
Allicja
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Allicja
-
Jestem, trochę się podkurowałam tabletkami i musiałam jeszcze podjechać do szpitala, jest lepiej, podejrzewali sepsę ale nie na szczęście. Odpisałyście mi, bardzo dziękuję za Wasze słowa, MAŁGOSIU przepraszam za wywołane w Tobie wspomnienia, sama też mam łzy w oczach, co napisałaś. Wszystko co piszecie to prawda i Małgosia o sumieniu, zabija mnie, co mam robić i MARY10, że tak jestem sama w opiece 24/24 i padam. Dziewczyny to już nie chodzi o moje zmęczenie fizyczne tylko to co napisała KARAMBA a jednocześnie lekarz mi powiedział niech pani da Jej spokojnie odejść, doszło do mnie, że ja Ją ratuję na siłę, nie pozwalam Jej odejść, coś się dzieje a ja od razu telefon do hospicjum co mam robić, jak ratować, albo są oni albo wzywamy pogotowie. I na prawdę mogę padać, nie spać, mogę myć jak to Kumen mówi podcierać tyłek, wszystko, nie mam oporów, latać mogę sto razy żeby każda łyżka jedzenia była ciepła, dam radę. Tylko to, że ja ją ratuję na siłe, jak lekarz powiedział, bo myślę sobie, że w hospicjum są fachowcy, że ja ją dotykam a ona zwija się z bólu, może ją to boli, ja ją karmię a ona nie przełyka, ja daję pić a ona się dusi, a tam są specjaliści dadzą kroplówkę, dadzą antybiotyk, elektrolity i ja widzę jak ona w szpitalu po dostaniu takiej kroplówy od razu jest inna, oczywiście dalej nie mówi, dalej patrzy jak przez mgłę ale mam wrażenie, że mnie widzi, poznaje. I sobie tak myślę, oni tam ją uratują jak się coś będzie działo, oni wiedzą jak Jej pomóc a ja nic nie wiem, niewiele umiem, głupio myślę z jednej strony mówię niech się to skończy bo i Ona i ja się wykańczamy a z drugiej jak coś się dzieje ratuje jak wariatka, zaprzeczenie??? Ja mam sumienie i dlatego nie wiem co o tym myśleć, nie wiem jak postąpić. Zawsze krytykowałam ludzi, że to robią a teraz sama gubię się jak cholera. W domu jestem bezradna, już wystraszona, człowiek z chorobą zostaje sam, jest pomoc bardzo duża z hospicjum, nie mogę narzekać i jestem im bardzo wdzięczna ale są momenty, że ich nie ma, są momenty, że nie wiem co robić, są momenty, że się boję. Nigdy już nie skrytykuje nikogo za to, że odda kogoś do hospicjum jak i sama nie wiem co mam zrobić. Wasze odpowiedzi, każda jest prawdziwa i każdą można przyjąć za właściwą a ja dalej nie wiem. Czego ja nie jestem bardziej twarda, zawsze byłam konkretna, zdecydowana, wiedziałam co robić jak robić nawet jak się sparzyłam to potrafiłam znaleźć rozwiązanie a teraz doopa nic nie wiem. Pewnie, że chcę ją w domu, chcę żeby czuła, że ja to ja choć i tak mam wątpliwość czy mnie poznaje a z drugiej strony boję się, że przysnę, nie usłyszę, nie pomogę w odpowiednim momencie. I bądź tu człowieku mądry. Ja chcę najlepszego rozwiązania nie dla siebie i tak wiem, że ja to odchoruje i to normalne, każdy odchorowuje traumy ja chcę najlepszego rozwiązania dla MAMY. Mam mętlik straszny.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ale tutaj cisza jak makiem zasiał. Ale ja sobie popiszę, sama bo sama może kogoś zachęcę, przywołam??? Nie myślałam, że tyle osób to czyta, ale fajnie, może komuś coś pomoże, może ktoś zrozumie, że nie ma co użalać się nad jakimiś pojedynczymi puknięciami, bo życie trzeba doceniać i nie ma co się wsłuchiwać w swój organizm, co ma przyjść złego przyjdzie a jak nie to dożyjemy późnej starości w zdrowiu czy chorobie. Święta minęły, moje niespecjalnie, w drugi dzień świąt nie mogłam już patrzeć jak mama cierpi, do tego doszły nowe objawy i czas spędziliśmy w szpitalu, w którym jest do dzisiaj. Ale wiecie co mnie zezłościło. Może i mam mylne pojęcie o służbie zdrowia, może wymagam zbyt wiele, może jestem niedzisiejsza albo porąbana i chcę czegoś co jest nierealne. Może wyprowadzicie mnie z błedu i poczucia mojej złości. Wezwałam karetkę o godz. 16, przyjechali, zabrali do szpitala ja za nimi, ludzi to były tłumy na izbie przyjęć, zamiast świętować to chyba wszyscy szukali pomocy u lekarza, *tragedyja* jak przywozi pogotowie to i szybko została przyjęta przez lekarza, ale i tu zaczynają się schody. Daję całą dokumentację medyczną, wiadomo, że stan beznadziejny, słyszę od pielęgniarki, ludzie powinni mieć *termin przydatności do spożycia* przyjmuję z milczeniem, robią jej badania, nawet nie kładą na salę obserwacji tylko jesteśmy w tłumie ludzi i tak wozimy ją z pielęgniarzem na jedno badanie, na drugie w między czasie leży na korytarzu, no nic dajemy radę, jest pod opieką lekarzy, w szpitalu, zrobili po iluś godzinach badania i jest źle dajemy na oddział decyzja lekarza a ja się pytam a co z ręką wyje z bólu, ma cała siną, obolała i spuchniętą, nie zauważyliśmy na nowo badania i tak skończyli o 2 w nocy, cały czas na izbie, ona bez jedzenia, bez picia, bez kroplówek, leży jak trup nieboszczyk wszyscy patrzą, współczują, nikt się nie przejmuje, czekamy na przewóz karetki na oddział szpitalny ok. 3 nie wytrzymałam jak zrobilam zadymę to znalazła się w ciągu 5 minut karetka,czy trzeba krzykiem i agresją wymuszać *coś*??? na oddziale panie pielęgniarki nie zauważyły, że stoję więc powitały ekipę karetki z pytanie a wy co po nocach nam przeszkadzacie, no cholera od czwartej siedziałam, nie przeprosiły tylko zmierzyły mnie zabójczym wzrokiem, no nic przeprosiłam, że śmiałam. Wiecie opisałam tą moją przygodę ze strasznym niesmakiem i może przestrogą, żeby wymagać, walczyć o swoje. Nasuwa mi się pytanie, czy jeśli ktoś jest tak chory, widać, że jej