
Allicja
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Allicja
-
Od dwóch dni cisną mi się same przekleństwa na tą cholerną arytmię. Wykańcza mnie od wczoraj. Mam albo co drugie uderzenie dod. skurcz albo trzy cztery normalne bicia i znowu skurcz, w każdej minucie po kilka skurczy, osiwieć idzie. Już ledwo dyszę tak mnie męczy ta dwudniowa arytmia. Każdy skurcz to od razu przytyk w gardle, jakby serce przez jakiś tłok przechodziło. Kur.........cy można dostać. SYLKA2015 no tak pięknie to u mnie nie ma, że z tysięcy przeszło do setki, to chyba marzenie ściętej głowy. Wyjaśniam mój wcześniejszy wpis. Miałam już w życiu kilka holterów i czy czułam skurcze czy nie to ilości zawsze były takie same, różnice bardzo minimalne. Dlaczego napisałam, że czułam 100 a nie tysiące. Bo jak mam arytmię taką jak napisałam na początku posta, że co drugie uderzenie nie takie jak trzeba albo kilka na minutę to wtedy wiem, że mam arytmię, wiem, że źle się czuję, złoszczę się, denerwuję i nie ukrywam, że boję się. Jak mam arytmię nawet w większych ilościach ale jest to co parę/paręnaście minut, przeskok pojedynczy to się tym nie przejmuję, bo potknie się coś tam w sercu co jakiś czas więc paniki nie ma i temat do ogarnięcia i się nad tym nie skupiam i uważam, ze mam wtedy mało skurczy a dzień cudowny. Kiedy tłucze co chwila i potrafi do tego gromadnie to nie ma zmiłuj się, nawet spokojnego człowieka wyprowadzi to z równowagi i nastraszy nieźle. Poza tym czasami mam skurcze bez przytyków w gardle, czasami są odczuwalne ale bardzo delikatnie a czasami łupnie każdy skurcz jakby mi się serce odrywało. Jak widzisz mam różne odczucia i różne dolegliwości, dlatego opisałam, że dzień miałam cudowny i skurczy niewiele, ale wcale nie jest powiedziane, że jakbym miała w tym dniu holtera to byłoby tak jak zawsze a nie tak jak ja to czułam. Leki biorę tylko doraźnie. Piszecie o herbatkach. ja chyba jestem twardo stąpającą po ziemi i nie wierzę w różne cuda wianki. Oczywiście metoda placebo znana jest i mi ale wierze w medycynę niż w jakieś nalewki, ziółka, odprawianie czarów, czy różdżki. Nie przeczę, że efekt placebo czyni cuda ale bardziej dla psychiki niż stanu faktycznego. Sama nie stronię od różnych herbatek ziołowych, piję melisę ale czy wierzę w jej moc? nie bardzo, piję bo lubię jej smak, piję bo niby uspokaja, na pewno nie zaszkodzi. Nie zniechęcam do eksperymentów ziołowych, co do leków trzeba być zawsze ostrożnym. Wiem, że jak człowiek jest wykończony jaką dolegliwością, do tego utrudniającą życie to zjadłoby się/wypiło wszystko. POZBAWIONARAD.......te Twoje dolegliwości gardłowe są według mnie od refluksu. Rzeczywiście masz z tym przekichane. Jak mnie atakuje mój refluks to też przez jakiś czas mam bóle gardła tylko nie mam ropnych stanów gardła/migdałów tylko paskudny ból gardła. Dziwne natomiast jest dla mnie Twoje przybieranie na wadze mimo diety. 4-5 kilo na miesiąc to jest coś nienormalnego, to jakaś anomalia, mówiłaś o tym jakiemukolwiek lekarzowi, to jest za duży przyrost. Zdecyduj się na leki psychotropowe, chociaż spróbuj na jakiś czas, zobaczysz czy zaobserwujesz jakąś zmianę. Marnujesz życie na męczarnie. Twój lekarz wie, że masz takie problemy? skoro nie potrafią Cię do końca zdiagnozować, co jest problemem ciągłych infekcji gardła, antybiotyki często brane rozwalą Ci wątrobę, żołądek, jelita, w końcu przestaną na Ciebie działać ja bym poprosiła lekarza o skierowanie do szpitala i tam Cię przebadają wzdłuż i wszerz i będzie sprawa jasna czy coś Ci dolega czy nerwy tak na Ciebie działają. Piszę posta, mózg zajęty jakimś myśleniem, o sercu nie myślę a ono sobie tyka jak chce, tak jakbym szła drogą i co drugi, trzeci krok upadałabym na glebę, tak bije moje serce, kur wacka podziobał.. Uciekam bo już bluzgam. Ktoś z Was też ma takie upierdliwe serce? Trzymajcie się.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Strasznego byka walnęłam *pokarze*, oczywiście pokaże. A skoro się musiałam jeszcze raz odezwać to zapytam. Ostatnio, któraś z dziewczyn wspominała MARY10, nie wiecie co tak zamilkła? Zawsze przywoływała nas do pionu a tu cisza jak makiem zasiał, ktoś, coś wie?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
SAKREBLE 2 jeden skurcz prawidłowy drugi nie to nie salwy tylko bigeminie. Ponieważ mam to często i wyłapane wielokrotnie na badaniu dlatego twierdzę, że to nie salwa. Bigeminie jak nawalają to jak puls mamy np. 70 uderzeń na minutę i tłuką bigeminie to ciśnieniomierz pokarze puls 35, paskudna arytmia. Salwy to są jak łupnie tak kilka pod rząd bez normalnego rytmu, mam też salwy ale trudno mi je odróżnić, czuję wtedy takie nagłe rypnięcie jedno za drugim, kilka pod rząd. POZBAWIONRAD.......u Ciebie to nerwica a może i depresja się wyłoniła i to powinno być Twoim głównym celem leczenia. przeszłaś tyle badań na gardło i nic Ci do tej pory nie wynaleźli. Nerwica ma to do siebie, że skupia się na tym czego się boimy u większości z nas serce u Ciebie gardło. Powinnaś przejść solidną psychoterapię a może i leki psychotropowe bo sama możesz się nie wykaraskać. Szkoda dziewczyno marnować swoje młode lata, weź się solidnie za leczenie, dobrze radzę, bo będzie się pogarszać jak czegoś nie zrobisz. ANISAHHH i dlatego śmiem twierdzić, że lekarze zbyt pochopnie przepisują leki. Idąc do lekarza mamy prawo mieć podwyższone ciśnienie, ktoś mądry nazwał to syndromem białego fartucha i rację miał. Nie wczytywałam się w metody relaksacyjne bo ja staram się nie nakręcać, nie denerwować, nie przejmować się byle czym, nie było mi to potrzebne. Jak gorzej się czuję to położę się, spokojnie oddycham, coś poczytam, wyjdę gdzieś, odganiam negatywne myślenie. Nie skupiaj się nad tym co Ci jest i nie wsłuchuj w siebie, bo zawsze coś strzyknie, coś pobolewa to normalne ale im więcej nad tym się skupiamy to dana dolegliwość nie mija tylko narasta, trzeba odwrócić od tego swoją uwagę. SYLKA2015 najlepiej to echo, zresztą nie tylko ale i każde badanie obrazowe robić na tym samym sprzęcie. Takie minimalne zmiany w zastawkach dla jednego lekarza są widoczne dla drugiego nie, jeden lekarz ma czujniejszy sprzęt i oko to dostrzeże w innym gabinecie jest jakaś staroć i nie wyłapie wszystkiego. Ogólnie kardiolodzy jak jest minimalna niedomykalność zastawek czy też śladowa uważają, że tragedii nie ma a rzeczywiście ma to mnóstwo ludzi. A u mnie dobrze a nawet bardzo dobrze, jestem po moich badaniach i jest dobrze, hura, hura, hura (musiałam się pochwalić). A serce na razie też nie mogę narzekać, bo 100-200, 300 skurczy na dobę, które czuję, rozłożone w czasie czyli co jakieś parę/paręnaście minut skurcz dodatkowy to bez problemu, problem jest wtedy jak tłucze źle w każdej minucie. Trzymajta się ludziska , zaraz weekend to sobie odpoczniemy albo ruszymy na świąteczne zakupy a może chałupy będziemy wywracać do góry nogami, żeby błyszczały co kto woli, co kto lubi.