
zofiaa
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez zofiaa
-
mała: w szpitalu czuję sie jak ryba w wodzie i nie ważne czy jestem pacjentem czy jestem w pracy. Poprostu bezpiecznie.
-
misia gdzie jesteś???
-
Witajcie kochani! U mnie coś dziś pękło i popołudniu poczułam niepokój i lekki zawrót głowy. To napewno związane z moimi przeżyciami z świąt.Przespałam się, popijam soczek bananowy i czuję się lepiej. Mam tą nerwicę gdzieś! Aliska tak mi przykro z powodu Twoich świąt. Na te szybkie bicie serca moja mama bierze Propramolol i nawet dobrze się czuje.Tylko że trzeba go brać długo. Kikuś: może na te suchości i ślinotoki w buzi spróbuj pożuć gumę. Ja ostatnio żuję, bo mam wrażenie, że z gumą czuję się pewniej. Kurcze , całe życie nie lubiłam żuć gumy, a tu masz. Madziowa: widzisz? przyszła koza do woza (koza - czytaj mąż). On nie myślał, że Ty z tym rozstaniem na poważnie. Sytuacja cała musi dojrzeć do rozwiązania. Ja myślę, że sama się wyklaruje. Powodzenia. Trzymam za Ciebie kciuki.
-
i nie zrażaj się. To są tylko ludzie. Wiem to bo na codzień z nimi pracuję. Jest wielu wśród nich miłych i naprawdę bardzo pomocnych.
-
betunia: na dzień biorę połowę Asertinu 50 a na noc Miansec 10. Czuję się po nich świetnie i nie miałam żadnych ubocznych działań . Asertin biorę od 2 i pół miesięcy a Miansec od 8 miesięcy. Musisz poszukać innego psychiatry, który przyjmuje na NFZ. Moja mama chodziła kiedyś co 3 miesiące w jednaj takiej przychodni, a w drugiej znalazłam jej , co przyjmuje codziennie i też bezpłatnie.
-
kikuś Bardzo się cieszę, że dobrze Ci idzie. Entuzjazm i radość .Ta klucha to sama wiesz , że przechodzi.Trochę pomęczy i przestanie. Pisałam Ci o kropelkach, ale ja ich nie biorę tylko moja mama. I od niej wiem, że pomagają. Ja stwierdziłam po tych świętach , że chyba jestem już zdrowa (tfu,tfu odpukać).Przetrwałam dzielnie kryzys.Nie mam lęków, ani innych przypadłości.Mama dziś zrobiła sobie badania na tsh i ft3 i ft4.Zobaczymy co wyjdzie. Pielęgniarka która pobierała jej krew miała też nerwicę serca i wyleczyła się Propronolem. Brała przez rok, więc moja mama zakupiła go w aptece i serce się uspokoiło. Z mamą jest o tyle dobrze, że nie ma żadnych lęków , więc jak serce będzie dobrze biło to i choroby nie będzie. Wiesz, jak byliśmy u mamy w szpitalu moje dziecko cały czas płakało, a potem mówi mi że strasznie ją migdałki ściskają. Ja wytłumaczyłam jej , że czasem jak się człowiek zdenerwuje to tak jest i jak jej nie przejdzie to dam jej sytopu, no ale dzięki Bogu przeszło. Coś mi się zdaje, że wdało się dziecko do mamusi, babci i prababci eh... Kurczę zostawiłam u mojej mamy moje najwygodniejsze byty i w czym ja po Krakowie będę śmigać? No ale jest okazja by kupić sobie wygodniejsze he,he.Bardzo się cieszę na ten wyjazd.Ma nadzieję, że nie sprawimy Ci tym wielkiego kłopotu.Będziemy grzeczni :)
-
NOWA: wiem dokładnie jak to jest, wiem co czujesz. Najlepiej wziąć coś na sen i przespać się.Ale pewnie nie możesz, bo serce ci wali. Rób coś. Kobietom najlepiej wychodzi szorowanie i czyszczenie kuchni lub łazienki. Mam nadzieję, że ci pomoże. Buziaki!