stan był beznadziejny, patrząc na mamę wygląda jak trup nieboszczyk, to nie powinno się ominąć procedury badań na izbie przyjęć? czy nie powinno od razu kłaść taką osobę na oddział, włączyć antybiotyk, przeciwbólowe i robić badania, przecież ja mówiłam co się dzieje? Może mam niesłuszne pretensje ale wyprowadzono mnie całkowicie z równowagi, trzeba mieć zdrowie, żeby chorować. A ile było starszych osób, które leżały sobie na przyjęcie, jęczały ale rodziny obok nie było i tak przepychali ich na tych łóżkach z miejsca na miejsce, ponieważ to rozumiem to jednej kupiłam picie, innej podnosiłam zagłówek na łóżka, bądź opuszczałam, mówię Wam tylko nie chorować i z dala od szpitali. Niestety to wszystko spowodowało moje gorsze samopoczucie, niestety nie jestem w dobrej formie. Dzisiaj tak się marnie czułam, że nie dałam rady cały dzień siedzieć w szpitalu, działa już na mnie odpychająco, wręcz na wymioty mnie ciągnie o sercu to już nie ma co wspominać, skacze, potyka się, słabo mi się robi i bóle takie w klatce piersiowej i kręgosłup nawala, że szok. Wiem, że to są już nerwy, ale są momenty, że jak na to wszystko patrzę, przechodzę to nie jestem sobie w stanie niektórych rzeczy już wytłumaczyć i się uspokoić, Sytuacje niezależne ode mnie ale ta bezradność, znieczulica doprowadza mnie do stanu wyczerpania psychicznego. Mimo wszystko moi drodzy, ja wciąż żyję to dla tych którzy boją się potknięć serca, zobaczcie co ja przechodzę jak strasznie mi źle bije serce i nie padłam do tej pory to znaczy, że te Wasze serca też nie są słabe jak macie zdrowe ale potykające, trzeba w to uwierzyć to może i to ustąpi. Nerwy na pewno potęgują nierówną pracę serca, ja jestem na granicy wytrzymałości, po nocach prawie w ogóle nie sypiam, kładę się do łóżka ok. 2 w nocy, nad ranem przysypiam na trochę, ale zaraz trzeba wstać czy mama w domu czy nie. Wiem, że to wszystko odbija się na moim zdrowiu, wiem, że kiedyś to wszystko odchoruję bardzo ale co mam zrobić??? Ostatnio lekarz i pielęgniarka z Hospicjum powiedzieli mi, że mało jest takich osób, które aż tak poświęcają się dla osób chorych (chodzi o czystość, zadbanie, cała otoczkę) proponują mi hospicjum stacjonarne, że musze odpocząć, wręcz mi nakazują to, fakt wyglądam jak własny cień, sama to widzę. Nie wiem co mam zrobić, nawet wczoraj dzwonił lekarz hospicyjny i pytał czy załatwić miejsce a ja nie wiem, z jednej strony mówię sobie oni by Jej pomogli, kroplówki, jakies elektrolity, może odparzenia a ja co mogę, ale mam tak dużo dylematów, jakoś pierwszy raz w życiu nie umiem podjąć decyzji, może nawet nie powinnam się nad tym zastanawiać? ale widzę swoje straszne wyczerpanie, nie wychodzę w ogóle z domu, nie żyję innym życiem, czy powinnam brać taką możliwość pod uwagę? czy to jest humanitarne? czy może córka wobec matki tak postąpić? nie wiem, skrytykujcie mnie za takie rozwiązanie lub podpowiedzcie co byście zrobili??? Przepraszam za własne wynurzenia nie na temat, za zbyt długi post, ale chciałabym poznać opinię ludzi obcych, może osób które były w podobnej sytuacji, co zrobili? jest mi trudno, nie chcę narzekać, dam radę ale nie miałam nigdy takich doświadczeń o tym tylko słyszałam i jeszcze śmiałam skrytykować w myślach *jak można oddać kogoś najbliższego do hospicjum*, oburzało mnie to, że pewnie nie mają serca a teraz sama o tym myślę. Pomóżcie jeśli możecie co byście zrobili, przyjmę każdą krytykę z pokorą. Wyraźcie proszę swoją opinię.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ECH80 co Ci można doradzić??? Połykaj przez jakiś czas Aspargin, tanie to a dostarczy trochę magnezu i potasu, to może serce trochę się uspokoi. Do tej pory pisałaś, że jesteś z pracy zadowolona, koleżanki fajne, to co też się takiego stało, że atmosfera się popsuła a tym samym i Twoje nastawienie do pracy jak i Twoje nerwy? Może połykaj trochę jakieś ziołowe na uspokojenie ogólnodostępne w każdej aptece, bo Melisę to i tak pewnie popijasz? ECH80 nie można się napędzać jak coś złego się dzieje, są rzeczy od nas niezależne, na które nie mamy kompletnie żadnego wpływu i trzeba się z niektórymi faktami pogodzić, nawet wtedy gdy bardzo bolą, trzeba to sobie ułożyć w głowie, wytłumaczyć. Powiedz co da mi denerwowanie się, oczywiście, że stres mam ogromny, ale muszę go umieć opanować. Napędzają Cię takie sytuacje w większą nerwicę, rozumiem, ale w życiu mamy dobre i złe chwile i trzeba sobie umieć z nimi radzić, na niektóre sytuacje trzeba się przygotować bo one są nieuchronne, tak było jest i będzie, rodzimy się i kiedyś umieramy i zawsze na to jest nieodpowiednia pora ale czy mamy na to wpływ? żadnego. Mój spokój, moje opanowanie powoduje, że mama nie czuje niepokoju a to jest bardzo ważne. Myślisz, że ja się nie stresuję, czy nie boję, pisałam o tym post wyżej, ale jednocześnie godzę się na to co się stanie, nawet dziś lekarz z hospicjum powiedział do mnie, pani nie może się stresować, nie może się bać, bo pani stan wpływa na mamy stan, ona to może czuć, pani musi myśleć o dalszym życiu bo ono będzie trwać dalej, może to przykre słowa, może prawdziwe, może powiedział tak bo chciał, nie wiem, ale ja sobie też tak staram to wszystko tłumaczyć. Musisz ECH80 przyzwyczajać się do trudnych okresów w Twoim życiu bo one się kiedyś wydarzą u każdego i nie mogą powodować, że wpadniemy w jakieś świrowanie tylko musimy się nawet z tym bólem w sercu przyzwyczaić do dalszego życia. Może tym postem uspokoiłam trochę spojrzenie na życie???
