Skocz do zawartości
kardiolo.pl

julia29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia29

  1. Dziewczyny ja już w pracy, w ogóle ostatnio tyle rzeczy robię, ledwo nadążam za samą sobą. Ale w środę po pracy poszłam do fryzjera i spotkałam czekając moją psycholog. Bardzo miłe spotkanie, ona z farbą na głowie, ja czekałam na swoją kolej i tak sobie rozmawiałyśmy. Jest pod wrażeniem moich osiągnięć, mówi,że lęk zupełnie mi się wyciszył i stwierdziła,że to wspaniale,że zrobiłam to bez leków, bo to trwała zmiana. Do tego potwierdziła to co niedawno powiedziała Agatka, że najpierw wychodzi się bo trzeba, a teraz wychodzi się dla przyjemności i czerpie z tego radość. Radziła też by mieć czas dla siebie, robić coś dla swojej przyjemności-ja już wzięłam to sobie do serca, i wczoraj byłam na pierwszych zajęciach kursu hiszpańskiego-ja to teraz działam jak błsykawica, szybko znalazłam w sieci kurs, który zaczął się w tym tygodniu, więc tylko straciłam jedną lekcję. Zawsze chciałam nauczyć się hiszpańskiego:) A i powiedziała,że nie mam patrzeć na to,że stojąc w kolejce, czy np będąc w tłocznym sklepie poczuję się słabiej, będę chciała szybciej wyjść itp. W końcu żaden człowiek nie cieszy się stojąc w kolejce, nie każdy dobrze czuje się w tłocznym sklepie, i zapewne ma podobne odczucia-rozdrażnienie, niepokój-kiedy w końcu moja kolej itp. To nie musi być objaw nerwicy, tylko normalne zniecierpliwienie-mamy to tego pełne prawo, bo jesteśmy normalnymi ludźmi.;) Aniu właśnie taki czas bez planów bywa trudny, ale kochana to da się wyćwiczyć, zacznij stopniowo się wyłączać, nawet na parę minut dziennie, i zwiększaj czas bez myślenia. Agata chyba musimy się przestawić na taką kuchnię, bo na myśl o czymś ciepłym człowieka aż skręca. Zresztą nawet kanapka wydaje się za ciężka, a w końcu Turcy mają doświadczenie w walce z upałami, więc z kuchni trzeba czerpać:) I to samo co u Ani, ja wyćwiczyłam sobie to, że nie muszę niczego robić, i nie muszę mieć w związku z tym jakichś obaw. Madziu teraz osłabienie jest czymś normalnym, nie przejmuj się, zrobi się chłodniej-troszkę, i odżyjemy. Michalina koniecznie idź na basen, na pewno Wam ulży:) I jak tam Asiu dzień się udał kochana? pozdrawiam
  2. Witam dziewczęta z pracy:) Wczoraj i przedwczoraj, to praca,zakupy, biblioteka, spotkanie z koleżanką w kawariani, i tona sprzątania i prania w domu. To się chyba nie skończy nigdy... Ale tak zawsze jest po wakacjach. Ustaliłam z koleżanką, że raz w tygodniu będę u niej pracować, co prawda ona chciała bym przyszła na stałe,ale ja nie chcę. Praca jest dla mnie bardzo ważna,ale jednak co innego ustalałam z mężem, dzieci są najważniejsze. Dopóki nie pójdą do szkoły, czy przedszkola-młodsze, chcę być z nimi. Asiu moim zdaniem każda praca jest nam potrzebna. Chodzi o poczucie własnej wartości, to najbardziej pomaga, świadomość,że jesteśmy coś warte, a nie tylko znerwicowane. Także ja bym wzięła. Córa do szkoły, a mama do tłumaczeń :) michalina kiedyś też myślałam o jodze, ale jakoś zabrakło woli. To ponoć super wycisza, relaksuje, no i masz okazję by wyjść z domu i zrobić coś dla siebie-brawo:) Aniu u Ciebie też praca wre, i dobrze, to dobrze,że jest dobrze i spokojnie. A jak remont i ojciec chłopaka, rozmowa pomogła chyba? Agata też myślałam o jajnikach, pierwsza myśl. Jeżeli nie narzekasz na nic innego-takiego typowo gastrycznego, to może właśnie one są przyczyną? Dobrze by było iść do ginekologa, nie wiem czy tam już byłaś i masz sprawdzonego? A ja dziewczyny teraz taka zalatana, ale dobrze, służy mi to.No i od września umówiłam się z instruktorem na 15 jazd autem, myślę,że to mi wyjątkowo posłuży, zupełna niezależność ;) Ale boję się, jak mówiłam, prawo jazdy dostałam chyba przez przypadek, w ogóle nie pamiętam jak się jeździ, nie znam przepisów, a w aucie jedynie wiem gdzie jest silnik, ale uparłam się i dam radę. Mąż powiedział,że kupimy malutkie auto, takie w sam raz dla mnie i nie będę miała wyboru ;)
