda, w ośrodku pełno dzieci, więc było miło. Rodzice też wypoczęli, co przy dwójce dzieci takie łatwe nie jest. Jestem zadowolona. Reszta wakacji już domowa, planów nie mamy wyjazdowych. Działka u teściów, na 15 sierpnia do Torunia chcemy podjechać, może uda się nam do Malborka na jakiś weekend zajrzeć? Na razie dalej cieszymy się piękną pogodą i wolnym. Są codziennie lody, bo jak inaczej? Nawet nie martwię się o pracę. Tak na mnie dobrze działa słońce;) Jedynym drobnym problemem jest Zosia, zmienne humory i jej niezdecydowanie. Rano mówi, że na obiad mają być gołąbki, robię pół dnia, a jak podaję to prawie płacze, bo przecież ona w ogóle ich nie chce, i nikt jej w domu nie słucha. Dojrzewa mi panna, prawie 12 lat w końcu ma, muszę uzbroić się w cierpliwość. Ciągle liczę, że nie wda się we mnie, strasznie pyskowałam rodzicom. Trzeba przetrwać. Diana szalenie Ci gratuluję. Opowiadaj, jak samopoczucie, jak się czujesz? Co mówi lekarz? Mam nadzieję, że wszystko w jak najlepszych porządku. Maniu super słyszeć, że wszystko ok. I tyle pozytywnych rzeczy się dzieje, super :) Tylko zdrówka więcej! Michalina i jak Wasze wakacje? Julka taki weekend nad morzem to świetna sprawa ;) Dziękujemy za górską kartkę, byliście w pięknym miejscu. Cieszę się, że wszyscy jesteście zadowoleni. :)
-
Witam się :) No Zosia już na koloniach, jechała z wielką chęcią. Na razie nie kazała po siebie wracać. Tylko pogodę mają naprawdę nijaką. Ale dbają tam o nich, dużo zajęć przygotowali, a ośrodek też fajny i ma koleżanki non stop. To już wiadomo, rodzice są na drugim planie. Wczoraj musiałam jej wysłać smsa z przypomnieniem by się odezwała i powiedziała jak minął dzień. Mąż uważa, że jestem nieco nadopiekuńcza, ale mam w domu chorą Tosię, to może to dlatego? Tosia w niedzielę- byliśmy u siostry mojej, była okropnie marudna, płacząca, wieczorem już po kąpieli dostała lekkiej gorączki, 37,4. Myślałam,że to efekt tego płaczu,dałam jej tylko Lipomal, a nad ranem już 39,5. Zero innych objawów, tylko gorączka i senność. Zaniósł mąż mocz do badania i dobrze trafiłam, znów infekcja. Dziś byłam u lekarki z nią, skierowała nas do nefrologa. I antybiotyk oczywiście Tosia dostała. Powiem Wam szczerze, że nie wiem skąd to się wzięło? Zdenerwowałam się oczywiście, na szczęście gorączka zeszła, mała wraca do formy, ale boję się wizyty u lekarza. Lekarka - niestety nasza na urlopie, postraszyła, nic nie wyjaśniła, kazała iść na konsultacje i zawołała następnego pacjenta. Ja oczywiście zostałam z tym całym stresem. Ale mam nadzieję,że to po prostu infekcja i będzie dobrze. Moja ciocia ukochana znalazła się w szpitalu, problemy z sercem. Szkoda, że przez chorobę Tosi, nie mogę jej odwiedzić. Pogoda taka sobie, takie były ulewy i wichury tydzień temu, że trzy dni teść działkę porządkował. Czekamy na lato. Michalina super prezent od męża. Życzę udanego weekendu ;) Kraków jest fajnym miejscem na romantyczną randkę we dwoje:) Mój mąż nie ma takiej fantazji, w ogóle ostatnio jakoś tak skupiliśmy się na dzieciach, on na pracy, ja na braku pracy i za mało nas w nas. Trzeba coś z tym zrobić. Moja siostra dziś wraca z Wilna, z mężem wyskoczyła na 3 dni, trzeba brać z Was przykład dziewczyny. Jula też myślę,że takie okresy smutku na zmianę z normalnością będą się zdarzać, to jest dość naturalne, najważniejsze, pozwolić sobie na wszystkie emocje. Rozumiem jak bardzo Ciebie to dotknęło i dużo siły życzę. Te wakacje na pewno dadzą Wam dużo pozytywnych uczuć. Widziałam zdjęcie z gór, dziękuję za pozdrowienia. Udanego wypoczynku i zdrówka:) Diana, Mania co u Was dziewczyny? Agata jak się masz? pozdrawiam