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oj ale mnie zawstydzacie a ja uważam to wszystko co robię za normę, czy to wokół mamci, czy pisząc jakie mam spojrzenie na dany temat, czy nawet jak pokrzyczę na kogoś to tylko w dobrej wierze i zawsze myślę, że każdy tak postępuje, w końcu nasi rodzice w życiu dali nam co mogli najlepszego to dzieci powinny pomóc kiedy Oni od nas potrzebują tej pomocy, prawda MARY10? a rady dla innych, każdy z nas ma swoje doświadczenie i pisząc tutaj chce pokazać jak sam sobie radzi, co mu pomaga, co szkodzi, jaka jest jego droga leczenia, też każdy robi to z własnego doświadczenia a czy ktoś to wykorzysta, posłucha nie musi stosować ale zastanowi się nad czyjąś radą, myślę że z serca płynącą. Nie piszecie, pewnie każdy ma kupę roboty przed świętami, to normalne, ja też zawsze biegałam, szykowałam, dekorowałam, teraz minimalizm we wszystkim, goście też ograniczeni, nie chcę szumu w domu, nie chcę zakłócać spokoju mamie, bo to wiadomo każdy z obowiązku, może ciekawości chciałby zobaczyć, odwiedzić mamę a nie wygląda ładnie w przeciwieństwie do kiedyś więc po co? Mamy znowu kryzys, przychodzi lekarz z hospicjum codziennie, boję się świąt jak cholera, boję się końca roku. Takie może to smutne co napisałam, ale okres obecny nastraja mnie jakąś melancholią, zadumą, wspomnieniami. Muszę powiedzieć, że serce jakoś moje spokojniej bije, chyba dlatego, że musiałam się wyciszyć, być oazą spokoju, pęd codzienny jest ale te same ścieżki po domu, te same czynności, codziennie dzień świstaka. No cóż moi drodzy i to by było na tyle moich smutków. Życzę Wam, aby Wasze święta były pełne miłości, radości, zdrowia i rodzinne, życzę aby każdy dzień był dla Was radością, bez trosk i zmartwień o zdrowie swoje i najbliższych. Wszystkiego dobrego Wam życzę Alicja.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MARY10 oj, oj zawstydziłam się. Tą pokorę, spokój, łagodność nabywam każdego dnia, nie doceniamy wiele razy tego co mamy jak tracimy to dopiero otwieramy oczy. Ludzie zbyt skupiają się na sobie, bo serce dwa razy nie tak zabiło, do cholery a jak macie za przeproszeniem sraczkę to też jest nienormalne przecież to co wpadacie od razu w panikę pewnie nie a powinniście bo można się odwodnić. A jak gardło Was boli, kaszlecie to też nie jest zdrowe to też od razu umieracie, pewnie znowu odpowiedź, nie. Dlatego nie ma co panikować jak serce przeskoczy, ja nie mówię o osobach, które mają udowodnioną przez wiele holterów arytmię, potwierdzoną przez lekarza z dużą ilością ale nie ma co panikować jak serce co jakiś czas ma czkawkę. Moje serce ma ponad dwa tysiące na dobę takich potknięć,jak zliczę swoje wszystkie rodzaje arytmii cudzamem do kupy które przechodzą w bigeminie i wtedy co drugie uderzenie jest nieprawidłowe i do tego potrafi tak bić cały dzień i zobaczcie nie padłam, to trwa już dwa lata (chyba bo nie liczę) i żyję, nie truję się lekami, biorę je tylko doraźnie, jak już jest bardzo źle i też nie od razu, jak serce na usg pokazuje, że nic się w nim złego nie dzieje to musicie wbić sobie do Waszych mądrych główek, że ma prawo przeskoczyć, ma prawo poszwankować jak każdy organ w naszym ciele. A jak się przejecie to nie boli żołądek, wątroba, a jak przedźwigniecie to nie szwankuje kręgosłup i tak można wymieniać, ale znacie co tam macie w tym swoim ciele i co może pobolewać więc nie muszę się produkować i tak samo podejdźcie do tematu serca. MARY10 nie jestem wielka, wyję nie raz w jakimś kącie, ale muszę przywdziać uśmiech na usta, doczepić nawet sztuczny i iść z nim i ciepłym głosem do mamci, bo nie wiem czy Ona mnie widzi, czy Ona mnie słyszy, czy Ona mnie rozumie, nie mam pojęcia ale czuje mnie tak myślę, czasami otworzy oczy to patrzy dziwnie, czasami przerażająco, czasami przez mgłę, ale ja muszę być spokojna, nawet jak moje wnętrze głośno wyje i całe dygocze. Tak jak pisze KARAMBA przejmujemy się drobiazgami a nikt z nas nie wie co może nas spotkać i co będzie jak przyjdzie prawdziwa, realna choroba, wtedy dopiero otwierają się oczy i co powiecie wtedy, cholera zmarnowałam/em tyle lat na liczeniu skurczy czy na nerwicę, zobaczycie jaką wtedy będziecie mieli wolę walki o siebie i swoje zdrowie, nikomu nie życzę choroby ani żadnego nieszczęścia, ale to przychodzi z niespodziewanie i wtedy dopiero można się użalać, płakać, martwić, choć też trzeba mieć nadzieję, siłę i wolę walki. PROPERTH nie można rozkminiać co się stało wczoraj, przedwczoraj, dlaczego mnie dopadło, ile trwało i czy się powtórzy bo to jest właśnie typowe nakręcanie. Stało się, miałem atak, ok, przeżyłem był a następnego dnia nie zastanawiam się nad tym dlaczego był i czy dziś też będzie, po cholerę, wtedy sam własnymi myślami możesz to wywołać bo się tego boisz. Staraj się tego nie pamiętać i żyj spokojnie kolejnym dniem i tym co dzień przynosi. Nie myśl co było, myśl co jest, to jest najlepsza metoda żeby nie wpaść w nerwicę, nie bądź analityczny, wszystko można rozkładać na czynniki pierwsze ale po co???. Wysłuchaj nas i przyjmij te nasze posty jako dobre rady Ciotek Klotek, bo według mojej oceny wpadasz w nerwicę, a to dopiero paskuda, poczytaj sobie niektóre posty na forum o nerwicy to zobaczysz jak się ludzie męczą, może to Ci otworzy oczy żebyś szybciej się otrząsnął i nie wsłuchiwał w siebie. Rzekła jedna z Ciotek Klotek, Dobra Rada.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No proszę KLARAAA jest wśród nas i zobacz PROPERTH, dziewczyna 20 długich lat się z tym zmaga i żyje i serce Jej po potyczkach wraca na swój tor, masz przykład? masz to znaczy, że nie masz się czym martwić, tak jak do mnie pisałeś, pierś do przodu i z czkawką w sercu można żyć długo, no tylko pewnie mniej szczęśliwie ale szczęście to już zależy w dużej mierze od nas samych. KLARA a czy nerwica nie jest powodem Twoich przytyków skoro ją masz? jak jesteś spokojna też serce się potyka?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
