Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ARKEKRA

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ARKEKRA

  1. Zdrowa1 :-) Oczywiście tak bywa, ale księża maja jednak trochę gorzej, przede wszystkim z powodu braku wykształcenia, prócz seminarium, a to ogranicza możliwość dostania pracy, poza tym księża nie mają niczego. Oni nie maja majątku. Wszystko, co posiadają należy do kurii, dlatego jest im trudniej. Jest jeszcze presja społeczna. To bardzo ważne rzeczy. Oczywiście księża odchodzą z kościoła, ale bez wsparcia rodziny, to bardzo trudne, a nie wszyscy tą rodzinę wspierająca mają. Pozdrawiam. Ewa
  2. Futerko :-) Zrobisz, co zechcesz, ale Baskabaska ma rację, że przedszkolanka będzie się bronić i będą stawiać swój autorytet przeciw opowieściom małego dziecka. Ty jesteś w marnej formie, zdenerwujesz się i kłótnia gotowa, a to z kolei zaszkodzi Twoim dzieciom w przedszkolu. Najrozsądniej będzie albo napisać skargę tak jak poradziła moja przyjaciółka z kuratorium, albo nie robić nic. I pamiętaj, że małe dziecko może walczyć z kolegą, czy koleżanka, ale z panią przedszkolanką walczyć nie będzie, tylko z płaczem zrobi, to, co pani, będzie kazała i koniec!! Przemyśl, to sobie... Pozdrawiam :-) Ewa
  3. Futerko :-) Zasięgnęłam informacji (mam przyjaciółkę w kuratorium) na temat sytuacji w przedszkolu Twojego dziecka i to jest tak: Piszesz pismo do dyrektora przedszkola z prośbą z wgląd do statutu przedszkola dotyczącego nagród i kar, praw i obowiązków (tam jest napisane, co wychowawca może, a czego nie. Stawianie w kącie i jedzenie z podłogi grozi wyrzuceniem wychowawcy z pracy) oraz o sprawdzenie pracy dydaktycznej wychowawcy grupy, w której jest Twoje dziecko i opisujesz to, co Ci synek powiedział i prosisz o wyciągnięcie konsekwencji z zachowania Pani przedszkolanki i jednocześnie prosisz o odpowiedź na piśmie. Możesz napisać jednocześnie do kuratorium skargę i do Rady Rodziców. Tego do kuratorium i Rady Rodziców ja na początku bym nie pisała, ale do dyrektora przedszkola na pewno. Dzieci trzeba chronić! Będą Twoje dziecko traktować jak *świętą krowę* i już nigdy nic złego mu się ze strony pani wychowawczyni nie stanie. Powodzenia :-) Ewa
  4. Futerko, powiem Ci jeszcze, że stawianie dziecka, do kąta pierwszego dnia jest niedopuszczalne. Żadnego dnia jest niedopuszczalne! Nawet gdyby był bardzo niegrzeczny. Samo przyjście w obce miejsce jest dla niego trudne, a stawianie go do konta jest poniżaniem go w oczach innych dzieci. Ta Pani powinna być dla niego tolerancyjna, pogrozić palcem na osobności i wytłumaczyć, że tak nie można się zachowywać, ale nie wolno jej było karać go stawianiem do kąta, ponieważ wytwarza to w dziecko poczucie wstydu, lęku, braku pewności siebie i biernego poddawania się innym. Prawo zabrania stawiania dzieci do kąta tak w przedszkolu jak i w szkole.
  5. Futerko:-) Masz dzielnego synka, już wiadomo, że nie będzie pozwalał sobie *w kasze dmuchać* i dobrze! Co tego mięsa, to poszłabym do kierowniczki przedszkola z pisemną skargą. Nie kłóciłabym się, tylko napisała i zaniosła. Do słowa pisanego muszą się ustosunkować i Ci odpowiedzieć na piśmie, więc następnym razem nie skrzywdzą Twoich dzieci, a jak pójdziesz się kłócić, to będzie tylko Twoje słowo przecie ich słowu i nic Ci to nie da! Powodzenia :-) Ewa
  6. D77 :-) Współczuję Ci, bo to zawsze są duże nerwy, jak ktoś z bliskiej rodziny jest chory. Z Twoim teściem na pewno będzie wszystko dobrze :-) Byłoby fajnie, gdybyś mogła na trochę zmienić otoczenie i sobie wyjechać, np. do sanatorium, ale to pewnie niemożliwe. Trzymaj się i uważaj na siebie. Życzę spokoju :-) Ewa Ja tez się dzisiaj czuje do bani, tak jakby poszczególne części mnie samej nie należały do mnie. Paskudne odczucie...
  7. Futerko :-) Moje dzieci poszły do przedszkola, tak jak Twoje, tylko do 13-tej i początki były straszne! Jeden syn poleciał na salę, jak tylko zobaczył dzieci, a drugiego Pani na siłę odrywała od moich nóg i płakał straszliwie. Sama płakałam, że jestem wyrodną matką, tak krzywdząc własne dziecko!! Taki lament trwał tydzień. Po tygodniu, przebrałam mu buciki na kapcie i nawet nie oglądając się na mnie pognał jeden i drugi do dzieci... Uwielbiały chodzić do przedszkola :-) Powodzenia. Ewa
  8. Zdrowa1 :-) ja oczywiście zgadzam się, że każdy może zmienić pracę, na inną, ale bycie księdzem, to nie praca, to życie. I nawet jak 6 lat się studiuje i jest świadomym wyboru, to mimo wszystko, wyobrażenia o dalszym życiu i pracy bardzo często różnią się od rzeczywistości. To tak jak w małżeństwie. Gdyby ktoś pannie młodej czy panu młodemu powiedział, że za 10 lat będzie nieszczęśliwy na maksa i nie będzie miał możliwości wyprowadzić się, chociażby z powodu braku odwagi, czy pieniędzy, czy konsekwencji, czy chociażby złożonej przysięgi, to tkwi się w takim związku będąc coraz bardziej sfrustrowanym, rozczarowanym i nieszczęśliwym i właśnie wtedy alkohol jest lekarstwem... Każdy, kto przychodzi do kościoła, czy zaprasza do siebie np. kolędę, widzi księdza, ale kiedy ten ksiądz zdejmuje swoje *pracowe* szaty, staje się zwykłym, samotnym człowiekiem, pełnym goryczy i rozczarowań, którego jedyną pociechą jest bezkrytyczna wiara w Boga...
  9. Magdzik :-) Powodzenia jutro u psychologa :-) Dobranoc, buziaczki :-) Ewa
  10. Rolnik 1973 :-) W bliskiej rodzinie miałam księdza, a ponieważ ja lubię rozmawiać i się uczyć, to wiele, wiele godzin spędziłam na rozmawianiu z tym księdzem i...jestem niewierząca, a on zapił się na śmierć, jak nie jeden jego kolega po fachu. Nie wszystkie jest takie proste jak, chodzącym do kościoła się wydaje...
  11. Magdzik :-) Na zakończenie powiem Ci, że w przeciwieństwie do mnie nasz bardzo konkretne powody dla których warto jest zmienić swoje życie na lepsze i naprawić swoje zdrowie i dbać o synka. Ja nie mam żadnych powodów, żeby o cokolwiek walczyć...
  12. Magdzik :-) W samej Polsce 8 milionów ludzi cierpi na nerwice lękowa, a drugie tyle cierpi na inne nerwice. Nikt, kto na taką nerwicę zapadł nie ma dobrego życia. My wszyscy jesteśmy takim nieszczęśnikami, którym los rzuca kłody pod nogi. Ty myślisz, że ja się dobrze czuję? Jeżeli tak myślisz, to bardzo, bardzo się mylisz!!! Stale mam przy sobie telefon komórkowy i pod dwójka mam nr pogotowia, a w ubranie mam wklejone paski z adresem i nr telefonu. Nie dość, że wpadłam w tą pier-oloną nerwicę jak miałam maleńkie dzieci, to jeszcze miałam bardzo lodowatą matkę, która urodziła dzieci, bo tak trzeba, ale zawsze jej przeszkadzały! Ja natomiast marzyłam o takiej prawdziwej kochającej się rodzinie. Zawsze miałam głowę pełną pomysłów i jestem dobrym organizatorem, więc znalazłam sobie prace, która mimo, że ciężka, to daje dobre dochody. Kupiłam moim synom mieszkania, wyposażyłam, a potem mój syn porzucił swoja żonę dla jakiejś zdziry i wszystko się rozpadło. Ja z mężem skaczemy sobie do oczy, syn, co prawda pogodził się z żoną, ale ze mną nie rozmawia, nawet zablokował mnie w swojej komórce. Wnuczka nie widuje wcale! Drugi syn ma swoje życie i tym przede wszystkim się zajmuje. A ja mam już mało czasu na kolejne marzenia i plany i nic mi zostało. Cały mój świat się zawalił, to jak myślisz, jak ja się mogę czuć? To że tutaj na tym forum nie narzekam i nie płacze tylko staram się dzielić swoim doświadczeniem, to dlatego, żeby komuś pomóc, a nie żeby kogoś obrazić, bo wiesz ja nawet nie umiem się skarżyć. Nigdy nie miałam nikogo, komu mogłabym się wyżalić i kto by chciał tego słuchać. Ale jest mi często bardzo ciężko i źle, a mimo to nie poddaje się... Pozdrawiam Cię. Ewa
  13. Futerko, jak wywalczysz dla siebie i swoich dzieci lepsze mieszkanie, to będziesz tak szczęśliwa i tak dumna z siebie, że aż cały świat zmieni się w różowe barwy i będzie Ci się się chciało żyć i śpiewać i tańczyć :-) Wiem, co mówię :-) Całuję Cię Ewa
  14. Futerko, ja nie wiem czy Ty mieszkasz w dużym, czy małym mieście, ale skoro masz jakieś zagrzybione, ruderowate mieszkanie, to spróbuj zawalczyć w Urzędzie Miasta o to, że oddasz, to gówniane mieszkanie za inne, lepsze. Pozbieraj zaświadczenia lekarskie o chorobach Twoich dzieci i Twojej i walcz. To nie dzieje się z dnia na dzień, ale wpiszą Cię na listę oczekujących i z powodu stanu zdrowia, będziesz miała preferencje, ale koło takiej sprawy trzeba stale chodzić. Przynajmniej raz w tygodniu będziesz musiała chodzić z kolejnym pismem proszącym o przyspieszenie przydziału mieszkania. Potraktuj, to jak cel w życiu i walcz. Nie załamuj się i nie rezygnuj. Jak nie dla siebie, to dla swoich dzieci to zrób. Jak będziesz siedzieć, płakać i użalać się nad sobą, to odświrujesz do końca. WALCZ, MASZ O CO!! Powodzenia. Ewa
  15. Magdzik nie chce się mądrzyć, ale ja długo chodziłam na terapie i połowę tego czasu uczyłam się jak nie skrzywdzić swoich dzieci. Piszesz, że wieziesz swoje dziecko na plac zabaw, to znaczy, że jest małe. To z kolei oznacza, że ono absolutnie niczego nie rozumie i jeżeli przytula się Ciebie jak *szalejesz*, to znaczy, że się bardzo boi, a nie że Ciebie rozumie. Ty jesteś dla niego całym światem i tak jak Ty się zachowujesz, tak Twój synek postrzega świat!! Poza tym sama piszesz, że Twój synek jest wspaniały i chcesz go wychować na porządnego człowieka, a jak chcesz to zrobić, skoro sama piszesz, że to *on się Tobą opiekuje i on tu rządzi* Odwróciłaś role życiowe swoje i swojego dziecka! Odbierasz mu dzieciństwo i każesz być odpowiedzialnym za *chorą* mamusię!! Już gorzej być nie może! Biegnij do psychologa najszybciej jak potrafisz i opowiedz, co robisz swojemu synkowi zanim złamiesz mu życie! To jest, może okrutne, co pisze, ale w swojej *chorobie* jesteś niewyobrażalnie nieodpowiedzialna i samolubna!! Piszę to na prawdę z dobrego serca. Ewa
  16. Futerko, ja Cie rozumiem i zmiana otoczenia na pewno dobrze Ci zrobi, tylko musisz wziąć pod uwagę, że wcześniej czy później będziesz musiała wrócić do domu. Wyjeżdża się łatwo, gorzej się wraca. Musisz się do tego przygotować. A jaka jest sytuacja prawna mieszkania w którym mieszkasz? To jest Twoje mieszkanie? Może możesz je sprzedać i kupić sobie gdzie indziej, albo wziąć pieniądze i pojechać na stale do siostry czy brata do Niemiec. Bez pieniędzy długo tam nie będziesz mogła być, więc może zastanów się nad całkowitą próbą polepszenia i zmiany życia swojego i swoich dzieci? Od strony prawnej mogę Ci doradzić :-) Ewa
  17. Magdzik, jak nie zaczniesz myśleć o przyszłości i zdrowiu swojego synka, to *za chwilę*, będziesz miała problemy ze swoim synkiem, bo Twoje zachowanie jest dla niego *normalne* i jest przykładem jak należy żyć, on nie zna innego i od Ciebie się uczy jak żyć, jak się zachowywać i jak postępować. Zacznij myśleć nad swoim zachowaniem, bo krzywdzisz własnego synka, a potem będziesz miała do niego pretensje, że on się źle zachowuje i ma problemy emocjonalne i egzystencjalne, chociaż sama go tego uczysz...!! Zacznij nad sobą panować, albo się leczyć! Jesteś przecież dorosła!!! Chcesz, żeby Twój syn czuł się tak jak ty czujesz się teraz? Jeżeli tak, to jesteś na dobrej drodze!
  18. Choruszek ;-) Badanie jest nieszkodliwe i nic nie kosztuje i warto jest je robić, szczególnie, że Twoi rodzice przeżyli wybuch w elektrowni w Czarnobylu i tak jak wszyscy zostali napromieniowani. W całej Europie nastąpił wzrost zachorowań na tarczycę o 70%. Takie są skutki tego wybuchu. Wszystkie gruczoły wytwarzające hormony, a tarczyca jest takim gruczołem, współpracują z układem nerwowym i zaburzenia takich gruczołów wpływają na nasz układ nerwowy w rożnym stopniu. Warto sobie o tym poczytać. Pozdrawiam. Ewa
  19. Choruszek, ja miałam robione badania 2 lata temu i było ok. , a w tym roku robiłam badania USG tarczycy i wyszło mi, że mam guz na tarczycy i nadczynność. Guz okazał się niegroźną torbielą i muszę robić badania co roku..., co nie oznacza, że Ty masz tak samo :-) Ewa
  20. Baskabaska, ja też tak mam. Nie oglądam, bo cała się boje, ale jak słyszę tylko odgłosy, z horroru w TV, to wyobraźnia pracuje u mnie tak strasznie, że boje się jeszcze bardziej :-))))
  21. Megi71 :-) Ja sobie kiedyś taki *plozder*, jak mówi Twoja sąsiadka przykleiłam na plecach i strasznie mnie grzał, a jak następnego dnia mąż mi go odkleił, to razem ze skórą. Boże, tak mnie to bolało, że zapomniałam o przewianych plecach hahaha
  22. Megi71, Futerko powinna trzymać się od durni z daleka. Ona potrzebuje kochającego, delikatnego i dobrego człowieka, bo już tyle smutku przeżyła w w swoim krótkim życiu, że w końcu należy jej się odpoczynek. Teraz najważniejsze jest jej zdrowie i szczęście jej dzieci i w to powinna włożyć wszystkie swoje siły, pragnienia i marzenia, a miłość sama do niej przyjdzie w odpowiednim czasie. :-) Ewa
  23. Agniesia, to świetny pomysł, żeby futerko, trochę poflirtowała z fajnym facetem :-)
  24. Megi71, ten dupek Futerka, nie tylko nie dojrzał, ale nigdy nie dojrzeje. To dureń o wyglądzie faceta i rozumku agresywnego dziecka i taki zostanie na zawsze. Futerko dasz rade o nim zapomnieć. Szkoda Twoich łez na kogoś, kto tego nie docenia i nie rozumie... Ewa
  25. Magdzik, to wspaniały pomysł z tą biżuterią :-) Już możesz zapisać mnie w kolejce do kupienia. Ja uwielbiam taką ręcznie robioną biżuterie :-) Buziaczki :-) Ewa
×