-
Dziękuję dziewczyny za pomysły. Macie głowę na karku ;) Mam nadzieję,że do września coś znajdę, to znajdę to znaczy najlepiej korepetycje, chyba najprościej godzić to z byciem mamą malucha:) U nas wakacjami już pachnie. Zosia odliczała godziny do końca szkoły od poniedziałku ;) Wybraliśmy urlop w Grzybowie, pod koniec lipca. Też mam nadzieję, że dopisze nam pogoda i wrócę trochę opalona.;) Tosia polubiła ostatnio rehabilitację, zresztą pani rehabilitantka mówi, że jeszcze parę spotkań i Tosia już będzie ustawiona. Musimy jednak w domu ćwiczyć i patrzeć na jej nóżki, czy znów nie wróci do złych nawyków. Ale chyba będzie w porządku. Na szczęście dziewczynki zdrowe i to mnie cieszy. Mamy intensywny weekend, jutro teściowa podejmuje wnuki z okazji wakacji i końca szkoły. Tosia też się łapie na popołudnie z teściową. Rodzicom wstęp wzbroniony, chcemy to z mężem wykorzystać i jedziemy do galerii wybrać nową lampę do sypialni i dywanik, nasza Daisy strąciła nam lampę podłogową i po lampie ;) A dywan wygląda fatalnie. W niedzielę firma męża robi piknik czy też festyn na początek lata, takie rodzinne atrakcje, może być fajnie :) Diana super wakacji życzę, udanej pogody i pozytywnych wrażeń :) Michalina z tymi migdałkami to czasem warto wyciąć, moja siostra wycięła starszemu synkowi bo też chorował non stop i od 2 lat ma spokój. W tym roku tylko raz był podziębiony. Co tam u Ciebie słychać,, jak początek lata? Maniu co słychać? Julka mam nadzieję, że czujesz się już psychicznie lepiej. Agata co u Was? pozdrawiam
-
Julka bardzo mi przykro. Jak mi to powiedziałaś to nie mogłam uwierzyć. Wyobrazić sobie mogę jaki to dla Was duży cios i szok. Mam nadzieję,że będziecie trzymać się razem i wspierać. I, że ból się zmniejszy. Nie chcę się narzucać, ale mam nadzieję,że wiesz, że jakbyś miała potrzebę możesz napisać czy zadzwonić, tutaj też Ciebie wysłuchamy i wesprzemy. To straszne jak odchodzą młodzi ludzie, matki dzieciom... Trzymaj się mocno! Diana bliska perspektywa wakacji jest świetna. My wciąż szukamy czegoś fajnego, na razie znalazłam fajne miejsca w Grzybowie albo w Darłówku, i zastanawiam się co wybrać? Mamy 5 dni w planie poza domem nad wodą ;) Mam nadzieję,że po powrocie opowiesz nam wszystko ze szczegółami :) Muszę przyznać, że podziwiam za konsekwencję, ja polegam wciąż w starciu ze słodkościami. A to kawka z syropem i mleczną pianką, a to ciasteczko jakieś, a to naleśniki na kolację z czekoladą. Także po ciąży z Tosią niestety nic nie schudłam :( Michalina co u Ciebie? Mania jak praca, jak zdrówko? Agata jeszcze Turcja czy już Polska? No a u mnie tak sobie. Niby nie ma na co narzekać, ale nie służy mi brak pracy. Naprawdę, chciałabym mieć coś poza domem, jakieś takie tylko swoje zajęcie. Chyba brakuje mi poczucia bycia docenioną. W domu jest super, ale marzy mi się być na parę godzin kimś innym niż tylko mamą. chociaż uwielbiam moje córki, to zazdroszczę mężowi jak opowiada mi o pracy, sukcesach, spotkaniach z ludźmi. Ciężko mi się zmobilizować żeby robić coś dla siebie, jak wraca mąż z pracy obiad, wspólny spacer, i robi się wieczór. Ale muszę coś z tym zrobić bo zdecydowanie za mało czasu poświęcam samej sobie i pewnie stąd takie myśli. Rehabilitacja Tosi pomaga, widzę efekty. Nawet jakby mniej płakała ostatnio. Zosia będzie mieć piękne świadectwo, co prawda ambitnie postanowiła poprawić jedną ocenę, bo marzy o średniej 5,2, ale jestem z niej bardzo dumna. Zdecydowanie po mamie ma to co najlepsze, gdyby trochę mniej się złościła, ale pocieszam się, że to domena nastolatków :) Mój pad thai się udał, ale jednak będę poprawiać smak. Dla mnie za pikantne, a mąż mówił,że za delikatne;) Mam nadzieję,że weekend będzie ładny pogodowo, planujemy niedzielę na działce u teściów. A jutro mamy prawie wolny wieczór, Zosia nocuje u moich rodziców. :) pozdrawiam
-
Witajcie. U nas dużo się działo. To znaczy dwie niedzieli nam minęły na rodzinnych komuniach, u bratanicy męża i u mojego siostrzeńca. Także dużo przygotowań, i zajętego czasu. Najgorzej było z prezentami, dwójka to nasze dzieci chrzestne, a tu taka kumulacja w jednym roku prezentowa wyszła. Dla dziewczynki zdecydowaliśmy się na kolczyki złote i medalik do tego z datą komunii, a dla chłopca był aparat fotograficzny. I oczywiście Zosia zażyczyła sobie nowej kreacji, taka panna już nie pójdzie dwa razy w tym samym, wiadomo, nastolatka. Ostatnio męczy mnie o swoje kosmetyki, na razie poprzestała na błyszczyku,ale ile to potrwa to nie wiem? :) Z Tosią mamy mały problem, zauważyłam,że trochę dziwnie stawia nóżki przy chodzeniu, lekarka potwierdziła moje obawy i skierowała nas do fizjoterapeuty. Państwowo strasznie długo się czeka, więc chodzę z nią 2 razy w tygodniu do młodej dziewczyny i ćwiczy z Tosią. To wada nie jest,ani choroba, tylko, żeby nie zrobiła się wada musimy z nią ćwiczyć. Czasem są łzy, bo Tosia bywa uparta i nie chce ćwiczyć, a pani Hania ją trochę zmusza, ale to dla jej dobra. Trochę finansowo nam to psuje budżet. W ogóle ten miesiąc był ciężki finansowo, dobrze, że się kończy. Z moimi widokami na pracę ciężko. Uwielbiam ten czas z Tosią w domu,ale chciałabym też mieć pracę, na pół etatu i spokojniej patrzyć na stan konta. Zosia jedzie na wakacje, na obóz ze szkoły, na 5 dni do Łapina, musimy w czerwcu zapłacić 700 zł. Ale już nie narzekam, póki jest zdrowie, jest ok :) Dziś robię pierwszy raz pad thai, ciekawe czy mi wyjdzie? :) Julka mam nadzieję,że kartka urodzinowa dla Lilianki doszła na czas? Zosia sama ją stworzyła ;) No i w ogóle jak się masz po takim urodzinowym maratonie? Zdrówka dużo. Przeziębieniom latem mówimy stanowcze nie :) Michalina to trzymam kciuki by ta emerytura tej pani szybko nadeszła ;) Remonty w dziecięcych pokojach to studnia bez dna, niestety, wiem coś o tym. Ale i masa radości :) Diana dużo zmian u Ciebie, auto, działka -bardzo pozytywnie ;) Mi się marzy taka właśnie działka niby w mieście,ale jakby za miastem. Teściowie mają wielką działkę, ale to 30 km od nas ponad, więc nie jest tak,że jak mam ochotę to jestem za kwadrans. Poza tym tam głównie owocowe drzewka są, a mi się marzy warzywniak. I miejsce dla dzieciaków do zabawy. Pod oknem mamy kawałek ziemi, ale to jest miejsce tylko na skalniak mały i dwa krzesełka ;) Choć i tak miło latem posiedzieć tam. Udanego uprawiania ziemi :) Maniu co u Ciebie? Agata jak przygotowania do podróży do kraju? pozdrawiam
-
I jak Wasza majówka mija? My już w domu, pogoda średnia, nie było wiosny w pełni. W sobotę padało pół dnia, a potem bardzo zimno było. W niedzielę rano mgła i ponuro, potem nawet ładnie,ale wietrznie, więc nici z grilla i spacerów,a pod wieczór znów trochę popadało. A dziś już powrót, choć rano całkiem przyjemnie, tylko znów wietrznie. Ale samo miejsce ma potencjał, oczywiście w ciepłe dni, piękne jezioro, aż szkoda,że nie można było zrobić pikniku i posiedzieć dłużej w miłej atmosferze. Ale latem i ciepłą wiosną musi być tam cudownie, lubię takie spokojne, rodzinne, przyjemne miejsca. Zosia zadowolona, a to najważniejsze. Tosia chyba też, chociaż jej na razie starczy by było gdzie