
julia29
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez julia29
-
Maniu pomysł z tym tatuażem na urodziny to świetna sprawa. Zazdroszczę i podziwiam odwagę. A powiedz, to boli? No i najważniejsze, jaki masz wzór, koniecznie napisz. Sama bym chciała mieć tatuaż, ale dla mnie wyzwaniem było przekłucie sobie uszu, miałam 3 podejścia, bardzo się bałam. Nie wiem czy dałabym radę wytrzymać wytatuowanie choćby kropeczki :) No i faktycznie, pogoda w maju jest tak piękna, że nasze życie toczy się głównie na świeżym powietrzu :) Michalina robiłyśmy urodzinowe imprezy dla córek w ten sam weekend, u nas było 14 dzieci, Lilka też ma masę energii, ale było zaskakująco spokojnie. Może dlatego, że motywem przewodnim był balet :) Wszystko pastelowo, głównie jasny róż, biel i krem, nawet tort był w odpowiednim klimacie - https://2.bp.blogspot.com/-1qEpzdVSIt0/V9aqr9CPZ2I/AAAAAAAAFDA/sg4AG850nX0707pfgoRswCE62MOZfhy2ACLcB/s1600/www.bajeczne-torty.pl_torty-dla-dzieci_baletnica-5.jpg Tym razem tort zamówiony i ten co przyszedł, niczym się nie różnił i smak i wygląd:) Diana i jak tam Leoś? Mam nadzieję,że kolki Was już tak nie męczą, mały rośnie zdrowo i korzystacie z pięknej pogody? U nas w kwestii rodzeństwa tak łatwo nie było, jak urodził się Ignacy, 3 letnia Lila była naprawdę zazdrosna,i ostro to pokazywała. Zresztą do teraz potrafią pokazać, że walczą o mnie. Ignaś nie lubi jak za długo skupiam się na pozostałej dwójce, a Lila nie ma oporów by mu pokazać, że jest ostatni w kolejce. Ale to rzadko już teraz:) Asiu co tam u Waszej rodzinki? My długiego weekendu nie mieliśmy, mąż w piątek pracował, krócej, ale miał bardzo ważne spotkanie i nie wyjechaliśmy nigdzie. W czwartek mieliśmy w gościach rodzinkę, bo to dzień dziecka, i urodziny Lilki, poprzednia impreza była dla dzieci ;) Moja mama zrobiła sernik na zimno, idealny zamiast tortu w upalne dni :) Dzieciaki szalały w ogrodowym baseniku i wszyscy byli zachwyceni. Dzień dziecka to rozpusta, czyli McDonald i domowe atrakcje i za dużo słodyczy, zdecydowanie za dużo słodyczy. Muszę dzieciom jakiś warzywny detoks zrobić:) Dziś byliśmy na rodzinnym festynie w naszej dzielnicy, a jutro mam nadzieję,że zaliczymy morze, jesteśmy umówieni z moim bratem i jego rodzinką na wspólny wypad do Sztutowa, o ile pogoda się nie zmieni,a raczej się nie zmieni, dopiero na wtorek ma być ochłodzenie :) To dziewczyny pięknego tygodnia :)
-
witajcie kochane :) Maniu Krynica, ponoć byłam, miałam 3,5 roku, nic nie pamiętam oczywiście ;) Zazdroszczę wyjazdu, bardzo lubię góry, tam nabiera się innej perspektywy. Dawno nie byłam, oj za dawno. Szkoda, że musiałam dzielić wyjazd z chorobą, angina to okropna choroba, bardzo jej nie lubię. Ale dobrze,że mimo wszystko wyjazdu się nie odwołało, szkoda by było. A tak mimo wszystko masz piękne wspomnienia, dbaj o siebie! Michalina cieszę się,że pogoda jednak nie była taka jak planowano, wiadomo, u nas nad morzem upałów nie ma w maju, ale myślę,że mogliście fajnie spędzić czas i oderwać się od codzienności podczas majowych wakacji :) Joasiu rodzinne uroczystości to rzecz święta, szczególnie jeżeli to są okrągłe urodziny teścia :) Diana co u Was, jak pierwsza majówka z Leonkiem? Franek dalej jest super bratem? Z pewnością tak :) Zacznę od komunii, bo jestem świeżo po niej. Było naprawdę przyjemnie. Tyle nerwów, stresu, prób, ale wszystko się udało. Olek zadowolony, w kościele czytał jedną z modlitw, pięknie mu to wyszło. Aż duma mnie rozpierała, że on taki spokojny, opanowany i elegancki. Przyjęcie udane, co prawda rano padał deszcz i było zimno, i pomyślałam , że jestem idiotką, wymyśliłam sobie przyjęcie w ogrodzie, ale deszcz szybko minął i było bardzo ciepło. Jedzenie było pyszne, jedyny zgrzyt to tort, wyglądał idealnie, ale zamówiłam dwa kremy, wybierał Olek, miał być na dole czekoladowy z bezami, na górze jogurtowy z mango, a dostaliśmy mango na całości. Smaczny, ale mały był rozczarowany, no trudno, pewnie zadzwonię i powiem, że chociaż smakowo ok, to jednak coś im się pomyliło ;) Ale naprawdę byłam zadowolona, bo było kameralnie, rodzinnie, ale na luzie, bo jedzenie zamówiłam z restauracji, więc robota odpadła ;) Wczoraj byliśmy z dziadkami w parku oliwskim, Olek miał swoją komunijną sesję zdjęciową, mój mąż bawił się w fotografa, chyba z 200 zdjęć mamy, teraz muszę zrobić dziadkom i chrzestnym albumy na pamiątkę. W prezencie dostał rower, a dziadkowie kupili książki i pieniądze na konto na studia. No a majówka udana, chociaż to raczej atrakcja dla dzieci i męża. Ja nie wypoczęłam. Mąż i starszaki byli w innej strefie, ja i Ignaś w tej dla maluszków, atrakcji dużo, Ignacy oczarowany, ale dla mnie to wszystko takie same i szybko się znudziłam. No bo wiecie dwa dni kręcenia się w kółko ;) Wrócimy albo za parę lat, jak najmłodszy będzie korzystał ze strefy rodzinnej, albo mąż będzie z nim się bawił, a ja pójdę do bardziej rozwiniętych atrakcji :) Ale fajnie oczywiście, że pojechaliśmy, zmieniliśmy miejsce, a dzieciaki miały masę atrakcji i radości. Ale następną majówkę planuję ja, nie mąż :) Pięknego tygodnia
-
No i jak tam przygotowania do majówki? U nas ekscytacja przed wyjazdem, zaczynam się bać, bo mąż chyba wszystkie atrakcje chce zaliczyć ;) Tylko liczymy na ładną pogodę, oby była ładna. Ogólnie plan na majówkę jest taki-sobota wyjazd, we wtorek powrót, środa i piątek mąż w pracy, ja z dziećmi, w niedzielę jedziemy do Ciechocinka, bo teściowa w sanatorium, po drodze odwiedzimy grób mojej kuzynki, bo to już prawie rok..... Smutne jest to, że po okresie mojej głębokiej żałoby wciągnęło mnie życie i dziewczyny, dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że Kaśki nie będzie na komunii Olka, czyli swojego chrześniaka.... Jakoś tak częściej o tym myślę i bardzo się smucę. Głównie przez to, że tak łatwo wróciłam do normalnego życia i znajduję w nim tyle przyjemności, mam wielkie wyrzuty sumienia. Choć z drugiej strony, trzeba skupić się obecnej chwili, bo właśnie życie jest za krótkie. Jutro czeka mnie pakowanie rodzinki, dzieci nie mogą się doczekać, ja też się cieszę, złapię oddech. Na komunię wymyśliłam przyjęcie u nas w ogródku, ale mam catering z restauracji, tort zamówiony, nie będzie szału, rosołek, devolay, frytki, surówki, dwie sałatki, i tyle. Nie szaleję, będzie z 20 osób, nie chcę przesadzić, i robić mini wesela. Będziemy tylko my plus dziadkowie, nasze rodzeństwo i mąż kuzynki z synkiem i tyle. Chciałabym zabrać po obiedzie wszystkich nad morze-o ile będzie pogoda i bardziej spędzić ten czas rodzinnie, a nie przy stole :) Michalina trzymam kciuki za pogodę, ostatnie prognozy już są dość przyjemne, może w morzu się nie wykąpiecie, ale spacery na plaży jak najbardziej, ma być koło 20 stopni, więc życzę udanego pobytu i masę słońca :) Diana mały niestety daje Wam popalić, dużo cierpliwości Ci się przyda. I mężowi też, niewyspanie nikomu nie służy. Dobrze,że Franek taki spokojny chłopaczek i pomocny starszy brat. Jak najwięcej spokojnych nocy. Na kolki nie ma niestety jednej uniwersalnej metody... Asiu co u Ciebie? Maniu jak tam się masz? pięknego tygodnia :)
-
Witajcie :) Wypad do spa polecam, czy z mężem to kwestia dyskusyjna ;) On zabiegami zainteresowany nie był, i nawet trochę się irytował tym ile ja sobie domówiłam ;) W cenie mieliśmy jeden masaż, zabieg na twarz i saunę plus basen po godzinie. Mi było mało, wiadomo jak codziennie ma się dzieci i dom do ogarnięcia to ciężko znaleźć czas dla siebie. Poszłam na profesjonalny manicure, zrobiłam super piling twarzy i zabieg co ma wrócić jędrność idealną memu ciału, wiadomo, że po 3 ciążach różnie z tym bywa. Wszystko naturalne i przyjemne dla zmysłów:) W każdym razie wyjazd taki polecam, fajnie odpocząć od domu, codzienności i problemów. Pogoda dopisała, dzieci pod opieką dziadków miały się świetnie. Nawet się Lila pytała kiedy znów jedziemy, bo z babcią było super. Dziadkowie w sobotę im zrobili domowe atrakcje i szaleństwa, a w niedzielę zabrali dzieciaki do Malborka na zwiedzanie zamku, wrócili zachwyceni, nawet Ignaś był zachwycony i teraz ciągle udaje rycerza :) Niestety walczy z Lilą pół dnia, teraz pogoda piękna, to broją w ogrodzie. Przyznaję Wam, pogoda taka letnia, że pierwsze opalanie zaliczyłam, co prawda tylko twarzy, ale z mamą piłam kawkę w ogrodzie i łapałam słońce na leżaku ;) Od razu inaczej się żyje jak przyszła wiosna, z radością nawet sprzątam, Staram się też spacerować z dziećmi ile wlezie. Choć trafił nam się jeden naprawdę zimny dzień w tygodniu,ale kwietniowi trzeba wybaczyć. Cieszmy się tym co mamy. Na weekend planujemy grilla, rozpoczynamy sezon. Może wpadnie brat na chwilę z całą rodzinką, jestem zakochana w Matyldzie, mąż zaczyna się bać :) Ale nic na to nie poradzę, malutka jest przesłodka. Mój brat w maju przeprowadza się do nowego mieszkania, 4 pokoje musieli kupić, bo się nie mieścili w starym. Nasza majówka umówiona, jedziemy do Energylandii, z bratem męża. W samym Zatorze będziemy cały jeden dzień, mamy dwa noclegi, no nie tak długo jak byśmy chcieli, ale niestety 4 maja Olek zaczyna prawie codzienne próby do komunii, bo do 20 maja, więc czeka nas intensywny czas, ale bardzo się cieszymy na ten wyjazd./Nie wiem bardziej mąż czy dzieci? Mąż już planuje na jakie atrakcje musi się wybrać i z czego zjechać, wyjdzie na to,że będę mieć 4 dzieciaków pod opieką, i chyba męża będzie najtrudniej upilnować :) Joasiu fajnie,że rodzinka już doszła do siebie po chorobach, nie dajcie się wiośnie i trzymajcie się zdrowo, już bez ospy i innych chorób! Najważniejsze, że Święta były udane :) Mania też choroby na święta współczuję, zdrówka, energii dużo życzę :) Michalina jak tam po świętach? No pogody nie było, ale najważniejsze,że cała rodzina była przy stole :) Diana jak u Was, jak nasz forumowy maluszek się ma? Pięknego weekendu
-
Diana bardzo, bardzo gratuluję! Wspaniale, że Leon jest już z Wami, Choć masa emocji i stresów przed porodem Was dopadła. Najważniejsze, że synek jest zdrowy i w domu. Faktycznie, drobinka z niego! Taki maluszek, ale super, że obyło się bez komplikacji. Kolki dotykały każde moje dziecko, jedyna rada to po prostu przeczekać. Stosowałam miliony sposobów, jednego dnia działa ciepła pieluszka, a drugiego już nie. A może trzeba sięgnąć po jakieś kropelki rozluźniające wzdęty brzuszek? Może warto lekarza podpytać. Tej ścisłej diety to współczuję, ale czego się nie robi dla maluszka. Może pij koperek, rumianek i melisę? Rozumiem, że karmisz naturalnie, to powinno małemu trochę pomóc. Super, że Franek świetnie czuje się roli starszego brata i pomaga, nie ma też zazdrości:) No i mam nadzieję, że malutki da Wam pospać, i wielkie gratulacje, będziecie mieć piękne święta we czwórkę :) A u nas świąteczne przygotowania, jutro mam z Ignasiem w przedszkolu warsztaty świąteczne, będziemy robić dekoracje, obydwoje nie mamy talentu, więc strach się bać co nam wyjdzie ;) A Święta to podzielone, na śniadaniu będą moi rodzice tylko, wiadomo brat ma noworodka w domu, brat męża jedzie do rodziny żony, a teściowie w 1 święto jadą do kuzynki bo ma 40 rocznicą ślubu i robią wielkie przyjęcie z Mszą, odnowieniem przysięgi itp. Także 1 dzień w małym gronie, a 2 przyjadą teściowie, będzie już brat męża z dzieciakami, to będzie wesoło. Nie robię dużo, dzielę się pracą. Teściowa ogarnia ciasta, moja mama robi bigos i pasztet, szwagierka obiecała przynieść paschę, a ja zrobię 2 sałatki, kupię wiejską wędlinę-już zamówiłam 2 szynki, piekę kaczkę dla dorosłych, a da dzieci fileciki z indyka w panierce ;) I tyle. No i zapomniałam o żurku i rosole. To w sumie najwięcej pracy :) A po świętach mąż zabiera mnie na weekendowy wypad, jedziemy do spa w Międzyzdrojach! Ostatnio mieliśmy sporo tarć, to taki wyjazd dobrze nam zrobi :) Wesołych Świąt
-
Witajcie kochane :) Diana koniecznie musisz nam dać znać co u Ciebie! Michalina jak małego zapisywałam do przedszkola, to pani się pytała o alergie różne, czy je nabiał, gluten, czy nie ma diety wegetariańskiej. Co prawda nasze przedszkole jest prywatne, a Ignacy chodzi tam na 4 godziny dziennie z reguły, ale podejście moim zdaniem prawidłowe. Dziś coraz więcej przedszkoli, tych państwowych też dba o dietę maluchów. Nie wiem co Ci doradzić, małemu dziecku ciężko wytłumaczyć, że nie może zjeść ciasteczka od koleżanki, czy kawałka chlebka. Musicie tłumaczyć mimo wszystko i Ninie, że nie może jeść niczego poza tym co dostaje od Was i trzeba codziennie paniom przypominać, aż mi to w nawyk wejdzie. Innego wyjścia nie widzę. A majówka nad morzem z pewnością będzie udana, fajnie, że się wybieracie :) My żadnych planów jeszcze nie mamy, czas pomyśleć nad tymi dniami :) Joasiu jak tam zdrówko? Jak dziewczynki? Maniu co tam słychać? W pracy więcej spokoju? No i zdrówka, katar bywa męczący, sama mam problem z zatokami, i wiem jak ten ból potrafi uprzykrzyć życie. Nie daj się, za moment wiosna, pogoda byle jaka, ale liczę na słońce :) A u nas miła wiadomość, wczoraj urodziła mi się bratanica, Matylda. Jest słodka, prześliczna, jestem w niej całkiem zakochana. Oczywiście znów mi brak maluszka w domu, Ignaś to prawie 4 latek, więc już duży chłopak i kiedy patrzę na taką słodycz malutką, to zaczynam poważnie myśleć nad powtórką macierzyństwa. Co prawda boję się różnicy wieku, w końcu Olek ma już 9 lat, ale taka mała córeczka byłaby idealnym dopełnieniem naszej rodziny. Na razie zachwycam się Matyldą. Weekend mamy dziecięcy, wczoraj wpadli do nas rodzice z bratankami bo się nimi zajmują, to się dzieci wybawiły. A dziś Olek idzie z mężem na urodziny kolegi z klasy w centrum nauki, a ja z Lilą i Ignacym najpierw na miejskie śniadanie, a potem zabieram dzieciaki do brata, umówiłam się, że razem będziemy gotować. Trzeba młodszego brata wesprzeć w opiece nad dziećmi i prowadzeniu domu ;) A poza tym to jakoś u nas do przodu. Trochę z mężem mamy sprzeczek ostatnio na koncie, chyba przez tę pogodę, tacy drażliwi jesteśmy, kłócimy się o totalne głupoty. Ale na szczęście kłótnie są intensywne, ale krótkie. Chociaż najbardziej drażni mnie w mężu to, że ma nadmiar pracy i ciągle zapomina o ważnych dla mnie kwestiach. Ja mu pomagam w biurowych kwestiach, do tego mam do ogarnięcia logistycznie trójkę dzieci i dom. A jak on wraca to zapomni o zakupach, albo o tym, że miał zabrać Lilę na taniec i znów ja muszę wszystko robić. No, ale czekam na wiosnę i nową energię. Porządkujemy ogród, i w maju czeka nas mały remont sypialni, po 7 lat od wprowadzenia się,w końcu będę miała swoją garderobę, czyli super szafę na wymiar i z wyposażeniem jakie chcę. Tylko ciągle nie mogę się zdecydować na kolor, ale mam jeszcze dwa tygodnie:) pozdrawiam i miłej niedzieli!
-
No to zaplanowałam sobie ferie, super drugi tydzień z dziećmi,a już w niedzielę wieczorem głowa zaczęła mnie boleć, ale to się zdarza. W poniedziałek okropny ból zatok, kaszel, katar, gardło męczące, no kiepsko. Poszłam do lekarza, stwierdził wirus, 3 dni w domu, dużo witaminy C, tantum verde i wypocząć. Rzeczywiście niby lepiej, to w środę wieczorem podjechałam do mojej mamy odebrać dzieci, a po drodze zaszłam do sklepu, bo w czwartek chciałam pączki smażyć z Lilką, ale w nocy dreszcze, jeszcze większy ból gardła i mokry kaszel. I tak siedzę w domu, dostałam antybiotyk i tyle zabawy. W sobotę mąż zabrał dzieciaki do Wieżycy, bo śniegu sporo, to szalały, ale niestety Ignacy w niedzielę już zaziębiony. Katar, stan podgorączkowy, więc czekam aż wszystkie dzieciaki się rozłożą, w szkole pogrom, w klasie Olka 10 dzieci chorych, u Lilki aż 12 rozłożona :( Niestety, druga część ferii była zdecydowanie nijaka i z moich planów nie spełniło się dosłownie nic. Dzieciaki mąż odwoził do jednych i drugich dziadków i bardzo żałuję ,że tak to się złożyło. Z milszych rzeczy nasze wakacje na Węgrzech już zamówione! Mam nadzieję,że będziemy zadowoleni. Asiu ja Ci powiem, że dość zazdrosna byłam, że on taki samodzielny. Teściowa mówiła, że z początku bardzo tęsknił, ale jego kuzyn był dzielny, a młodszy, to Olek się dostosował do sytuacji. Bawił się świetnie, ale jak wrócił to musiałam mu 3 bajki czytać, bo wiadomo , mama rządzi. Ale masz rację, to już duży chłopiec, 9 lat za chwilę, naturalnie, że idzie do przodu. Ferii zazdroszczę, lubię morze zimą, jestem pewna, że będziecie zachwyceni, szkoda, że nie będziecie bliżej nas :) Udanego wypoczynku i masę zdrówka. Diana końcówka ciąży to zawsze się dłuży i skrajne emocje wywołuje, bo człowiek chciałby już mieć dziecko po tej stronie, a z drugiej to się boi jak będzie z kolejnym dzieckiem. Także to normalne. Ja mam za sobą trzy ciążę, ale chyba w żadnej nie byłam spokojna na koniec, chociaż już wiedziałam czego się spodziewać. Ale już moment i Leon będzie z Wami :) Maniu co u Ciebie, jak tam w pracy? Jak zdrówko? Michalina kochana co u Ciebie? Długo Ciebie u nas nie było... pozdrawiam
-
Diana wymiana turnusów, u nas teraz ferie, chociaż pogoda taka bardziej listopadowa, szkoda, bo dzieciaki miały frajdę jak był tydzień śniegu. A tak obejdą się smakiem. Końcówka ciąży to zawsze trudny czas, bo już tak blisko,a jeszcze tak daleko, jeszcze tyle do zrobienia, a coraz ciężej i naprawdę można łatwo popaść w huśtawkę nastrojów. Muszę obejrzeć Wasz wózek, powiem Wam, że ja uwielbiałam wybierać wózki, teraz żałuję,że moje dzieciaki już z nich wyrosły ;) Ten Ignasiowy ciągle stoi w garażu, szkoda mi go sprzedać :) Maniu jak zdrówko? Kochana nie zapominaj o sobie, takie małe rzeczy w ciągu dnia są ważne, długa kąpiel, dobre jedzenie, spacer, spotkania ze znajomymi. Bo dużo chorób bierze się ze stresu,a wrzody to już z pewnością. Gastroskopia podobnie wywołuje u mnie dreszcze, nie zazdroszczę! Asiu jak tam dzieciaki się mają? Michalina co u Ciebie? A u nas połowa ferii. W tym roku są one dziwne, Olek pojechał z teściami i kuzynem do Karpacza, mąż się śmieje ze mnie, ale straszna kwoka ze mnie, naprawdę nie sądziłam,że tak będę przeżywać jego wyjazd. Niby 6 dni poza domem, on się bawi świetnie, a mi nerwy spać nie dają. Ciągle się zastanawiam czy zjadł całe śniadanie, założył czapkę, teściowa dała mu witaminy. Ale zdaję sobie sprawę, że musi nabrać samodzielności, a ja muszę mu na to pozwolić. Ale jest ciężko, nawet nie sądziłam, że to tak boli matkę, jak dziecko jest daleko i świetnie spędza czas. Lila nie pojechała, bo mamy z nią problem, alergia. Ciągły kaszel bez infekcji i katar, fatalnie spała, ciągłe zmęczona, zaspana, marudna, jest uczulona prawie na wszystko, łatwiej mówić na co nie jest. Okazało się,że główną winowajczynią była choinka, otóż Lilka ma bardzo silną alergie na pleśń i żywe drzewko jej zaogniło stan zapalny. Także wolę mieć ją na oku, bo dostała leki do wdychania i strasznie tego nie lubi i kombinuje jak mnie oszukać, że już brała wdechy :) Chodziła przez tydzień na takie warsztaty do domu kultury, charakteryzacja i stylizacja, takie trochę aktorskie, dziewczęce, robiły się dziewczynki na znane kobiety, przy okazji dowiadywały o ich życiu, pasjach. Była zachwycona, ja też, bo niby przystępna forma i treść, ale coś innego od kolejnego spotkania z kucykami i księżniczkami. Teraz jest zafascynowana Marią Składowską, jeszcze moment i będziemy jej musieli kupić Małego Chemika :) Na resztę ferii to tak spokojnie, jakieś kino, spacery, sala zabaw, nic wielkiego, ale myślę,że dzieci będą zadowolone. A ja już nie mogę doczekać się wtorku, jak będę mieć dzieciaki w komplecie :) No cóż, wolne się kończy, mąż zabrał Ignasia i Lilę na poranek filmowy, muszę zacząć ogarniać obiad, będą gołąbki na zamówienie najmłodszego :) pozdrawiam
-
Zazdroszczę Diana Wam tego Sylwestra :) My ostatecznie byliśmy z dziadkiem w domu, dzieci nawet specjalnie nie szalały, a takie były zapowiedzi. Olek zasnął przed 23, Ignaś dotrwał do fajerwerków, Lila trochę drzemała, trochę się budziła, ale o północy była z nami ciałem i duchem ;) Tylko kataru dostała to maruda straszna, ale już ok. Dzieci w miarę zdrowe, my też. Chociaż ostatnio strasznie się zirytowałam jak odebrałam Ignasia z przedszkola, i matka takich bliźniąt z katarem po pas i kaszlem przez całe płuca mówi im - ojej, chyba jutro Rutinoscorbin kupimy. Te dzieci ciągle chorują, a matka non stop puszcza je do przedszkola, i nie wiem, w ogóle nie leczy chyba, od grudnia, od andrzejkowej imprezy są non stop chore, jeden dzień zostaną w domu, potem niby zdrowe wracają. Z mężem się o to pokłóciłam, bo on uważa, że z moim podejściem powinnam w ogóle z domu nie wychodzić, bo wszędzie mogę złapać przeziębienie. Ale jest różnica, jak wysyłam dziecko do przedszkola, gdzie chodzi chore dziecko i nikt nie reaguje, a ktoś w kolejce do kasy w sklepie kichnie za mną. Zastanawia mnie dlaczego nikt z opiekunek nie reaguje? Ale trochę boję się poruszać ten temat publicznie, choć może nie będę miała wyboru. Jutro mam alergologa z Lilą, ostatnio ma dziwny katar, bez gorączki, ma apetyt, sił jej nie brak, ale ma takie momenty, że katar się leje jak z fontanny. I tak 2-3 razy w ciągu dnia. Ogólnie to w tym roku chcemy jechać na wakacje na camping. Tak znajomi chwalili, nie chcemy jechać bardzo daleko, więc wybierzemy pewnie Węgry, mi bardziej się podoba ten nad Dunajem, bo tam są domki, a nad Balatonem same namioty. Myślę,że dzieciaki będą zachwycone:) Miałyście doświadczenie z kimś kto korzystał z Vacansoleil? Na razie mamy jednych zachwyconych znajomych od 3 lat, byli we Francji i dwa razy w Chorwacji. Ale ja wolę bliżej na początek, zobaczymy czy nam się spodoba, ale już nie mogę się doczekać. Najważniejsze, że spokojnie można dojechać autem :) Asiu Tosię urodzinowo mam nadzieję wycałowałaś od nas :) To już dwa latka, ale ten czas pędzi! Fajny Sylwester za Wami, z dziećmi ciężko się nudzić, a potem można spokojnie iść spać. Ja już chyba też lubię spokojne sylwestry, bez szaleństw większych. Choć kto wie, może jak dzieci podrosną to sobie z mężem na jakiś bal pójdziemy? Maniu jak święta udane to się cieszę, niech Ci zdrowie dopisuje w nowym roku i energia do pracy :) I nie zapominaj o miłych chwilach. Domowy sylwester widzę górą :) Diana zazdroszczę tego wyjazdu! Nawet z tą przerwą na siusianie, rzeczywiście w 3 trymestrze to już uciążliwe, ale jednak podróż była świetna, mimo tej niedogodności. Wybór wózka to chyba poważniejsza sprawa niż z autem - u nas tak było. Myślę sobie, że oba, które Ci się podobają byłyby trafione i byłabyś zadowolona :) A jak jeszcze finansowo nie jesteś ograniczona, to w ogóle super :) Lecę dziewczyny, mąż dziś czuwa nad kąpielą dzieciaków, a ja wykorzystam wolne i zrobię owsiankę na jutro na śniadanie, pośpię kwadrans dłużej :) pozdrawiam
-
Witajcie kochane :) Maniu święta zdecydowanie są za krótkie, oj za krótkie ;) Ale fajnie Ci minęły i to najważniejsze. Sylwester w domu to bardzo fajna opcja, od lat tak spędzamy tę noc i jest dużo lepiej niż na niejednej imprezie, spokojniej, i na naszych warunkach :) U nas Święta były fajne, ale z przygodami. Ja w dzień Wigilii dostałam okres, ale paskudny, nudności, biegunka, okropny ból brzucha. Prawie nic nie jadłam, dopiero przy deserze lżej mi się zrobiło. Zwykłe tabletki nie działały, dobrze, że moja mama przyniosła Ketonal, on jakoś postawił mnie do pionu. Poniedziałek był rodzinny, bardzo miły i smakowity. We wtorek pojechaliśmy na spacer, wieczorem Ignaś zaczął gorączkować, w nocy wymioty. Rano jak nowy. Mąż mi powiedział,że Ignacy zjadł 4 pierogi z kapustą i grzybami, pewnie te grzyby winne, bo u mnie to żadne dzieci nie jedzą grzybów, a mały cwaniak wziął mężowi z talerza jak on sobie odsmażał i po prostu zjadł. Chociaż dzieciaki brata z biegunką kończą rok, to już nie wiem, może wirus? Nie wiem, może i jak nie tylko od miesiączki źle się czułam, na szczęście reszta rodziny zdrowa, my też doszliśmy do siebie. Od męża dostałam karnet do spa, 5 zabiegów, więc będzie można coś wybrać. Od rodziców i teściów dostałam zaś piękne kolczyki ;) A dzieciaki zrobiły mi najpiękniejszy prezent, ramkę na zdjęcie, taka krzywa, pstrokata, najpiękniejsza na świecie. Nowy rok witamy w domu, miał być mój brat z rodziną, ale chore dzieciaki, to zostają w domu. Do nas rodzice może wpadną, o ile nie pojadą do znajomych? Nic wielkiego nie robię, jakieś ciasto, chyba murzynka upiekę i zapiekankę makaronową zrobię i tyle, no i balony dla dzieciaków :) Wspaniałego Nowego Roku dziewczyny Wam życzę! Spełnienia wszystkich małych i dużych planów :)
-
Witam się grudniowo ;) U nas przygotowania do Świąt pełną parą, no trochę osłabliśmy ostatnio, bo Lila chora była, teraz Ignaś ma szczekający kaszel, jutro muszę z nim iść do lekarza. Olek zdrowy, póki co, odpukać. Wigilia będzie tradycyjnie u nas, w tym roku będą wszyscy, więc pracy sporo. Ale to takie miłe zmęczenie będzie. Też już dekoracje świąteczne mamy i na zewnątrz i wewnątrz domu, nie mogłam się powstrzymać, choinkę bym już postawiła najchętniej, ale mąż się sprzeciwia ;) Malowanie wyszło super, ale ilość nerwów była o włos od rozwodu. Najbardziej poróżniły nas zasłony, zamówiłam nowe, sama byłam zdziwiona ceną, ale cóż, przecież to na parę lat będzie. W każdym razie mój mąż uznał, że zwariowałam ;) Ale ostatecznie sam uznał, że nowe zasłony lepiej pasują do nowych kolorów ścian. Poza tym to chyba nic wielkiego się nie dzieje, sesja świąteczna za nami, przyzwyczailiśmy się, taka nasza tradycja się zrobiła z tą sesją. Ale polecam, genialna pamiątka, lubię wracać do starych zdjęć i patrzeć jak zmieniają się dzieci ;) Asiu mam nadzieję, że doszłaś do siebie po zabiegu? Bardzo współczuję tych problemów, a rozpieszczać się dawaj. Należy Ci się :) My w tym roku zdecydowaliśmy, że tylko dzieciakom dajemy prezenty, to znaczy każdy daje małżonkowi, bo inaczej to albo bankructwo, ale każdy by drobiazg bez sensu dostał. No i rodzicom i dziadkowi dajemy albumy ze zdjęciami z sesji i dobrą kawę i herbatę ;) A mężowi kupiłam ładną koszulę i krawat do tego. Diana jak się czujesz razem z Leonem? Śliczne imię, i ta historia z imieniem po dziadku jest naprawdę piękna. Bardzo ładnie uczciliście jego pamięć. A ten Sylwester. wow, zazdroszczę, oj mocno zazdroszczę ;) Maniu ja Ciebie doskonale rozumiem, sama miałam dość naszego listopada. Teraz ma ponoć zacząć się prawdziwa zima, więc pewnie samopoczucie lepsze i jaśniej, dzięki dekoracjom. Choroby nie zazdroszczę, dbaj o siebie! Michalina ja się stresuję jak moje dzieci mają wizytę u dentysty, a tutaj zabieg czekał Ninkę, mam nadzieję, że wszystko poszło idealnie i już dokazuje Wam Nina. A Ty się nie martwisz na zapas;) Dziewczyny chciałabym już dziś życzyć Wam pięknych i spokojnych Świąt.Nie wiem jak będzie w ciągu tygodnia, ile czasu znajdę, więc już Wam życzę by ta przyjemna atmosfera trwała w Waszych rodzinach jak najdłużej :)
-
Diana bardzo fajnie, że będzie chłopak tak jak chciałaś ;) Ja lubię takie imiona, których nie nosi co drugie dziecko na placu zabaw. Ale jednak nie jakieś tak bardzo wymyślne, by się śmiać, albo by samo dziecko nie wiedziało jak się nazywa. Iwo jest fajne, proste, wdzięczne i urocze . Może mąż się jednak przekona? :) Moja bratowa dla dziewczynki chciałaby imię Gaja, opór jest konkretny, najbardziej protestują moi rodzice, bo dla nich to za oryginalne. A mi się bardzo podoba, nie znam żadnej Gai. Ale to takie planowanie, nawet nie wiedzą płci, bo maluszek skryty:) No i najważniejsze, w ciąży możesz bezkarnie podjadać, korzystaj;) Joasiu wiedziałam,że Zosia da się przekonać, w końcu to mądra dziewczynka. Ja myślę,że Twoja koleżanka ma rację, takie własne biuro tłumaczeń to dla Ciebie idealne rozwiązanie. Praca w domu, spokojna, myślę,że musisz nad tym mocno pomyśleć i trochę mniej się bać. Nie myli się ten co nic nie robi, popytaj, sprawdź rynek i zaryzykuj! Maniu niestety ta pogoda, w ogóle pora roku niezbyt pozytywnie nas nastraja. A jak doda się problemy w pracy to już w ogóle. Trzymam kciuki za milszy czas. Ja się zaszczepiłam rok temu, w tym roku szczepiłam dzieciaki. Sama byłam po chorobie i wstyd się przyznać, szczepienie przede mną. Niestety teraz znów coś mnie bierze, więc znów poczekam :( Dobrze, że mąż i dzieci zaszczepione, może oni nic nie złapią, to ja będę bezpieczniejsza? Michalina i jak tam zdrowie i samopoczucie? Też niespecjalnie lubię listopad. Chyba tylko moja teściowa to jedyna znana mi osoba co lubi listopad i z przyjemnością na niego czeka cały rok;)Może jakbym miała jak ona urodziny w listopadzie, to też bym go lubiła :) Agata to już chyba zapomniała o naszej grupie... A u nas to dużo pracy. Mąż często ostatnio wyjeżdża i dom na mojej głowie, do tego ciągle pomagam mu w papierach. Dzieci na szczęście zdrowe. Ignaś został oficjalnie przedszkolakiem, było pasowanie, popłakałam się. Lilka zaś została pasowana na pierwszaka. Też matka się wzruszyła jak nigdy ;) Takie już duże te moje dzieciaki! Wczoraj zrobiły mi kolację, i przyniosły do łóżka, bo zatoki mi dokuczają. Były francuskie tosty, ponoć mąż tylko nadzorował, resztę robiły dzieci :) Zdolne mam te dzieciaki, nie powiem. Muszę się chyba do jakiegoś laryngologa wybrać, do infekcji co parę dni odzywają się zatoki, ale boli tak, że muszę się kłaść do łóżka. Nie wiem czy tam jakiś stan zapalny nowy jest, czy to powikłanie po tamtej chorobie? Od jutra mamy trochę remontowo, mąż z teściem malują dół domu, przedpokój będzie w beżu, bardzo jasnym, a salon jedną ścianę gdzie jest stół, czekoladowy, a reszta delikatny beż, ale w brązowej tonacji. Oby szybko im poszło :)
-
Joasiu ja Ci życzę tego wyjazdu, dziewczyny dobrze radzą, taką okazję warto jakoś spędzić inaczej. Na kolację możecie iść kiedy przyjdzie ochota, a 15 lat razem to naprawdę solidna okazja by gdzieś wyjechać we dwoje i znów spędzić czas z sobą jak na początku związku, bez dzieci, codziennego pędu i rutyny. Polecam taki wyjazd, jest okazja, babcie pewnie chętnie zostaną z dziećmi ;) Każdy będzie zadowolony. Michalina przybijam piątkę, wszystkim infekcjom mówimy dziękujemy. Dużo zdrówka i powrotu sił :) Diana Tobie jeszcze więcej sił :) Ciekawe muszą być takie ćwiczenia dla kobiet w ciąży, na pewno poród jest lżejszy jak mama wyćwiczona w oddechu i zrelaksowana i forma szybciej wraca :) U mnie Lila to taki diabełek mały, że jakiejś wielkiej różnicy między wychowaniem jej a Ignacym nie widzę ;) Za obojgiem trzeba latać i trzymać rękę na pulsie. Wydaje mi się, że w wychowaniu najważniejsze jest to by nie wpaść w stereotypy. Mi w kuchni bardziej pomaga Olek niż Lila, ona lubi z ojcem w garażu posiedzieć. Nie ma różnicy chłopiec, czy dziewczynka, trzeba poznać dziecko i dostosować się do niego. Chociaż powiem Wam, że jak byłam w ciąży z Ignasiem to bardziej chciałam dziewczynkę ;) Jak mieszkaliśmy w poprzednim mieszkaniu to był taki czas, że wszyscy byliśmy w jednym pokoju. Ja, mąż, 2 letni Olek i noworodek. Daliśmy radę, ale potem z ulgą przeniosłam dzieciaki do osobnych pokojów. Ale mieliśmy u nas taką kołyskę, i nie powiem, bywały tygodnie, że spały z nami non stop, bo było wygodniej. Jak Lila ząbkowała, wstawałam do niej co kwadrans, wolałam więc mieć ją przy sobie. Maniu teraz na pogodę narzekać nie możesz. No, mam nadzieję, że korzystasz z pogody pięknej, i w pracy jest spokojniej. I masz trochę czasu dla siebie na te przyjemności, tak potrzebne każdej z nas. No jak wspomniałam na początku, u nas było chorobowo. Najpierw Lila, poszłam z nią do lekarza, ale wszystko ok, tak mówił lekarz. Poszła dwa dni do szkoły i taki kaszel, że nocami nie spała przez napady kaszlu. Dostała inhalacje i przeszło po 4 dniach. Ale ja i mąż też dostaliśmy rykoszetem. Oboje antybiotyk niestety. Dom na głowie, chłopcy na szczęście zdrowi zostali. Ale ja 2 dni to tylko leżałam. Do tego infekcja intymna się pojawiła po tych antybiotykach. Jak na złość. Ale chyba wychodzimy na prostą. Mam nadzieję,że przez jakiś czas będzie spokój. Po owsikach ani śladu! Nie sądziłam,że aż tak mnie to ucieszy. Zaraz weekend, fajnie, w końcu będzie można coś zrobić poza siedzeniem w domu:) pozdrawiam
-
Ignaś mi przyniósł do domu owsiki. Byłam i jestem ciągle w szoku. Okazało się, że jedna dziewczynka chorowała na to, ale matka nikomu nic nie powiedziała. Wszyscy dostaliśmy leki, codziennie muszę zmieniać pościel przez 3 tygodnie, sprzątam, wyparzam, teściowa mi pożyczyła myjkę parową i wszystko tym myję i dezynfekuję. Na szczęście Lila i Olek objawów nie mają. Ignaś nie ma apetytu, i kiepsko śpi, ale liczę,że to paskudztwo się wytępi całkowicie. Mały źle znosi ten lek, na szczęście tylko jedna dawka została. Zgłosiłam temat w przedszkolu, to pani powiedziała, że co roku mają ten problem, i tyle. Zero kartki z informacją, że w grupie jest problem. Zero reakcji. Aż wstyd. W niedzielę już miałam wszystkiego dosyć, pogoda ładna, pojechaliśmy trochę pochodzić nad morzem do Gdyni. Niektóre dzieciaki się kąpały, nie dziwię się, 22 stopnie, ale moje na szczęście trzymały dystans od wody. Za bardzo teraz się przejmuję tymi robakami, non stop o tym myślę, bo trójka dzieci i nigdy mi żadne czegoś takiego do domu nie przyniosło, i bach. Na szczęście poza tym wszystko w miarę ok. Pogoda wróciła, dzieciaki jak poszaleją trochę na powietrzu, to milej odrabiają lekcje i łatwiej zasypiają ;) Muszę sobie jakieś buty na jesień ładniejsze kupić, może jutro zrobię sobie babskie zakupy? Z mężem się pokłóciłam, i źle mi z tym, bo wyjechał na trzy dni prawie na odbiór instalacji. Chodziło oczywiście o te wstrętne owsiki, dla niego przesadzam, i niepotrzebnie się stresuję. No jakoś tak mi źle po prostu. Dziś Ignaś nie spał, 3/4 nocy byłam na nogach, zmęczyłam się okropnie. A jeszcze Lila ma te tańce, muszę chyba mamę poprosić by ją wzięła, bo ja zasypiam na stojąco,. Maniu pogoda nam się nieco poprawiła :) Dawno nie byłam w kinie, chyba muszę dla relaksu się wybrać, może dla pogodzenia się z mężem? Ale kto zostanie z dziećmi? Zostaje kino domowe. W pracy różnie bywa, najważniejsze, byś po pracy miała czas dla siebie. Cieszy, że tak polubiłaś jogę i daje Ci tyle pozytywnej energii ;) Diana jak się czujesz? Asiu już zdrówko wróciło do rodziny? Michalina podziel się wrażeniami ze ślubu? Wyszło na to,że dziś dużo marudzę:) pozdrawiam
-
Michalina mam nadzieję, że pogoda dopisała. Dużo szczęścia dla brata ;) Rozumiem ekscytację dziewczynek. Moja marzy o tym by na jakimś ślubie sypać kwiatki, ale pewnie po chwili by jej się znudziło ;) Czekam na relację z tego dnia :) Joasiu pracą się na razie nie przejmuj, Tosia mała, to na razie korzystaj z czasu z córeczką, dzieci tak szybko rosną. Ale koniecznie zadbaj o czas tylko dla siebie. Trzymam kciuki. Zajęcia z dziennikarstwa brzmią ciekawie. I wiadomo, 6 klasa to już poważna rzecz, powodzenia w tym roku szkolnym dla Zosi ;) Mam nadzieję, że fascynacja zdrową kuchnią, będzie w zdrowych granicach :) Maniu pogoda nas nie rozpieszczała, ten ostatni tydzień był taki fatalny, że najchętniej w ogóle bym nie wychodziła z domu. Jednym słowem, masakra, jak mówi mój syn. Sama źle odczuwam taką pogodę, więc liczę na poprawę. Diana jak się czujecie, jak zdrówko? U nas początek roku szkolnego męczący. Przez to, że w szkole przybyła 7 klasa, to dzieciaki mają zajęcia niemal na dwie zmiany. Te młodsze mają i tak lepiej, ale są dwa dni, że Lila idzie na 8.15, a Olek na 11. I Lila kończy po 4 godzinach, a Olek po 15. I tak latam w te i z powrotem. A jeszcze dodam do tego deszcz, marudnego Ignasia i jest dramat. Także u męża muszę zrezygnować ze stałej pomocy, co nieco w papierach robię w domu, ale i tak muszą kogoś wziąć. Bo inaczej to ja musiałabym nianię zatrudnić,. albo zostawiać dzieciaki w świetlicy. Zdecydowanie ciężej jest jak dzieci zaczną chodzić do szkoły, ogarnąć to wszystko to kosmiczna sztuka. Olek trochę nieśmiało jeszcze chodzi do szkoły. Rano trochę marudzi i nie ma apetytu. Lila odwrotnie, ona ma taki charakter, że szkołę, nowe osoby, wyzwania po prostu uwielbia. Zapisane mam dzieci na angielski, raz w tygodniu po lekcji. Lila jeszcze prosi by zapisać ją na zajęcia z tańca klasycznego,. bo koleżanka chodzi. We wtorek mamy pokazowe zajęcia, jestem niezbyt chętna, bo to inna dzielnica, ale jej tak zależy, że może jakoś się uda. O ile nam się spodoba. Sobotę leniwą mieliśmy, a jutro chrzciny u kuzyna męża. Rodzina daleka, ale na stałe mieszkają w Anglii, to skorzystali z okazji i ściągają całą rodzinę na uroczystość. A na urodziny bratanka upiekę ten biszkopt i tartę z jeżynami. Bratowa zamówi tort jeszcze to starczy z pewnością. Miłej niedzieli Wam życzę i spokojnego tygodnia :)
-
Witajcie po weekendzie :) Jak Wam minął? U nas pogoda dopisała, sobota to praca w ogródku, dzieciaki szalały na naszym placu mini, ja zajęłam się kwiatami, mąż trawą i przyciął co nie co. Wieczorem wpadła sąsiadka z synkiem i dopiero o 23 dzieciaki uznały, że koniec imprezy. Dlatego niedzielny poranek był leniwy, śniadanie zrobił mąż, i w ogóle domowy dzień bo lało od rana i była burza. Dzieci też niewyspane, bo późno się położyły, a od 5 grzmiało i strasznie błyskało. Teściowie popołudniu wpadli z ciastem, to jakieś urozmaicenie:) Zakupy udane, chociaż dzieci nas wymęczyły, gdyby mogły to kupiły by cały sklep, i jeszcze połowę drugiego. Lila bardzo te zakupy przeżywała, bo to pierwsza klasa, taka dumna jest, że aż jestem zaskoczona. Zero napięcia, pełna koncentracja. Za to ja mam pełno obaw, bo nowa pani, nowe dzieci, do tego w większości starsze o rok, moja córka jest taka, że nie znosi przegrywać, być druga, a tutaj może być różnie. Ale staram się nie gasić jej entuzjazmu. Ignaś znów ma fazę na mamę. Taka przylepa się zrobiła z niego na nowo. Aż się boję, że nie będzie chciał iść do przedszkola. Dziewczyny poradźcie, bratowa mnie prosiła bym zrobiła ciasta na urodziny bratanka, drugie, będzie w sumie 21 osób, w tym 10 dzieci. Myślałam nad biszkoptem z galaretką i owocami, dla dzieci, a dla starszych? Sernik? Trochę tak sztampowo? Diana w ciąży bardzo dobry na przeziębienie jest syrop Prenalen, ja go brałam w każdej ciąży, nawet smaczny, czosnek, porzeczka, malina. Taka naturalna broń. Teraz mają też coś na katar i pastylki na ból gardła. Wiadomo, aspiryna czy Gripex działa szybciej,ale to też da radę ;) I zdrówka dla Was. Teściowe o wnuki to dbają, oj dbają :0 Maniu Kazimierz? Wow, bardzo, bardzo zazdroszczę! Miałaś na pewno wspaniały wyjazd! Michalina co u Was? Asiu jak tam końcówka wakacji? Zosia gotowa już do szóstej klasy?
-
Jak ja bym chciała Diana by mnie odrzuciło od słodyczy ;) Ostatnio jem za dużo, a to budyń dla dzieci, a to naleśniki i racuchy na kolację, na obiad makaron z jagodami i śmietaną, albo knedle z masą cukru ;) Im bardziej słodko, tym lepiej. Aż się boję co będzie po wakacjach? Mam koleżanki, które dopiero planują macierzyństwo, a mają 35 lat,a są takie, które świadomie czekają, bo jeszcze nie są gotowe. I lekarze nie straszą, wręcz przeciwnie. Dziś to się zmieniło, kobiety później rodzą, a badania są lepsze, diagnostyka na wyższym poziomie, my też dbamy o siebie, więc nie ma powodu do zmartwień. Będzie dobrze ;) Ja mam dwóch synów i córkę. i wielkiej różnicy w wychowaniu nie widzę. Może dlatego, że moja Lila to taki mały szatan, trochę jak chłopak ;) Maniu zazdroszczę Ci koncertu! Pojechałabym z chęcią, ale cóż, nie złożyło. Fajnie jak w życiu dużo się dzieje. Jesteś młoda i tak powinno być. Tylko proszę mniej Maniu chorować :) Michalina jak Wam minęły wakacje? Asiu super, że trafiliście z pogodą, za rok podpytam Ciebie kiedy warto jechać i korzystać z pogody ;) Nie strasz mnie, ja swojej Lili jako nastolatki sobie nie wyobrażam, no chyba,że los będzie łaskawy i córka nieco zwolni. Jestem pewna, że lato zostawi Wam dobre emocje na długi czas ;) Agata co u Ciebie? My byliśmy dwa weekendy z rzędu nad morzem, fajnie byłoby mieć na własność taki domek ;) Ja to byłabym gotowa kupować, ale mąż dziwnie kręci nosem. W każdym razie upałów nie było, ale pogoda była akurat taka, że dzieciaki mogły bawić się na plaży, a my trochę odpoczęliśmy. Na długi weekend przyjechał mąż mojej zmarłej kuzynki. Bałam się bardzo tej wizyty. Ale nie było źle i trudno. Zaskakujące jak dzieci potrafią sobie wszystko ładnie ułożyć w głowie, dużo lepiej niż my dorośli. Synek kuzynki z jednej strony dojrzał, a z drugiej zachował taką dziecięcą naiwność. Chciałabym to mieć, żyłoby mi się łatwiej. Jutro idziemy ze starszakami na pierwsze szkolne zakupy, już się denerwuję ile to wyjdzie. Oby w niedzielę była pogoda, bo obiecałam rodzince piknik. Dziś przymusowo siedzę w domu, popsułam samochód, czekam na część, do poniedziałku przynajmniej jestem skazana na łaskę męża ;) pozdrawiam i udanego weekendu
-
Diana pogoda jest fatalna. Ostatni tydzień jest taki, że mam wrażenie, że już mamy listopad. I gdyby nie dzieciaki, które marudzą bo się nudzą w domu, a chcą korzystać z ogródka to byłabym pewna, że to jesień. Albo szaro i zimno, a jak cieplej to od razu deszcz. Jakby ktoś się uwziął. Dziś po prostu okropnie, leje.zimno, czarno. Tak jak wczoraj, żyję dzięki 2 kawom, a chyba na 3 będę musiała się skusić, bo mam górę prasowania Także Diana świetnie Ciebie rozumiem, i tęsknię do upałów, pamiętam jak rok temu był taki ciąg, chyba z 10 dni, ciągle było słonecznie i cieplutko. Mam nadzieję, że energia szybko wróci :) Osobiście liczę na przyjemny weekend pogodowo, moi rodzice wynajęli domek we Władysławowie, jadą na 10 dni odpocząć, ale to domek 8 osobowy, więc będą mieli gości, a na pierwszy weekend jedziemy my ;) Także może uda się poopalać na plaży? :) Zaskoczyłam się znowu, bo na 2 noce biorę prawie tyle co na tydzień w górach :) Patrząc jednak dziś na pogodę, mam wrażenie, że marzenie o ładnym weekendzie będzie niespełnione. Ale miejmy resztki nadziei. Szkoda mi dzieci, bo jest lato, wakacje, a one męczą się w domu. Moja bratowa wciąż w szoku, ale powiedziała mi, że chociaż nie planowała 3 dziecka, to jednak się cieszy i liczy na córkę. Chociaż liczy, że starszego wyśle do przedszkola, młodszy do żłobka, a ona posiedzi z hipotetyczną córką pół roku i wróci do pracy, i niania zostanie . Ale to na sucho fajnie brzmi, a w życiu? Ciężko może być. Oj, z trójką jest tak samo słodko, jak i ciężko. Asiu wspaniałych wakacji :) Michalina jak było na Mazurach? Maniu co u Ciebie? Udanego weekendu Wam życzę i pięknej pogody.
-
Witam się , niestety już po wakacjach. Diana zazdroszczę zwiedzenia Barcelony, to takie moje ciche marzenie. Ta ciepła woda, ciągły upał- tego też zazdroszczę. Mój Olek jak poleciał do Francji to do tej pory wspomina i pyta kiedy polecimy razem. Trzeba będzie kiedyś spełnić jego marzenie. Takie wakacje musiały Was naładować masą pozytywnej energii. Michalina bardzo fajna ta niespodzianka od męża ;) My odkąd mamy dzieci nigdzie sami nie pojechaliśmy, bo ciężko się rozstać z dziećmi, a i teraz jak jest trójka to ciężko znaleźć chętnego do opieki nad całą gromadą;) Rozumiem Twoje obawy, i ten stres jak się dzieci mają, kiedy mnie przy nich nie ma. Ale cóż, trzeba pozwolić dzieciom radzić sobie bez obecności mamy i taty w pobliżu. Może uda mi się jakiś taki wyjazd zorganizować na weekend z mężem? Muszę pomyśleć:) No i gratulacje dla siostry, to z kosmetykami będzie mieć do czynienia w przyszłości? Przyda się nam parę receptur;) Asiu szkoda mi Tosi bardzo, mam nadzieję,że już wszystko w porządku z malutką? Zosia po takich koloniach to na pewno spoważniała, taka już duża panna z niej :) No i widzisz, upały idą, to pogodę na wakacje będziecie mieli, nad morzem będzie fajnie! Maniu kochana co u Ciebie? Agata co u Was? Nasze wakacje były udane, co prawda pogoda w kratkę, ale ogólnie na plus. Mam nadzieję,że te upalne dni u nas przyjdą, i weekend będzie spędzony na plaży na opalaniu się. Byliśmy w Pradze, przepiękne miasto, bardzo w moim stylu. Tylko strasznie zatłoczone, a byliśmy we wtorek, więc nie sądziłam,że będzie aż tak tłoczno. Ale wrażenia niezwykłe, polecam. Moje dzieci pokochały góry, mąż zaraził ich tą miłością, ja chyba wolę morze, ale kiedy patrzę jak one są zachwycone, to też mnie zachwyt bierze :) Byliśmy też we Wrocławiu, a Afrykarium. Dzieciaki zachwycone, mąż tak samo, a ja? Byłam oczarowana, polecam serdecznie wspaniała zabawa, mądra, fascynująca. Genialne po prostu miejsce dla całych rodzin. Żałowałam,że mamy za mało czasu i nie zdążyliśmy tam być tyle ile trzeba. Ale zadowoleni jesteśmy,w sierpniu jeszcze chcemy skorzystać z 15 i dłuższego weekendu i gdzieś wyskoczyć. Ogólnie dobrze nam ten wyjazd zrobił. No i wiadomość dostałam wczoraj piękną, chociaż i trochę przerażającą, moja bratowa spodziewa się trzeciego dziecka! Planowali tylko dwójkę, a tu proszę, będzie trójka. Trójka, poniżej trzech lat. Starszy ma 2 lata i miesiąc, młodszy 10 miesięcy i w lutym będzie trzecie. Także rodzina rośnie w siłę :) pozdrawiam
-
Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Bywa dalej smutno i ciężko, ale jak to przy dzieciach, one mają tyle energii i radości w sobie, że nie pozwalają zatopić się w smutku. Synek kuzynki bardzo dzielnie sobie radzi, zaskakuje nas swoją siłą i dzielnością. Naprawdę jestem w szoku, bo ja to taka mądra nie jestem. Jak mam gorszą chwilę to siedzę i płaczę, ale wiadomo codzienność każe się zebrać, zająć dziećmi, gotować, sprzątać, i pracować. Wieczorami jest czas na myślenie, ale wchodzę chyba w fazę akceptacji. Z początku szukałam nawet metod leczenia alternatywnych, nie wiem po co, ale myślałam,że to coś zmienić może. My naprawdę myśleliśmy, że już wszystko jest w porządku i tak będzie. Mój mąż okazał się wspaniałym wsparciem, nawet nie sądziłam,że może być aż tak empatyczny i cierpliwy w stosunku do mojego smutku i złości na cały świat. W piątek wzięłam telefon i chciałam zadzwonić do męża kuzynki jak mały po końcu szkoły, jak to było, ale zamiast do niego wybrałam numer do kuzynki i się popłakałam. Ale teraz już zaczyna być lepiej. Niebawem wyjazd na wakacje. Mam nadzieję,że tam po prostu będziemy cieszyć się sobą i swoją rodziną. Tyle rzeczy jak zwykle do ogarnięcia przed podróżą. Nie wiem jaka będzie pogoda, marzy mi się ciepło oczywiście ;) Mąż nawet mówił,że możemy przesunąć wyjazd, jeżeli nie mam teraz nastroju i ochoty, ale uznałam, że właśnie taki wyjazd jest nam bardzo potrzebny. Góry, wycieczki, nowe miejsce, wolna głowa, rodzina. Zakończenie szkoły było świetne. Olek dostał wyróżnienie za wspaniałe czytanie i pisanie, Lila też, ale wiecie to te pierwsze lata w szkole, to ciężko mówić o genialnych dzieciach. Mimo to cieszą się z wakacji. Przedszkole Ignasia w piątek ma koniec, i przerwa do września. Także moja praca u męża będzie zdalna z domu, czasem rodzina pomoże, babcie już planują atrakcje dla dzieciaków na wakacje ;) Także mam nadzieję,że to lato przyniesie nam ukojenie po tym paskudnym okresie w naszym życiu. Dziś ładna pogoda, na pewno będzie obiad w ogrodzie. Planuję indyka trochę w stylu indyjskim z ryżem. No i Lila nakręciła mnie na pieczenie ciasta, więc robimy malinowy placek ;) Joasiu przepraszam,że się nie odzywałam, ale nie miałam siły, potem czasu. Dziękuję za wsparcie. Mam nadzieję,że wpadniecie nie tylko na zachodnie wybrzeże, ale i do nas :0 Gratulacje dla Zosi, za perfekcyjne świadectwo. No i jak weekend, udany był? Michalina różne są podejścia do usuwania migdałów. Ja zawsze uważam, że najlepiej słuchać się lekarza, jeżeli zaleca to warto to zrobić. Znam matkę, która tyle się nasłuchała o migdałkach, że profilaktycznie chciała wyciąć ;) Pamiętam ,że dziewczynki mocno chorowały i często, jeżeli miałoby to pomóc, to trzeba to zrobić. W końcu ile można brać antybiotyków? Mazury- bardzo lubię. Fajnie, że bierzecie mamę, na pewno i ona wypocznie, i zmieni otoczenie, ale i w razie czego zapewni Wam wolny wieczór na spacer. :) Mam nadzieję,że pogoda Wam dopisze, bo pamiętam rok temu jak pisałaś, że niestety było kiepsko. Maniu co u Ciebie, zabiegana pewnie jesteś. Napisz co u Ciebie. Diana już na wakacjach czy już po? Agata co u Ciebie?
-
Sama nie wiem co mogę napisać. Mam teraz bardzo trudny czas w życiu. Moja kuzynka odeszła. Miało być już całkiem dobrze! Okazało się zaraz przed majówką,że badania wyszły źle. Ale kazali się nie denerwować, to kuzynka nic nie mówiła. Kolejne, bardziej szczegółowe badania pokazały, że jest wznowa, ale stan był dobry, lekarze dawali ponad 80 % szans na całkowite wyleczenie. Pojechała dodatkowo do wybitnego lekarza, udało jej się umówić na wizytę , on od razu zaproponował chemię, i chciał ją wziąć na oddział,.ale ona nie miała przy sobie niczego, no i chciała z synem porozmawiać. Także miała wrócić za tydzień, wróciła,ale okazało się,że złapała przeziębienie i nie mogli zacząć leczenia i przebadali, dali antybiotyki, i kazali wracać do domu i wrócić za tydzień na początek leczenia. Ale dostała dwa dni przed wyjazdem bardzo wysokiej gorączki, i sepsa, i odeszła. Dowiedzieliśmy się w niedzielę wieczorem, po urodzinach Lili. Przed dwa dni byłam w wielkim szoku, ciągle nie wierzyłam. Potem pogrzeb, smutny, chociaż piękny. Okropnie mi szkoda małego, on ma niecałe 7 lat, to wielka strata dla niego. Mąż kuzynki jest bardzo dzielny, bardzo to przeżywa, ale dla synka jest wielkim oparciem. Widać jak są sobie bliscy, dobrze,że mają siebie wzajemnie w takiej chwili. Oczywiście ciągle myślę jak im pomóc, zaproponowałam by przyjechali do nas na wakacje, dzieci, hałas, morze, może to pozwoli Szymkowi dojść do siebie i zapomnieć o ogromnym bólu? Jestem w rozsypce. Wczoraj zabraliśmy dzieci do zoo, bo był festyn na dzień dziecka, one też są dość smutne,ale chyba nie do końca rozumieją co się dzieje i jakoś odnajdują radość. Dziś pada, przyjdą moi rodzice, brat ma wpaść, upiekłam z Lilą sernik z jeżynami i kokosem wieczorem, posiedzimy, powspominamy, obejrzymy zdjęcia. Jest mi tak przykro, mam nadzieję,że to doświadczenie nauczy mnie docenić każdą chwilę. Nie martwy się drobiazgami dziewczyny!
-
Witam kochane :) Co u Was? Korzystacie z pogody?:) Michalina my też musimy myśleć o pokoju Lilki, we wrześniu idzie do pierwszej klasy i muszę zmienić jej kolor ścian na bardziej spokojny i służący koncentracji i Ignasiowi też. Jego pokój trzeba przerobić z pokoju maluszka na pokoik przedszkolaka. Nowe łóżko to zakup konieczny. Jak te dzieci szybko nam rosną ;) Urodziny Lili przed nami, a jak urodziny Niny wypadły? Jubilatka zadowolona? Powiem Ci Michalina,że ja mogłabym mieszkać na tarasie, albo w ogrodzie. Zdecydowanie nie ma oporów przed życiem na łonie natury w takie piękne dni :) Diana pewnie bym się zagotowała w środku po takich klientach,ale jest po prostu taki typ ludzi, którym nic nie pasuje i lubią kaprysić i grymasić, jakby nie wiadomo kim byli. Fajnie,że masz działkę i możesz tam zregenerować nerwy i oderwać się od codzienności. Joasiu co u Ciebie? Maniu jak w pracy? Agata co u Ciebie? Ja zaziębiona trochę jestem, gardło mnie boli od dwóch dni. A jutro te urodziny, i w niedzielę powtórka. Ale na szczęście niewiele do roboty, tort zamówiony, a raczej babeczki, które mają stworzyć wrażenie tortu, takie było życzenie córy. Wszystko w dwóch kolorach, głęboki turkus i róż. Dla dzieci obiadu nie będzie, raczej owoce, jogurt, galaretka domowa i domowy budyń jaglany. Będzie zdrowo. Lila podekscytowana, zaprosiła pół klasy, chciała całą, ale musiałam ją powstrzymać,w końcu przystała na babską imprezę ;) Nasi chłopcy jutro jadą do dziadków, wynudziliby się okropnie w otoczeniu 10 panienek ;) A w niedzielę rodzinka, i tutaj muszę zrobić obiad, mam nadzieję,że leki pomogą i gardło przestanie dokuczać. I pogoda dopisze. Ostatnio na nic nie mam czasu, zakręcony tydzień. Dziś byłam na dniu matki w szkole, we wtorek mam przedszkolny dzień mamy, oj będę emocje, Ignaś ma swoje pierwsze przedstawienie. Ćwiczy w domu intensywnie :) Cudownego weekendu Wam życzę i dużo zdrówka kobitki.
-
witajcie w pięknej wiośnie ;) Warto było czekać, pogoda nas rozpieszcza, w końcu mogę spędzać czas w ogrodzie ;) Dzieciaki zachwycone, okupują nasz domowy plac zabaw, a ja mogę gotować i patrzeć na te ich harce w ogrodzie. I jak wieczorem szybko idą spać ;) Ogólnie to mam masę energii do życia i zajęć,nawet pranie sprawniej idzie jak tak ładnie. Weekend też minął miło, upiększanie ogródka, byliśmy z dziećmi w Sopocie, ciężko z nimi jednak przejść, co krok jakieś zabawki dla dzieci i po 10 metrach ma się dosyć. A to kup mi balonika, a to jakieś figurki, a to lody, gofry, żelki. Dla rodziców droga przez przeszkody. Parę razy chciałam zostawić męża z dziećmi i zniknąć. Lila się zbuntowała jak odmówiłam kupienia jej przypinki z imieniem, płacz jakby jej zastrzyk robili. A to takie badziewie i sobie 10 złotych liczą. Ale ogólnie było bardzo miło. Miejsce na wakacje zamówione, tydzień w górach, 2 dni w Czechach, liczę na pogodę. Morze chyba sobie odpuścimy, jakoś nie możemy trafić na pogodę. a jednak mieszkamy nad wodą, to latem każdy słoneczny dzień można wykorzystać. Teraz też siedzę w ogrodzie, mam babski wieczór z córką, mąż zabrał chłopców do teścia na mecz, oglądają sobie. Lila bawi się w mamę i huśta lalki,a ja popijam lawendową herbatkę i tracę czas w sieci. Głównie szukam inspiracji, za tydzień mamy urodzinowy weekend Lili, dwie imprezy, więc sporo do zorganizowania :) Diana fajne te zmiany. Ja żałuję,że u nas nie wielkiego ogródka, miałabym kącik warzywno-owocowy,że hej. A tak ogranicza mnie miejski ogródek i mąż, co nie chce za bardzo się wysilać pracując w ogrodzie, ma być ładnie po prostu. Mam nadzieję,że będziecie na działce miło spędzać czas. Nowego auta gratuluję. Pewnie szybko się przyzwyczaisz do zmiany :) Dziewczyny co tam u Was słychać? pozdrawiam wiosennie.
-
Za wcześnie pochwaliłam tego mojego syna. Ignaś kiepsko ostatnio znosił przedszkole, rano mieliśmy cyrk i łzy. Rozmawiałam z panią i powiedziała mi, że w przedszkolu zachowuje się zupełnie normalnie. Także to chyba ta majówka go wyrwała z planu i stąd rano taka niechęć. Najgorsze, że w przedszkolu czuje się dobrze, ale wieczorem mówi,że nie idzie. Jedyne na co mi pani zwróciła uwagę to to, że Ignaś lubi decydować za dzieci w co się bawią i nie lubi przegrywać. Ale wiedziałam,że kto jak kto, ale Ignaś ma mocny, dominujący charakterek. Nie wiem zupełnie po kim? No, ale liczę,że ten tydzień będzie lepszy. Majówka dość miła, urodziny udane, obie wersje i te dziecięce i te dorosłe. W poniedziałek zabraliśmy dzieciaki nad morze, wiało,ale było warto. Potem taki dzień na domowe zaległości, w końcu uporządkowaliśmy w pełni ogródek. Tylko nie można się nim w pełni cieszyć, bo za zimno. A rok temu jadłam już na powietrzu, a teraz jeszcze śnieg prognozują. Szczerze mam tego dość. Wakacje przemyślałam, i chyba wygrywa u nas opcja taka-jedziemy w góry, ale robimy wypad do Pragi i Skalnego Miasta. Myślę,że i dzieciom się spodoba i ja będę zadowolona ;) Przykre, że w sobotę zmarł nasz sąsiad z ulicy. Wiecie, u nas na ulicy 24 domy, to ciężko każdego dobrze poznać i się zaprzyjaźnić. Ale ten sąsiad był miły, miał dopiero 36 lat, wydawał się zdrowy, co weekend rower z synem, ogrodem się zajmował. A tu proszę, zawał serca. Nie myślałam,że w takim wieku to może być aż tak groźne, w końcu zawał dziś jest skutecznie leczony, a on miał taki silny. Szkoda go, żona została sama z dzieckiem, taki 9 latek ledwie. No smutne. Jutro pogrzeb, do kościoła wypada iść, a pogrzebów nie lubię, ale pójdę, bo mąż nie może iść. Maniu super majówkę miałaś, aż zazdroszczę. Chciałabym zabrać dzieci na taki rejs, na pewno byłyby zachwycone. Dawno też nie byliśmy w Toruniu ;) A do kina to się wybieram i wybieram, zawsze mam iść z bratową, ale zamiast tego trafiamy do knajpki i plotkujemy przy deserze ;) Ewę Błaszczyk podziwiam,nie wiedziałam,.że jest gdzieś w okolicy. Szkoda. Michalina nie każdy lubi i musi podróżować. W końcu każdy z nas jest zupełnie inny :) Moi teściowie, działka na Kaszubach im starcza. Teraz trochę się rozkręcają dzięki uniwersytetowi 3 wieku, moja mama ich wciągnęła. W czerwcu jadą na 5 dni w góry, no na 7,ale wiadomo 2 to dojazdy. W pracy staraj się być uśmiechnięta i komentuj, to naprawdę da skutek. Choć w środku będziesz się gotować, ale w końcu znudzi się tamtej pani. No pogoda grillowa ma się dopiero zrobić, to bądź w pogotowiu, może już w weekend? Joasiu super,że wypad udany i odetchnęłaś, i dzieci zadowolone i mąż. Tylko szkoda z tą pogodą. No niestety, piękną zimę mamy tej jesieni. Diana co u Ciebie? Agata jak przygotowania do wakacji w Polsce? Dzieciaki już mi śpią, zaraz zmykam do kobiecych gazetek i kakao :) pozdrawiam
-
Joasiu już teraz życzę super pogody. Taki szybki urlop na pewno dobrze Wam zrobi, należy się Wam po prostu :) Dobrze, że wszystko idzie ku lepszemu. i Zosia ma już się dobrze i Tosia wydobrzała. I mąż Ci zrobił niespodziankę :) Diana niektóre teściowe już tak mają, że lubią się doczepić, nawet wtedy kiedy nie ma do czego się przyczepić. Ale jestem pewna,że była zachwycona. Też żałuję,że pogoda nam nie dopisała, u nas było bardzo zimno,raczej zimowo :( Michalina i jak tam w pracy? Jak minęły Wam święta? Agata co u Ciebie? Maniu jakie plany na majówkę? Mam nadzieję,że pogoda nam dopisze, i nad morzem fajnie będzie :) U nas czas znów przyśpieszył, rano wstaję, nim się zdążę odwrócić już wieczór. Może to i lepiej,że te okropne pogodowo dni tak szybko mijają. Nie sądziłam,że pod sam koniec kwietnia,będę chodzić w zimowej kurtce, i krzyczeć na męża,że zapomniał o czapce ;) Już myślałam,że będziemy spędzać czas w ogródku, a tu lipnie. Jest źle. Zrobiłam ostatnio dla nas grzane winko na wieczór, ale i tam mam wrażenie,że ciągle marznę. Eh, gdzie ta wiosna? Święta były relaksujące, pierwszy raz od chyba 9 lat nie robiłam praktycznie nic. Także pogoda sprzyjała siedzeniu przy stole, jedzeniu, i relaksowaniu się. Chociaż dzieci były smutne, bo wiadomo, w domu szybko się nudzi ;) Na majówkę nic nie szykujemy, mąż we wtorek idzie do pracy, ważny projekt, więc wyjazd odpada. Tym bardziej,że jutro jedziemy do mojej kuzynki, na urodzinki jej syna, w środę zaś matka chrzestna męża ma huczne 60 urodziny, impreza na 40 osób, super knajpa,więc został do zagospodarowania jedynie poniedziałek. Moi rodzice wczoraj wylecieli do Izraela. Tata wściekły, mama zachwycona. Tata nie lubi podróży, mama męczyła, męczyła, i proszę, ksiądz zorganizował podróż, w środę wracają. Zazdroszczę. Sama szukam jakiejś wakacyjnej opcji. Koleżanka zachwala Toskanię, ale trochę wydaje mi się drogo i za daleko jak na jazdę autem. Bo ja to chyba za bardzo bym się bała lecieć z trójką dzieci. Ale z drugiej strony, moi rodzice podróżują, brat wrócił z Australii, teraz brat męża z żoną zrobili sobie weekend w Wenecji, romantyczny we dwoje. A my ostatnio poza krajem byliśmy w podróży poślubnej, 10 lat wstecz. Muszę przemyśleć nasz wyjazd, wiem,że ruszamy już w czerwcu. A poza tym to pracy mam mało, takie tam typowo biurowe kwestie. Ale polubiłam je, szczególnie chodzenie na pocztę i do urzędów ;) Ignaś dość dobrze sobie radzi w przedszkolu, po chorobie trochę marudził,ale nie na tyle by nie dać się zaprowadzić. Starsze dzieciaki zadowolone, że mama zabiegana, chwilami im odpuszczam,ale to chwilowe. Jak wpadnę w rutynę, to wrócę do kontroli solidnej lekcji i jedzenia :) A dziś posprzątałam, ogarnęłam dom, dzieci się bawią same, na obiad zapiekanka z kurczakiem gotowa. Chyba zrobię sobie maseczkę i paznokcie na jutro:) pozdrawiam