
IGNAC
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez IGNAC
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
CZY DAM RADE, śpieszę z wyjaśnieniem. Nie przestraszaj się, to był na prawdę bardzo ciężki i złożony przypadek, totalnie zaniedbany przez głupich lekarzy. Człowiek był wiele lat faszerowany silnymi psychotropami starej generacji, co doprowadziło do wielu problemów natury fizycznej i psychicznej, a on sobie niestety z tego zdawał sprawę. Zero terapii, zero innej pomocy i to mu tak mocno zrujnowało psychikę że zdecydował się na najgorsze możliwe rozwiązanie. Także na prawdę, trzeba się mocno postarać i trafić na kompletnie nieodpowiedzialne osoby żeby doprowadzić do takiego stanu. Nie mniej jednak jedną z przyczyn było wieloletnie branie leków a raczej trwałe efektu skutków ubocznych. Także na nerwicę i depresję nałożyła się kwestia osoby wrażliwej i kreatywnej z której zrobiono pół warzywo. Głowa do góry, jestem więcej niż pewien, ze do takiego stanu bardzo Ci daleko i praktycznie nie masz szansy go osiągnąć. Pozdrawiam nerwowo
-
KTOSKTOCZYTA, jeżeli był bym facetem z klasą to w ogóle nie wdawał bym się w *polemikę* z tobą. To żaden mix, to tylko twoje słowa świadczące o czymś o czym wszyscy wiedzą, a czego sama nie dostrzegasz. Żebyś nie miała najmniejszych złudzeń to przepraszałem DOROTE12 a nie ciebie, bo głupio mi że się dałem wciągnąć w takie bzdury i przyczyniam się do zaśmiecania tego forum. Zabolały cię moje słowa, nazywanie hejterem i trollem? OK Jest taka fraszka, znanego autora *Prawda kole w aureolę* Tak na marginesie to takie słowa jak: ty, wy, cię itp pisze się z dużej litery, jeżeli ma się odrobinkę kultury i szacunku dla innych - chyba że się pisze celowo z małej, tak jak ja powyżej. Chciałem cię poinformować również, że trafiłaś w sedno sprawy. Tak naprawdę nie nazywam się IGNAC tylko Ewa, i pisuję na tym forum pod różnymi nickami, takimi jak IGNAC, JASMA, EWALIT, itd. Niestety KTOSKTOCZYTA to też mój nick, i dzięki temu prowadzę dialog z samym sobą. Robię to z nudów, ponieważ w realnym świecie jestem samotny i zgorzkniały, wszyscy mnie opuścili i teraz mam tylko to forum. Oprócz wypełniania nudy piszę na temat tego forum dwa doktoraty, jeden z kołczingu drugi z walenia głową w klawiaturę. Wszystkie moje rady przepisywane są z poradnika kupionego na wyprzedaży w Biedronce, nerwicy nigdy nie miałem, ale za to hobbystycznie jem 6 różnych rodzajów psychotropów 2x dziennie. Uważam że moim przodkiem był czajnik i jestem blisko spokrewniony ze świstakiem. Wystarczy? napisałem już tyle bzdur, że ty więcej nie musisz ich uzupełniać, także daj sobie spokój i zajmij się jakimiś bardziej pożytecznymi zajęciami. Od tej pory będę ignorował wszystkie twoje wpisy i innym radzę robić tak samo (oczywiście jak każda rada - może być uwzględniona lub nie, wolny wybór) dzięki temu może to forum wróci do meritum, a każdy będzie decydował sam co mu pasuje a co nie; natomiast brak zgody na jakieś pomysły, propozycje, opinie będzie przedstawiany jako odmienne zdanie poparte argumentami a nie jak recenzja. Trudno, skoro nic do ciebie nie trafia, a prośba o konkrety, porady, doświadczenie kończy się czymś takim jak twój ostatni wpis, to nie pozostaje nic innego. Żegnam DOROTA12 pamiętam, napisze i jeszcze raz przepraszam Ciebie i innych za to że wdałem się w te jałowe bzdury, zaśmiecając to forum. Pozdrawiam nerwowo
-
KTOSKTOCZYTA JASMA przybrałas rolę adwokata IGNACA.? To jakaś spółka ?:)) Chcecie z Ignacym pokazać swoją wyższość.?. Jasma i nie pisz dużymi literami bo to świadczy o twoim wyniosłym tonie w tym momencie. A kogo ja oskarżyłam? i o co :))) Wszystko Twoje słowa z 2 postów tylko i zero mojego komentarza. Błagam, proszę napisz cokolwiek albo o swoich problemach, albo o sposobach których używasz *Ludzi których dopadła nerwica muszą *walczyć *każdego dnia. I ja też tak robię.