  3. I po wczasach... Zaraz przyjdzie moja mama zostanie z dziećmi, a ja muszę na trochę do firmy wyskoczyć. Ale powiem Wam,że chciałabym jeszcze poleniuchować:) Wakacje udane, mimo,że czas nerwowy-w końcu wczoraj przyszedł okres, i odetchnęłam, to jednak było super. Wypoczęliśmy, pobyliśmy całą rodziną, do tego ja zachowywałam się naprawdę fajnie, nie uciekałam. W sobotę był tam festiwal piosenki, dzieci niepełnosprawne śpiewały, poszliśmy, stałam w tłumie i nic. Wczoraj też cały dzień aktywny, wieczorem powrót i czułam się spokojna, chociaż brzuch bolał,ale jak patrzę na to co przeszłam, jaką drogę przeszłam to jestem z siebie dumna:) Marta witam Ciebie tutaj. I potwierdzę słowa Asi, my, ani Ty diagnozy sobie nie postawisz, to musi zrobić psycholog. Choć objawy mogą wskazywać na agorafobię, tym bardziej,że chyba jak każda z nas gruntownie się przebadałaś w poszukiwaniu chorób wszelakich. Z mojej strony polecam terapię, byłam w takim stanie,że droga po gazetę zajmowała mi 2 godziny, nie mogłam wyjść do kiosku naprzeciwko,świat wirował, nogi drżały, a głowa mówiła-nie idź, nie idź, tam jest niebezpieczeństwo. Po terapii żyję niemal normalnie-pracuję, chodzę do sklepów, koncerty, wyjazdy itp. Żyję z ludźmi i się tego już nie boję. Ciągle nad sobą pracuję, bo stresy dosięgają nas codziennie, ale już nie uciekam, akceptuję siebie i swoje słabości. No i cieszę się życiem jak każda 30 latka:) Bogusia dobrze,że to tylko wina internetu :) Asiu lubię Biskupin, i fajnie,że masz patent na szybkie uspokojenie się:) Na pewno dobrze Wam zrobił relaks po remoncie. Michalina wspaniale,że jesteś zadowolona z wyjazdu i wszystko się udało:) Madziu w upały to nikomu niezbyt przyjemnie się podróżuje, mam nadzieję,że podróż minęła spokojnie? Musisz Aniu odpoczywać, częściej nie myśleć o niczym. Wiem,że my boimy się mieć wolną głowę, bo jak to-nie mam nic do roboty, nie myślę o niczym, to przyjdą głupie myśli. To też jest część terapii, trzeba złapać równowagę. Na pewno Ci się uda:) I jak Agata rozmowa pomogła? Ja uważam,że czasem trzeba się pokłócić. Wiadomo nie bijemy się z mężem, nie wyzywamy,ale czasem tak trzeba bo emocje są za duże. Nie trzeba uciekać przed kłótnią, o ile ma ona oczyścić atmosferę a nie poniżyć drugą stronę. Kłótnia dla kłótni, jest bez sensu, ale jako metoda na początek rzeczowej dyskusji jest w porządku. Właśnie podłączam się do pytania, jak tam u Ciebie jest, jak wypoczywacie? pozdrawiam dziewczęta, miłego poniedziałku :)
  4. Aniu w takim razie mam nadzieję,że rozmowa chłopaka z jego tatą podziała. Choć pewnie fakt,że jest on budowlańcem ma tutaj wielkie znaczenie, i pewnie myśli-oni są młodzi, a ja na tym zjadłem zęby to im pomogę, a raczej wyręczę. Ja bym z ojcem poszła na zakupy od czasu do czasu, posłuchała rad, a potem swoje racje powiedziała i może tak źle nie będzie:) A upały rzeczywiście męczą.... Agata ja Ci powiem tyle-nie wierzę,że są pary rozumiejące się bez słów, w te dwie połówki pomarańczy idealnie dobrane, czy jedna dusza w dwóch ciałach... Wszystko trzeba wypracować rozmową i to jedyna metoda. U Was jest trudniej, bo dzielą Was różnice kulturowe, religijne itp. Choć może wydawać się to głupie trzeba dopomnieć się o tego kwiatka, czułość itp. Zapewne Twój mąż miał inne doświadczenia, inaczej był wychowany i widział inne zachowanie wobec kobiet, więc nie ma innego sposobu jak rozmawiać, przypominać i jeszcze raz rozmawiać. Asiu na pewno taki dzień był bardzo udany:) Bogusia, Madzia co u Was? Michalina i jak wypad się udał? Wczoraj cały dzień byliśmy poza *domem*, coś mnie tam zaboli od czasu do czasu, ale cóż taki urok bycia kobietą. Choć już mnie męczy to czekanie:( Ale wychodzę, latam po mieście, a wczoraj to nawet sama szalałam na mieście, bo mężowi już się nie chciało iść na spacer, to poszłam sama. miłego dnia:)