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ANNAM1982, u mnie skurcze a właściwie arytmia bo miałam różnego rodzaju na raz zaczęła się nagle, jednego dnia trafiłam jak Twoja chrzestna do szpitala. Później było to już cały czas. Mogę Ci tylko powiedzieć, że ja też lądowałam w szpitalu na unormowaniu serca, na jakieś parę godzin po kroplówkach, lekach wyciszało się serce i za parę godzin znowu to samo. Nie ma co się zastanawiać, tylko niech idzie do kardiologa, porobi wszystkie badania, echo, holter, zbada sobie tarczycę, trzeba to wyjaśnić do końca. JACKOP no nie każdy z tych leków wyciszyłby Ci serce, ale trochę nerwy uspokoił na pewno milocardin czy isoptin mógłby. Przeszło to najważniejsze. A nie pomyślałeś, że w pracy tłukło a w domu wyciszenie? jakoś w herbatkę bym nie uwierzyła, że uśmierzyła skurcze, bardziej skłaniałabym się, że psychika zadziałała, poczułeś się bezpieczny, bo w domu i uspokoiło się serce, ale to moja teoria. A ja dziś mam dobry dzień, serce łagodne dla mnie, pfuuu żeby nie zapeszyć, jutro odbiór wyników, może jeszcze pożyję, trzeba wierzyć, że radiolog będzie łaskawym okiem patrzył na moje badania.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ANISAHHH to zgadzamy się w tym, że psychika ma duży wpływ na nasze serce, jak mi tak tłucze w każdą stronę i mam możliwość, to od razu kładę się i staram spokojnie, równo oddychać. Może skurczy do końca nie wyciszy ale przyśpieszenie serca bardzo często. Serce na pewno kocha spokój, który nie zawsze możemy mu ofiarować. W żadnym razie nie namawiam Ciebie czy kogoś innego na psychotropu, bo sama też ich nie biorę. Poczytałam sobie trochę o nerwicach, lekach wyciszających. Raczej nie ma nerwicy serca, to taka ludzi potoczna nazwa, bo akurat przyczepi się na nasz najsłabszy punkt, u nas serce, u innych żołądek i nazywają to nerwicą żołądka czy inne nazewnictwo, zależy kto na co cierpi. Jeśli coś atakuje dany narząd przy nerwicy to są to objawy somatyczne właśnie nieszczęsnej nerwicy, ulokowane w tym czy innym miejscu. W kwestii cyt. * Pewnie gdybym miała też inne dolegliwości np. nerwicowe bóle głowy, biegunkę, drętwienia itp. to łatwiej byłoby się zająć tylko i wyłącznie psychiką.* i chodzi Ci tutaj o przyjmowanie leków, gdyby oprócz serca towarzyszyły Ci inne objawy to leki wtedy na tak, jeśli nie towarzyszą, to raczej na nie. I tutaj się z Tobą pozwolę nie zgodzić. Skoro panikujemy na punkcie serca, mamy przyśpieszony puls, towarzyszy nam przy tym jakiś lęk a lęk jest objawem nerwicy, jak nerwicy to do leczenia. Poza tym każda nerwica od czegoś się zaczyna, od traumatycznych przeżyć, jakieś paranoi na punkcie swojego zdrowia, trudnego dzieciństwa, niedobrego szefa i wrednych koleżanek, wymieniać można mnóstwo, wiesz o co chodzi. Coś jest zawsze zapalnikiem. Tu u osób na forum jest serce i ciągły strach o niego, ciągłe lęki, żeby arytmia minęła, żeby się nie pojawiła, oooo serce źle bije, poza tym pisałaś, boisz się skupisk ludzi, jakiś telefon przyśpieszy Twoje serce, czyż to nie są lęki, a co to są lęki, to wynik nerwicy, więc droga ANISAHHH, nie tylko masz problem z sercem ale masę innych niepokojących objawów. Pamiętaj, że nerwica nie leczona z czasem może powalić i mogą dojść inne objawy utrudniające życie. Żeby nie było, że się uczepiłam Ciebie, większość osób z tego forum ma to co Ty, tylko Ty się do tego przyznajesz i nie boisz się powiedzieć, że winisz psychikę a inni się przed tym strasznie bronią, jest serce i tylko serce, głębiej nie wnikają. Co do leków, SSRI działają długoterminowo, może i niszczą wątrobę, tego nie wiem, co nie niszczy, kotlet schabowy, smażony też niszczy, alkohol też niszczy i czekolada też niszczy a może i zatrute powietrze też i cała chemia w żarciu niszczy nas strasznie, nie unikniemy wielu rzeczy. Leki typu Xanax, Afobam, relanium, prozak, to nic innego jak tabletki szczęścia, może nie niszczą wątroby ale niszczą mózg, uzależniają jak narkotyki, trzeba zwiększać szybko dawki, dają ulgę prawie natychmiastowo ale można stosować doraźnie i krótkoterminowo. Pewnie, że jak się weźmie raz na jakiś czas nie zabije, nie zrobi szkody a odpręży i da poczuć się wolnym. Hydro, słaby lek, dawany w szpitalach przed zabiegami, na SOR-ach jak trzepią nerwy, nawet dzieciom, żeby były spokojne. Podobno nie uzależnia tak bardzo, chyba najmniej szkodliwy. To akurat posiadam od kardio, mam w apteczce i może 2-3 razy w roku sobie łyknę w trudnej sytuacji, ale chyba mnie otumania i usypia a nie o taki efekt mi chodzi. Propronolol, rzeczywiście stary lek jak świat, kardiolodzy od niego odchodzą, tani, na SOR-ch stosowany. czasami te stare, sprawdzone są lepsze niż te nowej generacji, na jednego podziała, na innego wcale. Pewnie duży wpływ mają koncerny farmakologiczne co dany lekarz ma przepisywać, wiemy o co chodzi. Myślę ANISAHHH, że rozumiemy się w wielu kwestiach, jesteś obeznana w temacie więc na pewno wybierzesz dla siebie dobrą drogę.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć towarzystwo niedoli:) U mnie bez zmian, dni lepsze, dni gorsze, sinusoida jakaś. Może to prawda, że jesień choć piękna i kolorowa to jednak smutna, zimna i powoduje jesienne depresje, smutki i gorsze samopoczucie. Zmienne pogody, zmienne ciśnienie atm. i spadek formy nas ludzików. Jakiś i mnie smutek dopadł, pewnie dlatego, że tych dni gorszych jest u mnie więcej niż lepszych. Na próbę wysiłkową zaleconą przez moją kardio jeszcze się nawet nie umówiłam, brak czasu, chęci, muszę pierw zaliczyć ważniejsze wyniki badań i wizyty. Łykam dalej Aspargin, bo mam tendencje do spadku potasu a magnez nie zaszkodzi bo kawy sobie nie odmawiam więc uzupełniać warto. Dostałam od kardio końską dawkę witaminy D bo spadł mi Jej poziom. Propranolol ostatnio zapisany w jakiś *tragicznych* akcjach serca już raz wykorzystany, pomógł uspokoił serce ale w połączeniu z Hydro. Moja kardio tak mi doradziła, jak serce mi tłucze, czuję jazdy z sercem to połączyć sobie oba leki, oba mam w minimalnej dawce i łyknąć, zrobiłam to, sprawdziłam, pomogło. Na szczęście w większości przypadków radzę sobie sama ze skurczami ale mam czasami bardzo kiepskie dni sercowe i wtedy korzystałam z SOR, a tak tego nienawidzę, teraz może ta mieszanka mnie jakoś ochroni i uspokoi serce. Biorę to od wielkiego dzwonu. To tyle z mojego sercowego życia. ANISAHHH roześmiałam się czytając końcówkę Twojego posta i pytanie, co masz zrobić mając taką wiedzę? To nie jest śmiech z Ciebie, tylko pomyślałam sobie (a wyobraźnię mam bogatą), że wszyscy mamy podobne teorie, że to szkodzi, tamto szkodzi, tu się źle czujemy, tam się źle odnajdujemy, serce wali, skacze, tupie. No i co mielibyśmy robić w takim wypadku, chyba zamknąć się w czterech ścianach, unikać ludzi, telefonów, listonoszy, stać się odludkami, żeby tylko nikt i nic nas nie wyprowadziło z równowagi, nie spowodowało stresu i nie daj Boże złej pracy serca. Tak się nie da, nie może nas *takie coś* zamknąć na świat, na ludzi, na życie, na przyjemności i na sytuacje stresowe, które w życiu były, są i będą, nie unikniemy tego, to część życia. Do tej pory nikomu z nas nic się nie stało, serca mamy zdrowe tylko płata nam figla praca serca ale czy psychika tego nie robi w wielu wypadkach, ja twierdzę, że jak najbardziej. Pamiętaj nie śmiałam się z Ciebie czy Twojego wpisu tylko tak jakoś uruchomiłam swój czarny scenariusz naszego życia, wyjaśniam żeby nie było niedomówień. Mówisz, że psychotropy są toksyczne i wolisz bez nich żyć, oczywiście to każdego wybór ale co nie jest toksyczne. Ludzie trują się betablokerami, gdzie serca mają zdrowe a już walą w nie leki, co będzie później, jakie dawki wtedy leków i czy pomogą. Łykają masę innych leków, każdy z nich na jedno pomaga na drugie szkodzi. Uważam, że bardzo dużo osób ma szybkie bicie serca, nierówną pracę od nerw, stresu, lęku, obawy o swoje serce czy nie dostanie zaraz zawału/wylewu, skupianiu się na pracy serca, to też natręctwo nerwowe, wsłuchiwaniu się w serce, ooooo zabiło inaczej i już jazda i wiadomo, że stres bo zabiło inaczej i potęgowanie tego lęku a co za tym idzie bunt serca i przyśpieszenie i dod. skurcze. Wiem, że wiele osób z forum nie chce w to uwierzyć, tylko każdy skupia się, że ma chore serce, źle pracujące ale psychiki nie bierze pod uwagę, że to ona robi wiele z naszym organizmem. Większość ma po parę, paręnaście skurczy na dobę, pokazują to Wasze holtery i zdrowe serca co wynika z Echa, tylko nieliczni tutaj mogą coś mieć z elektryką serca, bo mają tego w tysiącach, to wtedy nie jest normalne ale parę sztuk na dobę to fizjologia. I możecie sobie gadać co chcecie ale wolałabym w takim wypadku wyciszyć psychikę, połykać jakiś czas psychotropy, żeby siebie i serce wyciszyć niż łykać leki na serce. Możecie rzucać we mnie kamienie, za takie myślenie czy też taki osąd ale mam takie zdanie i go nie zmienię, zresztą to zdanie wyrobiłam sobie na podstawie przeczytanych postów, bo większość piszących sama przyznaje się do nerwicy, lęków, to czy nie należałoby tego leczyć, albo chociażby spróbować. Co kto woli, ja wyraziłam swoje zdanie patrząc (czytając) na to z boku a co Wy zrobicie czy też ja to każdego osobista sprawa. Pewnie odbierzecie mój post negatywnie ale może warto się zastanowić czy jednak nie mam racji????. Spokojnych serc, spokojnej psychiki Wam życzę i sobie również.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
JACKOP myślę, że nie po lekach u Ciebie zaczęły się akcje tylko te leki tak działają, że zanim się wdrożą to są akcje ze zdwojoną siłą i z tygodnia na tydzień stan zaczyna się polepszać bo organizm nasyca się danym lekiem. Wiele osób nie jest w stanie przejść tych pierwszych tygodni leczenia i rezygnuje z leków. Nie mam zamiaru udowadniać swoich racji, bo moja wiedza jest tylko książkowa i zasłuchana. CLAUDIA mój potwór jest rakiem ograniczonym, nie daje przerzutów tylko może się ponownie zagnieździć w tym samym organie a wtedy to już będę musiała szukać chętnego, który odda mi wątrobę. Poza tym mam trzy zmiany w sobie, podejrzane ale zbyt małe żeby można było dokonać diagnostyki, radiolog nie umie tego ocenić, widzi tylko guzki wyglądające podejrzanie a lekarze nic z tym nie zrobią bo są za małe na diagnostykę, nadają się tylko do obserwacji, póki co. Jak słucham w telewizji morałów w postaci wczesne wykrywanie chorób, wczesna diagnostyka to 100 % wyleczenie to szlak mnie trafia na takie zakłamanie. CLAUDIA ja już obeszłam dwukrotnie rodzinnego, kardiologa i każdy twierdzi nie serce i nie powinno tam nic boleć a boli oj boli ale przecież nie Ich. Niedługo zacznę wierzyć, że sobie ból wymyśliłam. Lekarz twierdzi od żołądka, od kręgosłupa, od kręgów szyjnych, od zapalenia mięśni, zwyrodnień, mam wybór mogę więc sobie wybierać bo i tak lekarze nic na to nie dają. Przestało mi się chcieć szukać przyczyn. Może są to jakieś nerwobóle i niech tak zostanie, jak padnę to zrobią badania:) Kardio dała mi na wysiłkowe i stwierdziła, że jak próba wyjdzie ujemna a jest tego pewna bo nie wyglądają Jej te bóle na wieńcowe/sercowe to nie ma co dalej drążyć. Z lekarzem nie wygrasz i latać i szukać dalej ani mi się nie chce ani nie mam czasu. Miło CLAUDIO, że zainteresowałaś się obolałą sierotą:) MADZIAJ wszyscy podobnie odczuwamy skurcze, jako dławienie. Masz ich malutko, nie ma powodu do niepokoju. Ciebie straszy 20 a co mają powiedzieć osoby z tysiącami na dobę, idzie wtedy osiwieć i ocipieć. Częstoskurcz to nagła sprawa, masz puls normalny a za sekundę galopuje prawie 200 i jak nagle przyjdzie tak nagle odejdzie też w sekundzie. Masz takie coś? bo może to zwykła tachykardia, czyli puls zwiększa się pomału. Dasz radę, jak my wszyscy. Do następnego poklikania.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
JACKOP nie straszę, sama się wściekłam bo pierwszy raz usłyszałam od lekarza, że skurcze mogą *coś*. Zawsze było spokojnie to tylko skurcze, spokojnie nauczyć się z nimi żyć, spokojnie nic nie zrobią, spokojnie ma je setki ludzi, nie panikować, spokojnie, spokojnie, spokojne.............. ok. jak spokojnie to spokojnie. Nie wiem dokładnie co wyszło na ekg, ale na pewno była to arytmia nadkomorowa. Jeszcze zapytałam lekarza: *Panie doktorze, do tej pory mi mówiono, że mam się obawiać bardziej komorowej niż nadkomorowej* a Pan doktor: *Z każdej może się coś urodzić złego*, no żesz ty w mordę, jak to usłyszałam to na prawdę nie miałam siły dalej słuchać co tam na ekg do końca wyszło, *ratuj mnie pan* i więcej nie miałam ochoty słuchać, chciałam odżyć i poczuć równą prace serca. Może będziemy z tym żyć latami, na pewno do śmierci:):): bo jakoś nadzieję straciłam na pozbycie się tego cholerstwa, może i one nic nam nie zrobią, bo przecież żyjemy z tym latami, są osoby, które to mają po 20, 40 lat i żyją, to znaczy, że nie mogą być takie groźne, trzeba mieć nadzieję, uspokoić psychikę, wierzę, że ma to duży wpływ na serce, przecież przy każdym zdenerwowaniu, każdy człowiek odczuwa przyśpieszone tętno a my mamy jeszcze w pakiecie skurcze dodatkowe. Tylko szlak mnie trafia, że ja czasami mam tak silną arytmię, że sama nie mogę sobie poradzić, dusi mnie, gniecie, poty, słabość, serce kołacze, dodatkowe objawy mroczkowe , czuję jak słabnę od arytmii i rad nie rad muszę szukać pomocy lekarza, tylko jakaś kroplówka, parę leków jest w stanie przerwać moją arytmię. Lekarka-kardiolożka moja osobista, bo ją nawiedziłam po roku kazała mi zostawić mój betabloker i spróbować w chwili takiego ataku wziąć Propranolol i najlepiej hydro, jedno i drugie wyciszy serce. Mam ten zestaw wypróbować w chwili najgorszej dla siebie, nie codziennie, no zobaczymy, może stare, sprawdzone leki okażą się lepsze niż te nowoczesne, spróbujemy, zobaczymy, już mam dość polegiwać na kozetkach, czy też SOR-ach, wolę lepsze metody rozrywek. Czy to ja tylko tak mam, że potrzebny jest mi lekarz, reszta daje radę sobie sama z arytmiami??? ANISAHHH, ja do tej pory odporna byłam na ból, w sumie nawet jak coś mnie napierdzielało to nie zwracałam na to uwagi, jak przyszło to pójdzie ale jeśli ból jest codziennie od długiego czasu, jest silny, upierdliwy, męczący i osłabiający to uwierz, że nie wiem już co jest lepsze. Poza tym, ból dotyczy klatki piersiowej + arytmia serca = strach o serce. Bo z czym nam się kojarzą bóle w klatce, połączone ze źle pracującym sercem, pieczeniem w klatce, no mi z jednym. Jak mi tak daje po garach codziennie to uwierz, że psychika moja się trochę podłamała, bo ileż można dostawać po łbie i ileż można być silnym. Nawet ten silny fizycznie i psychicznie po całej serii złych zdarzeń w życiu w pewnym momencie się podda, ja czuję, że zaczynam się poddawać i to jest niedobrze, bo dopadnie mnie nerwica a może jakieś lęki i co wtedy, kolejne dźwiganie się do góry, trudne. ANISAHHH teraz głównie leczy się lekami SSRI na lęki, depresje, nerwice, rozmawiałam kiedyś z psychoonkolożką jak miałam ciężki czas. Leki te PODOBNO nie uzależniają, fakt są do stosowania długoterminowego i dają pozytywne efekty tylko trzeba przetrwać pierwsze skutki uboczne i wiele osób z nich rezygnuje, bo objawy(znowu )PODOBNO się nasilają, nie piszę tego z własnego doświadczenia bo nie wiem, stąd słowo PODOBNO, to dowiedziałam się od w/w która próbowała mnie wesprzeć na smutnym oddziale przy mojej chorobie i diagnozie. Pozostałe leki raczej są do stosowania doraźnego bo są uzależniające, jedno leczą drugiemu szkodzą, powodują, że potrzebujemy po jakimś czasie większe dawki. Hydro to podobno słabe, nawet dzieciom dają, w szpitalach to norma, nie wyleczy z nerwicy, lęków, taka moja wiedza w tym temacie, nie wiem czy dobra, zasłyszana, może ktoś łykający SSRI ma swoje doświadczenie i się z nami podzieli wiedzą a może ten ktoś ma/miał do tego arytmie i pomogło to tym bardziej jesteśmy ciekawi efektów. Jeśli leki tego typu pomogłyby mi w arytmii to ja jak najbardziej połykałabym je nawet rok czy ile trzeba oby tylko pozbyć się tego cholerstwa. Miłego weekendu moi mili, trzeba ogarnąć mieszkanie przy sobocie, popitrasić, to nic, że serce skacze, boli tu i tam, lepiej coś robić niż siedzieć i myśleć. Wy mnie zabijecie za takie długie posty, sama na siebie krzyczę, że jestem gaduła, wybaczcie papli:):):): Spokojnych serc.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej arytmicy. Jeszcze nie ogarnięta do końca a bardziej podłamana, ale postanowiłam parę słów skrobnąć, wiadomo wtedy, że jeszcze dycham. AS12 cieszę się razem z Tobą, że wyniki masz dobre. ANISAHHH, piszesz o swoich częstoskurczach. Myślę, że może to u Ciebie być, oczywiście wniosek wyciągnęłam z Twoich opisów. Byle jaki ruch/nerwy i raptownie z pulsu np. 70 wali do ponad 200 i jak nagle przyszedł, tak nagle odszedł. Ostatnio rozmawiałam z panem X, o którym wcześniej pisałam, był u kardio, bo leków żadnych nie ma i nie bierze.Doktorek stwierdził, że wygląda mu to na typowy czestoskurcz, ale trzeba to wyłapać. Ha pan X pyta jak?, trwa to chwilę ani nie doleci do najbliższej przychodni ani karetka nie dojedzie, bo jak już dojedzie to będzie po ptakach. Kardio pytał o wysokość pulsu, na oko będzie 200, to dużo stwierdził kardiolog, kazał robić próbę Valsawy (nie wiem czy dobrze napisałam?) podczas tego ataku i najlepiej się położyć z nogami w górze, bo przy takim wysokim pulsie jest niedotlenienie. Pan X pytał się o leki podczas takiego ataku, nie ma opcji, bo każdy lek zanim się wchłonie to atak przejdzie nim tabletka zadziała. Jedyna opcja to łykać ciągle magnez z witaminą B i ewentualnie malutkie dawki betablokera każdego dnia. Opisałam ponownie historię pana X, ponieważ ANISAHHH ma z tym problemy to może coś się Jej z tego przyda. Na razie pan X robi komplet badań. Piszecie o wibracjach w klatce, sercu, już kiedyś ten temat był poruszany. Dużo z nas ma uczucie takiego drżenia, wibrowania wokół serca ale jakbyście sprawdzili puls to nie jest to wina serca, tylko jakieś drżenie mięśni, może coś innego, nie wiem ale u mnie też się zdarza, nie często ale też to mam. Czuję drgania a puls jest prawidłowy, bez potykań. Ktoś zadał pytanie czy takie skurcze gromadne są też bezpieczne. Mój lekarz powiedział, że każde skurcze, czy to komorowe, czy nadkomorowe mogą coś złego zrobić. Pewnie, że nie zawsze, bo już byśmy popadali jak kawki ale może się z nich coś przerodzić złego. Tylko spokojnie, nie panikujcie od razu. Każdy lekarz jak czytamy na forach lekceważy skurcze dod., twierdzą, że nic się złego nie stanie przy zdrowym sercu ale czy to jest prawda???. Myślę, że wielu uważa, że skurcze wywoływane są przez nerwicę i dlatego takie ich podejście. Jeśli widzą lekarze na badaniach konkretne miejsce z którego skurcze się przebijają to wtedy proponują badanie elektrofizjologiczne, ablacje, jeśli skurcze są bo są, wychodzą z różnych miejsc w sercu wtedy na tle nerwowym i kardiolog ma nas z głowy a my z problemem zostajemy sami. Moi drodzy ludzie, dlaczego wielu z Was nie podleczy się lekami uspokajającymi/przeciwdepresyjnymi/przeciwlękowymi. Każdy prawie z Was pisze o ogromnym strachu, lęku, nerwicy. Może zamiast skupiać się na sercu, zająć się psychiką to i serce się uspokoi. I jeszcze co u mnie, jak będzie się Wam chciało jeszcze czytać i tak przydługi post. Jetem po badaniach onko., czekam na wyniki ( w napięciu). Miałam znowu akcję sercową, że musiałam szukać pomocy u lekarza w ośrodku, dawało mi od rana tak popalić serce, że myślałam iż lada moment zemdleję, słabość straszna, serce w prawo, w lewo. Podobno ekg wyszło nie ciekawe. Nie pytałam co, w każdym razie, z kozetki ekg nie dali mi zejść i szybko pielęgniarka poleciała po lekarza. Dostałam jakieś trzy leki i chcieli mnie odtransportować do szpitala. Nie chciałam, poleżałam w zabiegowym i po 40 min. serce wróciło do normy. Mam prawie codziennie jazdy z sercem, jakoś opanowuje je sama ale tamtego feralnego dnia było mi bardzo źle. Jestem zła, jestem bezsilna na to swoje serce, zaczynam tracić nadzieję, że będzie lepiej, coraz częściej rezygnuje z przyjemności, wyjść bo serce mnie męczy. Do tego mam cały czas tak silne bóle w klatce piersiowej, że już mnie one straszą, lekarze twierdzą, że nie serce, dla pewności mam zrobić test wysiłkowy, ale żaden lekarz nie wie skąd te moje bóle. Nie są urojone tylko napierdziela mnie strasznie i dosłownie pali w klatce. I tak lekarze gdybają, może od żołądka, może zapalenie jakiś nerwów, mięśni, nic nie robią a ja chodzę z ręką na klatce bo tak mnie boli. Jakoś pomału przyzwyczajam się do tego bólu, ale do cholery znowu do czegoś mam się przyzwyczaić, polubić skurcze, polubić ból, polubić swoje guzy, które nie wiadomo w którą pójdą stronę, no ileż można. Na początku jak mnie tak bolało to uwierzcie mi, że byłam pewna, że to serce, zawał, zresztą jak mam taki gorszy dzień i ból daje mi czadu to mam myśli czy to nie serce, cholera ciągle coś. Już tyle tego wszystkiego mam i czuję, że coraz bardziej nie chce mi się tego, tamtego, uśmiechnąć, być miłą, grzeczną, zaczynam gryźć. Dobra, dość już tego, bo nawet czytać tak długiego posta Wam się nie będzie chciało. Trzymajta się ludziska, będzie lepiej:):):):
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Coś mi się rozmnożyło pisanie, proszę Admina o usunięcie wpisów.
- 15 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Psycholog, ty robisz za psychologa czy namawiającego do oddania życia Bogu? Twoje rady są śmieszne i z masą błędów ortograficznych. Może lepiej poczytać słownik zanim się udzieli innym rad.
- 15 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ZNAJOMA, napisałaś to co odczuwamy. We mnie też gdzieś głęboko siedzą czarne myśli. Ogarnęłam w większości swój strach przed skurczami, nauczyłam się z nimi żyć, oswoiłam słowa lekarza, że przy zdrowym sercu arytmia nie powinna nam zaszkodzić, no ale..... I znowu ale, czy tak będzie cały czas, czy dzisiejsza, następna, tysięczna arytmia nie zabije NAS. Wiem nie powinnam myśleć co będzie kiedyś, sama to polecam innym ale takie myśli w nas siedzą, myślimy jednak, że to nie noga, ręka tylko serce, tak ważna część nas samych. Też jak mi to moje serce tłucze w różne strony uruchamia się myślenie, czy może powinnam podjechać na SOR, czasami nie wytrzymuje i jadę, ale wtedy kiedy dochodzą mi inne objawy towarzyszące, kiedy trwa to bardzo, bardzo długo i jak można być w takim momencie spokojnym? ale wyobraźcie sobie, że można. Dzisiejszy dzień mnie rozbił i jak nie mam w zwyczaju łykać uspokajaczy to dziś musiałam strzelić sobie hydro a później wyjść z pracy Do rzeczy. Rano miałam spotkanie, nazwijmy to z Panem X, stały kontrahent, znamy się od lat, łączą nas sprawy zawodowe, ponieważ długo się znamy więc nasze rozmowy są miłe, łatwe i przyjemne. Dziś mieliśmy spotkanie, pan X przyjechał o czasie, zdjął kurtkę, siada, chichy, śmiechy, opowieści zanim przejdziemy do meritum sprawy i celu spotkania i nagle pan X, milknie i łapie się za serce. Ja blada, mokra ze strachu, telefon w dłoń a pan X każe mi czekać. Stoję jak głupia z telefonem w łapie, pan X oddycha, nachyla się, wstaje, siada, wstrzymuje oddech. Trwało to z 15 minut, dla mnie wieczność, stałam jak głupia, latałam jak głupia wokół niego z trzęsącymi łapami, co tam łapami, cała się trzęsłam a nogi miękkie i ciągle pytam czy mam dzwonić na pogotowie. Pan X mnie uspokaja, w końcu atak minął, pan X wstał, przeprosił za zamieszanie, poprosił o kawę i dalszy ciąg rozmowy. Za cholerę nie mogłam się uspokoić, przeszliśmy na tematy serca. Pan X mówi, że nie wie co ma, podejrzewamy częstoskurcz, przyszło nagle, nagle odeszło. Nigdy nie złapał tego na żadnym badaniu, ma to 2 czasami 3 razy do roku więc problem uchwycenia jest oczywisty, a wyniki na nic nie wskazują. Skurczy dod. nie posiada jedynie takie ataki. Dziś według Niego bardzo długi, zawsze jest to 5 do 10 minut maksymalnie. Dlaczego to opisałam, bo wczoraj rozmawialiśmy, że nikogo w naszym otoczeniu nie znamy z naszymi przypadłościami, od dziś ja już znam. Teraz moje wnioski. Ja po Jego ataku czułam się zestresowana, spanikowana, nie nadająca się do niczego, On po ataku wstał, uśmiechnął się i powiedział, że zna to i wcale ale to wcale nigdy się nie denerwuje ani nie boi jak taki atak go najdzie, nie rozpamiętuje tego, przyzwyczaił się. No rzesz, jakby mnie takie *coś* złapało to chyba bym padła ze strachu, paniki i nie doszłabym do siebie przez najbliższe dni a On zero stresu. Wniosek: można się nauczyć z tym żyć, można to zaakceptować, my nie potrafimy, widocznie jesteśmy słabszej konstrukcji psychicznej. Pan X rozwalił mnie na dzisiejszy dzień, później pojechaliśmy do kawiarni na lody, bo nie nadawałam się do dalszej pracy a On zupełnie szczęśliwy, radosny jak zawsze kiedy się widzimy. Nie wiem czy takie częstoskurcze są niebezpieczne, według mnie powinien zrobić badanie elektrofizjologiczne, bo to, że nie wychodzi nic na ekg, holterze to może w badaniu by wyszło?, nie wiem, nie znam się na częstoskurczach za bardzo, taka liźnięta wiedza. Dobrze, że już weekend bo mam dziś dzień spieprzony. ZNAJOMA a jak Ty się czujesz po ablacji, jak według Ciebie, lepiej, gorzej, na tym samym poziomie? MARCIN współżyć też wolałabym z kimś innym niż z arytmiami:) ale co zrobić, trzeba cholerę zaakceptować. BETSI, nie zazdrość nikomu, niczego, bo tak na prawdę nie wiemy dokładnie z czym ta druga osoba się zmaga, choć na pozór może się wydawać szczęśliwa, bogata i piękna. Pozdrawiam Was weekendowo szczerze i z uśmiechem ale z paskudnym nastawieniem, wisielczym nastrojem i głębokim dołem psychicznym. Muszę jednak zamilczeć na trochę jak mi się uda bo mało we mnie ostatnio optymizmu a nie będę tu szerzyła jakiegoś pesymizmu, smutnych opowieści i wisielczych nastrojów, dość macie własnych. Alka ogarnij się i do przodu, więc jak Alka się ogarnie to powróci. Wylałam żale i uciekam się dołować
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MARCIN1:):): oj dowartościowujesz mnie aż rosnę:). Każdy tutaj coś wnosi a wsparcie ważna rzecz. Pewnie wielu z nas nie ma nikogo w swoim otoczeniu kto ma takie *dygotki* w sercu jak my, jakieś dziwadła jesteśmy czy co?:), z moich znajomych bliższych lub dalszych nie wie o czym gadam a gadam przecież o skurczach dodatkowych serca, szczęściarze. Więcej osób spotykam z tachykardią, ktoś powie *ale mi dziś serce waliło*, *mam takie nagłe ataki szybkiego pulsu*, *jak się zdenerwuje czy gdzieś podbiegnę to serce mi mało nie wyleci z klatki*. To słyszę często ale o *nierównościach * w sercu, czyli naszych skurczach już niekoniecznie i jak się tu komuś pożalić?, kto to zrozumie?, kto ulituje?, zatem przyjęłam zasadę nie mówię, nie narzekam bo kto tego nie miał nie musi rozumieć mojego gorszego samopoczucia. MARCIN w jakiej symbiozie, cholera jasna to żadna symbioza to pasożyt jakiś siedzi w nas i dobija nas skurczami. To na nas żeruje, wykańcza, dołuje, łamie psychikę i jeszcze balować nie pozwala i Ty mówisz o symbiozie. Pierdzielę (sorry) taką symbiozę, to intruz który zatruwa nam życie. Nie mam racji? Wiem Ty mówisz o symbiozie w kontekście, mamy skurcze - nie mamy wyjścia = musimy nauczyć się z nimi żyć i mamy symbiozę, dziękuję, nie lubię takiej symbiozy i nie chcę. BETSI tak na chłopski rozum, skurcze nadkomorowe są z przedsionków a komorowe gdzieś tam z komór się tworzą, jak źle mówię to niech ktoś mądry poprawi. Wszem i wobec wszyscy prawią, że komorowe groźniejsze bo jak z komór to mogą wywołać niebezpieczną arytmię, no ale...... No własnie ale na chłopski rozum, w czasie doby serce nam pracuje około/ponad 100 tys. (zależy ile mamy uderzeń na minutę) i te parę, paręnaście razy jak zatłucze nieprawidłowo, nawet komorówkami to nic złego się nie stanie. Pewnie, że różne przypadki się zdarzają, ale nie można myśleć na za, co będzie gdy..... No to spokojnych serc Wam życzę.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MARCIN żyję, dziękuję że pytasz ale kiepsko i brak czasu na siedzenie przy kompie wieczorami, nie chce mi się. To, że dużo pracy to dobrze bo po pierwsze są pieniądze a po drugie nie ma czasu na głupie myśli. Chorowałam w ubiegłym tygodniu, zapalenie krtani i pierw skrzeczałam jak stara żaba a później straciłam zupełnie głos a nawet parę dni musiałam pokochać łóżko bo nastąpił całkowity spadek formy i kaszel, który mało mnie nie udusił. Już głos jest, jeszcze coś tam drapie ale o niebo lepiej się czuje. Wiadoma sprawa, jest infekcja to i serce też nie było łaskawe. Jedyny plus ze strony serca, że były to pojedyncze skurcze, także temat do ogarnięcia. Zaraz czeka mnie znowu seria badań moich znienawidzonych ale dających mi życie. Teraz jak wyjdzie wszystko na tym samym poziomie to badania będą tylko dwa razy w roku a nie jak do tej pory co 3 miesiące i tak przez pięć lat życie w ciągłym stresie, jak przetrwam ten okres będzie można uznać mnie za osobę uzdrowioną, oby. Zbliżają się wizyty w szpitalu więc i stres dochodzi, to normalne i tak sobie żyję od lekarza do lekarza, od badania do badania, od choroby do choroby, od kołatań serca do kołatań. Mało czasu na rozrywki, mało czasu ostatnio na radości a dziś taki jakiś paskudny dzień, dłuższa chwila arytmii, nagłego przyśpieszenia serca, uczucie przy tym jakiegoś gorąca, strachu, bólu głowy/ucisku głowy?, trwało paręnaście minut ale dziwnie rozwaliło mnie na resztę dnia, jakby wystraszyło, podłamało. Mało optymistyczny post ale i u mnie mało optymistycznie ostatnio. Mam nadzieję, że wróci lepsze, czego sobie i Wam życzę. Do następnego poklikania:)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
RYSIAK przeszedłeś niezłą drogę i jak widać dalej przechodzisz. Współczuję, my w większości mamy skurcze dodatkowe, tachykardie, czasami złożone arytmie więc w porównaniu do Ciebie to pikuś. Może Twoja historia uświadomi nam, że można mieć gorzej i cieszmy się z tego, że mamy 5 czy 25 skurczy na dobę a nie takie arytmie i migotania jak Ty, bo jak widać po Tobie może być gorzej. Życzę Ci spokojnego serca. Miałeś rozrusznik a ablację miałeś?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
LUKASS66 a o ablacji nikt nie wspominał z kardiologów? a jakie jest Twoje podejście do ablacji, zainteresowany czy raczej nie? BETSI23 pamiętam Cię kobieto, kiedyś byłaś tu częściej od jakiegoś czasu cisza. Wiadoma rzecz, dziś jesteśmy na forum, jutro nas nie ma, albo dolegliwości miną albo znudzi się nam użalanie, taka kolej rzeczy. BETSI nie ma co się dziwić, że u Ciebie nerwy, skurcze i wszystko naraz. Jak można się dobrze czuć mając taką chorobę okrutną osoby najbliższej, cierpisz tak jak Twój maż, On fizycznie Ty psychicznie. Wznowy w tej chorobie to jest nieodłączny strach każdego kto ma onkologiczną przygodę. Trzymaj się BETSI, współczuję bardzo ale walczyć trzeba cały czas, do upadłego. ANISAHHH z przykrością muszę stwierdzić, że jak mam arytmię taką silną i długą to robi mi się i ciemno i słabo i nawet mi się zemdlało. Nie wiem co to, bo mi lekarze nie tłumaczyli a ja chyba nawet nie pytałam, tak sobie na chłopski rozum pomyślałam i wytłumaczyłam, że jak serce bije nie tak jak powinno, to ma to pewnie wpływ na ciśnienie, jak na ciśnienie to następuje np. spadek i wtedy uczucie odpływania, zamroczenia, kołowania w głowie, mroczki i te sprawy, czy mam rację?, nie wiem, to moja teoria. A teraz o sobie. Co u mnie się zmieniło w sprawie arytmii. Otóż miałam takie okresy, że arytmia jak mnie solidnie dopadła to potrafiła trzymać non stop przed tydzień a nawet dwa, strasznie to było męczące i wypompowana byłam takimi akcjami na maksa. Od jakiegoś czasu mam sinusoidy, dzień dobrze, na drugi źle, dwa dni źle, dzień dobrze i taka mieszanka. W sumie teraz lepiej bo szybciej się regeneruje i mam dni wytchnienia. Tylko nie myślcie, że dni dobre to u mnie dzień bez skurczy, są oczywista sprawa ale to jest tak na oko parę setek, czasami parę dziesiątek na dobę a nie w tysiącach, kocham takie dni. Od trzech dni jest u mnie spadek, załapałam się na gorszy czas, arytmia jest aż mnie przydusza, najlepiej wtedy jak mam dużo zajęć to jakoś ogarniam wtedy psychikę. Mam pomysł, zwalajmy wszystkie nasze dolegliwości na depresję jesienną, przecież na coś trzeba. Do następnego poklikania.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
PROPERTH złamałam swoją zasadę i napisałam do Ciebie email-a, zaciekawiłeś mnie i trochę zmartwiłeś, jakieś mam złe przeczucia, czy słuszne? masz wiadomość. ANNAM powtórzę to co wczoraj, póki nie masz *ataków* często to z ablacją lepiej poczekać. Myślę, że u Ciebie duży wpływ niestety/stety ma psychika i nad tym powinnaś popracować to i serce się uspokoi. Bierzesz leki, może trzeba je zmodyfikować skoro nie przynoszą oczekiwanych efektów, porozmawiaj z lekarzem, który je przepisał. A może jakaś psychoterapia by Ci pomogła? NOWAJA, wytrzymujemy po japońsku, czyli jakotako, rady nie ma i trzeba akceptować co nam dane. Witamy w grupie, razem łatwiej cierpieć. Dziś moje serce też w miarę spokojne, uff jak mi dobrze, jaki oddech jest lekki.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ARTUR napisał *Masz rację nic w życiu nie trwa wiecznie szczególnie arytmie!!* a no pewnie, arytmie kij w doopę, gorzej że to życie nasze kiedyś się kończy bo wieczni nie jesteśmy:) ale może to i lepiej, takie pomarszczone rodzynko-chrupki, zniedołężniałe, zależne od innych, oj nie, lepiej być pięknym, młodym i bogatym a przede wszystkim zdrowym, tylko jak? szukam eliksiru młodości i wiecznego zdrowia:):):): ktoś ma, zdradzi, podaruje, odsprzeda? ANNAM powiem za Arturem, masz to rzadko, bardzo krótkie epizody i nie ma co się zamartwiać na zapas. Jeśli to rzeczywiście dodatkowa droga przewodzenia to z czasem takie ataki będą się nasilały i wtedy wyjścia nie będzie - ablacja konieczna. Zwróć uwagę co napisałaś * ale jestem tym *opetana* tzn, jak juz sie zdarzy to przez kolejne kilka dni do tego wracam i przezywam, a jak sie nawet nie zdarzy, to mam nieustanny lek wlasnie przed nagla zmiana pozycji ciala.* I to przemawia u Ciebie za lękami, skupiasz się na tym, przezywasz, myślisz i przywołujesz bo jesteś cały czas w gotowości. Jeśli na czymś się bardzo skupiamy to potrafimy to wywołać. Już pisałam kiedyś, że tak normalnie to nie czujemy bicia serca ale weź się skup na sercu to będziesz czuła go wszędzie od palca u nogi na włosach kończąc. Byłaś jak widzę dokładnie przebadana przez kilku kardio i niemożliwe jest, że wszyscy się mylą, może psychika płata Ci figla? i stąd zwłaszcza ta tachykardia. Przy każdym stresie, nerwach, jakichkolwiek emocjach serce nam przyśpiesza a że Ty żyjesz w strachu o serce tak się u Ciebie dzieje. Tak może nie do końca zgodziłabym się z kardiologiem na temat częstoskurczu komorowego, bo jednak może być zgubny dla życia. W większości jednak występują częstoskurcze nadkomorowe. Jak już tak bardzo nie dajesz sobie rady z Twoim problemem to może poddaj się badaniu elektrofizjologicznemu, niech sprawdzą czy wszystko w sercu dobrze styka, to jedna z propozycji a druga może spróbuj pobrać przez jakiś okres czasu leki antydepresyjne/jakieś uspokajacze, wyciszą na pewno serce a i Twój strach, ja bym spróbowała, bo wegetować nie jest przyjemnym zajęciem. Na dziś dość, sama stawiam sobie szlaban na komputer.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja prawie doleczona, antybiotyk skończony, żołądek rozwalony, katar dalej na posterunku. Dość, że wykończyła mnie grypopodobna zaraza to serce też z nią do kupy współgrało. Trzeba przyznać, że wszelkie infekcje potęgują u mnie akcje sercowe, nie wiem czy u Was też tak jest? Serce pracowało mi na pełnych obrotach, mały mój ruch i od razu szybkość jak u maratończyka i arytmia w pakiecie, do tego takie drżenia serca prawie non stop. Po wszystkim leczę katar i rozwalony żołądek po lekach. Serce uspokoiło się trochę, na ile? licho wie, chyba i ono wypracowało się maksymalnie to może trochę pobije spokojniej. PROPERH Twój opis incydentu nie wygląda mi na migotanie, raczej stawiałabym na przyśpieszony puls, no ale...... Migotanie to jednak jakiś chaos w klatce piersiowej/sercu a u Ciebie było miarowo. A co do kardiologa to może i Cię kręci, moja kardio mówi, że z wiekiem może być tego więcej i drugi mi to samo powiedział, ale reguły pewnikiem na to nie ma. ANNAM mi to u Ciebie wygląda na częstoskurcz, nagle przychodzi, nagle odchodzi, pewnie póki nie udowodnisz lekarzowi, że to masz (ekg, holter, czarno na białym na wydruku) to małe szanse, że uwierzy, no chyba że badanie elektrofizjologiczne ale też mogą nie wyzwolić ataku, musisz chyba złapać to na jakimś badaniu. A jak masz taki atak to może pognaj do przychodni, do szpitala czy gdziekolwiek żeby to zapisać. Myślę, że może te podduszanie być czymś oczywistym. Skoro dużo osób ma takie dziwne uczucie w gardle jak ma nasilone skurcze (ja mam), coś jakby mi serce się blokowało w gardle i chciało uciec przez nie, to przy takim częstoskurczu, gdzie serce zapierdziela mogą być uczucia duszenia w gardle. Ach lekarze, skoro oni są tak nastawienia do naszych skurczy, że to nic to gdzież Ci powie, że tak może dusić, zaraz zwali na nerwy i ma problem z głowy. Kolejna sprawa, to z tego co mi wiadomo, to każdy jakiś gwałtowny ruch, właśnie schylenie np. może wywołać częstoskurcz, oj ten Twój kardio jakiś kłamczuszek chyba albo Cię mami albo niedouczony i ufaj takiemu. Ja tam chcę wierzyć, że kiedyś to minie, że będzie dobrze i będzie to tylko naszym złym wspomnieniem, czego sobie i Wam życzę.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wróciłam do świata żywych. Jednego z pięknych dni kładłam się spać zdrowa na ciele i umyśle, chyba:) a rano wstać z łóżka nie mogłam. Powalił mnie jakiś wirus, bakterie czy inne cholery, straszne gripisko, nie obyło się bez antybiotyku. Dziś dopiero wylazłam z wyra odzyskawszy trochę sił ale dalej stan chorowity. ARTUR46 spóźnione ale ze szczerego serca (choć jak wiesz arytmicznego) najlepsze życzenia imieninowe. Dobrze kolego, że u Ciebie sercowo lepiej i tego się trzymaj a lekarze to mają różne podejścia, jeden nie broni, drugi kategorycznie NIE zarówno z alkoholem jak i papierosami i wagą do kompletu. Sam zaś pan doktorek lubi sobie drinknąć, papierosem dołożyć i do najszczuplejszych też się nie zalicza. Wiadomo jednak, że taka jego rola żeby pacjenta uświadamiać a my ludziska powinniśmy wszystko tylko z umiarem, w rozsądnych ilościach i z głową to myślę, że nic nie zaszkodzi a organizm jak czegoś nie chce da nam znać. O cudzie, o którym pisałeś nie słyszałam, nie znam, nie brałam. ANISAHH, chyba Ty pytałaś o sporcie, jak u nas? Gdzieś tu na forum był artykuł, że sport uprawiany systematycznie wycisza arytmie. Myślę, że każdy przypadek to indywidualna sprawa i o tym musi zdecydować lekarz, bo arytmia arytmii nie równa. Ja sportów nie uprawiam bo nie lubię to po pierwsze a po drugie brak mi czasu na takie rozrywki. ANISAHH, tak za bardzo z Twoją teorią się nie zgodzę, bo ja swoje tysiące czuję. Zapewne nie wszystkie, ale bardzo dużo a jak się skupię to chyba wszystkie, sprawdzałam kiedyś ze swoim holterem bo zapisywałam każdy skurcz a później porównywałam z opisem kiedy były. W związku z powyższym nie wczuwam się w skurcze pojedyncze ale trójek, salw, bigemini nie sposób nie zauważyć bo to są za silne łupnięcia a nawet zdarzyło mi się zemdleć przy mojej arytmii więc prawo do niezgadzania się z Twoją teorią jakieś mam. Zapewne każdy z nas ma inaczej z odczuwaniem, ja tylko napisałam na swoim przykładzie. PRPERTH, za debiut dziękuję, pierwsze koty za płoty następnym razem będzie lepiej, pocieszać mnie proszę jak będę płakać, przyznam się, poproszę i wtedy wręcz będę wymagać wirtualnego pocieszenio-przytulenia:):): Teraz poważnie, ja Cię nie pociesze tylko nawrzeszczę!!! Kardiolog ma rację, Ty chłopisko zdrowe jak KOŃ. 2 skurcze, 40 skurczy to kropla w morzu, dopuszczalna ilość, nic nie zrobi Twojemu sercu, zgadzam się może trochę zaburzyć stan psychiki. No ale, żyjesz?, nic się do tej pory nie stało? to mało prawdopodobne żeby coś się stało a jak nawet to zapewniam, że tak widocznie musiałoby być, od niektórych rzeczy uchronić się nie da nawet jak będziesz latał do lekarza codziennie. Olej to, nawet jak stuknie w sercu parę razy to odetchnij głęboko, popij wodę, wygnij się w prawo i lewo i serce wróci do normy, tylko później nie myśl już o tym, że parę minut temu, parę godzin temu, czy wczoraj serce źle zabiło. Zabiło bo to nie szwajcarski zegarek ma prawo się zawiesić na chwilę. Biedna dziewczyna, kopnie Cię w tyłek:):): bo ile można czekać na oświadczyny, kobietka się przy Tobie zestarzeje, pomarszczy a Ty dalej nic. Weź się w garść, kupuj pierścień, jakiś wiecheć pikny i padaj na kolana prosząc o rękę bo Ci skarb ucieknie. A co to za różnica czy padniesz oświadczony czy nie oświadczony więc do roboty. Tylko mi się tutaj na mnie nie obrażać:):):): JACKOP1984 no niestety z mojego doświadczenia powiem Ci, że można się cieszyć długo dobrym samopoczuciem i nagle skurcze znowu zawitają do naszego ogródka, trzeba się z tym liczyć. EWO jako *stare weteranki*, oczywiście młode wiekiem duchem już trochę tutaj pokrzyczałyśmy wspólnie i mam takie same zdanie na temat arytmii jak Ty. Oczywiście moi drodzy EWA ma rację w tym co napisała, ja mam takie same podejście jak Ona. Do arytmii trzeba podejść ze spokojem bo i tak nic z tym zrobić nie możemy więc żeby nie marnować sobie życia trzeba tą ułomność w jakiś swój własny sposób zaakceptować. Ja tak jak EWA mam dni bardzo kiepskie i psychicznie też potrafię być podłamana jak mam taki kiepski dzień, ale nie potęguje wtedy w sobie lęku tylko staram się wyciszyć, uspokoić serce, pooddychać spokojnie bo lęk, nerwy jeszcze bardziej potęgują wzrost ciśnienia i nierówną bądź szybką pracę serca. No cóż Ewo, u mnie w :*tym temacie* to znowu czekanie na badania, przełom listopad - grudzień znów komplet badań, naświetlań, prześwietleń, tomografy, usg i szpital wrrr ten straszny. Jak będzie, okaże się w grudniu, jak dobrze, to w przyszłym roku już nie co 3 miesiące a tylko dwa razy w roku będę poddawana męczarniom. Znam dokładnie co przechodzicie z tatą (niedawno miałam to z moją mamcią), znam dokładnie procedury w tej chorobie, baaa onkologia stała się moim konikiem i niedługo sama stanę się specjalistą w tej dziedzinie, chłonę te tematy niczym lekarz, pożeram wręcz wiedzę książkowo-naukową z tej dziedziny. Współczuję Wam bo wiem z czym walczycie i jak to się odbija na tacie i całej rodzinie ale jak widzisz, że jest lepiej i wyniki o tym świadczą to super. Tylko pamiętaj EWO, żeby w tej chorobie być zawsze krok do przody i niczego nie przeoczyć. Trzymaj się. Ufff, dobrnęłam do końca, długo wiem, ale rozpisaliście się strasznie a ja, jak to ja, gaduła straszna nie chciałam być gorsza więc sobie pozwoliłam sama na paplanie:) Ktoś mnie uświadomił, że jesteśmy tu co niektórzy dwa lata, w tym ja, łooo matko i córko, tragedia, tyle czasu, kto mi na to pozwolił? toć ja nie lubię przesiadywać tak długo w jednym miejscu, chyba czas na wyprowadzkę, bo wrosnę tu i ciężko mnie będzie wyskubać:) Trzymajta się zdrowo, brońcie przed wirusami a ja idę dalej chorować, haaa jutro nie idę do pracy bom chora:)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byle jak ciąg dalszy wrrrrr. Czasami czyjś post przyczyni się do głębszego myślenia i tak było po poście EWY777 (tak na marginesie uciekłaś nam na trochę). Jak tato, czy efekty leczenia są skuteczne? Wracając do tematu, Ewa napisała o drętwieniu, tego nie mam więc nic nie napisze bo się nie znam. Poruszyła też temat ciśnienia. Wiesz Ewo mam to samo, zawsze miałam niskie ciśnienie jak u kardio miałam 110/70 to śmiała się, że chyba biegłam do Niej, ze tak sobie podniosłam, fakt zawsze do Niej biegnę bo czas mój wyliczony. A ostatnio jakiś zonk mi się wkradł do mojego krążenia i to tak dobre pół roku. Narzekam ostatnimi czasy na gorsze samopoczucie to i ciśnieniomierz odgrzebałam i tak sobie przy moich spadkach formy czasami mierze i co? i dużo. Parę razy nawet zdarzyło mi się 160/100, 150/96, to jak dla mnie szok. Przy tym wysokim skoku miałam do kompletu straszną bigiminię, czułam się strasznie i wtedy zahaczyłam o szpital bo sama nie dawałam rady wyciszyć arytmii. Pierw myślałam, że ciśnieniomierz może mam felerny ale w szpitalu okazało się, że miałam 160/110 więc sprzęt sprawny. I tak do kompletu moich problemów doszły atrakcje z ciśnieniem. I teraz takie moje myślenie, że EWA jest po ablacji, ma arytmie od lat i też lekarze Jej mówią spokojnie serce zdrowe to nic się nie stanie, zaakceptować, no tak stała śpiewka dawkowana nam wszystkim. Czyli mam podobnie jak u EWY, może serca mamy zdrowe ale taka praca serca jednak na coś wpływa negatywnie i jak się tu nie bać. Jest arytmia latami, dochodzi z czasem zmiana w ciśnieniu to i serce w końcu *padochnie* od tej mieszanki wybuchowej, czyli jest jakiś powód do niepokoju? Może nie mam racji i obym nie miała tej racji. Pfu, lepiej o tym nie myśleć będzie lżej na duszy i sercu. KRAQS i masz rację chłopaku, możemy latać do kardio, możemy co miesiąc zakładać holtera, biegać na wysiłkowym, co chwilę robić echo serca, leżeć w łóżku lub balować na imprezie, co byśmy nie wybrali jak ma się coś stać to się stanie. Sama byłam świadkiem dwóch osób pod gabinetem kardio jak obie osoby miały w tym momencie zawał. Jedna w gabinecie padła i lekarz nie uratował niestety a druga z zawałem siedziała, rżała pod gabinetem z jakąś panią, wezwali karetkę, prawie spadła ratownikom z łóżka bo im się coś *omskło* a zaznaczam, że kazali Jej leżeć bez ruchu bo ma w w tej chwili zawał. A ona za telefon i dzwoni do rodziny, kochani dziś to ja do Was nie przyjdę bo podobno mam zawał i chichra się do telefonu. O takie moje przygody z życia wzięte. KRAQS wiec napisał słuszne uwagi a ja je potwierdziłam, co ma być to będzie. Uśmiałam się KRAQS z tych Twoich piw, nieźle się napatrzymy zanim wypijemy, może się nawet odechcieć pić po takim napatrzeniu. Mam to samo, pierw analizuje korzyści, później straty i częściej rezygnuję bo już mi się zdychać nie chce od skutków ubocznych, które przyniesie chwila przyjemności. Jak żyć panie premierze, jak żyć, ja się pytam?:):): A na poważnie to uważam, że to jedno piwo, kawa tak nam nie zaszkodzi co tutaj duży wpływ ma przede wszystkim psychika bo już przed za dużo myślimy o tym co będzie po. Chciałam krótko ale wyszło jak zwykle. A jak tam ARTUR46, też się przyglądasz butli piwa i uruchamiasz myślenie. Pamiętam, że też ten problem pić-nie pić był przez Ciebie rozważany. Napisz jak tam Twoje serce stuka.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U mnie ciąg dalszy bylejakości. Pół dnia było w miarę, nawet wybrałam się trochę poszaleć i jak mnie nie siekło to z trudem odbębniłam co miałam do odbębnienia i pędem do domu. W myślach miałam nawet wizje czy nie skręcić na szpital ale zrezygnowałam z tego darmowego relaksu i pożywek i doczołgałam się do domu, zdychając, przeklinając te cholerne arytmie. Fatalne weekendowe samopoczucie a jutro do pracy i zwlec się trzeba. Nienawidzę wszystkich swoich chorób bo ostatnio w ogóle słabo się czuję, rypie mnie z każdej strony, coś mnie żre od środka czy inne *cuś*, pewnie wyjdzie po czasie, ach............. A jutro wstanę, przywdzieję maskę z uśmiechem, wypacykuję się i wyelegantuję i do przodu, ktoś spojrzy na mnie i powie pani Alu pani zawsze taka uśmiechnięta od ucha do ucha, ładna tylko nie wie, że to pozory bo wnętrze smutne, chore i obolałe ale przecież wiedzieć tego nie musi bo i tak nie jest w stanie pomóc. Mimo wszystko ciesze się każdym dniem, bo budzę się każdego dnia, jest słońce, jest deszcz, zaraz będzie śnieg, życie się pięknie toczy mimo naszych kłopotów i nie zatrzyma się bo my cierpimy więc co zrobić?, trzeba iść równym krokiem do przodu. Spadek formy więc i myślenie bardziej pesymistyczne, nic to. ANNAM1982 nie wszyscy tutaj mamy nerwicę serca, choć objawy pewnie podobne bo jednym serca kołaczą, inni mają arytmię, ktoś następny przyśpieszony puls. Z tego co mi wiadomo nerwicy serca nie mam ale mam jakieś *źródełko* nieszczelne z którego wydobywa się moja arytmia. Nie zamykaj się na wyjścia, nie ograniczaj sobie życia, jak ma się coś stać z sercem to czy będziesz w domu czy na ulicy i tak się stanie. A może wyjście gdzieś rozluźni Cię i wcale serce nie będzie przyśpieszać, tylko nie możesz o tym myśleć że * a może przyśpieszy* bo wywołasz. KRAQS no cóż, zaszalałeś to masz. Przynajmniej wiesz dlaczego cierpisz, coś za coś ale co użyłeś to użyłeś i Twoje, minie wcześniej czy później przyjdzie lepszy dzień. Może ktoś jeszcze do mnie dołączy w cierpieniu, choć nie życzę ale w grupie cierpieć łatwiej:):)
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeden dzień dobry, następne do dupy i tak życie arytmika płynie, od arytmii do arytmii. Fajnie było jeden dzień radości, no nie będę dla siebie hojniejsza półtorej dnia bez skurczy, bez potykań, hura sobota będzie bal i oddech od arytmii. Ależ skąd, ależ jak, nie ma to tamto, a kuku jestem co by Ali nie było za dobrze i tak sobie serduszko puk, puk, pukpukpukpuk, pukpuk, puk, pukpukpuk i tak z różnym natężeniem, w prawo w lewo żeby było ciekawiej. Idę czytać książkę bo z balu nici. Wrrrrrrrrrrrrr, ktoś jeszcze ma tak jak ja przy sobocie po robocie?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ANISAHHH dokładnie to opisałaś, mam takie *cuś* również, ale u mnie te nocne to typowe od niskiego pulsu, jestem tego pewna. W trakcie zasypiania też mi się to zdarza, wypisz wymaluj ja. Nie wiem czy to nerwowe, ja nie mam jakiś lęków i strachów ale może jakiś system nerwowy ma na to wpływ, kto w dzisiejszych czasach spokojny człowiek. Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałam, mam to mam, może ma tak każdy i patrz, znalazł się ktoś z podobnymi akcjami, właśnie Ty. Nic to, nie umarłyśmy do tej pory z braku oddechu i nagłych zrywów wieczorno-nocnych to będziemy żyć dalej:):) ANISAHHH nie szkoda Ci kasy na takie urządzenie? niektórzy lekarze nie chcą nawet przyglądać się wynikom z innych gabinetów niż ich przychodnie, nie bardzo ufają jak przychodzisz z wydrukami tele-kardio. Jak przylecisz z własnymi wydrukami z własnego rejestratora to gotowi Ci wmówić, że albo źle elektrody przyłożyłaś, albo sprzęt felerny, mogą to być pieniądze wydane przez Ciebie na darmo. Lepiej proponowałabym Ci znaleźć ośrodek w którym zakładają holtera takiego przyciskowego, znowu nie pamiętam nazwy, gdzieś tu na forum jest info o nim. Nosisz tyle ile trzeba, można go zdejmować, zakładać, instrukcje dostajesz i wciskasz go wtedy kiedy czujesz, że się źle z Tobą dzieje, może pomyśl o tym. KRALA89 i AS12, życzę Wam żeby te najgorsze scenariusze się Wam nie sprawdziły, przykro mi, że i Was dopadły wizyty w takich ośrodkach, których każdy chyba pacjent się boi. Oby było wszystko z Wami dobrze. U mnie tak se. Kocham Cię moje serce, ty mnie chyba niekoniecznie.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A teraz sobie pomarudzę. Wczoraj miałam kiepski dzień, arytmia mnie mordowała cholernie, skurcze, bigeminia, przyśpieszenia, umordowana byłam dniem jak cholera. Wieczorem wzięłam się za robotę przy kompie i tak się skupiłam, ze zapomniałam o sercu i arytmia się wyciszyła, hura będę spać spokojnie. O północy zaległam do wyrka i od razu akcja serce - znowu, ja pierdzielę, myślałam, że zejdę i najlepiej mi wtedy na SOR bo uruchamia się od skurczy od razu bigeminia i co drugie uderzenie wystąp. Nie miałam chęci na akcje typu nocna jazda, kroplówki i te sprawy, więc dumam sobie jak tu usnąć i to szybko. Ręce wykręcam, żeby głowa a właściwie uszy nie dotykały poduszki wtedy nie słyszy się tak bicia serca, hura udało się ale oczywiście leżenie na boku więc żebrami zaczęłam czuć serce, hehe niefajne, w żebrach mam serce czy co, no czułam i już, na wznak nie, na boku nie i weź tu człowieku zaśnij. Jakoś się pozwijałam i udało mi się z tym moim kołatem zasnąć. Dwie godziny snu, jak się nie zrywam łapiąc powietrze, tak jakby mi stanęło serce i szybki oddech żeby przywrócić bicie, udało się, bo pisze. Dlaczego ten akurat epizod opisałam, ponieważ którąś z dziewcząt pisała o takich wybudzeniach. Wyjaśniam jak to jest u mnie. Kiedyś miałam takie ataki prawie co noc a nawet po kilka razy, bardzo złe odczucie bo ma się wrażenie jakby człowiek zatracił odruchy życia, bicie serca i oddechu i takie łapczywe szybkie złapanie tych czynności. Spałam wtedy w pozycji półsiedzącej wtedy ataki ustąpiły całkowicie, wczorajszy atak zdarzył mi się po na prawdę bardzo długim czasie, nie wystraszył mnie bo to już znam ale pozostawia niesmak na dalsze noce. U mnie powodem jest najprawdopodobniej bradykardia, zwłaszcza nocna, tak ja podejrzewam, bo nie pytałam o to kardio. W nocy wiem z holtera, że bardzo spada mi puls i pewnie jak spadnie za nisko to mam taką jazdę. Nie wiem czy słusznie myślę ale to u siebie podejrzewam. Nawet swojego czasu kardio po oglądaniu moich wykresów z holtera mówiła o rozruszniku przy bradykardii ale nie przyznałam się do swoich nocnych akcji, przyjdzie lub nie na to czas. Nie wiem od czego ma koleżanka opisująca podobne incydenty nocne ale jak widzisz zdarza się i innym (przepraszam ale nie zapamiętałam nicku). No i tak moi drodzy skurczowcy miałam akcje dzienno-nocne z moją arytmią, wykończyła mnie strasznie, nie dała w dzień za dużo podziałać a i w nocy była wredna i nie dała pospać. Dziś jest lepiej z moim sercem ale za to żeby nie było mi za dobrze to sobie ból znalazł miejsce w mojej głowie i boli dla odmiany łeb. No i tak wygląda ciężkie życie arytmików a według kardiologów nic nam nie jest, jesteśmy zdrowi, tylko nie potrafimy się nauczyć żyć z jakimiś przeskokami w sercu. Tylko do cholery jasnej niech ten jeden z drugim lekarz powie nam jak. Ponarzekałam a teraz idę odespać choć część nocy. Wiem dziś było za dużo mnie i za długo.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: