
zofiaa
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez zofiaa
-
Olu! Wszystko razem. Najważniejsze, żeby mieć dobrego lekarza, takiego do którego ma się 100% zaufanie, nie brać uspokajaczy z grupy benzo- regularnie, tylko w przypadku napadu paniki coś na uspokojenie np. Hydroxyzyna no i antydepresanty. Nie siedzieć w domu. Wychodzić do ludzi nawet jak masz ochotę zaszyć się w mysiej dziurze. Chodzić na psychoterapię albo samej w domu ćwiczyć relaxację. Nie zapominać o przyjaciołach i rozmawiać z nimi o swojej chorobie. Ustalić co powoduje u Ciebie stany lękowe i wyeliminować je z życia ( w miarę możliwości). Nie myśleć o chorobie i problemach dnia codziennego, bo co ma być to będzie a nasze martwienie w niczym nie pomaga tylko szkodzi. I to tyle ! Tylko trzeba być cierpliwym! Powodzenia!!!
-
Dawno mnie tu nie było. Ale wróciłam , żeby powiedzieć wszystkim strapionym, że Z NERWICY SIĘ WYCHODZI!!!! Mi zajęło to 2 lata. Trzeba dużo cierpliwości, bo to nie grypa w tydzień nie przejdzie. TRZYMAM ZA WAS KCIUKI!!!!! TEŻ JESZCZE BĘDZIECIE NORMALNI :)
-
Kochani moi! Oj dawno mnie nie było a tu takie zmiany! Misia ja również trzymam za ciebie kciuki! Świetnie że zrobiłaś krok do przodu. U mnie dobrze (jeżeli chodzi o nerwicę). Daję sobie z nią radę. Nawet pani psychiatra powiedziała, że skoro dobrze sypiam w nocy to żeby pomału schodzić z miansecu.Coprawda męczą mnie jeszcze czasem zawroty głowy i lekkie stany odrealnienia ale jest to całkiem znośne i przejściowe. Wpadłam na genialną metodę - jak mi coś niedobrze się dzieje to idę spać (zaraz po pracy oczywiście). Odsypiam , wstaję i staram się nie rozpamiętywać tego co się wydarzyło, otwieram nową kartę. g9999 ja też doszłam jakiś czas temu do wniosku, że żeby wyjść jakoś z tej choroby trzeba wykorzenić z siebie negatywne nawyki. Swego czasu miałam nieodparte wrażenie , że mój organizm wpadł na jakiś błędny tor i robi sobie jazdy , że moje *rozumowanie* było jednokierunkowe, nie potrafiłam myśleć , nie potrafiłam działać racjonalnie jednym słowem OPĘTANIE. Pozdrawiam, ja też jestem służba zdrowia he,he. Pozdrawiam moje stare psiapsiółki: Aliskę, Misię,Paulkę, Madziową, no i moją Kikusię!
-
Hej! Dawno mnie nie było. Coś moje łącze bezprzewodowe mi nawala.U mnie dobrze. Z duszą dobrze, z ciałem trochę gorzej. Coś mi zaczyna szwankować. No ale nikt nie jest doskonały! Od powrotu z Krakowa czuję się świetnie. Ilonka zlikwidowała swój profil na nk. Dlaczego? Betunia: olej pijaków. Rób podobnie jak oni tzn. bądź egoistką bez skrupułów! g9999 : przepięknie opisałeś swoje życie z nerwcą! Czekam na więcej! A gdzie to nasze dziewuchy: dzidzia,misa, madziowa, paulka, zuza? Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
-
Moje kochane! U mnie dziś coś niebardzo. Myślę, że to z powodu pogody. Dziś rano mieliśmy przymrozek, a i w dzień nie za wesoło słonka brak, i tylko 7 stopni C. Jakieś lekkie odrealnienie czuję i poddenerwowanie. Znowu spałam popołudniu. Misia: co do załatwiania spraw w mieście to ja podobnie jak Aliska. Jak mąż jest gdzieś w pobliżu to i w markecie mogę się spokojnie poruszać. Nie musi być ze mną, może być na parkingu. Mogę stać nawet w długiej kolejce przy kasie.Ale nie mogę być sama . Jeszcze nie daję rady. Całe szczeście, że my wszędzie razem. I to nie tylko teraz podczas mojej choroby, ale całe życie wspólne tak było. Kikuś: jak masz niskie ciśnienie to wypij duszkiem tyle wody mineralnej ile dasz tylko radę. To podnosi ciśnienie, no i nie szkodzi.
-
hej kochani! U mnie dobrze. Ciężko było w pracy się zaaklimatyzować i wrócić do reala po tym wypoczynku w Krakowie, eh...Dziś dopiero mnie zmęczenie dorwało. Nogi mnie bolą po tym wielogodzinnym zwiedzaniu. No ale co tam nogi! Najważniejsze , że psychicznie luzik. Dziś tylko mi się leciutko w głowie zakręciło i tyle co ma moja nerwica do powiedzenia. Moje dziecko wyjechało na 4-dniową wycieczkę do Czech, więc mamy z mężem tochę czasu dla siebie.Właśnie wstałam po popołudniowej drzemce. Pozdrawiam Was serdecznie! Zastanawiam się czemu nas tak mało na forum?
-
Kochane moje dziewczyny! Wróciłam z Krakowa. Było przecudownie!!!!! Zapomniłam co to choroba, magnez i witaminy. Dobrze że jeszcze pamiętałam o lekach he,he. Poznaliśmy się z Kiką i jej rodzinką. Nawet nasi mężowie przypadli sobie do gustu. Ciągle gadaliśmy , chichraliśmy się, no i zwiedzaliśmy miasto i knajpki.Nie było nawet za wiele czasu żeby o nerwicy pogadać. Ale to akurat bardzo mnie cieszy. Wspaniałe miasto, jeszcze wspanialsi ludzie. Mam teraz nadzieję, że Kika do mnie przyjedzie z rewizytą. Dochodzę do przekonania , że wjściem z tej choroby jest sprawianie sobie radości i spełnianie swoich marzeń. Czego Wam serdecznie życzę!
-
Moje kochane ! No więc jestem w Krakowie u Kikusi. Przyjeli nas bardzo gościnnie i gorąco. Normalnie jak rodzina! Myślę, że ze względu na nerwicę to poniekąd mamy te same geny. he,he. Zaraz bieramy się do wspólnego zwiedzania miasta :).
-
No właśnie, a czemu nas tak mało na forum? Czyżby się wszystkim poprawiło?
-
Kochane koleżanki! U mnie dobrze. Jestem tak zaganiana pakowaniem do Krakowa i myśleniem żeby wszystko wziąć, że nie mam czasu myśleć o nerwicy. Nerwica? Jaka nerwica! Życze Wam żebyście też znalazły coś co niesie radość i dobrze zajmuje głowę. Już nie mogę doczekać się spotkania z Kiką i Madziową. Buziaczki!
-
dzidzia: śniłaś mi się! Że poderwałaś mi męża. Nieźle nie? A to chyba dlatego że oglądając Twoje zdjęcia na nk zawsze myśle, że taka piękna dziewczyna jesteś.
-
Kikuś: Kochanie, nie denerwuj się moim przyjazdem. Też się denerwuję, ale chyba coraz mniej, bo radość ogromna mnie rozpiera. Cieszę się z tej wycieczki jak dziecko. A tak generalnie nie będzie źle. Mam opiekuna i chyba nie będzie ze mną problemów. Generalnie wszyscy,którzy wiedzą o mojej nerwicy mówią, że po mnie już żadnej choroby nie widać. Żebyś tylko Ty się zabardzo nie spinała. Chociaż teraz dobrze Ci idzie , więc myślę że wszystko będzie ok. Z Madziową koniecznie musimy się spotkać. Tą sprawę jeszcze obgadamy. Życzę Ci skrzydeł u ramion!
-
Moje kochane! U mnie dobrze. Wiecie, dziś przekonałam się , że człowiek może wszystko.Ale od początku. Na nasz oddział rehabilitacji przyjechał dziś młody chłopak, którego auto przejechało (dosłownie) na pasach. Nogi miał zmiarzdżone. Lekarze dawali mu 5% szans że z tego wyjdzie. I wiecie co? Wyszedł! I to całkiem nieźle! Lekko kuleje. Nie wiem jak te jego nogi wyglądają, bo podobno całe zdrutowane.Ale chodzi o własnych siłach i trzeba się przypatrzeć, żeby coś zauwżyć. Pytałam go a jak psychicznie sobie radzi. Odpowiedział, że było kiepsko, ale jak zobaczył w szpitalu dziewcznę bez rąk i nóg to stwierdził, że nie jest z nim tak źle i bo on ma szansę. I zaparł się. Lekarze powiedzieli, że to dlatego, że tak bardzo chciał wyzdrowieć. I myślę sobie, źe jeźeli ludzie z takimi fizycznymi ułomnościami dają radę to my tym bardziej mamy z górki!!! Pomyślecie tym. Buziaczki.
-
madziowa nic nie piszesz jak tam po weselu?
-
misia: No właśnie! Najelpiej nie myśleć , nie wkręcać się. Zrobić to co ma się zrobić i nie rozmyślać, czy będzie źle czy może cudem dobrze, ale raczej źle.To do niczego nie prowadzi i wszystko psuje.
-
Kika: Ty to masz przygody! Cieszę się, że dobrze się czujesz, bo niedługo się spotkamy i nie ma czasu na złe samopoczucie. Pogadamy sobie, wyrzucimy trochę negatywnych myśli i pocieszymy się w trudnej niedoli nerwowych ludzi. Cieszę się ogromnie! O samej podróży staram się nie mysleć.
-
Moje kochane dziewczyny! U mnie dobrze. Doszłam do głębokiego przekonania, że to wszystko, ta nasza choroba jest przez złe myśli, które przebiegają nam po głowie. Misia i Betunia o tym pisały.Chodzi nawet nie o myśli tylko o te negatywne impulsy, które nam przebiegają przez głowę. Dziś jadąc do pracy postanowiłam zamienić te zdawkowe myśli na pozytywne. I wiecie ? czuję się super. Czasem sama je prowokuję.Np. zdanie *jest zajebiście,* i jakoś lepiej . Krótko bez powtarzania, ale żeby dokładnie przebiegło i przeszyło głowę. No i najważniejsze : nie zastanawiać się jak się czuję! Pisała o tym Zuza. Bo nawet jak się dobrze czuję to analizowanie swojego organizmu nic dobrego nie wnosi, bo zawsze coś się wynajdzie. To tyle moich rozmślań.
-
nowa betunia: przez alkohol nie jedna rodzina cierpi. Szlag by trafił tych alkoholików. Dziewczyny musicie zrobić w swoim życiu jakieś radykalne kroki , musicie zrobić coś z tymi pijącymi, bo nigdy nie wyczołgacie się z nerwicy. Postanówcie coś, zmieńcie coś, postawcie ultimatum, bądźcie stanowcze i walczcie o swoje zdrowie i szczęście. Trzymam za Was kciuki. Buziaczki!
-
Kochane dziewuszki moje! Ja dziś zrobiłam sobie dzień bezbożnika i pojechałam na zakupy. Kupiłam sobie 2 pary butów, bo moje najukochańsze zostawiłam u mamy, a będę u niej dopieo za miesiąc. Pozatym ok. Troszkę jakby mnie w podróży powietrza brakowało ale ogólnie spoko. U mojej mamy też. Przyzwyczaja się do tego Doxpeinu, jest trochę śpiąca, ale wewnętrznie odczuwa jeszcze niepokój. No ale to dopiero 3 dni brania. Wierzę, że będzie wszystko ok tak jak u Dzidzi, bo ona o ile dobrze pamiętam też bierze Doxepin.Pozdrawiam Was serdecznie!!!!!
-
Kochana misiu: Nie mogę zrozumieć , dlaczego nie poszłaś z mężem! Wzięłaś przecież proszek, więc moja droga trzeba było się trochę poświęcić dla męża. Nie zrozum mnie źle nie potępiam Twojego zachowania i wiem, że jet usprawiedliwione, ale ja na Twoim miejscu napewno bym poszła, pomimo choroby. U mnie w domu też jest tak , że mąż opiekuje się mną, wyręcza w wielu sprawach, ale staram się mu to kompensować czymś innym i ważnych sprawach staram sie stawać na wysokości zadania, bo lepiej się czasami poświęcać niż ciągle rezygnować i myśleć , że się jest do dupy i kiedy on mnie zostawi? Czy takie myślenie Cię nie dobija? czy nie łatwiej byłoby pójść na tą rocznicę , chociaż na kilka godzin? Przecież niebyłabyś tam sama. Mam nadzieję, że te słowa nie zdołują Cię bardziej, bo nie o to chodzi. Chciałabym , żebyś pomyślała o tym w inny sposób. Trzymaj się cieplutko. Jeszcze będziesz miała nie jedną szansę na sukces. PA!
-
madziowa: Kochanie będę w Krakowie już w czwartek wieczorem, wyjazd w niedzielę. Dziś właśnie pogadałyśmy sobie z Kikusią w sprawie mojego przyjazdu. Ja też mam ogromną nadzieję , że i Ciebie poznam osobiście. Zdzwonimy się.Buziole!
-
Moje kochane dziewuszki! U mnie dobrze. Zauważyłam jednak, że dobrze tylko (a może aż!) tak normalnie, na codzień, kiedy nie muszę robić niestandardowych rzeczy, jednym słowem gdy mam *dzień świstaka*.Normalnie jest super. Ale gdy pomyślę o czymś czego dawno nie robiłam , to blady strach mnie ogarnia, np. dziś miałam iść do fryzjera z moją córką, sama bez męża. Całe szczęście, że jej ulubionej fryzjerki nie było i odpuściłyśmy sobie. Ja tłumaczę to tak, że na *wielkie* wyczyny przyjdzie jeszcze czas. Wyobraźcie sobie, że u mojej mamy lepiej. Była ostatnio u psychiatry i kazał jej brać Doxepin, po którym ostatnio wylądowała na izbie przyjęć.Ale powiedział jej, żeby się nie bała i jakby miała znowu wysoki puls to napewno może wziąć przy nim Propramolol. I bierze ten Doxepin i nic złego się nie dzieje. A dziś spokojnie sobie grzebie w grządkach na działeczce. Kurcze! Jacy my jesteśmy podatni na sugestie, jak bardzo potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa!To wszystko zależy od nas jak będziemy się czuć. Trzeba tylko celnie trafiać w swoją podświadomość, co nie jest bułką z masłem.
-
madziowa: Wiesz, najgorsze co w życiu przeżywamy to bezsilność i wewnętrzne rozdarcie. Ty chyba przeżyważ i jedno i drugie. Myślę, że w Twoim przypadku czas zadziała na Twoją korzyść, że sprawy same się wyklarują i dojrzeją. Nie popędzaj się i nie rób nic wbrew sobie. Zadbaj o siebie!
-
KIKA: Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę na ten wyjazd! Poznam Ciebie i Twoją rodzinkę, pozwiedzam piękny Kraków. W pracy już mi zazdrozczą , że taką wycieczkę sobie zaplanowałam i wcale się im nie dziwię. Poniedzieli popytam o to Twoje maleństwo z sinymi rączkami. Najważniejsze, że z sercem wszystko ok. W przypadku dzieci , gdy pojawia się siny kolor skóry zawsze podejrzenia są o wadę serca.Ale jeżeli z sercem jest ok to trzeba gdzieś indziej szukać. Napisz mi więcej szczegółów, wszystko co wiesz. A Czy dziecko miało robioną gazometrię krwi?
-
Kochan moje dziewczyny! U mnie dobrze. Dzisiaj to już wogóle rewelacja. Całkiem jak kiedyś..eh..dobrze i spokojnie. Zadaję sobie pytanie? Czy jak się gorzej czuję to częściej myślę o nerwicy, czy jak częściej myślę o nerwicy to się gorzej czuję? Jak to jest? Nie mam bladego pojęcia. Może Wy coś wiecie na ten temat?