spać i co jeść:) Jutro mąż ma wolne, w poprzedniej firmie na pewno by musiał pracować, a tutaj proszę, cała firma ma wolne. Chcemy parę wiosennych rzeczy kupić dla Tosi i Zosi, także zakupy, może obiad w McDonaldzie? A w środę idziemy na 3 urodzinki Madzi, mojej siostrzenicy. Zosia po wypadku w szkole czuje się świetnie, nie ma objawów już żadnych. Ale jak ją strofuję za bałagan to słyszę- mamo mi nie wolno się denerwować :) Julka mam nadzieję,że urodziny i ta impreza jak *wesele* się udadzą i będziecie je miło wspominać. Jak tam pogoda na wybrzeżu? Wiedziałam,że jako super babka ze wszystkim sobie super poradzisz. Wakacje-my jeszcze nic nie planujemy. Toskanię bym chętnie zwiedziła, sama nie lubię latania, chociaż parę lotów zaliczyłam, między innymi do Turcji ;) Jeżeli marzą Ci się zagraniczne wakacje, to spełnij marzenie kochana :) A jak tam majówka u Mani, Diany i Michaliny? Agata co u Ciebie? pozdrawiam
-
Witajcie. Zosia ma się zaskakująco dobrze. Co prawda parę razy bolała ją głowa, ale lekarka mówi,że to zupełnie normalnie. W każdym razie Zośka miała długi urlop od szkoły i obowiązków ;) To akurat jej się podobało, bo była w centrum uwagi, nawet jej wychowawczyni do mnie dwa razy dzwoniła jak córa się ma. Na razie ma zwolnienie z w-fu na miesiąc, do szkoły wraca w poniedziałek, po świętach były testy gimnazjalne, to nie było normalnych zajęć, więc niewiele straciła. Najgorzej,że nieco się wynudziła, bo ani telewizji, ani komórki, ani czytania. A wiadomo 11 latce ciężko wytrwać po prostu leżąc i wypoczywając. Ale teraz jest w miarę w porządku. Chociaż widzę,że tak koło 17 robi się już mocno zmęczona, szybciej zasypia, i szybko się męczy. Ale święta udane. Antybiotyk Tosi pomógł, robiliśmy badanie moczu, i bakterii nie ma. Ogólnie zniosła lek dobrze, tylko apetyt jej się zmniejszył, i też więcej śpi w dzień. Siostrzeniec miał biopsję nerki, bardzo się boję wyników. Mąż zaproponował majówkowy wyjazd, nie jedziemy daleko,bo do sąsiedniego województwa, 86 kilometrów od domu, ale na dwie noce mamy domek zamówiony. Nad jeziorem, w lesie , jako,że domek za dużo na naszą czwórkę, to jedziemy z bratem męża , i jego ferajną, bo na część weekendu zabiera dzieciaki. Liczę,że nad jeziorem wypoczniemy po tych wszystkich wrażeniach. Tylko żeby pogoda w miarę dopisała, tak byśmy nie musieli non stop siedzieć w tym domku ;) Chciałabym tam zacząć spacerować i potem przenieść to na domowe okolice,mam nadzieję,że w końcu będzie wiosna i z Tosią będziemy masę czasu spędzać poza domem. Wiosno-zimy mamy dość :) Julka pisałaś mi o pracy, jestem pod wrażeniem! Wielkim, trzymam kciuki by wszystko fajnie udało się pogodzić. Ale znając Ciebie dasz sobie super radę. Taka australijska podróż- super sprawa ;) Dużo zdrówka :) Maniu widzę,że wiosną energia i dobry nastrój wrócił :) Jak minęły Święta? Diana fajne święta mieliście. Teściowe to już tak mają, wszystko robią najlepiej, ale myślę,że była teściowa bardzo, bardzo zadowolona :) Michalina a jak u Ciebie Święta minęły? Agatko co u Ciebie słychać? Pozdrawiam i miłego tygodnia Wam życzę:)
-
Witam. Zacznę od świątecznych życzeń. Kochane, masę wielkanocnej radości, pyszności przy stole i miłych rodzinnych spotkań :) U nas nie zwalniamy tempa. Tyle wrażeń,że sama nie wiem od czego zacząć. W poniedziałek dostałam telefon ze szkoły Zosi, że podczas w-fu dostała piłką w głowę i mam po nią przyjść. Myślałam,że to nic poważnego, naprawdę, zostawiłam Tośkę z sąsiadką a sama poszłam do szkoły. A tam karetka, moją Zosię zabrali do szpitala. Miała zaburzenia równowagi, więc zabrali ją na badania. Dziewczyny jaki mnie stres przeszył, myślałam,że zaraz mnie będą musieli cucić. Do szpitala z nią pojechałam, szybko do męża dzwonię, on wyszedł z pracy, jeszcze teściowa przyleciała bo Tosią trzeba było się zająć. Potem badania, a ja w panice byłam całkowitej. Diagnoza na szczęście radosna, malutkie wstrząśnienie mózgu. Noc w szpitalu i we wtorek już w domu. Odpoczywa w domu, czuje się świetnie, tylko ja panikuję. Ale na razie leży, nie pozwalam jej korzystać z telefonu,komputera,telewizji, złości się diablica mała,ale lekarz oszczędzać wzrok i głównie odpoczywać w spokoju i ciszy. Na szczęście pogoda fatalna,to nie kusi jej podwórko. Ale ile stresu dziewczyny to moje. Naczytałam się jeszcze,że nawet 3 tygodnie po urazie mogą się pokazać różne objawy, więc panikuję ponad miarę. Tosia-te jej gorączki zaniepokoiły lekarkę, kazała mocz zbadać. 3 dni próbowałam złapać jej mocz do badania, byłam wykończona. Udało się, niestety okazało się,że malutka ma bakterię w moczu, dostała antybiotyk i wściekłam się ogromnie. Wyrzucam sobie,że to moja wina, bo pewnie zaniedbać musiałam sprawy z higieną. Mam nadzieję,że dobrze zniesie kurację, dostała Bactrim, daję jej jeszcze Dicoflor, oby pomogło. Z gorszych wiadomości mój siostrzeniec ma problemy z nerką, to chyba coś rodzinnego,bo Zosia też miała problemy,ale Dominik ma niestety gorszą sprawę. Ciągle go diagnozują, 4 dni był w szpitalu, na święta do domu poszedł,ale na oddział znów idzie we wtorek. Z milszych powiększa nam się rodzinka. Brat męża będzie znów tatą, w październiku poród. Już nie mogę się doczekać maluszka:) Diana wszystkiego co najlepsze na spóźnione urodziny. Piękna niespodzianka od męża, takie spa przed świętami :) I kulinarnych samych udanych działań, i zachwytu teściowej życzę:) Michalina mam nadzieję,że dziewczynki będą teraz tryskać zdrowiem. Podobną sytuację miałam w pracy. Może to banalne, ale im mniej zwracasz uwagi na takie zachowanie, tym go mniej. Więc kochana nie myśl o tym, rób swoje, znudzi się plotkowanie szybko. Julka, Mania, Agata co u Was? Lecę robić obiadek dla moich dziewczyn. Pozdrawiam
-
Diana na te kijki namawia mnie siostra i mama, one zaczęły chodzić, mama to już z dwa lata,. a siostra jakoś od września. I są zadowolone, może ja też zacznę? Tak dla siebie trochę czasu znajdę, odświeżę głowę i będzie mi milej na wiosnę? No i w końcu może nieco stracę centymetrów po ciąży, bo wstyd się przyznać, Tosia ma 15 miesięcy a ja wciąż mam 5 kilogramów do przodu. Wózek kupiliśmy, ten nowy jednak. Tamten używany był fajny,ale materiał dość wyblakły i sprany. I uznałam,że nie warto, bo co nowy to nowy. Dość przyjemny, ale na razie wolę duży wózek, póki nie ma naprawdę ciepłej pogody, bo taki leciutki i zbyt przewiewny jak dla mnie na niepewną wiosnę. Chociaż w niedzielę testowałam go krótko :) W poniedziałek Tośka obudziła się z gorączką, dałam jej leki, przeszło. We wtorek ok, a dziś znów gorączka. Ale pcha rączki do buzi, apetyt mniejszy, ale po lekach spadła. Myślę,że to zęby,ale niestety ma katar, więc głupieję. I chyba przejdę się z nią jutro do przychodni,niech ją lekarka osłucha. Ogólnie to weekend był miły, korzystaliśmy z pogody, nasz mini ogródek ogarnęłam, w niedzielę byliśmy w lesie, czuć wiosnę pełną parą ;) Pochwalę się, Zosia wygrała szkolny konkurs matematyczny w swojej grupie wiekowej, dumna jestem z niej. Czasem zachowuje się na swój wiek-nastolatka, ale to taka mądra i zdolna dziewczynka :) Liczę na ładny weekend, chcę okna umyć i trochę porządków porobić na święta:) Pozdrawiam