* Co robisz, jak robisz - to jest niezwykle ciekawe, i może ktoś skorzysta ze sprawdzonych sposobów. Przysięgam że w tych słowach nie ma kpiny!!! MADAMK spokojnie wyjaśniam jeszcze raz. Przez 4 lata brałem rożne leki, odstawiałem i wracałem. To nie była walka z nerwicą tylko łykanie proszków, żeby poczuć się tak jak dawniej. To były 4 stracone bezpowrotnie lata. Walka zaczęła się 2 lata temu, i zakończyła jakieś pół roku temu. Od pół roku nie miałem żadnych objawów, ataków paniki itp. Oczywiście zdarzają się sporadycznie jakieś kołatania, ale trwają 1-2 minuty i opanowuje je niemal odruchowo. Oczywiście możesz wierzyć lub nie - Twoja wola. Nigdy nie pisałem że jestem specjalistą, po prostu opisywałem metody które sam sprawdziłem, własne przemyślenia oraz skutki ich stosowania. Nigdy nikomu nie kazałem w nie wierzyc, stosować ich i uznawać za słuszne, wręcz przeciwnie - w starszych postach często podkreślałem że jest to moje zdanie, moja ocena sytuacji, moja opinia. Nie musisz podkreślać że tego nie zrobisz, czy że nie uwierzysz, bo to Twój wybór. Sama natomiast napisałaś że bez leków nie da rady wyjść z nerwicy - stanowczo i zdecydowanie. Ponieważ są osoby które tego dokonały to automatycznie to co piszesz nie może być prawdą i tyle. I jeszcze jedno, tak się akurat składa, że miałem dwie bliskie osoby, które brały leki - nie będę pisał kto, bo to nie konfesjonał i nie ma w sumie znaczenia. Jedna z tych osób w wyniku leczenia wyłącznie psychotropami, bez żadnej terapii, bo lekarz uznał że leki wystarczą po ok 5 latach popadła w skrają depresję (ze względu na brak jakiejkolwiek poprawy i fizycznie odczuwalne skutki ubocznie wieloletniego brania leków) i popełniła samobójstwo. Druga z tych osób przez ok 3 lata brała lek przepisany przez lekarza pierwszego kontaktu, bez informacji o ew. skutkach. Po trzech latach, dzięki mojej interwencji przestał brać - uświadomiłem jej ze uszczerbki na zdrowiu są opisane w ulotce jako skutki uboczne brania tego leku. Lek udało się odstawić, nie dało się natomiast uratować wzroku. Znów oczywiście możesz napisać że mi nie wierzysz i że pisze bzdury. Ja wiem że piszę prawdę - słowo przeciw słowu, a wnioski każdy wyciąga sam. Podobnie jak sam ponosi konsekwencję swoich decyzji. Ze względu na nerwicę poznałem kilka osób mających podobny problem - nie z tego forum tylko w realu. Większość z nich ma podobne doświadczenia i chcąc się wyrwać z nerwicy odstawili leki jako nieskuteczną i złudną drogę. Na koniec jeszcze jedno, w sumie, przypomnienie tego co już pisałem. Leki mogą pomóc w pierwszej chwili ogarnąć się i zapanować najgorsze momenty, pomagając skupić się na walce. Trzeba mieć jednak bardzo silną motywację żeby po zagłuszeniu objawów podjąć jakąkolwiek walke z nerwicą, bo pojawia się wybór - osiągnięty względny spokój kontra podjecie wielu trudnych i brzemiennych w skutki decyzji mogących mieć wpływ na całkowitą zmianę życia. Jeszcze się wtedy nie wie ze spokój jest chwilowy i pozorny ale wie się że decyzje to krok w nieznane, wywołujący przerażenie, strach. Takie są moje doświadczenia, moje przemyślenia i efekty. Wiara w nie, chęć skorzystania, wnioski to już decyzja każdego z osobna. Wprawdzie nie krótko ,ale spokojnie i merytorycznie. Nie puszę się i nie napinam, nie chcę robić z siebie guru - po prostu dzielę się swoim doświadczeniem. Może zrobicie to samo? A to że jestem pewny siebie, wynika tylko z tego że mam przemyślane te sprawy wielokrotnie, poparte doświadczeniem i przykładami swoimi i mojego otoczenia. Dla tego trzeba czegos więcej żeby mnie przekonać niż tupanie noga i twierdzenie że się nie da bo nie. Możesz mnie obrażać, uznawać za cokolwiek, dyskredytować i wypisywać opinie że jestem skazany na wirtualny świat. Tylko że to jest tak naprawdę Twój problem, bo ja wiem na 100% że tak nie jest, a Ty chcesz wierzyć że tak właśnie jest, bo inaczej okaże się że siedzisz w piwnicy z poparzonymi palcami i boisz się z niej wyjść - taka metafora ugrzęźnięcia w nerwicy. to nie są słowa obraźliwe, tylko wg mojego poglądu na sprawę próba otwarcia Ci oczu. Ale może to Ty masz rację i Twoja droga doprowadzi cię do pozbycia się nerwicy, tak jak moja doprowadziła mnie. Są tacy którzy podążają przetartymi szlakami, aby pójść dalej niż poprzednicy a są tacy, którzy przecierają swoje ścieżki i nie starcza im czasu na dotarcie nawet tak daleko. Jest tylko jeden efekt takich postów jak Twój, pomimo zaangażowania i chęci pomocy po takich wypowiedziach myślę sobie - kochany, ty masz już to co chciałeś. Po cholerę Ci takie pyskówki ze sfrustrowanymi osobami. Daj sobie spokój, to nikt na kim by ci zależało, nawet nikt znajomy, to po co się szarpiesz i cos próbujesz wytłumaczyć? Betonu nie skruszysz. Niech sobie we własnym sosie mędrkują i recenzują wypowiedzi - ten cacy a ten be. Jaśnie oświecone jury. Obraźliwe? Niemiłe? Agresywne? OK to są moje myśli o sobie samym, moje oceny Waszych (wiecie które osoby mam na myśli, nie chce mi się wymieniać) postów i moje refleksje nad własną głupotą skłaniająca mnie do podejmowania takich jałowych dyskusji. Moje, mam do nich prawo i nikt nie zabroni mi tak myśleć. Osobiście uważam że w tych *polemicznych* postach, zupełnie przy okazji, przekazałem więcej wiedzy o nerwicy niż Wy (znów wiecie o które osoby mi chodzi) we wszystkich napisanych do tej pory waszych postach na tym forum. Wiem, wiem, zarozumiały jestem. No cóż to mój problem, ale dam sobie z nim rade. Pani DOROTO12, bardzo przepraszam i naprawdę mi wstyd że się dałem wciągnąć. Dzisiaj nie dam rady ale obiecuję że przeczytam uważnie Pani posty i jeżeli będę miał coś do powiedzenia to napiszę na forum. A no i proponuje Pani DOROTO12 żebyśmy przeszli na ty - IGNAC jestem :)) Pozdrawiam nerwowo
-
35 kilometrów to znów nie taki kawał :)) Szkoda czasu na te bzdury. Wirtualnie czy nie wirtualnie, zawsze to lepiej niż wcale... Że ja się daje wciągać w takie jałowe przepychanki :)
-
Ktosktoczyta no widzisz, nie umiesz czytac. O oksazepanie pisze ze na samym poczatku (nikt nie rodzi sie geniuszem) bral co 2 tygodnie 1 tabletke, robiac sobie wakacje od nerwicy :-) Napisalas dokladnie tekst wpisujacy sie w hejterstwo, parcie na forum, agresja.... Tak jak napisalas jest mi wszystko jedno komu pomagam, jezeli tej pomocy szuka. Nie sledze ludzi, nie porownuje wpisow i nie wlaczam sie tylko w momentach kiedy komus trzeba przywalic. To jest najprostsze do zrobienia. Trudniej komus albo sobie pomoc. Piszesz ze nie potrzebujesz tego forum, to po co tu wchodzisz? Czyzby w okolicach Strzegomia nie bylo zadnych terapeutow? Wiem ze tego nie widac ale uwierz mi na slowo, ze jestem spokojny jak baranek i zal mi takich ludzi jak Ty. Nawet jezeli masz rację co do mnie, to mnie nie zmienisz. Zmienic mozesz tylko siebie i moze warto na to poswiecic energie. Przyjrzyj sie swoim postom i odpowiedz sobie, krto bardziej obraza ludzi i kto zieje wieksza agresja.
-
KTOSKTOCZYTA - wybacz, bo jesteś przeczulona, ale skoro rozpoczęłaś sąd nad moją osobą to ja nie mogę zostać z boku. Po pierwsze nieuważnie czytasz i z bardzo pomocnego tekstu wysupłujesz nieistotne informacje. Ale żeby nie być gołosłownym - cytat z szaffer.pl: *Zaproponował tylko, żebym spróbował leków antydepresyjnych. Nazwy szczerze mówiąc nie pamiętam. Więcej się u niego nie pojawiłem, ale leku i owszem spróbowałem. Brałem kilkanaście dni. Oczywiście napięcie związane z braniem leku wzrosło i czułem się trochę niepewnie. Po kilku dniach miałem wrażenie, że rzeczywiście mniej jestem skłonny do niepokoju, ale jakby to było sztuczne ograniczenie, jakby coś trzymało mnie na postronku. To śmieszne ale wydawało mi się że moje uczucia były wbite na pal od którego nie mogą się oddalić. Trudno powiedzieć, czy były to związane działaniem leku, czy tylko moja wyobraźnia uczuciowa związana ze zwiększonym napięciem. Dość, że uznałem, że to nie ma sensu i lek odstawiłem.* To tak tylko gwoli ścisłości Po drugie, to co zarzucasz MADZI - hejter ma dwie definicje wg słownika slangu miejskiego: *Zazdrosny koleś który nie potrafi cieszyć się sukcesem kogoś innego, dlatego próbuje wytknąć w nim wszystkie możliwe wady.* i *anonimowy lamus, który ukrywa się pod nickiem, dogryzając wszystkim, najczęściej ludziom popularnym. Swoimi postami zaśmiecają sieć.* Wskaż swoje posty w których radzisz coś innym, dzielisz się doświadczeniem itp. i porównaj z ilością wpisów w których kogoś atakujesz Określenie troll lub trollować: 1. Pisać głupie komentarze i artykuły na forach i pediach. 2. Robić sobie żarty z innych. Po trzecie MADAMK napisała że bez leków nie da się wyjść z nerwicy, dla mnie jest to deklaracja, że jeżeli ktoś prochów nie bierze to z nerwicy nie wyjdzie i taka deklaracja jest dla mnie bzdurą. Dla czego jest bzdurą? Bo przez to przeszedłem i gdyby ktoś mi to wytłumaczył wcześniej, to może nie stracił bym tych lat. Dla jasności, nie brałem leków ciurkiem przez 4 lata, ale brałem, odstawiałem, nerwica wracała więc ja wracałem do leków. Aż zrozumiałem że zupełnie nie tędy droga. Szczęśliwie trafiłem na rozumnego psychiatrę i terapeutę, którzy ułatwili mi to zrozumienie i wyrwanie się z błędnego koła. Lekarka internistka, która przepisała mi pierwszy lek powiedziała mi, że Woody Allen, jak zaczął brać psychotropy stwierdził że nigdy by nie przypuszczał że życie ma tyle barw i kolorów - uważam że za to stwierdzenie powinni pozbawić ją prawa wykonywania zawodu. Moja metafora z piwnicą ma bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością i dla tego trzeba utwierdzać ludzi że leki co najwyżej są chwilowa pomocą a nie twierdzić z pełną stanowczością że bez nich z nerwicy się nie wyjdzie. Jeżeli ktoś by stwierdził że bez lobotomii z nerwicy się nie wyjdzie to także należało by to zostawić bez komentarza? CZYTAJACY pisze że z czasem każdy zrozumie - otóż niestety nie, zobacz ile jest osób nawet na tym forum, które biorą leki od lat i jedyne co robią to szukają innych, które lepiej zadziałają. Dopytują o skutki uboczne, skuteczność nie próbując nawet pomyśleć o innej drodze. Piszesz, że leki na początku mogą być niezbędne - zgoda, tylko co to znaczy na początku. Może warto by było napisać również (co już kilka razy zrobiłem) ze leki są niebezpieczne właśnie ze względu na swoje działanie? Człowiek doprowadzony do stanu koszmarnego zaczyna brać leki i jego samopoczucie się poprawia, znikają silne lęki, pojawia się ulga i wytchnienie - super. Tylko największa przewrotność takiego stanu polega na tym, że ulga odbiera motywację - po co mam się narażać na trudną pracę, ryzyko decyzji, niebezpieczeństwo zmian, skoro jest całkiem nie najgorzej. Leki na początku, to bardzo rozsądny postulat ale zarazem bardzo niebezpieczny. Jest taka choroba genetyczna, przy której ludzie nie odczuwają bólu - największym problemem z nią związanym jest podatność na wszelkiego rodzaju urazy, skaleczenia a nawet groźne dla życia uszkodzenia ciała. Dla czego - bo nie odczuwa się bólu który ma za zadanie chronić organizm przed niebezpieczeństwem. Jeżeli poświeci się w oko silnym światłem, np. przy badaniu dna oka, ból jest czasami nie do zniesienia, a przecież nie ma żadnej bezpośredniej ingerencji w oko. To mózg wytwarza uczucie bólu, żeby chronić siatkówkę i oko przed działaniem słońca. Jeżeli ból usunie się sztucznie, to daje się organizmowi sygnał że niebezpieczeństwo ustało, a to niestety nie prawda. Z nerwicą jest tak samo, objawy nerwicowe to nic innego jak sygnał zagrożonego organizmu, że znalazł się w sytuacji zagrożenia, usunięcie tego bólu powoduje złudne wrażenie usunięcia sytuacji zagrożenia. Można to zrobić na czas niezbędny do wykonania operacji - tak jak z narkozą, ale trzeba pamiętać jaki jest cel tej narkozy. Oczywiście można się obrażać i oburzać za prawdę waloną prosto w oczy i bawić się w wersal, rozsądniej jest podejść do tematu pragmatycznie i wyciągnąć wnioski albo je odrzucić. Pytanie, czy to oburzenie nie wynika bardziej ze sprowadzenia na ziemie i odebrania złudnych nadziei, z wskazania strony w którą ze strachu nie chce się patrzeć? To nie jest kółko różańcowe, tu się walczy z najgorszą francą pod słońcem, a w okopach nikt nie używa wyrafinowanego i delikatnego języka.
-
KTOSKTOCZYTA - dawno nie było rozpierduchy na forum, więc znów zaczynasz. Świetnie się bawisz, tylko zastanów się czyim kosztem. Właśnie o takich trollach pisałem CIENEKOWI90. Przeczytaj uważnie i powoli to co napisałem i może zrozumiesz. Tych którym na prawdę zależy na wyjściu z nerwicy odsyłam do starszych postów moich, JASMY i paru innych osób. Jest w nich wszystko, napisane wielokrotnie, są podane książki, strony internetowe - wszystko czego trzeba żeby zacząć, są też adresy mailowe. Inni będą mieli to forum, wymienią się nazwami kolejnych leków i ciągle tymi samymi objawami. Piwnica czynna 24h. Zżyliście się ze swoją nerwicą, i dobrze Wam z nią. Daje takie wspaniałe usprawiedliwienie na wszystko. Będą także pojawiać się trolle, samotni biedacy dla których nabijanie się z ludzi i złośliwość są jedyną żałosną rozrywką, i jedynym sensem który potrafią nadać swojemu życiu. Odreagowują w ten sposób swoje niepowodzenia w realu, czując się w anonimowości internetu bezpieczni. Żeby wiedzieć cokolwiek o szkodliwości leków wystarczy przeczytać ulotkę albo opis leku w internecie, to takie banalnie proste. Tak samo z objawami. Cieszę się że trafiłem na to forum w czasie kiedy pisali ludzie chcący coś zrobić ze sobą i można było wymienić się ciekawymi doświadczeniami. I tyle - żegnam, bo już nie chce mi się nawet zaglądać na to forum.
-
MADAMK, Twój problem polega na tym, że nie wiesz o czym mówisz, i to wywołuje u mnie agresję. Bufonada to raczej obce mi słowo, po prostu nie muszę. Mnie w stwierdzeniu, że bez prochów można wyjść z nerwicy utwierdza moja własna historia - przez ponad 6 lat borykałem się z nerwicą, przez ok. 4 jechałem na prochach. Dopiero jak przestałem je brać zaczęła się prawdziwa walka i teraz nerwica jest wspomnieniem. Okres prochów to 4 lata zmarnowanego życia. Ty siedzisz w ciemnej wilgotnej piwnicy i zamiast z niej wyjść, próbujesz rozświetlić mrok zapałkami. Masz poparzone palce, przerażony wzrok, ale mimo to warczysz na tych, którzy radzą Ci wyjść z piwnicy pokazując drogę. Wolisz znajomy smrodek pleśni od niewiadomej za drzwiami piwnicy. Miłego oszukiwania samej siebie. Jak już prochy zrujnują Ci zdrowie (tym bardziej że TPLD są lekami starego typu, co nie znaczy że SSRI są bezpieczne) to może inaczej spojrzysz na mojego posta. Oczywiście to jest Twoje życie, Twoje zdrowie i Twoje wnioski i nikt nie ma na nie wpływu, zrobisz cokolwiek będziesz chciała. Natomiast ponawiam prośbę, żebyś nie mieszała ludziom w głowach, jak nie masz pojęcia - nerwica wystarczająco nam miesza. Przy okazji doskonale wiem co Cię utwierdza w braniu prochów - lęk przed podjęciem trudnych i długotrwałych działań - to także znam z autopsji (a być może nie powinienem używać takich słów, bo wyraźnie w poprzednim mailu nie zrozumiałaś) czyli z własnego doświadczenia. Jeżeli dalej masz inne zdanie to odpowiedz sobie na proste pytanie - skąd wiesz że się nie da bez prochów, skoro nigdy nie próbowałaś? Sobie odpowiedz, nie mi - tylko tym razem szczerze. No i może jeszcze wymień jedną osobę która wyszła z nerwicy przy pomocy prochów. Ponieważ pisze na tym forum z sentymentu i chęci pomocy to proponuje Ci zajrzeć na stronę www.szaffer.pl, zapewniam Cię o 2 rzeczach: to nie jest moja strona i nikt nie będzie wiedział że tam zajrzałaś. Mam nadzieję że będzie to dla Ciebie pierwszy krok we właściwą stronę, mnie ta strona swego czasu bardzo pomogła. CINEK90 nie podawaj swojego telefonu, bo trolle żyć Ci nie dadzą. Mail, numer GG ale nie telefon :) Pozdrawiam nerwowo
-
Witam, miałem się więcej nie włączać w to forum, ale festiwal leków doprowadza mnie do białej gorączki!!! MADAMK, przestań robić ludziom wodę z mózgu i pisać takie bzdury. To nie prawda że bez leków nikt nie wyszedł z silnej nerwicy - znam przykłady z autopsji. Jest wręcz przeciwnie - ludzie bazując na lekach latami tkwią w nerwicy i niszczą sobie zdrowie nie zdając sobie sprawy najczęściej. Leki antydepresyjne mają bardzo dużo skutków ubocznych, również dotyczących funkcjonowania umysłu. Leki z grupy TLPD do których należy Promolan również. Co z tego że niektóre leki nie uzależniają silnie chemicznie? Uzależniają psychicznie - tak jak ma to miejsce u Ciebie, a polega to właśnie na tym że bez leku w kieszeni nie potrafisz się nigdzie ruszyć. Piszesz że to wsparcie, a tak naprawdę gdyby okazało się że wyjechałaś z domu i zapomniałaś mieć to *wsparcie* wpadała byś w taką panikę że szkoda gadać - tylko dla tego że *wsparcia* nie ma w kieszeni. Cóż to innego jak nie uzależnienie? To że przy okazji jest to substytut prawdziwego działania, że pozwala spocząć na laurach i nie walczyć z nerwicą bo jest proszeczek to zupełnie inna sprawa. Nic nie zastąpi pracy nad sobą wspartej psychoterapią - jeżeli tego nie ma to tkwi się w nerwicy latami. Przytłumia się ja prochami i problem z głowy. Jest świetny wykręt i można dalej oszukiwać samego siebie zamiast podjąć trudną decyzje o konieczności zmian. Niestety ale leczenie nerwicy antydepresantami wszelkiej maści to tak jak leczenie raka środkami przeciwbólowymi. Z tą różnicą że z nerwicy się wychodzi, z raka nie zawsze. Trzeba tylko chcieć. Jeżeli komuś odpowiada życie w zamknięciu i odosobnieniu, kołatania serca, ataki paniki to proszę bardzo. Tylko niech nie zniechęca innych do walki wypisując bzdury i kłamstwa!!! Chcesz oszukiwać siebie, proszę bardzo. To Twoje życie i Twoje zdrowie, ale nie zatruwaj umysłów innych!!! TO FORUM NOSI TYTUŁ: NERWICA LĘKOWA - JAK Z NIĄ WALCZYĆ!!! Załóż wątek Nerwica lękowa - jak biadolić i się pocieszać i tam wypisuj swoje mądrości. Ale mi ciśnienie podniosłaś, jesteś lepsza niż espresso. Pozdrawiam nerwowo
-
Wiecie co, to jest żenujące i okropnie żałosne. Nawet już mnie nie interesują powody, bo uważam, że tak samo jak piszecie na tym forum, dopisujecie wredne komentarze na innych forach, chamskie teksty pod artykułami na stronach internetowych itd. itp. Tacy żałośni hejterzy. Żadnego szacunku dla ludzkich problemów, żadnego wyczucia. Pomimo pożegnania wlazłem na forum jeszcze kilka razy bo jednak miałem wątpliwości. Nie lubię być robionym w ... ale z drugiej strony uważam że lepiej pomóc komuś niepotrzebującemu niż odpuścić i nie pomóc komuś, kto naprawdę tej pomocy potrzebuje. Wiem, że mnóstwo ludzi poczytuje sobie to za naiwność bo twardym trzeba być. A ja tym twardzielom mówię walcie się! Wole być naiwny niż żałosny. Ludzie o jakim takim rozsądku i wyobraźni doskonale wiedzą, że to nie naiwność. Pisałem o wielkim problemie w okazywaniu uczuć - to nie tylko problem singli, to problem bardzo wielu osób które się karmią wiedzą czerpaną z kolorowej prasy i pseudo reality show a potem płaczą na brazylijskich serialach. Jest ich cała masa, ale to są osoby kalekie, bardziej niż ktoś bez rąk i bez nóg. Więc myślcie sobie naiwny, a ja będę wam współczuł. Mam nadzieję, że resztki przyzwoitości (jeżeli wiecie w ogóle co to takiego), które być może gdzieś się ostały w was, skłonią do zniknięcia z takich forów na zawsze. Przepraszam wszystkich normalnych nerwusów za tych parę osób, które okazały się być może jedna i ta samą - to nawet było by całkiem możliwe że zarówno Ewa jak i jej *oponentki* to jedna i ta sama sfrustrowana osoba :)) Dowiedziałem się czego chciałem i tym razem w spokojnie mogę powiedzieć pa. Jak ktoś rzeczywiście walczy z nerwicą i chce przedyskutować jakiś problem, a uważa że moja pomoc może się przydać - zapraszam na maila. Ew. niech pisze na forum, zajrzę tu od czasu do czasu, ale nie obiecuje że to będzie często. Pozdrawiam nerwowo
-
KTOSKTOCZYTA czy to było pytanie do Ciebie?
-
EKOAKOWSKA a jak córka zareagowała na zalecenia lekarza? Mówiłaś jej o tym? I czemu nie leczysz się np. w Płocku, tam tez mają niezłych lekarzy na pewno, a miała byś znacznie bliżej?
-
P.S.: KTOSKTOCZYTA - może i powinna, a może nie powinna. Ja sądzę że Ty powinnaś dalej czytać, a pisać jedynie jak coś pozytywnego będziesz miała do wniesienia. Gratulacje, dalej *poznawaj* osoby i nic im nie doradzaj, sprawdzaj, kontroluj, krytykuj - broń boże nie doradzaj bo to za duża odpowiedzialność. Tylko pamiętaj że korzystanie z porad innych to także ogromna odpowiedzialność - za siebie. Zniechęcenie do pomocy to także ogromna odpowiedzialność - za tych którzy wpadli w nerwicę i nie wiedzą co się z nimi dzieje i szukają pomocy. W różny sposób można coś rozwalić, Ewa rozwala swoim chamstwem i realizowaniem potrzeby kontaktów w niewłaściwym miejscu, ale takie szczucie i krytykanctwo jest chyba nawet gorsze. Utwierdziłaś mnie tylko w przekonaniu że nie warto - mojego maila też znacie jakby co.
-
EWALIT - ...koleżanka z nk Ci napisała... błagam, żenada. Ja nie musze analizować swojego stanu, bo robię to od dłuższego czasu i dzięki temu nerwica w moim przypadku to przeszłość. Pretensje mogę mieć, bo poświęcam swój wolny czas i energię aby starać się pomagać, w miarę możliwości innym, i chyba kilka razy mi się udało - sądząc po odzewie innych forumowiczów, natomiast szkoda mi tego czasu i energii na pomoc w wydumanych problemach, tym bardziej że ja tak naprawdę już nie potrzebuje tego forum. K... czy zawsze i wszędzie musi się pojawić ktoś kto rozwali bezinteresowną pomoc innym, płynącą z czystej ludzkiej życzliwości? Człowiek demolka - byle zrobić awanturę na każdą najdrobniejszą oznakę krytyki. Obrażasz ludzi, pisząc że są mało inteligentni (np. wpisy z czerwca), potem wpadasz (w lipcu) i walisz ludziom że dalej mają problemy podczas gdy Ty jesteś szczęśliwa i wesoła, a już po 2 miesiącach pojawiasz się radosna i czułością wspominasz starych forumowiczów. Teraz prowadzisz firmę, studiujesz psychologię, dalej obrażasz ludzi, oprócz tych z NK którzy Ci relacjonują co na forum, masz w dupie innych, łykasz piguły tak samo jak 2 lata temu. Wspaniałe spełnione życie, ludzie i ich losy latają Ci koło dupy więc oszczędź maluczkim swych łask, po kiego grzyba w ogóle wchodzisz na to forum. Skończysz psychologię, zostaniesz terapeutą i będziesz się realizować w realu. :))))) Napisze to co pisałem wielokrotnie - od nerwicy się nie wariuje tzn. nie popada się w choroby psychiczne, w Twoim przypadku to nie jest problem z nerwicą. Zajmij się problemami w swojej głowie, moje zostawiając w spokoju. Z jednym się niestety zgadzam. Nie chce być niczyim guru, nie chce też być przez nikogo oceniany. Piszę swoje przemyślenia oraz dzielę się wiedzą którą posiadłem z różnych źródeł, starając się zasugerować czy doradzić tym którzy proszą o pomoc. Jeżeli potem osoby czytające to forum i nie dające nic z siebie maja potem oceniać mnie, moje działania; cytować nie takie wpisy (to co zrobiłyście z postem Jasmy) to ja pięknie dziękuje - radźcie sobie same. Jak będę chciał posłuchać recenzji to mam znajomych psychologów i ich o to poproszę, natomiast jeżeli Wasza egzystencja na forum polega tylko i wyłącznie na śledzeniu i wyłapywaniu wpadek, potknięć oraz rozdawaniu punktów, kto lepszy a kto gorszy, to EWALIT dobrze Was opisała. Wiem że na to forum zaglądają osoby szukające pomocy, wiem bo sam tak tu trafiłem. Nie zamykam się na te osoby, będę co jakiś czas zaglądał i jeżeli trafi się ktoś potrzebujący, a ja będę mógł doradzić to chętnie to zrobię. Natomiast atmosferka która się tu zakradła stanowczo mi nie odpowiada. Nerwica zabrała mi ładnych kilka lat życia więc teraz mam co nadrabiać i czemu poświęcać czas. Zawziętości jadu i smrodku mamy wokół na kopy, jak mi tego zabraknie to sobie posłucham jakiejś debaty politycznej. Pozdrawiam nerwowo i żegnam
-
KTOSKTOCZYTA masz rację w 100%, miałem te same wątpliwości i nawet miałem to napisać, kiedy okazało się że to Ewa. Z drugiej strony pisze na tym forum w dobrej wierze bo chce pomóc ludziom którzy przechodzą przez to przez co ja przeszedłem całkiem niedawno - złudna nadzieja, że zaoszczędzę im czasu cierpienia i błędów. Dla tego nie skupiam się wyłapywaniu *fałszywek*, tylko na odpowiadaniu. Skoro ktoś zamierza zrobić coś głupiego to trzeba mu o tym napisać, bo wysyłanie do lekarza nie przyniesie efektu. Z trzeciej strony lekarz też coś zaleca a to czy to zrobimy czy nie zależy od nas, chyba nie do końca możemy przyjmować odpowiedzialność za to, co robią inni z radami na tym forum. To są w końcu sugestie obcych osób a nie zalecenia specjalistów. I na koniec - nie bardzo wierzę w to że ona odstawia leki. *Robi* to już dwa lata jeżeli się nie mylę, jeżeli w ogóle. Raczej wydaje mi się że to osoba spragniona kontaktów - może ma fobie społeczna i nie wychodzi z domu, nie wiem, na pewno to kompensuje jej jakieś deficyty, ale cóż można powiedzieć na podstawie samej sytuacji. Zastanawia mnie tylko na co liczy, przecież w kółko dostaje te same rady, może innymi słowami ale te same. Z tego co zobaczyłem, buszuje także po innych wątkach. Myślę że gdyby napisała szczerze w czym tak naprawdę leży problem, to może udało by się jej jakoś pomóc, choć zgadzam się że lekarz i terapia były by tu najlepsze. Tylko ona najpierw sama musi uświadomić sobie problem, zaakceptować że go ma i zdecydować się na działanie. Oszukiwanie samej siebie nie przyniesie żadnych rezultatów. No cóż KTOSKTOCZYTA, masz rację a ja mam kolejna nauczkę - człowiek uczy się całe życie, także Twoje uwagi biorę na klatę i pokornie zgadzam się z Tobą. Na przyszłość będę roztropniejszy (mam nadzieję). Pozdrawiam nerwowo
-
JASMA, jeżeli to Ewa to od 2 lat ciągle pisze podobne rzeczy. Ja chętnie pomogę każdemu, na tyle na ile umiem, ale nie bardzo mi się podoba pomagać w wymyślonych problemach. Zmiana nicka była by oczywista - poprzednio też ją ktoś zidentyfikował. Sam już nie wiem. Wiem ze ja raczej już pomocy nie potrzebuje i wiem że na dzisiaj man dosyć. I tak wyjątkowo dużo dzisiaj posiedziałem na forum, więc znikam. Chyba za bardzo mnie wciągnęło. Pozdrawiam nerwowo
-
EKOAKOWSKA - nikt nie każe Ci nic udowadniać, a zastanawiać się możemy. Wybacz, ale ten foch troszkę za szybko, bo nic takiego jeszcze nie padło. Niestety to nasuwa pewnie wnioski. Jak potrzebujesz pomocy to pisz dalej na forum, nikt nie będzie cię indywidualnie namawiał na mailu. Mary10 troszkę poczytałem i chyba niestety masz rację - po co ludzie robią takie rzeczy?
-
EKOAKOWSKA - i będziesz jeździć co tydzień do Warszawy? Nie masz jakiegoś większego miasta bliżej? Jasma, ja tam czekam co napisze Mary
-
Nie wierzę że to kolejne wcielenie EWY...Już raz dałem się nabrać MARY10 jesteś pewna?
-
...niewierze!!!
-
I do mnie :) Trzymam kciuki i rzeczywiście nie szalej. Powolutku i spokojnie. Ja z pierwszego leku schodziłem 4x dłużej bo okazało się że mam niezłe objawy odstawienne - nawet nie takie straszne bo nielękowe (zawroty głowy itp.) ale dość intensywne. Zamiast po 1/2 dawki co 7 dni schodziłem po 1/4 dawki przez 7 dni. Myślę ze tydzień dwa dodatkowo nie zrobią Ci różnicy a będzie spokojniej i nie będziesz musiała wspomagać niczym chemicznym. Melisa albo inne ziółka czemu nie. Pozdrawiam nerwowo
-
EKOAKOWSKA - Jasma ma rację!!! Nagłym odstawieniem możesz sobie narozrabiać. Nawet jeżeli nie widzisz efektów leku, to nagłe odstawienie może znacznie nasilić objawy. Nawet w ulotce masz napisane: Przerwanie stosowania leku Coaxil - Leku Coaxil nie należy odstawiać nagle. Dawkę należy zmniejszać stopniowo przez 7 do 14 dni. Co do mojej pobudki to zdaję sobie znakomicie sprawę z czego to wynika. Chciałem tylko podać świetny przykład na to jak cały mechanizm działa. Chyba najtrudniejsze w unikaniu takiego sprzężenia jest nauczenie się wyłapywania myśli inicjujących, ponieważ nie zawsze, albo nawet dość rzadko są tak oczywiste. Ponieważ w takich sytuacjach lęk narasta u nerwicowców dość szybko, dodatkową trudnością jest brak koncentracji i racjonalnego myślenia, które przełącza się w lęku na reakcje emocjonalne. Dla tego warto to trenować w okresach względnego spokoju, aby wypracować sobie automat, na którym można się oprzeć w sytuacji lękowych. Odruchowe reakcje znacznie łatwiej stosować w stanie lęku. Warto także analizować sytuacje wstecz, tzn. jeżeli mamy np. gorszy dzień to warto poszukać przyczyn. Przyczyna jest zawsze, tylko często tak bardzo ją wypieramy że trudno ja odnaleźć. Warto to robić bo pokazuje to mechanizm powstawania lęków i bardzo ładnie racjonalizuje naszą nerwicę. Zdejmuje jej zasłonę tajemniczości i braku przyczyn. Pozdrawiam nerwowo
-
EKOAKOWSKA - no widzisz, a jak IGNAC pisze że piguły są do d... to nie wierzysz :) Dzięki za posta - może i Ty masz rację z tym przyłączaniem. Inna sprawa że od razu przypomniałaś mi jeden z moich ulubionych żartów: Spotykają się dwie wróżki, jedna mówi: Wiesz co? na to druga: wiem. A już tak na poważnie to taki drobny przykład z dzisiaj, czyli myślenie + prawie nawrót nerwicy. Obudziłem się dzisiaj długo przed budzikiem, czyli jak za starych *dobrych* czasów. Zanim uświadomiłem sobie że była zmiana czasu, już byłem mocno zestresowany że franca wraca :) Drobiazg, trwało chwilę, ale dało do myślenia.
-
EKOAKOWSKA dokładnie trafiłaś w sam środek moich problemów. Częściowo dla świętego spokoju a częściowo mając złudną nadzieję że ktoś to doceni, Ustępowałem w wielu sprawach. Sądziłem że rodzinno-przyjacielskie otoczenie to bezpieczny grunt. Właściwie nie sądziłem tylko miałem nadzieję. Jakże zgubną okazała się i jedna i druga sprawa - zero świętego spokoju i zero docenienia. Lęk innych powoduje reakcje obronne *na wszelki wypadek*, nie umiemy wchodzić w relacje i bliskim odsłaniać swoje *miękkie* strony, w obawie przed zranieniem. Z drugiej strony lenistwo każe czerpać a nie doceniać. Odkręcanie niestety jest niebywale trudne, bo następuje potworny opór przyzwyczajonej materii. Przede wszystkim przyzwyczajenie powoduje odbiór zmiany zachowań jako fanaberię, przelotny zły humor itp. I tak jak nie doceniane było *ustępowanie* tak teraz brak *ustępowania* odbierany jest jak zaniedbywanie psich obowiązków. Robię to już od dłuższego czasu, ale wyraźnie potrzebne są bardziej radykalne kroki, które muszę dokładnie przemyśleć, bo tak jak Ty nie mam 18 lat i nie stać mnie na nieudane próby. Co do spraw o których pisałem wcześniej, to tu nie do końca da się to zastosować. W sytuacjach zawodowych wyścig szczurów, osobiste ambicje, chęć pokazania się wyklucza niestety szacunek. Bardzo bym się ucieszył z takiego obrotu sprawy, ale wielokrotnie przekonałem się że w tej dziedzinie nie ma na to szans. Od jakiegoś czasu, nie wiem czy to wynik mojego wyjścia na powierzchnię z bagażem przemyśleń, czy czegoś innego; zauważam ile obłudy funkcjonuje wokół mnie, i nie tylko wokół mnie. Większej, mniejszej ale obłudy. To niesamowite jak ludzie chętnie akceptują tę obłudę, nawet jeżeli ją dostrzegają. Wolą ją niż prawdę, nawet jeżeli oferowana jest z ogromnym dodatkiem bezinteresownej życzliwości. Jestem tym przerażony, bo bardzo wiele osób na tej obłudzie buduje całe swoje życie, poglądy, ocenę samego siebie. A potem w samotności toną w lękach lub zagłuszają je alkoholem, szastaniem pieniędzmi, szaleństwami na boku - straszne. Na to nakłada się jeszcze to co pisałem wcześniej - strach przed zranieniem. Przeczytałem że co 4 polak jest singlem właśnie z obawy przed zranieniem. Boimy się pokazywać własne uczucia, bo boimy się zranienia. Odpuszczamy wspaniałe znajomości, nie wiążemy się ze swoimi *drugimi połówkami* bo boimy się zaryzykować pokazując własne uczucia i przez to nie dowiadujemy się czy po drugiej stronie nie było czegoś podobnego. Wolimy stracić taką szansę niż się odsłonić. Z czego to wynika? Jesteśmy aż tak słabi psychicznie, że nie potrafimy przeżyć odtrącenia. A może to ogólna atmosfera wyśmiewania uczuć, przyjaźni, miłości - trzeba być twardym. A potem wchodzimy w rozmydlone, letnie relacje - bo one są bezpieczne. Tylko za to płacimy straszliwą cenę. Może wylazł ze mnie idealista, ale nieustannie wzrusza widok staruszków idących za rękę i wpatrzonych w siebie. Pozdrawiam nerwowo
-
JASMA, bardzo ładnie to napisałaś (szczególnie podoba mi się początek, ten od siebie). Pytałaś w czym można mi pomóc i właśnie wymyśliłem, tzn. samo się nasunęło. Napisałaś o błędach poznawczych i zaapelowałaś o walkę z nimi - bardzo słusznie, ale możne masz pomysł jak to zwalczać w swoim otoczeniu? Jeżeli ktoś kto ma wpływ na rozwój wydarzeń, pięknie stosuje wszystkie cztery punkty, uznając to jako wspaniałą intuicję i jeszcze udowadnia swoją rację doszukując się w następujących potem wydarzeniach potwierdzenia - wyłącznie potwierdzenia swoich prognoz, nierzadko naginając rzeczywistość aby te potwierdzenia były w ogóle, albo były wyrazistsze? Ewidentne zaprzeczenia bagatelizuje i pomija. Cóż z tego że zwalczę to u siebie, jeżeli na co dzień stykam się z tym; a próby walki z takim spojrzeniem torpedowane są w najstarszy sposób na świecie - tzn. jeżeli nie masz argumentów deprecjonuj przeciwnika. W sumie rozumiem że jest to próba obrony swojego sposobu myślenia, tylko cierpi na tym całe otoczenie i momentami jest nie do zniesienia. Wiem że zmieniać można wyłącznie siebie bo na innych nie mamy wpływu, jednak czasem nie można nie próbować - tylko jak? Mnie pomysły się skończyły i troszkę walę głową w mur. Pozdrawiam nerwowo
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7