Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Kiki

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Kiki

  1. do Michald i innych, dlatego powinienes uzupelniac niedobor magnezu ale tak zwanym Nagnesium Citrate, ktory jest bardzo szybko absorbowany przez krew. http://www.lef.org/Vitamins-Supplements/Item00502/Magnesium-Citrate.html to samo dotyczy vitaminy B12, ktora bierze udzial we wzmacnianiu komorek nerwowych. Nalezy brac vitamine B12 Methylcobalamin. Z wlasnego doswiadczenia :o), pomaga na 100%!
  2. Niestety bez polskiego tekstu :( Dla zainteresowanych :o) http://www.youtube.com/watch?v=2qBIOjHEfr4&NR=1
  3. Do Michala widmo, :o)))))) ktorego post nagle zniknal w tym internetowym wszechswiecie. :o)))))))))) Tez sie interesuje ta tematyka i mimo, ze dosc duzo na ten temat wiem, to ten artykul do ktorego podales link dal mi troszke do myslenia. Nie jakies Hokus Pokus, ale wiem, ze amerykanski rzad dokonuje wiele eksperymentow, aby stworzyc super *wojownika*, wlasnie poprzez zmiane procesow chemicznych w jego organizmie, co w konsekwencji zmienia jego DNA-w tym odpornosc na bodzce, ktore w normalnych warunkach zabijaja normalnego czlowieka. Zolnierz-mutant :o)))) Moze ten post jest nie bardzo zwoazany z nerwicami, ale z lekami na pewno, bo znajac fakty jest sie troche czego bac. Podaje link do jednych z lepszych filmow na sieci. http://www.youtube.com/watch?v=ZoHAU7egCxg&feature=PlayList&p=A1D7CBDAE74BD8E7&index=0&playnext=1 Pozdrawiam
  4. Ona25, Przeczytalam jeszcze raz twoj przedostatni post. Tym razem skupilam sie na twojej niskiej samoocenie i niedowartosciowaniu swojej osoby. Po krotkiej analizie pomyslalam o sobie samej i o tym dlaczego mnie „prawie” udalo sie opanowac nerwice i leki. Nie jestem na 100% pewna, ale wydaje mi sie, ze wlasnie moja totalna akceptacja mojej osobowosci pomogla mi w przetrwaniu choroby i powroceniu do normalnego zycia. Zawsze bylam psychicznie bardzo silna osoba i juz od dziecka nie dawalam sobie w kasze dmuchac. Niemniej i ja posmakowalam dolowania przez innych ludzi. Piszesz ze mieszkasz poza granicami Polski. Wedlug mnie twoja obecna niska samoocena moze tez i z tym miec zwiazek. Na codzien slysze o stosunkach miedzy obcokrajowcami a dunczykami i nie wesole to wszystko jest. Ja sama nigdy nie ukrywalam swojego polskiego pochodzenia i nie raz slyszalam docinki z tego powodu i mimo, ze to olewalam to jednak stresowalo mnie to w pewien sposob. Jak mam byc szczera to nie wyobrazam sobie aby dzis bedac mlodym zaczynac zycia gdzie indziej. Caly swiat stoi na glowie, jeden drugiego wygryza, obojetnosc, cynizm i zawisc widoczna jest na kazdym kroku. Mlodzi ludzie nagminnie popelniaja samobojstwa, rodziny traca dach nad glowa to dzis prawie codziennoscia jest tutaj. Kazdy sobie rzepke skrobie i ma drugiego gdzies. Politycy knuja i koluja ludzi jak moga, sluzba zdrowia jest na granicy rozpadu. Ciagle gadki o finansach a raczej o tym ze tych finansow brak. I jak tu nie miec rozstroju nerwowego? W sumie to piszesz o tym, ze stronisz od ludzi i nie chcesz aby widzieli twoje slabe strony. Moj konkluzja sie taka, ze poprostu nie ufasz ludziom i nawet uzyje stwierdzenia, ze sie ich boisz a to dlatego bo na nich nie polegasz.:( Przypomniala mi sie pewna piosenka: Z dedykacja dla ciebie Ona25 http://www.youtube.com/watch?v=gzACDJCfQvs
  5. Ona25, to wszystko o czym piszesz to typowe objawami przy lekach. Ja mialam dokladnie tak samo z pociagami jak ty masz. Zreszta dalej tak mam. Ale jest juz u mnie duza poprawa, chociazby z tego wzgledu, ze znow jestem w stanie wziasc pociag. Kiedys bylo to prawie nie osiagalne. W Kopenhadze od paru dobrych lat jest metro, ale ja do dzis nie odwazylam sie zjechac schodami w dol. Wole poswiecic duzo wiecej czasu na dojazd autobusem, czy zwyklym pociagiem. Moja obecnosc na peronie jest zaplanowana w kazdym detalu. Gdy nadjezdza pociag to staje jak najdalej bo tez boje sie, ze mi sie zakreci w glowie i ze wpadne pod pociag. A przejsc po peronie podczas gdy przejezdza jakis pociag jest prawie niemozliwe, bo od razu zaczynam reagowac. Czasami bylo i tak, ze nagle musialam zlapac w objecia jakis slop na peronie, aby nie zemdlec i nie powybijac sobie zebow. Pare lat temu, wysiadlam z pociagu na bardzo waskim peronie, na samym jego koncu. Skonczylo sie tym, ze siedzialam w kuckach z pol godziny, bo balam sie dojsc do wyjscia a nikt procz mnie nie wysiadl z tego pociagu. Dopiero gdy nadjechal nastepny pociag, wmieszalam sie z wysiadajacymi i razem z nimi wyszlam ze stacji. To jest bardzo meczace i niestety ale zajmie ci sporo czasu aby opanowac ten lek. Tlum ludzi na peronach, dzikie dzwieki, reklamy, blyski, wszystko to tez przyczynia sie do naszego rozstroju newrwowego.
  6. Darkova19, nie zaprzataj sobie glowy wszystkim na raz. Teraz mysl tylko o maturze. To jest normalne, ze sie denerwujesz. Nie mysl teraz o prawku, ono ci nie ucieknie. Ja sama mimo, ze juz dawno nie mialam ataku, to jestem w tej chwili w wisielczym chumorze. Wlasnie przeczytalam artykul na temat podzielnosci uwagi. Okazuje sie, ze im wiecej rzeczy wykonujemy na raz tym bardziej nasz mozg glupieje. Czy masz jakies glebsze zainteresowania? Czasami ludzie maja talenty nawet o tym nie wiedzac. Dobrze byloby gdybys miedzy nauka odwracala uwage i zajela sie czyms zupelnie innym, chociaz na pol godzinki. Zobaczysz, ze po maturze spadnie ci jeden kamien z serca i juz troszke mniej bedziesz sie bala. A jak oblejesz to i tak swiat sie nie zawali. Wiesz co, sprobuj rano, gdy otworzysz oczka powiedziec: * czesc dzien, no i co mi dzisiaj dobrego dasz?*. Bierz dzien za dniem i nie wybiegaj myslami o pare lat do przodu, przeciez i tak nie wiesz jak swiat bedzie wygladal za pol roku, rok czy dwa lata. Zycie nie ucieka nam samo miedzy palcami, ludzie sami oprozniaja swoje dlonie z tego co kazdy dzien im daje. Docen to co masz i to, ze istniejesz i nie gon za tym na co nie masz wplywu, tracac niepotrzebnie swoja energie. Kazdy z nas ma swoje wzloty i upadki, a ty dopiero rozwijasz skrzydla, ktore na pewno poniosa cie do gory i wtedy zobaczysz, ze przestaniesz sie bac.
  7. Wiem, ze niektorzy beda na mnie zli, bo beda sie bac. Ale czy nie lepiej jest wiedziec co sie wokol nas dzieje i jak nam inni zycza. Obejrzyjcie: http://www.youtube.com/watch?v=fIppsNbOAm4
  8. TAK jak ostrzegalam. Ludzie zaczynaja umierac po szczepionce przeciw grypie. W Danii pojawiaja sie tez artykuly o tym jak rzad (politycy) usilnie narzucaja ludziom szczepienie sie, wbrew ostrzezen ze strony lekarzy. Okazuje sie tez ze ministerstwo zdrowia ukrywa fakty. Ludzie zaczynaja po szczepionce chorowac. http://ekstrabladet.dk/kup/sundhed/article1250001.ece http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7225342,4_osoby_zmarly_po_szczepionce_na_A_H1N1__Informacje.html Nowy porzedek swiata, nic innego. Ciekawe ile osob zemrze w najblizszym czasie. Na razie beda to ukrywac....
  9. Sa pewne rzeczy w zyciu na ktore nie mamy wplywu. Pogoda, czas, smierc, to ze musimy placic podatki, nasi rodzice, nasze miejsce urodzenia, nasz wzrost, wyglad itp. Ale swiadomosc o tym, ze tak jest, nie znaczy jednak, ze mamy sie biernie poddawac i pozwalac, aby to wszystko pochlonelo nas samych bez jakiejkolwiek mozlliwosci ksztaltowania i urozmaicenia sobie naszej codziennosci. Do sytuacji mozna sie przeciez dostosowac. Gdy pada deszcz bierzemy ze soba parasolke, albo szukamy schronienia przed deszczem, gdy jest zimno ubieramy cieple odzienie a przede wszystkim odpowiednie obowie, starzejemy sie co nie znaczy aby o siebie nie dbac i ograniczyc swoja pielegnacje do liczenia zmarszczek na buzi, czujemy sie za niscy bo inni wkolo nas sa 10 cm wyzsi niz my sami, ubieramy buty na obcasie i ubieramy sie w sposob, ktory wizualnie wyciagnie nas do gory, jesli nie tolerujemy naszej rodziny czy rodzicow to musimy sie z nimi pozegnac i zaczac zyc swoim wlasnym zyciem, jesli chcemy zmienic miejsce zanieszkania, zrobmy to. Podsumowujac: motywacja jest podstawa dzialania. Ale do czego potrzebna jest nam tak na prawde motywacja? Przedewszystkim do realizacji naszego konkretnie sprecyzowanego celu w naszym zyciu. I tutaj mamy dylemat, bo wiekszosc ludzi nie ma tak na prawde celu i dlatego nie jest w stanie odniesc sukcesu, czyli zadowolenia z zycia, wlasnie poprzez zrealizowanie swojej zyciowej misji, ktora dla wielu jest i pozostanie wielkim znakiem zapytania. Swiadomosc o samym cel jednak nie wystarczy, do jego realizacji potrzenbe jest tez mocne postanowienie o tym ze chcemy ten cel osiagnac. Wszystkie przeszkody ktore napotymamy na naszej drodze maja swoj sens, dlatego ze zawsze cos nas ucza i sa naszym doswiadczeniem, ale ktore maja tez wplyw na nasza wewnetrzna harmonie i nasz wewnetrzny spokoj, dlatego musimy nauczyc sie jak wypracowac sobie mentalna rownowage i samokontrole. Ci ludzie, ktorzy traca motywacje na widok przeszkod, cofaja sie albo stoja w miejscu i nigdy nie osiagna swojego celu, nawet jesli taki cel mieli juz we wczesnej mlodosci. Dzieje sie tak gdyz nie maja samokontroli. Umiejetnosc opanowania sie jest blednie okreslana jako samokontrola. Opanowanie sie jest tylko stanem chwilowym podczas jakiejs sytuacji, natomiast samokontrola jest efektem naszej mentalnej rownowagi-harmonii. Kazdy z nas w pemnym momencie swojego zycia staje na rozdrozu i wtedy sam musi podjac decyzje o tym, i co teraz. Niektorym wystarczy na podjecie tej decyzji tylko jeden dzien, innym potrzeba na to pare lat. Jestesmy jak motyle. Wiecie o tym, ze jesli motylowi ulatwi sie narodziny, nigdy nie wzbije sie on do nieba a jedynie bedzie tylko pelzal po ziemi, bo jego skrzydla ktore zostaly pozbawione oporu przy narodzinach, sa za slabe i nie sa w stanie wzbic go do gory. http://twojezwierzaki.org/film/87/narodziny-motyla/ :o)
  10. Doxa, no to sprawa rozwiazana, super. :o))))) Nadmienilas, ze dostalas grzyba po operacji, dlatego pomyslalam o tym, czy przypadkiem nie bralas antybiotykow, bo Candida wystepuje wlasnie bardzo czesto przy braniu antybiotykow. Lekarze nagminnie zapominaja wypisujac recepte na antybiotyk dopisac syrop albo plyn przeciwgrzybiczny do plukania jamy ustnej. Ja sama mialam Candide na jezyku i w przelyku tez, wlasnie po antybiotykach, ktore lekarz przepisal mi w zwiazku z jakas bakteria ktora mialam miec wedlug niego w zoladku, w co zreszta watpie, bo u mnie to byly zdecydowane bole zoladkowe na tle nerwowym. Powracajac do mojego jezyka, to przypominal on juz po paru dniach niemalze kalafior, nie mialam pecherzykow, ale taka jakas obrzydliwa narosl. Stopniowo, po plukaniu ust schodzily mi platy tego paskudnego grzyba z jezyka-bleeee i trwalo to dosc dlugo, z tego co pamietam, chyba jakies 3 tygodnie. Ciekawe jak szybko pozbedziesz sie swojego pasozyta, napisz koniecznie. :o)
  11. ona25 i wszyscy inni. :) Zanim rozpisze sie o medytacji i yodze A nie bedzie to ani dzis ani jutro, chcialabym bardzo abyscie obejrzeli ten film ( z polskimi napisami): http://www.youtube.com/watch?v=ksLnbmSa6TM&feature=related Jest tego 5 czesci, ktore wszystkie jak jedna sa na prawde warte obejrzenia i na poczatek warte glebokiego przemyslenia . Ogladajac te kawalki usiadzcie wygodnie przed komputerem i rozluznijcie cale cialo, otworzcie troszke usta, aby rozluznic miesnie twarzy i szyji, i wchlaniajcie do swojego ciala energie zycia, czyli energie *chi*. Ona25, jestes przeciez w tej szczesliwej sytuacji, ze nie musisz wydawac pieniadzy na nauke Yogi i medytacji - tej przedewszystkim przy nerwicach , bo przeciez masz dostep internetu. Wiara w Boga jest tez swego rodzaju medytacja, dlatego wiara pomaga :).
  12. Wiem, ze dla niektorych z was bedzie to *czarna magia* :o))))))), ale sprobujcie. Pomaga :) http://www.youtube.com/watch?v=mZOqPwSl2EE
  13. Martynika, swietnie ( pozwalam sobie tak napisac) opisalas swoje borykanie sie sama z soba. Bo to jest dokladnie to o czym piszesz: borykanie sie z samym soba i ze swoim zyciem. I tak jak piszesz ani psychiatra ani psychoterapeura ani psycholog nie jest w stanie wyeliminowac tych faktorow z naszej codziennosci. Psychiatre stawiam na bok, bo z moich wlasnych doswiadczen wiem, ze jedynie co potrafi to wypisywac recepty i co najwyzej nadstawic ucha ale tylko po to aby wypisac jeszcze wieksza dawke lekow, psycholog zas, jest w stanie pomoc nam w zrozumieniu nas samych i naszych zyciowych problemow, co nie znaczy ze jest w stanie je dla nas i za nas rozwiazac, dlatego tutaj konczy sie jego rola. Psycholog nie prowadzi nikogo za reke i nie mowi co kto ma zrobic ze swoim zyciem, ale jest on w stanie pomoc nam zmienic nasze nastawienie do zycia i przede wszystkim otworzyc nam oczy na fakt ze zycie jest czyms realistycznym a nie fikcja w ktorej sie znajdujemy. To, ze sami traktujemy sie jako ludzie dobrzy nie znaczy przeciez, ze zlo wokol nas nie istnieje. W wielu moich postach pisalam o tym, ze jedyna droga do polepszenia naszego stanu psychicznego jest zrozumienie i w konsekwencji akceptacja i pelna swiadomosc tego, ze jestesmy smiertelni i ze cos takiego jak smierc istnieje. Ale najwazniejsze jest to, ze poprzez zrozumienie tego wszystkiego zaczniemy dostrzegac samo zycie i jego walory i zaczniemy sie nim na nowo cieszyc. Musicie tez pamietac, ze z kazdym rokiem dojrzewamy i odbieramy wszystko to co sie wokol nas dzieje inaczej a nizeli rok temu. Z kazdym rokiem dojrzewamy. To cos tak jak ksiazka, ktora czytalismy pare lat temu i ktora wywarla na nas wrazenie a ktora w tym roku nie mowi nam juz nic, nie dlatego, ze jej tresc jest inna, ale dlatego, ze my sami znajdujemy sie w innym stadium naszego zycia. Wszystko wokol nas i my sami to nic innego tylko energia ( nasze mysli tez ), stad tez sami przyciagamy i dobro i zlo. Idac wieczorem z psem nie raz w odleglosci widze nagle pare osob, ktore ida w moim kierunku i moja podswiadomosc mowi mi, ze te osoby nie wroza nic dobrego. Nie schodze na druga strone ulicy, ale przechodzac obok traktuje je jako lekka mgle, ktora mnie i ich otacza. W ten sposob rozpraszam energie i unikam eventualnego „spiecia”. Zycie jest wyslane roznymi fikusami i jest jak gra. Czesto slysze powiedzenia typu, ze : ja nie bede robic czegos co jest nie zgodne ze mna sama, albo taka juz jestem i nie bede sie oszukiwac. Kiedys tez tak myslalam i tak postepowalam. Niestety ten upor do niczego nie prowadzi a jesli to jedynie do konfliktow. Zycie nie polega na zyciu miedzy ludzmi ale na wspolzyciu z nimi, a jesli inni tego nie rozumieja to my sami jestesmy zmuszeni poprzez nasze swiadome dzialanie i nasza energie zmienic ich ustosunkowanie do nas jesli ono utrudnia nam zycie. Cieple spojrzenie czy usmiech jest tez energia, tak samo jak spokojny glos czy spokojne ruchy. Obejrzyjcie siedzac wygodnie przed komputerem i w totalnym spokoju ten krotki film. Tylko pierwsza minuta jest po angielsku, reszta jest bez slow. Ciekawi mnie czy ktos z was bedzie cos czul podczas ogladania. http://www.youtube.com/watch?v=p-40EGOm6ms&feature=related
  14. Suchosc w jamie ustnej jest typowa przy stanach nerwicowych. Mnie samej zdarzylo sie pare razy, ze dostalam skurczy w gruczolach slinowych, co jest bardzo bolesne. Czlowiek ma 6 gruczolow slinowych: 2 przed uszami, 4 pod jezykiem i szczeka. Bez problemu mozna znalesc leki pobudzajace produkcje sliny, ale najlepiej jest pobudzic gruczoly slinowe sposobem mechanicznym np. poprzez delikatny masaz gruczolow przed uszami i pod szczeka ( od ucha os brody). Plasterek swierzego imberu do goracej herbatki pobudza rowniez gruczoly slinowe i na dodatek wzmacnia organizm. Czasami jest tez i tak, ze gruczoly produja za duzo sliny, rowniez na tle nerwowym. Wtedy nalezy popijac herbate malymi lyczkami i podczas dnia czesto przegryzac np. suche owoce. Nalezy tez pamietac, ze gruczoly slinowe sa bardzo unerwione, dlatego szybko reaguja na najmniejsze bodzce stresowe. Tu znalazlam cos na produkcje sliny, nie wiem co to jest, ale dla tych ktorzy maja czesto suchosc w ustach moze byc pomocne: http://www.vena-vita.pl/produkt,id,65966,sst+tabletki+pobudzaj+zce+wydzielanie+ccliny+50+tabl.+(sinclair+pharmaceuticals) Osobiscie wole suchosc w ustach niz slinotok, moze dlatego, ze znam te dwie obcje :o))))))))
  15. dzucha, to co opisujesz to byl silny stan lekowy. Strach przed tym, ze cos mogli wykryc poprzez EEG glowy spowodowal gwaltowne podniesienie pulsu (odczuwalne jako szybkie uderzenia serca) a na to glebokie wdechy nie mialy niestety wplywu, dlatego ze tak dlugo jak dlugo wykonywane bylo badanie EEG, w twojej podswiadomosci znajdowalas sie w sytuacji „zagrozenia”. Nastepnym razem pol godziny przed badaniem wez tabletke uspakajaca. Mimo, ze ja sama nie biore lekow, przed rezonansem magnetycznym wzielam dosc silna dawke i wszystko poszlo bez problemu.
  16. Aura172, mysle, ze tu znajdziesz odpowiedz: Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, tez tak zwane OCD. http://www.nerwice.choroby.biz/Zaburzenia+obsesyjno-kompulsywne Zacznij od *podgladania* siebie samej i zrob taka mala psychoanalize.
  17. Oli31, bardzo chetnie , jedynie prosilabym abysmy zaczekaly do soboty ( po 15.00). Co prawda siedze duzo przy komputerze ale przygotowuje obecnie pare spraw i moja a koncentracja idzie troszke w innym kierunku. Oczywiscie jesli sprawa jest nagla to napisz na GG/odbiore wiadomosc. Pozdrawiam
  18. MartinR, zwroc uwage, ze mozna zamowic tez rozne mieszanki, co jest dla mnie nowoscia, bo nie mialam o tym pojecia. Po prawej stonie jest link do testu-ciekawy. Mnie wyszla mieszanka z 6 komponentow. Podoba mi sie ta strona :) Jeg swego czasu kupilam najpierw mala butelke Rescue Remedy a po jakims czasie duza, tz. obie sa maciupkie i mieszcza sie w dloni. Nie bralam tego codziennie, ale pare razy w tygodniu i to pare razy dziennie. Najczesciej byly to sytuacje, ze tak powiem podbramkowe, gdy musialam cos zalatwic, albo znalazlam sie w miejscu takim jak otwarty plac, lotnisko, czy szerokie jezdnie albo niedaj Boze duzy sklep z ruchomymi schodami.... Jak pisalam bylo to dobrych pare lat temu, ale pamietam, ze byl efekt. Przeczytalam pare wypowiedzi na forum strony Terapii Bacha i wyglada na to, ze ludzie sa zadowoleni. p.s. wiem, ze mozna tez kupic te krople w aptekach, a czy mieszanki to nie wiem. Ide czytac dalej, papatki wszystkim. :o)
  19. http://drbach.pl/index.php/ekstrakty Kiedys bralam te krople (Rescue Remedy) , ale bezposrednio pod jezyk (10 kropel). Zapomnialam o nich totalnie. Dzis skladalam w apteczce i znalazlam stara buteleczke. Pamietam, ze mnie uspakajaly i mialam je zawsze w torebce. Jutro sobie kupie nowa buteleczke. Sprobujcie moze i wam pomoze. :o)
  20. Post Ronina wcale mnie nie zbulwersowal ani nie obrazil. Po przeczytaniu smialam sie serdecznie bo przypomnialam sobie pewne epizody z mojego wlasnego, wczesniejszego okresu choroby i moich wlasnych reakcji ktore mimo mojego dobrego wychowania byly niekiedy pociagnieciami ponizej pasa, w stosunku do innych. Napisze wam cos o moich pierwszych spotkaniach z moim lekarzem rodzinnym, ktorego znalazlam zupelnie przez przypadek po tym jak w zlosci zerwalam kontakt z poprzednim lekarzem, ktory zlekcewazyl poczatki mojej choroby. W pierwszej fazie choroby zlosc jest jednym z podstawowych faktorow, ktore sa zauwazalne przez innych ale niestety nie przez nas samych. Zlosc o to dlaczego mnie to dotknelo, zlosc o to ze inni nie sa w stanie pojac co mi jest i zlosc o to ze nikt nie jest w stanie mi pomoc. Po zlosci przychodzi niecierpliwosc, ktora niestety ale najbardziej utrudnia progres leczenia. Na poczatku ja sama bylam zla na wszystko i wszystkich, ktorych obwinialam za to, ze zniszczyli mi zdrowie, ze byli tacy a nie inni itp. Ten okres trwal u mnie dosc dlugo, z tego co pamietam, z rok czasu. Krotko mowiac miotalam sie miedzy moja choroba, moja zloscia, moja niepewnosnia i moja niecierpliwoscia. Lekarza o ktorym wspomnialam nie znalam i nigdy go nie widzialam. Moj pierwszy kontakt z nim byl przez telefon, gdy zadzwonilam na pogotowie bo przestraszylam sie eventualnego przedawkowania tabletek uspakajajacych. Czlowiek ten zrozumial moja sytuacje w sumie bez slow i zaproponowal mi abym przyszla do jego gabinetu, prywatnie. W tym okresie nienawidzilam wszystkich lekarzy i calej sluzby zdrowia dlatego tez nie mialam zaufania do tego lekarza, ktory chcial na pewno wyciagnac ode mnie kazdy grosz. Gdy weszlam do gabinetu na biurku staly dwa kubki z ciepla herbata, ktorej zapach rozchodzil sie po pomieszczeniu, w fotelu siedzial usmiechniety mezczyzna okolo 45 lat. Po raz pierwszy od wielu lat poczulam sie bezpieczna i kazda komorka mojego ciala mowila mi, ze moge temu czlowiekowi zaufac. Nasze pierwsze spotkanie ograniczylo sie do tego, ze szlochalam z pol godziny nie mowiac ani slowa i on tez nic nie mowil. Wstalam, powiedzialam do widzenia i poszlam do domu. Chodzilam do niego przez rok, raz w tygodniu. Wizyty trwaly najczesciej pol godziny a niekiedy i godzine. Z regoly przychodzilam jako ostatni pacjent. Rozmawialismy o wszystkim. To byl bardzo madry czlowiek, ktory sam znal zycie, ale najwazniejsze bylo to, ze on na prawde chcial mi pomoc. Czasami gdy przychodzilam do niego i krzyczalam na niego, ze mnie nie rozumie i ze wszystkie nasze dotychczasowe spotkania byly bezcelowe, widzialam w jego oczach bezradnosc ale nigdy nie widzialam w nich zwatpienia i to bylo moja deska ratunku. Nie wzial ode mnie ani grosza. Ubezpieczenie pokrywalo tylko 15 minut standartowej wizyty, reszta byla mi podarowana. Czasy sie zmienily i dzis nie wiem czy ktos moglby pozwolic sobie na podarowanie swojego czasu, tak jak to zrobil moj przyjaciel/lekarz, dzieki ktoremu zrozumialam co kryje sie za zrozumieniem przyjmowania i dawania. Ronin jest na tym etapie na ktorym ja bylam 10 lat temu. Wtedy i ja doszukiwalam sie u innych absurdalnych rzeczy. W tym przypadku nie chodzi o wybaczenie ale o zrozumienie. Ja Ronina rozumiem bo po przeczytaniu paru jego postow widze jak bardzo jest on zniecierpliwiony i zmeczony swoja choroba, nie mniej nie upowaznia to jego do doradzania innym na forum, aby traktowali moje rady i spostrzezenia jako czarna magie. :o)))))) Pozdrawiam wszystkich.
  21. MarcinR, Zaglebic sie w lekach mozna a raczej trzeba, ale tylko pare razy i to tylko po to aby zrozumiec co sie z nami dzieje podczas atakow a raczej poprzedzajacych te ataki lekow. Reszta to chwila obecna, ktora w sumie istnieje tylko momencik, bo juz w nastepnej sekundzie jest przeciez przeszloscia. :o) Pierwszym krokiem jest zapoznanie sie z wlasnym organizmem i z jego fizjologia. Nastepnym etapem, ktory u wiekszosci dotknietych ta choroba bedzie trwal lata, jest wlasnie umiejetnosc akceptacji tego faktu. Powtarzanie sobie w kolko, ze sie nie poddam, czy ze musze wygrac wyzwala w naszej swiadomosci nic innego tylko niepewnosc i haos. Tylko swiadoma konfrontacja z lekiem da mozliwosc zrozumienia tego o co temu lekowi chodzi. Dopiero wtedy mozna sobie ulzyc, poprzez „wychowanie” sobie tego leku, i tak jak psa nauczyc sie prowadzic go na smyczy. Upor w niczym nie pomoze ani poprzez robienie z siebie samego meczennika ani poprzez proby dowiedzenia sobie, ze stac nas na wygrana a tym bardziej nie poprzez probe ucieczki. Gra zalezy przeciez od tego jakie karty wpadna nam do reki. (jak jestesmy psychicznie, fizycznie i duchowo skonstrulowani), i wlasnie tylko poprzez swiadomosc ze tak jest, jestesmy w stanie rozegrac partyjke w najkorzystniejszy dla nas sposob. Najbardziej meczace i wykanczajace sa same ataki i to o czym napisalam bylo wskazowka jak te ataki stlumic zanim wyplynal na powierzchnie. Ja sama zwracam uwage na slowa, dlatego okreslenie „walka” znaczy dla mnie walka, ktora mozna wygrac ale i ktora mozna tez przegrac.....i co wtedy? Ale jesli mamy byc przy walce to okresle to tak, ze Ty piszesz o strategii a ja o taktyce. Sprobuj dla wlasnego dobra potraktowac twoje leki jako czesc ciebie samego. Czy uwazasz sam, ze jestes potworem? Odpowiem za ciebie, ze NIE, tak nie uwazasz. Ale tak dlugo jak dlugo bedziesz zwalczal twoj lek jako potwora, Twoje cialo bedzie domem tego „potwora” i bedzie sie rozpadac a ty sam bedziesz przegrywac. Uwierz mi, ja ani nie walcze z lekiem ani go nie ignoruje, bo moj lek jest czastka mnie samej i ktora ja przeciez sama stworzylam, wlasnie dlatego ze wczesniej widzialam i traktowalam moje zycie jako nieustanna walke o przetrwanie i przekonywanie mnie samej o slusznosci mojego sposobu i myslenia i dzialania. To dopiero dzieki moim lekom poznalam siebie sama, taka jaka na prawde jestem. Kazde moje leki byly i sa wywolywane sytuacjami dnia codziennego, dlatego zwracam uwage na otaczajaca mnie codziennosc, aby do tego nie dopuscic. Tylko poprzez moje swiadome dzialanie mam wplyw na moje samopoczucie. W momencie gdy zignoruje sytuacje, ktora ma wplyw na moje zycie, moja podswiadomosc reaguje lekami a poniewaz nauczylam sie byc tego swiadoma, potrafie sie uspokoic we wlasciwy dla mnie samej sposob, ktory jest wlasnie akceptacja i wspolpraca-wytlumaczenie. Jako, ze mam leki od wielu lat, wyprobowalam wiele sposobow i bez jakichkolwiek oporow stwierdzam, ze ten sposob ktory opisalam w poprzednim poscie (akceptacja i wspolpraca), jest dla mnie najmniej meczacy, po prostu dlatego, ze dlatego kosztuje mnie minimum mojej energi.
  22. Okreslenie ”byc twardym” czy „ nie poddac sie” jest totalnym niezrozumieniem calej sytuacji i istoty lekow. Pamietajcie o tym, ze podczas wichury twarde drzewa lamia sie jak zapalki, natomiast te ktore maja umiejetnosc poddawania sie i ktore potrafia tanczyc z wiatrem, po wichurze potrafia znow sie same podniesc. Leki trzeba zaakceptowac, trzeba zaakceptowacze ze sa one czastka nas samych. Trzeba je polubic tak jak siebie samego, bo te leki sa przeciez czastka nas samych. Walka z lekiem nic nie da. Tylko wspolpraca i akceptacja daje mozliwosc bycia swiadomym tego co sie z nami podczas lekow dzieje. Dzialania ludzkie sa celowe(swiadome) i bezcelowe(nieswiadome). Tylko swiadome dzialanie daje nam mozliwosc opanowania sytuacji i obrocenia jej na nasza korzysc- w tym przypadku ataki lekowe. Bycie twardym ogranicza nasza objektywnosc, co w rezultacie wywoluje subiektywne ocenianie danej sytuacji i w ten sposob doprowadza do ataku paniki. Dam wam przyklad na roznica miedzy swiadomym a nieswiadomym postepowaniem. Od dziecka balam sie pobierania krwi. Sam widok igly wyzwalal we mnie zimne poty. Ten stan rzeczy trwal u mnie do momentu gdy zrozumialam na czym polega wspolpraca z otaczajacym mnie swiatem. Smialo przyznam sie, ze zrozumialam ten stan rzeczy dopiero jako osoba dorosla. Dzis idac na pobranie krwi nie zwaracam sobie glowy obawa o bol czy siniaki, ktore zawsze zdobily mi rece, bo dzis poddaje sie swiadomie ukluciu i wspolpracuje z igla. Wyobrazam sobie, ze ssie igle do mojej zyly i nie opieram sie. Tak samo jest z moja krwia. Nie zaciskam zyly ale oddaje swiadomie moja krew, ktora splywa niemalze sama do strzykawki. I juz, i po zabiegu. W dalszym ciagu mam stany lekowe, ale jak pisalam jest to pikus, ktory glaszcze reka po karku, bo wiem, ze nie jest grozny i ze lasi sie do mnie od czasu do czasu. Gdy czyje zblizajacy sie lek, nie opieram sie ale przyjmuje go do siebie. Ide zrobic ciepla herbate, robie pare cwiczen, otwieram okno i zaciagam sie swierzym powietrzem. Gdy pikus chce moich pieszczot w nocy, nie zmuszam sie do lezenia, ale wstaje i pozamiatam, czy poukladam w szafie. Pewnie, ze czuje lek i wszystkie jego elementy ale nie opieram mu sie. Najbardziej skuteczna dla mnie metoda wspolpracy z lekiem jest medytacja, podczas ktorej czuje i widze sie sama od srodka. Widze moje narzady i swiadomie dotleniam je. Bez tlenu nie ma zycia. Byc swiadomym tego co sie z nami dzieje podczas lekow jest rownoznaczne z byciem swiadomym tego co sie dzieje w naszej codziennosci. Bezproblemowe zycie nie polega na tym, aby byc twardym czy nie poddawac sie. Przeciwnie, trzeba swiadomie oceniac swoja sytuacje i swoje mozliwosci i realnie widziec otaczajaca nas rzeczywistosc. Problemy zyciowe trzeba przyjac, przerobic i przede wszystkim zrozumiec. Znajac i akceptujac siebie samych takimi jakimi jestesmy, jestesmy w stanie dostosowac sie do swiata i wspolpracowac z nim. Istotna rzecza jest zachowanie swiadomosci, ze inni ludzie mysla czesto zupelnie inaczej niz my sami i dlatego podstawa funkcjonowania czlowieka jest akceptacja tego faktu. Dlatego poprzez nasze swiadome dzialanie jestesmy w stanie ksztaltowac nasze stany emocjonalne i w efekcie cala nasza egzystencje, ktora jest rezultatem nie unikania innych ludzi czy problemow zyciowych lecz rezultatem zrozumienia mechanizmu akceptacji i wspolpracy.
  23. Ulka, poniwaz czesto piszesz o boreliozie, pomyslalam o gronkowcu, ktorym mozna zarazic sie praktycznie wszedzie. Na dole strony do ktorej podaje link jest film ( bardzo nieprzyjemny), ale dajacy wiele do myslenia. http://gronkowiec.eu/gronkowiec-zlocisty-objawy-zakazenia-naturalna-kuracja-bakterie-gronkowca-terapia.html Warte przeczytania i obejrzenia.
  24. Ulka, czy bierzesz jakies srodki antykoncepcyjne? Dobrze byloby gdybys zrobila tez badania ginekologiczne. Przeciez jestes w dalszym ciagu w okresie dojrzewania i masz skoki w produkcji hormonow. A tu dobra strona dla wszystkich dziewczyn, tych mlodszych i tych doroslych. :) http://www.ginekolog.pl/
×