-
rammstein: widzisz ja już jestem na takim etapie , że już niczego chorobliwie się nie boję.Wcześniejsze moje lęki dotyczyły przede wszystkim śmierci osób bliskich.Oprócz tego miałam irracjonalne lęki typu: straszny cień na ścianie, ciemne straszne drzewa. Takie dopingowanie siebie jakie stosujesz pomaga faktycznie, ale na chwilę. Ja wymyśliłam obie system nagradzania siebie. Jak mnie coś przykrego spotkało, bądź źle się czułam kupowałam sobie jakiś ciuszek lub zjadałam moje ulubione m&m-sy. Pomalutku, pocichutku wyprowadziłam się na prostą.Oczywiście biorę leki i bardziej niż zwykle podziwiam budzącą się do życia przyrodę.Mało myślę, nie rozdrapuję *starych stupów*, wspominam tylko te dobre chwile i dużo marzę.Pozdrawiam Cię serdecznie!
-
kochani moi! Nie pisałam bo przez te święta miałam niezły kołowrotek. W sobotkę z samego rana wyjechaliśmy do rodziców. Mieliśmy jeszcze zachaczyć o zakupy w Legnicy, ale okazało się , że moja mama wylądowała znów na pogotowiu i gnaliśmy na złamanie karku. Horrrorrr! Wypiłam łyżkę Hydrksyzyny i myślałam, że dla mnie też trzeba będzie szukać izby przyjęć. Ale dałam radę cudem. Na izbie mama leżała na obserwacji z objawami silnej paniki. Puls 150 w stanie spoczynku. Porobili jej ekg 2x , pomierzyli ciśnienie i trochę się wkurzyłam bo nic poza tym. Poprosiłam jeszcze żeby dolecili morfologię , magnez i potas. Okazałao się , że ma zamało potasu. Dali 2 zastrzyki z Relanium i Propranolol.Lekarz przepisał Sedam (benzo) i potas. Dokupiłam kropelki l72 i pojechaliśmy do domu. Wczoraj spoko.A dziś od 4.30 rano znowu jazda. Nabrała się znowu lekarstw i pomalutku dochodzi do siebie. Te kropelki są naprawdę rewelacjne! Pomagają. Myślę, że pomogą bardziej jak dłużej je pobierze. Jutro ojciec ma umówić kardiologa prywatnie. Ja już jestem w domu. Mam tylko nadzieję, że ta noc dobrze jej upłynie, że pośpi spokojnie. Ja trzymam się dzielnie. Kurcze! W sytuacjach awaryjnych zawsze staję na wysokości zadania i jestem opanowana, aż mąż pyta co pewien czas jak się czuję , a ja spoko. Z tego wszystkiego dziś zapomniałam o moich lekach i wzięłam dopiero w południe. No to tyle co u mnie. Mam nadzieję, że mieliście spokojne święta! Buziaki dal wszystkich!
-
Biorę laptopa do rodziców to będę z Wami.Buziaczki dla Kiki,Madzowej, Misi,Dzidzi, Paulki, Ilonki, Betuni , Kitty i wszystkich innych znajomych!
-
hej kochani! U mnie dobrze. Aliska: mam podobną sytuację co Ty. Chodzi o moją mamę.Ona też ma nerwicę. Zaczęła jeść psychotropy, które urządzały jej totalną jazdę. Odstawiła je. Nie bierze ich już ponad tydzień, fatalnie się czuje i dziś miała duży skok ciśnienia, tętno 140.Ledwo doczłapała się do sąsiadki, żeby jej pomogła. To wyprowadza ją kompletnie z równowagi.Tak żle to nigdy w życiu się nie czuła. I najgorsze jest to , że ta sytuacja podcina jej skrzydła . Wpada w jakiś pesymizm. Też mam taką metodę jak Ty , dzwonię do niej po kilka razy dziennie bo mieszka daleko. Całe szczęście, że już jutro będę z nią, bo jedziemy do rodziców na święta. Wezmę płyty E.Foley do relaksacji. Cholera nigdzie nie mogę dostać tych kropelek!!!!Ta sytuacja strasznie mnie wkurza. Nic złego ze mną się nie dzieje, ale staję się taka jak kiedyś tzn. wulkan emocji i obwiam się tego że za jakiś czas i mi to się odbije na zdrowiu. Kląć mi się chce i kryczeć na całe gardło. Jak nie urok to sraczka. Na św.Bożego narodzenia to mama musiała się o mnie matrwić a na Wielkanoc ja o nią. Jakie to wszystko pogrzane. I już nudne do zżygania.Ciągle to samo. Najgorsza jest bezradność. Ale ja się nie dałam nerwicy pożreć i mamy też jej nie dam. Będę walczyć nie tylko o siebie. Aliska życzę Ci wytrwałości, dużo zdrówka i spokoju dla Ciebie i córci.
-
Misia, madziowa, dzidzia coś dawno Was nie było? Co porabiacie?
-
Kikuś bardzo się raduję Twoim zdrówkiem. Ciągle namawiam mamę, żeby poszukała po aptekach tych kropelek, ale ona jest oklapnięta. Ma już dość leków i ich działań ubocznych. Boi się ich jak diabeł wody święconej.Mówi, że musi odpocząć , bo tak dały jej popalić, że jest wykończona. I na nic moje gadanie, że to jej pomoże eh... Jak nie znajdzie to zamówię jej przez internet, nie będę Ci zawracać głowy.
-
hej dziewczyny i chłopaki! U mnie wiosna w sercu. Kurcze dobrze się czuję! Chociaż wczoraj wieczorkiem poczytałam sobie na necie o hiperwentylacji i niby wszystko w porządku, ale jak odeszłam od komputera to tak mi się słabo zrobiło, że musiała się położyć na 20 min. Chyba przy tym czytaniu zhiperwentylowałam się he,he. Ale nie roztrząsam tego , nie myślę, że znowu wróciło i pewnie dlatego wstałam dziś jak nowo narodzona. Nie należy oglądać się za siebie tylko zawsze patrzeć do przodu jak czołg i mieć nadzieję i wiarę. Bardzo się cieszę, że dziś wszyscy tacy zajęci życiem i nie siedzą na necie, oprócz Ilonki, która jak sama pisze, ma dyżur. Ale to dobrze, że zawsze jest ktoś taki do nagłych przypadków :) Buziaczki Ilonko Ci przesyłam.
-
hej kochani! U mnie dobrze. Troszę jakby mnie serduszko chciało pobolewać, ale to tylko jakieś słabiutkie uczucie. Czuję się normalnie. Dziś złapałam się na tym, że zapominam o naszej koleżance nerwicy. Podjechaliśmy pod aptekę z mężem wykupić receptę i wybiegłam ochoczo a mąż spytał się mnie czy iść ze mną i właśnie w tym momencie zajażyłam, że ja bez niego nigdzie nie chodzę i że przecież mam nerwicę.Jakby się nie spytał (oczywiście nie mam mu tego za złe) to poszłabym jak z procy. Mimo wszystko poszłam sama i postałam w kolejce i było całkiem nieźle. Jutro jadę z moim dzieckiem do laryngologa, bo wg jej relacji mucha wleciała jej do ucha- niezłe jaja. Lekarz w mojej pracy zajżał jej do ucha i faktycznie coś tam jest, ale nie podjął się działań, żeby gorszej krzywdy nie zrobić. Pozdrawiam Was gorąco. Piotruś dobrze, że do nas zaglądasz. madziowa gdzie mieszkasz ? co słychać u SZ.P. męża? kikuś: jak tam kropelki? Pytałam dziś o nie w aptece ale nie mieli. Muszę w innej poszukać. Kitty: nie stresuj się nową pracą. Ona Ci napewno pomże. Ja też za jakiś czas zmieniam miejsce pracy i nie boję się nowego tylko żal mi się z tą rozstawać. To nowe wyzwanie, żeby postawić się do pionu.
-
piotruś: ująłeś mnie swoją historią.Myślę, że Twoje lęki są podświadome, jak każdego z nas. Niby życie jak życie a jednak w naszych głowach kotłuje się coś o czym nie mamy zielonego pojęcia. Poprostu nasze mózgi żyją sobie swoim życiem. Jesteś młody, mądry ,więc myślę , że dasz radę przezwyciężyć bestię, czego Ci z całego serca życzę.
-
kikuś: musimy się zgadać na gg, mój 6712513, bo to już maj za pasem.
-
felixa: może masz raję, ale myślę, że lęk może być działaniem ubocznym leku i w kółko macieju. Eh...
-
madziowa: ale dałaś !!! Ja myślę, że twój mąż uważa, że to normalna sprzeczka małżeńska, po której wszystko wróci na swoje miejsce.Czy on wie, że to naprawdę koniec? Kochana ja ze swojej strony życzę Ci wytrwałości i konsekwencji w podejmowaniu wyzwań.Wierzę, że ułożysz sobie zycie tak żeby odnalźć szczęście.Kto wie? może jest ono tóż,tóż.
-
hejka! Jak cudownie poczuć znowu lato! Kurcze, dzisiaj to ani razu nie pomyslałam o nerwicy, bo się jakoś do mnie nie odzywa, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Po pracy zamówiiśmy pizze bo szkoda nam było marnować popołudnia. Wybraliśmy się na spacer do lasu. W lesie jest przecudnie. Ptaki śpiewają, ciepeło w powietrzu i w sercu, eh... Najważniejsze , że już nie mam lęków, a o rszcie najzwyczajnij w świecie nie myślę.Jest pięknie i żyć się chce. Mama moja jakoś też daje radę.Znowu ma nowe leki i przeżywa dylemat czy je brać czy nie, czy będą skutki uboczne, czy pomogą?Dobrze, że lato się zaczyna to działka ją trochę pochłonie i może pomału też zapomni o nerwicy.
-
mezczyzna40 zimne poty i coś jeszcze ? Na nerwicę to chyba za mało. Byłeś u lekarza? Jeśli nie to chyba czas najwyższy. 2 miesiące to długo.
-
stokrotka: no to chyba tak działa, że jak się czujemy potrzebni, to stajemy na wysokości zadania i mobilizujemy w sobie wszelkie siły. Jak coś musimy to robimy.Dopiero kiedy nic nie musimy odpuszczamy sobie i pozwalamy sobie na lęki i chisterię.Skąplikowane to i nie do ogarnęcia. Czemu musimy zastanawiać się nad prosymi życiowymi sprawami.Jakbyśmy stworzeni byli do filozofowania. Kurcze już się tym trochę znudziłam i może dlatego coraz łatwiej zapominać mi o nerwicy.
-
ilonka jak byś chciała pogadać o swoich sprawach to służę gg.6712513.
-
kika: szukam sposobu na wyczucie tego, co jest nerwicą a co skutkiem ubocznym leków i nie mam na to pomysłu. Chodzi mi o ciebie i o moją mamę. Ciągle myślę, że te wasze przypadłości nie są od leków, ale myslę też że może to naslnie nerwicy po lekach, a może nezależnie od nich. Kurcze jakie to skąplikowane. Tak bardzo chciałabym wam pomóc, bo wiem że bez chemii to baaardzo trudne.Ale jak ją brać kiedy macie takie jazdy.Cholera jasna i szlag by to trafił! Musisz pamiętać, że potem jest dobrze. Wiesz to przecież. Musi być. Pozdrawiam Cię serdecznie!
-
zuza: bjork jest super. Kiedyś dawno , dawno temu jak byłaś małą dziewczynką był taki teledysk bjork jak biegnie z misiem przez ciemny las.Coś w naszych klimatach.Napisz nam jak tam we Francji? Buziaki!