  5. Aniu to zależy kto za to płaci-jeżeli jego rodzice Wam pomagają, to raczej ich wtrącania nie da się uniknąć, a jak nie, to wtedy trzeba delikatnie im powiedzieć,że cenicie ich pomoc, że jesteście wdzięczni,i na pewno jak pojawi się problem to się do nich zwrócicie o pomoc,ale na razie chcielibyście sami urządzić mieszkanie, pierwsze mieszkanie. To jak z weselem, my płaciliśmy sami, więc rodzice nie wtrącali się w nasze sprawy, ale już jak brat męża się żenił, to organizowali mu teściowie, i niestety nie obyło się bez wtrącania i robienia pod siebie, a nie tak jak chcieliby młodzi. Asiu niestety remont łazienki i kuchni jest najbardziej uciążliwy, ale już koniec. teraz możesz zrobić sobie prawdziwe spa w nowym wnętrzu:) Agata opis tej miejscowości brzmi cudownie :) Mam nadzieję,że wyjazd przyniesie same pozytywne wspomnienia:) Michalina mam nadzieję,że dojechałaś szczęśliwie i świetnie się bawisz:) Madziu nie stresuj się obroną, to naprawdę fajna uroczystość, skończysz studia:) Na pewno świetnie dasz sobie radę. Ja wiadomo lekko się stresowałam,ale byłam dumna i wiedziałam,że pracę napisałam sama i wiem co w niej jest i nikt mnie nie zaskoczy:) Bogusia co u Ciebie? U mnie pogoda taka sobie, miały być upały, a tu takie chmury, deszcze itp. Ale wychodzimy, dużo czasu spędzamy na spacerach itp. Niestety przez te podróże i emocje coś mi się z cyklem poprzestawiało i okres się spóźnia, już mnie to męczy, nie znoszę tego czasu przed.... pozdrawiam
  6. Upał nie opuszcza... Byłam na basenie, chodzę na takie zabiegi spa, relaks. Ale ogólnie jestem przed okresem, już naprawdę kiepsko się czuję, ale skoro jestem na wakacjach to jakoś chcę skorzystać. Chociaż wiadomo, denerwuje mnie już wszystko... Michalina spokojnie, na pewno wyjazd się uda. Asiu te zmiany są najgorsze, wczoraj burze, dziś znów upały jak w Afryce:( Agata jeszcze raz zdrówka dla męża, zazdroszczę Ci takich bazarków:) Bogusia mój synek jest w takim samym wieku, a córcia trochę młodsza, Lilka ma 2 lata i 2 miesiące. Ciężko teraz nadążyć za nimi:)
  7. My Agata jesteśmy tam gdzie rok temu,pod Toruniem. Miło,z jednej strony zmiana otoczenia, z drugiej nie jest to bardzo daleko,bo nie wiem czy bym dojechała z moimi dziećmi gdzieś daleko. Znam takie dzieci co wsiądą do auta i śpią moje wariują po 2 minutach:) Wczoraj wielki upał,dziś pochmurno i deszczowo. Dziewczyny chciałam Wam podziękować za miłe słowa. Wiem jaką pracę włożyłam w to by dziś właśnie żyć normalnie. Przypominam sobie swój początkowy stan-dwie godziny stałam pod sklepem naprzeciwko domu i nie mogłam wejść, a teraz siedzę wśród 50 tysięcy ludzi, jeżdżę zatłoczonym pociągiem, chodzę po obcym mieście i czuję się ok. Nie można odpuszczać, ani myśleć,że samo przyszło,samo pójdzie. Trzeba codziennie się starać, walczyć i pokonywać swoje słabości. Zrobiłam to bez leków, i myślę,że choć trwało to dłużej,to efekt jest trwały. Mam nadzieję,że niedługo wszystkie byśmy mogły wybrać się na taki koncert i każda przyjechałaby pociągiem:) Pamiętajcie, my tylko wydajemy się takie słabe i bezbronne podczas tej choroby,ale mamy wielką siłę. I jeszcze jedno, skoro panika nas wybrała, to znaczy,że wie,że sobie z nią poradzimy. Bo my naprawdę mamy w sobie wielką siłę. Tylko chyba często ją chowamy pod płaszczem strachu,zamiast tego dziewczynki do pracy. Bo czym ryzykujemy? Tylko dobrym samopoczuciem.
  8. Tak,tak Bogusia na Narodowym. Do tego szliśmy pieszo na koncert, cały Most Świętokrzyski musiałam przejść, ale bez emocji. Teraz oficjalnie podali,że było 51 tysięcy osób, w ogóle tego nie poczułam. Ani razu nie wyjęłam mojej książeczki z radami, bo nie miałam takiej potrzeby. A powiem Wam,że okres się zbliża i moje samopoczucie było naprawdę fizycznie taki sobie, ale psychiczne wyśmienite. Cieszę się Aniu,że wakacje udane. Bogusiu zdrowiej:) Asiu myślę,że dałabyś sobie radę, jak ja oglądałam relacje z Narodowego-czy to na tej Beyonce czy na Paulu z Bitelsów to myślałam podobnie,że nie dam rady,a potem powiedziałam sobie-jedziesz i koniec. Paść trupem można w domu i na wyjeździe. Żadna różnica gdzie to się stanie. A dziś jadę na wakacje, muszę wszystko spakować, a takie emocje we mnie siedzą, że wakacje w małej miejscowości to dla mnie za mało,ja chcę gdzieś daleko i wśród ludzi:)
  9. Dziewczyny wróciłam. :) Było super, jestem zachwycona, jak mój mąż zobaczył ile tam było ludzi złapał się za głowę i wygłosił niemal hymn pochwalny na mój temat. Siedziałam w dzikim tłumie, było ponad 40 tysięcy osób, ale nic mi to nie przeszkadzało, w ogóle jechałam pociągiem-przedział w całości zapełniony, chodziłam po Warszawie, wy tłumie, chodziłam do knajpek,kawiarni,i przeżyłam. Nie powiem, parę razy miałam taką myśl-a co będzie jeśli,ale zaraz sobie logicznie tłumaczyłam,jak zemdleję to nic się nie stanie,bo obok stali ratownicy, i byłam w takim nastroju,że w ogóle nie zauważyłam tych ludzi, zachowywałam się zupełnie normalnie. A moja bratowa powiedziała-w porównaniu z zeszłym rokiem,jesteś normalnym człowiekiem, nawet nie wiecie ile dla mnie taki wyjazd znaczył. My naprawdę jesteśmy i potrafimy być silne. Trzeba w siebie uwierzyć, a panikę olać. Da się żyć zupełnie,zupełnie,normalnie:)
  10. Jadę z bratową i szwagierką-dołączyła w ostatniej chwili. Na miejscu będzie jeszcze moja koleżanka ze studiów i jakaś jej znajoma, tyle,że one z mężami. A ja zaczynam tradycję tworzyć,że mam taki wypad tylko dla siebie. Zresztą mój mąż już na 4 koncertach Depeszy był, ja na żadnych, więc musi siedzieć z dziećmi:) Trochę się stresuję, wiadomo,ale myślę,że każdy ma jakiś lekki stres przed podróżą. W każdym razie myślę pozytywnie:) Rzeczywiście ta klimatyzacja bywa utrapieniem... Agata powodzenia na egzaminie, jestem pewna,że pójdzie Ci wprost śpiewająco:) A jak Wam się mieszka w nowym miejscu?
  11. Bogusia ja do szkoły przez rok musiałam dojeżdżać sama, byłam wtedy ledwie 10 latką. Sama jechałam autobusem przez miasto, z przesiadką, w sumie jechałam godzinę, bo chodziłam do szkoły muzycznej. A potem zmieniłam na zwykłą, koło domu. Ale po tym roku moja mama stała się nadopiekuńcza. Dziś wiem,że swojego dziecka bym tak nie puściła, ale wiem,że one muszą próbować, jak mój syn chce coś zrobić nie patrzę tak bardzo-wybrudzi się, przewróci itp. niech robi, najwyżej wypiorę spodenki :) Czuwam,ale też nie chucham i dmucham. Jutro zostają dzieciaki z mężem, i tym razem nie mam obaw. Nawet jak raz nie zjedzą, nie pójdą spać z umytymi zębami, nic się nie stanie :) Michalina takie zmiany temperatury są fatalne, sama odkąd pracuję mam ciągły ból gardła przez klimatyzację:( Asiu oby remont był bezproblemowy:) A my w niedzielę mamy jechać na wakacje, tam gdzie w zeszłym roku, miejsce już znane, przyjazne dzieciom :) A jutro czeka mnie podróż pociągiem-6 godzin, koncert wśród 40 tysięcy ludzi, a następnego dnia znów powrót pociągiem... Dużo tego ;)
  12. Bogusia bardzo Ci współczuję takiej sytuacji. Wiem,że teraz ciężko jest Ci podjąć jakąś rozsądną decyzję. Wiem,że komuś z boku może się wydawać proste-pijak, zły człowiek, rzuć go. Tyle,że jak pisałam są dzieci, są rachunki do zapłacenia i lodówka do zapełnienia. Nie jest to takie proste, spakuję mu walizki i tyle, uwolnię się od problemu. Nie, to w końcu ojciec Twoich dzieci,zawsze będzie obecny w Twoim życiu w taki czy inny sposób. Rozumiem Twoje emocje, i rozterki, choć nigdy sama czegoś takiego nie przeżyłam,ale pewnie mając taki problem z moim mężem i dzieci na głowie ciężko byłoby mi tak po prostu uciec. Wierzę,że ta sprawa,że Twoje problemy znajdą szczęśliwy finał. Mocno za to trzymam kciuki. Dziewczyny mam nadzieję spokojnie odpoczywają:) Asiu każdemu dziecku dobrze zrobi trochę odpoczynku od rodziców, dobrze,że poruszyłaś temat samodzielności, ale przynajmniej w moim przypadku w dzieciństwie byłam zbyt zależna od rodziców, nie dawano mi zbytniej samodzielności-bo się ubrudzi, zrobi sobie krzywdę, albo jak da sobie radę bez mamusi. Pewnie stąd też te moje problemy, nie czułam się pewnie w swoim towarzystwie, i bałam się wychodzić... Niech ćwiczy samodzielność:) Michalina gratuluję tak wspaniałego wyjścia :) Agata ja uwielbiam taki sposób jedzenia bakłażana, czasem robię go jak kotlety, panieruję i smażę :) A u mnie w niedzielę emocje opadły, pojechaliśmy na wycieczkę do Torunia, 400 km w jeden dzień, zero stresów, jechało się super,aż mąż się śmiał-jeszcze nie krzyczysz,że nie wysiadasz?:) Ale wczoraj miałam taki dołek, mój tata miał wypadek, do 23 czekałam na wieści od mamy, na szczęście tylko auto jest pobite, tata ma jednego siniaka,ale w czwartek mam jechać na koncert i naprawdę wczoraj mówiłam sobie nie jadę,tata też pojechał, ba on pojechał tylko 20 km od domu,a już wypadek. Ale rano zmieniłam zdanie:) Dziś w pracy, jutro wolne. pozdrawiam
  13. Aniu fantastycznych wakacji;) Madziu również samych pozytywnych wrażeń:) Asiu czyli wakacje udane, to najważniejsze;) A remontu współczuję, mam nadzieję,że szybko pójdzie. Michalinka nie oczekuj zbyt wiele, a na pewno świetnie będziecie się bawić:) Agata co u Ciebie? Bogusia, gdzie tak zniknęłaś? Weronika co u Ciebie, odezwij się. A mnie wczoraj nerwy poniosły, do teściów goście przyjechali nad morze, rodzina. I tak koło 13 teściowa dzwoni,że wpadną, za godzinę, ale tylko na moment ,żebym nic nie szykowała, ale akurat miałam w piecu ciastom,myślę zjedzą, napijemy się kawy,pogadamy chwilę i sobie pójdą, ale oni siedzieli od 14, do 22. No wiecie co... Na szybko robiłam kolację, oczywiście całe spotkanie spędziłam w kuchni, i zła jestem. Nie lubię takich wizyt :( Byłam już w kościele, ale wzięłam córkę, ona nie to,że niegrzeczna tylko taka energiczna, chodzi po tym ogrodzie, itp. Wiadomo, ma dwa lata nie wystoi całej Mszy i jeszcze nie będzie rozważać czytań,ale jak dla mnie to w porównaniu z innymi dziećmi jest grzeczna. ale jakaś pani mi awanturę zrobiła,że to wstyd z takim dzieckiem przychodzić i w ogóle. Ale na 7 rano byłyśmy same w ogrodzie, Lila nikomu nie przeszkadzała, ta pani już 0 7.30 przyszła by czekać na kolejną Mszę. Właśnie dlatego mam taki opór przed kościołem, tam każdy dokładnie każdego obserwuje... A i dobra wiadomość, od przyszłego tygodnia na 80 % mam tydzień urlopu, nawet nie wiecie jak o tym marzyłam ;)
  14. A ja szybko przed pracą wpadłam, takie ostatnio mamy gorące dni w pracy, na zewnątrz zresztą też, w ogóle nie mam czasu. Tylko kursuję-praca-zakupy-dom. Już się uśmiecham na myśl o weekendzie ;) Ja mam bardzo podobne Agata objawy, cóż ponoć to normalne:) Widzisz ludzie są różni, ksiądz, nie ksiądz, charakter taki sam. Ze mnie Michalina to się śmieją, ciągle noszę swój kapelusik, a jak więcej drzew, nakładam sweterek i się pryskam. Mój kuzyn właśnie odkrył 5 lat po wycieczce na Mazury,że ma boreliozę... Aniu na pewno wrócisz pełna wrażeń, samych pozytywnych. Wiedeń to piękne miasto:) Bogusia, Weronika co u Was? Asiu jak wypoczynek? pozdrawiam
  15. Jak pogoda się u mnie poprawia, to jak na złość muszę siedzieć dłużej w pracy,... Zdrowie jako tako, wczoraj wzięłam końską dawkę wspomagaczy, choć gardło dalej trochę dokucza. Dziś miałam spotkanie z klientem na mieście i poszłam zupełnie na luzie, choć lokal był sztywny, klient był sztywny, i w ogóle było sztywno. Zaraz wracam do domu, małe zakupy i w końcu trochę relaksu, teściowa przywiozła gołąbki, to obiad z głowy :) Asiu ja to chyba tak z rozpędu wstaję wcześnie. Mam nadzieję,że poczujesz się spokojniejsza, a powiedz to te Twoje kobiece sprawy Ciebie męczą? Michalina mam nadzieję,że wycieczka się udała:) Aniu nie każde złe samopoczucie to wynik lęku. Właśnie rób swoje, to najlepsza metoda:) Madziu wynajmujesz ten rower? Bardzo fajna sprawa:) Agata ja uważam,że co ma być to będzie. Zawsze będzie zły czas. Pewnie, jak nie ma się pracy, nie ma się mieszkania, czy zdrowia to trzeba się nad tym zastanowić, bo nie oszukujmy się dzieci to wyzwanie i finansowe i emocjonalne, ale myślę,że nasi rodzice mieli gorzej-bez tych gadżetów, żywność na kartki itp, a dali radę, to my też:) Mam nadzieję,że los pozwoli Ci mieć tyle dzieci ile będziesz chcieć :)
  16. Nie wiem dziewczyny jak to będzie. Umawiałam się na taki okres czasu, bo z mężem ustaliłam na początku małżeństwa,że zostanę z dziećmi, dopóki najmłodsze nie pójdzie do przedszkola. Za rok, we wrześniu Olka poślę jako 5 latka do zerówki, zostanę z 3 letnią Lilką i chciałabym mieć wtedy 3 pociechę, więc musiałabym się jakoś po wakacjach zacząć starać :) Nie wiem, zobaczę co życie przyniesie... Ja mam Aniu nadzieję,że to będą dla Was wspaniałe wakacje:) Michalina nasze dzieci w kwestii snu mogłyby sobie ręce podać. Dobrze,że wiesz,że to tylko zmęczenie i nie zostajesz w domu. Bogusiu jak terapia? Asiu jak urlop? Agata taka świadomość wsparcia i życzliwości osób dookoła nas jest wprost bezcenna. Cieszę się,że masz takie sympatyczne osoby wokół siebie:) A ja wróciłam z pracy, gardło mnie boli, głowa pęka, zastanawiam się czy to w coś gorszego się rozwinie... Na razie ledwo żyję, a jeszcze obiad trzeba zrobić. musiało mnie w niedzielę przewiać w aucie. W pracy czułam się naprawdę kiepsko, i już myślałam,że nie wrócę, ale jakoś powiedziałam sobie-to tylko przeziębienie i nie zwracałam uwagi na te emocje.Muszę coś wziąć, bo nie chcę się rozłożyć...
  17. Witam dziewczęta:) Właśnie wróciłam z pracy, było bardzo pracowicie, ale zupełnie bez lęku, mimo,że musiałam być cały dzień w zupełnie innym miejscu, do tego torebkę zostawiłam gdzie indziej,więc nie miałam niczego przy sobie. A stresowałam się wczoraj bardzo tym przetargiem,ale dla rozluźnienia pojechaliśmy z rodzinką na Starówkę, byliśmy w centrum handlowym na lodach, potem an spacerze, nie czułam się do końca pewnie,ale wiem,że to był ten stres. Wiecie za półtorej miesiąca wraca koleżanka i chciałabym zostawić po sobie jak najlepsze wrażenie, i jak najwięcej pozyskać nowych klientów. Ale za to nie zamknęłam się w domu, tylko wyszłam do ludzi i było miło. Asiu fajny sposób na uspokojenie myśli. Miłych wakacji:) Bogusia ja wierzę,że Ty z takim uporem wyjdziesz z tego. Aniu miałaś prawo gorzej się poczuć, to zupełnie naturalne. Ale też świetnie sobie poradziłaś. Madziu mam nadzieję,że Twoje wakacje też będą bardzo udane, wypoczniesz i odetchniesz od Warszawy. pozdrawiam:)
  18. Ja Agata to dwa dni odpoczywałam i głównie spałam, pewnie przez znieczulenie, go było naprawdę sporo, więc myślę,że nie musisz się dziś tym przejmować. Jakby to trwało dłużej to wtedy powiedz o tym lekarzowi, ale ja myślałam,że skoro jeść nie mogę, to lepiej spać, bo sił nie tracę. Jak pisałam, te dwa dni po zabiegu takie fajne nie są, ale potem będzie tylko lepiej.
  19. Witam :) Aniu mam nadzieję,że zakupy będą udane i spokojne:) Bogusia ja myślę,że Ty robisz wielkie kroki do przodu ;) Madziu codziennie wychodzisz, pracujesz,jeździsz do Kozienic, naprawdę nie cofasz się. Wierzę,że pokonasz te tramwaje i będziesz czuć się swobodnie, tylko właśnie nic na siłę. Asiu udanego wypadu Wam życzę, mam nadzieję,że pogoda się poprawi i naprawdę skorzystacie ze wszystkich atrakcji:) Agata mam nadzieję,że dalej też obędzie się bez komplikacji, i nawet nie zauważysz,że miałaś wyrwanego zęba:) Michalina widzę,że wychodzisz na coraz większym luzie. A zdjęcia też lubię wywoływać, szczególnie dzieci. Byłam rano na lotnisku, odebrać rodziców, na raz lądowały niemal trzy samoloty, więc tłum niesamowity, do tego moi rodzice wyszli chyba jako ostatni, ale w ogóle nie czułam,że tam ktoś jest. Dzieci zachwycone, a jak patrzyliśmy jak ląduje samolot to mały po prostu stał jak zaczarowany. Odwieźliśmy rodziców do domu, wrócą jutro na obiad, a my na zakupy. Mąż w jedną stronę sklepu, ja po mięso w kolejce się ustawiłam. Przede mną 2 starsze panie, ale 30 minut kupowały, bo znały sprzedawczynię i każdy kawałek wędliny omawiały, plotki z całego roku wymieniały, moja córka zaczęła wpadać w złość, ja też. Lila się rzuca na podłogę z nudów, ja się denerwuję, a te plotkują. Jeszcze jak kupowałam to okazało się,że udka się skończyły i musiała iść na zaplecze. Ale mimo tego,że kolejka i córka doprowadzały mnie do szału, zachowałam dobry humor i poszłam kupić nową sukienkę. Nie zawsze podenerwowanie przechodzi w panikę,trzeba to po prostu ignorować,bo karmiąc taki stan uwagą przywołujemy lęk i panikę. pozdrawiam
  20. Madziu powiem Ci,że nie każda próba będzie kończyć się sukcesem, ale nie jest zwycięzcą ten kto dobiegł do mety, tylko ten kto próbował. Próbowałaś i to jest najważniejsze, bo właśnie u nas chodzi o to by próbować. Ja trzymam kciuki za Ciebie. Bogusiu dość ciekawie brzmią te zajęcia, a to w grupie jesteście tak zlepieni podobnymi schorzeniami?To znaczy są tam sami lękowcy, czy też osoby z innymi problemami? Joasiu mam nadzieję,że wypad się Wam uda, i z góry przepraszam za pogodę,jest fatalna... Agata widzę,że bardzo intensywnie, ale jednocześnie spokojnie minęły Ci ostatnie dni. Bardzo gratuluję. Michalina codziennie wychodzisz, a to,że w dobrą pogodę wolisz posiedzieć w pięknym ogrodzie to już nic złego nie jest;) I Tobie jest łatwiej, wiem po sobie, jak idę z dziećmi na plac zabaw, to trzeba wziąć tyle rzeczy, a jak się bawimy w ogródku, jest prościej:) A ja w pracy, musimy się do poniedziałkowego przetargu solidnie przygotować. Na szczęście pogoda jest naprawdę kiepska, grzmi,błyska i leje. Nie mam wyrzutów sumienia,że nie jestem na plaży;) A wczoraj dzień aktywny,praca,poczta,zakupy, do tego mąż zabrał dzieci do teściowej, dziadek też pojechał, a ja zostałam w domu i w końcu miałam dwie godziny dla siebie :)
  21. Weronika to nie jest Twoja wina. Ok, przytrafiło się i musisz z tym walczyć. Nie zadręczaj siebie, bo nie pomożesz sobie w ten sposób. Dobrze,że chodzisz na terapię, i to,że bierzesz leki. Jesteś silną, świetną dziewczyną, i zobaczysz dasz sobie radę! Aniu u mnie dziś ciśnienie skakało, cały dzień mnie głowa bolała, może u Ciebie te gorsze samopoczucie też przez pogodę, mam nadzieję,że jutro będzie lepiej. Madziu ja myślę jak Asia, kiedy wiesz,że musisz coś zrobić czujesz presję i stąd ten lęk. Staraj się skupić na czym innym, ja w autobusie zawsze liczyłam do tyłu co 3, i to mnie zmuszało do zajęcia się czym innym niż myślenie o jeździe. Bogusiu świetnie sobie to wytłumaczyłaś. Lęki atakują na poziomie emocji, i właśnie trzeźwym myśleniem, rozumiem można je łatwo pokonać. Michalina no to rzeczywiście dobra z Ciebie małżonka:) I jak grill? Asiu na pewno musi być u Ciebie bardzo przyjemnie:) A u mnie dziś praca, potem poszłam z dziećmi do klubu malucha, ale właśnie przez to ciśnienie, cały czas bolała mnie głowa, i taka byłam hmm, jakbym szła krok do przodu, i trzy do tyłu. pozdrawiam
  22. Dzielnie siedzę w pracy, choć mój umysł jest gdzieś daleko na wakacjac ;) Eh, jak mi się dziś nie chciało wstawać, najchętniej dalej bym odpoczywała, ale z rana mieliśmu urwanie głowy, parę spraw na wczoraj, ale dzielnie stawiłam im czoła bez zbędnego stresu i już w spokoju mogę myśleć o reszcie dnia:) Asiu zazdroszczę Ci leniuchowania, odpoczywaj ile wlezie i korzystaj z pogody, po co męczyć się w domu:) Michalina widzę.że nie próżnujesz i ostro ruszasz do przodu-świetnie. A na jogodzianki to wpadnę;) Aniu przy upale, i jeszcze pewnie w tłocznym autobusie każdemu by się trochę słabo zrobiło,więc się tym nie przejmuj;) Bogusia powodzenia na terapii, na pewno spełnią się Twoje oczekiwania! Weronika przykro mi z powodu Twojego chłopaka,ale jak dziewczyny pisała nie jest Twoją winą,że chorujesz, nie robiłaś tego na złość, to,że on nie wykazał odrobiny zrozumienia i wsparcia to tylko jego problem, pokazuje też jakim jest człowiekiem. Wiem,że czasem ciężko z nami żyć, ale nasi bliscy muszą być z nami, w końcu to też dla nich walczymy, dla dzieci, dla rodziców,dla przyjaciół itp, by znów cieszyć się ich obecnością w naszym życiu bez lęku. Skoro on nie chciał Ci w tym pomóc to znaczy tyle,że jest słaby i nie dał rady. Trudno, Ty teraz musisz wziąć się w garść, sumiennie przykładać się do terapii i walczyć z chorobą. Bo to jest choroba, każdego może trafić. Nie dręcz się, bo to nikomu nie pomoże. Ściskam Ciebie mocno.
  23. A ja w pracy, cóż, po dwóch dniach odpoczynku na plaży czas zasiąść fałdów w biurze. Wczoraj też byliśmy nad morzem, cały dzień. Poszłam rano na 7 z córą do kościoła, potem nad morze, do restauracji i mąż zajechał wracając do kościoła, to ja też poszłam, ale już stałam przed. Także intensywnie, ale bardzo wypoczęłam. Chociaż jak to w niedzielę, już był tłum, nawet na naszej dzikiej plaży.... Bogusia daj znać jak dziś po wizycie na terapii. Agatka odpoczywaj, na pewno będzie cudownie;) Asiu super,że tak wypoczęłaś, właśnie nawet parę dni potrafi zdziałać cuda;) Madziu gratuluję dobrego dnia, a jak niedzielę spędziłaś? Powiem Wam,że tak wczoraj doszłam do wniosku,że jednak nigdzie indziej nie mogłabym mieszkać. Trójmiasto jest najlepsze po prostu, i to morze w mieście. 10 minut i jestem na wakacjach ;)
  24. Cześć dziewczyny;) U mnie wyjątkowo dzieci śpią, ale wczoraj je nieźle wymęczyliśmy na plaży, oj uwielbiam jak świeci słońce, można podjechać nad morze, leżeć, bawić się z dziećmi i totalnie odpocząć, dziś powtórka. Znaleźliśmy świetny kawał plaży, mało ludzi, więc jest super-jak ma się szalejące dzieci to ważne by nie mieć sąsiadów na kocu co ich nie lubią. ;)Potem poszliśmy na obiad i już w smażalni było pełno ludzi,ale byłam taka rozluźniona,że czułam się fajnie. Dziś powtórka. Aniu i Agata moje przypuszczenia o Kings of Leon się sprawdziły- http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,80809,14236374,Kings_Of_Leon_zagrali_w_Gdyni_nowy_utwor.html chociaż sentyment mi został jakiś do tego zespołu, ja nawet syna chciałam nazwać Leon, ale wolał Aleksandra ;) Też Aniu oglądałam relację,i cóż koncert fajny,ale ja większości utworów nie znałam, w zasadzie to znam ich 1 płytę, chyba najważniejszą i to tyle;) Lepsze dla mnie było The National. Chętnie poszłabym na całość,ale to 470 zł kosztuje za osobę, plus nie ma chętnych by 4 razy z rzędu siedzieć z dziećmi w nocy.... Gratuluję odwagi w sklepie;) Bogusia Tobie też gratuluję, powiedziałaś nie lękowi i zrobiłaś co chciałaś;) Mam nadzieję Michalina,że dzień minął Ci udanie:) Asiu wracaj szczęśliwie;) Widzisz Madziu jaki ten świat mały, koleżankę z tramwaju można znaleźć ;) Miłego dnia
  25. Dobrze Agata,że trafiłaś fajnego lekarza,wiadomo ten zabieg wielką przyjemnością nie jest,więc super,że masz do niego zaufanie:) Ja też bym dziewczyny w Warszawie nie mogła mieszkać,mam tam większość rodziny i już po weekendzie jestem zmęczona-za głośno,za tłoczno... Czasem mam wrażenie,że moje Trójmiasto za duże, na szczęście mieszkam sobie na obrzeżach i czuję się jak na wsi ;) Bogusia nie ma co się martwić dobrym nastrojem, raczej staraj się go fajnie wykorzystać:) Michalina gratuluję fryzjera, i tego,że potrafiłaś się szybko dostosować do zmiany warunków:) Mam nadzieję Aniu,że w weekend odpoczniesz i nie będziesz myśleć o pracy;) A u mnie od wczoraj deszczowo, poszłam na zakupy, zmokłam, nie wiem chyba dziś będziemy siedzieć w domu;)
×