Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Aga1791

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aga1791

  1. Meguś dzięki za troskę. Byłam tak strasznie przeziębiona, ze jak wracałam z roboty to padałam na pysk, bo miałam temperaturę i straszny katar i dlatego nie pisałam. Widzisz kochana z tymi butami to my mamy kolejną rzecz wspólną co? I czytałam ze dziewczynki tez lubią buciki. No kazdy ma jakiegoś ........., albo szajbę jak mówi Ewa. hihi
  2. Witam wszystkich. Ewo strasznie ci współczuję straty kotka. Ja nawet nie chcę sobie wyobrażać jakbym płakała gdyby coś stało się moim kotom. Już nie będę ci pisać, że to co piszesz to święta racja, bo o tym wiesz. Niestety każdy ma swoje tempo. U mnie jest tak że jakiś czas jest ok, późniejźle i trace nadzieje, a później się poprawia i znów jest w miarę. Ale muszę powiedzieć że w większości przypadków zależy to od tego czy jestem w stanie się zmobilizować, ale staram się. Przepraszam bardzo ze nie pisałam tak długo (bo czytałam was oczywiście), ale nie miałam czasu przez ten remont u syna (jeszcze nie wszystko skończone) i tak się strasznie przeziębiłam, ze cały tydzień zdychałam jak nie wiem co. Jeszcze kaszel mi został. Ale do pracy chodziłam i jestem z tego dumna. Mam nadzieję, że tak już zostanie, bo człowiek musi coś w życiu robić. A w między czasie byłam jeszcze u endokrynologa i na doplerach żył nóg i przepływy w tętnicach szyjnych i kręgowych. Wszystko ok, a tych żył to się bałam, bo d dimery mam podwyższone. Pani doktor powiedziała, że na pewno nie mam zakrzepicy. Teraz jeszcze mnie czeka biopsja guzka tarczycy i badanie przeciwciał tarczycy. Tak zadecydowała endokrynolog, bo po usg tarczycy wyszedł mi jeden wiekszy guzek. A rezonans mam przesunięty na 6 października. Megi71 ja już kiedyś pisałam że mam fioła na punkcie butów! I to jakiego! Ostatnio kupiłam 3 pary w jednym sklepie. Ja mam na pewno ponad 100 par. Mój mi kiedyś powiedział, że może mi ognisko rozpalić z tych butów na środku salonu hihi. Ale nie przeszkadza mi to kupować następnych. Buziaczki dla wszystkich
  3. Będę się żegnać dziewczynki, bo córcia chce mojego laptopa, bo coś u niej nie działa internet. Dobrej i spokojnej nocki wszystkim.
  4. Agniesia to trafne przysłowie. Mój zajmuje się elektronika samochodową i ogólnie samochodami, a nie miał czasu przez 2 miesiace wymienić klamki w drzwiach od samochodu hihi. A w domu to w łazience na górze czekają płytki na docięcie przy prysznicu już dwa lata.
  5. Baskabaska ja swoje meble kupiłam na allegro (hihi). Więc z domu nie musiałam się ruszać. Ale to było wtedy, gdy ta cholera jeszcze mnie aż tak nie dopadła.
  6. Agniesia ja właśnie dlatego zawsze sama maluję, bo złoszczę się strasznie jak ktoś (czytaj mąż) robi to na odwal się. Tu nie domaluje, tam zaciek zostawi. Ale teraz nie dałabym rady sama całego pokoju, a poza tym chciałam syna zaangażować, bo leniuchuje tylko. A zapomniałam wam powiedzieć, że wczoraj byłam z synem u mojej psycholog i powiedziała mi, że koniecznie musi iść na terapię grupową (nie do niej), bo jest strasznie wycofany i brak mu motywacji do działania i będzie miał coraz większe problemy z kontaktami z innymi i nauką (on jest dyslektykiem strasznym). Także doszedł mi kolejny problem i teraz muszę go przekonać do terapii, bo nie chcę, żeby wylądował kiedyś jak ja.
  7. No ten mój salon ma 40 m, ale okna i karnisze zrobiliśmy tak, że są na przyzwoitej wysokości, bo ja mam tam zaraz dach i ten sufit przy oknach jest niżej. Takie trochę skosy ma, ale bardzo lubię tam przebywać, to moja oaza. Tam mam wszystko co kocham. Stare meble mnóstwo kwiatów. Jeszcze go nie dopieściłam. Brakuje mi kilku płócien na ścianach i ładnej ławy przy kanapie, ale kupię dopiero jak znajdę coś co mnie urzecze a za bardzo kieszeni nie wyczyści. Tak upolowałam meble. Moja chrzesna, która ma same antyki w domu powiedziała, że z tymi meblami to interes życia zrobiłam.
  8. Witam! Jeszcze raz dziękuję za życzenia. Nie miałam czasu pisać, ale czytałam od czasu do czasu. Jak mnie cieszy jak czytam, że niektóre z was się nie poddają, podejmuja odważne decyzje i walczą. Magdzik super. Futerko bierz się za siebie. Ja też staram się nie poddawać i na razie jakoś leci. Boli mnie tylko lewa łydka, ale zwalam na nerwicę i działam dalej. Rano było trochę gorzej, ale teraz jest w miarę ok. Agniesia u mnie też malowanie i to jakie. Przyjechały meble dla syna i na duch trzeba było malować jego pokój a on jest baaardzo wymagający i uparty więc sufit na niebiesko ściany na szaro czerwono niebiesko a na największej wieeelka fototapeta, którą dopiero zamówiłam. Już prawie skończyliśmy. Została jeszcze jedna ściana i poprawki. Jutro bierzemy się za skręcanie mebli, a wieczorem z mamą i synkiem idziemy do teatru. I wiecie co? Jak malowałam ściany to w pewnym momencie złapałam się na tym, że nic mi nie dolega!!! Zapomniałam o dolegliwościach i nerwicy!!!! Ucieszyłam się jak dziecko, bo to dla mnie kolejny dowód, że to tylko nerwica. Ewo znowu muszę ci przyznać rację, ale robię to z przyjemnością. To wszystko to szajba jak mówisz! hihi Mamusia przywiozla mi syrop z melisy lekarskiej i przykazała pić codziennie wieczorem. Już wypiłam i zobaczę jak będzie. Baskabaska uwielbiam takie wysokie mieszkania, bez względu na koszmar malowania. Niestety u siebie mam tylko jeden salon, w którym mam prawie 4 metry, no ale on jest wogóle duży i też zbliża się widmo malowania conajmniej sufitu, bo wieszaliśmy taki ciężki stary żyrandol i trzeba porobić zaprawki i pomalować. Ja na szczęście sufitów się nie tykam. Pozdrowionka dla wszystkich
  9. Witam KOCHANE dziewczynki! Baaaardzo, baaardzo dziękuję wam wszystkim za życzonka. Nawet nie wiecie jak mi się ciepło na serduchu zrobiło, aż mi łeżki poleciały. Dzięki jeszcze raz za te piękne życzenia i wierszyki. Kocham was za to. Wczoraj nie pisałam już bo strasznie bolała mnie głowa (myślałam, że będę nią o ścianę walić), a dzisiaj rano musiałam kawałek do ulicy dojść, bo jechałam do pracy z kolegą i ledwo do tej ulicy doszłam. Już miałam się wrócić do domu, ale nie zrobiłam tego i jakoś dałam radę cały dzień w pracy chociaż kiepsko się czuję.
  10. Magdzik23 strasznie ci współczuję, że ta tężyczka tak daje ci w kość. Może się prześpij trochę. Sen to najlepszy lekarz (organizm sie wtedy regeneruje). A dlaczego piszesz, że krzyczymy bo chyba nie zrozumiałam.
  11. Witam wszystkich. U mnie jakoś leci. Nie za dobrze, ale daję radę. Do pracy chodzę i mam nadzieję, że tak zostanie! Kasia przecież ty z tego co pamiętam robiłaś rezonans w szpitalu! To cię informuję, że gdybyś miała stwardnienie rozsiane to rezonans by to wykrył. To bardzo dokładne badanie. Nie masz się już więc o co martwić.
  12. Ja też już się zbieram do spanka zaraz bo jutro przed 6 pobudka. Ale dzięki, bo sie uśmiałam (haha). Jutro mam ten rezonans po południu. Trzymajcie kciuki żebym nie stchórzyła. Dobrej nocki dla wszyskich. Pa
  13. A obok mnie leżą teraz moje dwa koty. Więc mam dwa futerka!
  14. No, ja swojemu też przeczytałam, ale jakoś nie miał ataku śmiechu (hihi)
  15. A ja mam trochę dłuższy ale bardzo mi się kiedyś spodobał (bo taki prawdziwy): Dlaczego nie należy denerwować kobiety przed okresem: Na dobry początek przypowieść: Gość chciał rozweselić żonę przechodzącą właśnie TE DNI, zadając jej żartobliwie pytanie: Ile kobiet, ze stresem przedmiesiączkowym jest potrzebnych by wymienić przepaloną żarówkę? Odpowiedz żony : - Jedna! Tylko jedna! A wiesz DLACZEGO? Ponieważ jest jeszcze ktoś w tym domu, kto wie JAK wymienić przepaloną żarówkę! Ty nawet byś się nie zorientował, że jest PRZEPALONA! Jak każdy mężczyzna siedziałbyś w ciemnościach TRZY DNI zanim by do ciebie dotarło, że coś KURWA jest nie tak! Tacy wszyscy jesteście! Nawet, kiedy już dotrze do was, co się stało, nie jesteście w stanie znaleźć w domu zapasowej żarówki, pomimo tego, że od 17 lat żarówki SĄ ZAWSZE w tej samej pierdolonej szafce! A jeżeli już stałby się CUD i w jakiś niewytłumaczalny sposób znajdziecie w końcu te pierdolone żarówki, to przez dwa jebane dni problemem nie do pokonania będzie POSTAWIENIE KRZESŁA pod żyrandolem i WYMIENIENIE tej PIERDOLONEJ ŻARÓWKI. Kolejne DWA kurewskie dni zajmie wam ODSTAWIENIE tego jebanego KRZESŁA na miejsce! A tam, gdzie ono stało i tak na podłodze zostanie pierdolony, PUSTY, ZGNIECIONY KARTONIK po wkręconej żarówce bo wy nigdy kurwa, ale to NIGDY NIE POTRAFICIE po sobie posprzątać! Gdyby nie my, to do usranej śmierci brnęlibyście po pachy w śmieciach i dopiero gdyby zginął wam PIERDOLONY PILOT DO TELEWIZORA zatrudnilibyście (pod hasłem: AKCJA RATUNKOWA) całą pierdoloną armię do tego jebanego sprzątania! I TAK KURWA DO ZAJEBANIA, CAŁE ŻYCIE Z KRETYNAMI!!!!... Przepraszam za słowa, ale takie są w oryginale.
  16. Marlenna super! Ja już sobi kopiuję te kawały i jutro w pracy opowiem! Hahahaha
  17. Uff Ewo jak dobrze, bo już myślałam, że się pogniewałaś. Nie przepraszaj mnie, nie ma za co. Ja po prostu nie opisałam całej sytuacji (mój błąd), ale nie chciałam się za bardzo rozpisywać.
  18. Ewo, Ewo nie gniewasz się? Chyba cie niczym nie uraziłam? Futerko tylko za długo się nie kąp bo sobie ktoś coś pomyśli (hihi).
  19. Marlenna ja jestem wyluzowana i nie złoszczę sie na Ewę. Tylko tak sobie piszemy i choć Ewy rady są jak zawsze cenne to musiałam wyjaśnić, bo nie opisałam całej sytuacji. W innym przypadku bym sie jak najbardziej zgodziła. I nie obrażam się nigdy na konstruktywną krytykę. Przyjmuję ją i już. Przecież ja wiem ze nikomu sie nie podoba jak ktoś często chodzi na zwolnienia, ale ja ostatni raz byłam ze 3 miesiące temu (chyba jakoś tak) na zwolnieniu i teraz mi sie przytrafiło.
  20. Ewo źle mnie zrozumiałaś a ja nie wyjasniłam wszystkiego. Żadna z koleżanek powtarzam żadna niec za mnie nie robiła! Nigdy nie musiały! Ja jak wracam do pracy to wszystko co robie leży i czeka na mnie. Więc nie przyjmuję do siebie tego że jestem egoistką, bo to większość z tych koleżanek przylatuje do mnie po pomoc i ja nigdy nie odmawiam, chociaż wiem, że niektóre nie są wobec mnie w porządku (wiesz ja jestem zła bo nie piję a im sie zdarza to dość często w godzinach pracy). Mało tego ja nigdy nie chodziłam na zwolnienia i jak trzeba było zostać dłużej bo był okres bilansowy, to ja i jeszcze dwie koleżanki zostawałyśmy pomagać kierownikowi a cała reszta o 15 szła do domu. Tylko jak potem dostawałyśmy większą premię to były dąsy. I dlatego właśnie chciałabym trochę zrozumienia u koleżanek (tych niektórych). I nie czuję sie urazona. To ja nie przedstawiłam całej sytuacji.
  21. Ja wiem ze nie powinnam się przejmować tym na co i tak nie mam wpływu, ale tam gdzie pracuje są nieciekawi ludzie. Po trupach do celu. Ja tak nie potrafię, jak się komuś coś dzieje to lecę w jego sprawie do szefa, a on sie śmieje i mówi że właśnie na mnie czekał i celowo nie zamykał drzwi, bo wiedział, ze to ja zaraz przylecę. Wiesz i najbardziej przykro mi było że jak ja potrzebowałam pomocy Takiej koleżeńskiej bez latania do szefa czy coś tam, z nim to ja się sama dogaduję najlepiej, to jej nie otrzymałam.
  22. Marlenna ja zawsze byłam duszą towarzystwa i wszyscy mogli na mnie liczyć. A teraz nie wiem co się porobiło. Ja też staram się otaczać serdecznymi ludźmi ale niestety nie zawsze jest to możliwe. Mnie na przykład było przykro jak usłyszałam od koleżanki w pracy ze przeze mnie inna koleżanka poszła na zwolnienie, że się odważyła, bo ja choruję i nic się nie dzieje. Nie miało dla niej znaczenia to że to my dwie byłyśmy jednymi z najbardziej cenionych pracowników i każdemu coś sie może zdarzyć. Było mi wtedy strasznie przykro i płakałam, bo myślałam że ona będzie jedna z osób, która mnie zrozumie.
  23. Mylisz się Ewo ja tez czytałam twój wiersz. Jest piękny. Powinien być chyba traktowany jako życzenia powrotu do zdrowia dla nas wszystkich i uczyć wdzięczności za to wszystko dobre co mamy w życiu, ze musimy zacząć to wszystko doceniać. To bardzo wzruszające i prawdziwe jak wszystko co piszesz Ewo. Naprawdę. Nawet wtedy gdy robisz to dość ostro. Ja przyjmuję twoja krytykę i rady, choć nie zawsze sa łatwe w realizacji. Pozdrawiam
×