Cześć kochane.
Sylwi , żebym to ja wiedziała , dlaczego ta terapia nie dała dobrego skutku ,
może winien tu mój charakter bo zwykle jestem na nie. A może dlatego , że byłam
wtedy panienką i jak ordynator stwierdził , że jak założę rodzinę to nie będę się miała czasu rozczulać nad sobą.Okazało się inaczej , jest ciężko .Nawet bardzo.
Czułam że nie jestem traktowana poważnie , ot taki młodzieńczy wybryk.Ale
powodów mogło być więcej. Tak apropos widziałaś już ten Ośrodek ?
Nie masz nic do stracenia , a zyskać coś możesz. Trudno coś doradzić.Naprawdę. Sprubój , może będziesz miała więcej szczęścia.
Dziewczyny - wiecie co przydało by się nam takie własne miejsce na ziemi, takie
miasteczko, gdzie byśmy nie czuły się samotne, byśmy czuły się rozumiane przez
szefów w pracy , nie krępowały byśmy się wyjść ze mszy np. cztery razy , opuścić kolejkę w markeci itp. itd. Bo my nie umiemy już normalnie funkcjonować
w tym społeczeństwie. Dobry pomysł co? Trzeba coś robić, żeby nie zwariować.
To narazie.