To ja sobie popiszę, bo tu cisza jak makiem zasiał i fajowo bo to oznacza, że arytmie odpuszczają. PROPERTH pewnie żyjesz, bo tak wpadłeś sobie na forum poskarżyć się skurczami a one nie takie litościwe, że odpuszczają na zawołanie, chyba raczej trzeba się uzbroić w cierpliwość i zaakceptować, że jak france raz nas zaatakuję to tak szybko nas nie odpuszczają. Mogę Ci tylko z własnego doświadczeni powiedzieć, że miałam już kilka w swoim życiu epizodów, że serce wypadło z rytmu na cały dzień i to dawało bez jakiejkolwiek przerwy do wiwatu, nawet kroplówki w szpitalu nie pomogły, wstałam z obserwacji, lekarz mnie ponownie bada a serce dalej wariuje, ekg pokazuje cuda wianki i zobacz kolego wróciło w końcu do prawidłowego rytmu, czyli spoko, maroko, nie jest tak źle. KARAMBA, no właśnie tak wygląda obecnie moja mamcia, obraz nędzy i rozpaczy, szkoda gadać, szkoda patrzeć. Kiedyś sobie myślałam co się ktoś wpieprza czy ma być eutanazja, aborcja, kara śmierci czy palenie marychy czy co tam sobie kto chce, to wybór każdego człowieka, byłam za tym wszystkim, niech każdy ma swoje prawo wyboru i oburzało mnie, że nie pozwala się ludziom decydować co mają robić. Ma każdy swój łeb a tam mózg niech myśli, ma każdy jakieś swoje moralne, etyczne zasady czy wiarę więc niech postępuje zgodnie z tym bądź swoim sumieniem, ale wybór powinien być. Teraz stwierdzam, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, patrzę na mamę, widzę jej cierpienie i swoje cierpienie, kiedyś byłam jak najbardziej za eutanazją dziś w życiu nie podjęłabym takiej decyzji, nawet nie ma takiej opcji, mówię sobie nie ja dałam życie i nie mi je odbierać, teraz zaczyna być to dla mnie trudny temat a kiedyś taki prosty, cierpisz po co się męczyć. Życie weryfikuje pewne sprawy. KARAMBA, masz rację jak nic, to moja złość, która jest we mnie oceniła osoby z zewnątrz, przecież ja do cholery nie wiem, co się wewnątrz człowieka dzieje, sama jakbym wylazła na zewnątrz też bym szła nie jak sierota, która cierpi tylko robiła jak każdy zakupy, latałabym i tak samo ktoś inny mógłby mnie ocenić, źle pomyślałam, przyznaję rację, biję się w pierś. A apropos mojego niby częstoskurczu, no nowość jakaś u mnie się pojawiła, życie nie może być przecież monotonne, jakieś urozmaicenia muszą być, tylko cholewka nie mogłyby być milsze. O nie ja tam nakręcać się nie lubię, wsłuchiwać też nie bardzo, mi jak coś tam puka stuka w moim ciele i duszy to ja na to nie zwracam uwagi, boli przejdzie a jak nie to łyknę jakiegoś przeciwbólowego proszka i idę dalej a jak serce skacze to też nie mierzę puls czy ciśnienia bo nie chce mi się to raz, dwa jak mam arytmię to mój ciśnieniomierz wariuje i niech bym odczytała jakiś stan agonalny na ciśnieniomierzu to dopiero byłby cyrk a po co mi to, ja tam podchodzę ze spokojem, kardiolog mówi, nie panikować w takiej sytuacji bo będzie gorzej, raz wpadłam w taką panikę to wylądowałam na KOR, potraktowali mnie na szczęście poważnie bo ekg wyszło nie najlepiej ale histeryczką to ja nie jestem, w sytuacjach ciężkich zachowuje zimną krew, trochę życie mnie nauczyło twardo stąpać po ziemi. Ale jestem trochę radośniejsza, bo już mam opiekę hospicjum domowego i lekarz przychodzi co tydzień, zbada, osłucha, obejrzy więc czuję się tak bezpieczniej i w każdej chwili mogę dzwonić do lekarza opiekującego się mamą albo lekarza dyżurującego i będzie pomoc, jest to dla mnie bardzo ważne, bo do tej pory ze strony szpitala, lekarza rodzinnego czy pogotowia była całkowita olewka. Nie gniewajcie się za ploty nie na temat, ale tak czasami wychodzi. A i jeszcze jedno tak wczoraj padłam do łóżka i sobie myślę, może to i lepsze, że mam kłopoty z sercem z dwojga złego lepiej paść na zawał (oczywiście nie w młodym wieku, chcemy pożyć wszyscy) ból chwilowy i po ptakach niż leżeć, męczyć się, wyć z bólu i patrzy na to rodzina i chory jest wykończony i rodzina jest wykończona i wszyscy są bezradni. Widzicie ja nawet w trudnych sytuacjach szukam dla siebie pocieszenia, żeby nie wpaść w pułapkę nerwicy czy hipochondrii. No to na tyle, jak zwykle dużo i nie na temat.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ach PROPERTH (ale sobie skomplikowany nick wymyśliłeś ) tak, tak młoda ale pisząc do Was potraktowałam posta jako apel, odezwę, do wszem i wobec, bo jak z ciekawości poczytałam sobie którejś nocy form o nerwicy to aż mi włosy dęba stanęły, jak takie młody osoby się męczą i zadręczają swoimi myślami o chorobach a tak na serio to są zdrowi jak rybki tylko psychika im płata figla a myśli nie pozwalają na racjonalne myślenie. Przyjdzie czas i na mnie, że wrócę do pełni życia i piersi też wykorzystam hehe. No to chociaż jeden z członków załogi nie narzeka, choć skurcze dziś policzył (miał 2), wyzbyj się tego nawyku liczenia, zdrowi też mają skurcze i nie dwa ale o ile dobrze pamiętam to chyba do 200 więc masz jeszcze sporo do tej ilości zapasu. Cuduj, cuduj z tymi swoimi *smokami* to Cię pochłania to i o głupotach nie masz czasu myśleć. Jak ktoś ma czas to zameldujcie się jak samopoczucia i nie przyjmuję do wiadomości, że ktoś się podłamuje bo wywalimy na forum o nerwicy. Idę sobie już do łóżka, dobranoc towarzystwo, do następnego klikania.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MANIANKA żaden wir przedświątecznych przygotowań przynajmniej nie u mnie, trochę było kryzysu z mamą ale już opanowany tylko na jak długo???, Boję się tych świąt. Ostatnio się chwaliłam, że miałam dzień w którym nie wiedziałam, że mam serce, to był tylko jeden dzień *cudu*. Trochę mnie przeraził i zastanowił jeden z ostatnich epizodów, położyłam się ok 1 w nocy do łóżka i jak mi nie pierdyknęło serce do galopu, trzymało mnie z pół godziny i ustąpiło. Nie wiem ile biło, szybko i mocno i głośno, czułam serce w palach u nóg i chyba we włosach. Nie mierzyłam ani ciśnienia ani pulsu, bo nie mam tego w zwyczaju, coś się dzieje to ja na spokojnie staram się przeczekać. Nie wiem czy była to tachykardia czy jakiś nowy rodzaj się u mnie pojawił typu częstoskurcz. Niby są różnice w odczuwaniu jednego i drugiego, sama zresztą niedawno o tym pisałam i właśnie stawiam na jaką nowość u siebie, bo zaczęło się nagle i szybko. Czy jest możliwość, że do tej pory były jakieś tam arytmie u mnie a mógł dojść tak z niczego np. częstoskurcz??? Jestem pewna, że raczej tego nigdy nie miałam. Cholera chyba życie na pełnych obrotach, w pełnej gotowości i codziennym stresie tak mi daje popalić, jest mi ciężko ale nie fizycznie tylko psychicznie. Spojrzę czasami przez okno a ludzie biegają z zakupami z uśmiechem i radością czekają na święta, myją okna, działają, latają a ja czekam na co? na cud, który się nie wydarzy i czasami sobie myślę, żeby się to skończyło, może grzeszę, może bluźnię, ale nie tak powinno wyglądać końcowe życie człowieka, nie, to nie życie to jedno, wielkie cierpienie. Drodzy forumowicze, nie nakręcajcie się tak na choroby, na jakieś puknięcia serca od czasu do czasu, nie wsłuchujcie się tak w swoje organizmy, szukając na siłę chorób, szkoda na to Waszego czasu, zdrowia jak coś ma być i tak będzie i nie mamy na to jakiego wielkiego wpływu. Trzeba się kontrolować, badać ale bez przesady, cieszcie się życiem póki jesteście młodzi, miejcie pasje i tutaj pochwała dla PROPERTHA to odciąga od złego myślenia, żyjcie pełnią życia. I sobie znowu pozwoliłam na chwilę słabości.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A to ja się dziś nachwalę. Dopiero od rana usiadłam, jak siadłam to komputer mnie najlepiej uspokaja, trochę wiadomości, oczywiście tylko czytam te dobre, nie będę się stresowała wszystkimi nieszczęściami całego świata, choć oczywiście tak w biegu i na nie luknę, później co tam ciekawego u arytmików poczytam, jak jest co, a później jakąś grę sobie na kompie zaliczę, żeby umysł odciążyć od złego myślenia. A czym się pochwalę a tym, że od niepamiętnych miesięcy dziś nie czułam, że mam serce, nie do uwierzenia, że serce może bić równo cały dzień, zapomniałam, że mam serce aż w pewnym momencie musiałam sobie usiąść i złapać się za nadgarstek, żeby sprawdzić czy ja mam to serce a ono równo sobie tłukło, nie nie wierzę, że moje serce potrafi tak fajnie bić, no dziś to latałam jak kot z pęcherzem a serce dobrze pracowało, nie pamiętam takiego uczucia i aż pozazdrościłam ludziom, że są szczęśliwcami mając tak fajnie pracujące serca, uff jaka dzisiaj była ulga, tfu, tfu, żeby nie zapeszyć bo dzień się jeszcze nie skończył. KARAMBA biedny ten Twój kot przyzwyczajony pewnie do swobody a Ty go w wielki świat pociągnęłaś, a jak teraz wróci do domu, zaszyje się w kąt i wpadnie w depresję? co wtedy? Ładnie, ładnie, dorwałaś się do żarełka a jutro żołądek powie, a teraz cierp, że mnie w tym mieście tak rozpuściłaś, oj jak to piękne zapachy, smaczne jedzenie potrafi nas ciągnąć do zła a później cierpimy. Rozumiem to doskonale, ja teraz mało jem, jakoś przez tą sytuację w której się obecnie znajduję odpycha mnie od jedzenia i po ostatnich moich kłopotach żołądkowych podwójnie odpycha i jak przyjdzie moment, że coś mnie skusi, bo pięknie pachnie to zaraz mam takie skurcze, że i mięta nie pomaga a toaleta od razu moja i jak ja pojem sobie w te święta, kiedy żoładek już się skurczył. Tak KARAMBA magia świąt w tym roku odchodzi na plan dalszy, już sobie to poukładałam w głowie, już się pogodziłam i podchodzę w tym roku do tego jak będzie tak będzie, z głodu nie umrzemy, Mikołaj też nie przyjdzie, dom ustrojony będzie tylko tyle o ile, choć olbrzymi karton ozdób jest, ale nie mam ochoty na strojenie wszystkiego i wszędzie, choinka chyba będzie jedynym elementem świąt i to nie prawdziwa, duża ale mała byle była, sa w życiu rzeczy ważne i ważniejsze i tak do tego podchodzę na obecną chwilę.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie, nie jeszcze nie teraz, ja podpytałam już wcześniej lekarza, czy nic mi nie grozi, czy mogę to odwlec w czasie, powiedzieli, że tak dwóch to powiedziało więc spoko, myślę, że i na to przyjdzie czas. O proszę, jakie PROPPERT wywołał zamieszanie fajne na forum i myśli odeszły od arytmii, nawet KUMEN dawno nie *widziana* się odezwała, żeby pokrzyczeć, pozdrawiam Ciebie serdecznie. Ma rację dziewczyna, nie skupiajcie się nad potykaniem i będzie lepiej. PROPERTH przecież zdarzają się różnego rodzaju nerwobóle, nie skupiaj się nad każdym skrzypieniem w ciele, kurcze my to nie roboty tylko ludzie i ma prawo coś pobolewać, jeździsz za kółkiem pozycja siedząca, hobby też wymaga siły, nie raz się przy tym upiep..........sz to nie dziw się, że może Cię coś pobolewać a może matką karmiącą masz zostać i dlatego pierś boli, muszę Cię jakoś rozśmieszyć bo nam się tutaj zapętlasz w chore myśli. Podziwiam oj podziwiam takie zaparcie, to precyzyjna robota i taka renowacja staroci a i *mądrusi* musisz być skoro wiesz jak to rozłożyć a później złożyć potrafisz fiu, fiu. MANIANKA nie takich świąt chciałyśmy, nie na takie czekałyśmy ale w życiu tak już jest, że na niektóre rzeczy mamy wpływ na inne żadnego i wtedy należy się pogodzić z tym, jest to bardzo trudne ale czy jest inne wyjście? nie ma. Tobie też życzę dużo siły i wary w lepsze jutro.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oooooo jakie hobby macie, konie chyba się ich trochę boję, jeden jak byłam dzieckiem chciał mnie *użreć* w ostatniej chwili mój tato złapał mnie za rękę bo chyba bym jej nie miała gdyby nie On. PRPERTH a Ty jakie smoki ujeżdżasz, naprawiasz czy reanimujesz bardziej, pracochłonne hobby i pewnie kosztowne? ale ważne żeby robić to co się lubi to satysfakcja, to zajęcie to coś co sprawia przyjemność. PROPERTH ja tam nie chcę wyciągać swojej przezroczystej kuli i wróżyć Ci z niej ale wygląda mi to u Ciebie na nerwicę, strach o zdrowie, jakieś szkolne kłopoty, supermarkety, tłumy ludzi, jakaś fobia społeczna, albo małe lęki, zapobiegaj temu bo jak się rozwinie to masakra będzie, szkoda życia na chorowanie, choroba jak ma się przypałętać to przypałęta. MANIANKA, co do mojego leczenia, to moja kardiolog namawia mnie na ablację, w szpitalu jak byłam to samo mi zasugerowano, ale ja jak do tej pory nie jestem zdecydowana więc tak sobie chodzę, żyję raz lepiej raz gorzej. To, że moja kardiolog mnie na to kieruje to nie znaczy, że mi ją zrobią, bo może jak dostałabym się na badania już inwazyjne, to pan doktorek ablatorek może i by mnie ablował a może wygnał do domu. Na razie nie mam na to czasu, jeszcze nie wpadam w ataki paniki, nie mdleję, nie stresuję się tym zbyt mocno więc jakoś ten wózek ciągnę, jak długo nie wiem. Leków też na stałe nie przyjmuję tylko wtedy kiedy już chodzę po ścianach albo nie moge wstać z łóżka bo serce mnie mało nie zamorduje. Do lekarza na razie z wynikami nie ma opcji żebym poszła, nie mam czasu, mam tak jak Ty bardzo chorą mamę, a właściwie to moja mama to obecnie roślina, nieładnie napisałam, ale niestety leży, nie ma z nią kontaktu, stan beznadziejny, nawet w szpitalu już nie są w stanie nic pomóc, nie ma nadziei, ja daję wszystko co mogę dać, są to dla mnie ciężkie chwile, więc rozumiem, że martwisz się swoją mamą i Jej zdrowiem, walcz o nią póki możesz, zachęcaj do badań, do leczenia. Święta dla mnie były zawsze okresem radości, pięknych zapachów, sprzątania, szykowania, teraz nie są niczym, jestem zła, wściekła, że się zbliżają a ja nie robię nic, nie mam ochoty na nic, nie żyję w ogóle świętami, będą, zrobię je ale będzie to tylko tyle co muszę bez tej całej pięknej i radosnej oprawy. Bądź dzielna, trzeba w życiu być silnym, dzielnym bo nigdy nie wiadomo co nam życie przyniesie kolejnego dnia. Ach jaka ja plotkara, jak się *rozgadam* to zatrzymać mnie nie można.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeszcze jedno. ARTUR bo *spąsowiałam*. PROPERTH jeszcze do Ciebie, nie twierdzę, że masz nerwicę, bo nie jestem lekarzem, ale jak ktoś tak doszukuje się u siebie a to tu mnie strzyka, a tu mnie boli, a tu mam sińce, to już blisko wpadnięcia w jakąś paranoje i broń się przed tym, bo nerwica to paskudna przypadłość, sam widzisz co się dzieje na forach, ta małpa potrafi tak się zakamuflować, że podszywa się pod objawy każdej choroby więc bądź czujny. Nie chcesz do psychiatry to może u kardiologa o tym porozmawiaj. Moja kardiolożka przepisała mi np. lek na uspokojenie i jak mam taki całodniowy atak arytmii, że potrzebuję pomocy SOR-u i nie są to skurcze raz na jakiś czas tylko non stop serce bije mi na dwa, to żebym nie wpadła w jakąś panikę, bo wtedy lęku można dostać jak nic, zresztą przy pierwszym moim takim ataku to wpadłam w lęk, nie wiedząc co się dzieje, no zawał albo zejście z tego świata to widziałam już na pewno, to kazała mi wtedy łyknąć betablokera i coś na uspokojenie, jak po tym nie przejdzie to mam walić na SOR, zdarzyło mi się skorzystać z tej pigułki szczęścia może raz, może dwa i wierz mi kolego, że serce się uspokoiło a ja byłam szczęśliwa, że znowu nie leżę pod monitorami i mi to wszystko nie brzęczy nad uchem. Miało być krótko a wyszło jak zwykle.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja tak dziś krótko i ogólnie. Pewnie, że nerwy mają wpływ na serce a tym samym wywoływać skurcze i wcale nie musi coś się w danym momencie dziać, mogło coś się wydarzyć tydzień, miesiąc, czy pół roku wcześniej złego a później trach wpadają do nas kłopoty z sercem, ja już o tym pisałam. Nerwica często działa z opóźnionym zapłonem. Psychiatra też lekarz, nie ma się co wstydzić a jak już to można gdzieś dalej odbębnić wizytę, żeby się towarzystwo nie dowiedziało. W dzisiejszych czasach masa ludzi korzysta z psychiatry, psychologów tempo życia, silne stresy i kozetka u psychoterapeuty czeka gotowa. ECH80 raz lepiej raz gorzej, żyłaś z tym ileś lat to przeżyjesz kolejne, grunt nie wczuwać się. KARAMBA a Ty zabieraj tego kota w wielki świat ale nie bądź taka gościnna i uczynna zostaw nerwicę na miejscu niech może okna pomyje przed świętami w domu a Ty jedź bez niej. Odebrałam swojego holtera ani lepiej ani gorzej, ilość wszystkiego prawie bez zmian tylko tym razem było bez trygeminii i nie było salw. Raz są raz nie ma i jakoś się żyje. Nie mówię, że łatwo z arytmiami się funkcjonuje ale wyjścia nie ma, żyć się chce, lekarstwa na to brak to co pozostało żyć i cieszyć się życiem. No to spokojnych serc towarzystwo wzajemnej adoracji.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeszcze sobie dzisiaj *pogadulę* bo nie wiem jak będzie od jutra u mnie z czasem. ECH80 no proszę jakiś postęp mały jest i dalej pracujesz i skurcze już tak nie straszne fiu, fiu. Skoro 10 lat z nimi żyjesz to pożyjesz jeszcze i jeszcze, ale do lekarza idź w wolnej chwili. MANIANA wyjaśnisz u lekarza i będziesz widziała z czym się to je. PROPPERTH proszę bardzo, nie ma sprawy, służę własnym optymizmem itd. A żeby nie było za słodko to kolejne wyjasnienie, nie nakręcaj się, bo pewnie wstajesz poczujesz serce i wkręt gotowy. A co Ty myślisz, że nam nie wali, co to jest 100 do 90 to prawie norma. A teraz weź na logikę, całą noc leżysz, chrapiesz, przewalasz się z boku na bok to jedyny Twój wysiłek, wstajesz po iluś godzinach całkowitego lenistwa i rozluźnienia i raptownie serce musi ruszyć do pracy to czego dusza pragnie pulsu 50, 60 wiadomo, że serce się po śnie rozpędzi a Ty nie działasz rano w zwolnionych obrotach tylko szybko, mycie i te inne sprawy i pędzisz do roboty czy na inne randki i serce wali, tak jest u kazdego, byle równo waliło, później serce się przyzwyczaja do aktywności i się stabilizuje. Chyba jakoś wytłumaczyłam bo ręcznie będę tłumaczyć jak nie pomoże.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
MANIANKA jak pisałam wcześniej nie jestem w temacie arytmii oczytana sama się uczę tego wszystkiego. Jak podesłałaś swój wydruk to nie bardzo chciałam się wypowiadać, ale też zauważyłam, że przy zaburzeniach komorowych masz jakieś liczby a pisałaś, że nic nie masz, może te sto ileś to tachykardia, ileś tam skurczy kom. jest chyba, tylko jakie???ale nie w dużych ilościach. Nie wiem czy dobrze rozumiem ale tak jakbyś miała częstoskurcz nadkomorowy, ale też nie bardzo kumam, bo u mnie na wykresach jest zawsze zaznaczone kiedy tachykardia i ile, ile i kiedy bradykardia, ile skurczy takich czy takich czy inne rodzaje arytmii typu bi i trygeminie, salwy, pary, to wszystko na moim wykresie jest jasno zapisane więc i proste do odczytania a u Ciebie sa cyferki więc nie chcę gdybać. Też się spotkałam, że tachykardia to czestoskurcz, ale fachowiec w tej dziedzinie umie odróżnić i jednak w odczuciach jest to zupełnie inaczej tachykardia narasta, puls się z minuty na minutę podnosi a przy czestoskurczu jest raptowne łupnięcie i serce nawala nawet do ponad dwustu i jak szybko potrafi się rozpędzić tak i w momencie wrócić na swój rytm więc jest to inaczej niż przy tachykardii. Lekarzem nie jestem to mądrzyć się nie mam zamiaru piszę to z tego co mi wiadomo a jak jest na pewno to wie tylko lekarz w tym się specjalizujący. Ty nie patrz, że ktoś ma w tysiącach czy w dzisiątkach tysięcy, Ty musisz wiedzieć, czy Twoje skurcze czy czestoskurcze nie sa dla Ciebie jakimś zagrożeniem. Jeden będzie miał 20-30 tys. i nie będzie dla niego to groźne a inny bedzie miał parę na dobę a będą zagrożeniem, trzeba to zawsze sprawdzić. Zwróć też uwagę, że Ci co maja mniej bardziej się denerwują i przezywają i odczuwają swoje skurcze niż Ci co mają masę tego. Moja kardiolog mówi zawsze, że czasami płacze nad losem ludzi, którzy mają bardzo chore serca, ostrzega ich, że mają uważać na siebie, brać leki, robić systematyczne badania, żeby czegoś nie przeoczyć to tacy sa bardziej pozytywni niż Ci co maja zdrowe serca a bardziej nerwicę i lataja z każdym potknięciem do lekarza. Ale tak już jest jeden jest przewrażliwiony na swoim punkcie inny podchodzi na luzie mimo, że wie iż nie jest najlepiej.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
KARAMBA przeganiaj złe zmory, które Cię nawiedziły a kysz, a kysz uciekać!!! Oj biedna Ty wymęczyłaś się oby było już tylko lepiej. Nie przepraszaj, że nas nie pocieszasz, fakt przyzwyczaiłaś nas do swoich fajnych postów, ale wybaczamy, wybaczamy i Ciebie wyciągamy za uszy i nos z tego doła. PROPERTH przestań się dopatrywać sińców pod oczami, chcesz zobaczyć moje? nie nie pokażę bo się jeszcze wystraszysz. Co Ty zaglądasz w to lustro i szukasz czegoś na siłę a nie pomyślałeś, że to okres jesienno-zimowy, mało słońca, mało witamin, organizm przyzwyczaja się do zimy stajemy się bardziej anemiczni. I tak właśnie nakręcają się nerwicowcy, szukając sobie tego czego nie ma, już wymyślasz krążenia nie takie, a może masz sinicę? jest coś takiego? przestań wyniki z krwi masz dobre jak piszesz to zwalaj to na jesienne osłabienie. A jeszcze jedno PROPERTH używasz nazewnictwa czestoskuczy u siebie, czy TY to masz? czy bardziej tachykardie bo to jest różnica.MANIANKA wcale nie musi być częstoskurcz komorowy jak masz dod. skurcze nadkomorowe, to mogą być dwie zupełnie różne sprawy. Powinnaś mimo wszystko porozmawiać nie z rodzinnym a z kardiologiem i wcale nie musisz być upierdliwą pacjentką, czy uważać, że inni mają gorsze arytmie, czy więcej tego niż Ty. To Twoje zdrowie i o Twoje zdrowie chodzi i jest nawet Twoim obowiązkiem, żeby Ci wszystko wyjaśniono, uspokojono i zapewniono, że nic Ci nie grozi, przemyśl czy nie warto. Wyników nie odebrałam, ale jutro odbiorę, bo jutro szpital oddaje mi już mamę to podjadę odebrać swój wynik, bo w najbliższym czasie nie będę miała możliwości wyjścia z domu. Tragedii być nie mogło, żyć raczej będę bo nie dzwonili do mnie, że mam się natychmiast stawić do lekarza więc dobrej myśli jestem, choć w cuda przestałam wierzyć. Ach jeszcze jedno, chyba sklerozę sobie dopisze do swoich dolegliwości, MANIANKA piszesz, że holter nie jasny, nie możesz się połapać, a opisu tam jakiegoś nie ma konkretnego, czy dostałaś tylko same wydruki?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
PROPERTH, nie ma co myśleć, że Ty musisz się układać a inni siedzą chleją czy ćpają, im to kiedyś też się odbije na zdrowiu, choć nie życze tego nikomu, ale na wszystko pracujemy sobie sami. Poczytałam już trochę te fora o arytmiach i w wielu wypadkach stres i nerwice powoduję te kłopoty sercowe, trzeba trzymać nerwy na wodzy. Nigdy nie wiemy kiedy jakaś choroba w nas się odezwie, w końcu nasze skurcze też w większości wzięły się nagle nie wiadomo skąd i tak pozostały. Pewnie i my napijemy się kiedyś piwka a może wystarczy się nie bać go wypić. A czy nie działa tutaj psychika, że mam jakieś zaburzenia i może jak wypiję to serce źle zareaguje? i dlatego sobie odmawiamy, choć u mnie raczej po alko źle się czuję i zawsze źle się czułam. MANIANKA gorsze są niby komorowe zaburzenia. Nie ma normy na częstoskurcze, ich nie powinno być. Ale są osoby, które mają raz na ruski rok a są takie, które mają bardzo często do tego jakieś inne dolegliwości i trzeba wtedy ablować, przecież nie można żyć w strachu, że serce nagle rozpędzi się w galop i nie ma na to reguły kiedy, gdzie i ile atak będzie trwał, to nie życie, tylko życie w ciągłym strachu. Jeśli Ty tego nie masz często, jakieś sporadyczne ataki i nie z wysokim pulsem to pewnie lekarz poleczy tabletkami i będziesz pod kontrolą. Ja uciekam spać, bo jutro rano znowu szpital mnie czeka a wyniki moje może jutro zadzwonię zapytać czy już są, zapomniałam dziś o nich. Dobranoc
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kołatanie serca oraz marznięcie rąk i nóg a dojrzewanie
Allicja odpowiedział(a) na temat w Kardiologia
Może to być okres dojrzewania ale proponowałabym, żeby kardiolog dał skierowanie na założenie holtera, a jak nie kardiolog to można zrobić sobie prywatnie. Ekg to chwilowe badanie, ECHO pokazało, że serce jest zdrowe, nie ma w nim jakiś niepokojących zmian. Holter natomiast to całodobowe badanie pracy serca, zarówno jak odpoczywa, lata, stresuje się czy śpi i będzie wszystko jasne jak to jej serce pracuje. Może jeszcze badanie tarczycy z krwi bo ona również zakłóca pracę serca a teraz to bardzo dużo osób ma z tarczycą problemy.- 5 odpowiedzi
-
- dziecko
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
KOSZIX serce po ablacji musi się wygoić, a jak czujesz coś nie tak to zawsze możesz wcześniej iść do kardiologa. PROPERTH to normalne, że czujesz bicie serca jak już zalegniesz w łóżku takie osoby jak my są na tym punkcie wyczulone. Z mojego doświadczenia jak mi tak źle bije to rezygnuje z leżenia na lewym boku a jak to nie pomaga to ucho staram się położyć trochę nad poduszką to nie ma takiego rezonansu i mniej wtedy czuję bicie serca, to tyle z moich obserwacji. MANIANKA ja nie bardzo się znam na odczytach więc nie pomogę, wspomniałam o ablacji, wiadomo, że przy małej ilości skurczy nikt Ci tego nie zaproponuje, ale jak jest już częstoskurcz to szybciej lekarze to proponują, stąd moje pytanie. Myślę, że powinnaś wybrać się do kardiologa, to on powinien fachowym okiem zerknąć na wyniki ale pewnie Cię tam skieruje.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ARTUR to najważniejszy problem masz z głowy, oj niegrzeczny z Ciebie pacjent, *niehigieniczny tryb życia* to tak dla osłony tableteczka? a higieniczny to co nie łaska? zdrowe odżywianie i te sprawy, ale rozumiem przecież czasami chce się poszaleć i zjeść i wypić coś zakazanego. Ja niestety alkohol odłożyłam głęboko do szafy, źle na mnie działa, sporadycznie trochę winka. PROPERH no i co? widzisz lekarz u każdego gada to samo, nic się nie stanie, nie denerwować się skurczami, czy z nimi czy bez nich żyć i tak będziemy tyle ile nam zapisano na górze. Czasami sobie myślę, czy rzeczywiście te skurcze nie są takie groźne dla naszego zdrowia? bo przecież to serce podczas złej pracy w jakimś stopniu szwankuje. Jak widać po wpisać ludzi na forum to jednak nie mogą być aż tak groźne i niebezpieczne skoro na kardiologach nie robią one specjalnego wrażenia. No i cóż Ci zostało PROPERT żyć z nimi, może kiedyś pójdą sobie precz, nie denerwować się nimi. Zobacz ile osób ma je w tysiącach na dobę i gdyby były takie niebezpieczne to wszyscy leżelibyśmy na kardiologi czekając na wymiany serca albo przynajmniej na jakieś jego łatanie. Głowa do góry i uczmy się z tymi paskudami żyć, albo im się znudzi nas atakować albo my przestaniemy na nie zwracać uwagę i będzie się nam żyło łatwiej. MANIANKA zagościłaś wśród nas nieszczęśników -arytmików, a co Twój kardiolog na ten napadowy częstoskurcz nadkomorowy? częstoskurcze lekarze chcą ablować, nie zaproponował Ci tego? często masz takie napady czy jest to sporadyczne? Na temat echo nic się nie wypowiem bo jestem kompletna noga. U mnie wszystko bez zmian, ani lepiej ani gorzej, serce sobie bije różnie a jak zdarzają się chwile bez skurczy to aż lepiej się łapie oddech. A KARAMBA gdzie się nam zapodziała? poszłaś na spacer do lasu, jabłka zamęczasz w sokowirówce? bo na depresyjne stany to Ty się nie załapuj. No to trzymajcie się wszyscy z *podskakującymi* sercami.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przyszło mi takie jeszcze jedno pytanie, może ktoś odpowie? Lekarze często mówią, mamy skurcze od stresu, mamy nerwicę. Ok. zgadzam się, jesteśmy zdenerwowani, biegniemy, jakiś wysiłek serce szybko zapierdziela, normalka, ale z tego co pamiętam ze swoich młodszych lat to waliło wiele razy, matura, egzaminy, jakieś przykre jak i radosne wydarzenia w naszym życiu, pierwsze miłości też pukało mocniej serce ale do cholery nigdy nie czułam żeby się potykało. Mało ja w życiu miałam stresu, pewnie jak każdy, stres to nieodzowny towarzysz życia, ja nie mówię o nerwicy ale jakimś prządnym stresie i nie przypominam sobie, żeby moje serce jakoś biło nie tak jak trzeba albo mnie dusił w gardle. To dlaczego teraz ni z gruchy ni z pietruchy zaczynają się takie cuda wianki dziać z naszymi sercami? Ktoś ma jakąś teorię na ten temat i potrafi to wytłumaczyć?
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
KARAMBA zawsze jak noszę czarną skrzynkę to moje wyniki są podobne co do ilości i rodzaju arytmii. Nie mam tak jak niektórzy piszą, że noszą aparat a arytmii brak u mnie jest tak samo czy mam go czy nie, cały czas wszystko lub prawie wszystko odczuwalne ja nawet potrafię u siebie odróżnić jaki mam rodzaj, nauka czyni mistrza, tylko wolałabym w innej dziedzinie być tym mistrzem. Pytasz kiedy wyniki, nie wiem, nie pamiętam, w tym chyba tygodniu, który teraz będzie. ZOSIA86 różnie tu u nas z diagnozą, w większości lekarze zwalają na nerwy, nerwicę jak kto woli, są osoby, które mają coś tam z zastawkami, ze złym przewodnictwem, u mnie raz jest że nie wiadomo skąd innym razem na holterze pokazane jest, że z jakiegoś konkretnego miejsca coś nie tak się tłucze i powinno być ablowane , raz tak raz siak. ARTUR tak pamiętam, że jesteś po ablacji, nawet trochę Twoją historię czytałam, bardzo zachęcałeś zawsze do ablacji, ale u Ciebie były częstoskurcze, ja tego nie mam, tak mi się wydaje, bo nie mam nagłych przyśpieszeń serca, jak wzrasta to bardziej tachykardia. A czy oprócz częstoskurczu czułeś dod. skurcze przed ablacją, czy pojawiły się po ablacji? Dużo tego masz, czy raczej są to sporadyczne incydenty? co na to lekarze? pewnie nie każą nic z tym robić bo główny Twój problem został zlikwidowany, bierzesz jakieś leki? napisz coś więcej, bo tak zawsze krótko. Wiem, my z Karambą piszemy długie posty ale takie z nas gaduły. PROPERT i jak po badaniach w klinice? pochwal się co lekarz na skurcze? pogonił?, przejął się? czy kazał żyć dalej i nauczyć się z tym żyć? Długi ten post wiem, ale trochę pomarudzę. Niestety mam znowu ciężko, mamę odwiozłam parę dni temu do szpitala, znowu odchodziła, lekarze nie dawali nam nadziei, kazali się nastawić na najgorsze a Ona walczy, już jest lepiej, ha lepiej stan taki sam jak był bez kontaktu porozumiewania, leży ale wróciła do świata żywych, ja znowu w ogromnym stresie, znowu bezsilna i zastanawiam się czy powinnam ją na siłę ratować, znowu całymi dniami w szpitalu, lekarze zdziwieni, że Ona jeszcze żyje, dobre. Oczywiście to wszystko wykańcza mnie psychicznie a co za tym idzie stres, stres, stres a co za tym, możecie się domyślać serce skacze jak oszalałe. Macie na moim przykładzie co mogą nerwy z człowieka robić, dosłownie chodzę, leżę a serce cały czas bije mi swoim jakimś rytmem nie określonym, raz czuję bigiminie, raz czuję skurcze dodatkowe, innym razem całe gromady pod rząd, chwila wytchnienia i znowu to samo, przy tym duszenie w gardle, każdy skurcz przyduszanie w gardle, paskudne odczucie, dla mnie czasami gorsze niż sam skurcz, ale o ile się gdzieś dobrze doczytałam to tak przydusza przerwa wyrównawcza, ale czy mam rację to nie wiem, jedyne co to nie robi mi się słabo, jak to często przy takich dłuższych akcjach mi się zdarzało, Może serce się przyzwyczaiło do tak paskudnej pracy? Nie ma co ukrywać ale wysiadam. Widzisz Karamba miałam zaplanowane zrobienie wyniku, nawet do lekarza chciałam podlecieć a teraz nie wiem czy jakoś to ogarnę. Jak nie zadzwonią do mnie od holtera, to znaczy, że tragiczny nie wyjdzie i nie będzie potrzebna nagła wizyta u kardiologa, bo tak u nas działa, zły holter to dzwonią, żeby się zgłosić, jak nie będzie telefonu to będę może żyć dalej, no przecież ja teraz nawet nie mogę sobie pozwolić na umieranie, nie mam wyjścia, muszę żyć i koniec. Wybaczcie za prywatę, ale musiałam się trochę wypłakać nie na temat.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
PROPERTH, dobry kolego, Ty ode mnie nic nie bierz, zwłaszcza skurczy czy bóli między piersiątkami, bo ja to twarda sztuka, ja się nie nakręcam jak coś się dzieje, nerwica mnie nie kąsa to ogarnę temat a Ty widzę coś tam łupnie i od razu strach się czai. Jak nic masz nerwicę, bo te szumy czy jak tam określasz w głowie to też objawy zdenerwowania. Z tego co czytam to nerwica może wszystko, to ci cholera jedna. Młody chłopak z Ciebie, jakaś dziewczyna u twego boku niech zagości i ciesz się życiem a nie wyszukuj chorób czy uciekaj w nerwicę, życie jest piękne, a wczoraj czy przed wczoraj krzyczałeś nam tutaj, że nie chcesz umierać, czym mnie rozbawiłeś to żyj pełną piersią.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No i jeszcze raz ja. DOLOR kolego jesteś gdzieś!!! powiedz jak u Ciebie postępy, bo zamilkłeś całkowicie, czy idzie coś w dobrym kierunku, czy odpuściłeś a może skurcze odpuściły? A teraz o sobie, mam holtera, cała w kablach, serce bije jak co dzień, nie muszę się martwić i prosić żeby się coś zapisało, żeby pokazać lekarzom, że to ja mam rację, bo serduszko moje pokazuje swoją klasę i co jakiś czas daje mi akcje w postaci pojedynczych skurczy jak i całych serii tylko jakich to zobaczę na opisie, wszystko sobie notuję więc przestudiuję niczym lekarz, czy moje odczucia się prawidłowe z tym co się dzieje w sercu. Tylko dziś nie mam na nieszczęście swojego bólu w klatce, a tak chciałam wiedzieć co się dzieje z sercem jak mnie tak mocno boli, no i tu nie jestem pocieszona. Dziś najgorzej mi skurcze dają popalić jak robię, chodzę, biegam, choć teraz pisze z Wami a serce sobie podskakuje na dwa niczym w tańcu.
- 5 608 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: