Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Allicja

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Allicja

  1. Oj Karamba dziś to ja umieram dosłownie, mam lek Emanera, ale g....no daje, zjadłam całe opakowanie a efektów żadnych, czytam co mi może pomóc, nigdy aż takich bóli nie miałam, dotknąć się do żoładka nie mogę, mdli mnie strasznie, straszniście, pali w całej klacie, leżę cierpliwie i dogorywam. Miałam kiedyś dawno temu gastroskopię, ale później przez lata spokój, chyba stres obudził wszystko co tam u mnie wewnątrz siedzi. Jutro mam gastrologa, może dożyję,gastroskopię pewnie dopiero za parę dni, łyknę wszystko nawet tą rurę żeby mi tylko pomogło, choć paskudne badanie, jestem wściekła bo nie mam teraz czasu na siebie a tu mnie całkowicie powaliło, cholera jasna. Jak piszesz to też masz niezłe jazdy, czy mogą być az takie boleści, mdłości (nie zwracam i nie mam jakiś sensacji żołądkowych) i tak może to cholerstwo palić, no pierwszy raz mnie tak powalił żołądek, kurcze dziś to ja bym zjadła chyba własne buty, żeby mi tylko choć trochę ulżyło. Sorry, że nie na temat skurczy
  2. Koszix to tylko pogratulować, że tak szybko. Karamba taka *śmiechowa* kobieta i zamyka się na świat, do ludzi maszeruj. Mogę potwierdzić, że stres tak daje do wiwatu sercu, że szok. Nie miałam jak na razie nerwicy ale obecnie żyję w ogromnym stresie i odbija się to bardzo na moim serce. Teraz doszły mi jeszcze straszne kłopoty żoładkowe, zawsze miałam ale nie takie i chyba wrzody mi się odezwały, czeka mnie gastroskopia, mam nadzieję, że nic gorszego tam nie wyhodowałam w tym swoim żołądku. Chyba też jest jakieś połączenie serca i żołądka bo jak zwijam sie z bólu to tak mnie boli w klatce i co najgorsze pali jakbym jakiś zawał miała dostać za moment, nie fajne uczucie, jednego dnia wystraszyło mnie to strasznie, przyznaję się bez bicia że wkradł się jakiś strach, dobrze, że byłam na terenie szpitala więc sobie pomyślałam jak padnę to pomogą chociaż. Współtowarzysze niedoli fakt, że nie zawsze nerwy są powodem arytmii ale w wielu wypadkach nerwy prowadzą do rozklekotania tego serducha.
  3. Karamba, jestem, żyję ale jestem zupełnie nie w temacie, bardziej poszukuję cudu przeszukując w wolnych chwilach profesora google. Napiszę tylko jedno ku pokrzepieniu wszystkich telepiących serc. Mimo, że moje nerwy są w chwili obecnej w opłakanym stanie, nie mam czasu na sen, na relaks a serce pracuje na maksymalnych obrotach co chwilę się buntując ja wciąż żyję, czyli moi drodzy nie tak szybko pada się na serce, nie bójcie się tak bardzo tych skurczy dod. one może i Was straszą ale może warto zaufać lekarzowi skoro mówi, że nie są takie groźne, gdyby tak szybko zabijały to ja już powinnam leżeć trupem. Karamba jesteś bardzo pozytywną osobą z ogromnym poczuciem humoru, bądź dobrym duszkiem tego forum. Pozdrawiam i trzymajcie się dzielnie. Dobranoc
  4. Jeszcze na moment pomarudzę, bo jutro warta od rana w szpitalu. Nie ma sprawy dziewczyny i chłopaki czasami coś się tam popiórkuje, wiemy o co chodzi, ważne że dzielimy się naszymi obserwacjami to w jakimś stopniu pomaga przy naszych przypadłościach. Karamba dziękuję, muszę się trzymać a w razie co będę w szpitalu to jak padnę przy łóżku mamy to może mi pomogą i zbiorą mnie z podłogi. Properth, głównie do Ciebie chciałam jeszcze skierować ten mój post.Spójrz na babcię, operacja na serce, arytmia i żyje tyle lat, czyli wniosek - tak szybko nie padniesz, bierz z niej przykład. Co do leków to napiszę coś ze swojego doświadczenia. Badało mnie kilku kardiologów, mam ogólnie niskie ciśnienie, puls różny, mam tendencje do bradykardii i do tachykardii. Uważam, że lekarze zbyt łatwo przepisują leki, ale to jest tylko moje zdanie, uważam również, że skoro serce jest zdrowe to nie powinno się tak lekko przepisywać leków, betablokery obniżają ciśnienie, zmniejszają puls i jeśli skurcze ma się na tle nerwowym czyli nie zawsze jest większe ciśnienie, nie zawsze puls wysoki, nie zawsze skurcze dod. to tabletki mogą zrobić więcej szkody niż pożytku, wykluczam wszystkich, którzy maja chorobę serca czy ogromne ilości skurczy czy innych arytmii. Jak czytamy fora to większość twierdzi, że b.blokery nie bardzo niwelują im skurcze, to co da łykanie tych prochów, no chyba bardziej komfort psychiczny. Ty jak widzę masz trochę tych leków, to co się dziwisz, że masz niższy puls, niby dawki niewielkie ale jednak. Ja osobiście nie stosuję leków, takie zalecenie lekarza, chyba, że chodzę po ścianach, lub z łóżka nie daję rady wstać, bo serce bije jak chce to wtedy pomagam sobie tabletką też betaloc, też metocard, chyba standardowe leki dla skołatanych serc. Ale Ty, jak masz się leczyć, co robic, co łykać to tylko słuchaj lekarza. To już na dziś wszystko, idę w objęcia Morfeusza. Dobranoc.
  5. Properth to, że lekarz powiedział nie najgorzej to o niczym nie świadczy, luknoł sobie pobieżnie, dojrzał tam pewnie jakieś skurcze dod. co dla niego nie jest pewnie niczym strasznym, gdyby tam ujrzał jakieś migotki, częstoskurcze to pewnie byłoby gorzej więc zamartwianie zostaw sobie na potem. Lekarzem nie jestem, nerwicy też raczej u siebie nie zdiagnozowałam, ale trochę na jej temat wiadomości liznęłam. Może i Ty nerwicy jeszcze nie masz ale chłopaku jak będziesz się tak sam nakręcał to wpadniesz w nią jak śliwka w kompot. Za dużo się stresujesz a przede wszystkim za dużo w Tobie czarnowidztwa. Mam tu na myśli * czy dam radę, o może nie wytrzyma,, na pewno nie wysiedzę, na pewno skurcze mnie zaraz dopadną, a może mam zrezygnować z nauki (nie rób tego masz zakaz- ucz się)* Nie gdybaj co będzie, nie myśl na zapas lepiej uruchom w sobie myślenie typu *dam radę, a jak mnie chwycą skurcze, olać to już nie raz je miałem, obleją mnie poty, a kij im w d...pę, jest teraz ciepło jak na tę porę roku, jeszcze ogrzewanie daje do pieca a i stres mnie trochę zżera, przejdzie* Czy nie lepsze takie tłumaczenie swoich tam jakiś wymyślonych objawów? nie myśl na zapas a będzie Ci łatwiej. Dolor przykre, że tak się u Ciebie pogmatwało i wszystko się przedłuża. A jak sądzisz, może te kłopoty z kamieniami, ze stanem zapalnym, złymi wynikami moczy mają coś wspólnego ze skurczami??? Niektórzy twierdzą, że jakiś tam stan zapalny, jeśli takowy w sobie mamy może wywoływać skurcze, nie wiem, nie znam się, tylko wyczytała to gdzieś tam, jakie jest Twoje zdanie na ten temat. Ja niestety, wciąż odkładam swoje kłopoty sercowe na plan dalszy, jeszcze nie dotarłam do kardiologa z wynikami i chyba szybko nie dotrę, spotkała mnie poważna tragedia, która wczoraj spadła na mnie jak stu tonowy głaz i teraz ktoś inny jest ważny a ja musiałam odejść na plan dalszy. I tu muszę potwierdzić jak stres, nasze samopoczucie, niedospanie, niedojedzenie ma duży wpływ na skurcze, teraz jestem na takim właśnie etapie, brak mi wszystkiego i serce robi sobie co chce, nie słucha mnie i nie rozumie, że nie mam na niego czasu jak i na siebie i dobija mnie nie tylko skurczami ale bólami w klatce, uciskami i poprzez złą pracę serca ogromnymi zadyszkami. Mam tylko nadzieję, że przetrwam ten ciężki okres i wreszcie wezmę się za siebie, bo też mi się wszystko oddala w czasie a skurcze kochają mnie bardzo i dalej żyją ze mną w przyjaźni, choć ja ich wcale nie kocham i wcale nie chcę tej przyjaźni utrzymywać, znudziła mi się.
  6. Tak dla spokojności powinieneś może zrobić sobie do kompletu T3, T4 skoro coś tam w wynikach tarczycowych jest ponad normę. O stanie przedzawałowym nie myśl, mając zgagi, czy kłopoty żoładkowe bardzo często są bóle w klatce piersiowej lub w dołku sercowym i od razu ludziska wpadają w panikę, że zawał. Może warto się temu przyjrzeć czy żołądek zdrowy? jak chcemy poszukac przyczyny to trochę się trzeba naszukać. Głowa do góry i do przodu, skurcze nie zabijają, jesteś młody trochę musisz pożyć na tym padole ziemskim. Dobranoc.
  7. Properth, spokojnie będziesz żył. wynik usg serca jest bardzo ważny, wiesz wtedy, że serce jest zdrowe a to chyba najważniejsze. To, że się potyka może być wiele przyczyn i wcale nie musi być to stres w danej chwili, mogłeś mieć jakiś napięty czas dużo wcześniej a po czasie wychodzą emocje i serce się odzywa, może przemęczenie, może jakieś używki (choc piszesz, że zero wszystkiego), nie ma reguły, ja moge leżeć, czytać sobie lekką książkę i chwyci mnie nagle a mogę pędzić a serce bije szybko ale równo. Trzeba poobserwować siebie może coś jest na rzeczy ale często nie ma jakieś reguły. Badałeś sobie tarczycę? to bardzo ważne. Czasami obfite posiłki też mają wpływ, nie u wszystkich ale jednak, coś musi być na rzeczy, żołądek blisko serce, kto wie??? ale dużo osób łaczy te dwie sprawy. Ja sobie nie odmawiam kawy, zawsze lubiłam i piję dalej i jak większość osób twierdzi, że na nich źle działa tak na mnie nie ma żadnego wpływu, a nie zamierzam żyć tak żeby sobie odmawiać wszystkiego bo serce mi przeskoczy.
  8. Człowieku lecz się sam, to najlepsze chyba określenie. To na dobrą sprawę jest podważane zdanie lekarza prowadzącego danego pacjenta, bo może inny specjalista stwierdzi, że nie zakwalifikują a czy on wie jak się czujesz, a czy on wie ja się męczysz? oczywiście nie bo on ma tylko papiery a rozmowy z Tobą nie przeprowadził, chore to. Wiem, że Ty tak czekasz na ten zabieg i jakąś ulgę a pilne to dla nich nic nie znaczy jak widać. Czasami to chyba najlepiej paść na ulicy to wtedy zajmą się delikwentem od razu a może też nie ma gwarancji. Bombarduj ich tam i nie odpuszczaj.
  9. ILUSIA zasugerowałam tylko, że na forach tego typu, jak się napisze coś w stylu, ktoś umarł młody na serce, od skurczy może zatrzymać się krążenie, to u osób z nerwicą takie wieści moga wywołać niepotrzebny strach, nieważne, każdy niech sobie czyta i pisze jak chce. Co do mojej kondycji nie jest najgorsza, ale najlepsza też nie, sportów żadnych nie uprawiam , nie ukrywam, że odkąd zaczęły się u mnie problemy z sercem trochę się bałam ćwiczeń, choć nikt mi tego nie zabronił, ale te moje skurcze potrafią mnie podczas wysiłku też dopaść i nastąpiła blokada na sport. Z natury jestem szybka więc latam sobie to tu to tam, nie oszczędzam się za bardzo. Dni w których serce nie daje mi wytchnienia odpuszczam sobie polkę galopkę ze względu na to, że mam dodatkowe atrakcje związane ze skurczami i niejednokrotnie przy mojej kochanej bigeminie robi mi się słabo, jakbym miała za chwilę zemdleć, więc nie ryzykuję. Ciągle powtarzam, że skurcze czy inna arytmia nie jest niczym fajnym, przyjemnym w odczuciach ale nie można się nad tym tak skupiać i marnować sobie życia na liczeniu skurczy, nerwy są najgorszym doradcą w takich chwilach, nie ma na nie cudownego lekarstwa, a magnez, który tak polecają lekarze też według mnie jest przereklamowany, nie zaszkodzi ale i niewiele pomoże. Trzeba pilnować potasu, sodu, mi np. lubi uciekać więc co jakiś czas zrobię sobie randkę z tymi lekami. Każdy się tego boi, jak coś się dzieje z sercem to nie ma bohaterów, ale opanowanie nerwów i wytłumaczenie sobie, że przeszliśmy badania, nic złego się nie dzieje (mówię o zdrowym sercu-usg) to trzeba nauczyć się z tym żyć i użalanie się i napędzanie nic nie da. Ja też nawet jak trafiam do szpitala to lekarze jeszcze nigdy nie wmówili mi nerwicy czy panki a potraktowali poważnie jako osobę z zaburzeniami rytmu serca. Kumen witaj i jak tam postępy w leczeniu, dzwonili, ponaglasz? czy cierpliwie czekasz na swoją kolej? jest jakaś nadzieja na szybszy termin ablacji?
  10. Nie mogę przejść obojętnie koło takiego wpisu ILUSI, nie wiem co miałaś na celu postraszenie ludzi, którzy i tak są *wystrachani* na maksa razem ze swoimi skurczami czy podzielenie się sensacyjną wiadomością, że podczas skurczy można dostaćdo zatrzymania krążenia. Nie tylko przy tym, można się zatrzymać ale z tysiąca innych powodów, a nawet zdrowy na pozór człowiek może paść nagle, wiec takie informacje na takim forum wydają mi się zbyteczne. Rodzimy się, żyjemy i umieramy taka jest kolej rzeczy. Po to robi się wyniki, badania, latamy po lekarzach, żeby sobie pomóc, podejście lekarzy jest różne ale w jakimś stopniu musimy im zaufać bo od tego są, dostajemy leki i też w jakimś stopniu zabezpieczamy się przed jakimś nieszczęściem ale niezbadane są wyroki boskie i różnie się może wszystko skończyć, nawet na pozór zwykłe złamanie ręki czy nogi. Karamba przyznam szczerze, że czytając Twoje posty trochę się pośmiałam, bo temat poważny i dla każdej z osób przerażający opisałaś go bardzo radośnie, z poczuciem humoru i chyba dość czytelnie - fajnie. Co do kolegi, który wczoraj *umierał* na skurcze, przepraszam nie zapamiętałam nicku, doradziłabym w takich kryzysowych sytuacjach wziąć sobie coś na uspokojenie. Ty sam wtedy nie nakręcisz się a przy skurczach nie jest to dobre bo zwiększa się ich ilość i spać nie możesz a tak tabletka na uspokojenie i nawet skurcze się trochę wyciszą. Pani, która ma tak dużą ilość skurczy i jest w ciąży, powinna o siebie bardziej zadbać, porozmawiać z ginekologiem czy w Twoim wypadku możesz rodzić naturalnie czy będzie potrzebna cc, a może będzie potrzebny szpital do rodzenia, gdzie jest kardiologia, porozmawiaj ze swoim lekarzem. Czasami wchodzę i czytam informacje o skurczach i nie zawsze skurcze są wynikiem nerwicy, czasami coś się tam w tym serduchu poplącze, coś się tam wyzwala nie tak jak trzeba, jakieś *spięcia, wypięcia*, ale po obserwacjach na forach dochodzę do wniosku, że większość ma jednak to na tle nerwowym, bo te osoby, które coś tam mają nie tak w swoim sercu, to podchodzą do swojej dolegliwości z większym spokojem mimo, że ich serce tłucze non stop nie tak jak trzeba a skurcze dod. są ich chlebem powszednim a ilość nie wynosi 5-20 w ciągu dnia, tylko tysiące na dzień i muszą funkcjonować, choć nie należy to do przyjemności. Rozumiem, że i jeden może wywołać w człowieku strach, ale skoro są osoby, które mają to non stop i żyją z tym długie lata to uwierzcie, że tak szybko na to się nie pada a ablację też nie zlecają z dnia na dzień tylko się na nią czeka, to nie może to być aż tak niebezpieczne jak się nam wydaje. Jak jest zagrożenie życia to nie czeka się w kolejce tylko biorą nazwijmy to z ulicy. Trzeba sobie jakoś to obrazowo wytłumaczyć, żeby się nie nakręcać bo wpadacie w nerwicę i potęgujecie swoje skurcze. Wiem co piszę, bo zmagam się z tym już trochę czasu i nie raz serce trzepało mnie cały dzień, nie raz musiałam szukac pomocy w szpitalu i jak widać piszę nadal czyli wciąż żyję i dalej zamierzam żyć, choć czasami nie daję rady wstać z łóżka, ale nerwy odkładam na bok jak sama nie daję rady to pomogę sobie sporadycznie tabletką. Pozdrawiam wszystkim.
  11. To chociaż jeden plus, że tego nie odczuwasz i obyś nie czuła jak serce skacze. Warto by było żebyś zrobiła sobie echo serca, jeśli tam okaże się wszystko dobrze, to myślę, że na poczatku będzie leczenie lekami lub ewentualnie ablacja, lekarz podejmie na pewno słuszne decyzje.
  12. Co Cię skłoniło miało być.
  13. Do Margerita, trochę dużo tego masz, nie czekaj na wizytę z NFZ, idź prywatnie jak piszesz. Co się skłoniło do zrobienia wyników? Czy odczuwasz arytmię w jakiś sposób?
  14. Dolor, nie ukrywam, że też mnie ubawiłeś tym sikaniem, więc nie dziwię się że kardiolog na Ciebie dziwnie patrzyła. Wiesz te luksusy dworcowe, co się dziwić sercu, że się buntuje, musiałam to napisać, bo mnie rozśmieszyłeś. Widzę, że jesteś dociekliwy, ja taka nie jestem, owszem wolę wiedzieć, trochę poczytać, popytać lekarza, ludzi o podobnych doświadczeniach ale nie zagłębiam się, chyba wolę czasami nie wiedzieć co mnie trapi przynajmniej nerwica mnie nie zżera bo nakręcić się też można szybko a tak żyję w lekkiej nieświadomości ale doceniam ludzi z wiedzą a jak jeszcze się nią podzielą to w ogóle ok. Moje serce lekarz powiedział, że jest w jakimś trudnym ułożeniu i określił to właśnie jakby wisiało cokolwiek to znaczy i następne jego słowa, że przy ablacji będzie trudne dojście, ale widząc moją niezadowoloną minę powiedział, że damy sobie radę. Póki co odwlekam ile się da, ile dam radę psychicznie i fizycznie wytrwać na razie ablacji dziękuję, jak już nie dam rady to polecę na skrzydłach. Jak dopada mnie bigeminia lub ciąg skurczy jeden za drugim to najlepsza dla mnie pozycja ucisk serca, tak to ja sobie wmawiam, czyli kładę się na lewym boku, żeby sobie pomóc, czasami pomaga, ale raczej na moją psychikę niż na samą pracę serca. No to niedługo czeka Cię *przyjemność badaniowa*, po proszę wszystko dokładnie opisać, co, jak i dlaczego i wtedy może ja nabiorę więcej odwagi, bo tchórz ze mnie jak widać, męczę się a nie mogę się zdecydować, może Twój zabieg i opinia mnie jakoś zachęci do dalszych działań. Oczywiście życzę Ci powodzenia i uporania się ze swoim serduchem. Czekam też co Kumen po swojej ablacji nam napisze, mam nadzieję, że podzieli się z nami swoimi przezyciami ablacyjnymi.
  15. A jeszcze jedno piszesz, że nawiedza Cię przy oddawaniu moczu i takie skojarzenie ze mną, nie mam skurczy a np. przewracam się z boku na bok na łóżku skurcz dod., wstaje z fotelka skurcz dod. nachylam się skurcz dod. tak jakbym przy każdej zmianie pozycji miała dodatkowe impulsy w sercu, albo uciekanie pulsu, nie wiem? ale jest zmiana w pracy serca. Czy to normalne? chyba też nie, co ma do rzeczy zmiana pozycji ciała ? , u mnie ma.
  16. Dolor, to niezła jazda Cię spotkała. Co u mnie?, codziennie bez zmian, mało dni dobrych bez arytmii, przynajmniej nie pamiętam takiego dnia, ale w ciągu dnia po japońsku czyli jako tako, za to wieczorami nadrabia za cały dzień z tym, że mniej bigeminii więcej pojedynczych szarpnięć, czasami kilka pod rząd, no cóż trzeba sobie jakoś radzić. Co do Twojego przypadku to zdarzało mi się wybudzić z takim waleniem nie raz, ale nie analizowałam co to i skąd, pogodziłam się, że coś takiego mam, mnie częściej martwiło jak wybudzałam się nagle z uczuciem duszenia, zapadania się, jakby serce przestawało mi bić i raptowne wybudzenie, łapanie szybko oddechu i dziwna praca serca jakby na nowo, nie wiem co to? czy to związane z moją bradykardią, ale często to miałam i niezłego stracha mi napędzało budziłam się i jakbym wracała do życia po jakimś zapadaniu, nawet określić tego nie potrafię. Oj po takich akcjach to nie było mowy, żeby zasnęła na leżąco bo od razu miałam jakby jakąś zapaść, musiałam dalej spać na pół siedząco. Jak widzisz mogą być i szybkie i wolne bicia serca, oba straszą i oba w odczuciach straszne. Nie udało mi się złapać tego na holterze niestety. A jak tam Twoje badania, wyznaczony termin?, zdecydowałeś się czy na razie odłożyłeś badanie? Kumen a jak Twoje postępy w leczeniu?
  17. Nie znam się na ciśnieniu bo ja mam niedociśnienie i stety lub niestety jak mam tachykardię albo arytmię to ciśnienie mam raczej normalne więc nie wnikałam w to nigdy, nie pytałam się mojego kardiologa co i jak bo problem z ciśnieniem mnie nie dotyczył. A może, tylko gdybam, jak Ci tak skoczy wysoko puls to się zdenerwujesz i ciśnienie Ci idzie z nerw do góry, to mogłoby być logiczne wytłumaczenie ale musi to stwierdzić lekarz, pomiary ciśnienia albo samej albo założyć holter ciśnieniowy do sprawdzenia. Powinnaś to sprawdzić, bo nie serce jest problemem u Ciebie ale w tak młodym wieku ciśnienie zbyt wysokie, choć metocard powinien Ci unormować ciśnienie bo też ku temu służy.
  18. Do Anna21, 16 epizodów tachykardii to nie jest dużo, bardziej niepokojące jest ciśnienie w tak młodym wieku. Powinnaś sprawdzić w badaniu holterowskim, są tam wydruki do tego miałaś pewnie dzienniczek pacjenta w którym zapisywałaś co się dzieje. Porównaj kiedy była tachykardia i co wtedy robiłaś, może sprzątałaś, może biegłaś, może byłaś zdenerwowana i stąd wzrost pulsu, to przecież normalne jak jesteśmy w ruchu. Często holter opisują specjalne programy i puls powyżej jakiejś tam granicy to od razu tachykardia a może to być zwykły, normalny wzrost pracy serca związany z daną sytuacją. Chyba, że dostajesz tych skoków w momencie kiedy siedzisz, leżysz przy całkowitym luzie. Spróbuj to przeanalizować sobie sama i będzie sprawa jasna. Wzrost pulsu nie zawsze oznacza wzrost ciśnienia, wiele osób, które mają arytmię by to zapewne potwierdziły u mnie też tak jest. Co do leku, to każdy ma jakieś skutki uboczne, ale trzeba wybrać czy chcemy być zdrowi, zapobiec rozwinięciu się choroby czy rzucamy leki bo coś tam innego się dzieje, tak jak u Ciebie wypadające włosy (kup sobie jakieś witaminy, może coś do smarowania głowy z apteki, może pomoże) Leki nie zawsze pomagają, bo może to nie być ten lek, który na Ciebie będzie działał, trzeba to sprawdzić a dowiesz się czy będzie poprawa po następnym holterze. Na pewno się nakręcasz bo widać to po Twoim pisaniu i roztrząsaniu cały czas tego tematu a wiele osób już Ci pisało, że tragedii z wyników nie ma. Nie możesz o tym ciągle myśleć, bo nawet takim skupianiem się nad sercem wywołujesz jakiś w sobie lęk i z automatu wyższy puls i tachykardia gotowa. Serce masz zdrowe co wykazało echo więc powodów do zmartwień nie ma. Spokojnie, osoby co niektóre tu radzące mają poważniejsze problemy z sercem i długoletnie doświadczenie w tym temacie i wiedzą co mówią. Przebadało Cię 4 lekarzy i w każdym wypadku diagnoza była taka sama więc nie ma co wymyślać i panikować, czterech nie mogło się pomylić. życzę spokoju.
  19. Wybacz ale ja Ciebie nie kumam. Wczoraj panikujesz, że masz ciśnienie na 100, tylko co na 100??? 150/100, 160/100 czy jeszcze coś innego???, że czujesz jak rośnie bo robisz się czerwona, więc piszę Ci, że skoro tak się dzieje, to powinnaś zastosować leczenie ustalone przez lekarza. Dziś piszesz, że nie możesz wziąć więcej leku bo masz ciśnienie normalne a puls niższy. Barnie leków nie polega na tym, że raz bierzemy, raz nie, raz sobie bierzemy tyle, raz tyle według własnego widzi mi się. A przede wszystkim, żeby był jakiś efekt leczenia to potrzebna jest systematyczność i jakiś dłuższy czas, żeby te leki się wchłonęły i zaczęły pomagać. U Ciebie to jestem pewna, że żadne ciśnienie, żadne serce tylko i wyłącznie NERWICA i tylko to powinnaś leczyć, jak opanujesz nerwy, swoją panikę a najważniejsze Twoje nakręcanie się to ustąpią pozostałe objawy. Chyba co miałam powiedzieć to wszystko już napisałam i nie ma sensu, żebym dłużej prawiła Ci morały, jesteś dorosłą osobą i sama powinnaś wiedzieć co dla Ciebie będzie najlepsze i jaką drogę obierzesz żeby sobie pomóc. Życzę Ci jak najmniej nakręcania a zobaczysz, że będziesz się lepiej czuła i dobrego psychologa bo to u Ciebie też potrzebne, dla Twojego dobra, nic tu mojej złośliwości. Pozdrawiam.
  20. ECH80 do Ciebie to na prawdę ciężko dotrzeć, albo jesteś taka uparta albo masz tak silną nerwicę, że nie przyjmujesz niektórych rzeczy do siebie. Z nerwicą pewnie ciężko żyć, ale jakbym miała się tak nakręcać jak Ty to wiesz mi, że musiałabym mieć wykupiony karnet w szpitalu i ciągle tam jeździć ze swoimi problemami z sercem. Zawsze jak mi się coś dzieje to staram się być opanowana, nie wpadać w panikę bo to nic nie daje. Dlaczego piszę, że do Ciebie nic nie dociera. Lekarz przepisał Ci jakieś tam leki (propranolol) wyznaczył Ci jakąś dawkę do brania a Ty nie uparcie po swojemu, rozumiem boisz się leków, ale spróbowałaś, nic sie nie stało, stresujesz się pracą bo to dla Ciebie jakaś nowość, nawet ta najlepsza praca, piszesz, że czujesz ciśnienie, to czego Ty dziewczyno a najchętniej napisałabym babo nie weźmiesz tej dawki co lekarz każe albo przynajmniej w dwóch dawkach rano i popołudniu po tej swoje 5, która i tak nie jest według mnie żadną dawką leczniczą, ale odpowiednie nastawienie czyni cuda, Ty wierzysz, że pomaga więc w jakimś stopniu pomaga, efekt placebo też pomaga. Tobie jak nic potrzebny dobry psycholog i nie ma tu żadnej mojej złośliwości tylko stwierdzenie faktu a Ty bronisz się rękami i nogami tylko dlaczego?, po co? na co? to nie wiem i nie rozumiem.
  21. Załamana no tak póki nie zapiszesz swoich arytmii na wykresie to nici z leczenia, tak to jest dla lekarze gdybanie. Absolutnie nie będę wmawiała, że jak mam arytmię, która nie daje mi minuty odpocząć nie mogę złapać oddechu, odpływam i trwa to dzień bez jakiejkolwiek przerwy to nie ma mowy o wyjściu o normalnej pracy czy spotkaniu ze znajomymi, wtedy leżę czekam aż przejdzie jeśli nie mija po kilku godzinach z braku sił decyduje się na szpital i pomoc lekarską. Natomiast przy arytmii, która jest nawet cały dzień ale serce ma co jakiś czas chwilę na złapanie oddechu to jak najbardziej funkcjonuję normalnie. No cóż nie należy do przyjemności chodzenie z arytmią i życie z nią, ale trzeba na przekór niej jakoś żyć i się nie poddawać a chyba najważniejsze nie wpadać w panikę czy nerwicę, bo to jeszcze gorsze. Może kiedyś wymyślą jakieś cudowne lekarstwo na tą paskudę a może samo przejdzie a jak nie przejdzie to zabiegi będą bardziej skuteczne, pomogą na zawsze uporać się z problemem, trzeba mieć nadzieję, bo ona umiera ostatnia. Też nie lubię swojej arytmii ale nie mam na nią sposobu.
  22. ECH proponuję zmierzyć sobie ciśnienie czy propranolol nie obniża Ci za bardzo jeśli nie to uważam, że Twoja dawka jest za mała i na 100 % nie działa już popołudniu, i nawet gdybyś sobie wzięła drugą połówkę leku to byłoby ok i dawka zapisana tak jak lekarz kazał. Spróbuj, przekonaj się, rób coś ze sobą dla siebie. Załamana już chyba gdzieś się na forum spotkałyśmy i rozmawiałyśmy, chyba. Nie pamiętam czy u Ciebie tylko skurcze czy jeszcze inny rodzaj arytmii, przypomnij. Przede wszystkim nie możesz podchodzić do tego, że nic nie możesz, że musisz rezygnować. Fakt, że ja też przez swoją arytmię czasami muszę wycofać się z jakiś planów, ale tak to staram się żyć normalnie, nawet jak serce sobie skacze. Nie jest to miłe, przyjemne a wykańczające nie powiem jest, ale tak na serio to nie mamy jakiegoś strasznie chorego serca, żeby wykluczało nas z życia. Z tego co pamiętam, masz arytmię trochę czasu więc i żyć się z tym w jakimś sposób nauczyłaś a jak jest ten gorszy dzień to trzeba to jakoś przetrwać. Skoro tak się źle czujesz, nastrój też nie za ciekawy, nie wiem jak wyniki? to może porozmawiaj z lekarzem, może istnieje możliwość ablacji w Twoim wypadku, a jeśli nie to czym to lekarze tłumaczą? Ja dostałam propozycję ablacji ale czy się na nią zgodzę, na razie wciąż nie jestem zdecydowana.
  23. ECH80 nie wiem ile Ty tego bierzesz?, ale sądząc po Twojej panice co do leków, to bierzesz pewnikiem pół 10, to jest tyle co nic, to bardziej działa jak placebo niż jako lek, który ma leczyć i zdziwiona bym była gdyby dział 5godzin a nawet trzy, no ale....... chyba, że mnie zaskoczysz i napiszesz, że bierzesz tyle co lekarz zalecił, czyli 10 mg.
  24. Miało być parametr określający prawidłowe ..... łeb mi pęka i piszę bez składu.
  25. Frakcja wyrzutowa serca to parametrów określających prawidłowe funkcjonowanie serca jako pompy, pokazuje to echo serca.
×