Skocz do zawartości
kardiolo.pl

beata012

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez beata012

  1. Ciciol, jesteś przesądny. Jak śnią mi się zęby, to oznacza, że mam pójść do dentysty. Ponieważ chodzę do dentysty dość często, gdy mija 6 miesięcy od ostatniej wizyty śni mi się zawsze ten sam sen i zawsze są to zęby. To podświadomość przypomina mi w ten sposób, o czymś, co ma zakodowane. Nie jestem przesądna, nie wierzę, że sny mogą zwiastować czyjąś śmierć. Ale może jestem zbyt racjonalna, więc nie będę cię przekonywać. Ludzie z nerwicą są wrażliwcami, czasami nawet nie zdają sobie sprawy, że potrafią wyczuwać różne rzeczy, z których inni nie zdają sobie sprawy. Ale to nie znaczy, że masz sny prorocze.
  2. Swoją drogę wychodzenia z nerwicy rozpoczęłam po ustąpieniu ataków paniki. Podobno można je ignorować i podobno tak należy robić. Należy poddać się atakowi paniki, powiedzieć sobie coś w rodzaju: no dobra, pokaż co potrafisz, zobaczymy co się stanie. Oczywiście nic się nie stanie, na 100% nie umrzesz. Ale to jest tak trudne. W ataku paniki trudno myśleć logicznie, a tylko nieustępliwą logiką możemy pokonać rozszalałe emocje. Ja nie dawałam rady i złoty medal temu, kto z tym sam sobie poradził. W atakach paniki brałam 1/4 tabletki Afobamu. Wiedziałam, że to lek przeciwlękowy, po 10 minutach atak odchodził jak ręką odjął. W sumie zużyłam może pół opakowania tego leku do czasu, gdy zupełnie ustąpiły mi ataki paniki. Gdy powiedziałam o tym podczas mojej ostatniej wizyty u psychiatry, lekarka się zaśmiała. Oznajmiła mi, że 1/4 tej tabletki nie jest dawką terapeutyczną i to tylko przekonanie, że ją wzięłam zadziałało. Czyli placebo. Ale na mnie podziałało. Moje zaburzone emocje pojęły wreszcie, że atak paniki mnie nie zabije, że mam na to sposób i przestały mnie tym straszyć. Od tamtej pory nie miałam ataków paniki i właściwie dopiero wtedy zaczęłam myśleć. Wcześniej miotałam się w przerażeniu i oczekiwaniu na kolejną śmierć w panicznym ataku. Ale ja wtedy nie wiedziałam o mechanizmie powstawania ataków paniki. Gosiu, możesz spróbować bez leków, bo to lepsza droga. Może ty dasz radę. Teoretycznie wiadomo, co trzeba robić. Należy pddać się lękowi tak, aby zaburzone emocje zrozumiały, że nic ci nie grozi, że to nie śmierć nadchodzi. Rozumiejąc mechanizm powstawania tego ataku, możesz opanować lęk. Niesamowity wyrzut adrenaliny, hormonu walki i ucieczki, która nie zostaje właściwie wykorzystana, bo nie walczysz i nie uciekasz wywołuje wszystkie dodatkowe oprócz lęku objawy, które odczuwasz w ataku paniki, w twoim przypadku zaburzenia rytmu serca. Ale już wiesz, że masz zdrowe serce i mam nadzieję, że w to uwierzyłaś. Bo jeśli w to nie wierzysz, nie pójdziesz dalej.
  3. Łatwo się to mówi, trudno robi, ale to jedyna droga. Bardzo żałuję, że nikt mi tego nie powiedział. Czuję rozgoryczenie po dwóch terapiach i jednej dodatkowej wizycie u psychiatry. Nikt mi nie powiedział, że mam przekonać samą siebie, że jestem zdrowa. Tylko instynkt mówił mi, że leki mi nie pomogą, że to nie tędy droga i że to nie tak działa. Potrzebowałam lat na dojście do tego co wiem dzisiaj, dzięki temu jestem na właściwej drodze i jestem blisko wyjścia z nerwicy. Nadal nad tym pracuję, ale widzę już nie światełko a latarnię morską w tym czarnym tunelu. Czy skorzystasz na moich radach zależy tylko od ciebie.
  4. Musisz zacząć od akceptacji. Masz nerwicę, a nie jakąś chorobę. Przestań doszukiwać się chorób. Jesteś zdiagnozowana i zdrowa na ciele i umyśle. To twoje emocje są zaburzone. Wiesz czym są emocje? to uczucia. Ciało i umysł mogą zachorować, a emocje mogą się zaburzyć. Pomyśl, jak silne są ludzkie emocje. Ludzie w afekcie popełniają zbrodnie, sądy wydają wyroki w uzwględnieniu działania w silnym afekcie, czyli pod wpływem silnych emocji. Zaburzone emocje doprowadzają nas do nerwicy. To emocje musimy naprawić, a początkiem jest akceptacja. Uwierz, że ataki paniki wywołują twoje zaburzone emocje, że te objawy ze strony serca, które odczuwasz, są efektem zaburzonych emocji, które doprowadzają do szeregu zmian biochemicznych w organizmie, które odczuwasz jako atak paniki lub zaburzenia rytmu serca. W nerwicy trzyma nas podświadomość, a na nią musimy wpływać świadomie, bo nie da się myśleć podświadomie. Dlatego potrzebny jest na to czas. Wątpliwości są czymś naturalnym. Nie zniechęcaj się, jeśli dopadną cię myśli, że nie możesz uwierzyć, że emocje mogą dawać takie koszmarne objawy i że to jednak może jest jakaś niewykryta choroba. To nie są twoje myśli, to lęk je produkuje. Działać na podświadomość musimy świadomie, tak długo, aż nasze emocje pojmą, że nie ma czego się bać. Najgorsze co możemy zrobić to karmić lęk. A niestety wszyscy to zrobiliśmy. Podczas pierwszego ataku paniki, gdy wezwaliśmy pogotowie, polecieliśmy na sor, poddaliśmy się lękowi. Bo lęk o życie jest najsilniejszą, naturalną ludzką emocją. Wyobraź sobie, że gdybyśmy tego nie zrobili, gdybyśmy po prostu uznali, że to coś naturalnego, nie zagrażającego życiu, nie byłoby nas dzisiaj na tym forum. Teraz musimy to odkręcić i nikt za nas tego nie zrobi. Nikt, tylko my sami możemy przekonać nasze emocje, że nic nam nie zagraża. Ale musimy w to wierzyć. Musimy być silniejsi niż to uczucie lęku. To nasza logika, charakter i zdrowy rozsądek muszą przekonać zaburzone uczucia, że jesteśmy zdrowi.
  5. Gosiu, masz szczęście. Jesteś zdiagnozowana i nie masz żadnej choroby, którą trzeba leczyć, nie masz choroby na którą umrzesz w krótkim czasie, będziesz żyć dalej. Czy będziesz musiała żyć z nerwicą zależy tylko od ciebie. Mam dużo do powiedzenia, jeżeli chcesz, możesz podać swój e-mail, rozmawiamy już tak z Anią, która jest cudowną osobą. Ale mogę pisać tutaj, tylko załaduję forum mnóstwem informacji. Może to i dobrze, może przyda się komuś innemu. Wszystko co osiągnęłam, musiałam wypracować sama. Kiedy mnie dopadła nerwica, nikt nie wytłumaczył mi jak to działa i co powinnam robić. Instynktownie doszłam do tego samodzielnie, czytałam książki, pomogły mi też wpisy na różnych forach, ale nie wszystkim należy wierzyć. Jest na przykład jedno forum dla ludzi z nerwicą, gdzie wszyscy w czambuł biorą leki i przerzucają się tylko ich nazwami, skutkami i efektami ubocznymi, i wszyscy ciągle mają nerwicę. Nerwica nie jest chorobą. Jest zaburzeniem emocjonalnym o podłożu lękowym. Nie jest ważne jaka to jest nerwica: lękowa, hipochondryczna, natręctw czy natrętnych myśli, derealizacja, depersonalizacja - podłożem każdej nerwicy są zaburzone emocje. To, co kiedyś ktoś ci powiedział, że masz nerwicę bo jesteś pielęgniarką i wiesz za dużo nie jest prawdą. Gdyby tak było, wszystkie pielęgniarki miałyby nerwicę. Dochodzenie do przyczyn nerwicy nie jest konieczne do wyjścia z tego zaburzenia. W sumie, dla siebie samego, dobrze jest ustalić, jak zapracowaliśmy sobie na to, że zaburzyły się nasze emocje, ale jeśli tego nie zrobimy, jeśli skupimy się na tym, co trzeba robić, żeby emocje wróciły na właściwy tor, też osiągniemy sukces. Nerwicy nie da się pozbyć z dnia na dzień. Musisz uzbroić się w cierpliwość i nie zniechęcać, gdy będziesz miała gorsze momenty.
  6. Gosiu, skoro masz już diagnozę, pora zacząć działać. Niech inspiracją dla ciebie będzie Ania, ona wspaniale pracuje nad sobą. Jeżeli będziesz chciała, napiszę ci jak zacząć. Lordmen, witaj Nie pytamy o ciebie, bo wiemy, że masz zakaz czytania forum, a my to szanujemy. Przecież prosiłyśmy obie z Anią, żebyś nie czytał tylko pisał. Lordmen, z mojego doświadczenia z terapiami wynika, że grzebanie w przeszłości i usilne szukanie przyczyn jest do niczego niepotrzebne. Z nerwicą trzeba walczyć tu i teraz, a wiedza na temat skąd się wzięła niczego nie zmieni. Zresztą, w twoim akurat przypadku chyba nie ma większych problemów ze stwierdzeniem, dlaczego masz nerwicę. Proszę, jak ładnie podziałałeś w sobotę, wystarczyło na dwa dni. Może twoja praca jest stresorem. Drżenie nóg i napiecie wewnętrzne są efektem kumulacji napięcia, którego nie rozładowałeś. Najwyraźniej pomaga ci wysiłek fizyczny, to zresztą naturalne. Lordmen, czy ty wiesz i akceptujesz jaki jest mechanizm nerwicy? Bez tego nie ruszysz do przodu. Futerko, jak miło, że się odezwałaś. Gratuluję ci, że mimo złego samopoczucia pojechałaś i załatwiłaś swoje sprawy. Powinnaś teraz poczuć zadowolenie, a nie od razu narzekać od nowa. Ty nie dajesz sobie szansy nawet na chwilę odpoczynku od nerwicy. Zamiast pomyśleć: hura, pojechałam, nie umarłam i załatwiłam co chciałam, jutro też dam radę, ty myślisz: pojechałam, bo musiałam, o mało nie umarłam, jutro czeka mnie taki sam koszmar. To duża różnica. Julitko, no, na mieszkanie nie potrafię nic poradzić. Skoro go nienawidzisz, nie możesz czegoś z tym zrobić? W ostateczności pozostaje je polubić.
  7. Ciciol, nie musisz dodawać 012 pisząc do mnie, to tylko cyfry dodane do loginu, ponieważ na forum są inne Beaty i trzeba je jakoś rozróżnić. Masz rację, że ataki paniki występują w momencie gdy jesteśmy wyluzowani, ale przyczyną nie jest brak adrenaliny. Powyżej Jasma dokładnie to wyjaśniła. Adrenalina jest hormonem walki i ucieczki, jej poziom podnosi się dopiero w ataku paniki. Nieustannie podwyższony poziom adrenaliny powoduje także inne objawy somatyczne. Osoby z nerwicą powinny się wyciszać i rozładowywać napięcie, a nie dodatkowo nakręcać, ich układ nerwowy jest już i tak nadmiernie pobudzony.
  8. I znowu odbiegamy od tematu wątku. Jak walczyć z nerwicą? Co daje nam wytykanie sobie, ile lat mamy nerwicę? w pewnym momencie to przestaje być powodem do pochwalenia się, a staje się powodem do wstydu, ponieważ oznacza, że straciliśmy te lata. Julitka, opowiem ci o moim problemie samochodowym, chociaż już o tym pisałam. Nie mam już agorafobii, nie boję się sklepów, ani ogólnie większych skupisk ludzi. Pomógł mi na to sposób *chcę a nie muszę*. W samochodzie jest dobrze, póki jadę. Kiedy stoję na światłach, zwłaszcza dłużej, gdy jest korek i muszę przeczekać kilka zmian, moja podświadomość zaczyna podnosić poziom adrenaliny, hormonu walki. Zwiększony poziom adrenaliny jest prostą drogą do ataku paniki. Ostatni atak paniki miałam właśnie w samochodzie kilka lat temu. Nadal walczę o zmianę sposobu myślenia na czerwonym świetle. Psychiatra mi wyjaśniła, że posiadam wyższe niż u nie-nerwicowców poczucie odpowiedzialności i wysoki poziom zadaniowości. Myśli typu *co się stanie jak mi się coś stanie* są moim największym problemem. W samochodzie próbowałam różnych rzeczy. W atakach paniki oczywiście zjeżdżałam na bok, żeby przeczekać. Tyle, że to było takie zjeżdżanie po fakcie, ponieważ ataków dostawałam zawsze stojąc na czerwonym świetle, a ze skrzyżowania nie da się uciec w okamgnieniu. Ponieważ muszę przemieszczać się samochodem, był to dla mnie problem znacznie ograniczający mi życie. Później, gdy zapanowałam nad atakami paniki, w samochodzie, na czerwonym świetle zaczęły pojawiać się u mnie objawy somatyczne udające atak paniki. Robiło mi się gorąco, szum w głowie, uczucie, że mózg zmienia się w jakiś watowaty stwór. Jak tylko zmieniało się światło na zielone, natychmiast wszystko mijało. Wtedy zaczełam telefonować. Mam głośnomówiący w samochodzie, więc to było bezpieczne. Dzwoniłam do teściowej, która rozmawiała ze mną przez całą drogę, zagadywała i pomagała odwracać myśli. To był dobry sposób, bo działał. Niestety, moja teściowa zmarła. No to zaczęłam telefonować do przyjaciółki, która ma do mnie świętą cierpliwość, ale pracuje. W godzinach pracy może poświęcić mi kilka minut, a ja nie chcę jej wtedy zawracać głowy. Musiałam zacząć radzić sobie sama. Co robiłam? grzebałam w torebce, zaglądałam do telefonu, robiłam porządki w schowkach w aucie. Przypominam, że to zawsze działo się na czerwonym świetle. Aż w końcu doszłam do wniosku, że to są metody doraźne i nie prowadzą do celu, czyli do pozbycia się tych objawów. Wtedy zaczęłam myśleć zamiast działać. Mówiłam do siebie w myślach, aby odwrócić uwagę od lęku. To zaczęło przynosić efekty, powoli, po trochu, ponieważ jak napisała Jasma, nabytych nawyków trudno jest się pozbyć, potrzeba na to czasu. Telefon stanowił dla mnie wentyl bezpieczeństwa, wiedziałam, że w razie czego będę mogła zadzwonić. Aż w ubiegłą sobotę, w trakcie jazdy do galerii handlowej zorientowałam się, że nie mam telefonu. Kiedyś zawróciłabym od razu i w panice popędziła z powrotem do domu. Ale teraz tak nie zrobiłam. Powiedziałam sobie, że sto lat ludzie jeździli samochodami bez telefonów, ja także przecież jeździłam gdy nie było komórek. I co? dawałam sobie radę, to teraz też dam. Najgorsze były te wredne czerwone światła, ale o dziwo nic się nie stało. Czułam się dobrze i napawałam się tym uczuciem, starałam się je zapamiętać, wszystkie odczucia i wrażenia, żebym mogła je przywołać następnym razem, na innych czerwonych światłach. To był dopiero pierwszy raz gdy udało mi się pojechać i wrócić bez żadnych większych czy mniejszych sensacji, bez odwracania myśli, a szczególnie bez telefonu. Ale udało się i mam zamiar to kontynuować. Nawet jeśli następnym razem zrobię krok w tył, to za kolejnym popędzę dwa do przodu.
  9. Hejka, Nie mam zamiaru się kłócić, nie po to tu przyszłam. Zresztą pisząc o ludziach, którzy są dla nas toksyczni wcale nie miałam na myśli Oliwki, ciekawe, dlaczego wzięła to do siebie? Nic o niej nie wiem, więc nie mogłabym jej oceniać. Chodziło mi ogólnie o ludzi, którzy nic nie robią tylko zaglądają sobie do organizmu i sprawdzają czy wszystko działa. Ale dość o tym. Ciciol - tkwisz w poważnym błędzie i proszę, nie propaguj tego na forum. Adrenalina jest jednym z czynników wywołujących atak paniki. Osoby z nerwicą powinny uczyć się rozładowywać stres i wyciszać organizm, a nie jeszcze celowo i dodatkowo podkręcać układ nerwowy. To świetna droga do ataku paniki. Radzę ci poczytać wcześniejsze wpisy Jasmy i moje, gdzie piszemy o tym, jaki jest mechanizm nerwicy. Od rana powinniśmy podnosić sobie poziom noradrenaliny, hormonu anty-stresowego oraz poziom endofin, hormonu szczęścia. Adrenalinę w nadmiarze nasz organizm produkuje bez naszego udziału. Tak więc, nie wku.. się, a raczej uszczęśliwiać. Jasma - doskonałe porównanie z tym odchudzaniem. Tak właśnie jest. Posiadanie takiej dogłębnej wiedzy o działaniu nerwicy pomaga z nią żyć, a w końcu z niej wyjść. Nawet jeżeli nastąpi nawrót, będzie łatwiej ją znowu opanować posiadając wyrobione nawyki odwracania myśli. Uważam także, że powinnaś dzielić się swoimi przemyśleniami i sposobami radzenia sobie z nerwicą. Werbalizacja pomaga również tobie. Aniu, jesteś aniołem. Za cóż ty przepraszasz? nie powiedziałaś nic, co mogłoby kogokolwiek obrazić. A głaskanie po głowie osób, które szkodzą tobie jest autodestrukcyjne.
  10. ZANIM WYSLESZ DŁUGI POST NAJPIERW GO SKOPIUJ. Dzięki temu nie stracisz go, jeśli nie uda się wysłać za pierwszym razem. Julitka, witaj Nie jesteś sama, ja mam ten sam problem, tylko na szczęście już nie w taki stopniu. W sobotę osiągnęłam niebywały sukces: pojechałam sama do galerii handlowej dość daleko od mojego domu, bez telefonu (bo został na ładowarce) hip, hip, hurra!! udało mi się. Walczę z tym problemem od dawna, właściwie to jest obecnie mój największy problem związany z nerwicą. Kiedyś w samochodzie dostawałam takich ataków paniki, że musiałam zjeżdżać na pobocze, parking, gdzie się dało, żeby przeczekać. Jutro napiszę ci o tym więcej, bo teraz już idę spać. Ale nie jesteś z tym sama, zresztą widziałam wpisy innych ludzi, którzy też mają ten problem, to nie jest jakiś ewenement.
  11. Ezka, witaj Proszę, walczyłaś w zeszłym roku i osiągnęłaś sukces. Moje szczere gratulacje. Ale piszesz, że się boisz nawrotu. Bojąc się go sama się o niego prosisz. To ten okropny lęk przed lękiem. Pomyśl inaczej: nawet jeśli wróci, znowu dam sobie radę, bo już raz sobie poradziłam. Z nawrotami nerwicy w przypadku, gdy nie brało się leków jest odwrotnie niż u tych, którzy mają nawrót po odstawieniu antydepresantów. Ci, którzy leki biorą, kiedy je odstawią mają nawroty znacznie gorsze, ponieważ nie nauczyli się walczyć z nerwicą tylko zagłuszali objawy. Ci, którzy leków nie brali, nauczyli się jak walczyć ze swoimi lękami i osiągnęli sukces, mogą mieć nawroty. Psychika nie przestaje działać w momencie zwycięstwa, a my jesteśmy podatni na chwile słabości. Ale w momencie nawrotu, gdyby wystąpił, będziesz miała swój bagaż wiedzy jak z tym nawrotem walczyć. Dodam jeszcze moje osobiste przemyślenie: na nawroty nerwicy są bardziej narażone osoby, które w tak zwanym międzyczasie nie nauczyły się jak rozładowywać emocje. W związku z tym, one znowu kumulują się i wcześniej czy później nastąpi nawrót. Ezka, jak rozładowujesz emocje? robisz coś, czy tylko siedzisz i myślisz, że boisz się nawrotu nerwicy?
  12. Oliwka, coś ci powiem i nie będę do tego wracać. Nie będę więcej usprawiedliwiać się z tego, co myślę, a piszę to, co myślę. My wszyscy jesteśmy tutaj, ponieważ mamy nerwicę. Jak sama zauważyłaś, na tym konkretnym forum, ten konkretny wątek jest zatytułowany JAK Z NIĄ WALCZYĆ. Dla mnie oznacza to, że osoby tutaj wchodzące chcą walczyć z nerwicą i szukają na to porady, sposobu, czasem wsparcia, czasami kopnięcia w tyłek, a czasami podtrzymania na duchu. Ale podstawowym celem jest walka z nerwicą i osiągnięcie zwycięstwa. Nikt nie mówi, że to jest łatwe. Jak napisała Jasma - nie oczekuj, że coś na co pracowałaś długo, minie w jednej chwili. Robimy krok do przodu, dwa do tyłu, a potem pięć do przodu. Idziemy naprzód i w końcu doczekamy się rezultatów. Ja mam nerwicę od 8 lat, ale pracowałam sobie na nią znacznie dłużej. Przeszłam dwie terapie i koszmar ataków paniki. Ale zawsze wiedziałam, że nerwica to zaburzenie lękowe i że muszę walczyć z lękiem. Dużo już osiągnęłam, mam swoje małe i większe zwycięstwa. Jednak miewam nawroty w postaci dolegliwości somatycznych. Wtedy robię co tylko mogę, wymyślam sobie nowe sposoby walki, szukam inspiracji. Ludzi, którzy cierpią na nerwicę od Bóg wie kiedy i nic z tym nie robią, narzekają, zrzędzą, biegają od lekarza do lekarza, robią miliony badań i nie wierzą w wyniki, postrzegam jako toksycznych w stosunku do tych, którzy chcą walczyć. Niektórzy ludzie tak się zamotali i zagubili w swoim wymyślonym cierpieniu, że nic do nich nie dociera oprócz współczucia i podobnego narzekania. Tacy ludzie robią złą robotę dla innych, są szkodliwi i źle wpływają na tych, którzy potrzebują wsparcia i inspiracji w swojej walce. Co do Futerko, zanim do niej napisałam, poczytałam sobie jej wpisy i zorientowałam się w jej historii. Włos się jeży na głowie. Mimo tego, postanowiłam spróbować jej pomóc. Z jakim rezultatem? Jak widać, Futerko, kiedy nie dostała tego po co tu przyszła, zamilkła. Teraz na tym wątku zebrała się fajna grupa ludzi, którzy coś robią ze swoją nerwicą i bardzo nie chciałabym, aby taka na przykład Gosia, która jest na początku tej trudnej drogi zasugerowała się działaniami Futerko i poszła w jej ślady. Bo to błędna droga i do niczego nie prowadzi. A ty, droga Oliwko, powinnaś zastanowić się nad własną nerwicą i nad tym, co sama zrobiłaś, aby żyć pomimo nerwicy. Bo tak właściwie to o to chodzi.
  13. Jasma, ładnie powiedziane. Rozumiem, że zgadzasz się z tym, że pracując nad swoją psychiką możemy pozbyć się nerwicy. Masz rację, że pewnie już zawsze będziemy czujni i uwrażliwieni na sytuacje stresowe. Ale jeśli nawet tak, to co z tego? Kiedy wypracujemy swoje sposoby radzenia sobie z objawami nerwicy, będziemy wiedzieli co robić w takiej podbramkowej sytuacji i łatwiej nam będzie powrócić do równowagi. Bardzo poetycznie porównujesz nerwicę. Ja ją porównam trochę bardziej przyziemnie, choć zupełnie nie z mojej bajki. Alkoholikiem jest się do końca życia, nawet jeśli nie pije się dziesiąt lat. Niepijący alkoholik zawsze jest czujny i nigdy nie pije. Moim zdaniem podobnie jest z nerwicą. Można z niej wyjść, ale trzeba czuwać. My z nerwicą mamy przewagę nad alkoholikami, ponieważ wyobrażam sobie, że gdy zacznie się pić, trzeba całą walkę rozpoczynać od początku. Natomiast w przypadku nerwicy, gdy już nauczymy się właściwych reakcji, w sytuacji nawrotu nerwicy potrafimy ponownie je zastosować i szybciej pozbyć się objawów. To tak sobie teoretyzujemy. Proponuję zmienić temat i zacząć dzielić się swoimi sposobami na zmianę sposobu myślenia w określonych sytuacjach oraz przełamywania swoich lęków. Zacznę dla zachęty. Pisałam już o tym dla Ani, ale powtórzę. Na początku mojej nerwicy bałam się wychodzić z domu, jak chyba większość z nas. Bałam się tłumu, że coś mi się stanie poza domem, że zemdleję i się ośmieszę, albo w ogóle umrę w supermarkecie, ogólnie tworzyłam sobie głupie czarne scenariusze. W sklepach wpadałam w panikę. Radę na ten problem przeczytałam na jakimś forum. Brzmiała ona mniej więcej tak: Idąc do sklepu, z góry nastawiasz się na to, że musisz tam iść. Znasz wiele powodów, dla których MUSISZ pójść do sklepu. Mając nerwicę, przymus traktujesz jak coś nieodwracalnego, co stanowi zagrożenie. Zacznij myśleć, że nic nie musisz. Nie musisz iść do wielkiego, strasznego sklepu. Wcale nie musisz, ale CHCESZ. Powtarzaj to sobie wiele razy, aż w to uwierzysz. Chcesz pójść do sklepu, zrobić zakupy jak normalny człowiek. Po prostu chcesz, ale nei musisz. Jeżeli źle się poczujesz - możesz wyjść. Zawsze możesz wyjść ze sklepu, nie musisz w nim być. Musieć a chcieć to bardzo duża różnica. Uwierzyłam tej poradzie i wprowadziłam ją w życie. Nie zadziała u mnie za pierwszym razem. W tamtym okresie miałam ataki paniki i niewielkie pojęcie o nerwicy. Ale wierzyłam w CHCĘ a nie muszę, powtarzałam to sobie stojąc z wózkiem w kolejce do kasy z atakiem paniki i silną potrzebą ucieczki ze sklepu. Chcę to kupić, po to tu przyszłam. Nie muszę, ale chcę, chcę, chcę. Jak głupia, jak jakąś mantrę powtarzałam to sobie wiele razy podczas zakupów. Aż przyszedł dzień, że już nie musiałam tego mówić. Widocznie moja podświadmość nauczyła się wreszcie tego na pamięć. Od tamtej pory supermarket przestał być problemem. Futerko, czekamy, albo niech będzie, że ja, ta forumowa zołza czekam. Co dzisiaj zrobiłaś na rzecz swojej osobistej walki z nerwicą? Znowu chodziłaś tylko tymi ulicami, na których są przychodnie? Każda zmiana jaką wprowadzisz, będzie początkiem. Nawet dzień bez wizyty u lekarza to już coś. No więc? Gosia, co u ciebie? Kamil?
  14. Oliwka, masz nerwicę 21 lat i twój wpis udowadnia, że będziesz miała ją nadal. Jak mówiłam, niektórzy kochają swoją nerwicę, jest im do czegoś potrzebna i starannie ją pielęgnują. Powodzenia, nie musisz komentować moich wpisów. Futerko, bierz siędo roboty. Szkoda ciebie i twoich dzieci. Walka z nerwicą jest trudna, ponieważ toczy się w naszej głowie, walczymy z naszym lękiem. Ale ona jest do wygrania, nie słuchaj tych, którzy się poddali *bo z nerwicą nie da się wygrać*. To nie jest prawda, tylko od nas zależy czy będziemy bać się nadal. Nie twierdzę, że pstrykniemy palcami i voila! nie ma nerwicy. Każdego dnia trzeba robić to od nowa, tak długo, aż podświadomość zajarzy, że nie ma czego się bać. Twoje dzieci zasługują na zdrową i szczęśliwą mamę. Ciciol - witaj, Masz poczucie humoru, a to dobra podstawa do walki z nerwicą. Ludzie z poczuciem humoru nie traktują siebie śmiertelnie poważnie, łatwiej im przemówić sobie samemu do rozsądku. Twoja nerwica opiera się na tym samym podłożu co moja, przynajmniej tak mnie zdiagnozowano na dwóch terapiach. Po śmierci całej rodziny, kilka lat później dostałam nerwicy. Musimy walczyć o siebie, dla siebie, dla tej rodziny, którą mamy teraz, dla naszych dzieci. Najlepszym początkiem jest zrozumienie jak działa nerwica, dlaczego mamy ataki paniki lub nieustanne przeróżne dolegliwości. Potem należy to zaakceptować, przyjąć do wiadomości, że to jest nerwica, która nas nie zabije. Następnie zaczynamy z nią walczyć. Nasza podświadmość nieustannie trzyma organizm w napięciu, przygotowany do walki lub do ucieczki. Ale nie walczymy, ani nie uciekamy, a skumulowane napięcie oraz adrenalina muszą w końcu znaleźć ujście. Z tego biorą się ataki paniki i bóle albo zaburzenia rytmu serca. Naszym zadaniem jest udowodnić podświadomości, że ten lęk jest niepotrzebny, bo nie ma zagrożenia. W twoim przypadku pomagały ci spacery, bo wysiłek fizyczny pomaga rozładować napięcie, obniża poziom adrenaliny, podnosi poziom endorfin. To niezły sposób, ale to za mało. Najgorsze, co można zrobić, to wpaść w błędne koło latania po sorach, poradniach i lekarzach, naiwnie wierząc, że inni pomogą nam w tej walce.
  15. Dzięki Jasma za twój wpis. To jest właśnie to - trzeba walczyć o siebie. Brać przykład z innych, którym się udaje, a nie zamykać się w swoim nieszczęściu i czekać aż jakieś badania, zabiegi albo cudowna pigułka zrobią to za nas. Niestety nie zrobią. A Futerko, jeśli nie zacznie działać straci nasze zainteresowanie i niech sobie poszuka wątku typu - jestem szczęśliwa z moją nerwicą, uwielbiam te wszystkie badania i przychodnie- To jest wątek dla tych, którzy z nerwicą walczą.
  16. Kamilu, nerwica nie jest chorobą psychiki, ona jest zaburzeniem lękowym. Wszystko co odczuwasz, te wszystkie bóle, kłucia w głowie, ciężkie nogi są objawem lęku, nawet jeśli wydaje ci się, że się nie boisz. To lęk podświadomy. A lęk, w przypadku ludzi zdrowych jest reakcją na zagrożenie. W takiej sytuacji organizm szykuje się do walki lub do ucieczki. Zachodzą w nim zupełnie normalne w momencie zagrożenia procesy: wzrasta poziom adrenaliny, napięcie mięśni, wyostrza się uwaga, mózg pracuje na przyspieszonych obrotach, organizm przygotowuje się do walki o życie poprzez samą walkę lub ucieczkę, to głowa decyduje co wybrać. Tak reaguje zdrowy organizm w sytuacji zagrożenia. U nas, ludzi z nerwicą wszystko przebiega tak samo, z jednym wyjątkiem - nie istnieje realne zagrożenie. Nie walczymy ani nie uciekamy. Tak zaczyna się nerwica. Organizm, który w rzeczywistości nie musi walczyć o życie kumuluje ten lęk. Układ nerwowy będący w ciągłym napięciu w zamian walki tworzy nam te wszystkie objawy. Ponieważ one są jak najbardziej rzeczywiste, czujemy ból, kłucie, pieczenie, zaburzenia rytmu serca, ataki paniki. Wpadamy w błędne koło lęku o życie. Zaczynamy wsłuchiwać się w swój organizm i sprawdzamy czy wszystko działa jak trzeba. Stajemy się niewolnikami lęku, ale tak naprawdę nie ma się czego bać. To nasza podświadomość tworzy ten lęk. Kamilu, czy rozumiesz czym jest podświadomość? to nie są myśli, które masz w głowie, to coś bardziej skomplikowanego. I to jest właśnie to, z czym musimy walczyć, nasza podświadomość, która wpadła w błędne koło lęku i doprowadziła nas do tego zaburzenia jakim jest nerwica. Walka z nerwicą toczy się w naszej głowie. Musimy walczyć, aby z powrotem nauczyć się reagować tak, jak kiedyś. Walczymy z lękiem, krok po kroku, ale uda się. Musisz zacząć swoją walkę, co ty na to?
  17. Kamilu, masz nerwoból. Powiedz, czy w ogóle rozumiesz, że masz nerwicę? czy chcesz o tym porozmawiać? czy tylko logujesz się na forum, informujesz nas o swoich objawach i to ci wystarcza?
  18. Klaudio, chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak. Masz chorobę serca czy stwierdzoną nerwicę? My nie jesteśmy lekarzami, nie stawiamy diagnoz. Rózne choroby dają objawy podobne do nerwicowych i dopóki lekarz po wykluczeniu innych możliwości nie powie, że masz nerwicę, forum dla osób z nerwicą jest dla ciebie opcją na *chyba*. Sama napisałaś w swoim pierwszym poście, że twoja przygoda z chyba tą chorobą...itd. Jeżeli nie jesteś pewna co ci dolega, powinnaś drążyć temat tak długo, aż lekarz postawi diagnozę. Jeżeli lekarz lekceważy twoje objawy, zmień go, to jedyne co mogę ci doradzić. Nie napisałaś konkretnie, że masz nerwicę, a my na forum ci tego nie powiemy, bo od tego jest lekarz. My wszyscy tutaj mamy za sobą badania, mamy dobre wyniki i ostateczną diagnozę. No, z wyjątkiem Gosi, ale ona jest w trakcie badań i diagnozę z pewnością dostanie. Wiemy co nam dolega, a ty wiesz tylko *chyba*. Opcje są dwie, albo wiesz, że masz nerwicę tylko nie przyjmujesz tego do wiadomości, albo cię nie zdiagnozowano. Obie te opcje nie są dobre. Aniu, mi też kiedyś wywaliło co napisałam. Od tamtej pory, zanim wyślę post, najpierw go kopiuję. W razie wywalenia tekst mi nie zginie, po prostu wkleję go drugi raz.
  19. Futerko, my wszyscy jesteśmy z tym sami. Użalanie się nad nami ze strony rodziny wcale nie pomoże. Sami wyprodukowaliśmy sobie nerwicę i tylko my sami musimy z nią walczyć. Nikt za nas tego nie zrobi, nikt nie siedzi w naszej głowie, to my musimy walczyć. A ty co robisz? skarżysz się, że nikt cię nie wspiera. Ale jak to mają robić? ludzie bez nerwicy zupełnie nie rozumieją tego zaburzenia. Trzeba się z tym pogodzić, nikt za nas nie będzie walczył z nerwicą, a trzymanie za rękę wcale nie pomaga. To co ty robisz jest i śmieszne i straszne. Chodzisz tylko ulicami na których są przychodnie, to jakiś koszmar. Zacznij od chodzenia innymi ulicami, nawet jeśli co krok będziesz umierać. Ale nie umrzesz, w końcu twoja głowa to przyswoi. Przestań latać codziennie do lekarza, dziwię się, że w przychodni jeszcze nie wisi twoje zdjęcie z zakazem wstępu. W mojej pewnie by powiesili. Jak wieczorem zaczniesz coś tworzyć, poddaj się temu, poczekaj co będzie. Nie zaglądaj sobie do klatki piersiowej. Przekonasz się, że nie umrzesz, tak jak dotąd nie umarłaś. Czemu nie dociera do ciebie, że serce to super organ, przystosowany doskonale do zmian rytmu? Jak człowiek biegnie i się zmęczy, to serce mu wali, tak czy nie? Tylko, że człowiek bez nerwicy uznaje to za naturalne i czeka, aż się uspokoi, a nerwicowiec tworzy sobie, że ma zawał. Jak nie zaczniesz działać, dostaniesz ode mnie ochrzan i przestanę z tobą rozmawiać, bo szkoda mi czasu na niereformowalnych. Jutro masz napisać, co zrobiłaś dzisiaj na rzecz walki z nerwicą.
  20. Gosiu - brawo! Jestem z ciebie tak dumna jak z Ani. Sprowadzam na ziemię, ponieważ straciłam lata na dojście do tego co osiągnęłam, gdyż nikt mnie nie sprowadził na ziemię. Musiałam sama do wszystkiego dojść, ale widzę rezultaty. Dzisiaj wiem, co trzeba robić, wiem mnóstwo o nerwicy i mogę doradzić innym. Kto woli uczyć się na cudzych błędach, ten na tym skorzysta, a kto woli tracić czas, to ja już nic na to nie poradzę. Nerwica jest wytworem naszej podświadomości, to podświadomość produkuje lęk i objawy somatyczne. Niestety nie ma leku na podświadomość, więc tak jak to ona zaczęła nerwicę tak samo ona musi ją zakończyć. Nasza podświadomość. Łatwo się to mówi, trudniej zrobić, ale się da. Uda się, tylko trzeba nad tym pracować. Nikt nam nie pomoże jeśli sami sobie nie pomożemy. Boisz się wychodzić z domu? więc tym bardziej powinnaś wyjść. Nawet jeśli 100 razy będziesz umierać poza domem, za 101 razem podświadomość pojmie, że przez te 100 poprzednich razy jednak nie umarłaś, więc wychodzenie z domu nie jest groźne. Obyś nie potrzebowała 100 razy oczywiście, ale jak wystarczy 99 będziesz miała przyjemną niespodziankę. Pierwszym krokiem do walki z nerwicą jest zdobycie wiedzy o tym, jak ona działa. Kiedy wiesz z czym walczysz, uczysz się jak to robić. Nerwica to lęk. Lęk, którego jesteśmy niewolnikami, który potrafi straszyć nas wszystkimi chorobami świata, których tak naprawdę nie mamy. Lęk, który nas spina do walki, kiedy nie ma o co walczyć. Wzrasta poziom adrenaliny, jak przed walką. Gdy walki nie ma, napinają się mięśnie, długo trwający stan napięcia mięśni powoduje ból. Ja jestem właśnie na tym etapie nerwicy, a właściwie mam nadzieję, że już go mijam. Napięcie mięśni, które fundowałam sobie przez 8 lat zaprocentowało mi okropnymi bólami pleców. Pomogły mi masaże, które rozluźniły mięśnie, poczułam się zdrowa. Minęło mi także wewnętrzne napięcie, co przekonało mnie, że idę dobrą drogą. Od dawna nie odczuwam lęku, walczyłam z nim długo, ale wygrałam. Pozostały mi objawy somatyczne, ale ja wiem, że to jest nerwica, że to podświadomość produkuje te objawy, nie będę ich niewolnicą. Boli, trudno. Muszę robić swoje. Kto nie walczy o siebie, ten się poddaje głupiemu lękowi, niszczy siebie i innych, najgorzej jeśli cierpią przy tym dzieci, to okropnie egoistyczne. Nie wierzę, że matka, która jest skupiona na swoim wyimaginowanym cierpieniu jest dobrą matką. Jeśli nie chcesz walczyć dla siebie, walcz dla dzieci. Jeśli nie chcesz walczyć nawet dla własnych dzieci, z mojej stony otrzymasz tylko potępienie.
  21. Futerko, zanim do ciebie napisała, poszukałam innych twoich wpisów. Napisałam ci grzecznie, bo tak naprawdę miałam ochotę napisać coś innego. Obiektywnie patrząc na to, co piszesz: masz nerwicę 5 lat, sama sobie produkujesz te objawy, poddajesz się lękowi i nic z tym nie robisz. Latasz od lekarza do lekarza, ale żadnemu nie wierzysz. Czego oczekujesz po ludziach z forum, szczególnie na wątku zatytułowanym: *Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?* Ty nie chcesz walczyć, chcesz usilnie mieć chorobę serca, na którą zrobią ci ablację i cudownie wyzdrowiejesz. Nie wyzdrowiejesz, bo nerwica nie minie po ablacji, taka prawda. Dopóki nie zaczniesz walczyć z lękiem, niczego nie osiągniesz. Ilu lat potrzebujesz, żeby przyjąć to do wiadomości? ilu lat ci potrzeba, żeby dotarło do ciebie, że twoje problemy z sercem są wytworem twojej podświadomości? Nerwica robi z ludzi niewolników lęku. Jedni nie chcą być niewolnikami i walczą, inni się poddają. Ale ten wątek jest dla ludzi, którzy walczą, więc niewolnicy wsparcia nie otrzymają, przynajmniej nie ode mnie. Ludzkie serce jest przystosowane do zmian rytmu, do przyspieszonego bicia, do dodatkowych skurczy. Ten organ tak działa. Skoro milion badań i stu lekarzy powiedziało ci, żebyś przestała próbować naprawić coś co działa, dlaczego tego nie robisz? Współczuję twoim dzieciom, w przyszłości mają nerwicę zagwarantowaną.
  22. Kamilu, dobrze, że ma cię kto wspierać w realu. Ja wirtualnie mogę dać ci taką radę: skoro nie będziesz szukał pomocy, pomóż sobie sam. Zacznij od zdobycia wiedzy na temat nerwicy. Wiedza daje akceptację, która z kolei prowadzi do rozpoczęcia walki z lękiem. Bo tak naprawdę, nerwica jest lękiem, który powoduje te wszystkie objawy. Jedyną drogą do wyjścia z nerwicy jest nauczenie się ignorowania lęku i objawów, które on tworzy. Futerko, kompletnie cię nie rozumiem. Ty najwyraźniej chcesz tkwić w tych wszystkich objawach. Rezonans, tomografia serca, 20 holterów, co chwilę echo? rzeczywiście wpadłaś w paranoję i dopóki tego nie przerwiesz, będziesz w niej tkwić. Niektóre osoby po prostu kochają swoją nerwicę. Gosiu, dopóki nie ma wyników, nie ma ostatecznej diagnozy. Tylko osoba z wykluczonymi innymi możliwościami może mieć stwierdzoną nerwicę. Obyś tylko nie poczuła potrzeby badania serca co drugi dzień. Jeśli wyniki potwierdzą nerwicę, dobrze ci radzę: zacznij z nią walczyć. Najlepszą metodą walki z nerwicą jest ignorowanie objawów. Nerwica nienawidzi tych, którzy ją ignorują i w końcu ich opuszcza. A ja rzeczywiście dzisiaj byłam śpiąca, zdrzemnęłam się po południu, czego zwykle nie robię i oto skutek: piszę na forum o 1 w nocy. A trzeba było przetrzymać senność. Klaudio, nie zrozumiałam twojego wpisu. Masz stwierdzoną nerwicę czy chorobę serca? Aniu, jestem bardzo dumna z twojego padania na dziób, buziaczki.
  23. Kamilu, a może masz kogoś innego, z kim mógłyś porozmawiać? Babcię, dziadka, rodzeństwo, ciocię, matkę chrzestną, mamę najlepszego przyjaciela, kogoś innego?
  24. Kamilu, Twoją mamę brzuch będzie bolał zawsze, skoro ma wrażliwe jelito. Kłopoty rodziców są problemem dorosłych, a ty potrzebujesz pomocy. Nie możesz mierzyć się sam z czymś takim jak nerwica. Jeżeli nic nie zrobisz, ona będzie się pogłębiać, chcesz za kilka lat też mieć wrażliwe jelito, albo wrzody żołądka? Po prostu, powinieneś powiedzieć rodzicom, kto w końcu w rodzinie powienien dbać o kogo? twoja mama jakoś nie ma problemu z mówieniem o tym, że boli ją brzuch. Posłuchaj, ja mam córkę w twoim wieku, sama mam nerwicę, mam jej objawy, nieustannie coś mnie boli. Ostatnio miałam taki ból pod łopatką, że nie mogłam sama wstać z łóżka. Ale robię wszystko co tylko jest w mojej mocy, żeby moja córka nie była obciążona moimi problemami. Nie mówię codziennie co mnie boli. Mam zapalenie błony śluzowej żołądka, po jedzeniu mnie boli. Moja córka nawet o tym nie wie. Twoja mama jest chyba za bardzo skupiona na sobie, pora, żeby zajęła się tobą, może wtedy jej się poprawi stan zdrowia, gdy skupi się na tobie. Może ciągłe słuchanie o bólach mamy powoduje u ciebie te wszystkie dolegliwości, może kłopoty rodziców też mają na to wpływ. Pomyślałeś o tym? że może jesteś wrażliwy i tak reagujesz? Rodzice powinni o tym wiedzieć. A przynajmniej, jeśli z niezrozumiałego dla mnie powodu, uprzesz się, że nie chcesz mówić rodzicom, powinieneś poszukać pomocy u lekarza pierwszego kontaktu albo szkolnego pedagoga. Im dłużej będziesz zwlekał, tym będzie gorzej. Nerwica nie mija tak sobie, bo zrobi się ciepło i więcej nie wróci. Ona wróci i to jeszcze gorsza. Jak widzisz swoją przyszłość? Drżenia mięśni są objawem nerwicy, możesz mieć jeszcze mnóstwo dziwnych objawów, bo nerwica potrafi udawać każdą chorobę i zawsze wybiera takie objawy, które nas najbardziej przerażają. My, tutaj na forum, wszyscy walczymy z nerwicą. Wszyscy byliśmy u lekarzy i robimy co w naszej mocy, żeby nauczyć się żyć mimo nerwicy. A przed tobą całe życie, chcesz je spędzić na sprawdzaniu, czy twój organizm prawidłowo działa? bo na tym się kończy, jak nic się nie robi.
  25. Kamilu, Cappuccino zawiera kofeinę, mnie zawsze po kawie bolała głowa, dlatego jej nie piję. Uszy cię bolą? opisz to dokładniej, gdzie cię boli? poważnie podejrzewam, że zaciskasz zęby. Dzisiaj była taka pogoda, że wiele osób głowa bolała, a osoby z nerwicą często są meteopatami, reagują na zmiany ciśnienia atmosferycznego złym samopoczuciem. Ja też mam często ciarki i jest mi gorąco, to kolejny objaw nerwicy. Masz nerwicę, powinieneś coś z tym zrobić, jesteś za młody na takie cierpienie. Napisz nam w końcu, czy możesz liczyć na pomoc ze strony rodziców, bo jak dla mnie to jest okropne, że sam się z tym męczysz.
×