Skocz do zawartości
kardiolo.pl

EWALIT54

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez EWALIT54

  1. OPTYMISTKA :-) Poradzę Ci, ale oczywiście zrobisz, co będziesz chciała, trzymaj swoje dzieci jak najdalej od swojej matki. Moja potrafiła płakać rzewnymi łzami przy moich synach i narzekała, jaka ma podłą córkę. Narzekała na wszystko, na to, że jej nie pomagałam jak była chora, że nawet herbaty jej nie podałam, że nigdy jej nie słuchałam, że nawet na studia poszłam nie na takie jak ona chciała, bo ona lepiej wiedziała, co mi w życiu będzie potrzebne, że wyszłam za mąż, żeby zrobić jej na złość, bo ona chciała, żebym wyszła za jakiegoś syna jej znajomej. Ja nie miałam pojęcia, że ona to robi. Zabierała moje dzieci na wakacje na działkę i tam szalała. Dzieci mi nie mówiły na początku, ale się wydało i bardzo dużo pracy kosztowało mnie, żeby to naprawić, oczywiście przy pomocy terapeuty. Jak były trochę starsze, dawała im pieniądze na coś, czego ja nie chciałam im kupić. To był horror. Teraz moi synowie do niej nie jeżdżą, a ona dzwoni do mnie i wydziera się do słuchawki, że Bóg mnie pokarze za intrygi. Odkładam słuchawkę i staram się mieć w dupie, ale czasem jeszcze potrafi mnie wściec tak, że prawie unosi mnie w powietrze. Nie kłócę się z nią, właściwie wcale nie rozmawiam, nie spędzamy razem świąt, ani imienin, ani niczego i jestem pewna, że gdyby zaistniała taka sytuacja, że moja matka będzie potrzebowała stałej opieki, to z czystym sumieniem oddam ją do Domu Opieki i będę się modlić, żeby mi jej nie oddali... Ewa
  2. OPTYMISTKA. Są niestety takie matki. Moja jest nie lepsza, i stale mi powtarza, że mnie wydziedziczy. Teraz mam to w dupie. Moja matka nigdy sobie nie pozwoli, żeby swoją własność oddać za życia komukolwiek, bo wie, że pies z kulawą nogą do niej już nie zajrzy, a jak zrobi testament, to i tak mam prawo do zachowku i jak nie za porozumieniem, to sądownie dostanę chociaż połowę tego, co mi się należy ze spadku. Jest jak modliszka i zawsze *ma rację* i zawsze *jest święta*. Ile ona cudów czyniła, żeby rozbić moje małżeństwo, a jak wścieknę się na mojego syna, to ona cieszy się z tego i zaraz do mnie dzwoni, żeby mi powiedzieć, że wreszcie i moje dzieci się na mnie poznały i takie tam debilizmy. Z 1000 razy usłyszałam, że żałuje, że się nie wyskrobała, tylko mnie urodziła. Pomógł mi psycholog. Nauczył mnie nie identyfikowania się ze słowami mojej chorej z nienawiści do siebie samej matki. Trochę to trwało, a teraz to ja jej współczuję i nic więcej. Ma 84 lata i na jej pogrzeb nikt nie przyjdzie, bo wszystkich przepędziła... Są tacy ludzie. Spróbuj iść na terapię i to najlepiej z własnym mężem. Moja matka robiła wszystko, żeby moje dzieci mnie nienawidziły. Trudno jest się przed taką modliszka bronić, bez fachowej porady i wiedzy. Mojemu koledze matka zmarnowała życie. Dwa razy go rozwiodła. Jego syna traktowała jak swojego, co też ona nie wyprawiała i nie wyprawia, byleby zniewolić syna i odebrać mu wszystko, a on po śmierci swojego ojca zabrał matkę do siebie, do swojego domu. Teraz chodzi na terapię i ma zamiar sprzedać dom, kupić matce mieszkanie w innej dzielnicy i sobie kupić inne daleko od matki i ograniczyć kontakty do jednego telefonu na miesiąc. On poznał fajna babkę, rozwódkę z dwóją dzieci i matka znów zaczęła szaleć. Życzę Ci OPTYMISTKA siły na zerwanie kontaktów z matką, bo jak tego nie zrobisz to matka zmarnuje Ci życie, a ona sama nigdy się nie zmieni. Na to nie licz, bez względu jak bardzo będziesz się starać... Ewa
  3. ZUZKA777 :-) Coaxil, to slaby lek, na małą szajbę, ale może na początek będzie dla Ciebie dobry. Działanie takich leków nie następuje od razu, dopiero po 3 - 5 tygodniach są jakieś efekty. Pobierzesz, zobaczysz, może Dla ciebie będzie dobry :-) OPTYMISTKA :-) Z tym leczeniem jest tak, że każdy inaczej reaguje na lekarstwo. !00 osób czuje się po jakimś lekarstwie świetnie, a Tobie może być po nim do dupy i wtedy trzeba dostać coś innego. Ja dostałam sporo rożnych leków, po których źle się czułam, a inni czuli się świetnie. Tak już jest, każdy jest inny. Ja wiem, że im więcej leków tym większy lęk, ale ten lęk trzeba przezwyciężyć, bo inaczej zawsze będziemy źle się czuli.RELANIUM, to żadem lek. Ja byłam 6 miesięcy w szpitalu w ciąży na podtrzymaniu i każdego dnia dostawałam 2 razy dziennie RELANIM 5mg. Dziecko urodziło się zdrowe, duże i silne. Dzisiaj syn mój ma 31 lat i nic mu nie dolega, nie ma żadnej nerwicy ani depresji, więc to RELANIM to słabizna. Co do leczenia, to trzeba sobie znaleźć lekarza psychiatrę od nerwic, a nie od wariatów i moim zdaniem raczej młodego lekarza. Zaufać jemu, słuchać co mówi, stosować się do jego zaleceń, a jak lek będzie zły, to pójść i o tym powiedzieć. nie leczyć się samemu! Poza tym powinno mieć się kogoś do kogo ma się zaufanie, kogoś, kto nas przytuli i pogłaszcze po głowie, jak będzie nam źle i do kogo możemy mówić. Takim kimś powinna być mama, albo siostra, ale to rożnie bywa, więc najlepiej jest iść do psychoterapeuty. Bardzo często są grupy wsparcia, czyli ludzie, którzy cierpią na to samo, co my. To tak jak np. na tym forum z tą jednak różnicą, że cały czas jest psychoterapeuta, który pomaga pokierować naszymi wątpliwościami, lękami, zagubieniem, brakiem wiary, niską samooceną, kłopotami życiowymi itp. Tu na forum tego nie ma, bo być nie może. Na tym z grubsza polega leczenie. Jeżeli potraktujemy nasze problemu zdrowotne i psychiczne poważnie i z pokorą i będziemy chcieli być znowu zwyczajnymi, szczęśliwymi ludźmi, to musimy zastosować ścisły reżim w postępowaniu i leczeniu i za rok, półtora będziemy zdrowi, będziemy cieszyć się życiem i i będziemy umieli unikać sytuacji, które są dla nas szkodliwe takich np. jak martwienie się czy denerwowanie sprawami, na które i tak nie mamy wpływu... GRACJA, BASKABASKA, KASIAAA, MAGDZIK, i wszyscy moi kochani przyjaciele pozdrawiam Was i życzę wszystkiego, co dla Was jest najlepsze :-) Ewa
  4. ZDESPEROWANA :-) Alkohol pomaga na bardzo krótko. To zły sposób, ale być może trzeba się samemu przekonać. Ile Ty masz lat? Pisząc *chwilami mam chęć już się poddać*, co masz na myśli? Nerwica, to choroba jak każda inna. Dopada ludzi bardziej wrażliwych, ale to trzeba leczyć inaczej będzie wracać do końca życia. Ja nie wiem, czy to jest dobra perspektywa! Relaksacje, medytacje, ciężką praca, zajęcie myśli, alkohol i inne są bardzo dobre, ale dopiero po wyleczeniu, żeby to gówno nie wracało. Samymi relaksacjami, czy ciężką pracą nie wyleczy się nerwicy. To pomoże na trochę, może nawet na rok czy dwa. ale nerwica wróci, jak tylko coś wydarzy się w naszym życiu i to wróci ze zdwojoną siłą, dlatego trzeba to przede wszystkim wyleczyć. Ja jestem zaprzyjaźniona z nerwicą już 30 lat. Nie rok czy dwa jak większość z Was tu pisze. Ja mam wystarczające doświadczenie i znam dużo ludzi, którzy od wielu lat zmagają się z tym gównem. Z nerwicą można normalnie żyć, ale potrzeba czasu, żeby się tego nauczyć. Niestety na początku trzeba to wyleczyć, a później nauczyć się żyć w taki sposób, żeby nie wracało i jest dobrze. Może, to wrednie zabrzmi, ale każdy z Was, którego nerwica dopadła rok, czy dwa temu i czuje się źle i pisze tu ,na forum jak sobie z nią radzi i uważa, że jest na dobrej drodze do pokonania, niestety zmieni zdanie, jak po okresie spokoju nerwica wróci. Wtedy może nabierzecie szacunku do choroby, do doświadczenia innych, którzy znają się z nerwica bardzo dobrze i nabierzecie szacunku do leczenia. To z resztą jedyna szansa na normalne życie. Nie musicie mi wierzyć, sami się przekonacie... Pozdrawiam Wszystkich. Ewa
  5. Kasiaaa :-), Co u Ciebie, jak się czujesz? u mnie dobrze, tylko ta jesień jest taka rozleniwiająca, że najchętniej, to zapadłabym w sen zimowy, jak niedźwiedzie i obudziła się jak będzie piękna, słoneczna wiosna :-) Tak się nie da, więc oprócz tego wszystkiego, co muszę robić, dużo spaceruje, robię zdjęcia, kocham moje koty , jem pyszne rzeczy i czytam, i jest mi dobrze... Nadal biorę CITABAX 20 :-) Pozdrawiam Ciebie Kasiu i Wszystkich :-)) Ewa
  6. Zdesperowana :-) Powiedz o tym rodzicom i idź z mamą do lekarza i to jak najszybciej! Powodzenia ;-)
  7. Pola123 :-) Oczywiście, że tak. Co się dzieje? witam wszystkich. Ja czuję się dobrze, mimo niesprzyjającej pory roku. Jesienią zawsze jest gorzej. Biorę ten CITABAX już 3 miesiące i jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Mam to brać minimum przez rok, ale też muszę posprzątać w swoim życiu, co jest znacznie trudniejsze niż myślałam, ale walczę... Do ogrodu mojej matki dzika kotka przyniosła 4 małe koteczki. Jest tam z nimi, mają tam domek i jedzenie, ale maluchy nie przeżyją, jak zima będzie ostra, a moja matka do domu ich nie weźmie, nawet za cenę ich życia! Szukam im domu i denerwuję się, bo jak na razie, to wszyscy albo już mają kota, albo wolą psy...
  8. Nerwica czy depresja bez leczenia nie przejdzie. Nawet jeżeli przez jakiś czas będzie dobrze, to i tak wróci jeżeli jej się nie wyleczy i nie zmieni swojego stosunku do życia. Jest takie powiedzenie, bardzo słuszne; *zanim u ciebie stwierdzą depresję, upewnij się, czy nie otaczają Cie idioci...*. To niestety tak działa. Pozdrawiam i życzę dobrego samopoczucia i bacznej obserwacji własnego życia, siebie i swojego otoczenia. Pisanie dzienników jest bardzo dobrym sposobem, aby nabrać dystansu...
  9. Cześć ZUZKA :-) Dostałaś coś innego czy nic? To nie był za dobry lek, a przede wszystkim bardzo słaby, to znaczy na lekkie stany depresyjne. Moja koleżanka, to brała i miała tak jak Ty. Nic jej nie pomógł. Potem przepisali jej dwa inne, jeden benzo na 5 tygodni i jeden antydepresant. Bierze już pól roku i czuje się super. Życzę Ci powodzenia :-) Ewa
  10. Witaj Domino :-) Tu na tym forum wszyscy maja podobne objawy i podobne lęki i podobne leki. To taka choroba. poczytaj wcześniejsze wpisy i sama zobaczysz, ze czytasz prawie o sobie. Pocieszające jest to, że nikt na nerwice jeszcze nie umarł, tylko się namęczył... Pozdrawiam Ciebie i wszystkich :-)
  11. Gracja :-) dobrej nocy kochana :-) Wszystko będzie dobrze, na pewno. Jak zawsze... Śpij dobrze, a jutro będzie lepszy dzień :-) buziaczki :-)
  12. OFELIA11 Ja mam męża podobnego do Twojego. Choroba jest po to, żeby ją leczyć i wyleczyć i koniec na tym. Sam nie narzeka i moje narzekanie go nie interesuje. To smutne, ale ludzie często źle się dobierają i już. Masz dziecko, ale nie żyjesz dla dziecka. Żyjesz dla siebie. To Twoje życie. Kiedyś dziecko stanie się dorosłe i odejdzie do swojego świata i życia i jak teraz nie nauczysz się żyć dla siebie, wychowując i kochając dziecko, to co Ci zostanie. Poza tym jeżeli stale będziesz jęczeć, że źle się czujesz, a przecież nie umarłaś i nie umrzesz na nerwicę, to nikt nie będzie traktował Cię poważnie. Nerwica, to paskudna choroba, a życie jest szczęśliwe tylko chwilami, więc musisz wyleczyć się dla siebie. Wyłącznie dla siebie. To powinien być Twój priorytet. Nic nie jest ważniejsze. Absolutnie NIC!! Nie będziesz ani dobrą matka, ani dobrą żoną, ani dobrą córką, ani dobrą koleżanką, dopóki nie wyzdrowiejesz, dlatego nie ma nic ważniejszego. Co do terapii, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś chodziła z dzieckiem. to tylko 40 -60 min. Wsadź dziecko do wózka i umawiaj się w czasie, kiedy Twój maluszek śpi. Na takich sesjach jest cicho, tylko rozmawiacie. No może na początku popłaczesz sobie, ale przecież nie będziesz wrzeszczeć, wybijać szyb, czy tarzać po podłodze. Dziecko nie obudzi się. A jak Twoje dziecko już nie jeździ w wózku, to zabierz ze sobą kredki, blok, zabawki i ono zajmie się sobą. Zawsze masz możliwość pomóc sobie. Musisz tylko chcieć... buziaczki :-) Ewa
  13. OFELIA11 :-) Jak będziesz tak głupio myśleć, to już nigdy nie będziesz dobrze się czuła. Lekarze, nie zawsze mają rację, ale na ogól mają. Nerwica to mecząca choroba, ale nie śmiertelna, natomiast nie leczona jest bardzo uciążliwa. Sama musisz podejść do swoich dolegliwości racjonalnie, a nie emocjonalnie. Najlepszym sposobem jest pisanie dziennika. Opisuj każdego dnia wszystko, ro robisz, co czujesz, opisuj opinie lekarzy, swoje badania itp., a potem to czytaj. jak czyta się takie zapiski, nabiera się dystansu, to jest to, czego Ci brakuje - dystans. Czytając masz wrażenie, że czytasz o kimś innym. zobaczysz tam wszystkie bzdury, które zalegają w Twojej głowie i upierasz się wierzyć tylko w te bzdury... Taka jest moja propozycja, ale oczywiście zrobisz, co zechcesz... Prócz tego terapia i leczenie. Jak zastosujesz się, to za rok będziesz zdrowa... Pozdrawiam :-) Ewa
  14. ZAN106. To bardzo optymistyczne, że Tobie przeszło i ja życzę Ci oby nigdy nie wróciło. Ja tez wierzę w rożne sposoby leczenia rożnych schorzeń, ale ja nie mam odwagi doświadczać na sobie czegoś, co nie daje mi żadnej gwarancji, że mi przejdzie. Ja zmagałam się z nerwicą w różnym nasileniu, z przerwami znacznie dłużej niż 7 lat. Poddałam się nawet hipnozie i tez pomogła na kilka lat i zawsze wszystko wraca, jak tylko to, co na zewnątrz mojego życia było w konflikcie z tym, co jest wewnątrz mojego życia. Nie jestem walnięta na punkcie leczenia się lekarstwami, ale w moim wieku i z moimi doświadczeniami jedyna forma leczenia, na jaką mogę sobie pozwolić, to prawdziwa medycyna i terapia. Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia i obyś nigdy już nie nie musiała się bać :-) Ewa
  15. Kasia kochana :-) ja Ci życzę żebyś już zawsze dobrze się czuła, ale jak sama piszesz nadal masz lęki, jeżeli chodzi o branie leków, a to jednak są lęki. Lęki, to lęki! Ludzie zdrowi nie mają problemu brać leków przepisanych przez lekarza i to nie ma znaczenia na co, te lekarstwa są. Nie masz zaufania do lekarza, bolisz się jemu uwierzyć, boisz się brać lekarstwa, wolisz czekać, bo może nerwica w tak paskudnym stanie już Cię nie dopadnie. Tu nie ma żadnej pewności, a to oznacza, że tylko trochę Ci przeszło i ryzykujesz, że znów wróci i nie chcesz swojej nerwicy doleczyć, do tego stopnia, żeby już nie czekać na jej nawrót. Dlatego uważam, że ryzykujesz, ale Kasiu nikt nikogo nie zmusi do leczenia na siłę. Ja życzę Ci, na prawdę wszystkiego, co jest dla Ciebie najlepsze i obyś nigdy nie żałowała swojej obecnej decyzji, bo jak nie masz racji, to przez swoje nerwicowe piekło przejdziesz jeszcze raz... Całuję Cię. Ewa
  16. Każdy ma swoje prawo wyboru i każdy zrobi, co zechce, ale ja mam sporo lat i duże doświadczenie i znam wielu ludzi, którzy zachorowali na nerwice i depresje i na 100% nie da się z tego wyjść bez leczenia i terapii. Oczywiście da się, ale na krótko, na rok, dwa, trzy, a potem wszystko wraca i tak bez końca... Żeby nie wróciło trzeba się wyleczyć i znaleźć przyczynę i nauczyć się inaczej reagować na bodźce..., ale jak zaznaczyłam na początku; każdy ma prawo robić ze sobą i swoim zdrowiem, co chce. Pozdrawiam :-) Ewa
  17. Diabel :-) no i oczywiście powinno się iść na terapie, bo same leki nie nauczą Cię inaczej myśleć, a psychoterapia tak. i żeby nią zachorować za kilka lat znowu, trzeba połączyć leczenie i psychoterapię.
  18. Diabel :-) Jak będziesz konsekwentny, odstawisz benzo po tych kilku tygodniach na rzecz tylko SSRI, które działa dopiero po kilku tygodniach, to masz 95% szansy na wyleczenie. z tego, co napisałeś, to masz mądrego lekarza. Powodzenia :-))
  19. Witajcie :-) Ja przeszłam przez piekło nerwicy i depresji 2 x. Pierwszy jak miałam 25 lat i ten był gorszy i drugi jak weszłam w okres menopauzy i ten był łagodniejszy, nie mniej oba te *spotkania* z nerwicą i depresją były bardzo trudne do przejścia i były dokładnie takie jak Wy opisujecie. Dzisiaj wiem na pewno, że depresja i nerwica, to, co opisujecie (jeżeli inne możliwe badania nie wykazały poważnych chorób), może zostać wyleczona w 95%, co pozwala normalnie, funkcjonować i cieszyć się życiem i pracować czy wychowywać dzieci... Następna sprawa, którą wiem na pewno, że nerwica czy depresja nie ma nic wspólnego z byciem nerwowym. Nerwica czy depresja, to choroba naszych emocji, naszego ego, to choroba naszej wrażliwości na; tak nasze życie, jak i różnice między naszymi wewnętrznym, często nieuświadamianymi potrzebami, a tym, co mamy, jak również jest to choroba nieumiejętności radzenia sobie z porażkami. Nerwica czy depresja rozwija się w nas długo, bardzo długo, zanim da takie somatyczne efekty jakie opisujecie. Dlatego, przy leczeniu nerwicy czy depresji, prócz leków, które podleczą nasz układ nerwowy i usuną objawy tak ważna jest psychoterapia. Psychoterapia, bo po; 1. odnajdzie w naszym życiu i naszej *duszy* powód, dla którego obecnie cierpimy, a po 2. nauczy nas życia z problemami w taki sposób, abyśmy nie przyjmowali ich do siebie i nie walczyli ze sprawami, których i tak zmienić nie można i na które nie mamy wpływu. Inaczej mówiąc psychoterapia nauczy nas tolerancji wobec świata, co pozwoli nam normalnie żyć. Ja jestem przekonana, że bez leków i terapii nie da się z tego wyjść i im prędzej znajdzie się dobrego lekarza i dobrego terapeutę tym szybciej i łatwiej wrócimy do normalnego życia. Oczywiście możemy tego, co napisałam nie robić, ale wtedy objawy nerwicy i depresji będą regularnie do nas wracały. To wyjątkowo wredna choroba. Jest jeszcze jedna rzecz, o której powinien każdy wiedzieć, bo lekarze maja w dupie. Leki z grupy benzodiazepin, takie jak np. ostatnio bierze Cinek, NIE LECZĄ! Benzodiazepiny tylko maskują objawy. To są tzw. *Pigułki Szczęścia* i faktycznie czujemy po nich się szybko dobrze, ale można je brać nie dłużej jak 4 - 6 tygodni. Do benzodiazepin lekarz powinien przepisać leki z grupy SSRI, które leczą depresje, nerwice i takie tam rożne zaburzenia, a ponieważ leki z grupy SSRI zaczynają działać dopiero po 4 - 6 tygodniach dlatego, aby poprawić samopoczucie od razu, powinno przepisywać się na te 4 -6 tygodni benzodiazepiny, które później trzeba stopniowo odstawić i leczyć się lekami z grupy SSRI od 6 miesięcy do nawet 2 lat. Wtedy będziemy ZDROWI! Dodam jeszcze, że benzodiazepiny takie jak AFOBAM, TRANXENE i inne są bardzo uzależniające i po długotrwałym braniu np, rok czy 2 lata odstawienie tego gówna jest znacznie gorsze od samej choroby. Napisałam, to już kolejny raz, i jeżeli chociaż jedna osoba z tego forum przeczyta, to i będzie przestrzegać zasad leczenia nerwicy i wręcz domagać się od lekarza poważnego traktowania, to znaczy, że chociaż jednej osobie pomogłam swoimi doświadczeniami. Jeszcze jedno, ja wiem, co to jest odstawienie benzodiazepinów po bardzo za długim stosowaniu i wierzcie mi, nie chcecie tego przeżyć... Życzę Wszystkim odwagi, wiary i samozaparcia w drodze do normalnego, szczęśliwego życia :-) Ewa
  20. Jeszcze jedno Wam powiem, że NERWICA jako choroba i depresja nie ma nic wspólnego z tym, czy jesteśmy nerwowi czy nie. Nerwica to choroba naszych emocji, naszego ego. Z reszta sami sobie poczytajcie, ale nie na forach.
  21. Ofelia :-) Neurolog wyeliminuje wszystkie choroby związane z układem nerwowym. Czasami, są to zmiany w kręgosłupie, nawet bardzo małe i objawy są jak przy nerwicy, albo są zmiany w głowie, bo np. jak było się dzieckiem i walnęło się głowa przy przewróceniu się. Takie uderzenie w głowę może całe lata nie dawać żadnych efektów i nagle zaczyna się coś z nami dziać. To trzeba sprawdzić. Albo kleszcze się ugryzł i był zakażony boreliozą. Można zostać zakażonym boreliozą i wcale nie mieć żadnego rumienia, a choroba, rozwija się w organizmie całe lata i w końcu daję objawy silnej nerwicy. To wszystko trzeba sprawdzić. U nas lekarze nie są, moim zdaniem, zainteresowani leczeniem człowieka i szukaniem przyczyn jego dolegliwości, szczególni ci w przychodniach, dlatego trzeba samemu dopytywać się i prosić o skierowania na badania. Poza tym lekarze bardzo szybko i łatwo przepisują zamiast leków przeciwdepresyjnych leki z grupy benzodiazepiny takie jak AFOBAM, XANAX, ZOMIREN, TRANXENE i inne. Te leki to sa jak pigułki szczęścia i dość szybko po nich przechodzą objawy, ale te leki nie leczą. One prócz poprawy samopoczucia nic pozytywnego nie dają. Natomiast są to leki, które można brać razem z lekami przeciwdepresyjnymi, które leczą, ale działają z opóźnieniem, dlatego do leków przeciwdepresyjnych takich jak OPIPROMOL, CITABAX, SINEQUAN (sinequan to to samo, co DOXEPIN) i inne podaje leki z grupy benzodiazepin. Natomiast wszelkie benzodiazepiny są silnie uzależniające i branie ich powinno być ograniczone w czasie do 4 - tygodni i KONIEC!!! Jak trafi się na dobrego lekarza i ma się trochę własnej wiedzy i jest się przekonanym, że chce się z tego gówna, jakim jest nerwica czy depresja, wyleczyć. to na 1000% wyleczyć się można. Oczywiście wspomaganie się psychoterapią to połowa sukcesu, żeby, to nigdy więcej do nas nie wróciło. Moge wam powiedzieć, że ja osobiście przeszłam przez PIEKŁÓ, uniezależniając się od benzodiazepiny. Z tego, co wyczytałam, to miałam *łagodne* objawy odstawienie, ale to był HORROR. Trwało to ponad trzy miesiące strasznych objawów, dużo gorszych niż sama nerwica. Odstawiałam, brałam z powrotem, znów odstawiałam . W końcu zmniejszając dawki o 1/8 tabletki co trzy tygodnie, a brałam mała dawkę 2 najsłabsze tabletki dziennie, pozbyłam się tego na zawsze. Te benzo brałam przez 3 lata i nikt mi nie powiedział, że można tylko przez 4 - 6 tygodni!! Napisałam, to ku przestrodze, ale też po to, żebyście czytali na temat leków nie na forach, tylko w opracowaniach medycznych i sami *pouczali* lekarza pytając się po 100 razy o to samo. pozdrawiam i życzę siły do walki i nadziei i wiary, że z tego można wyjść. Ewa
  22. Ofelia 11. Tak niestety to się dzieje. Zrób sobie wszelkie możliwe badania na wszystko, aby wyeliminować poważne choroby. Idź do kardiologa, neurologa, psychiatry od nerwic. Jak będziesz miała pewność, że to nerwica, to lecz tą nerwice. Idź na psychoterapię i bądź konsekwentna w leczeniu, a na pewno z tego wyjdziesz. Psychoterapia nauczy Cię życia w taki sposób, aby nie przyjmować do siebie spraw na które i tak nie masz wpływu, więc szkoda nerwów. Psychoterapia nauczy Cię wielu rzeczy, które pomagają w pozbywaniu się stresów i napięć. Musisz zaufać lekarzom i nie możesz leczyć się sama pod żadnym pozorem... pozdrawiam Cię i życzę powodzenia :-)
  23. Cinek90 :-) Bez względu na swoje obawy, lęki, brak wiary w opinię lekarzy musisz sie leczyć i wierzyć, że leki Ci pomogą. Nie możesz leczyć się sam! jak masz wątpliwości, to idź do dwóch takich samych specjalistów i lecz się. Idź na terapię. Walcz. Jesteś młodym człowiekiem i szkoda byłoby, żebyś resztę życia spędził w gabinetach lekarskich. Z tego można wyjść. Na pewno! Pozdrawiam i życzę wiary i dyscypliny w drodze do zdrowia :-)
  24. Katamaran. Ja uważam, zresztą nie tylko ja, że można pomóc, tylko komuś, kto tej pomocy chce. Natomiast jak ktoś pomocy nie chce, to pomagając na siłę takiej osobie, można zmarnować sobie życie i nigdy nie pozbyć się tak; poczucia winy, jak i poczucia bycia niewystarczająco dobrym, aby w ogóle zasługiwać na życie. Ja uważam, że jeżeli próby pomocy nie dają pozytywnego efektu, to trzeba uciekać jak najszybciej i jak najdalej. Każdy człowiek ma prawo zmarnować sobie życie i 100 sposobów, ale nikt nie ma powodu, aby przy takiej osobie zmarnować życia i sobie i swojemu dziecku. Dlatego napisałam do Ciebie, żebyś wyprowadziła się jak najszybciej, bo możesz dojść do sytuacji, w której nie będziesz mogla już uciec, bo nie będziesz umiała znaleźć siły na taka ucieczkę. Napisałaś ciepło o swoim tacie i że jest daleko, wynika z tego, ze masz dom, do którego możesz uciec. Cokolwiek byś sobie nie myślała i w co nie próbowała wierzyć, to wszystkie wybory są nasze i te dobre i te złe. Pozdrawiam :-) Ewa
×